Mili Estończycy, ognista Veriko
Dziś mieliśmy możność posłuchać zwyciężczyni Konkursu im. Wieniawskiego sprzed pięciu lat. Jak wypadła?
Moim zdaniem świetnie. Wciąż ma w sobie tyle ognia, co na konkursie, tyle że wtedy jeszcze była trochę „nieuczesana”, w rok po konkursie też. Dziś już potrafi nad swoją energią panować i mimo to jej osobowość wciąż jest wyrazista. Ma też pięknie brzmiące skrzypce Guadanigniego z 1756 r., i widać, że aż przyjemnie jej na nich grać, muzyka sama płynie. I dobrze, że w dość chłodny jednak koncert Sibeliusa wlała emocje. Małe szaleństwo, ale absolutnie zdyscyplinowane, pokazała w bisie: Doluri gruzińskiego kompozytora Alexandra Machavarianiego. Trafnie nazwał ten utwór pianofil „gruzińskim Kaprysem polskim„, ale znalazłam też nagranie tego utworu granego przez Veriko z bębenkiem gruzińskim doli, od którego pochodzi tytuł, a który uwidacznia taneczny charakter utworu.
Nie wiem, czemu nie ogłoszono przed koncertem zmiany kolejności utworów – zamiast Swansong Pärta na początku, przed Koncertem Sibeliusa, Estońska Orkiestra Symfoniczna pod batutą Olariego Eltsa wykonała Tormiloits Erkki-Svena Tüüra. Zawsze się dziwiłam, czemu ten świetny kompozytor nie był nigdy grany na Warszawskiej Jesieni, w Polsce w ogóle jest prawie nieznany, pokazał się tylko na poznańskiej Nostalgii (również osobiście) równo 10 lat temu. Ten utwór jest akurat trochę bardziej zachowawczy, ale efektowny. Pärtem rozpoczęła się część druga koncertu; z utworów po zamknięciu okresu tintinnabuli ten jest chyba jednym z lepszych, miło brzmią w uchu średniowieczne kadencje. Na koniec V Symfonia Sibeliusa, nieodmiennie kojarząca mi się z Glennem Gouldem, który użył jej w zakończeniu swojego dokumentalnego słuchowiska The Idea of North. Nie przepadam za Sibeliusem, nie lubię muzyki depresyjnej, ale ta symfonia ma w sobie jednak coś więcej. Słychać w niej mroźną mgłę (w pierwszej części), ale też słońce w śnieżnym krajobrazie (w finale).
Estończycy grali nie bez usterek, ale też bezpretensjonalnie, zostali więc ciepło przyjęci przez publiczność, a sympatyczny dyrygent zarządził aż trzy bisy. Pierwszym był utwór Tadeusza Szeligowskiego (niestety nie zrozumiałam tytułu), czyli ukłon w stronę gospodarzy, drugim Polonez estońskiego kompozytora Artura Kappa (1878-1952), w ramach przyjaźni polsko-estońskiej; trzeci, na miłe pójście do domu, to był Setu Tants – jedna z części Suity tańców estońskich innego tamtejszego twórcy, Eduarda Tubina (1905-1982), która, zagrana z wielkim temperamentem, przypominała trochę muzykę węgierską, więc nie zdziwiło mnie, jak przeczytałam, że do zajęcia się muzyką ludową przekonał go Kodaly. W sumie rzeczywiście poszliśmy do domu w lepszym humorze. A całego koncertu można posłuchać tutaj.
Komentarze
Koncertu niestety nie można posłuchać.
Ukazuje się u mnie napis ,ze video nie jest dostępne, bo jest prywatne 🙁
Faktycznie, film niedostępny, wczoraj wieczorem jeszcze odsłuchiwałem bisy, a film wysyłałem koledze i działał.
W ogóle sposób nagrywania przez NCK odbiega jednak od tego co działo się podczas konkursów chopinowskich. Tam kamery były dość dyskretne, można też było zgasić światło na widowni. Wczoraj reflektory non stop oświetlały całą salę i oślepiały, gdy podniesie się głowę, operatorzy biegali po FN, same kamery też ogromne, telewizyjne. A filmy na YT bez komentarzy (bali się moderować?), no i bez znaczników czasowych, które tak ułatwiały oglądanie nagrań NIFC. Szkoda, bo festiwal bardzo ciekawy i organizatorzy sami sobie ograniczają zasięg. Ktoś, kto chce posłuchać jedynego wykonania jakiegoś utworu dostępnego na YT nie będzie miał łatwo.
Sam koncert, jak pisałem wczoraj, świetny – niewymuszona reakcja publiki sprowokowała aż do trzech bisów, widać było, że orkiestra zadowolona z przyjęcia.
Jeszcze w kwestii afery z Szymańskim – wczoraj w FN wziąłem książkę programową festiwalu i ciekaw byłem, co napisano o utworze. No i była wzmianka, że będzie i zabawkowy pistolet i nagranie odtwarzane z boomboxa. Nie wspomniano tylko jakie. 🙂
No fakt 🙁 Może ktoś sobie zastrzegł, Estończycy albo Veriko.
Ale w sumie rzeczywiście jakaś amatorszczyzna przez działania organizatorów przebija. Trzeci raz już robią festiwal, mogliby się nauczyć. I to dotyczy nie tylko posługiwaniem się i opisem na YT, bo to faktycznie robią pierwszy raz, ale np. właśnie zapowiedzi o zmianie kolejności w programie.
Wxzoraj zdazylam posluchac i i obejrzec i nawet mignela mi Pani Kierowniczka
Dla mnie Veriko grala Sibeliusa troche za intensywnie, kazdy dzwiek byl dramatem bez wytchnienia, nawet gdy miala byc w tle za fletem ( w rezultacie zagluszonym). Za to encore byl swietny.
Jeszcze na marginesie sprawy Szymański – Euphonie – cenzura. Zz najnowszych doniesień Ruchu Muzycznego. Tytuł brzmi: czasami lepiej milczeć.
Fakt, czasami lepiej – ale czasami się nie da.
A coraz częściej strach otworzyć buzię, bo nie sposób przewidzieć kto i czym poczuje się do żywego dotknięty.
https://ruchmuzyczny.pl/article/1596
Jak widać, można mieć problemy nie tylko w kraju rządzonym przez PIS
@ czytelniczka – tak, czytałam wcześniej o tym u Lebrechta i też wydało mi się to z lekka absurdalne. Ale takie czasy. Trzeba gryźć się w język, żeby nikogo nie dotknąć.
Dziś będzie można też oglądać streaming z recitalu wiolonczelowego i nie wiem, czy z tego nie skorzystam, bo za parę godzinek idę się doszczepiać 🙂
Co do nader szeroko rozumianej political correctness, to też jest śmieszne:
https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,27843012,zmiencie-obrazliwa-nazwe-pl-inwalidow-na-zoliborzu-chce-warszawska.html?_ga=2.245172933.1788103286.1636390465-734792207.1599823612#S.main_topic-K.P-B.1-L.4.zw
@PK, Szymański te autocenzurę powinien już na stałe włączyć do swoich utworów. W każdej możliwej formie. Czasy idą nieciekawe i nigdy nie wiadomo czy białe będzie nadal białe (bo za czarne czarne będzie czapa). O klawiszach już nie wspomnę.
@PK, to nie jest śmieszne, bynajmniej. Mam do czynienia z młodymi i zapewniam, ze są tak zindoktrynowani wszelkiej maści poprawnością polityczną, łącznie z „przywilejem białych”, ze strach się bać, doprawdy.
Afryka dzika, to i lew dziki; a w Polsce pewnie urzędują białe niedźwiedzie… Jakoś dziwnie mi nie żal niemieckiego „reżysera” – również z tej racji, że jego wizje są dla mnie kompletnie niejadalne.
Dla mnie też 😉
Słucham koncertu na tubie. Zaszczepionam, bez sensacji jak na razie, ale lepiej przesiedzieć wieczór w domu.
Potwierdzam – jako ukłuty tydzień temu, czyli ze sporym już doświadczeniem 🙂 A słucham Izy Faust w Strawińskim z Dwójki. Robi wrażenie.
A propos Konwitschnego. Nie jestem młodzieżą (mam prawie 60 lat), więc nie wiem kiedy i przez kogo zostałam zindoktrynowana wszelkiej maści poprawnością polityczną ale to co powiedział ten pan było 1) chamskie 2) rasistowskie. A i to znamy tylko jego wersję, „ach nic takiego się nie stało” – w domyśle przewrażliwiona baba robi raban nie wiadomo o co. Pewnie się na żartach nie zna. Wysłuchałam w swoim życiu tylu zaczepek i uwag, pewnie też całkiem niewinnych i szalenie dowcipnych, że do dziś wszystko mi się wywraca… dlaczego bronić chamstwa?
Co on tam dokładnie powiedział, tego my nie wiemy, bo nie byliśmy przy tym… ale jeśli ta pani poczuła się z tym źle, to oczywiście trzeba takie rzeczy brać pod uwagę. Dlatego mówię o gryzieniu się w język.
Dyrektorzy teatrów w Niemczech jak ognia boją się zarzutu tolerowania dyskryminacji i przy każdym podejrzeniu momentalnie się od delikwenta / delikwentki dystansują i podejmują kroki.
Konwitschny z kolei poczuł się urażony, że nie wezwano go na bezpośrednią konfrontację z zespołem, by mógł sprawę wyjaśnić, dlatego zapowiedział rezygnację. Rozstanie nastąpiło za porozumieniem stron, umowę rozwiązano.
W telewizji argumentował, że przecież jego żona jest Koreanką. Znów w porę nie ugryzł się w język.
Jak już w świecie opery jesteśmy:
https://slippedisc.com/2021/11/just-in-domingo-falls-sick-at-the-bolshoi/
Stanisław Kuflyuk opisany jest tu jako polski baryton, zresztą od dawna tu mieszka i ma rodzinę, ale jest Ukraińcem.
A mnie tam bardziej zainspirowała Pani Fuszara. Faktycznie – nie wszystko co jakże „dobrozmienne”… idzie tylko z jednego centrum… Mam nadzieję, że Wyspiańskiego zostawi Pani w spokoju 🙂 pa pa m
Malutki Żoliborz
Po zielonych uliczkach
Po uliczkach niedługich
Niegdyś stąpała Kalina
Każdy chłopiec to lubił
Przy jednej z takich uliczek
Przed światem schronił się Czesław
I była równie niedługa…
Zielono-biała, i ziemska
Od „polskich dróg” zaś Kuba
Kiedy się z pieskiem przechadzał
Każdemu mówił: „dzień dobry”
Naprawdę, nic nie przesadzam
Jurek, gdy słowo głosił
Płakał, albo Drugiego słuchał
Największą był tajemnicą…
Bo tajemnicą ducha
Maksiu, choć bardziej Marymont 🙂
Tak nam prowadził orkiestrę
Że wszyscy z daleka słyszeli
Jakie to perfekt jest miejsce!
Dzisiaj to miejsce, jak wszystko,
Skażone jest polityką
I (pewnym) wodzem – co (pewne)
Prowadzi wielu donikąd
Lecz sobie myślę cichutko
I w kajeciku już kreślę
Co by się stało złego
By odczarować to miejsce
By łukiem szerokim minąć
Wszystko, co minięć wymaga…
I dbać o Malutki Żoliborz
Bo to niegłupia jest sprawa…
Jeszcze tylko małe uzupełnienie „z życia” tego motta użytego – jakże dowcipnie i trafnie! – przez Szymańskiego, które postawiło na nogi czujne neo-Lissy i neo-Rudzińskich.
„Zielonogórski poseł Prawa i Sprawiedliwości Jerzy Materna udzielił wywiadu portalowi Na Temat, w którym opowiedział o swoich osobistych doświadczeniach w związku z epidemią koronawirusa. – COVID zabrał moją ukochaną żonę. Całymi czas mam ją przed oczami. Była najlepsza. Mądra. Piękna. Byliśmy małżeństwem przez 39 lat. Jak dodał, choć zachorował w drugiej połowie marca, konsekwencje choroby odczuwa do teraz. […] I dalej – Eksperci mówią, że skoro są setki zgonów, to trzeba wprowadzić obostrzenia. Ale wie pani, co by się wtedy stało? Ludzie by nas na taczkach wywieźli – podsumował poseł PiS. ”
Tu widać skalę porażającego, totalnie beznadziejnego zła i bezmózgowia PiSowców. Nawet potworna osobista tragedia nie skłania ich do minimalnej refleksji, czy aby Partii i Wodzowi nie zdarza się mylić. Nie! Ważne są sondaże, poparcie, wódz.
Nic ich nie przekona że białe jest czarne. Czarne. Czarne. Czar-czar-czar czarne. Czarne. Czarne. Czarne.
Niech już zostaną po nich tylko smutne bąki kontrafagotu….
…a zwłaszcza że czarne jest czarne 🙂
@PK Jak po szczepieniu?
Andrzejki się zbliżają. Dzisiaj dla płodozmianu idę na taki ładny koncert
https://www.filharmonia.com.pl/repertuar/1762-Tribute-to-THE-POLICE-Koncert-Andrzejkowy
Ja tak ni pri czom: w kościele św Elżbiety we Wrocławiu słychać organy. Po 45 latach. Na razie jeden dźwięk, ale od czegoś trzeba zacząć. Cały kościół gra. Nowiutki zabytkowy prospekt Englera, nowiutkie barokowe organy zamiast późnoromantycznych Schlaga/Sauera . Co prawda wolałbym, żeby te pieniądze poszły na prawdziwe zabytkowe organy, ale …
Dobrze, że coś tam brzmi. Ciekawe, co by na to powiedział nasz nieodżałowany lesio, który kiedyś grywał u św. Elżbiety jeszcze przed pożarem…
@ tjc – dzięki, wszystko ok. Łapę czuję i to wszystko.
Podstawowym „błędem” (?) Konwitschnego jest to, że użył nazwy kontynentu. Gdyby sekundkę pomyślał i zanonimizował przekaz, nie byłoby problemu.
No tak, bo z lwem może spotkać się każdy 😉 Jeszcze trzeba by zanonimizować zwierzę…
@ Zbigg – przeczytałam, potworne. Po takiej historii powiedzieć coś takiego. W głowie się nie mieści. To jest sekta, nie ma innego określenia.
https://www.facebook.com/Magdalena.Zawadzka.Official.page/videos/rozmowy-na-koniec-wieku-gustaw-holoubek/861097334012882/
ja nie wiem, nikt tu niczego nie anonimizuje (jakże ciekawe słowo nawiasem)* 🙂
zaczyna się od… dzieci, na dzieciach kończy zresztą, a pomiędzy niemało mądrych słów o życiu (podróży przez życie… aż chce się dodać) sztuce i kobietach… m
Problem nie tyle w tym ze uzyl nazwy kontynentu, lecz ze moze czarna skora rzeczywiscie tak mu sie kojarzy…
Z wywiadu posla Materny wynika ze swiadomie nie wprowadzaja nakazow ktore ich wlasnym zdaniem moga zmniejszyc zachorowalnosc i ograniczyc ofiary kowida z obawy o krzeslo, oraz ze jest na tyle glupi by sie do tego przyznac.
No cóż, Konwitschny chowany w NRD, gdzie czarnoskórych nie było, ojciec swego czasu w NSDAP i to dość gorliwy, zanim został czołowym enerdowskim dyrygentem, więc nic dziwnego.
@ lisek 11:50 tak, oczywiście.
Wypowiedź niefortunna i nie powinna mieć miejsca, w tej sprawie jesteśmy raczej zgodni, łącznie z jej autorem. Doceniam wprawdzie działania antydyskryminacyjne i szybkie reagowanie, ale nie sposób przeoczyć, że Cancel Culture rozkręca się na całego, a Konwitschny tylko wyprzedził jej ruch. Lepiej sam zejdź z afisza, nim cię z niego zdejmą. Na tej zasadzie też Balet Państwowy w Berlinie pozbył się swojej produkcji „Dziadka do orzechów”, będącej rekonstrukcją oryginału z 1892 roku. Powtórzę za Olgą Tokarczuk: „Trawi nas ciężka choroba dosłowności”.
@ Beata… Paris też kombinuje. Z Bajaderą, Korsarzem, Jeziorem Łabędzim, Dziadkiem. Madame Butterfly ma problemy, nie mówiąc o Otello. Debussy’emu jeszcze się nie dostało za „Le petit Nègre”, ale to tylko kwestia czasu.
@tjc
W Dreźnie skorygowano niedawno ok. 150 tytułów dzieł z miejscowych zbiorów. „Murzyn ze szmaragdową druzą” to teraz „****** ze szmaragdową druzą”.
@ Beata
Chciałam wygwiazdkować, ale się zautoocenzurowałam.
Tchnie damnatio memoriae.
Jest jeszcze Taniec Dzikusow…Moze zamiast brac specyficzne przyklady nalezace do zelaznego kanonu, co moze wygladac na absurdalne czepialstwo, mozna sie jednak zastanowic nad ogolnym problemem – niektore wartosci zmieniaja sie ostatnio b. szybko, jak zachowac wartosciowa spuscizne kulturalna przekazujaca przestarzale, czasem nieprzyjemne dla nas tresci.
Murzyn ze szmaragdową druzą” to teraz „****** ze szmaragdową druzą” – moze byc przeciez Czarny ze szmaragdową druzą”, ‘murzyn’ dzis brzmi zle ale sam fakt bycia czarnym nie stal sie wstydliwy 🙂
@lisku, jak najbardziej. Stał się „odczuwalny jako agresja słowna”. Czarny jeszcze gorzej. Może obroniłby się Senegalczyk, ale wtedy Kenijczycy byliby obrażeni, a i Wybrzeżokosciosłoniowcy też, nie mówiąc o Malijczykach. Stoimy nad przepaścią.
Bardziej nawet ‚czarny’ (od małej litery) – skoro po polsku mamy ‚białych’ itp.
A w Holandii…. dzieci i dorośli zostali pozbawieni swoich ulubionych „Zwarte Pieten”, którzy pomagali Sint Nicolas obdarowywać podarunkami.
Od dawna Holendrzy cieszyli się swoją tradycją witania z dziećmi przybycia Sinterklaas z Pietami. Przez miesiąc w każdy weekend widać było w centrach handlowych Zwarte Pieten rozdające pepernoten. Ale poprawność polityczna musiała wymieść te Zwarte . Są teraz Pieten z białymi twarzami. I jak tu wytłunaczyć dzieciom dlaczego ?
Smutne że w tej zabawie nie mogą już uczestniczyć mieszkańcy z Suriname, Antyli. Mysieliby malować sobie twarze na biało….
@ basiu
A co ma zrobić dziecko, które chce się przebrać za… kominiarczyka?
@tjc
Pewnie dziecko musiałoby tłumaczyć, że czarne to nie jest czarne .
Dodam , że to wcale nie było powiedziane, że Zwarte Pieten pochodzą z Afryki.
Oni dostawali się do domów z prezentami przez kominy , więc jacy mieli być ??? 🙂
U mnie na dole budynku jest optyk, który miał zawsze w tym czasie wystawę z przepięknymi Piotrusiami. W tym roku wpadł na świetny pomysł – Pieten są odwrócone twarzami do wnętrza. To bardzo wymowne…
A Sinterklaas, o ile pamiętam, przychodził z Hiszpanii…
@lisek
Moim zdaniem wystarczy dopisek „tytuł historyczny” – tak w Dreźnie rozwiązano problem w przypadku większości dzieł o tytułach odbieranych dziś jako niepoprawne politycznie. Gorzej, że pierwotny postulat dotyczył usunięcia ich z ekspozycji. Na razie do tego nie doszło.
O tak 🙂
Niech zabrzmi piosenka którą dzieci i dorośli witają swego Sinterklaas ze świtą
https://www.youtube.com/watch?v=0b7ptnXsBMI
A można napisać „Osoba na obrazie ze szmaragdową druzą”. Jest też fala oburzenia, że geja gra nie-gej, Żyda nie-Żyd. Wytniemy Marlona Brando z filmu, bo grał Kowalskiego, a nie jest Polakiem z Ameryki. Niedługo nie będzie można zagrać Bacha, bo się nie jest Bachem.
@ basiu Cudne
https://www.youtube.com/watch?v=5iNOTzpGLSI
@tadpiotr
Tu jest dość obszerna biografia niejakiej Amandy Gorman ze szczegółowo opisana historia awantury o tłumaczenie jej wiersza na niderlandzki przez Marieke Lucas Rijneveld. Pani Autorka oskarżyła Holenderke o to, ze jest zbyt biała, żeby zrozumieć sens tej poezji…
https://en.wikipedia.org/wiki/Amanda_Gorman
Amanda Gorman ma 23 lata, cale życie przed nią. I władza też.
Basiu, rozumiem smutek po utracie czarnego Zwarte Pieten , ale to troche jak zal po utracie Zyda z Pieniazkiem. Te postacie istnieja bo kogos bawia, szkopul w tym ze nie wszystkich.
Black w Stanach, o ile rozumiem, jest calkiem poprawny, choc przypuszczam ze zalezy to od kontekstu – moze razic nie sam wyraz lecz podkreslanie koloru w sytuacjach w ktorych nie powinien on miec znaczenia. Napewno sa reakcje przesadne, ale jak ktos jest obolaly, kazde dotkniecie boli…
Scichapeku, napisalam z duzej bo tytul 🙂
@tadpiotr, caly problem tz cultural appropriation jest rzeczywiscie zwariowany 🙂
Ale w trakcie kulturowych rewolucji jest duzo absurdow, w koncu rozne rzeczy sie dotra, do innych sie przyzwyczaimy, i moze jednak cos dobrego z tego wyjdzie.
“Tytul historyczny” to dla mnie bardzo trafne okreslenie.
Lisku, zmylił mnie brak otwierającego cudzysłowu. W ogóle lepiej uważać z tą wielkością liter, zwłaszcza że ortografia w ingliszu i w poliszu 😉 częstokroć rządzi się w tym względzie odmiennymi zasadami, a w Polsce mamy brzydką skłonność do mechanicznego przenoszenia angielskich wzorców. Wojuję z tym od dawna, jak umiem 🙂
@lisku, w momencie, kiedy ta „rewolucja kulturalna” odmienia i przetwarza „pojęcie rasy” na wszystkie możliwe sposoby i nie toleruje najmniejszej argumentacji, nie sadzę żeby była rzeczywiście produktywna. Raczej groźna.
Właśnie przed chwila dostałam mail z Zakładu Pracy, żebym zrobiła zestawienie pochodzenia „etnicznego” kompozytorów, których utwory znajdują się w programie nauczania. Bo musi być „różnorodność etniczna”. Dwa lata temu miałam to samo z kobietami, ale to akurat łatwe.
Coz, podciągnę Chopina pod emigranta, Beethovena pod Maura, skorzystam z kropli krwi starszych braci w wierze (tu nikt mi nie podskoczy!), ale co zrobię z Haendlem, który zaczyna być „wygumkowywany” ze względu na finansowanie kolonii, nie wiem.
Uważam to za OKROPNE! Powiedz mi najpierw czy jesteś rasowy, binarny, niebinarny, mieszany, niemieszany, a potem zobaczę, czy będę z tobą rozmawiał, czy cie zniszczę.
Na mala pociechę przykład choroby ogłupiania inteligentów przez iluzję sprawowania władzy:
https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/strzembosz-akceptowalna-kontrowersja-czyli-co-wladza-robi-inteligentom/xr9wlr0,79cfc278
tjc
Wydawałoby się, że coś takiego jest możliwe tylko w nieprzytomnym śnie !
„Pochodzenie etniczne kompozytorów ” to już nie jest ponury żart, to właśnie OKROPNE. To już jest patologia. Co z początku wydawalo się dobre i potrzebne, przeistoczyło się w jakieś monstrum. Nie po nic istnieje porzekadło – dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane.
Basiu, bo to nie wynika z dobrych chęci.
No i przez to rasistowskie zestawienie (któremu zdecydowanie się przeciwstawiłam) nie poszłam na koncert!
tjc
Mialam na myśli ten bardzo dawny początek i oczywiście nie w muzyce. Akceptację różnic. Ale z tego zrobiła się straszna karykatura.
tjc
Jeśli nie poszlaś na koncert, to może wybierzemy się do ogrodów Generalife ?
Parę dni temu usłyszalam w tv mezzo koncert z 2020 r – Digital Granada Festival: Javier Perianes.
https://www.youtube.com/watch?v=ZMKD6oIlyv4
Był to dla mnie szczególny koncert, bo witalam wiosnę 2017 wlaśnie w Generalife 🙂
@tjc, Tereso, szczerze współczuję! W głowie się nie mieści, punkty za pochodzenie…
@tjc
To co opisujesz moglby wymyslic Lem. To nie roznorodnosc lecz jej monstrualna karykatura.
Rozumiem ze „wygumkowywanie” Haendla to jeszcze inny fenomen – selekcja (dawnych) kompozytorow wg swiatopogladow…
@Beato, żeby to były punkty za pochodzenie, byłoby spoko.
@ Basiu, dzięki najserdeczniejsze za zaproszenie do Grenady. Właśnie zdałam sobie sprawę z tego, ze zostałam skazona poprawnopolitycznie. Musze szybko do odkażacza. Po takim świństwie zostają myśli z tylu głowy. Koncert piękny, dzięki!
U nas pierwszy magiczny śnieg.
Punkty za pochodzenie to problem kazdego dzialania opartego o dyskryminacje poprawiajaca, bo chcac naprawiac przeszla, prawdziwa lub domniemana dyskryminacje oparta nie na zaslugach lecz na czyms innym (plec, pochodzenie itp) robi sie to samo tylko odwrotnie…
@lisku. To, co opisuję wymyślił już pan Goebbels (a też pewnie nie był pierwszy). A największą zbrodnia wobec przeszłości jest ocenianie jej z dzisiejszego punktu widzenia (a właściwie siedzenia przed kompem). Tak, z Haendlem sa właśnie takie kłopoty.
@lisku, „punkty za pochodzenie” mam na co dzień. Malo groźne w gruncie rzeczy. Manifestują się w rożnych, niekiedy bardzo przydatnych formach. Tylko „pochodzenie” nie odpowiada temu, które znamy z autopsji. Zwykle socjalne, nie kulturowe.
Ja natomiast poszłam na koncert AUKSO w ramach Trzy-Czte-Ry i był świetny. Ale nie będę opisywać, bo trzy utwory kompozytorów z pokolenia stalowowolskiego były te same, co w Tychach, tylko do tego na początek było Concerto in D Strawińskiego -właściwie głównie na to przyszłam, bo uwielbiam.
Garstka publiczności mała, ale smaczna, łącznie z naszym Gostkiem 🙂
Obchodziliśmy też urodziny Macieja Grzybowskiego – orkiestra zagrała mu Sto lat, a po koncercie i spotkaniu była jeszcze mała lampeczka.
tjc
To jeszcze mały dodatek – moje małe albumy z Generalife i Alhambry z 2017 🙂
https://photos.app.goo.gl/XPxswvB5Av4pL6CR8
https://photos.app.goo.gl/XbfbAoR9rCbSx4jP7
Javier Perianes – fajny pianista. Grywał i w Polsce.
Ech… pobyłoby się w Hiszpanii… a za oknem szaruga.
Marzy mi się wiosna w Andaluzji , ale jeszcze nie teraz .
Ech…
Pani Kierowniczko, jaka szaruga! PIERWSZY PRAWDZIWY SNIEG!
@Basiu, tysieczne dzieki! Odzyly wspomnienia!
Mialam na mysli pochodzenie etniczne. Poprawki za gorszy start zyciowy sa calkiem sluszne.
Czy byli dobrzy kompozytorzy stylu klasycznego ktorzy sa dzis mniej znani bo nie pochodzili (geograficznie 🙂 ) z Zachodniej Europy?
@tadpiotr, napisac “Osoba ze szmaragdową druzą” to jak napisac “Osoba z lasiczka” 🙂 – obcina czesc tresci.
Tez kocham Andaluzje, w ogole Hiszpanie. Mimo ze to dawni konkwistadorzy 😳 🙂
I przy okazji wyszlo ze termin “pochodzenie” jest mglistym eufemizmem i nie nadaje sie do tej rozmowy…
Na dobranoc takie hiszpańskie wspomnienia z drogi do Compostelli
https://www.flickr.com/photos/29981629@N07/albums/72157608956849745/page1
p. Górecka dzisiaj na Eufoniach wystąpiła w czarno-białym stroju. Na białej koszuli miała napisane „białe” a na nogawce „czarne” <3
Oprócz Andaluzji chcialabym jeszcze raz zobaczyć witraże Chagalla 🙂
https://photos.app.goo.gl/9zkLeHnRw1v5VE9U6
Etiuda Ges-dur tez pewnie bedzie uzyta 😀
tjc
Bajecznie piękne te sklepienia ! Świetnie zrobione zdjęcia !
Lisku 😀
@ lumos – fakt! Można obejrzeć tutaj, od ok. 50 minuty:
https://www.youtube.com/watch?v=hQGeEaoBDSU&list=PLKjKY86ZnTIl9kYNwtgsuaLLXs4r5OOPZ&index=7
Brawo Anna Górecka 😀
@tjc
Piekny zestaw!!
W Santiago de Compostella jeden z anonimowych mistrzow sie podpisal
https://www.theguardian.com/culture/2020/nov/01/a-selfie-set-in-stone-hidden-portrait-by-cheeky-mason-found-in-spain-900-years-on
Basiu, daj znac gdy sie bedziesz wybierac 🙂
Lisku oczywiście dam znać , ale to wszystko musi się bardziej ustabilizować.
Marzy mi się wtedy też koncert z Shanim 🙂
A sprawa Szymańskiego trafiła nie byle gdzie…
https://www.therestisnoise.com/2021/11/musical-censorship-in-poland.html
vivat pierwszy śnieg i sikorki bogatki (za oknem), vivat listki i liście (teraz już w wazoniku, po kilku dniach wyglądają jak dłonie, skały albo gwiazdki na choinkę), vivat ogrody, domy i spokój (w sercu), vivat podróże (do serca), vivat Anna Górecka (bo chyba trzeba takich punktów) 🙂 pa pa m
@tjc 26 LISTOPADA 2021 16:09
„Niejaka” Amanda Gorman?
To nie Amanda Gorman protestowała przeciwko tłumaczom swojej poezji.
Potwierdzam obecność na 3-4 wczoraj z PK, w świetnej formie po 3. dawce. Ponarzekaliśmy sobie w realu na ponure reżimy i inne niewesołe tematy…
Potwierdzam też jakość koncertu – w utworze tytułowym orkiestry udało mi się stracić przytomność, a jak już wielokrotnie pisałem, zdarza mi się tylko w określonych przypadkach zbiegu muzyki, wykonania i okoliczności, a S1 jest do tego przystosowane idealnie 🙂
Dziś Meccore będzie grał jakiegoś Schumanna, którego nie kojarzę z Warszawskiej Jesieni.
Nie załapał się biedak 😆
@nowowiejska – no tak, wprawdzie pierwszy raz o tym usłyszałem, bo miłośnikiem poezji nie jestem, a poezji zaangażowanej to już w ogóle, ale rzeczywiście, nic nie piszą o działaniach samej poetki. Taka analogia z wygasającą aferą it’s fine, isn’t it?, towarzyszom nie trzeba mówić co maja robić, bo to świadomi towarzysze. Jeszcze bardziej zabawna jest historia z tym katalońskim tłumaczem, bo on nie jest nawet kobietą, już niechby nie był młody i czarny, skoro z jakichś przyczyn nie może, za to się ludzi jeszcze nie rozstrzeliwuje, ale nie być kobietą? 😮
Kursywa mi się nie zamknęła. Może niech tak zostanie, żeby zamknięcie kursywy nie zostało poczytane za cenzurę spowodowaną moim zoologicznym antykursywizmem, przecież kursywa jest mniejszością wśród krojów pisma.
(ściślej: powinna pozostawać w mniejszości, ale to sformułowanie jest zbyt nacechowane rożnymi brzydkimi rzeczami, aby go używać w obecności kursywy)
Amanda Gorman https://www.youtube.com/watch?v=Wz4YuEvJ3y4
„Jeszcze bardziej zabawna jest historia z tym katalońskim tłumaczem, bo on nie jest nawet kobietą, już niechby nie był młody i czarny, skoro z jakichś przyczyn nie może, za to się ludzi jeszcze nie rozstrzeliwuje, ale nie być kobietą?”
Hi hi hi, przecież wiemy, że mniejszościom jest łatwiej i to naszym kosztem. Hi hi hi. A nowowiejska nie zna się na żartach.