Znów dzieła nieznane

W tym sezonie w Filharmonii Narodowej mamy rekordową ilość utworów wykonywanych po raz pierwszy. Ma to niewątpliwe walory. Tym razem dwóch warszawskich prawykonań po latach dokonała Filharmonia Poznańska pod batutą Łukasza Borowicza.

Jeden za to utwór był ograny do znudzenia: Koncert wiolonczelowy h-moll Dvořáka, za to ze wspaniałym solistą, Nicolasem Altstaedtem. Cóż jednak z tego, kiedy orkiestra skutecznie go zagłuszała, a już najgorsze były instrumenty dęte, zwłaszcza drewniane (choć i waltornie też), Początek drugiej, lirycznej części był chińską torturą dla uszu, zwłaszcza obój o donośnej, ostrej barwie wyróżniał się z otoczenia, a nie była to przecież główna melodia. No i akordy nie były w pionie. Aż przykro. Na szczęście mogliśmy przez chwilę posłuchać samego solisty, gdy zagrał bis: schował nóżkę wiolonczeli i fachowo, po barokowemu, zagrał sarabandę z I Suity G-dur Bacha. Pięknie.

Akompaniamenty do koncertów instrumentalnych nie są zwykle przez orkiestry lubiane i traktowane po macoszemu, ale zdecydowanie nowy od tego sezonu dyrektor muzyczny Filharmonii Poznańskiej musi coś z tym zrobić, bo jeszcze kilka miesięcy i trzeba będzie grać na Konkursie im. Wieniawskiego, który zapewne tym razem się odbędzie. Żeby więc wstydu nie było.

Do utworów orkiestrowych muzycy bardziej się przyłożyli. Na początek fragment orkiestrowy z opery Mataswintha Xavera Scharwenki – miła neoromantyczna muzyka. A w drugiej części całkowita niespodzianka – balet Narcyz i Echo Nikołaja Czerepnina. Ten uczeń Rimskiego-Korsakowa był też znakomitym dyrygentem i cenionym pedagogiem, z czasem osiadłym we Francji. Znane mi oczywiście było to nazwisko, zupełnie jednak nie wyobrażałam sobie, jaką pisał muzykę. A jest to po prostu czysty, piękny impresjonizm. Balet został napisany dla Diagilewa w 1911 r., w czasach, gdy Czerepnin współpracował z Baletami Rosyjskimi. Nie tylko ze względu na tematykę mitologiczną można powiedzieć, że to taki rosyjski Dafnis i Chloe (balet Ravela powstał rok wcześniej): podobnie też barwna jest orkiestra i obecny jest chór śpiewający wokalizy. Z tym, że tu występuje również tenor solo (też wokalizujący bez tekstu), symbolizujący nieszczęsnego Narcyza; chór zaś symbolizuje równie nieszczęsną nimfę Echo. Wujek Gugiel jest nieoceniony: utworu można posłuchać tutaj. Warto.