Szymanowski i inni Ukraińcy

Ten tytuł to oczywiście trochę żart, ale faktem jest, że Karol Szymanowski na Ukrainie się urodził i tam spędził szczęśliwe młode lata.

Wspólnota muzycznych intonacji – takie hasło miał koncert w Ursynowskim Centrum Kultury „Alternatywy”, które odwiedziłam dziś pierwszy raz. Są tam dwie sale: większa, „Szekspir”, na 332 miejsca, i mniejsza „Bareja” na 150 miejsc – koncert odbył się w tej drugiej, która nawet całkiem nieźle brzmi.

Wspólnota, o której mowa, bierze się, a raczej brała, z koegzystowania na tych samych terenach w tym samym miejscu i czasie. Dokładnie w 1882 roku urodził się w Tymoszówce Szymanowski, a w Kijowie Kyryło Stecenko. O sześć lat młodszy był Wasyl Barwiński pochodzący z Tarnopola. Na pomysł połączenia ich muzyki w jednym wieczorze wpadł Hubert Giziewski współtworzący akordeonowe Harmonium Duo. Pomysł ten wyrósł z innego – by Szymanowskiego połączyć ze Strawińskim; oni też są równolatkami. Program miał być prezentowany w Moskwie. Cóż, jak powiedział artysta zapowiadając koncert, Strawińskiego jeszcze zdążą w życiu pograć, a teraz chcą zapoznać publiczność z nieznanymi dziełami ukraińskimi, do wymienionych kompozytorów dołączając jeszcze Sylwestrowa i Skoryka.

Skład wykonawczy był oryginalny: dwa akordeony (Hubert Giziewski i Piotr Motyka), sopran (Ewa Leszczyńska) i taniec (Kamila Olesińska). Były więc utwory fortepianowe przeinstrumentowane na akordeony – ciekawie zabrzmiało pierwsze z młodzieńczych Preludiów op. 1 (jakby grane na organach) czy mazurki. Duo zastępowało również partię fortepianu towarzyszącego śpiewowi. A co jakiś czas włączała się tancerka. Tu muszę powiedzieć, że nie wszystko było udane. Kamila Olesińska wywodzi się z flamenco i o ile niektóre zastosowania tej stylistyki były zabawne (jak połączenie flamenco z mazurem), to inne, w połączeniu z pieśniami ukraińskimi, nie zawsze pasowały. A propos mazura, wykonane na początek części ukraińskiej Scherzo z Suity ukraińskiej jest przecież mazurkiem.

Ewa Leszczyńska pięknie zaśpiewała zarówno młodzieńcze pieśni Szymanowskiego, jak Pieśni kurpiowskie oraz trzy pieśni Kyryła Stecenki i Barwińskiego – przy drugiej aż ciarki po krzyżu chodziły. Po pieśniach zabrzmiały jeszcze dwa mazurki Sylwestrowa, które podobno kompozytor napisał „do sztambucha” Romana Rewakowicza. Coś całkiem podobnego grał swego czasu w Poznaniu – zwłaszcza jeden z tych mazurków opiera się na niemal dokładnym cytacie z Chopina. I na koniec znów Melodia Skoryka. To piękny utwór i rzeczywiście pasuje na dziś. Ale trochę mnie drażni, że nic innego się jego nie gra. Dlatego przy tej okazji wrzucam jeden sympatyczny walczyk fortepianowy.