Jest już dwunastka

Ilość uczestników II etapu Konkursu Moniuszkowskiego została przekroczona o dwa, ale do finału już zakwalifikowało się zgodnie z regulaminem dokładnie 12 osób.

Znów statystycznie Ukraina jest na pierwszym miejscu z trójką śpiewaków i cieszę się, że przeszła właśnie Inna Fedorii – to ta sopranistka, która nie ma tej drażniącej ostrej emisji. Zasimova ją w pewnym stopniu ma, ale potrafi kontrolować. Co do chłopaków, paru mi szkoda, ale cieszę się z basa Volodymyra Tyshkova. Będzie fajny Skołuba w finale, jeśli oczywiście zrobi to z humorem, bo dotąd śpiewał właściwie same ponure rzeczy.

Co to będą w ogóle za ciekawe finały! Halki z Chorwacji, Nowej Zelandii, Armenii i RPA. Maria Fołtyn byłaby przeszczęśliwa. Szczególnie intryguje mnie, co z tym zrobi Nombulelo Yende – to fascynująca śpiewaczka o wielu twarzach. Wczoraj określiłam ją jako śpiewaczkę wagnerowską, dziś pokazała Verdiego o wiele jaśniejszego (aria Leonory z Trubadura) i przepiękne Zueignung Richarda Straussa.

Poza Halkami i wspomnianym już Skołubą będzie dwóch Januszów – amerykański i chiński, ukraińska Zuzia z Verbum nobile (Fedorii), Bronia z Hrabiny (Zuzanna Nalewajek), no i – myślę, że rewelacyjny – Jontek z Meksyku. Mechliński jak zwykle postawił na rzecz nieznaną, czyli arię z opery Noskowskiego Wyrok (nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje), a Yuliia Zasimova – na Roksanę z Króla Rogera.

Jak zwykle w paru przypadkach dokonałabym innego wyboru; żal mi Gabrieli Gołaszewskiej, wdzięcznej Słowenki Jericy Steklasy, ciekawej Belgijki Linsey Coppens, paru ukraińskich panów. Z finałowego zestawu trochę się dziwię paru osobom. Ale z większością werdyktu zgadzam się z czystym sumieniem. Trzeba też powiedzieć, że wielu z tych, którzy świetnie wypadli w I etapie, gorzej zaprezentowali się w drugim – czy to z powodu zmęczenia, czy innego stresu.

Teraz dla nas dzień pauzy, a dla młodych artystów pracowity dzień prób z orkiestrą.

PS. Parę nagród już przyznano. Gabriel Rollinson, reprezentujący Niemcy, został na otarcie łez (nie wszedł do finału) nagrodę za najlepsze wykonanie pieśni polskiej (moim zdaniem były ciekawsze kreacje, ale niech będzie i tak). Alina Shevchenko i Katelan Tran Terrell otrzymały nagrody dla wyróżniających się pianistów – i absolutnie słusznie, obie są wybitne. Ukraińska pianistka przez parę lat działała w naszej Akademii Operowej, a teraz już jest w Studiu Operowym w Zurychu. Natomiast Katelan Tran Terrell, Amerykanka o wietnamskich korzeniach, przyjechała tu z Nowego Jorku z Michałem Bielem – oboje najpierw pracowali tam (ona w Met, on w Juilliard School), teraz tu i w bydgoskiej Akademii Muzycznej.