Maria-metafora
Tango-operita Astora Piazzolli, Maria de Buenos Aires, którą wystawiono właśnie na scenie kameralnej Opery Narodowej, jest dziełem namiętnym i zawiłym zarazem, potrzebuje też świetnych wykonawców i tu ich znajduje.
Trudno powiedzieć, by to dzieło miało jakąś akcję. Autor libretta Horatio Ferrer stworzył tekst poetycki, o spiętrzonych, surrealistycznych przenośniach, niełatwy w odbiorze, choć sięgający kultury dołów społecznych. Kim jest Maria z Buenos Aires? To sprzeczność sama w sobie. Święta grzesznica, wolna i zniewolona, uwielbiana i znieważana. A w gruncie rzeczy to symbol, legenda, metafora miasta, które jest – a w czasach Piazzolli było jeszcze bardziej – tyglem mieszczącym właściwie wszystko. Przy tym Maria to imię nieprzypadkowe, kojarzące się oczywiście z matką Jezusa, i tekst z tą aluzją igra, zwłaszcza pod koniec, gdy zamiast niego rodzi się dziewczynka – kolejne wcielenie Marii (reżyser spektaklu Wojciech Faruga czyni tu odniesienia do Dziecka Rosemary). Bo Maria rodzi się i umiera, pojawia się jako duch i odradza się. Jak miasto, które uosabia.
W spektaklu Farugi samego miasta nie ma, inscenizacja jest abstrakcyjna z kilkoma ciekawymi pomysłami, reżyser próbuje też dopowiedzieć swoją historię Marii, która jednak też nie jest do końca jasna, ale to akurat nie jest wada, bo jasne tu nic być nie może. Najważniejsza jest oczywiście postać tytułowa – bez niej nie ma tego dzieła i długo zastanawiałam się, wiedząc, że zostanie ono wystawione w TWON, kim to zrobią. Kiedy jednak usłyszałam, że będzie to Natalia Kawałek, byłam już spokojna, znając tę artystkę, która umie zaśpiewać zarówno dzieła barokowe, jak songi Weilla. Nie podejrzewałam jednak, że po pierwsze ma takie doły (na co dzień jest mezzosopranistką, w tej partii operuje chwilami w skali niskiego altu), a po drugie – że potrafi śpiewać niesiona przez sześć osób głową w dół. Drugą istotną postacią jest tu baryton Łukasz Karauda, łączący różne partie, które są tu właściwie jedną, próbujący z powodzeniem przywołać szlachetność głosu Carlosa Gardela. Trzeci bohater, Duende, pełniący rolę narratora (po polsku; śpiewacy używają hiszpańskiego), to rola mówiona wykonywana przez aktora Damiana Kwiatkowskiego i tu nie mam tak dobrego wrażenia; najgorzej, że trochę seplenił (może to miało brzmieć jakby z plebejska – nie nadążam tu za koncepcją). Ale dla śpiewu – bardzo warto. Gra zaś kameralny zespół złożony z muzyków Opery Narodowej plus Klaudiusz Baran na bandoneonie i Andrzej Olewiński na gitarze. Kolejne spektakle (w Sali im. Młynarskiego) 21 i 23 marca, 29 kwietnia oraz 12 i 14 maja.
Komentarze
Będąc wciąż skupionym wyłącznie niestety na fortepianie, a zatem nie w temacie, nocnym markom, zainteresowanym tym, co w Tel Awiwie, podrzucam J J Juna Li Bui, Berceuse z Ognistego Ptaka Strawińskiego (jak czytam, w transkrypcji Agostiego). Ależ to jest kompozycja. Szkoda, że jakość nagrania nie taka, jak w Warszawie, ale też, jak pamiętam wrażenia z sali, i wtedy najsubtelniejszego brzmienia nie miał, więc, choć mam, jak i wtedy, niedosyt, nie szkodzi. Nie w tym jego urok. A bodaj we wszystkim innym, co robi. To czysta przyjemność móc go sobie znów posłuchać. Po czasie coraz lepiej rozumiem prof. Popową-Zydroń, że to jego sobie upatrzyła wtedy na zwycięzcę. (A w każdym razie tak mi wynika z jej punktacji w połączeniu z wypowiedziami).
https://youtube.com/watch?v=XETELeh6ClQ&feature=shares&t=2027
E, na fortepianie to jest ubogie… 🙂
A jakieś konkretne nagranie Pani lubi, do którego linkiem mogłaby się podzielić?
Swoją drogą, czytam, że to dla Rubinsteina specjalnie Strawiński zrobił aranżację Pietruszki. Ciekawe, zawsze mi się to kojarzyło, nie wiem, z Weissenbergiem, czy, współcześnie, wirtuozkami w rodzaju właśnie Yuji Wang, czy Yeol Eum Son. Wykonania samego Rubinsteina nie kojarzyłem, ale to też może dlatego, że jakoś… nigdy mi nie przyszło nawet do głowy, żeby Strawińskiego w wykonaniu Rubinsteina w ogóle szukać. Dziwaczny trochę pomysł.
Natalia Kawałek, Damian Kwiatkowski, Łukasz Karauda to najmocniejsze punkty tego spektaklu. Wspaniała scenografia i średnie układy choreograficzne! Ale i tak polecam bardzo i nie zgadzam się wyjątkowo z Panią
Ależ o co chodzi, ja przecież też polecam. Tylko Damian Kwiatkowski nie za bardzo mi się podobał.
Ale nie pisze pani Nic o scenografii o kostiumach tancerzach
Zympans,
Proszę koniecznie posłuchać tego nagrania.
https://www.youtube.com/watch?v=6XzFkNfQ87E&t=99s
Bardzo dziękuję. Tak się miło składa, że Claytona Stephensona sobie trochę w czasie Cliburna słuchałem, na osłodę, po tym jak odpadła Kate Liu, ale że akurat tego jego Strawińskiego z jakichś przyczyn nie, to od razu włączam i próbuję. I korzystając od razu z okazji, spytałbym o jakieś godne polecenia nagranie Ognistego Ptaka, ale już w wersji orkiestrowej.
Konkurs Rubinsteina – transmisja
https://www.youtube.com/watch?v=g7LsJrXat9Q
Dla wygody – wszystkie w jednym miejscu: https://arims.org.il/competition-2023-homepage-2/live-broadcast-2023/
Czy w ogóle potrzebujemy miejsca, żeby pokomentować Rubinsteina, czy Państwo tak średnio zainteresowani? Bo jak nie, to nie ma co. Ale jeżeli zainteresowanie jakieś tam jest, to warto by to zebrać gdzieś pod jednym wpisem, żeby nie zajmować innych wątków?
Tutaj tl;dr z mojego słuchania samemu w domu.
Zaczęły się półfinały, większość starych przyjaciół przeszła dalej, (czyżby jakaś dogrywka ostatnich konkursów? Best of the rest?), w tym ów osobliwy pan Talon Smith, który nie dość, że zagrał w pierwszym etapie… bis, (Rewolucyjną), to jeszcze w półfinale zaprezentuje wedle informacji ze strony 24 Preludia, ale nie „te”, a – i tu dobre jajo – skomponowane przez siebie. Jak kiedyś oglądałem z nim wywiady, to taki trochę hmm nie z mojej bajki człowiek. Ale grać potrafi bardzo ciekawsko, co udowodnił po raz kolejny; też wybrać te Etiudy Strawińskiego, tam jest przemnóstwo fajnych polirytmów, jeszcze lepszych melodii, trudno się oprzeć, oto one https://youtube.com/live/q0jncXHqlgA?feature=shares&t=6552.
Drugi etap zaczął dzisiaj J J Jun Li Bui, grając wszystko, co lubię: Racha Stokrotki, najcudowniejszą Polkę, ale i op. 28 Chopina, i wszystko to… inaczej niż lubię, więc trudno mi tak naprawdę to ocenić, bo z drugiej strony jego spokój, kontrola, one nie pozwalają myśleć, że coś poszło nie tak; to, co robi, robi strasznie mądrze i pewnie. A przy tym jest bodaj najprawdziwszym romantykiem, jakiego pamiętam, że bym słuchał w ostatnich latach. Niecodzienna okoliczność: musiał na chwilę wyjść, zrobić przerwę w trakcie występu, między utworami. Miejmy nadzieję, że nic ze zdrowiem.
Co poza tym? Z uczestników Chopinowskiego czekamy chyba na pewno na Nikolaya, który sobie w pierwszym etapie wybrał Pietruszkę i choć wymęczon, to jakoś ją przeżył: on jest muzykiem, do którego jak do mało kogo naprawdę pasuje to zbyt często generyczne, ostrożne „ciekawy”. Zawsze mnie interesuje, co i jak zagra, i chyba nie tylko mnie. Na Alberto Ferro, któremu w Warszawie szło akurat niestety słabiej, osobiście czekam trochę mniej. Z ww. powodu.
A co z innymi? Wszystkich nie próbowałem. Publiczność bardzo lubi Dereka Wanga. I faktycznie: ja również bardzo daję się wciągać w jego intepretacje, ale nie wiem, czy nie dałem się kupić samym wyborem Brahmsa w pierwszym etapie. Ten konkurs w ogóle jakoś wyjątkowo mi unaocznił, dlaczego lubię go jako kompozytora bodaj najbardziej: co ktoś zaczyna grać, ale nie jego, to mi go od razu brakuje, a jak jego, to przybiegam od razu z drugiego pokoju. Sam Derek Wang gra mam wrażenie karkołomnie technicznie, brzmi bardzo ładnie, naturalnie w wolnych tempach. Nie jestem też specjalistą od op. 111 Beethovena i nie umiem jeszcze ocenić, czy sobie poradził rytmicznie: z metrum, z tymi synkopami w Arietcie, oto ona: https://youtube.com/live/OVMCbksbf48?feature=shares&t=8195. A to tutaj chyba istotna rzecz. Za mało tego słuchałem, w każdym razie Yeol Eum Son grała to inaczej na Czajkowskim, gdy zdobywała srebro. Byłbym bardzo ciekawy opinii.
Jako ostatnią dobiorę sobie osobę, której wyczekiwałem chyba poza J J Junem najmocniej, wymienię Chaeyoung Park, która „przegrała” z Su Yeon Kim w Montrealu tuż przed Chopinowskim. Chociaż uczy się, wedle opisu na jej stronie, u Roberta McDonalda, tak jak i Kate Liu, gra od koleżanki bardziej brawurowo, mnóstwo w tym perkusyjności, ale i właśnie to rytmicznie jest genialna. Ósmą Sonatę Prokofieva wolę chyba w wykonaniu Kate, ale może z przyzwyczajenia? Tutaj publiczność aż tupała z zachwytu i trudno też się dziwić, jej cały występ, z bardzo perkusyjnymi Etiudami Unsuk Chin na początku: https://youtube.com/live/eNIIkM6WrFU?feature=shares&t=4666
Gra jutro Hammerklavier. No to jest takie coś, że albo jest w finale, albo do widzenia chyba, bardzo jestem ciekawy. Ale równie ciekawy opinii innych, może ktoś sobie kogoś upatrzył. Wysłuchać wszystkich było nie sposób.
Sa już finaliści Rubinsteina:
Elia Cecino
Alberto Ferro
Yukine Kuroki
Kevin Chen
Georgi Gigashvili
Chaeyoung Park
Choziainow gral statecznie. Bardzo statecznie.
Preludia op.1 Talona Smitha niekoniecznie, ale zrobił sobie znakomita reklamę.
Gigashvili baardzo tak. Narwany. I gigantyczny rzeczywiście.
Poziom bardzo wysoki. A ogłoszenie wyników okropne.
No nie śledziłam i nie śledzę, nie da się, ciągle coś się dzieje. Widzę, że nasi starzy znajomi nie przeszli. Z wyjątkiem Ferro, którego u nas uwalono, a i mnie się nie bardzo podobał.
Czy Kuszlik naprawdę tak kiepsko wypadł, że go odwalono po pierwszym?
@PK, nie, Kuszlik wycofał się z powodu choroby. Wielka szkoda.
Kuszlik nie grał w ogóle, z powodów zdrowotnych.
Aha, bardzo szkoda.
@tjc Khozyainov, podobnie jak Giga, podjął ryzyko, choć w inny sposób. Po tym jak otarł się o finał w Warszawie… zszedł jeszcze niżej, że tak się wyrażę. Tym razem wymyślił, że przejdzie w dosłownie sekundę od „Nimm sie hin denn, diese Lieder” Beethovena/Liszta do Fantazji Schumanna, którą zagrał z kolei nie tylko statecznie, tu pełna zgoda, ale w ogóle trochę do góry nogami: bardzo dużo tam było mocnego dołu, a mniej góry, niż się zazwyczaj słyszy, co jest bardzo ciekawe, ale momentami na granicy słuchalności. Ja go lubię, ale do finału go nie typowałem.
Tutaj tl;dr, relacja z ostatnich dwóch dni, jak ktoś niezainteresowany, odradzam czytanie.
Na Gigashviliego trafiłem pierwszy raz w półfinałach i to właściwie z automatu stał się mój pewniak do awansu. Swoimi wielkimi rękoma drwala on jest w stanie rozruszać każdego muzycznego możnaby pomyśleć jeszcze niedawno nieboszczyka. Super energia. Ale odłóżmy jego Scarlattiego, (chociaż naprawdę warto warto), jak ktoś chce nadrobić, to proponuję spróbować jego op. 109 Beethovena: https://youtube.com/live/zJfj6KNFEq4?feature=shares&t=1201 To momentami wbija w fotel. To nie moja bajka, ale jeżeli każdy konkurs musi mieć swojego oryginała, to ja chcę jego, a nie Osokinsa.
To prowadzi do innej obserwacji: ten konkurs stoi Beethovenem. Kiedy np. Chopin jest/był grany po prostu źle. Nikt, kto go grał, nie przeszedł do finału. Poza Kevinem Chenem, który po wygranej w Genewie przyjechał tutaj z małym szantażem pt. zagram wam w półfinale najpierw Etiudy Bartoka, potem jeszcze cały opus Etiud Chopina na koniec, a nie, to nie koniec, bo naprawdę na koniec na bis zagram wam też Etiudę, Saint-Saensa, no i nie wpuśćcie mnie teraz do finału, skoro się prawie nie myliłem. Dla mnie to szalenie utalentowany młody, ale… niezbyt gniewny, przekręcając stare określenie/tytuł. Nie ekscytuje mnie, ale gra bardzo ładnie. Finał też był pewny.
A że Chaeyoung Park jest w finale, to mam dużą satysfakcję. Arabeski, czy obowiązkowego utworu kompozytora z Izraela mogłaby na dobrą sprawę w ogóle nie grać. Podjęła się gry Hammerklavier, zrobiła to świetnie, w swoim takim momentami mrocznawym, momentami smutnym, chłodnym stylu, znów trochę perkusyjnie, kapitalnie zorganizowanie, rytmicznie, i to samo wystarczyłoby właściwie z nawiązką. (Słucham właśnie po raz trzeci, jakieś omsknięcia są, ale no nic to). No to jest właśnie charakterystyczne dla tego konkursu – jury nie idzie za głosem widowni, nie nabiera się na tanie sztuczki. Park od początku gra na wyśmienitym poziomie, ale mało przystępne kompozycje, Etiudy Unsuk Chin, czy „kobyły”, jak ósmą Prokofieva, czy op. 106, no i co teraz. No i jest finał. To jest granie poważnej muzyki na poważnie. Nic tylko słuchać, Adagio sostenuto, przepiękne. Tutaj cała Sonata: https://youtube.com/live/te4bHjq6ZBE?feature=shares&t=1498
W półfinale odkryłem też Yukine Kuroki, w której momentalnie się zakochałem – gra najpiękniejszym dźwiękiem ze wszystkich uczestników. Pani Dorota kiedyś podsunęła mi określenie „dźwięk okrągły”. Ona takim dysponuje. Ale w przeciwieństwie do Aimi, emocje to u niej nie „pałac lodowy”. Co prawda specjalizuje się w Liszcie, za którym nie przepadam, ale gra go urzekająco. Jako jedyną pozwoliłem ją sobie skomplementować od razu na yt – dla mnie jej brak w finale, to byłaby duża przykrość. Urocze Scherzo ze Snu Nocy Letniej Mendelssohna od Kuroki Yukine https://youtube.com/live/Pah9B6QheH4?feature=shares&t=5999 znowu cuda na Fazioli, wspaniała artykulacja, dynamicznie jest kapitalna. Na koniec jeszcze po Sonacie Liszta na bis pierwszą koncertową Kapustina w tempie, jakiego nie słyszałem. Czysta przyjemność.
Co do tych, co odpadli. No cóż, okazuje się, że wybory interpretacyjne J J Juna Li Bui i jury nie przypasowały. Coś mi również nie leżało od początku. Wciąż uważam, że to największy talent ostatnich lat. Coś jego romantyczny ton nie przebił się w tej klasycystyczno-brawurowej atmosferze, która i mi się udzieliła. Bywa.
Pewną satysfakcję sprawiło też przejście Alberto Ferro, (którego nadal nie słuchałem, mając jak i Pani Dorota w pamięci jego występ z Warszawy), a nie Dereka Wanga. Czemu? Obydwaj grali op. 111. To na razie palcem po wodzie pisane, ale podejrzewam, że to kolejny przykład profesjonalizmu jury. A konkretnie podejrzewam, że Ferro, w przeciwieństwie do młodszego kolegi, który w czasie tych dwóch etapów aż do tej Sonaty epatował rubatami, ozdobnikami, ciekawskimi tempami, po prostu zagrał op. 111 tak, jak każe zapis, kiedy młodszy kolega, gdy trzeba było zagrać dziwactwa, ale te w nutach, to nie podołał. Tak to jest z op. 111, tu bardzo szybko się weryfikuje, kto raczej coś naprawdę potrafi, a kto raczej woli wydziwiać, gdy materia jest przystępniejsza, a jak przychodzi kryterium, to trochę robi się mniej kolorowo. No ale to na razie podejrzenie, trzeba by do tego przysiąść.
W 2 etapie bardzo podobał mi się Giuseppe Guarrera. Wielka szkoda, że nie przeszedł dalej, wolałabym go w miejsce któregoś z 2 pozostałych Włochów, na pocieszenie dostał nagrodę specjalną od junior jury (ogłoszenie wyników to był chaos, podobno główne jury też przyznało dodatkowe nagrody, ale w końcu ich nie ogłoszono)
@Zympans widziałam dziś Chaeyoung Park, bardzo mi się podobało jak grała Hammerklavier, trzymam za nią kciuki w finale! Moim zdaniem ma w sobie coś, co ją wyróżnia na tle innych. Taki hipnotyzujący styl gry, odrobinę przypomina mi Kate. Zobaczymy jak będzie z orkiestrą, zagra między innymi 3 koncert Prokofieva.
@EM
Być może to właśnie kwestia tego samego nauczyciela. Też pewnie warto zauważyć, że i repertuarowo mają wspólne punkty: Arabeskę, Prokofieva.
I fajnie byłoby, jakby wygrała. Jakaś to byłaby zmiana, po tej serii kolejnych „sensacyjnych” zwycięstw młodzieniaszków-rozrabiaków popisujących się Lisztem, czy salonowym Chopinem.
Natomiast co do Guarrery to, no niestety, pomyłki w Chopinie jakoś mnie zniechęciły i nie próbowałem dalej. Ale ponoć dobrze zagrał, wydawałoby się „trudniejszego” przecież, Mussorgskiego. Miło, że został doceniony. No więc dobrze, dam mu może drugą szansę.
@Zympans, miałam odpowiedzieć na wzmiankę o Yukino Kuroki na yt 😉
Sledze te dziewczynę jeszcze z czasów, kiedy jako nastoletnia nastolatka grała II Koncert Saint Saensa (na spółkę z Yu Pyol Mi, tą od „Generala i dzieci”)
https://www.youtube.com/watch?v=_cBqZ-TN06o
Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się wówczas, że jej talent okaże się aż tak perspektywiczny. Byla bardzo w cieniu Aimi Kobayashi. Ma zresztą teraz bardzo dobra passę – zwyciężyła w Dublinie i w Utrechcie. Sonata Liszta była wybitna.
Co do Khoziaynova – ta transkrypcja pieśni Beethovena przeradzająca się w schumannowską fantazje obroniłaby się na koncercie (nawet wspólnotą motywiczną), tylko właśnie – najpierw był długo, długo Beethoven, potem Schumann, dość gęsto podszyty Brahmsem op.119, a wszystko przywodziło mi na myśl podstarzałego Florestana, który wymienia się wrażeniami z tureckiego serialu z równie siwym Euzebiuszem. Sącząc ziółka przez słomkę. Taki obraz mi się nasunął, sorry.
Odnoszę wrażenie, ze nasz Kola do takich monumentalnych narracyjnych form nie bardzo się nadaje. Za to za poszukiwania repertuarowe i za interpretacje perełek takich jak niezapomniana fuga Chopina – chapeau bas.
Ciekawe osobowości nie bardzo się nadają na konkursy – vide również Kate Liu…
@PK, no, nie wiem. Kola ma na swym koncie całkiem sporo ważnych nagród. Kate to inna sprawa, jej czas konkursowy minął. Szkoda, ze tak go przechorowała i ukształtowala się ponadkonkursowo.
A wracając do konkursu: hurra! jest PEWNE, ze nie wygra III koncert Rachmaninowa!
Mamy 2 Czajkowskie (Cecino i Chen), 2 trzecieProkofiewy (Park, Gigashvili, będzie się działo), II Bartoka (Ferro) i Es-dur Liszta (Yukine Kuroki).
Niestety, nikt nie gra koncertu Hummla ani tria Riesa. Ale dobrze, ze są w repertuarze.
Jak byłam 5 lat temu na konkursie w Santander, to też III Koncert Prokofiewa był najpopularniejszy 🙂
@tjc
No mi się jej Liszt podobał bardziej niż ten Martina z zeszłego roku. Nie lubię tej Sonaty, a tu się wzruszyłem, przepiękna, szczególnie wolniejsze momenty. I też nawet jak zrobiła w takim pechowym, bo eksponowanym, miejscu błąd, to i on brzmi sympatycznie – wszystko co tak ładne wokół go za uszy wyciąga. Ballada: superowa. Jedynie te Feux follets tak średnio klarownie IMO. Natomiast nad jej Mendelssohnem się rozpływam chyba ósmy raz, jakoś w ogóle strasznie lubię ten Sen Nocy Letniej, a ona jak mało kto, (tu chodzi właśnie o możliwości artykulacyjne), tak fajnie naśladuje tu smyczki, tu dęciaki. Super to jest. A propos Saint-Saensa: jeszcze wtedy tak nie umiała, jak teraz przesłuchałem link! Ale jeszcze bardziej smutno mi się po tym nagraniu zrobiło po Yasuko Furumi – ona miała grać ten koncert w finale. (Całe szczęście, że jest Theodosia Ntokou w kwietniu; szczęście dla szczęśliwców, co kupili bilety).
Że Czajkowskiego wybrał Chen, to mnie nie dziwi. Ogólnie to chyba z planowanych najbardziej ograny/osłuchany koncert, publiczność będzie zadowolona. Nie byłoby jednak źle, jakby właśnie to między Prokofiewowymi się rozegrało wszystko, ale te pozostałe dwa wybory też rokują, ona tak sama tym Lisztem idzie cały konkurs, ciekawe.
No też wiedząc o tych jej zwycięstwach tak się nastawiałem na tego Rubinsteina – ile osób w świetnej formie w nim zagra. W Warszawie aż tak nie było. A też tutaj dochodzi ten czynnik, że mniej chętnych będzie na Czajkowskiego, na którego stronie odwiedzających wita… Putin. Można było zakładać śmiało, że dla większości będzie to bodaj ostatni duży konkurs przed 2025 (Queen Elisabeth/Chopin).
Z tego obrazu, co się nasunął, to się nieźle uśmiałem. Poproszę o więcej, jak się będą pojawiały. A Nikolay, no Nikolay mówi do zainteresowanych. Powinno się go zapraszać, choćby do mniejszych sal, żeby się dzielił tymi pomysłami. Słuchałem tej fugi wtedy w hallu, z kilku metrów. Pamiętam do teraz. Też umówmy się, akurat on, czy Su Yeon Kim po prostu powinni wtedy być w finale. On trochę się zmagał z materią, w ogóle jakoś kondycyjnie u niego jest średnio, jak dłużej gra, ale w dwunastce go nie było nie z przyczyn merytorycznych.
@Zympans Park to na ten moment moja faworytka, zobaczymy co będzie w finale, ale zgadzam się, że to byłaby odmiana. Chopin Guarrery owszem, niepozbawiony usterek, ale ujęła mnie jego wrażliwość i pokora, jednak takie nieco introspekcyjne podejście to niezbyt dobry wybór na tego typu konkurs, gdzie większość gra monumentalne sonaty i dużo Liszta, Prokofieva. Nikolay to zupełnie nie moja bajka, podobnie jak sonata Liszta w wykonaniu Yukine, ale może jeszcze zerknę na jej 1 etap.
@Zympans, o Czajnik to ja bym się nie martwiła. Zawsze jest przecież opcja wszechrosyjska (Azov, Almetyevsk, Astrakhan, Belgorod, Vladivostok, Vladikavkaz, Voronezh, Yekaterinburg, Kazan, Krasnoyarsk, Magnitogorsk, Moscow, Nizhny Novgorod, Novosibirsk, Omsk, Perm, Petrozavodsk, Rostov-on-Don, Samara, Saint Petersburg, Saransk, Saratov, Sochi, Ussuriysk, Ufa, Yakutsk). A Matsuev z Gergevem zadziałają. Nie tak, to inaczej.
Zawsze jest też opcja międzynarodowa : Greczynka Stychkina (prywatnie córka Katii Skanavi) czy Ormianka Eva Gevorgyan. Obie będą stawać na pewno.
Gevorgyan zdobyła właśnie III nagrodę na konkursie w Casablance (tym, który kiedyś wygrał Blechacz). I miejsce – Aristo Sham (Hongkong), II miejsce i nagroda publiczności – Xiaolu Zang (Chiny).
Nawiasem mówiąc, finałami dyrygowała Anna Sułkowska-Migoń 🙂
O, to super, ze Aristo Sham wygrał Casablanke!
@tjc
Ależ ja się nie martwię, (chyba, że to ironicznie). Wręcz na odwrót. Mam nadzieję, że ludzie w końcu przejrzą na oczy. Dojdzie do nich, że latami w ten cyniczny sposób ocieplano im wizerunek / budowano pozytywne skojarzenia z bandyckim krajem. Właśnie poprzez tę, niewątpliwie wspaniałą, kulturalną ofertę. To samo działo się oczywiście w innych dziedzinach. Lubiano być tak łechtanymi, tutaj piłka nożna, tutaj balet. Szkoda, że krytycyzmu nie starczało, żeby się zastanowić, jak czułby się dzisiaj w tej homofobicznej Rosji Czajkowski, którym sobie tak chętnie gębę wycierają od lat.
Mnie dodatkowo od samego Czajnika (skorzystam) zawsze odrzucało to, co w mniejszej skali, więc, tylko, irytuje w Chopinowskim: obowiązkowo jeden, ale najlepiej kilkoro laureatów z Rosji, (u nas to zawsze miejsce, dwa w finale dla Polaków). To jest momentami wręcz groteskowe.
I tak, Eva Gevorgyan idzie po wygraną, oczywiście. Stykchina zagrała tutaj tak sobie, więc też niewykluczone, że tam znajdzie swoją szansę.
To na Dobra Noc, taka ładna piosenka:
https://www.youtube.com/watch?v=X4RBz1gq2wY
Ten facet ma własny Band i chyba więcej koncertów z zespołem niż solo na fortepianie. Piosenki pisze świetne!
😉
https://www.youtube.com/watch?v=vCVHRColw8o
@tjc
No i nie lepiej było zaśpiewać, zamiast grać Wagnera na bis 🙂
@Zympans; Nie było mikrofonu. Blad organizatorów.
@tjc
No błąd, ale to chociaż mógł tak potuptać…
https://youtube.com/watch?v=giGS_1xfFMg&feature=shares&t=45
Może potupie po Prokofiewie. Chociaż mało miejsca pewnie będzie.
To jest autentycznie bdb songwriting. Nie słyszałem o nich, kiedy 1,4 miliona wyświetleń to jednak wykraczająca poza kraj z 3,7 mln mieszkańców popularność. Bardzo dziękuję tjc, miło się po całym dniu bardzo angażującego Beethovena słucha takich rzeczy. Nie spodziewałbym się, że będę poznawał i taką muzykę na tym blogu, a tu niespodzianka https://youtube.com/watch?v=aYXo6O8w4Zw&feature=shares
Jakie miłe nocne śpiewanie. Fakt, ja z gruzińskich śpiewów to znam raczej takie rzeczy: https://www.youtube.com/watch?v=s6fGYijWR_k
😛
@Zympans, ponoć Nelson Freire powiedział o nim, ze od czasu Trifonova takiego talentu nie słyszał. I tu się zgadzam w pełnej rozciągłości.
„Od Voice Kids po Szostakowicza” – pierwszy rozdział biografii.
Tu trochę Senegalu w Voice Kids:
https://www.youtube.com/watch?v=onoPOMS816U
Fajną uwagę wyłapałam w czacie przy występie Gigashvilego: że on ma „Trifonov shrimp posture” 😆 Coś w tym jest…
No, przy tym wzroście… Powinien grac na stolemowym klavirze.
Macie Państwo jakieś przemyślenia przed ostatnią rundą finałów?
Nie ukrywam, że osobiście śledziłem już raczej wyłącznie trójkę swoich ulubieńców, (do Chena przemóc się nie będę próbował, ale może w sercu znajdzie się jeszcze jakiś kąt dla jednego z Włochów, więc proszę polecać).
W każdym razie Giga na moje ucho tak sobie. Może to myślenie życzeniowe, bo chcę, żeby inni mieli jeszcze szanse? No trudno. W każdym razie dla mnie średnio słuchał orkiestry, rushował w tym klasycznym koncercie. Im dalej w kompozycję, tym było bardziej chaotycznie, aż do przestrzelonej ostatniej frazy, ale jakby publiczność to właśnie nakręcało: wszyscy zachwyceni. No cóż, dla mnie wczoraj przy Yukine Kuroki to on nawet nie stał.
Zagrała przepięknie od początku do końca, kompletnie wyluzowana, wsłuchana w orkiestrę, dynamika, tempa, wszystko w punkt, znów przepiękny dźwięk, ale też i super pomysł miała na przełamanie tego kilkoma szarpnięciami. Dla mnie to było zjawisko. Jej Beethoven był momentami bardziej mozartowski niż „Mozart” Gigi.
Tym ciekawiej było usiąść dzisiaj do tego samego koncertu w wykonaniu Chaeyoung Park. A ona, tylko mnie kolejny raz upewniła w tym, że gra w sposób najbardziej wyrafinowany z nich wszystkich. Jej wybory nie są tak natychmiastowo przyjemne dla ucha jak te Gigi, który ma to szczęście w swojej super muzykalności być z nich najbardziej przystępnym, ale są np. dla mnie jednak ostatecznie bardziej satysfakcjonujące. To do jej Hammerklavier wracałem 5x, a nie do jego op. 109, chociaż to jego Beethoven mnie w pierwszej chwili najbardziej wbił w fotel. To jest poważne, wyszukane granie, o wysokiej rozdzielczości. W którym jest zero ego.
Kłopot w tym, że, na moje ucho oczywiście, popsuła dość istotny fragment trzeciej części koncertu. A że w konkursach chyba jednak nie nagradza się, a w każdym razie nie można wyłącznie nagradzać pomysłu, głębi, czy talentu, a i to jedno, konkretne wykonanie, w moim kajecie, do tego momentu, w samych finałach o tę odrobinę wyżej jest Yukine.
(Ferro, który mi teraz grał podczas pisania w tle, zagrał swoją drogą przyzwoicie, słychać, że bez nerwów. To duża zaleta).
@EM
No to jest utęskniony pretekst do uwalenia Park, orkiestra w piątej wariacji w drugiej części jej Prokofieva nagle tak ostro przyspieszyła – sprawdziłem to z metronomem – że raczej zamknęła jej szansę na zwycięstwo, czy nawet podium, tak się posypało wszystko na kilka taktów, że mnie zmroziło. Nie zaglądałem w nuty, nie mam na to siły, kompozycji nie znam za dobrze, ale jeżeli, podkreślam to jeżeli, mieli grać równo, to coś im nie wyszło. Kuriozum. Kiedy zarówno jej wybory, jak i pomysły i umiejętności do ich realizacji, chyba najbardziej wyrafinowane ze wszystkich. Szkoda by było, gdyby skończyła bez jakiejś nagrody.
@tjc
Yukine Kuroki z kolei wybrała „za krótki” koncert, więc też idealny powód, żeby nie była pierwsza. Zostaje nam/mi technicznie zmanierowany, ale narwany, (chociaż jak gra koncerty to mu czasem też przeszkadza), przesympatyczny, muzykalny, śpiewający drwal Gigashvili.
Chen się zresztą również pokazał ze znacznie lepszej strony niż Włoch w Czajkowskim. Po chybotliwym początku potem zagrał Czajkowskiego w punkt, świetny dźwięk, najtrudniejsze wirtuozowskie fragmenty ostatniej części – kapitalnie. Po tygodniu: nadal młody, nadal niezbyt gniewny, ale wymiata.
Ferro już nie miałem siły słuchać, bo próbowałem dociec przyczyn tego zadziwiającego załamania Park. No i cóż, niezbyt to zadziwiające, jak się człowiek przysłucha, ale nie ma to znaczenia. Może tak „miało” być. Gigashvili to będzie ich prywatne odkrycie, blisko na recitale, a Park sobie zostanie laureatką gdzie indziej? No może. Ale mam niesmak.
Teraz „głosowanie” na zwycięzcę publiczności online wśród jedzących kolację Gruzinów i Włochów oraz… śpiących Japończyków i Koreańczyków, którzy z pewnością rzucą się o 4 nad ranem do komputerów, i sprawa będzie zamknięta, szybciej niż zdążymy się nad tym zastanowić. Jednomyślnie, Janina Fialkowska zadowolona, z co najmniej jednym ze swoich laureatów z poprzednich miesięcy na podium (Kuroki Yukine / Kevin Chen), obecni w hallu zadowoleni (Giga) i czekamy na 2025?
No ale może nas zaskoczą.
Kończąc pisać widzę, że publiczność była Ferro zachwycona. To już człowiek się w tym nie odnajdzie chyba…
I Chen / II Gigashvili / III Kuroki
Wiecej grzechow nie podali.
Ferro ma wyjątkową umiejętność wtapiania się w orkiestrę. No i nie ma szczęścia do konkursów, bo to świetny i nietuzinkowy muzyk. Nie lubię tego koncertu Bartoka, wole III, ale brzmieniowo było ciekawie (z wyjątkiem finału, chyba za mało wgrany przez orkiestrę).
Gigashvilego bardzo lubię, no i ma chyba największy „zapas”. Nie musi grac Mozarta, ale przeczuwam wiele niezapomnianych kreacji w jego wykonaniu.
Orkiestra rzeczywiście byłaby wysypała Park (tam było więcej grzechów).
Yukine mogla być wyżej (Chen na I miejscu to dla mnie wielkie zaskoczenie)
Cecino chyba nie spodziewał się, ze wejdzie do finału.
No i tak nam sie konkurs skończył. Zastanawiająco szybka decyzja jury.
Wycięło mi, ze Czajkowski Chena rzeczywiście był bardzo dobry. Ciekawe, czy wybiera się na Czajnik?
Zgodnie z przewidywaniami: wyniki turbo szybko. Poszedłem zrobić kawę, ponarzekać do psa, że oszukali jedną z moich faworytek, wracam, a tu pyk, tak jak myślałem, zero wahania, już ogłoszenie, po tym jak Park tak wygodnie out, wyniki kropka w kropkę jak można było zakładać, dwójka od Fialkowskiej z Genewy i Utrechtu, przy czym Kuroki Yukine wybrała mniej obszerny materiał, więc spodziewanie niżej – trzecia, sympatyczny sąsiad wielkolud z drugim miejscem, czyli tak: doceniony, publiczność ma satysfakcję, ale i czysto pianistycznie każdy, kto coś tam wie, też zadowolony, że nie on, a skoro nie Kuroki Yukine, bo za krótki koncert, to ten Chen, skromny zdolniacha, od kilkunastu etiud w półfinałach. Tylko Włosi teraz smutni, ale czy tak naprawdę ktoś wierzył, że w takim towarzystwie się wybiją? I Park, która pewnie, jak ja, zaraz siądzie nad metronomem i youtubem i się będzie zastanawiać, co tu zaszło. Ale może i to dobrze, jakkolwiek Chopina tutaj unikała, to jednak dzięki temu jest jakaś szansa, że nas odwiedzi za dwa lata. A co raczej pewne, po takich wynikach Kevin Chen, jak o Polskę zahaczy, to już o Duszniki, a raczej nie konkursową Warszawę.
@tjc
Napisaliśmy w tym samym momencie.
No co dalej z Chenem to interesujące, bo jakkolwiek dla największych sama Genewa nigdy miejscem dojścia nie była, tak już w połączeniu z Rubinsteinem myślę, że mógłby sobie darować kolejne konkursy, szczególnie Czajnik, biorąc pod uwagę sytuację.
Ale tak, jak włączyłem dzisiaj tego jego Czajkowskiego, to po kilku chwilach zaczął wymiatać. Co tu dużo mówić, jest szalenie sprawny. Też oglądając wczoraj Prokofieva Gigi, to w porównaniu do Chena, (ale i Yukine Kuroki też moim zdaniem), Giga jest pod względem środków bardziej ograniczony. Ma dobry dźwięk, było go słychać, (kiedy Park np. była przykryta trochę), ale jest z nich najbardziej zmanierowany. Ale wracając właśnie do błyskotliwego Chena: mi się nie chciało go słuchać w tym konkursie. W tym sensie nie jestem tak naprawdę zaskoczony, natomiast co mnie niezmiennie potrafi zdziwić, to że w tej atmosferze zafascynowania muzykalnością osób jak Giga, Gadjiev, czy Garcia Garcia, tak nudnawe osoby wciąż mogą wygrywać. Jestem poza tym wciąż obrażony, że to on wygrał w Genewie, a nie Miyu, tak że tego. No pomijałem go.
Po emocjach konkursowych posłucham kolejny raz Prokofieva w bardzo szczególnym wykonaniu 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=etP50trEKqA
@Zympans, no, łajza (minęli)
Chen to dla mnie zagadka. Ma 18 lat, ok; wymiata, ok; gra zgodnie z kanonem muzykalności (vide frazowanie w kadencji Czajkowskiego), niemal naduczciwie, ok. Miękko i stylowo, niekiedy. Ale większego potencjału tu naprawdę nie słyszę. Za dziesięć lat będzie grał podobnie. To nie Eric Lu czy Kate.
A tak na marginesie, co się dzieje z Tonim Yike Yangiem? Tak mi się skojarzyło.
Najbardziej mi żal Alberto Ferro. To wybitna postać, doprawdy. Gdzieś mi przypomina Polliniego. Też w swoich wyborach repertuarowych.
PS Zmarł Paweł Śpiewak. 40 lat przyjaźni… Kto mnie pocieszy?
Paweł, no tak. Znaliśmy się, wspólne środowisko, przyjaźń nie, ale ktoś „swój”. Nie zgadzałam się z nim w wielu sprawach, jednak trzeba powiedzieć, że był to duży łeb, że się tak kolokwialnie wyrażę. Za wcześnie…
@ PK Zarazili go w szpitalu Covidem
O rany. Ja słyszałam, że przyczyna kardiologiczna.
@PK U podstaw, tak (i płucna), ale jest jeszcze nadbudowa. Z ostatniego tygodnia.
@Zympans też jestem bardzo rozczarowana pominięciem Park, nie wiem czy zaważyło to potknięcie z orkiestrą czy jury po prostu wolało Chena albo wybrało jakiś kompromis. W Czajkowskim owszem zabłysnął, zgadzam się, zagrał o wiele lepiej niż Cecino, ale wcześniejsze występy.. no cóż, nudnawe to chyba właściwe słowo. Niby bardzo młody i sprawny, ale brakuje tego, co już mają Park i Yukine Kuroki, czyli stylu i wyrafinowania. Gigashvili? Są różne odcienie manieryzmu, jego i Garcii Garcii, niekoniecznie do mnie przemawia, ale na pewno jego elektryzująca gra i temperament spodobały się wielu osobom.
@tjc też miałam skojarzenia z Tony Yike Yangiem!
@tjc
Uczył mojego przyjaciela, potrafił zainteresować wykładami w IS nawet osoby bardziej na lewo od siebie, co było dla mnie zaskakujące, bośmy dość drażliwi przeważnie, a tu jednak. Rzadka sztuka. Wielka szkoda, również lubiłem posłuchać, jak gdzieś się dało.
@Pani Doroto
To się zresztą wykluczać nie musi, a może być wręcz na odwrót, SC2 zarówno powikłania kardiologiczne daje, jak i te istniejące pogłębia. To, że w PL temat wyparliśmy, nie znaczy, że to interesuje samego wirusa. On wciąż dobija naszych starszych przyjaciół, po prostu rzadziej. Ale i powolutku, reinfekcja za reinfekcją, upośledza po trochu tu, po trochu tam, w dużej części intelektualnie, młodszych, co przy naszych zainteresowaniach, jak tak dalej pójdzie, odbije się w proporcji przechodzących dalej w Warszawie za 2 lata Polaków do Japończyków, Koreańczyków, czy Tajwańczyków. Tzn. jeszcze tę dysproporcję pogłębi. No cóż, oni chorują po prostu nieporównanie rzadziej, a jak już, to mają od ponad roku leki, których u nas jak nie było, tak nie ma. (Dla niebogatych oczywiście). Nie miejmy złudzeń.
@Zympans „rzadka sztuka”! kupuję!
Tu akurat zwykle zaniedbanie, nadbudowa, R.I.P, szkoda wielka. Co do reszty, nie wiem. Nie będę polemizować. Może tak, a może inaczej. Nie wiem.
Tu raczej zachodził przypadek pogłębienia przypadłości wcześniej istniejących.
Tak, trochę zapomnieliśmy o covidzie, chodzimy bez maseczek (mnie się jeszcze zdarza zakładać w tłoku czy w pociągu czy samolocie), ale on nadal jest. Jedni go przechodzą lekko, dla innych jest przykry. Loteria.
@EM
Zgadzam się właściwie ze wszystkim.
No może poza potknięciem. Bo będę obstawał, że to jest błąd orkiestry.
Zresztą, każdy może to ocenić samemu, już można robić timestampy, tutaj jest kilka taktów razem, żeby wyłapać puls / dopasować metronom i potem tych kilkanaście sekund dramatu.
Na początku wszystko jest fajnie, razem. Wiadomo, to nie jest łatwy fragment, słychać, że stara się nadążyć, tempo jest dla niej niewygodne ewidentnie, ale jednak jakoś się udaje. Ale nagle przestaje być fajnie, kiedy wyłączają się instrumenty perkusyjne. Może tutaj coś nie zagrało? Ale no jak kogo to interesuje, to załączam link, kilka taktów przed katastrofą, ktoś to może lepiej wyjaśni:
https://www.youtube.com/live/Hn_xQ_GTup8?feature=share&t=4940
@Zympans, to nie ma znaczenia. Albo ląduje się na raz, albo nie. Giga by sobie poradził. By huknął. Inna sprawa, ze na konkursie są nerwy i prestiż orkiestry, i fama dyrygenta. Dla młodych to trudne. A tu orkiestra grała… dość przypadkowo, nawet w Mozartach. Niestety.
@tjc
Proszę brać i się nie krępować, ja już wcześniej wziąłem poręczny „Czajnik”.
I zdecydowanie proszę nie polemizować. Nature, Science i Lancet są otwarte dla wszystkich, którzy znamy angielski. Jak ktoś zainteresowany, to wpisuje tam „covid” i „brain”, czy „cardiovascular”, a jak nie, to nie. Na pewno Zympans nie będzie tutaj udawał naukowca. Musi spowalniać filmiki na youtube, żeby dosłyszeć czy orkiestrze puls nie przyspieszył, a tu miałby dyskutować o układach krwionośnych. Siły na zamiary.
@Zympansa kupuję z przydasiami! 🙂
Nie daruję sobie jeszcze tej satysfakcji: Yukine Kuroki dostała dzisiaj nagrodę specjalną za wykonanie koncertu Beethovena, którym się po tamtej części finałów tak zachwycałem, dając jej wówczas w swoim kajecie prowadzenie. Okazuje się, że coś w tym musiało być. Zympans znaczy nie ogłuchł jeszcze, a i widać, że i niektóre jury potrafią docenić jeszcze taki piękny dźwięk, współpracę z orkiestrą, czarujące, a nie tylko te brawurowe interpretacje. Super. Jest nadzieja.
Oczywiście Giga zgarnął nagrodę publiczności, nagrodę za kameralną, nagrodę za utwór kompozytora z Izraela, ale i był faworytem wszystkich konserwatoriów, poza jednym bodajże, które wybrało Chena, który dostał też, jak rozumiem, poważne stypendium. Chyba wszystko się zgadza.
Ah, bym był zapomniał. Trochę żartem, trochę serio, jako kronikarz niesprawiedliwości wyrządzanych Chaeyoung Park, nie mogę sobie darować zwrócenia uwagi na to, że przy rozdawaniu już ostatnich nagród, za udział w finale, jako że nie było na miejscu orkiestry, to chociaż jeszcze ekipa od transmisji uraczyła ją na pożegnanie koszmarnym błędem w pisowni imienia.
Tak że generalnie podsumowanie całości im się udało.
@Zympans, biedna Chaeyoung Park została w ogóle zapomniana przez Arie Vardiego już przy ogłoszeniu wyników II etapu.
https://youtu.be/O966_jix44k?list=PLwNs-Oi7nUz0-sy9iNBFa0kOxA-b7P5Eo&t=13091
od 3:38:11
To naprawdę była bardzo niezręczna dla niej sytuacja (co zresztą mogło się później odbić na jej pewności siebie).
@tjc
Ależ oczywiście. Świetnie to pamiętam. Jeszcze organizator ją strofował, że czemu nie przyszła, czyżby nie usłyszała swojego imienia? No nie, nie usłyszała, bo go nie wyczytano. To trochę czarny humor, co nie?
@Zympans
No tak. Szkoda gadać.
A w końcowym rozrachunku jakie były trzy pozostałe nagrody?
@Zympans ja tę bez wątpienia słabą sytuację z ogłoszenia wyników II etapu potraktowałam jako dobry omen dla Park, coś jak popsuty fortepian Bruce’a Liu w eliminacjach KCH. Ale tym razem się nie sprawdziło. Dzisiaj bardzo chłodno potraktowała jury przy wręczaniu wyróżnień dla finalistów, podała rękę tylko jednej osobie, ale czy możemy ją winić? Chen wydaje się bardzo skromny i prawdziwy w swojej grze, zobaczymy jak rozwinie się jego kariera.
@tjc
Wydaje mi się, że Giga wziął wszystkie poza tą za najlepsze wykonanie koncertu klasycystycznego, którą dostała Yukine Kuroki. Czyli za najlepsze wykonanie kameralnej, kompozycji izraelskiego kompozytora i jeszcze nagrodę publiczności. Oni coś tam jeszcze się łączyli z konserwatoriami, większość też za Gigą. Ale trochę przewijałem to rano, może ktoś pamięta coś więcej. A no i młode jury też go wybrało na zwycięzcę.
@EM
Też to zauważyłem. Osobiście chyba w ogóle w tej atmosferze intronizacji Gigi dzień przed jej występem nie chciałoby mi się potem już grać tego samego Prokofieva, co on. A już na pewno tam siedzieć na ogłaszaniu wyników po tamtej kolejnej żenadzie z listy. I tak była kulturalna.
A Chen, którego widzę lubi @Jakób, zdecydowanie skromny, wyglądał też na dość introwertycznego już potem na scenie. Skupiony na robocie. W ogóle to też nie jest tak znowu źle, że jury jednak poszło za swoim poglądem. Na ile ten pogląd pikantny, to inna kwestia, bo raczej nie, raczej konserwatywny, ale to, że nie uległo widowni, to całkiem nieźle o nim świadczy.
@Zympans,
nie jest źle i nie mam nic przeciwko Chenowi. To bardzo wszechstronna postać, na dziś na pewno wszechstronniejsza niż wyraźnie zarysowany Gigashvili ze swoim tak charakterystycznym rysem improwizatorskim (dzisiejszy koncert d-moll Mozarta był na przykład zupełnie odmienny od konkursowego, pianista inspiracji).
Zobaczymy w praniu.
Szkoda, że nie usłyszę starego Gigashvilego.
A może to po prostu płodozmian po przystojnym i podobnie narwanym Floristanie? 😉