Radiówka zamknęła sezon
Tym razem nie pod batutą swego szefa Michała Klauzy, który, jak wiemy, był zajęty przy Peterze Grimesie (ale na koncert przyszedł), tylko Anny Sułkowskiej-Migoń.
Jak twierdzi Michał Klauza, wcale nie było łatwo znaleźć wolny termin dyrygentki, która na początku czerwca dyrygowała w RPA, a w lipcu czeka ją poprowadzenie Credo Pendereckiego na Oregon Bach Festival. Poszerza repertuar w piorunującym tempie. Jeszcze w wywiadzie, który przeprowadziłam z nią w lutym (a ukazał się w marcu), opowiadała, jak parę miesięcy wcześniej obawiała się dyrygować I Symfonią Brahmsa, bo uważała, że jest zbyt młoda na tę muzykę. Dziś dyrygowała III Symfonią i bynajmniej nie sprawiała takiego wrażenia. Ale po kolei.
Na początek akcent polski, jak na większości koncertów tej orkiestry. Tym razem była to uwertura do opery Leszek Biały Józefa Elsnera: styl jeszcze klasyczny, ale przy tym zgrabny polonez. Potem Koncert klarnetowy Mozarta z Andrzejem Cieplińskim jako solistą (o tym znakomitym młodym muzyku pisałam tutaj). Ale tym razem nie na zwykłym klarnecie, lecz klarnecie basetowym, na który kompozytor ten utwór napisał, a który został wynaleziony przez jego przyjaciela Antona Stadlera. Ten instrument jest dłuższy i ma bardziej rozbudowaną skalę; o ile najpopularniejszy tzw. klarnet B ma za najniższy dźwięk brzmiące d (w nutach e, bo jego partia zapisywana jest o cały ton wyżej), to w owej pierwotnej wersji dzieła Mozarta, którą dziś usłyszeliśmy, najniższym dźwiękiem było A. Tutaj kawałek koncertu, w którym słychać te niskie dźwięki. Instrument brzmiał miękko i ciepło, szczególnie piękne były piana, także w owej przepięknej środkowej części. Na bis solista szybko zmienił klarnet i zagrał z orkiestrą krótki, uroczy kawałek klezmerski.
I na koniec wspomniana III Symfonia Brahmsa, przy której można było w pełni poobserwować dyrygentkę. Z niewątpliwą charyzmą ogarnia wszystko, ruchowo jest świetna, plastycznie wszystko pokazuje. Tempa były całkowicie odpowiednie, ekspresja też. A że w paru miejscach zdarzyły się kiksy – cóż, bywa. Orkiestra w sposób widoczny była zadowolona ze współpracy; przy oklaskach dyrygentka wywoływała do ukłonów poszczególne grupy instrumentów, a później wielu muzyków ustawiło się do niej w kolejce, żeby podziękować za koncert.
Komentarze
Pobutka
https://www.youtube.com/watch?v=TOSEfUrh1Ys
No to widać, gdzie burza była 😉
No właśnie inspirowałem się tym, co wyczytałem w sieci, bo u mnie było w miarę spokojnie 😀
U mnie też 🙂
Ryszard Wagner patronem „Grupy Wagnera”, zbieraniny kryminalistów, morderców i bandytów. Śmiać się, czy płakać?
Już od dawna o tym myślę…
Smutna wiadomość: Maurizio Pollini wystąpił w Londynie kilka dni temu. Z tego co mi wiadomo, koncert nie był udany. Wyjście za scenę po nuty, których kartki za chwilę upadały na ziemię, pianista nie mógł ich sobie zorganizować i odnaleźć się. Dopiero po chwili wyznaczono kogoś do przewracania stron. To na pewno jedno z ostatnich wystąpień Artysty, a na pewno w Londynie. Bardzo to smutne. Artysta dostał oklaski – myśle, że słusznie. To takie uznanie człowieczeństwa i miłości pianisty do muzyki. Jednak czuję smutek. Gdybym była na tym koncercie, trudno byłoby mi się zebrać w sobie po nim. Byłam kilkakrotnie w życiu na nieudanych koncertach, z różnych przyczyn: zawsze takie mieszane uczucia: radość z muzyki, ale współczucie dla muzyka.
Pozdrawiam.
No, bardzo przykro.
Dalej sobie o tym myślę, mimo, że nie byłam na koncercie. I o tym, jak muzycy wykonują to co kochają często do późnego wieku: z różnymi wynikami. I nikt nie obniża im tzw. poprzeczki z racji wieku. A może powinno się właśnie tę poprzeczkę nieco zaniżać i cieszyć się też z tego etapu zachodzącego łuku ich pracy. Sama nie wiem, co jest lepsze. Życie jest skomplikowane…
Bylem na bodaj ostatnim koncercie Rubinsteina w Polsce, Lodz, 1975.
Z jednej strony fenomen, ze sie jest w takiej formie w wieku lat 88, ale ze strony drugiej, muzycznej, daleko tam bylo do perfekcji. Artysta podczas uklonow pokazywal na swoje palce, brakujace wilgoci, slizgajace sie na klawiaturze i powodujace duzo „sasiadow”. W sumie bylo to moze nie zenujace, ale powodujace te same pytania, co Pani stawia: co powoduje, ze muzyk tej klasy (a dotyczy to tez innych dziedzin performatywnych, a czesto tez sportu) nie wie, kiedy sie na czas wycofac i pozostac w pamieci z lat swietnosci.
Ze znanych przykladow, kiedy wie: Alfred Brendel, ciagle z nami (92), ale juz od dawna nie koncertujacy.
Pozdrowienia, jrk
Też byłam na tym koncercie w Łodzi 🙂
Sąsiadów faktycznie było niemało, zwłaszcza w Polonezie As-dur na bis – w końcówce w lewej ręce wręcz były klastery. Ale ileż ekspresji i charyzmy! Miał większy jeszcze problem: tracił wzrok i w końcu przestał grać, gdy już stał się całkiem niewidomy.
Właśnie napisałam do „P” artykuł o artystach (głównie pianistach) grających po dziewięćdziesiątce – pretekstem są 95. urodziny Lidii Grychtołówny (18 lipca).
Miejscówka z Dwójką, nagrana na początku czerwca: https://www.youtube.com/watch?v=fGCr_cgrj_s
Polecam zwłaszcza Sceny dziecięce Schumanna i intermezza Brahmsa.
Colette Maze, urodzona 16 czerwca 1914 roku…
https://www.youtube.com/watch?v=-fE62dgwnOc
A co do Polliniego, zrobiło się wielkie internetowe zamieszanie. Niepotrzebna sensacja, niesmaczny dramatyzm, jakaś taka perwersja podszyta podglądactwem. Jestem pewna, ze i tak gra lepiej niż niejeden laureat prestiżowych konkursów. Bardzo pozytywna recenzja z Wiednia w Resmusica (z 20 czerwca) i bardzo wyważone komentarze w mediach społecznościowych.
No i ten piękny tekst:
https://christopheraxworthymusiccommentary.com/2023/06/26/london-salutes-a-legend-maurizio-pollini-the-story-of-a-miracle-by-antonio-morabito/?fbclid=IwAR2U3teldQsMJfxMTbH7U4r2ECV-EC_HdvZ2ZLP5JbdWU6WZydNW7xJLv7E
Bardzo dziękuję za ten piękny tekst. Rzeczywiście, uwzględnił on człowieczeństwo pianisty. Wiek sam w sobie niekoniecznie dużo znaczy, ale są choroby, chwilowe odwodnienie, różne inne rzeczy. Osoby obecne na koncercie najwyraźniej zdały sobie sprawę z powagi sytuacji i pianistę nagrodzono za jego wysiłek, pracę i talent. Nawet jeśli chwilowo lub na stałe zawieszone.
Pozdrawiam wszystkich.