Dawno nie było o pianistach
…a zbliżają się Duszniki. Od dawna tam nie bywam (i trochę żałuję), ale na szczęście Dwójka zwykle solidnie obsługuje ten festiwal.
Program w tym roku ciekawy, jak zwykle zestaw młodych laureatów konkursów, no i – czego najbardziej żałuję – znów pojawią się tu z recitalami Yulianna Avdeeva i Kate Liu, podczas gdy w Warszawie na Chopiejach będą miały tylko występy z orkiestrą, więc będziemy odczuwać niedosyt.
Avdeeva co prawda dała tu recital na urodziny Chopina, więc w tym wypadku niedosyt będzie mniejszy, zwłaszcza że tym razem będzie grała I Koncert Brahmsa, którego tu jak dotąd nie słyszeliśmy, choć grywa go nie od dziś. Duszniki niestety nie podają, kto co będzie grał, ale można się domyślać, że zwyciężczyni z 2010 r. wykona tam z grubsza to, co u nas w marcu. Pianistka wydała wiosną nową płytę w firmie Pentatone z bardzo ciekawym repertuarem, który zresztą w jej wykonaniu słyszeliśmy nieraz, ale samo zestawienie jest interesujące. Podany jest tu link do serwisów streamingowych, więc można tego posłuchać z kompa, a bardzo warto (nie wiem, czy samą płytę dystrybuuje ktoś w Polsce – liczę na to, że na Chopiejach się pojawi, bo wolę jednak tradycyjne słuchanie, zwłaszcza że mam niezły wciąż sprzęt).
W programie Dusznik chciałam jeszcze zwrócić uwagę na występ Camille Thomas i Juliena Brocala. Ta młoda (chyba wciąż tak można powiedzieć? rocznik 1988) wiolonczelistka znana jest już w Polsce – była rezydentką Filharmonii Łódzkiej w sezonie 2021/22, w zeszłym roku też inaugurowała Gdański Festiwal Muzyczny. Pianista, jej rówieśnik, pojawił się w Warszawie 9 lat temu na Chopiejach i to aż dwa dni pod rząd, dzięki Marii João Pires. Wówczas nie wywarł najlepszego wrażenia w Beethovenie, trochę lepsze kolejnego dnia w nokturnach Chopina. I właśnie Chopinowi (który też był bohaterem jego debiutu płytowego) poświęcony jest najnowszy projekt Camille Thomas i Brocala (plus jeszcze parę osób), wydany przez Deutsche Grammophon. Nawet tak się nazywa: The Chopin Project. Trilogy. Wiolonczelistka gra od czterech lat na stradivariusie, który niegdyś należał do Auguste’a Franchomme’a, przyjaciela Chopina, dla którego ten napisał Sonatę g-moll i Grand Duo concertant. Instrument wypożyczyła jej The Nippon Music Foundation, która zresztą sama się do niej zgłosiła. Artystka poczuła się więc zobowiązana, tym bardziej, że jak twierdzi w słowie wstępnym do albumu, Chopin był jej szczególnie bliski od zawsze.
Album składa się z trzech płyt. Pierwsza, Chopin for Cellists – to opracowania na wiolonczelę i fortepian drobnych utworów Chopina: nokturnów, preludiów, etiud czy mazurków, dokonane przez Franchomme’a, ale też Aleksandra Głazunowa, Siergieja Taniejewa, Fritza Kreislera, a także samą solistkę – i zapewne ten repertuar duet zaprezentuje w Dusznikach; wisienką na torcie jest tu pamiętna piosenka Jane B. z udziałem samej Jane Birkin, chyba ostatnie nagranie w jej życiu (Gainsbourgh oparł tę piosenkę na Preludium e-moll Chopina). To jedyny taki „wyskok” w tym albumie; Camille Thomas tłumaczy, że chciała jakoś połączyć Chopina z dniem dzisiejszym. Teraz już – także wczorajszym…
Druga płyta – to Complete Chamber Music, czyli wszystkie utwory, które Chopin napisał z wiolonczelą w składzie. W Triu do niej i Brocala dołącza Daniel Hope, w Sonacie towarzyszy jej znów Brocal, w Introdukcji i Polonezie – Julien Libeer, a w Duo – Lucas Debargue. Świetne wykonania, z pazurem.
Na trzeciej płycie, The Franchomme Legacy – niespodzianki. Wiemy, że wiolonczelista był przyjacielem Chopina, że z nim grał, że dokonywał transkrypcji, ale mniej o tym, że również był kompozytorem, i to całkiem niezłym. Może także dlatego świetnie się z Chopinem porozumiewali, choć on jest oczywiście zupełnie inny. Na płycie znajdują się jego nokturny na dwie wiolonczele, parę etiud na wiolonczelę solo i Wariacje na temat pieśni rosyjskiej (ciekawe, że jest to w rzeczywistości pieśń ukraińska Jihaw Kozak za Dunaju, w Niemczech spopularyzowana jako Schöne Minka) na wiolonczelę i kwartet smyczkowy. Wszystko przeplatane kolejnymi opracowaniami Chopina na 4 wiolonczele (oczywiście również autorstwa Franchomme’a). Tu solistka zaprosiła kilkoro kolegów, w tym swoich pedagogów: Fransa Helmersona i Wolfganga Emanuela Schmidta.
Albumu też można słuchać w sieci.
Komentarze
Szanowna Pani.
Program koncertów festiwalu w Dusznikach jest przedstawiony pod kalendarzem występów: https://festival.pl/78-miedzynarodowy-festiwal-chopinowski/
Z poważaniem.
D.S.
O, dziękuję osobie o takich samych inicjałach 😉 Trzeba po prostu zjechać w dół strony. Ale to trzeba wiedzieć…
No to już wiem, że Avdeeva gra pół recitalu takie jak w marcu w Warszawie, ale jest i coś nowego: Hammerklavier! Tego jestem strasznie ciekawa. Liczę na transmisję.
A to jakiś przypadek, youtube podpowiedział mi dwa dni temu, żebym posłuchał jej, Camille Thomas, Dvoraka: https://youtu.be/sKjNYE99U5g?si=OL5p66x9_06XT3J4 . No strasznie się wzruszyłem, przepiękna kompozycja. A i, jakkolwiek o wiolonczeli nie wiem nic, gra do mnie bardzo trafiła.
Ale jak potem idąc za ciosem włączyłem tę płytę Chopin for Cellists, to trochę entuzjazm mi zmalał. A to dlatego, że po chwili odniosłem wrażenie, jakbym trafił na jakąś playlistę pt. „Chopin smutny oraz przystępny” w wersji na wiolonczelę, czego mi do szczęścia nie potrzeba. Dlatego tych kolejnych dwóch nawet nie spróbowałem.
Ale to może błąd? Bo jak skaczę teraz pisząc po tych, trochę pretensjonalnych, teledyskach z nią, (ale odkładając na bok samą ich stylistykę, DG ewidentnie w nią bardzo inwestuje. Może właśnie aby wyjść do szerszej publiczności? Ma potencjał by wzruszać, atakować znane melodie od innej strony. Coś w tym może być. Bo naprawdę całe mnóstwo transkrypcji tu jest, jak się przejrzy kanał DG), to rzeczywiście jest to przekonywające granie.
Transkrypcje były popularne w czasach Chopina i późniejszych, więc to jest też obraz epoki, naturalnego środowiska kompozytora. Przecież np. Pauline Viardot śpiewała przed nim jego mazurki z podłożonym tekstem, czasem nawet dość frywolnym jak na owe czasy. Już nie mówię, jakie tytuły nadawano utworom Chopina, z których Preludium Deszczowe i Etiuda Rewolucyjna to najmniej górnolotne. Każda epoka ma swój kamp 😉 Ale jeśli te transkrypcje dobrze wykonać, mają one swój urok, i tak jest w tym wypadku.
Jeśli nawet transkrypcje odrzucają, to warto posłuchać „prawdziwego” Chopina, czyli drugą z trzech płyt. Jest świetna.
Mają urok, mają. U mnie chodziło o to, jakich konkretnie wyborów dokonali. A ująłbym to tak, że muzycznie poszli może nie po najmniejszej, (bo w przypadku Chopina to w pewnym sensie nawet trudno wykonalne), ale no jednak po „mniejszej” linii oporu. Czwarte Preludium, z pieśni oczywiście „Wiosna”, Preludium „Deszczowe” właśnie, coś jakby highlightsy, dla szerokiej publiczności. Jak ktoś się zaczyna uczyć w wieku dojrzałym od zera gry na pianinie, to przecież prosi właśnie o te utwory.
A że transkrypcje w ogóle potrafią mieć urok, to nie trzeba mnie przekonywać. Dzisiaj akurat sobie Kantorowa sporo słuchałem, po przedwczorajszym odkryciu, że Filharmonia Paryska oferuje tyle nagrań, i to jak super opisanych! Aranżacji Schuberta robionych przez Liszta.
A, no i w temacie: próbował po Schubercie/Liszcie jeszcze tej wirtuozowskiej aranżacji Marszu Tureckiego, ale dobremu znajomemu napisałem, że, jakkolwiek magiczny to pianista, to do sprawności mojej chyba ulubionej wirtuozki z pokolenia Avdeevej to mu trochę brakuje, to u niego przedostatni bis, https://philharmoniedeparis.fr/fr/live/concert/1152181-alexandre-kantorow , no cóż, nie jest dobrze, jak człowiek zaczyna pianiście kibicować, żeby mu wyszło, prawda? A tu? Lewa ręka Yeol Eum Son, jeszcze bodaj przed jej Czajkowskim, a już jakby w wodzie się relaksowała. Ta jej lewa ręka to dzieło sztuki, chociaż czasem bardziej mi się wydaje, że jakieś nieznane stworzenie wodne. Nie wiem, co to za technika, ale mogę oglądać i przy wyłączonym dźwięku. Jej się to z wiekiem zresztą nasila. Ręka żyje coraz bardziej swoim życiem, życiem ewidentnie powolnym, ale jak trzeba, to zawsze jest na czas https://youtu.be/Hm9SSSD-_eQ?si=GGoOLae-VcGkopQW
Tak że tego. Gdzie by była połowa naszych bisów, gdyby nie transkrypcje!
A no oczywiście w ostatnim przypadku to aranżacja, Volodosa. Natomiast jeszcze gdzieś mi migało nazwisko Fazila Saya w tym kontekście. Ale to chyba Józia jego aranżację łączy z tą Volodosa. A nawet już widzę, że na pewno. Ale no nie można za dużo o niej, nie ma chyba najlepszej prasy tutaj, kto ciekawy, od razu znajdzie, jak to bywa z fajerwerkami, 2,2 mln wyświetleń to niemało.
Dziś na https://operavision.eu/ retransmisja „Petera Grimesa” z TWON. Potem będzie przez kilka miesięcy wisieć na ich stronie, a podobno również na VOD teatru.
Pobutka
https://www.youtube.com/watch?v=sB56Zq-3uek
Prawdziwa salonowa elegancja 😉