Koncert z zadaniami
Program festiwalu Chopin i Jego Europa ma to do siebie, że zawiera wiele dzieł zadanych wykonawcom przez dyrekcję artystyczną.
Dziś takie zadania – dla {oh!} Orkiestry Historycznej oraz solistów – były dwa. Pierwsze dla skrzypaczki Chouchane Siranossian, która w zeszłym roku z tą samą orkiestrą grała koncert niejakiego pana Duranowskiego (czyli Durand), a w tym poproszono ją o wykonanie I Koncertu skrzypcowego Feliksa Janiewicza – najprostszego, w stylistyce bliskiego wczesnego klasycyzmu (w późniejszych koncertach miało się to zmienić). Domyślam się, że NIFC chciałby nagrać komplet jego koncertów. Trudno coś powiedzieć o interpretacji, tym razem mniej było niedoskonałości intonacyjnych, choć nie było to wykonanie z gatunku niezapomnianych. Ale też taki jest ten utwór.
Martyna Pastuszka miała ciekawy pomysł na Symfonię g-moll KV 183 Mozarta. Dla mnie ten utwór jest niezwykle teatralny ze swymi częstymi zmianami planów dźwiękowych, i w tej interpretacji zostało to jeszcze wyostrzone przez szaleńcze czasem tempa i skrajne kontrasty. Można coś takiego kupić.
Natomiast zadanie, jakie powierzono znakomitemu gitarzyście Mateuszowi Kowalskiemu, w mojej optyce nie miało większego sensu, przynajmniej w tej formie. Chodzi o opracowanie Koncertu f-moll Chopina przez polskiego gitarzystę działającego w Niemczech, Jerzego Koeniga (który jest też autorem transkrypcji Koncertu e-moll i drobnych utworów Chopina) Orkiestra grała w składzie powiększonym, nikły dźwięk gitary był chyba trochę wzmocniony, ale i tak przytłoczony, choć akompaniując soliście orkiestra starała się grać jak najciszej, ale co z tego, gdy za chwilę musiała zagrać głośne tutti. Jeżeli już grać takie transkrypcje, to najlepiej byłoby np. z kwartetem smyczkowym, jak się czasem koncerty Chopina wykonuje. A tak człowiek słuchając empatycznie męczył się za solistę (ja się w każdym razie bardzo zmęczyłam). Jeden był plus: słynne solo waltorniowe znakomicie wypadło. Dla orkiestry było to też ćwiczenie przed październikowym konkursem, w którym będzie akompaniować solistom w finałach. Solista zaś na bis zagrał jeden z największych gitarowych przebojów, Requerdos de la Alhambra Francisca Tárregi – po prostu prześlicznie. Usłyszymy go jeszcze za tydzień, we środę, ale w bardziej kameralnym kontekście.
Komentarze
Koncertu na gitarę muszę posłuchać na YT i porównać,bo mam wrażenie że może brzmieć lepiej niż na żywo (głośniej).Też pomyślałam,że byłoby lepiej gdyby akompaniował mniejszy skład, ale chyba nawet wówczas gitara brzmiałaby zbyt cicho. Nawet w tych partiach gdy nie była zagłuszana przez orkiestrę,ledwie było ją słychać (5 rząd, ciekawe jak z tyłu sali). Na tak dużej sali powinni byli po prostu bardziej podgłośnić gitarę.
Zgadzam się, że gitara była po prostu za cicha i wejścia tutti orkiestry aż absurdalne.
Coś nie wyszło z nagłośnieniem. W grudniu byłem w FN na „Concierto de Aranjuez” i wtedy jakoś gitara była dobrze słyszalna.
Grupa MoCarta w niebezpieczeństwie! 🙂
Właśnie przed chwilą rozmawiałam ze znajomą, która też była wtedy w FN na Concierto de Aranjuez i ona z kolei kiepsko słyszała gitarę 😉
Ha, może to też kwestia miejsca 🙂 ale wygrzebałem bilet z grudnia i siedziałem wtedy w piątym rzędzie, podobnie jak wczoraj.