Maksymiuk na urodziny Dwójki
Maksymiuk to człowiek szalony (ale czy to nowina – nawet pierwsza książka na jego temat miała tytuł Ten wariat Maksymiuk). Niedawno, podczas zimowego epizodu, gdy było ślisko, wywalił się, potłukł nogę i naciągnął ścięgno, włożyli mu nogę w gips, a potem usztywnili jakimś takim eleganckim pokrowcem. A on zaraz po tym wypadku poprowadził podobno koncert w Białymstoku, a teraz zadyrygował (na siedząco) w Studiu im. Lutosławskiego NOSPR-em na koncercie urodzinowym radiowej Dwójki.
Koncert rozpoczął się zresztą dość humorystycznie. Najpierw odegrano przeróbkę Warszawianki, którą potraktowano chyba jako hymn Polskiego Radia, bo cała sala wstała. Potem wyszedł Marcin Majchrowski i przywitał liczne VIP-y z różnych instytucji, które raczyły przybyć; wspomniał coś o wzruszeniu, a także o czarnej teczce, którą trzymał w ręce. Dlatego też wezwany przezeń do tablicy prezes Andrzej Siezieniewski rozpoczął stwierdzeniem: „Nie wiem, czy to przez czarną teczkę [też trzymał takową – DS], ale chyba udzieliło mi się wzruszenie pana redaktora”. Po czym odczytał laurkę dla Dwójki oraz na koniec dla wykonawców koncertu, wśród których wymienił… Kubę Jakowicza. Cóż, szkoda, że to nie był Kuba, tylko jego ojciec, ale tak się należało wedle zasług. Szkoda, bo I Koncert skrzypcowy Szymanowskiego to jest jednak utwór dla muzyka młodego, trzeba w nim śpiewać i wzlatywać. Pan Krzysztof się starał, ale dźwięk był dość nikły i poezja też z utworu uleciała (na bis zagrał jeszcze Sicilianę z Partity h-moll). Orkiestra też, zwłaszcza w tym początkowym fragmencie, który jest piekielnie trudny, trochę zawiodła; wcześniej wykonana Alborada del grazioso Ravela też nie była jakoś olśniewająca. I już byłam trochę rozczarowana wieczorem.
Pamiętałam jednak, że Maksymiuk, z którym spotkaliśmy się kilka dni temu, polecał w programie tego koncertu szczególnie Tapiolę Sibeliusa. Przed rozpoczęciem drugiej części nie wytrzymał, odwrócił się do publiczności i wygłosił płomienny wstęp: że jak to jest, że tak wspaniałego utworu, który był ostatnim utworem napisanym przez Sibeliusa, w ogóle się nie grywa, że NOSPR ostatni raz grał go ponad pół wieku temu, że w ogóle nie grywa się Sibeliusa poza Koncertem skrzypcowym, a to taki wybitny kompozytor. I że mieli dziś z muzykami wspaniałą próbę, i zagrają to najpiękniej i najżarliwiej, jak potrafią. No i powiedział prawdę. Miałam wrażenie, jakby orkiestra, która w pierwszej części trochę jakby przysypiała na oficjałce, obudziła się i z ogromną intensywnością malowała ten północny, depresyjny krajobraz. To było niesamowite. Później jeszcze był cykl Morze Debussy’ego, który miał siłę żywiołu, a na bis Taniec rosyjski z Pietruszki Strawińskiego.
Ciekawie zestawił dyrygent ten program: wszystkie utwory (łącznie z bisem) powstały na przeciągu niewielu ponad 20 lat – Ravela i Debussy’ego w 1905 r., Pietruszka w 1911 r., koncert Szymanowskiego w pięć lat później, najpóźniej zaś Tapiola – w 1926 r. Rzeczywiście ów poemat był ostatnim dziełem skomponowanym przez Sibeliusa, choć żył on jeszcze kolejne trzy dekady, targany depresją i chorobami. Mimo to dożył 92 lat…
PS. Jeśli ktoś ma ochotę, może teraz wypowiedzieć się na temat Dwójki na jej urodziny: czego by w niej chciał, co mu się podoba, a co nie podoba. Byle bez epitetów, że ktoś jest taki owaki. Właśnie takiego postu nie wpuściłam i nie będę takich wpuszczać. Argumenty konkretne, nie ad personam.
Komentarze
Takiej recenzji to ja w życiu nie czytałem. Kiedy krytyk mówi: – Ludzie weźcie sprawę w swoje ręce.
Po pierwsze, to nie recenzja, tylko propozycja zawarta w postscriptum. Po drugie, sprowokowało mnie parę postów (inny jeszcze jakiś czas temu), które wyrażały do Dwójki i osobiście do jej szefowej jakieś żale. No to proszę. „Konstruktywna krytyka”, jak mówiono w minionej epoce, zawsze się przyda.
Lubię czytać Pani recenzje – czasem się z nimi zgadzam, czasem nie. Najczęściej bywają jednoznaczne.
Ale w tej jakoś jest Pani rozdarta pomiędzy sentymenty.
Czego ukoronowaniem jest postscriptum.
Czytając Panią od kilku miesięcy regularnie mam wrażenie, że widzi Pani postępującą degrengoladę życia muzycznego w Polsce.
Recenzja z tego koncertu, chyba powinna być jednoznaczna – to był niedobry koncert i kolejna dęta impreza. Nie byłem, nie mam prawa oceniać. Ale od Pani mam prawo oczekiwać, aby mi Pani to powiedziała jednoznacznie. A tymczasem czaruje mnie Pani fascynująca osobowością Pana Maksymiuka.
Tyle w tej chwili – pora zupełnie już nie dla mnie.
A czy to nie jest tak, ze tym Sibeliusem troche sie pogardza? Ja pamietam jak moja Stara przyznala sie, skromnie i cichutko w jakims sophisticated towarzystwie, ze bardzo tego Sibeliusa.. no… tego… kocha, to spojrzano na nia tak zabojczo, jakby sie przyznala, ze kocha… Dla Elizy albo Loyda Webbera, albo cos rownie niskich lotow. Wiec dostala wowczas istotny sygnal, aby trzymac twarz na klodke i slyszac Finlandie odwracac glowe z niesmakiem i wyzszoscia.
No, tak jest, naprawde 😳
klakierze – pora również nie dla mnie, ale krótko odpowiem. I jednoznacznie: pierwsza część była nienadzwyczajna, druga świetna. Myślałam, że udało mi się to jasno powiedzieć 🙁
Postscriptum w ogóle nie ma nic do reszty. Poza faktem, że koncert był transmitowany w Dwójce. No i że Dwójka ma urodziny, więc jest pretekst. Kiedyś ktoś tu wylewał żale w stronę Dwójki, ale w środku dyskusji na zupełnie inny temat, więc zwróciłam uwagę, że chętnie pogadam o tym, ale kiedy będzie pretekst. No i jest.
Kocie, z tym Sibeliusem bywa zabawnie – znany krytyk amerykański Alex Ross w książce o muzyce XX wieku poświęcił mu cały rozdział, bo uznał go za ważnego. Kto inny by się zgorszył. Ja jedne rzeczy jego lubię, innych nie. Nie lubię Koncertu skrzypcowego, jest dla mnie zimny i w ogóle często u tego kompozytora czuję chłód i depresję właśnie, co mnie odpycha. Ale też potrafi być potężny i wspaniały. Tapiola zrobiła na mnie dziś wrażenie, zwłaszcza że była rzeczywiście z przejęciem wykonana.
To ja tylko zamykając oko powiem – chyba tego Sibeliusa to się w ogóle nie zna. A i muzyka jakby za zimna dla środka Europy.
Dobranoc 🙂
Zamykając drugie oko, to ja się tylko zapytam, czemu Dwójka na swój jubileusz gra muzykę depresyjną?
Bry! Sibeliusa nadmiernie nie znam, ale to co znam, odczuwam jak PK. Chłodne, depresyjne, odpycha. Kupiłem komplet symfonii, ale się nie zebrałem do słuchania. Przy okazji depresyjnego, dość się zdziwiłem, jak słuchałem kwartetu Griega (Emerson). Można samobójstwo przy tym popełnić…
Polskie Radio II. Kochamy. Jeszcze jakby może aż tyle nie gadali…. do muzyki. Każdy krótki utworek ma sążniste wprowadzenie. Rozumiem jeszcze jak jest coś mało znanego, ale bez przesady. Delikatnie też mówiąc, nie wiem czemu po francusku i niemiecku mogą poprawnie wypowiadać, a po angielsku nie. Co najmniej 90% spikerów i dziennikarzy źle wymawia philharmonic…
Rano nadają często muzykę dokładnie jak Radio Classic, wyrwane z całości kawałki. Nieładnie to brzmi.
Tyle marudzenia!
Finlandii też zresztą nie lubię.. Ostatnio jakieś kiepskie wersje dają..
—
W moich osobistych kategoriach Sibelius plasuje się rzeczywiście jako depresyjny, ale może w kategoriach mocno depresyjnych Finów jest jasny jak słoneczko w białe noce..
Tapiola nie podobała mi się zupełnie, nie cierpię słuchania akordów „zmniejszonych” przez 15 minut – to trochę jakby jakieś odniesienie do odniesienia do odniesienia… Ten typ narracji odpowiada mi w literaturze (Rękopis znaleziony) ale w muzyce ciurkiem słuchanej jest męczący. Warsztatowo poprawne, ale przyjemności nie sprawia. Nie ma tej jakże przyjemnej Nieznośnej lekkości impresjonistów..
O Morzu nie będę. Dzisiaj gra je również orkiestra FN w swojej siedzibie w ramach piątkowo-sobotnich koncertów abonamentowych. Będzie okazja do porównania..
Ja o NOSPR ; obserwując unieruchomionego, siedzącego na krzesełku, prawie niewidocznego Maksymiuka uświadomiłem sobie, że ta świetna orkiestra chyba lubi dyrygentów mocnych, wiszących prawie nad nią, mocno ekspresyjnych. Tego tutaj zabrakło zdecydowanie..
A może cieniem położyła się zbyt długie próbowanie Tapioli..
(Tapioki – jak ktoś powiedział podczas przerwy – z której się ową Finlandię…)
Ale był jeszcze jeden smaczek tego wieczoru. Wszedłem do sali jakieś pół godziny przed rozpoczęciem koncertu. Przy fortepianie siedział Maestro i preludiował ulotnie – sobie a muzom – Debussy’ego..
No bywa troche minorowy, a nawet czesto jest, ale zeby zaraz deoresyjny? Nie dla Kotow Polnocy o glebokim wnetrzu 😈
Kot Polnocy:
http://www.pictures-of-cats.org/siberian-cat.html
Prawdziwe koty północy:
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=mPCGm3HUBbs
Uważam, że absolutnie można, czy wręcz należy przyznawać się do lubienia Sibelisa, Karajana, Mszy h-moll pod Klempererem, symfonii Brucknera 😈 i innych takich, tylko trzeba sobie przygotować odpowiednie argumenty, których wymuskane towarzystwo snobów nie będzie w stanie odeprzeć.
Szczypta Sibeliusa na sniadanie…
http://www.youtube.com/watch?v=cyHb9bkxl3k&feature=related
Kiedy ja nie wiem dlaczego luvie Sibeliusa.
Bo chyba jak powiem, ze „potraca we mnie jakas strune”, to snoby mnie zjedza radzem z futrem? Wydrwia i zmieszaja z blotem? Oni tylko na to czekaja…. 😳 😳 :ooops:
Ja tez tak lubie hycac w swiezym sniegu.
To jest dobry argument, tylko trzeba go ubrać w mądre słowa – o wyzwalaniu wizji nocy polarnej, Jack London, samotność, tradycyjne wartości otulone lodowatymi mgłami północy, podlać sosikiem genialnej orkiestracji, dosypać szczyptę doskonałego wyczucia faktury i już.
A na koniec mówimy „No ale my tu gadu gadu, a kieliszki puste. To za zdrowie naszych dzieci!”
Szczypta Sibeliusa na sniadanie…
http://www.youtube.com/watch?v=cyHb9bkxl3k
(poprzednia wersja w poczekalni za dwa m 🙂 )
„Potrąca we mnie jakąś strunę” to mój koronny argument. 😛 Ja jeszcze lubię mówić, że muzyka (np. Jana Sebastiana) płynie przeze mnie i zmienia mnie od środka. 😆 Niektórzy oni rzeczywiście kulają się ze śmiechu. Ale inni oni próbują sami posłuchać. I do tych innych onych mówię. A kulający się nie potrącają we mnie żadnej struny. 😉 Kiedyś wracałam z koncertu pociągiem razem ze szkocką orkiestrą, która na tym koncercie grała. Oni bynajmniej nie drwili i wyraźnie się ucieszyli, że do spółki z Mozartem poruszyli we mnie jakąś strunę – a nawet całe stadko. 😀
Kocham Maksymiuka w każdej postaci, Nawet takiej w jakiej można było posłuchać wczoraj wieczorem na TV Kino Polska:
http://www.youtube.com/watch?v=oeBuwvaQCGo
:-))
O, teraz gadasz , Gostek. Postaram sie nauczuc tego na pamiec o orkiestracji i fakturzei i wtracic to jakos tak od niechcenia przelotem.. Dopiero galy wybalusza!
Lisku, zdazylas z Sibeliusem prosto na sniadanie. Dzieki, bo bardzo… tego…za przeproszeiem… ladny i z doskonalym wyczuciem faktury.
Whatever. 😈
Ja tam się śmiać z takich rzeczy nie będę. Pewnie, że „potrąca strunę” – jak to jeszcze powiedzieć? Znajdujesz w sobie coś wspólnego z tą muzyką? No tak to bywa.
Dla wielbicieli Sibeliusa wsparciem autorytetowym może być Glenn Gould, który kochał go miłością niezmierną 😉
Griega, jak już tu kiedyś opowiadałam, uwielbiam, ale późnego, tego, którego mało kto zna.
Kociska syberyjskie cudowne, a temu od Mordki rzeczywiście jak w oczy spojrzeć… 🙂 Ale w Zachodnim Londynie mało okazji do hycania po śniegu 🙁
To jest kawałek, który Gould szczególnie kochał, podłożył nawet fragmenty pod swoją audycję o Północy:
http://www.youtube.com/watch?v=nkzrSZKA4cM&feature=related
Tu jest właśnie taki sprzeczny w środku, ale też potężny i wspaniały. Ale ta wspaniałość rozpływa się znów w smutkach, i tak wciąż.
Do Groega mozna sie przyznawac bez obaw? Bo Griega tu tez lubimy jako, ze byl na tej samej plyie co Sibelius w domu moich dziadkow. 😳 Bostonska orkietra jesli sie nie myle.
A jak mi ktos bedzie z Griegiem podskakiac, to powiem, ze poznego, KTOREGO MALO KTO ZNA.
That’ll teach’em. 😈
Kocie Mordechaju, koniecznie poczytaj komentarze pod linką od PK. 🙂
No nie, ja to jestem zboczona z tym Griegiem, bo lubię takie:
http://www.youtube.com/watch?v=ucjmczNechU&feature=related
Ta dziewczyna nagrała cały ten cykl na tubę – jak mi odbija, to słucham w kółko 😉
To nie jest taki absolutnie typowy Grieg. To Grieg, który wreszcie do końca zrozumiał, na czym folk jego kraju polega 😀
Dzień dobry – za oknem słonecznie. Sąsiadka, która od jesieni do wiosny nie wychodzi z domu, wyszła i pograbia kwiatuszkowo pod swymi oknami. Znak, że wiosna nadeszła.
A na blogu koty syberyjskie nurkują w śniegu.
Zimna muzyka Sibeliusa rozgrzała blogową dyskusję.
To ja tylko chcę powiedzieć, że ja lubię Koncert skrzypcowy. Może w tym jest jakiś zachwyt nad grą Akiko Suwanai, która ze swego Delfina z japońską precyzją wyczarowuje płatki śniegu o swych idealnych strukturach (ileś lat temu kupiłem płytę z tym koncertem w jej wykonaniu).
http://www.youtube.com/watch?v=6kX-MQrqFkQ&feature=related
A ja lubię Sibeliusa, bo też jestem depresyjna. Czyli.. harmonizuje z zacienioną stroną mojej duszy? Kiepsko. Nie umiem robić wrażenia na snobach 🙁
Właśnie a propos Goulda: kolejnym argumentem, który natychmiast zamyka jamochłony kulające jest stwierdzenie: „No ale jak można nie lubić Kyllikki na fortepian solo?!” Przecież to jest reprezentatywny utwór skandynawskiej muzyki tego okresu!”
Jamochłon prędzej umrze niż przyzna się, że nie zna jakiegoś tam kawałka.
A czy nie jest i tak, że aby zagrać Sibeliusa to muszą być spełnione dwa warunki: perfekcyjnie grająca orkiestra w absolutnym porozumieniu ze swoim stałym dyrygentem?
A w sumie to interesujące, że trzeba przepraszać, że się coś lubi.
Narty Stanisława.
Maksymiuk dyrygował w Krakowie 3 i 4 lutego z nogą na temblaku. Na siedząco radził sobie doskonale dyrygując ulubionego Ravela. Szkoda, że tak rzadko w Krakowie.
Nie tyle przepraszać, co umiejętnie obronić, z tym że nie mogą to być upodobania typu Doda (choć przy odrobinie wysiłku pewnie i to dałoby się obronić).
Postanowiłem się odwołać do swego Absolutu orkiestrowego 😉
http://www.youtube.com/watch?v=qlmxJvxMWhQ
Ale nie
Choć z Petersburga do Finlandii rzut beretem, to jednak inne to klimaty.
Japońska perfekcja Suwanai jest nie do pobicia.
Ale czy koniecznie trzeba być zmuszonym do obrony?
I dlaczego nie mogą to być upodobania typu Doda?
Wolnomu wola!
Czy ja się muszę tłumaczyć, że nie chodzę na koncerty Dody?
A często w tzw. towarzyskich rozmowach ktoś mi wyjaśnia, że w operze… a tak byłem dwa razy. Za drugim nawet mi się podobało. Po jakimś czasie się wyjaśniło, że byliśmy na tym samym – na Giuselevie w Borysie Godunowie – w minionym wieku.
Ciekawy temat nam wyszedł 😆
A tutaj (chyba?) nie ma snobów, więc można spokojnie o tym rozmawiać 🙂
art7 (przepisz tekst z obrazka)
A mogłoby być i art 2 😉
„Co w duszy gra”
A inaczej – Co komu w duszy gra.
Korzystając z uprawnień klakiera 😉
http://www.youtube.com/watch?v=Fz2iGPbJPjI&feature=related
To bardzo ciekawe, Kierowniczko, że nie sposób Frędzlom narzucić tematu dyskusji. Miało być o Dwójce, a jest o uzasadnianiu upodobań 😆
Noga na temblaku? 😯
Kocie (10:57), my pleasure.
jasny gwint
3 marca o godz. 13:07
Maksymiuk dyrygował w Krakowie 3 i 4 lutego z nogą na temblaku.
Ooo, Vesper sie odbalazla! Bo juz martwilem sie , ze dawno nie widziana! Wracaj, Vesper, wracaj!
Do obrony upodoban muzycznych bardzo czesto jest Kot brutalnie i obcesowo zmuszany. I wtedy na gwalt potrzebuje roznych trudnych slow aby sie obronic, bo inaczej zostanie skopany wzrokiem i slowem.
A dany Kot potrafi lepiej lub gorzej uzasadnic dlaczego mu sie podoba wiersz Mandelsztama (nawet jak nie do konca wszystko w nim zrozumie), albo Pierro della Francesca, albo nawet najnowszy utwor Manolo Blahnika. Ale dlaczego mu sie podobaja okropnie rozne kawalki Vivaldiego albo dlaczego lka rzewnie juz w trakcie uwertury Traviatty, no za Kota Najwyzszego nie wytlumaczy .
Dlatego dobrze jest miec na podoredziu takie slowa jak „faktura” aby im wszystkim mordy pozamykac i zeby sie nie czepiali. 😈
Ago, przeczytalem wszystkie wpisy pod linka PK. No wlasnie. My sentiments exactly.
Nie podoba sie m. in brak tego, co było audycji 100 lat poezji polskiejm Kino Teatr Dialog i inne itd. Niezrozumiałe ze w tym radiu omawia się gazety codzienne, ale nie powazne miesieczniki, kwartalniki. Brak audycji specjalistycznych z muzyka sredniowieczna, organowa czy chóralna. malo informacji o wydawanych w Polsce ksiazkach. mało audycji nagrywanych staranie przygotowanych, wąski krag zapraszanych gosi, nieumiejetnosc korzystania z audycji archiwalnych, lewicowy przechył itd.
To ja o Dwójce.
Przyłączę się do Tadeusza, za dużo mówią przy okazji różnych koncertów. Do ostatniej chwili, a nawet dalej.
I proszę, błagam, żeby nie mówić co chwila eeeeeee, lub aaaaaaa.
Nie tylko goście radiowi tak mają.
A poza tym na tle innych ‚radiów’ to cud, mniód, ultramaryna.
Ostatni przyczółek.
Mój komentarz czeka na moderację.
Dlaczego? 😯
Nie chcę wklejać po jednym zdaniu, żeby sprawdzać. 🙁
Pewnie sie kopnelas przy adresie . Mnie sie to nieustannie zdarza 👿
Nie, Kocie, moje dane tu tkwią, nie muszę nic wpisywać.
Jakieś słowo mu nie pasi, temu łotru.
Napisałam o Dwójce, przywołana do porządku przez Vesper. 😀
Nie mam absolutnie nic do powiedzenia na temat Dwojki ponad to, ze kiedy jestem w Polsce i wlaczam Dojke, to najczesciej trafiam na taka jedna bardzo irytujaca pinde Trojga Imion. Wiec natychmiast wylaczam. Ni wiem dlaczego ona mi tak dziala na nerwy. 🙄
Ale zycze Dwojce wspanialego rozwoju i wszelkich sukcesow, a sluchaczom pieknej muzyki z faktura. .
Do Dwójki to ja mam prośbę zasadniczą.Żeby wreszcie do mnie dotarła.Konkretnie do Krosna na Podkarpaciu.I żeby ten co mi ją zabrał,zadyndał na najwyższej sośnie w okolicy.
A ja, rzadko słuchający ( bo jestem w pracy, tej – innej), aby to było radio dynamiczne.
A nie zaklęte w ramówkę, którą wymyślił ktoś przed laty.
Dziś nikt oprócz uwięzionych w samochodach nie ma czasu, aby tego słuchać w sposób ciągły.
Łabądku, tego ktosia przed powieszeniem wypadałoby poćwiartować, ja też się zapisuję na kawałek. 😈
I przypiekanko na wolnym ogniu.A przedtem parodniowe słuchanko „muzyki” typu permanentna transmisja z huty.Potencjometr do oporu.
Odkąd wykasowali mi Dwójkę zieję żądzą zemsty i wcale się tego nie wstydzę.
Łabądku, Wielki Wodzu, boli mnie Wasz ból (jakoś wcześniej nie odnotowałam, że WW też bezdwójkowy). Czy mogę zasiąść na widowni? Obiecuję, że nie będę wyrywać kabla od ćwiartowarki z gniazdka ani odcinać sznura. 😎 A imię moje 40 i 4, jak rzecze kod; na drugie mam VU. 🙄
Sadyści.
Bez żadnej inicjatywy obywatelskiej!
Ja to sobie tak myślę, że Pani to sonduje tę swoją Społeczność w poszukiwaniu pomysłów.
Ja się kiedyś w czasach studenckich bawiłem w amatorskie radio (choć na dość profesjonalnym poziomie).
Już o tym pisałem – Dwójka jest rozlazła. Słusznie pisze Tadeusz, że miejscami powiela papkę Classic.
To powinno być radio dynamiczne w czasie nazwijmy to pracowym, a w wieczornym dawać starannie wyselekcjonowane koncerty. Konkurencją jest Tuba (chociażby).
A propos Tadeusza – ciekawe, jak Mu tam idzie z giergiewszczyzną w TWON?
Kochani, oddaliłam się na spotkanie rodzinne i koncert. Zachodzę w głowę, czemu zatrzymało mt7 – ale już wpuściłam. Takoż SM – witam.
Tak, też jestem za tym, żeby potraktować odpowiednio tego, kto jest odpowiedzialny za tzw. rekonfigurację częstotliwości Polskiego Radia Odpowiedzialni są przede wszystkim Krzysztof Czabański i Jacek Sobala. Niech ich #$%^&** Niestety wykonał to mój kolega, dawny inżynier Studia Eksperymentalnego zresztą, a potem szef techniczny radyjka; wypełnił tylko rozkaz, ale i tak mu darować nie mogę. Zaraz potem przeszedł na emeryturę i mu dobrze…
Nie jestem jakimś adwokatem Dwójki, choć uważam, że powinna być pod pewną ochroną, bo to ostatnie takie radio. Teraz już ze wszystkich pozostałych programów PR wyrugowano klasykę (bywała jeszcze w Jedynce) i jazz. Dwójka musi udźwignąć całą kulturę. Łatwe to nie jest.
Gadania jest czasem faktycznie za dużo w audycjach, gdy nie o gadanie chodzi. „Powielanie papki radia Classic” – no, Poranek ma szczególną formułę i mnie to akurat odpowiada, nie przeszkadzają mi też omówienia gazet codziennych (choć gdzieś – zgadzam się – powinno być miejsce i na poważne magazyny; o książkach też mogłoby być lepiej), ale wolałabym, aby utwory były przynajmniej zapowiadane, bo nie zawsze są. W każdym razie z tymi Porankami dobrze mi się rozpoczyna dzień.
Lewicowego przechyłu, o którym pisze SM, nie zauważyłam – raczej lekko w prawo. Ale co dziś w Polsce jest naprawdę lewicą, a co prawicą? Tego nie wie już nikt.
klakier – dlaczego z giergiewszczyzną? Z borowiczyzną, jeśli już 😉
Tadeusz trenował pod Giergiewem – bardzo jestem ciekawy, jak Mu poszło pod Borowiczem? 😉
A tekst odnośnie Dwójki właśnie czytam.
A, i jeszcze nastroszę się na określenie „radio dynamiczne”. Bo u nas niestety to znaczy… ech, szkoda gadać.
Jedno radio, gdzie mówi się spokojnie, kulturalnie, bez pośpiechu i niezdrowej ekscytacji, musi być.
Jak to bez inicjatywy obywatelskiej?! 😯 To jest bardzo obywatelska postawa, wskazać delikwentów kwalifikujących się z tytułu swoich osiągnięć (a dwójkowych niesięgań) na kwalifikowane tortury. 😈
jakiś atak zmasowany na biednego klakiera – a ja tu się zabieram do pozbierania myśli odnośnie tego co napisała Pani Szwarcman
Sprzed pięciu lat:
http://archiwum.polityka.pl/art/prezes-na-dwojke,361619.html
Jak dwójka przechyla się w lewo, to ja przechylam się do Rydzyka. Dwójka niestety jest skrajnie prawicowa i dobrze, że radio ma wyłącznik. Innych opcji poza prawicą w Polsce nie ma. Kościół i prawica, oto pluralizm, o który tak zawzięcie walczyło tysiące kombatantów. Wielu audycji nie da się słuchać, szczególnie bajdurzenia zapraszanych gości z głębokiej prawicy. Innych się nie zaprasza. Dwójka ma także swoją cenzurę. Dwa wpisy do księgi jubileuszowej zostały bez podania przyczyn wykoszone. Chciałem tylko przypomnieć, że główne osiągnięcia programowe zostały wypracowane w czasach uznawanych za niebyłe. Z czego dwójka korzysta codziennie.
Być może Łotr zatrzymał mt7, bo mu się goŚCIEaaaaaaRAdiowi nie spodobali.
Ramówkowość bardzo mi nie przeszkadza. Dostrzegam nawet pewne jej walory. Wiem mianowicie, że o 12.00 muszę wyłączyć 😈 Wiem też, że późno w nocy mogę poszukać kontrapunktu lub udać się na spoczynek, z czego lepiej by było zdecydować sie na drugą możliwość, ale z jakiegoś powodu szukanie mnie wciąga 😯
Nie zgadzam się ani z jasnym gwintem, ani z SM – Dwójka ani nie ma przechyłu lewicowego, ani nie jest skrajną prawicą. Domyślam się, że SM uważa za „lewicę” np. Jerzego Kisielewskiego, który czyta gazety po prostu rozsądnie. Skrajna prawica zdarzała się za dyrekcji Krzysztofa Zaleskiego, teraz już nie. Jest raczej pośrodku, z pewnym przechyłem na prawo.
Przeszkadzają mi msze w niedzielne poranki, ale już o tym rozmawialiśmy – to umowy zewnętrzne Polskiego Radia. W Jedynce są katolickie, w Dwójce – innych wyznań. Wolałam, kiedy były kantaty Bacha. Najlepsza rzecz na niedzielny poranek.
Od wielu lat obchodze sie bez „radia dynamicznego”, za to z porzadna ramowka, przewidywalne w sensie kiedy moge sluchac, a kiedy odpuscic (acz i tu bywaja mile niespodzianki), swietnymi programami , niektorymi sporo starszymi ode mnie, takimi np jak Women’s Hour, Dessert Island Disk czy Gardener’s Question Time, i nie pamietam tez ani razu aby prezenter przyszedl do studia nieprzygotowany i puszczal rozmowe na zywiol. Zarowno rozmowca jak i rozmawiajay sa zawsze przygotowani, nie kwekaja, nie przynudzaja i nie monologuja. Prowadzacy wie dokladnie koiedy ma przerwac gadulstwo, zlapac za slowo, przycisnac do sciany lub zmienic kierunek rozmowy. Wpadki sa naprawde rzadkie. I nie jest to antyseptyczne radio, bynajmniej.
Znacznie czesciej wpadki zdarzaja sie w telewizji. Kilka dn temu znany dzennikarz Matt Frei (do niedawna z BBC, a obecnie z telewizji komercyjnej ) w chwili gdy wlaczylem telewizor mowil wlasnie do swojego rozmowcy w studiu na zywo: -Ale pan, jako burmistrz Mogadiszu….
Na co rozmowca mu przerywa: – Pan sie gleboko myli. Ne jestem burmistrzem Mogadiszu. Jestem premierem Somalii… 😆 😆 😆
Ja tylko dla pozbierania równowagi – przepraszam, Sibelius był prawicowy, czy lewicowy?
Nie zgadzam się z Panią, że jakieś radio ma być pod ochroną. Wręcz się zastanawiam, czy radio to nie dyliżans. Ale chwała Bogu, że ludzie jadąc samochodem chcą słuchać radia – to jakaś nadzieja, że póki co Tuba nie wyprze radia
Z tego, co Pani napisała rozumiem, że Dwójka ma udźwignąć całą Kulturę. A to chyba Wielka Misja. Ciekawe, jakie narzędzia mają szefowie Dwójki, aby tam ściągnąć jakiś „poważnych kaczkowskich, czy mannów anno domini XXI”
No to teraz z innej strony – oburzyła się Pani na dynamiczne radio – pewnie się wstrzeliłem w jakiś nieznany mi stereotyp – mi chodziło o taki model prowadzenia audycji, że mówiący nie mendzi i się nie jąka, nie napawa się tym, co mówi i tym, co wie. W większości rozgłośni panuje jakiś taki żanr, że ten co prowadzi program, to mój kumpel etcetera…
Mnie to nie jest potrzebne w radiu „kulturalnym”.
W czasie porannym, wiadomości (to nie prasówka, której można posłuchać, gdzie indziej, ani odczytywanie mejli z repertuarem) przeplatają się z muzyką przygotowaną w sposób staranny, a nie z … dawniej to były takie wielkie szpule… z metra.
Przecież w Dwójce wiedzą do kogo i o której godzinie emitują – rano do samochodziarzy, w południe do mam pilnujących swe pociechy, wieczorem do tych, co nie mogą dotrzeć na wydarzenia kulturalne.
Tylko, czy to na pewno odpowiada obecnej strukturze słuchaczy?
I do tego Dwójka ma konkurencję w postaci internetu.
Ba Multikina…
Z łezką w oku wspominam, jak 40 lat temu na ZK 120 nagrywałem z Dwójki „Aidę” z Nilson, Corellim – chyba to nawet była bezpośrednia transmisja z Rzymu.
Desert Island Disk, nie Dessert 😳
Ja tam nie jestem samochodziarzem. Poranek Dwójki jest w sam raz dla mnie, powoli się budzącej, robiącej gimnastykę itp. 😉
Jakbym chciała, żeby ktoś do mnie „dynamicznie” mówił, to włączyłabym inny program.
Gdyby rano ktoś do mnie mówił inaczej niż niewiele, cicho i powoli, to bym go pogryzła 👿
Toteż napisałem, że Dwójka chyba wie, co i dla kogo, o której porze gra.
A może powinna uwzględniać i samochodziarzy i tych „powoli się budzących”.
W weekendy słucham Dwójki (w tygodniu nie mam na to czasu) i zdarza mi się, że wolę się przełączyć na RFM, hoć wiem, że tam czeka mnie papka.
Dwójka ma moim zdaniem rytm z ubiegłego wieku.
Ludziem z ubiegłego wieku też się coś należy 👿
Jeszcze żyją… 😐
hehehe
No jak najbardziej.
Ale czemu tego nie połączyć z jakimś przyśpieszeniem?
Czy wracamy do pomysłu przyspieszania słuchania symfonii? Wolę słuchać w takim tempie, w jakim muzycy grają. 😉
dawne magnetofony studyjne miały opcje różnych prędkości – można było przyśpieszyć.
Ale wracając do postscriptum – rozumiem, że wznieca Pani dyskusję na kształtem ostatniego kulturalnego Radia RP
„… robiącej gimnastykę…”
Wrrrr. 👿
Dobrze Cię Kocie Mordechaju rozumiem – mój wuj co rano ćwiczył przy radiu nadającym gimnastykę z Poznania. Błogie chwile nastały, gdy radio ogłosiło, że przez tydzień nie będzie tych porannych katuszy, bo umarł pan akompaniujący na fortepianie gimnastycznym rozkazom.
To był pierwszy raz, gdy się ucieszyłem, że ktoś umarł.
Do Pani Szwarcman
No teraz na Panią pora – to jakie, zdaniem Pani, to radio miałoby być?
Zderzyły się czołowo dwa pociągi.
Strasznie lubiłam gimnastykę poranną z dawnego radyjka. Prowadził ją p. Karol Hoffmann, a grał p. Franciszek Wasikowski. Do dziś pamiętam zarówno tę muzykę, jak i ćwiczenia, które częściowo wykorzystuję. To było pyszne.
Wy nawet nie wiecie, jak człowiek się euforycznie czuje po porannej gimnastyce, ile endorfin łapie. I to nie jest forsowna gimnastyka – zaczynam na leżąco od serii ćwiczeń, które można by nawet zakwalifikować jako rozwinięcie przeciągania się 😉 Potem parę rzeczy zaczerpniętych z jogi i kilka różności już na stojąco. Człowiek jak nowy. Polecam każdemu.
Zrobiłam wpis o dzisiejszym koncercie.
I idę spać. Jutro do Krakowa. Pewnie tym razem nie wezmę maluszka, bo zanosi się na życie towarzyskie, a wracam w poniedziałek, więc wtedy opiszę, na czym byłam i jak się udało 🙂
Hi, hi… starsi panowie dwaj 😉
http://kronikarp.pl/szukaj,17024,tag-689429,strona-2
A tego marsza akurat nie pamiętałam.
A ja specjalnie włączam Dwójkę na przeglądy prasy, szczególnie te przygotowane przez J. Kisielewskiego i W. Tkaczuka. Natomiast nie lubię, kiedy pan prowadzący poranny program przerywa swoimi uwagami „prasówkę” Jerzego Kisielewskiego.
No, nie wiem, kiedy Pani Kierowniczka do tego Krakowa dojedzie 🙁
Zycze, zeby jak najszybciej.
http://www.youtube.com/watch?v=pSZYGk-FTyU&feature=related
Pani Kierowniczka pociągiem do tego Krakowa? Mogą wystąpić trudności, tak mi się zdaje. 😕
Uuu… dopiero spojrzałam na wiadomości 🙁
Koszmar jakiś. I to InterCity wjechał na zły tor. Kierują przez Zawiercie, okrężną drogą. No nic, dobrze, że wybrałam pociąg przedpołudniowy, bo mogłabym nie zdążyć.
Pociągami jednak lepiej jechać w dzień…
Nie, to Przewozy Regionalne były na złym torze. Dziadostwo 🙁
Cokolwiek, ale pewnikiem wina kompa (a za kompem mechanicznego zwrotniczego).
Tyle ze komp z reguly robi to, co mu sie kaze.
Serdecznosci dla Smoka
W Dwójce dyskusja o przyszłości
Stanisław Leszczyński w Dwójce
A ja o Dwójce. W 10 stopniowej skali mają u mnie osiem 🙂 Za muzykę, której jest sporo, za transmisje koncertów z Polski i świata – te pierwsze są nawet ważniejsze, bo nikt poza nimi tego nie robi. Za to, że dzięki nim, słuchając np. „Poranka dwójki” i popołudniowego bloku audycji, wiemy co dzieje się w świecie muzycznym. NIE MAJĄ przy tym stołecznego skrzywienia – piękna i nieczęsta cecha w polskim dziennikarstwie.
Przede wszystkim jednak cenię ich za wyjątkowość – nie mamy drugiego, takiego radia. Mówiąc krótko mądrego – cokolwiek to znaczy – choć nie wszystko, co nadają idealnie trafia w moje gusta i poglądy. Zresztą tego od nich nie wymagam. 🙂
Ich wyjątkowość jest ponadprzeciętna. W praktyce znaczy to, moim zdaniem tyle, że oferują więcej, niż nasza „profesjonalna” prasa muzyczna.
Za to wszystko brawa.
A minusy? Za mało rozmówców spoza Polski, projektów w rodzaju „Wesela” w krakowskim radio, recenzji nowych książek i płyt oraz…. amerykańskiego minimalizmu 😉 Choć dzisiaj rano był JEDEN – CUD 🙂
Chyba tyle o Dwójce.
PS: Jak ktoś widzi w ich programie wyraźny przechył prawicowy lub lewicowy, to jest kimś więcej niż zwierzęciem politycznym – całkiem możliwe, że boli go również lektura rozkładu jazdy kolejki podmiejskiej i listy składników umieszczonej na kostce od masła. To w końcu też mocne polityczne teksty…