UWAGA! Ważny komunikat
Jutro Alciny w Krakowie nie będzie!!! Dostałam właśnie wiadomość, że artyści utknęli, lotniska zamknięte, teraz im przebukowują lot. Nie wiadomo jeszcze, na kiedy. Jak tylko będę wiedziała coś więcej o terminie, zawiadomię.
Jutro Alciny w Krakowie nie będzie!!! Dostałam właśnie wiadomość, że artyści utknęli, lotniska zamknięte, teraz im przebukowują lot. Nie wiadomo jeszcze, na kiedy. Jak tylko będę wiedziała coś więcej o terminie, zawiadomię.
Komentarze
Na stronie Opera Rara też już jest wiadomość:
http://www.operarara.pl/pl/4/0/75/uwaga-zmiana-terminu-spektaklu-alcina-jutro-podamy-nowy-termin-wydarzenia
Biedni, naczekali się dzisiaj na lot tyle godzin 🙁
A propos wcześniejszego wpisu dotyczącego pracy Sławomira Kopra – na naszym rynku wydawniczym jest straszna konkurencja o w sumie niezbyt licznego czytelnika – stąd takie kwiatki. Pan Koper zna się na na Lwowie i na starożytności i na XX-leciu międzywojennym… Po prostu trzeba bardzo uważać na co się wydaje pieniądze. Słuszne podejście ma PK że podchodzi do tego na luzie.
No bo co mam zrobić? Przecież nie będę się procesować… Swoją drogą bezczelstwo kwitnie, bo każdy taki wie, że komuś, od kogo czerpie mniej lub bardziej pełnymi garściami, nie będzie się chciało reagować. Wrrr
Bardzo, bardzo mi przykro z powodu jutrzejszej Alciny w Krakowie: ślęczeliśmy dziś 9 godzin na lotnisku w Lyonie, wypróbowywano wszystkie możliwości komunikacyjne, ale że jest nas spora gromadka to niestety się to nie powiodło i pociągiem wróciliśmy teraz do Paryża. Była autentyczna śnieżyca, jak w Polsce 🙂
Mam nadzieję, że co sie odwlecze.. Pozdrowienia dla Pani Doroty i czujnego blogu!
O, mapap, strasznie mi Was żal. Ile to się człowiek nacierpi dla sztuki… 🙁
Mam nadzieję, że mimo to niedługo się spotkamy! A komunikat nadałam natychmiast, jak do mnie zadzwoniono 😉
Mam kod znaczący ffffbbbbbff [tzn ffbf] – co doskonale pasuje do ałry za oknem.Zimowa trałma… 🙁
Na ratunem może pospieszyć nad wyraz energetycznym Gene Harris: http://www.youtube.com/watch?v=G1WVHeVSy24
Z tym, że akurat o niebo lepsze jest 10 minutowe wykonanie z płyty „Alley Cats” z 1998 r. z Frankiem Potenzą na gitarze, Ernie Wattsem na alcie, Redem Hollowayem na tenorze i Jackiem McDuffem na Hammondzie – to jest wersja „ratująca życie” to powinni w karetkach wozić razem z plazmą.
Ciepłości wszystkim życzę
Lotów dużo odwołali, nam też koledzy Anglicy poutykali na różnych Gatłikach i in. Spotkania trzeba było przekładać.
Dziś jednego Anglika z jednego biura do drugiego przetransportowałem tramwajem. Popełniłem błąd, bo biedak prawie mi przymarzł do podłoża. Trzeba go było cucić herbatą.
* * *
Przeczytane na pewnym produkcie: „Soczyste żeberka z wędzoną nutą”
Czy wędzona nuta jest podobna do błękitnej nuty?
Jak uzyskać wędzoną nutę np. na trąbce?
Bobik proszony o odpowiedź.
Bobik chyba na trąbce nie gra…
Znowu sypie. Oj, racja z tym ffffbbbffbb… 🙁
Może być na czymkolwiek… 🙄
Jedno jest pewne, wędzona nuta jest raczej brązowa niż błękitna 😉
Wędzona nuta musi być z dymem,czyli czadem chyba.A trąbkę raczej trudno podpalić.
Ale sypie!!!A sąsiadowi zamarzła kłódka przy furtce i ma szlaban.
Trąbkę podpalić trudno, ale trąbka potrafi nieźle palić 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=vFTp2O0ywyw&feature=related
Faktycznie,”w temacie trąbki” brązowa nuta jest najlepsza…
No, ale może być i blue 😉
Jak się zmiesza brąz i blue,to przy niektórych odcieniach zielonkawy wychodzi…
Ale duje!!!!!
Nieee, feeee brązowa?
Melduję, że kociambry zainstalowały się pod kołdrami tych domowników, którzy już poszli do Morfeusza.
Znaczy się – chłód galaktyczny idzie.
co by nie powiedzieć, to takiego breaking news jeszcze w historii tego miejsca nie było. robi wrażenie.
Nie bawię się tak… 🙁
Trzeba czasem coś nowego wprowadzić, no nie? 😉
Przypominam,że za moment w TV Kultura Piotrusialia!
Za jaki moment? 😯
23’30 stoi w Wyborczej.
O fakt, właśnie sprawdziłam na stronie. Pospieszyli się 😯 Ale jeszcze się nie zaczęło.
A tu młody Michnik na wizji…
Sprawdziłam na stronie TVP Kultura. Piszą, że to Podróżujący fortepian.
Bobik na trąbce się nie zna, ale na wędzeniu to ho, ho! Po spotkaniu z Bobikiem każdy jest porządnie przywędzony, co Kierownictwo zapewne może potwierdzić. 😎
Z czego wynika, że wędzoną nutę uzyskuje się bardzo łatwo. Siada się z Bobikiem przy stoliku i juszszsz… 😆
He he, a jak se siądą Bobik z Kotem Mordechajem, to dopiero wędzarnia się robi… 😆
Ale teraz to wolno ino w szczelnej pakamerze / patrz:nowa Polityka/
Albo u Mordki w domu. Ech, jak oni sobie zrobią tego sylwestra… 😈
To nie tylko Żakowski wędzi???
Cholera,kombatanci wygryźli Piotrusia?????
W każdym razie my się z Mordechajem nie wędzimy w kolorze blue. Raczej zielono nam… 😆
Bym powędziła wespół 🙄 O zieloność dbam bardzo 🙂
To co Wy, trawkę palicie? 😯
Ewidentnie Marycha…A zaciągają się??
E, zaraz tak dosłownie… To metaforyczna zieloność jest. 🙂
Haneczkę chętnie byśmy do zespołu-wespołu przyjęli. Obydwaj z Mordką bardzo lubimy, jak ktoś o nas dba. 😆
No, kombatanci sobie poszli. Sprzed 17 lat film, tacy młodziutcy 😆
Ten pociąg chyba zasypało…
Metaforyczna zieloność to PSL?
Ino mi bez polityki w Sylwestra! 😎
Łabądku, ja z partii Wierzyńskiego 😉
No tak, fortepian już podróżuje. Ja zaraz wyłączę, bo w każdej chwili mogę to sobie przecież zapuścić na DVD 🙂
Kochani, ja w sprawie brazowej nuty, ktora dzisiaj uskutecznilam:
Robi sie to tak: najpierw jedzie sie do bezdomnych, oddac im w wieczyste posiadanie stosy ciuchow wyciagnietych z czelusci szaf, potem wraca sie do stolicy, wychodzi na spacer, przemarza z lekka, wchodzi do bretonskiej nalesnikarni i zamawia nalesniki z kaszy gryczanej (brunatne) z francuska kaszanka zwana boudin (brunatna), doprawiona pieczonym jablkiem. Brunatna pycha, nie mylic z koszulami. Popija sie toto cidrem (w kolorze miodowym, wiec jasnobrunatnym) i wychodzi w pelni hedonicznej szczesliwosci, zaplaciwszy uprzednio dla przyzwoitosci niewielkie pieniadze. A jeszcze jak dobre towarzystwo…
Jestem przekonana, ze gdyby Chopek zamiast do Nohant jezdzil do Bretanii, zdecydowanie nuta nie bylaby blekitna, a przasnie gryczana. No, ale on nie znosil kolei zelaznej, a i tak za jego czasow jezdzila jeno do Orleanu.
Mniam! Mniamniam! Cytuje! Zrodlo wiadome! Plagiat wykluczony! Dorotko, ubylo 3 metry szescienne posiadania!!!!
Stanislawie, dokladnie tak! Dwadziescia minut roznicy! Trzy rozdzialy madrej rozprawy o niczym!
Do żadnych bezdomnych jeździć nie będę (nie mogę znieść smrodu). Boudin też nie będę jeść. Naleśniki bretońskie i owszem, ale jest jeszcze tyle innych możliwości… A cidre zawsze! Zresztą, Tereniu, Ty wiesz… 😉
No,jak zieloność od Wierzyńskiego plus fiołki,to OK.
To ja się teraz fortepianie pociągowo,przy robocie niestety.
A ja zaraz spać, dobranoc 🙂
Mam nadzieję, że 60jerzy przeczytał komunikat i nie wybierze się jutro do Krakowa 😉 PAK na pewno zajrzy tu rano 🙂
Jedzenia boudina to nawet ja odmawiam. 😯 Ale białego odmawiam wiele bardziej niż czarnego. 😉
A kto powiedzial, ze bezdomny wydaje odor? Ja nie czulam. Zreszta to u Abbé Pierre, bardzo eleganckie centrum resocjalizacji. Naprzeciw systemu nawadniania ogrodow wersalskich z czasow Ludwika.
Do boudin nie namawiam, natomiast do nalesnikow jak najbardziej. Z duza iloscia cidru.
Kurcze, zapomnialam, ze mialam isc spac przed polnoca. Ajuz tak dobrze zarlo. Wszystko przez ten Fejsbuk. Zaraza jedna 😉
1153 – cos na pewno sie stalo, ale niech mu juz bedzie.
Prosba do Dywanika o jutrzejsze trzymanie zawziete kciukow, bo pewien wybiorczo wspolny znajomy ma miec przeszczepiana kosc, because taki jeden, co do tylu chodzi mu sie wdal! Wiec kciuki i mysli konieczne.
To BraNocGoraca!
Cztery kciuki już załatwione. 🙂
Pobutka.
—-
Dziękuję za newsa. Przeczytałem go jeszcze wczoraj, na odchodnym od komputera, ale pismo mi odebrało i nie byłem w stanie komentować. Przynajmniej miałem czas by przeplanować dzień.
—-
1153, to był dość nudny rok. Jakiś tam traktat, jakaś tam koronacja (cóż, że ze Szwecji), jakiś tam urzędnik odsunięty od sprawowania władzy. Jedyne większe wydarzenie, to śmierć Bernarda z Clairvaux.
Do Bobikowych dodaję mocarne dwa i wszystkie dobre myśli.
O tak, dołączam się. I witam Was, prawie zasypana 😀
Tereniu @00:24, patrzysz z francuskiej perspektywy, zapewniam, że w Polsce jest inaczej. Miałam ostatnio okazję jechać z takimi panami jednego dnia w trzech różnych środkach lokomocji w różnych miejscach kraju (w tym w pociągu z Bielska do Katowic). Nic więcej nie dodam. To trzeba przeżyć.
Co do Alciny, obecna wersja mówi o niedzieli. Zobaczymy.
Ciśnienie wyraźnie spadło. Jestem półprzytomna 🙁
Czy w Alcinie są jakieś bim-bomy? 🙂
Nie przypominam sobie 😉
W pociągu bezdomny sobie zapewnia miejsce na nocleg odorem. Jechałem — wiem…
Akompaniament do genialnego „Ah, mio cor” brzmi trochę, jakby padał śnieg, bim-bom. A już napewno od niego „marzną mi paluszki”.
Akompaniament i owszem, ale dramatyzm samej arii może sugerować, że to bim-bomy żałobne nad zamarzniętym Kłapouchym 🙂
I słusznie – bo czyż nasze zdradzone serduszko to nie Kłapouchy w mrozie porzucony?
Czyli może „Puchatku, zamiast paluszki powinno być – serduszki”?
Wczorajszy news był dla mnie cudowną wiadomością. Mam cały wieczór dodatkowy na wystawienie głowy z nocnika pracowniczego. W kontekście sytuacji na drogach w aspekcie nocnikowym ww. groziła mi rezygnacja z wyjazdu i słuchanie via Dwójka. Po prostu nie wyrabiam się. Sytuacja przerosła mnie – a przede wszystkim moich klientów.
Co nie zmienia współczucia dla koczujących na lotnisku mapap i całą pozostałą wielką gromadkę.
Pozdróweczka i zanurzam się.
j.
Jednym słowem – wszystkim to było w jakiś sposób na rękę poza tymi bidakami, którzy się naczekali w tym Lyonie… 🙁
Na rękę, jak na rękę. Mam już urlop i bilety kolejowe 🙂
A teraz jestem wystawiony na niewiadome organizacyjne 🙁
„Na rękę” nie odzwierciedla i mojego stanu ducha. Inna rzecz, że szanse na przebicie się na drugi koniec Polski miałabym marne, bo nawet dojechanie do dworca to dzisiaj wyczyn – dusimy się pod śniegiem.
Z marznącym sercem to mi się kojarzy najbardziej „Winterreise”.
Witam, bialoza oknem, czarno na ujlicach, idzie wytrzymac. Mieta z pieprzem przy polskich (i nie tylko) kataklizmach.
Ten odor to chyba tez narodowa specjalnosc. Mydlo powinno byc na kartki. proszek do prania tez. Wtedy kazdy wykorzystywal miesieczna norme, no bo jak juz bylo…
Bo kiedy pada snieg bim bom
serduszko bile bam jak grom!
A czy sadzicie, ze
Un généreux déjeuner régénérerait des généraux dégénérés?
😀
Idąc tropem podrzuconym przez Piotra… 😉
Im bardziej pada śnieg,
Bim-bom,
im bardziej prószy śnieg,
Bim-bom,
tym bardziej sypie śnieg,
Bim-bom,
jak biały puch z poduchy.
Przejazdu wszędzie brak,
Bim-bom,
Alcynę trafił szlag,
Bim-bom,
i nie wiadomo jak,
Bim-bom,
się czuje Kłapouchy.
Lecz jakże się ma czuć,
Bim-bom,
gdy życie, jak zły ludź,
Bim-bom,
na szczęście wzbudzi chuć,
Bim-bom,
a da na wierzbie gruszki.
Pajacu, ty się śmiej,
Bim-bom,
lecz w sytuacji tej
Bim-bom,
nie grzeje i Earl Grey
Bim-bom,
i marzną nam serduszki. 🙁
Co do leczniczej mocy posiłków, jestem skłonny zgodzić się z wysuniętym przez Teresę przypuszczeniem, ale na wszelki wypadek pójdę to sprawdzić, podejmując osobiście próbę zregenerowania się déjeunerem.
Przy okazji bardzo ważne pytane: czy z dinerem też to działa? 🙂
Myślę, że także 🙂
Moje „na rękę” oznaczało, że gdyby rzeczywiście ta Alcyna była dziś, to nie jest wykluczone, że z powodu warunków pogodowych większość z nas by na nią i tak nie dotarła…
W niedzielę ma podobno być lepiej.
TJ naleśniki to chyba galettes, boć przecie nie krep (ah, Suzette – tres genereuse). Plus sjesta crepuleuse….
Rozmarzyłem się, a tu od okna takie zimnazo idzie..
To przez te Lute
Bobiku – wielka, wirtualna kość, z dedykacją!
PMK
O, Bobiku, piosenka idealnie skrojona na dziś 🙂 I nawet poprawia humor, szczególnie jak sobie rzewnie przeciągnąć to bom. Plus kasza jaglana z owocami, przyprawami i miodem.
Spóźnienia pociągów w Poznaniu nawet do 240 minut. Rzeczywiście to lepiej, że nie jesteśmy w podróży…
Do mnie właśnie Biuro Festiwalowe dzwoniło, by poinformować o przesunięciu. Więcej informacji ma się pojawić po 15-tej. Ale rozumiem, że Pani Kierowniczka może wiedzieć jeszcze wcześniej 😀 (Zresztą, odmeldowuję się z internetu do jutra!)
Bardzo proszę, żeby nikt nie obgryzał mojej kości (to ta z dedykacją). Chcę ją sobie zachować na diner. 😎
Ja teraz czekam w napięciu, o której ewentualnie w niedzielę odbędzie się alcyprzesunięcie. Bo wygląda na to, że będę znowu taranował zaspy w drodze z miasta W. do miasta K, rzucając się z jednej estetyki muzycznej w drugą. No i jeszcze pytanie – jaka obsada będzie w niedzielę – czy ta planowana na dzisiaj? Jedno jest pewne: druty, komórki i wszelkie inne łącza się grzeją.
Na moim przyczółku świeci piękne słońce. Pójdę chyba za chwilę robić (za) bałwanka.
Pozdrówka.
A co jest w mieście W.?
D.Sz.
O kurcze, te same inicjały 🙂
Się zanurzam
PS: Podobno termin waha się między niedzielą a poniedziałkiem…
http://www.operarara.pl/pl/4/0/76/uwaga-spektakl-alcina-przeniesiony-na-6-pazdziernika-2011-r
A ja będę na VI i VII 22 XII la la la 🙂
Bu… 🙁 A liczyłam na ten weekend…
Gostku, nic nie rozumiem – gdzie i kto będzie grał?
SV + MM = (VI + VII) LvB
W FN
O? 😀
No fakt:
http://www.filharmonia.pl/koncerty_innych_organizatorow.pl.html?PHPSESSID=0c1f486038aabc8577140ff9d54b0935
Ale SV to mamy tu ciągle, a ja tęsknię za LMdLG 🙁
VI to moja ukochana symfonia. Mam nadzieję, że zostanie potraktowana z odpowiednią dozą pastoralności.
Letnia burza w środku zimy 😈
O! to, to właśnie.
Pani Kierowniczko!
Już tyle pereł Bobikowego talentu odpłynęło w przestwór netu,że pora najwyższa zebrać do kupy i wrzucić pod operę.No wiem,że nie ma czasu,ale dobro narodowe się marnuje!!!
Też się zanurzam,niestety…
Biedna Mapap, nie zazdroszczę. Ale też miałem podobne przygody na dużym mrozie, tylko nikt na mnie nie czekał, a to robi różnicę.
Nie lekceważyłbym tak Włostowica. W 1153 umarł. Odwołany kilka lat wcześniej i wówczas oślepiony, a potem osadzony w wieży. A był bardzo porządnym człowiekiem. Palatyn Krzywoustego a potem Władysława II Wygnańca. Wygnanie nastąpiło, gdy już wszyscy mieli go dosyć, a szalę przelała właśnie sprawa Włodka. Jako palatyn w niczym nie przypominał Sieciecha, palatyna dziada Władysława II, też Władysława tyle, że Hermana. Prawdopodobnie zdążył jeszcze naknuć przeciwko Bolesławowi Śmiałemu. Tymczasem Włostowic starał się stać na straży testamentu Krzywoustego i z tego powodu był solą w oku polskiej Lady Mackbet – Agnieszki, żony Władysława II.
łabądku, jest na tym blogu wiele pereł różnych talentów (Bobika oczywiście zajmują poczesne miejsce), które powinny być pozbierane w archiwum blogowe. Niestety czasu brak… 🙁
Ten Stanisław to wszystko wie 😯
Sprawa Włosta nie Włodka oczywiście. Ale Włodkowic też zasłużył na uznanie, tylko 300 lat później
Ciekawe,jak wtedy wyglądały przecieki?Bo DVD z powyższej sprawy w wykonaniu Jana Matejki,to ciut za późno…
Właśnie w TVP Kultura był świetny film dokumentalny Janusza Sijki o Wodiczce – nowy z tego roku. Kto nie widział – powinien zapolować.
A teraz na Mezzo „Keep the customer satisfied” Buddy Rich z Northsea Jazz fFestival z 1978 r. – Birdland Zawinula , ze buty spadają 😆
A jakie były ostatnie słowa Buddiego ? Pielęgniarka spytała go w szpitalu czy jest na coś uczulony a on: „Tak, na muzykę country” . To był chłop jak mało kto 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=erE8WTngaAY
O, jaki pyszny ten Buddy! Od razu się cieplej zrobiło, dzięki 😀
Pomijając wszystkie inne okoliczności, to najbardziej mi żal, że zbiorowy ślizg do Krakowa (póki co) nie dojdzie do skutku. Krótko mówiąc, szlag by to trafił. Bo nie mając czasu na jakiekolwiek czegokolwieknapisanie przynajmniej bym nakłapał co mi ostatnio nie podniosło ciśnienia. W Berlinie – tak na marginesie – też ni ma śladu płytki PA.
Teraz spadam i odpadam. Czochram, ciumam, ściskam, smyram, tudzież macham czym się da – całemu Dywanowi.
No właśnie, tego naszego zlociku mi też baaardzo szkoda… kiedy znowu będzie okazja? 🙁
Smutek. Czuję się dzisiaj trochę jak dziecko, które nasłuchiwało już kroków Św. Mikołaja, ale mu powiedzieli, że odwołano Gwiazdkę. Zlociku szkoda bardzo i ciśnieniowego kłapania 60jerzego 🙁 W styczniu do Krakowa nie mogę, bo to też w czwartek, a ja już na dzisiaj się nagimnastykowałam, żeby mieć wolne…
W noc przed odwołaniem „Alcyny” mi się śniło, że PK dała mi jakiś napój do przewiezienia dla Róży i mi się rozlał w torbie 😉 No ale „Alcyna” to się nie tyle rozlała, co przymarzła…
Dobry wieczór. Przepraszam, będzie trochę długo. Chciałabym się wypowiedzieć na dość niepolityczny temat na tym forum, ale jednak zaryzykuję:-) Wróciłam właśnie z koncertu Wundera. Byłam jego dużą fanką w czasie KCH i nie podzielałam negatywnych opinii na jego temat pojawiających się na Dywanie. Było to dla mnie trudne, bo Dywan to mój autorytet w dziedzinie muzyki.
Dzisiaj, oglądając go po raz pierwszy na żywo, wiedziałam, że muszę się w końcu z tymi opiniami zmierzyć – w dwójnasób – zgodzić się i zaprzeczyć.
Dzisiaj czar Wundera trochę prysł. Trochę mi smutno, a trochę nie, bo może moje nastawienie przybrało formę (odwrotnie do pisków groupies na sali) pewnego dobrego dystansu.
Całą pierwszą część zastanawiałam się, was ist los, co się stało?
I wiem. Wunder, w pierszej części, grał Chopina nie jak muzyk, ale jak matematyk/scjentysa, który rozwiązuje równanie; mocno ma się do słabo, jak głośno do cicho, jak szybko do wolno. Bardzo to było słychać np. w Balladzie f-moll. Muzyka jako dziedzina sytuuje się chyba gdzieś pomiędzy naukami humanistycznymi i przyrodniczymi, ale czy można akurat Chopka grać tak bez ducha? Wprowadzając inna klasyfikację, bez ducha epoki -romantyzmu? Czy taka interpretacja jest uprawniona?
Przyszła druga część i Sonata h-moll. Rewelacyjnie! Duch wrócił. I o co tu chodzi?! Czy może o to, że „tekst” Sonata lepiej przyjmuje takie scjentystyczne granie niż „tekst” Ballada?
Chopin jest faktycznie chyba jednak trudnym partnerem dla Wundera (tu zgadzam się z Dywanem). Gra go na granicy ryzyka. Albo rewelacyjnie (chyba jednak rzadziej), albo, jeżeli akurat zdarzy mu się grać bez „tego czegoś”, to jego gra staje się i karykaturą Chopina i karykaturą gry Wundera (cała pierwsza część).
Tym niemniej chyba jednak, uważam, że każda interpretacja w ramach możliwości „tekstu”, który zostawił Chopin powinna być uprawniona. Jak chce grać, jak matematyk to niech gra (tu może jest też zresztą wyjaśnienie jego min, jako elementu douromantyczniającego:-) Problem się pojawia oczywiście, gdy trzeba taką grę zacząć oceniać. Dać nagrodę, czyli stworzyć z niej normę do naśladowania. I to będzie dzielić.
Bardzo natomiast denerwują mnie zdania (tu na szczęście rzadko, albo raczej się chyba nie pojawiające), „bo nie grał tak, jakby Chopin zagrał”. Bo skąd my wiemy i jakie mamy prawo uważać, że wiemy, jak Chopin by zagrał tu i teraz…To jest bzdura.
Wunder szuka chyba jeszcze jednak siebie, a przynajmniej trochę jednak powinien. Ale my może też moglibyśmy sie zastanowić, czemu tak trudno nam oddać tego naszego Chopka w obce (patrz inaczej go czytające) ręce?
Nie wstałam dzisiaj na bisy (pięć). Ale jeszcze kiedyś wstanę. Może niekoniecznie przy Chopinie (tu też się zgodzę z Dywanem) Tzn. kłamię, wstałam na chwilę, żeby zobaczyć, jak się uśmiecha:-)
Przyfilozofowałam trochę, ale tylko tak potrafiłam sobie poradzić z tym doświadczeniem. Ech, chciałabym, żeby ktoś, kto na muzyce się zna, coś mądrego powiedział, podzielił się wrażeniami… Może ktoś, pod nieobecność Alciny, był też?
Frajdo, nie jestem pewna, czy trudno nam oddac Chopka w cudze rece. Takie przywlaszczanie sobie dobra swiatowego tchnie narodowa pretensjonalnoscia. Bardziej odnosze wrazenie, ze tak na dobra sprawe nie bardzo wiadomo, co z nim zrobic. No bo obertasy to nie wszystko, gruzlik z niego taki sredni, prorok niewatpliwy, a cala reszta po prostu nie daje sie zaklasyfikowac. Jeszcze epoka stylu brillant to jako tako, ale pozniej juz zaczynaja sie schody.
A tak w ogole, jezeli nie bylo jakiejs naglej lajzy, to jestem setna. 😉
O, dzięki, Frajdo, za tak obszerną relację 🙂 Niestety, nie mam możliwości powiedzenia czegoś od siebie nie dotarłszy na ten koncert. Ja nie wiem, czy Wunder gra jak matematyk – nie przyszło mi jakoś to skojarzenie do głowy, jak go słuchałam. Czegoś mu w moich uszach jednak brak. No, ale skoro jego granie sprawia komuś przyjemność, niech mu będzie na zdrowie 🙂
O, Teresko, gratuluję setki 😉
Właśnie słucham różnego rodzaju przeróbek Chopka. Ech, czego z nim w tym roku, i wcześniej też przecież, nie robiono… 😈
No, biednego wytorturowali na wszystkie boki. A i interes niektorzy na nim zrobili niewaski (tak a propos, pierwsze pytanie, jakie mi ostatnio zadano przy przypadkowym spotkaniu bylo wlasnie o to, ile pieniaedzy na Chopku zarobilam)
Bardzo dziękuję za tak szybki odzew. Bardzo ciekawe. Nie zastanowiłam się nigdy, że może nie być wiadomo, co z nim zrobić. Niestety pani Tereso nie rozumiem tego zdania z nagłą łajzą…?:-)
Nagla lajza oznacza Minelli, znaczy mineli, czyli jak dwa pociagi musna sie nie zauwazywszy zgola (ani z ubrana)
A bo to takie blogowe powiedzonko: „łajza minęli”, dotyczy sytuacji, gdy dwie osoby wypowiadają się jednocześnie o tym samym. W tym wypadku chodziło o to, że gdyby ktoś chwileczkę wcześniej wrzucił komentarz, Teresa nie byłaby setna 🙂
O! Klasyczny przykład łajzy 😆
Sluchajcie, ja was baaardzo przepraszam za literowki, ale od jakiegos czasu przenioslam sie na laptop, ktorego klawiatura nieco szwankuje i zgrzyta. Totez nie jest to bynajmniej zwiazane z brakiem szacunku dla Dywanika, raczej z brakiem przyzwyczajenia do czytania tekstow po raz trzeci. Bo jak cos poprawie, to toto (Toshiba) nie zawsze mnie poslucha.
Rozumiem, to tego niuansu jeszcze nie wyłapałam. Zazwyczaj tu czytam:-)
Lajza nawet bardzo Minelli! Przyklad wrecz podrecznikowy, godzien figurowac w annalach!!!! Nawet godzina ta sama. Minuta. Pewnie i sekunda, ale zegar milczy na ten temat.
To ja Dywanikowi czasowo dobra w Noc, tym bardziej, ze od jutra nie bardzo wiem, co mnie czeka. 😉
Ostrzegam,że narzecze dywanowe hermetyzuje się coraz bardziej.Zwróciła mi na to uwagę osoba spoza branży,podczytująca jednakowoż.Poległa na skrótach algebraicznych typu MM/VI/LvB.Ja to uwielbiam,ale może na marginesie trzeba założyć podręczny słownik dla początkujących?
Dobranoc, już bez łajzy (chyba). Urocze są te niuanse Dywanika:-)
Dobranoc 🙂
łabądku, to jest myśl. Jednak czasem się skróty powtarzają (jak np. dziś 60jerzemu – D.Sz. 😉 )… ale można podać parę znaczeń. Trzeba będzie pomyśleć o słowniczku.
Teresce też dobraNockuję i trzymam kciuki, żeby wszystko poszło OK 😀
Super! Ile wiedzy przy okazji pójdzie w naród!
Łajza zawędruje pod strzechę 🙄
niedaleko mojej wsi powstaje izba pamięci Bohdana Wodiczki
PK !
lMdL rozumiem a co to G ?
„Mi lesz velem” znaczy „co ze mną będzie”, „co się ze mną stanie” (jak mi zagrają muzę cichszą od rockandrolla). Tłumaczenie „co bym zrobił bez muzyki” jest zatem tylko na tyle podrasowane, że każdy poetyk może się tu spoko powołać na swoją licencję. 😀
Grenoble. Bo tam jest teraz ich siedziba 😀
Bardzo się cieszę z tego Wodiczki, on tam mieszkał?
Bobiczku, to nie do tego wpisu 😆
Dziękuję, zaraz po wysłaniu zapytania sam na to wpadłem. Skleroza
—-
Tak Wodiczko mieszkał w Wołominie (podobnie jak i jego rodzice) między jego polskimi i irlandzkimi peregrynacjami. Dom się nie zachował. Szczegóły – przy okazji
PPKiPTK
Pardon, islandzkimi..