Schubertiada z korbą
Ta sama sala, ta sama (?) Winterreise, jakże inne przeżycie niż z Prégardienem i Staierem, ale wcale nie mniej wzruszające, chwytające za gardło. Schubert to jeszcze zresztą czy nie Schubert? To jakby powrót do korzeni Schuberta.
A zaczęło się niewinnie – wyszła dwójka bezpretensjonalnych, stosunkowo młodych ludzi, Bośniaczka (mieszkająca w Austrii) Nataša Mirković-De Ro i Austriak Matthias Loibner. Oboje, jak można wyczytać w życiorysach, zajmowali się już różnymi gatunkami muzyki – poważną (w tym barokową, ona – także operą), folkiem, jazzem. Nataša na wstępie także wypowiedziała kilka słów zachwytu nad salą Studia im. Witolda Lutosławskiego i jej cudowną akustyką, a potem poradziła, żeby przybliżyć się do przodu (były wolne miejsca), żeby było jak w living-roomie. No tak, przecież Schubertiady odbywały się w prywatnych salonach. Przesiadłam się więc z mojego X rzędu do czwartego i zrobiłam słusznie: ten szczególny teatr, jakże naturalny i bezpośredni, rozgrywał się dla mnie z bliska i mogłam go lepiej docenić.
Cóż to za pomysł? To odpowiedź na ostatnią zwrotkę ostatniej pieśni cyklu: Der Leiermann (Lirnik). Brzmi ona: Wunderlicher Alter,/soll ich mit dir gehn?/Willst zu meinen Liedern/deine Leier drehn? Lirnik, którego narrator cyklu spotyka na swej drodze, postrzegany jest jako symbol szaleństwa lub śmierci. Artyści potraktowali jednak zdanie dosłownie i postanowili cofnąć schubertowskie Lieder do źródeł.
Przed koncertem wyrażałam pewien niepokój – wysłuchałam jednej pieśni w Poranku Dwójki i obawiałam się, że będzie zbyt monotonnie, no, bo jak lira korbowa, to burdon, nuta stała. No i jak z tymi dramatycznymi zmianami funkcji harmonicznych, które wzmagają napięcie? Obawy okazały się niesłuszne – powstała inna jakość. Przede wszystkim nie doceniłam Loibnera i tego, co potrafi na lirze zagrać. Nie tylko w wielu pieśniach wcale nie było burdonu, ale nawet pewna zmiana funkcji wynikająca z konieczności dopasowania do techniki gry na lirze brzmiała o wiele bardziej naturalnie i wręcz awangardowo – w niektórych pieśniach miało się wrażenie przeskoczenia paru epok. Do tego niesamowity głos Mirković: prosty, właściwie niemal biały, bardzo naturalny, skromny, a przy tym o idealnej intonacji. Czasem zapędzający się w regiony sopranowe, a czasem zapadający się w głęboki alt. I wyraz – trudno nawet powiedzieć aktorstwo, ponieważ aktorstwo zakłada pewną sztuczność, a tu jej wcale nie było. Był wielki smutek, skarga, rezygnacja, zmęczenie, ciężar drogi, którą trzeba iść i z której nie ma powrotu. To nie było śpiewanie pieśni Schuberta, to była opowieść o życiu samym, o cierpieniu, o przebłyskach słońca i o mroku nocy.
Duża rzecz. Kupiłam natychmiast płytę.
Teraz trochę próbek. Na szczęście parę pieśni jest na tubie. Der Lindenbaum, Der greise Kopf, Die Krähe, Der Leiermann. Tutaj jest strona Natašy, gdzie można posłuchać próbek bardzo różnych jej projektów (także m.in. z Loibnerem, ale zupełnie innych). A tutaj jest strona Loibnera.
Komentarze
To ja się tylko uśmiechnę na dobranoc 🙂
A ja sie dolacze. Mam juz szczerze dosc tych apokalips. To sobie poslucham 🙂
EmTeSiódemecka też była na koncercie 🙂 I lesio 🙂
Artyści sprzedawali opiewaną płytę ze stoliczka, czy może będzie jeszcze dostępna np. u organizatorów koncertu?
1111? Ależ mało pomysłowy kod…
Pobutka bardziej tradycyjna.
Była sprzedawana z innymi płytami albo przez właściciela studia, albo przez organizatora.
Widzę, że jest w Empiku:
http://www.empik.com/winterreise-mirkovic-de-ro-natasha-loibner-matthias,prod59721370,muzyka-p
Wybaczcie me wczoraj panikowanie i ekshibicjonizm osobisty, ale po 1.-ych sygnalach, ze w Tokio pozary, zalewa, domy sie wala…, to… – zbyt osobiste, puscily mi nerwy, przepraszam. A nb tel. info-linia MSZ uparcie tylko odczytuje komunikaty, co z radia i www znane, a nie odpowiada na 1-znaczne pytania, tj. ja pytalem o sytuacje w Osace, a nie obywateli polskich gdzies.
Popieram lingwistycznie „Internaute” (a wypowiadac mi sie o tym wrecz nie wypada, bo 🙂 e-mlodszy jestem, od pozniej w CIUW), bo to nasz 🙂 powiew romantyzmu, ekskluzywny klan e-pionierow, innym odrebny i nieznany, a wraz z – rewolucja swe dzieci zjada i… 🙁 to jej planowany sukces – umasowieniem, pauperyzacja internetu, to slowo i elitarnosc zanikla, jak i np. niepamietane slowo „netykieta” i standardy list dyskusyjnych.
Zanim sie sprobuje – rozumiejac wage i proszac o madrzejrzy w to wwwglad prawnikow itp. „scislejszych” (jak zawsze, fizycy i inni techniczni-matematyczni potrafia dokladniej, np. w mediach prof. Lukasz Turski na kazdy temat, ale 🙂 ze swada gawedzi) – wczytac, w co juz wczoraj tu e-uchwaliliscie, to techniczna prosba do P.K., ze jak ogarnia wwwpisy do poprzednich dni (np. zwlaszcza, jak moderuje nowwwych, ale nie tylko), to by je do nowych tez jakos fwd – jak wczesniej kluczowa opowiesc Listki (przepiekna Wioloncze- z piosenki „Skaldow” moze? 🙂 ) – np. mnie cos tknelo zajrzec na 625 i dopiero dostrzeglem dodatek do relacji do debaty popielcowej (a na http://krrit.gov.pl/bip o tym wciaz jeszcze nic?) Edwarda Sielickiego (a ktory dla Folku jest 🙂 najbardziej znany jako… 🙂 autor opracowania nut w kultowym spiewniku lemkowskim w-wskiego SKPB „Z kozuchem” z 🙂 Jego lat studenckich) – zaraz przekopiuje na Muzykanta.
O wczoraj opisze osobno, ale 🙁 nie moglem sie skoncentrowac i ;-( zupelnie nie zrozumieli, ze me tengui (nie hachimaki, lepiej z kolorow i wzorow znane) autentyczne z Japonii – solidarnosc. No i P.K. nie zostala na 🙂 ma „probe” jodlowania dla Matthiasa.
Ha! To nam się trafiła o 12 zł taniej 😉
Znajomy przyszedł już na koncert z tą płytą, potem zresztą poszedł do nich po autograf i gadał z Loibnerem. On mnie właśnie przed koncertem uspokajał, że monotonnie nie będzie, w każdym razie na płycie brzmi pięknie – no, a Loibner jest po prostu najlepszy. No i fakt.
Quasthoff w Pobutce jak zwykle cudowny, ale Barenboim wkurza mnie jakimiś afektowanymi „brzuszkami”…
Karolu, słyszałam Twoje jodlowanie, bo co prawda byłam już „na wyjściu”, ale akurat ktoś mnie jeszcze zatrzymał na rozmówkę, no i nie sposób było tego nie usłyszeć 😛 A także jak śpiewaliście z Natašą Jovano, Jovanke 😉
Ale poza tym nic nie rozumiem z tego, co napisałeś – to jak niby mam wszystko forwardować? Czy ja mam czas biegać po blogu i sprawdzać, co gdzie było? Jest jeszcze życie pozablogowe, u licha, a jak ktoś zechce, to znajdzie. Przykładowo post listki jest pod wpisem Odkrycia z POR.
Moze to problem z ma wersja przegladarki www (bo starszy pc nie udzwignie nowszej, a w dodatku awarie mialem i wciaz nie mam kiedy na spokojnie przeinstalowac, listy mi czekaja itd.), ale np. nigdy nie korzystalem z RSS, gdzie kazdy dopisek jest od razu sygnalizowany (a na nowym od 2009 oprogramowaniu do Muzykanta mamy opcje notice, tj. same naglowki listow bez tresci, ze cos doszlo, a poczytac se na www) i np. ja fizycznie nie dam rady stale sprawwwdzac wszystkich wczesniejszych tu www o S-1 od 615 – m.in. dlatego, ale nie tylko, zapraszalem z watkiem na Muzykanta lub by wymyslic-kopiowac na inne www z mozliwoscia podzialu na watki, autorow, daty (choc niestety to nowsze oprogramowanie do Muzykanta nie ma ulamka takich mozliwosci precyzyjnego przeszukiwania, jak poprzednie, i logi sie zle przetransferowaly, nie mam kiedy poprawic itd., ale to na Muzykanta opisywalem, a ta wada przeszukiwania dotyczy tez logow nowych, po tej zmianie 22-VII-2009 r.), wygodnego cytowania wyslanych – wiec jw. prosba, moze choc krotko na nowe sygnalizowac, ze np. uzupelnienie relacji z KRRiT doszlo. I tak 🙂 szczescie, ze Moderatorka od razu lub „juz ufnie” bez, a nie http://blog.zw.com.pl/blog/archives/12656 raz na 2 dni i to bez czytania np. „mam prosbe do Moderatora” w mym 1. zdaniu.
Matthias zna sie z Hermannem Haertelem, co 🙂 „odkryl” nam jodlowanie na warsztatach „Skrzyzowania Kultur’2010” we IX i – co twiedzi Klaudia Baranowska – sam tez jodluje 🙂 ladniej ode mnie – na nowy raz namowic, chocby tego Schuberta folkowo opracowac :-). Wspomniany Piotr Matwiejczuk, co prowadzil w czw. transmisje Telemanna, niestety nie dal szans na powtorke w Dwojce calosci tamtego koncertu – lobbowac! Wydac cd live!
Przepraszam, znow 🙁 dopiero po wyslaniu sie przyjrzalem – pozno, ale jednak to imie z „donosy?” Moderatow blogu ZW ws. zmian w PME wycial http://blog.zw.com.pl/blog/archives/12656
Czy naprawdę nie można pisać jasno i logicznie? Jeśli nie, to może lepiej się powstrzymać. Już mnie to wkurza 👿
Wczytujac sie z opoznieniem w debate prawnikow wczoraj 626, przede wszystkim 🙂 , „kupuje” formulke „Wielkiego Wodza”, bo niedawno na Muzykancie z pospiechu palnalem, ze „stek bzdur”, a milej i zgrabniej: „W takich sprawach raczej się nie mylę, z całym szacunkiem, i z powodu tego szacunku nie sprostuję szczegółowo Twojego wywodu, a tylko powiem, że argumenty tam przywołane są chybione, co do jednego.” Ad rem, mych pytan laika-profana do http://prsa.pl/_doc/STATUT_2008.pdf :
„II. PRZEDMIOT PRZEDSIEBIORSTWA SPÓŁKI § 7.
3) Prowadzenie działalności produkcyjnej, usługowej i handlowej związanej z twórczością
audiowizualną, w tym eksportu i importu w zakresie:
a) działalności wydawniczej (PKD 22.1), w tym:
– wydawania książek (PKD 22.11.Z),
– wydawania płyt gramofonowych, płyt kompaktowych, taśm z muzyką
lub innymi nagraniami dźwiękowymi (PKD 22.14.Z) na wszelkich
istniejących obecnie i w przyszłości nośnikach materialnych,
b) reprodukcji i rekonstrukcji nagrań dźwiękowych (PKD 22.31.Z),
c) sprzedaży hurtowej płyt gramofonowych, płyt kompaktowych, taśm, dysków
kompaktowych (PKD 51.43.Z),
d) sprzedaży detalicznej płyt z nagraniami dźwiękowymi oraz płyt kompaktowych
lub kaset (PKD 52.45.Z),
e) organizowania koncertów i festiwali (PKD 92.31.C), ”
– czyli musza miec studio, przystosowane i zawsze dostepne. Oczywiscie, to ogolnik i zamiast „Nowej Tradycji” moga ten punkt „odhaczyc”, zapraszajac nadworny MTM ZPiT „Polski Lan”.
„f) wynajmowania studiów nagraniowych, działalności sal koncertowych (PKD 92.32.Z),
g) wynajmu lub dzierżawy profesjonalnego sprzętu radiowego (PKD 71.34.Z);”
– pisaliscie o tym, ale prosilbym „jasna i logiczna” (do kogo byla ta gniewna aluzja P.K. :-)? – nie nadazam dzis jakos, a dzialac wspolnie dla Sprawy trzeba jakos ze wszystkimi, nawet misiami o malym rozumku) wykladnie, czy w ogole wolno dzierzawic i ktorej strukturze, jaki tryb odwolawczy-kontrolny, czy obejmuje to najbardziej podstawa baze (i wskazac to wprost), czy moze prowadzic np. do trwalej 🙁 „przerobki” S-1 przez dzierzawce?
„5) Zarządzanie zbiorami programowymi publicznego radia, w tym prowadzenie archiwum zakładowego polegające na przechowywaniu i udostępnianiu materiałów archiwalnych
dla własnych potrzeb programowych i innych nadawców oraz dla celów naukowych, badawczych lub dydaktycznych (PKD 95.51.C);”
– czyli „udowodnic”, ze S-1 tez do tego i jako 1. niezbedne.
„7) Prowadzenie prac nad nowymi technikami tworzenia i rozpowszechniania programów radiowych i innych form docierania do słuchaczy.”
„4. Spółka realizuje zadania wymienione w ust. korzystając z wszelkich dostępnych obecnie i w przyszłości środków technicznych (przykładowo lecz nie wyłącznie za pomocą nadajników naziemnych, kablowych, satelitarnych, każdego typu i rodzaju z wykorzystaniem wszelkich kanałów dystrybucji technicznie dostępnych obecnie i w przyszłości, łącznie z prawem do wykorzystania i odtwarzania w technikach multimedialnych).”
– czyli 🙁 to jest niestety furtka, by tworzyc „radiozwizje” itp. wyrzucac zl. na „trasy koncertowe ‚Lata z Radiem'” itp. drogie tandety, bez zwiazku z „misja mediow”, a potem miec czelnosc mowienia o budzecie Dwojki, POR, S-1; „nowa technika” moze byc tez np. pomalowanie budynku na Malczewskiego (mialo tam byc UB w latach 1950-tych) w kwiatki (ale to taniej swiatlem, jak PKiN noca), czy osobisty striptiz p.o. zarzadu dla sluchaczy?
Czy Rada Nadzorcza i Minister Skarbu… „lepsi” od p.o. Zarzadu”?
Karol, błagam, jak nie nadążasz, to Twój problem. Ja mam cały czas wrażenie, że piszemy tu bardzo wyraźnie, a nawet precyzyjnie. Wielki Wódz wczoraj dokładnie wytłumaczył (a parę osób, w tym internauta, potwierdziło), dlaczego dzierżawa jest sprzeczna ze statutem PR SA. I dlaczego inne rzeczy niestety nie.
Sorry, ale muszę się odkompowić. Piękna pogoda, w plener trzeba, innym też polecam.
Bardzo prosze o podsumowanie – uzgodnione i do cytowania – waszych ustalen ws. niezgodnosci ze statutem itp., co wyzej probowalem wyliczyc. Szanujac Wasza kompetencje prawnicza, doswiadczenia 🙂 „urzedasow” i inne powazne zyciowe oraz, ze umiecie sie powstrzymac od wyzalania na swe problemy, a nie jak niestety coraz dluzej ja, bardzo prosze, pomozcie, bym tez ja to ogarnal i – po zaplanowaniu dzialania – mogl zachecac do wsparcia tez innych, poprzez Liste Muzykant zwlaszcza. Od lat sie staram promowac pr. 2 PR, RCKL, NT jak moge, np. 🙂 logo na jubileuszowej podkladce pod mysz (ale przeswietlona fot.) http://etno.serpent.pl/cokraina/po_zespole_polskim.jpg z 2007 r., ale po to tu czytam i pytam, by razem zadzialac skutecznie.
Fukushima wybuchla… Dzis juz nie czytam i e-nic. Przepraszam.
Wiosna!
@KKE: (bez urazy i oburzenia, choć zabrzmi ad personam) Twoje reakcje na wpisy, w tym wyciąganie logicznych wniosków, przywodzą na myśl rozmowę w obozie reedukacyjnym, gdzie spacyfikowany „uczestnik” woli się zapytać jaka jest tego dnia prawda, tj. co ma myśleć i jakie słowa wypowiadać, bo wiadomo, że jak nie to…
Jeśli to efekt zbliżającej się kalendarzowej wiosny to raczej spędzaj więcej czasu na powietrzu i na słońcu. Wziąłbym do serca propozycję Pani Kierowniczki co do „odkompowania” się i wyjścia na świat, a właściwie na słońce. To rzeczywiście pomaga na stres. Byle nie w nadmiarze.
Cytowanie oznacza przytaczanie cudzych wypowiedzi, czyń zatem wedle własnego uznania, aby rzetelnie choć bez przesady, bo to zaciemnia.
Dowolne (prawdziwe lub fałszywe) wywody prawnicze (lub pseudo-prawnicze pt. wydaje mi się) można zazwyczaj szybko zweryfikować w oparciu o dostępne i w miarę czytelne przepisy (bez lawinowych adnotacji usunięto to dodano tamto w związku z owym).
Wystarczy porównać jeden dokument (status spółki – tam są zapisane m.in. cele działalności, czyli co wolno robić, w jakim celu/do czego spółka została powołana) z proponowanymi przez Zarząd działaniami (relacje, wypowiedzi, fakty – np. dzierżawa studia nagraniowego), aby być może dojść do przeświadczenia, że coś chyba nie gra. Bo albo nie ten statut czytamy, albo proponowane działanie jest jednak dopuszczalne i usprawiedliwione. Tylko tu pojawia się znowu pytanie, że jeśli tak to dlaczego?
Statut jest na tyle ważnym dokumentem, że potrzeba znacznie więcej wysiłku i dłuższego czasu, aby uchwalić nowy, do czego potrzebne jest dopiero Walne Zgromadzenie, które powinno być zwołane w ciągu pół roku po zakończeniu każdego okresu obrotowego.
Walne Zgromadzenie, m.in.:
+ decyduje o zbyciu lub wydzierżawieniu przedsiębiorstwa lub jego zorganizowanej części i o ustanowieniu na nich ograniczonego prawa rzeczowego,
ale
+ decyduje o nabyciu i zbyciu nieruchomości, użytkowania wieczystego lub udziału w nieruchomości, chyba że statut stanowi inaczej.
Głosowanie WZ jest jawne:
+ zmiana statutu wymaga 3/4 głosów i zgody wszystkich akcjonariuszy, których dotyczy,
+ istotna zmiana przedmiotu działalności spółki – większość 2/3 głosów.
Zaskarżanie, uchylenie lub stwierdzenie nieważności uchwały WZ może nastąpić jeśli jest ona:
+ sprzeczna ze statutem,
+ sprzeczna z dobrymi obyczajami,
+ godząca w interes spółki,
+ mająca na celu pokrzywdzenie akcjonariusza.
Z powództwem przeciwko spółce o uchylenie uchwały lub stwierdzenie jej nieważności może wystąpić Zarząd, Rada Nadzorcza, Akcjonariusze (wystarczy pojedyncza osoba z tego grona, akcjonariusz pod pewnymi wyjątkami) w terminie miesiąca od dnia otrzymania wiadomości o uchwale, nie później jednak niż w terminie sześciu miesięcy od dnia powzięcia uchwały.
Strasznie tu dużo mądrego gadania… Idę przewietrzyć duszną atmosferę.
Są dwa rodzaje koszmarów prawniczych. Pierwszy, to klient domagający się ogólnie sprawiedliwości w taki mniej więcej sposób. Drugi, to klient uświadomiony przez gazety i telewizję, wymachujący zaczytanym na śmierć organem (izwinitie) promulgacyjnym (przecież tu wyraźnie pisze!).
To też było bez urazy. 😕
Wiosna faktycznie chyba jest, trawa rośnie, ostatnia kupa wyłoniła się spod śniegu i tego się trzymajmy. 🙂
Poszczegolne piesni napewno brzmia w duchu epoki (widzialem/slyszalem tylko w youtube – jestem dosyc daleko od Warszawy)
Czy wybralbym calosc na przyslowiowa bezludna wyspe? Chyba nie.
A co powiecie o Hansie Zenderze i jego – chyba cos wiecej niz transkrypcji?
No, Zendera to ja nie wzięłabym na pewno na bezludną wyspę, ale na koncert poszłabym z ciekawości. Jest tego trochę na tubie:
http://www.youtube.com/watch?v=oiVBRaVWOKk
Mam mieszane uczucia.
I co, teraz tylko ostatnia kupa nam została??
Ja z zapałem pre-wiosennym nawet odjechałem daleko od kup, szukałem źródeł jednej rzeki, a nie znalazłem drugiej…
Są już nowe. Kupy.
Rozważam myśl kupna kolorowych, jaskrawych sprejów i zaprezentowania właścicielom dorobku ich pupilów w całej okazałości.
Jak ktoś odbiera pierwszy program ARD, to jutro o 16. będzie program pt. Hochleistungssport Operngesang, w którym wystąpi też Piotr Beczała. Właśnie dostałam wiadomość 🙂
I zamiast krotko i rzeczowo, by mogl skopiowac i dzialac, a nie z osobna myslec i sie z uwaga wczytywac, zneca sie nade mna.
Z przyczyn osobistych, watki osobiste tylko osobiscie i nie dzis. Chmura radioaktywna z nad Fukushimy powiala na Kamczatke – tez ludziom wspolczuje, ale akurat tam znajomych nie mam, jak odwrotnie. おやすみなさい。さよなら。 かろるーより
Z koncertu mam wrazenia akurat dokladnie odwrotne. Z nerwow itp. nie wczytalem sie w program (i nawet, 🙂 jak na zlosc, tuz przed wrzucilem do mej torby w nietypowe miejsce i jak – czego tez nie przewidzialem – nie bylo przerw na oklaski, to cicho go nie moglem odszukac od razu, wiec nie podazalem za tekstem, choc 🙂 akurat z jezykiem niemieckim „kontakt” mialem), mimo tez powtarzania tytulu tego w zapowiedziach, no i pamietajac z poprzedniej wizyty Matthiasa Loibnera w tymze S-1 w IV-2010 r. na „Nowej Tradycji” (solo kontemplacyjnie i z „Macko Korba” zywiolowo oraz pokaz instrumentow w PME) wirtuozerie, a z – wowczas poznawanych – www i mp3 pamietajac, ze z Natasza Mirkowic’ tworzy „Sandy Lopicic Orkestar”, bylem na te opere z trad. akustyczna lira nieprzygotowany, ale 🙂 oczywiscie zalet i wyjatkowosci tego pomyslu (nawet bardziej niz Partity Bacha na skrzypce solo) oczywiscie wiecej (inna sprawa, ze sie skupic nie moglem przez Japonie) – opisze na Muzykanta i jeszcze do poprzedniego tam wracajac, jak sie… 🙁 pozbieram. Dobranoc.
(Wlasnie slucham „Borysa Godunowa” w 2 – nie „obrazam sie” na opere 🙂 )
KKE – Borys – czy to transmisja z Met? Tez u mnie to leci, choc wczoraj sluchalem fragmentow „jedynego” dla mnie nagrania – pierwszego Christowa (jaka jest wkasciwie transliteracja)?
Z tymi transliteracjami dziś już jest taki bałagan, że trudno dojść. Pisywano go chyba Christoff…
Chciałam jeszcze uprzedzić (na innych blogach koledzy już to zrobili): redakcja internetowa zamierza przestawić naszego Łotrpressa na nową wersję, co Wam raczej nie zrobi różnicy, tylko nasz panel administracyjny będzie trochę inaczej wyglądał. Ale jedna niedogodność w związku z tym: jutro (z niedzieli na poniedziałek) w nocy, chyba od północka począwszy, będzie przerwa techniczna i nie będzie na politykowe blogi dostępu, więc proszę nie histeryzować, że hakerzy, że cenzura czy coś w podobie 😉 Powrót w poniedziałek rano, jeszcze nie wiem, o której. Mam nadzieję, że bez komplikacji 😉
Jednakowoż trochę się boimy. 😕
Dobrej nocy życzą dwaj profesorowie. High life, bon ton…
Борис Христов, by official transliteration Boris Hristov
Tak, transliteracja nazwisk i imion podczas ostatniego konkursu mogla przyprawic kazdego o zawrot glowy i nie tylko. Christoff jest transliteracja niemiecka.
http://www.jezyk.wortale.net/109-Zasady-transliteracji.html
http://rosyjski.bukwa.pl/Nauka_rosyjskiego/podstawy_rosyjskiego/Transliteracja.html
????
Do czego to doszło, żebym ja musiała Pobutki wstawiać 😈
No to Pobutka…
O, od pobutki poczułem się jak w Londynie. 😀
Czy można w związku z tym liczyć na to, że Kierownictwo dziś wieczorem zaserwuje taką kolację jak u Kota Mordechaja? 🙂
Kierownictwo będzie dziś wieczorem na koncercie z okazji setnej rocznicy urodzin Kisiela. A do kunsztu Kota Mordechaja nawet nie aspiruje 😉
Kierowniczko, pozdrowienia dla leniwej orkiestry 😉
O, zawsze! 😀
To blog muzyczny i niech takim pozostanie.
Życzę wszystkim wesołej wiosny!
Pietrka strasznie przepraszam, ale ja Christoffa (OBU) nie mogie. Nie daję rady. Odpadłem już dawno.
Spiewak jest po to, żeby śpiewał nuty napisane przez kompozytora, a nie, żeby sobie pisał własne, plus rzężenie, jak mu tak akurat wygodnie w ramach tzw. ekspresji. Wielcy artyści umieją wycisnąć ostatnią kroplę wyrazu i sensu z nut i ze słów – a nie się szastać po cudzej partyturze. To samo dotyczy cierpiących Otellów, konających Hermanów itd. Brrrr.
Borysów, pa majemu, było zasadniczo dwóch (pominąwszy Szaliapina, bo to całkiem szczególny przypadek) : Reizen i Gmyria (którego prawie cała rola jest nagrana, choć nie w ramach całej opery – za to genialnie).
Ale oczywiście nie to ładne, co ładne, ale co się komu podoba. A Dobrowen wielkim dyrygentem był.
Słucham płyty Leżniewej nagranej w S1. Słowik nie dziewczyna.
PMK
To płytka już jest? 🙂
Piotrze Kaminski – przepraszac nie ma za co – chacun à son goût – i wcale nie gorszy/lepszy niz moj, tylko inny. Zycie byloby nudne gdybysmy wszyscy mieli takie same upodobania. Na nagraniu Naxosa z „nieszczesnym????” Christoffem (to jest napewno transliteracja niemiecka, moze sie u nas tez przyjela) jest tez wszystko co Szaliapin zostawil z Borysa. Wszyscy Rosjanie -Michajlow, Reizen i Boris Gmyria rzeczywiscie bez konkurencji.
A jaka jest opinia o wszystkich piesniach Mussorgskiego nagranych na EMI przez Christoffa?
PS Dobrowen byl tez niezlym pianista. Pamietam dobrze, kiedy co rok, 22 kwietnia nadawano przez radio Appassionate w jego wykonaniu. 🙂
W „Płytomanii” Bożanowa grają. Coś brzęczy 🙄
O! A ja sobie dziś słucham jazziku, tak mnie naszło. Najpierw odsłuchałam nową płytę Tria Marcina Wasilewskiego, a teraz na tapecie Mateusz Kołakowski z Dave’em Liebmanem 🙂
Teraz w Płytomanii już starszy kuzyn Jana Sebastiana B. 😉
Wybieram się dziś do pałacu w Łochowie na opisany koncert. Zostałam zachęcona przez Panią.
No to bardzo się cieszę. Ciekawam wrażeń 🙂
kto ma widzial, kto nie moze teraz 🙂
http://www.ardmediathek.de/ard/servlet/content/3517136?documentId=6705268
🙂
Rysiu, dzięki 😀
Jesli archiwwwa i moznosc kontynuowania tej dyskusji o S-1 zniknie, to dowod, ze marszalek Adam S. (kogos takiego sp. pamieci prezydent uniewinnil, ale nie ten?) i p.o. prezesi moga naslac hacker’ow lub wplywy nawet u admin’a www Polityka.pl maja http://www.man.torun.pl/archives/arc/muzykant/2011-03/msg00130.html
Rysiu, wygląda na to, że zostałeś mną. 😆 Tak przynajmniej sugeruje nakliknięcie na Twój nick. 😉
O, jakże dziękuję rysiowi. Obejrzałam program – świetny; szkoda, że dość słabo znam niemiecki, ale to i owo złapałam. Rozczuliła mnie próba Christy Ludwig z mamusią 😀 A Piotr Beczała bardzo rozsądnie mówi – jak zawsze 🙂
Teraz już będę zbierać się na koncert.
Wygląda na to, że ostatnio chodzę na koncerty wyłącznie do Studia im. Lutosławskiego 😆 Ale w przyszłym tygodniu to się zmieni – jest to i owo w Filharmonii Narodowej.
Akurat Reizen i Gmyria/Hmyria (nie mylić z Gburią-Furią) wcale nie byli Rosjanami… Zresztą Kipnis też nie, skutkiem czego we wszystkich językach śpiewał z obcym akcentem!
Tych pieśni Musorgskiego, z tych samych powodów, też nie kocham, jak zresztą sławnego Filipa II z Don Carlosa. On dla mnie cały czas się zgrywa, ładuje kubłami. Jakby chciał odgrywać „słowiańską duszę” na użytek zagranicznych turystów. Po rosyjsku, czy ostatecznie po włosku, to się jeszcze jakoś broni, ale kiedy zaczyna to samo robić w Mefiście po francusku (co chwilami trudno zgadnąć…), to w ogóle groza.
W pieśniach Gmyria zawsze niesłychany, a z najnowszych – świetny jest moim zdaniem komplet Leiferkusa na Coniferze.
Płyta Leżniewej będzie 22 marca, na razie mam test-pressing…
PMK
Panie Piotrze-dobry wieczór,
czy to płytka Julci i MM z Rossinim ze stycznia tego roku w S1? na koncercie byla fantastyczna..
Uklony.
Jak szkoda, że Rossini jest poza możliwościami mojego organizmu. 🙂
Zamiast wobec tego pochwalę Julię za Ottone in villa, bo chyba jeszcze nikt nie chwalił. Wszystko zresztą tam jest dobre, może jakby w paru miejscach orkiestra troszkę odpuściła, to by było jeszcze lepiej. Gdyby na przykład zamienić miejscami solistów od Antoniniego i orkiestrę od Guglielmo z konkurencyjnego nagrania, tam rolę Julii śpiewa taki dość sprawny falsecista (tylko pani Bartoli, zbieżność nazwisk przypadkowa, mogłaby zostać)…
Znałem wcześniej ładne nagranie Hickoxa, a teraz mi brzmi jak walczyk drogowy. 😛
Wszystko było tak, jak Pani napisała. Im dłużej słuchałam, tym bardziej mi się podobało. I ten ciepły głos Nataszy Mirkovicz. Lirę korbową usłyszałam pierwszy raz w życiu. A czytając tłumaczenie wierszy zrozumiałam, co oznacza słowo „treny”. W sumie bardzo się dokształciłam. Płytę też oczywiście kupiłam.
Sala w łochowskim pałacu była pełna i, na co z satysfakcją zwróciła uwagę pani z Mazowieckiego Centrum Kultury i Sztuki, przyszło dużo młodych ludzi.
Oczywiście, Mapapie Kochany, to właśnie ta płytka.
A Wielkiemu Wodzowi stanowczo odradzam słuchanie ostatniej arii z tej płyty (arii Anny z Mahometa II, tu zwanego, czort wie czemu, Oblężenie Koryntu), bo organizm mógłby nagle popaść w uzależnienie, a po co to komu? Nie dość szkodliwych używek?
Całusy
PMK
Swoją drogą ciekawe, kiedy ta płyta trafi do Polski… Bo czekanie na płyty MM w tym kraju to najczęściej długotrwała tortura, a skrócić ją mogło jak dotąd tylko zamówienie z zagranicy. Póki co pozostają inne szkodliwe używki 😉
Troszkę się zdziwiłem, że Rejzen nie Rosjanin, ale już wiem 😉 Już się tak przyzwyczaiłem do emocjonalności Borysa, że Rejzen zrobił na mnie ogromne wrażenie, jak kiedyś pisałem, właśnie arystokratycznością.
To prawda, że rosyjskość wszyscy wylewają w pieśniach Musorgskiego, ale jestem pod tak ogromnym urokiem Pieśni i tańców śmierci, że wiele jestem w stanie wybaczyć. Reasumując, Christoffa całkiem lubię w tym repertuarze! Tylko mógłby popracować nad wymowa rosyjską 🙂
Ze wstydem powiem, że Gmyrii/Hmyrii nie znam zupełnie, z ciekawością posłucham.
PS Na płycie Naxosu to chyba nie wszystkie nagrania Szalapina z Borysem, w domu miałem (ale nie mam) siedmio- czy ośmiopłytowy zbiór Szalapina Miełodii, mam wrażenie, że więcej było fragmentów z Musorgskiego?
A jak Pan Piotr znajduje najnowszą płytę Diany Damrau i Thielemanna z pieśniami Straussa, bo według mnie jest godna stanąć obok nagrania Schwarzkopf z Szellem. Jestem trochę rozczarowany Pana niską oceną sztuki wokalnej Borysa Christoffa bo uważam go za artystę którego interpretacje nie pozostawiają nikogo obojętnym. Można go jak Callas bezgranicznie kochać albo nienawidzić.
A ja byłam teraz jak najdalej od tego operowego świata 🙂 Tylko więc napiszę, że bardzo się cieszę z tego, co napisała Ela 😀 I już zabieram się do wpisu, żeby przed północą skończyć, bo potem zakręcają kranik na noc.
Ano – Pan Piotr nie znajduje Damrau z Thielemannem, bo jeszcze nie znalazł, czyli nie słyszał. Jak mi się trafi, to opowiem.
Ja nie sztukę wokalną Christoffa nisko cenię, tylko interpretacyjną. Zresztą właśnie dlatego mnie ta druga tak wkurza, że ta pierwsza taka wyjątkowa. Jakby porykiwał niczym były dyrektor pewnej polskiej opery prowincjonalnej na festiwalu piosenki radzieckiej w Kołobrzegu, to by nie było problemu, ale niebiańska zgodność obu sfer. A tutaj głos jak dzwon, cudownie postawiony, skala, intonacja, śmacja, wszystko czego chcieć – a facet małpę robi.
Właśnie w przeciwieństwie do Callas, która wiedziała, że trzeba właśnie przeciwnie : wszystko z muzyki i słowa, nic spoza nich, czy wbrew nim. Głos można było lubić, albo go nie znosić (nawet w tych dobrych czasach), ale nieomylny gust i geniusz interpretacyjny trudno było przegapić.
Hmyria to był gigant, Panie Tadeuszu. Pieśni i tańce śmierci mi popsuł na całe lata, dzisiaj chyba tylko Ewa Podleś tak potrafi. A w scenie z apartamentów carskich ma do tego jeszcze nikomu nieznanego Szujskiego (z artystów, co byli na garnuszku w Radio, a nie w Bolszom, więc mało ich na płytach), Siergiej Sładkopiewcew (sic!) – cudo, istna żmija.
Hmyria miał różne zakazy moskiewskie (szlaban na Bolszoj, na przykład – w Kijowie królował), bo podobno zaśpiewał na początku dla przedstawicieli awangardy cywilizacji europejskiej, co przyszła wyzwalać Ukrainę spod sowieckiego buta. Potem, jak wiadomo, wyszło na jaw, że awangarda ma wąsik i jest w ząbek czesana…
No coś nie ma faktycznie tych nagrań Hmyrii. Jakieś zestawienie różnych arii jest, z kawałkiem Borysa Godunowa. Jaka szkoda. Kawałeczki do posłuchania na jpc.de za krótkie. Pewnie kupię…
Ja akurat Callas nie bardzo. Może źle zacząłem, bo od Mozarta, i mi to zepsuło jej wizerunek.
Szukając nagrań Gmyrii/ Hmyrii, natknęłam się na składankę „Ukraine – les voix de la steppe” 😉
Te tytuły coraz bardziej zachęcające, teraz widzę „Voices Behind The Iron Curtain”…
To drugie też znalazłem…