Dzień Pendereckiego
To już rok… Kto by pomyślał, że to tak zleci. I że znów będziemy siedzieć w domach i słuchać muzyki Krzysztofa Pendereckiego z komputera.
A jeszcze jeśli wziąć pod uwagę, że rok temu siedzieliśmy w domach przy paruset zakażonych dziennie na cały kraj, a teraz mamy każdego dnia powyżej 30 tys. i wielu ludzi nie chce nawet tego wiedzieć, chodząc po mieście bez maseczek i zarażając otoczenie. Ja dziś w każdym razie spędziłam wieczór w domu lawirując pomiędzy spektaklem Opery Krakowskiej a koncertem Festiwalu Beethovenowskiego.
Diabły z Loudun, pokazane z okazji dzisiejszej rocznicy na PlayKraków, to rejestracja spektaklu w reżyserii Laco Adamika, który miał premierę na otwarciu nowego gmachu Opery Krakowskiej w 2008 r., co opisałam tutaj. Obsada zarejestrowana w 2014 r. różniła się od premierowej rolą Urbana Grandier, którą wykonał Leszek Skrla, tu w bardzo przyzwoitej formie. Dobry, mocny spektakl. Dawno nie słuchałam Diabłów, mają one świetną, bardzo sugestywną warstwę orkiestrową, w śpiewie trochę śmieszą nienaturalne czasem skoki, które muszą wykonywać soliści (taka uroda techniki serialnej, w której częściowo utrzymane jest dzieło), ale w sumie bardzo wciąga. Wersja z 2013 r., wystawiona w Operze Narodowej, jest moim zdaniem mniej spójna i myślę, że w przyszłości raczej będzie się grywać pierwotną.
Na Festiwalu Beethovenowskim smutną dzisiejszą rocznicę obchodziła Orkiestra Polskiego Radia pod batutą Michała Klauzy. Dawno jej nie słyszałam i muszę powiedzieć, że to teraz naprawdę dobry zespół. Po Et exspecto ressurectionem mortuorum Oliviera Messiaena, tym mocnym, niesamowitym prawie rytuale, zabrzmiały dwa utwory Pendereckiego: wczesny i późny. Psalmy Dawida też już trochę zapomniałam, zwłaszcza rytmiczny przedostatni (bo zwykle kiedy myśli się o wczesnym Pendereckim, przychodzą na myśl efekty, brzmienia, ale raczej nie rytm). Wciąż brzmią świeżo. Natomiast Hymn do św. Daniiła wychodzi wprost od muzyki cerkiewnej, troszkę od niej momentami odbijając, ale pozostając w tej estetyce. Ciekawe było zestawienie takich skrajności na jednym koncercie.
Dostałam jeszcze właśnie informację o tym, że Instytut Adama Mickiewicza zainicjował naprawdę ładną stronę: PendereckisGarden.pl. Można sobie po tym ogrodzie wędrować, słuchać muzyki, oglądać filmiki ze wspomnieniami lub historie z życia kompozytora. Dziś włożyli dodatkowo taki koncert, który jak dla mnie jest z kompletnie innej bajki – ale w końcu nie ma przymusu słuchania.
I jeszcze coś takiego od Instytutu Polskiego w Brukseli.
Komentarze
W Polimorfii w NFM Maksymiuk dość uwypuklił rytm. Ciekawe było.
Chciałem pomarudzić, że nie ma muzyki współczesnej w obecnych filmach, w odróżnieniu np. od filmów z lat sześćdziesiątych, i ze zdziwieniem przeczytałem, że w Demonie Wrony (2015) jest muzyka Pendereckiego. I chyba napisana do filmu. Ale nie będę oglądał drugi raz…
Z całą pewnością nie była napisana do filmu, ponieważ Penderecki od lat tego nie robił, udzielał tylko pozwolenia na wykorzystanie jego utworów. Co jest w Demonie Wrony, nie wiem, bo nie widziałam tego filmu.
Według culture.pl fragment koncertu na klarnet i orkiestrę.
O, dziękuję. Właśnie mocno mnie to zdziwiło. A w kilku serwisach o filmach czytałem opisy. Tak to jednej branży się trzymać.
Scenariusz oparty na uwspółcześnionym Dybuku, dlatego oglądałem :-), ale dobrze film nie był zrobiony.
Posłuchałam sobie Pasji Janowej Bacha na Festiwalu Beethovenowskim. Przenieśliśmy się tym razem do NFM, gdzie wystąpiły tamtejsze zespoły: Wrocławska Orkiestra Barokowa i Chór NFM pod dyrekcją Jarosława Thiela. Dobrze jest wracać o tej porze roku do tego dzieła. Soliści wyłącznie zagraniczni, m.in. bardzo sprawny Ewangelista – Benedikt Kristjánsson, strasznie teatralny Jezus – Wolf Matthias Friedrich i znana nam dobrze Julia Lezhneva ponoć po raz pierwszy w tym utworze – ładnie, subtelnie zaśpiewała swoją arię.
W moim odbiorze na duży plus dodatni na równi Julia Lezhneva, Terry Way i Benedikt Kristjánsson*. Interpretacje intensywne i z klasą. Biorąc pod uwagę czas, to wyjątkowa konstelacja solistów we Wrocławiu. Choć czułabym się lepiej, gdyby polskie życie muzyczne szło w parze z regularnym testowaniem artystów i obsługi koncertów, jak w projekcie pilotażowym w Berlinie (tu plus publiczność) czy od wielu miesięcy u Filharmoników Wiedeńskich. Inaczej to stąpanie po kruchym lodzie.
*Zapadł mi w pamięć dzięki opracowaniu Pasji Janowej na tenor solo, klawesyn i perkusję, wykonanemu w ubiegłym roku w kościele św. Tomasza w Lipsku. Coś niepowtarzalnego, co korespondowało z ówczesną sytuacją i moim poczuciem surrealizmu.
Pobutka
https://www.youtube.com/watch?v=jAk09H8D1Vo
Dla porównania będzie można sobie posłuchać Pasji Janowej w piątek na DG Stage w wykonaniu zespołów (i pod batutą) Gardinera.
Natomiast jeśli komuś braknie Mateuszowej, to również w piątek będzie streamowana w mediatece Elbphilharmonie, wykonanie również nie do pogardzenia 🙂 W sobotę Siedem słów Haydna, a w niedzielę… coś zupełnie innego. Ma potem wisieć jako vod.
https://www.elbphilharmonie.de/en/mediathek/easter-with-the-elbphilharmonie/546
I jeszcze jedna wiadomość na temat Misteriów Paschaliów. Wszystkich koncertów będzie można również posłuchać w radiowej Dwójce:
w Wielki Piątek o 16. – retransmisja czwartkowego koncertu inauguracyjnego (Peregrina),
w Wielką Sobotę o 15. – retransmisja koncertu piątkowego, a wieczorem o 20. – transmisja sobotniego,
w niedzielę o 18.,
w poniedziałek o 18.
Przewidziany jest również streaming wideo w sobotę i poniedziałek na stronie i fb Dwójki, ale widzę, że mają nieaktualny program – sobotni koncert nie odbędzie się w Wieliczce.
Oglądać wszystkie koncerty będzie można na PlayKraków.
Nie wiedzieć czemu wciąż jeszcze na stronie festiwalu nie umieszczono aktualnego programu. Uaktualniono tylko koncert finałowy.
To jedyny koncert, który odbędzie się w Krakowie. Ponadto koncert czwartkowy został sfilmowany, jak przewidziano, w Ritterhaus Bubikon w Szwajcarii, piątkowy w Teatro Fraschini w Pawii, sobotni w Auditorium de Dijon, a niedzielny w Victoria Hall w Genewie (nagranie z 13 grudnia 2015 r.). Wykonawcy tych czterech koncertów bez zmian, także program.
ale świetne czasy nastały , można wszystko co najlepsze posłuchać za frico