Odszedł Stockhausen
Karlheinz Stockhausen (1928-2007) Fot. BE&W
Z opóźnieniem usłyszeliśmy tę wiadomość – radiowa Dwójka wczoraj wieczorem, ja (z niej) dziś rano. Zmarł tak jak Mozart, 5 grudnia, w Kuerten, gdzie mieszkał przez ostatnie lata wraz ze swoimi dwiema ostatnimi kobietami – flecistką Kathinką Pasveer i klarnecistką Suzanne Stephens (które napisały nieco nieznośne, ale typowe dla afmosfery wokół niego pożegnanie na jego stronie internetowej). Będzie pochowany we czwartek na tamtejszym cmentarzu, nazywanym poetycko Waldfriedhof. Do Kuerten pielgrzymowali w ostatnich latach młodzi adepci kompozycji na kursy prowadzone przez Stockhausena; teraz będzie można pielgrzymować tylko na jego grób, może też powstanie jakieś muzeum?
Stockhausen do muzeum – koniec epoki. Przecież był symbolem nowoczesności. Serializm, muzyka elektroniczna, aleatoryzm, muzyka intuitywna – wszystko to wprowadzał jako jeden z pierwszych, a jego talent sprawiał, że czynił to bardzo sugestywnie. Potem mistyczne klimaty, w jakie popadł (zawsze był przekonany o swym posłannictwie i kapłaństwie, ale dopiero z czasem te przekonania dostały się do muzyki jako temat), umiejscowiły go jakoś poza czasem. Tu ciekawy felieton z wywiadem. W ostatnich dziesięcioleciach funkcjonował trochę jak prorok, trochę jak enfant terrible. Tu jego Kwartet helikopterowy. Byłam tam wtedy, tj. nie w helikopterze, ale na lotnisku (im. Mozarta!) w Salzburgu i prawdę mówiąc było to wydarzenie raczej z gatunku towarzyskich niż muzycznych… Jego słynne słowa po 11 września, że było to największe dzieło sztuki Lucyfera, wywołały powszechne oburzenie; to stwierdzenie mieści się w jego mitologii, gdzie Lucyfer odgrywa istotną rolę. Wybaczono mu w końcu i zapomniano. Jego gigantyczny cykl operowy Licht (ten to dopiero ma libretta!) trochę śmieszył pompatycznością, ale i momentami zachwycał rozwiązaniami muzycznymi.
W przyszłym roku cały świat miał obchodzić jego osiemdziesięciolecie; wydarzenia z nim związane planowane są też na przyszłoroczną Warszawską Jesień. Był w niezłej formie, jego śmierć jest zaskoczeniem (ponoć zmarł po „krótkiej, lecz ciężkiej chorobie”). Pożegnajmy się z nim fragmentem jednego z najpiękniejszych jego utworów, którego wykonanie na WJ przez Collegium Vocale Koeln stało się niezapomnianym wydarzeniem, prawdziwie mistycznym (ostatnio wyszło nowe nagranie – zespołu Theatre of Voices Paula Hillyera). Czyli – Stimmung na sześć głosów a cappella. W załączonym linku, na włoskim blogu kompozytora Mauro Grazianiego, gdzie mowa o tym utworze, trzeba nakliknąć na słowa w dole wpisu: si puo ascoltare qui.
Komentarze
Pozwole sobie wkleic tu wiersz, jaki poswiecil Mu wczoraj jeden z moich znajomych, Pawel Zapendowski-Bitka
Gasną Gwiazdy
Boże, dałeś mi urodziny i zawołasz do domu
Nie teraz jeszcze
Wiem, nie teraz
Teraz gotuję kolację, a gdy dziecko zaśnie
usiądę nad rozpoczętą pracą
Pozwolisz mi ją dokończyć
To pierwsza praca z cyklu kilku prac
bardzo ciekawa, choć boję się czy wytrwam
Wiele wieczorów mi dla niej potrzeba
różnych pomysłów, co przygotować
na kolejne dni, co ubrać
i jaki kolor świec postawić na stole
Gdy skończę pierwszą z prac
po odpoczynku
chcę zabrać się za następną
Gasną gwiazdy mojej młodości
Wczoraj Karlheinz Stockhausen
jeszcze w lipcu zdrów jak ryba
osiemdziesięciolatek bez kilku miesięcy
spopielą go na leśnym cmentarzu
w Kuerten, niedaleko domu
Święty Michał razem z niebiańskimi
muzykami i anielską procesją
i niewidzialne chóry
witają go muzycznym Wstępem
Gasną gwiazdy
po wielkiej gaśnie mniejsza
i najmniejsza, nie, najdalsza
Tak. Coś się kończy, gdy odchodzą wielcy…
Kto to jest ?
Był. Jeden z najwybitniejszych twórców ostatniego stulecia.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Karlheinz_Stockhausen
Dodam jeszcze przy okazji, że w Stimmung jest właśnie śpiew alikwotowy, o którym kiedyś tu pisaliśmy.
Właśnie zauważyłam, że w Wiki jest parę bzdur. Np. że Śpiew młodzianków (Gesang der Junglinge) był pierwszym elektronicznym utworem S. – a to nieprawda, bo były jeszcze wcześniej Studie I i Studie II.
Jacobsky – prowokator z Ciebie wylazł 😉
zeen,
nie, wcale nie. Nie przywiazuje wiekszej wagi do nazwisk. Nie mozna pamietac wszystkiego, zwlaszcza ze muzyki slucham tylko dla przyjemnosci. Jesli nazwisko Stockhausena wylecialo mi z pamieci lub nie utrwalilo sie w niej – co zrobic ?
Posluchac Tierkreisa 😉
Kto TO jest ?
Dzis akurat mam ochote na sluchanie Carli Bruni.
Jacobsky zapomniał, jak googlać ? 😯
Nie ma motywacji 😉
Motywacji do czego ?
bio Auteur Stockhausen – Karlheinz – (1928)
Autre auteur BARON, Erik (Interprčte), LEFEUVRE, Pascal (Interprčte)
Titre Tierkreis
Sous-titre Mélodies des douze signes célestes
Auteurs Karlheinz Stockhausen
Autres auteurs Pascal Lefeuvre, vielle ŕ roue électro-acoustique ; Erik Baron, basse fretless et bow bass
Lieu pub. [S.l.]
Editeur Musidisc
Date pub. [S.d]
Description 1 CD : 12 pistes (42’57) ADD + 1 livret [trilingue]
Note MU 245 202
Contenu Le livret-pochette comporte un texte sur l’oeuvre
Swietne nagranie
Jacobsky,
Carla Bruni – tylko posłuchać czy trochę pooglądać?
No właśnie, mnie się wydawało, że Carla Bruni to raczej od wyglądania niż od śpiewania…
Jacobsky: do czego motywacji? Odpowiadałam Alicji: do googlania. Jak temat kogoś niespecjalnie interesuje, to nie będzie googlał (po polsku już się przyjmuje forma guglał 🙂 ). I nikogo tu przecież zmuszać nie będziemy.
Zaindorzylam, ale tlumaczyc nie bede, niech sie meczy, a co!
Jeszcze taki dziki jezyk 😉
Tierkreis est un ensemble de mélodies sur les signes du zodiaque. il en existe plusieurs versions : pour n’importe quel instrument en solo ou en duo, dans une combinaison instrumentale libre. Chaque pièce est présentée de deux manières : une comme mélodie seule (parfois avec un texte de Stockhausen), l’autre avec un accompagnement d’instrument polyphonique (présence d’accords). Les interprètes peuvent alterner les versions polyphoniques et/ou mélodique comme bon leur semble. Il en existe une version pour orchestre de chambre, une pour boites à musiques qui peuvent accompagner des voix (soprano, alto, ténor ou basse) ainsi qu’une version pour clarinette et piano. De cet ensemble de pièces, Stockausen developpera ″Sirius″, cycle de pièces basées sur les quatre saisons, ainsi que d’autres pièces.
Ja za zmuszaniem. Jak bym Was wczoraj nie pogoniła, to libretto nie miałoby końca – a tak, to ma, i to jakie efektowne 🙂
Co do guglania – tak w palcach mam, tę pisownię, weszło 🙂
Jednak nie ma to jak bat (i marchewka na niedziele) 😉
Bezstresowo nie da sie nawet wychowac tworczosci blogowej ;-)))
Język francuski akurat dla Jacobsky’ego nie dziki, on jest z Quebecu.
A Tierkreis to rzeczywiście łatwiejsze do słuchania. Wspomnianego nagrania nie znam, słyszałam rzecz tylko na żywo, i to już dawno.
To jak już po francusku – tekst z „Le Monde”:
http://www.lemonde.fr/web/article/0,1-0@2-3382,36-987272@51-987265,0.html
P.S. Poguglałam wcześniej, poczytałam o Stockhausenie i zainteresowało mnie „muzyka elektroniczna i konkretna”. Będę musiała posłuchać, bo muzyka elektroniczna interesuje mnie, ale jak dotąd nie miałam czasu, zalatanam, ludzie w domu, nie ma jak. Sprawdzę potem. Co to jest muzyka konkretna, pojęcia nie mam 🙂
To na razie krótko wyjaśnię. Muzyka konkretna – to montaż konkretnych, nagranych z natury dźwięków, z czasem również przetwarzanych, ale o źródłach naturalnych. Termin potem wyszedł z użycia, bo trudno było z czasem wyznaczyć granicę między muzyką konkretną a elektroniczną. Elektroniczna to początkowo była tylko ta oparta na elektronicznych źródłach dźwięku (generatory). Potem to się przemieszało i powstał termin muzyka elektroakustyczna. Dlatego Studie I i Studie II Stockhausena to muzyka elektroniczna (w Polsce początkowo używano zabawnego terminu: elektronowa), a Gesang der Junglinge – elektroakustyczna, bo są w niej i dźwięki elektroniczne, i nagrany przetworzony głos chłopięcy.
To juz jak po francusku, tu sa fragmenty wywiadu z 2005 roku, ale takie bardziej „praktyczne”, dla przecietnego zjadacza zab
http://www.lemonde.fr/web/article/0,1-0@2-3382,36-987399@51-987265,0.html
Teresa Czekaj,
w Quebeku jest taka kultura, ze nawet chlopi i lumpenproletariusz mowia po francusku. Paru imigrantow rowniez. Zwracam uwage, ze na blogu sa osoby nie mowiace po francusku. Dla ich byc moze warto zrobic wysilek i przetlumaczyc zamieszczony przez Pania tekst. Zeby sie nie meczyly.
Odpowiadam Pani Redaktor:
nie mam owczego ciagu do szukania po google. Jesli czegos naprawde potrzebuje, to znajde, , czy na google, czy na yahoo, czy na PubMed dajmy na to, ale nie jest to moja pasja uganianie sie po wyszukiwarkach za wszystkim. Pytanie „Kto to jest” uwazam za w pelni uzasadnione jako ze nie jestem muzykologiem czy krytykiem muzycznym.
Z pewnoscia slyszalem muzyke Stockhausena nie raz, bo przy ilosci muzyki, jakiej slucham z radia i z innych zrodel istnieje prawdopodobienstwo, ze natknalem sie rowniez na Wielkiego Zmarlego. Problem w tym, ze ja naprawde nie zapamietuje wszystkiego i wszystkich.
I dlatego dziekuje za zapoznanie mnie z kolejna postacia, o ktora byc moze otarlem sie, a czego nie bylem swiadom.
Pozdrawiam.
Jacobsky,
…i braku którego zupełnie nie odczuwałeś 🙂
Alicjo,
taka Twoja rola [z tym zmuszaniem]
Halo halo, pozdrawiam KoJaka Moguncjusza, przez pomyłkę skasowałam komentarz i już nie mogę go odzyskać, bardzo przepraszam, mogę prosić jeszcze raz? 🙂
@dorota.szwarcman
Pozdrawiam,
🙂 ponieważ pisałem „na żywo” też nie mam mojego tekstu, ale wiem co piszę 😉 mogę powtórzyć.
Słyszałem kiedyś o polskim muzyku (chyba Krauze?), który komponował przy pomocy kamieni. Tworzył dźwięki poprzez uderzanie różnych kamieni, różnymi przedmiotami. O ile się nie mylę, ten kompozytor przebywał/tworzył jakiś czas w Mainz/Moguncji.
Kto był prekursorem muzaki elektronicznej w Polsce? Niemen?
Zygmunt Krauze, kompozytor i pianista, użył kamieni w swoim utworze Stone Music (właśnie kawałek tego utworu rozbrzmiewa, kiedy się wchodzi na jego stronę internetową). Polegało to na tym, że tymi kamieniami operował po strunach fortepianu. A więc można powiedzieć, że to dalszy ciąg pianistyki 😉 W skasowanym komentarzu pamiętam, że było jeszcze pytanie, czy to też jest muzyka konkretna. Odpowiadam: nie. Termin muzyka konkretna dotyczy muzyki nagrywanej, odtwarzanej (w tych czasach) z taśmy magnetofonowej.
O początkach muzyki elektronicznej w Polsce mogłabym długo. Pierwszymi twórcami operującymi elektroniką byli w połowie lat 50. Włodzimierz Kotoński, Andrzej Dobrowolski i Andrzej Markowski, a miejscem, gdzie zaczynali tę działalność, było Studio Eksperymentalne Polskiego Radia, które w tym roku obchodziło 50. urodziny. Tu trochę mojej pisaniny na tematy elektroniczne.
Jacobsky,
nie miałem złych intencji, wykopyrtnąłem się i wpadłem na Ciebie, wybacz.
Ja z kolei chyba nigdy nie słyszałem Carli Bruni….
No to proszę, Carla Bruni – czego się nie robi dla blogowiczów…
Jak na moje ucho, średnio czyste i ponad miarę szumiące amatorskie śpiewanie (całkiem jak Doda, może nieco lepiej 😉 ). To szumienie chyba ma być sexy, ale ja się zapewne na tym nie znam 😆
Ale ja tu jeszcze nie otrzesiona, Panie Jacobsky, to skad mam wiedziec, kto sprzed, a kto zza oceanu???? Sorry.
Mam przetlumaczyc? Prosze bardzo. Ale w wolnej interpretacji
Tierkreis to zbiorek krotkich utworow zainspirowanych znakami Zodiaku. Potem z tego narodzi sie Surius, ale nie tylko
Na razie mamy gola melodie na byle jaki 😉 instrument (Ludwiku, do rondla)
Moze ona byc grana dwojako: na czymkolwiek, co gra (niekiedy z tekstem KS), a potem z akompaniamentem rowniez bylejakiego instrumentu polifonicznego, bo sa akordy.
Obie wersje melodii mozna przestawiac w te i we w te, jak sie komu zywnie podoba
Najbardziej inspiruje mnie wersja z akompaniamentem katarynek, choc ta z vielle à roue tez jest swietna
Byla rowniez, niestety bezpowrotnie stracona dla potomnosci wersja na 4 fortepiany i wszystkie mozliwe instrumenty paradujace po korytarzach konsu paryskiego, ale niestety, rezyser dzwieku zbojkotowal to wiekopomne wydarzenie artystyczne…
Pani Kierowniczko, zdecydowanie lepiej, Carla tak sobie pobrzdękuje na gitarce i nuci pod nosem
Uzupełniam: „vielle a roue” to po polsku lira korbowa 😀
dzieki, nie moglam sobie zupelnie przypomniec. Ech… Starosc….
Na lirach korbowych grały dziady proszalne, chyba.
No i proszę, ile nowych rzeczy się dowiedziałam i nowych osób poznałam. 😀
A fomy komentarza nie bardzo rozumiem, którą uważa za lepszą? Z pierwszej części zdania wygląda, że Carlę, w drugiej pisze nuci pod nosem i pobrzękuje, więc wygląda, że nie śpiewa, w przeciwieństwie do Dody. 🙁
Do Teresy Cz. my tu nie stosujemy tak brutalnych metod jak otrzęsiny. Wchodzisz i jesteś mile widzianą bratnią duszą. 😀
mt,
wole Carlę, jej ostatnia plyta nawet milo sie snuje pod nogami podczas spaceru przez centrum miasta
Dzięki, komisarzu! Lubię jasne sytuacje. 😀
Idę spać, więc żegnam wszystkich dobrej nocy życząc. 🙂
foma,
pewnie masz racje: nie odczuwalem. Dlatego byc moze lepiej jest nie zapamietywac wszystkiego i wszystkich, nie szukac za wszystkim po wyszukiwarkach, i cieszyc sie przelotna chwila, kiedy gra muzyka, ktora nam sie podoba, i ktora moze pozostac anonimowa, nie ponoszac przy tym zadnego uszczerbku ? W ten sposob niech sobie tworcy odchodza, skoro nadszedl ich czas. W koncu wszyscy kiedys musimy odejsc. Niech sobie odchodza, bo przeciez dla nas, odbiorcow ich tworczosci wazne jest to, co pozostawili.
Glupia sprawa, ale mnie smierc wielkich tworcow nie smuci. Naprawde ! Oni z reguly pozostawiaja po sobie tyle, ze cale pokolenia, ktore po nich nastepuja maja z czego czerpac, i wciaz odkrywa sie cos nowego. To jeden z nielicznych sposobow nam danych, zeby przejsc do wiecznosci.
Chwala tym, ktorzy potrafia z tego sposobu skorzystac.
Jacobsky, mojemu dziecku tez czasem sie nie chce szukac informacji po ksiazkach i internecie, tylko przychodzi i żąda: ty mi powiedz!
Carla, w tej gorze od pizamy i z tym sexy-glosikiem jest oczywiscie bardziej pociagajaca, niz cztery helikoptery 🙂 Tylko co symbolizuje ten snuj ze swieczka za jej plecami? Czy czeka na oddanie pizamy, bo juz by chcial isc spac?
passpartout,
gdyby tak dzieci mialy wszystko sobie wyszukiwac samemu, to po co szkola i nauczyciele ?
Nigdy nie odmawialem odpowiedzi moim dzieciom na pytania, ktore mi zadawaly. Powiem wiecej, mialem szczegolna frajde, kiedy moglem udzielic im w miare wyczerpujacej i konkretnej odpowiedzi. Dopiero gdy nie widzialem, to odsylalem do zrodel.
Jacobsky:
Nauczyciele są po to, by dzieci zrozumiały, co przeczytały 😉
Faktycznie to ja chyba więcej czytałem o Stockhausenie, niż słyszałem jego muzyki 🙁
Inna sprawa, że to dość smutne, że można nie pamiętać Stockhausena, choć natłok newsów sprawia, że pamięta się Dodę, na ten przykład, nawet jej nie słuchając.
Dzień dobry o moim… no, to nawet nie jest blady świt, a noc ciemna.
Dzięki za definicję „muzyki konkretnej”, obśmiałam się przy „elektronowej” 🙂
Chyba Kojak Moguncjusz zadał pytanie, kto w Polsce był prekursorem muzyki elektronicznej – z tego co ja pamietam, Czesław Niemen przytargał do Polski pierwsze organy Hammonda, no to kto jak nie on miałby być prekursorem 🙂
Zresztą, Niemena trudno zakwalifikować do jakiejś kategorii, on był kategorią sam w sobie. Bardzo lubię *starego* Niemena, lata 60-te i wczesne 70-te.
To są perełki.
Alicjo, co to znaczy prekursor? I czego?
Czesław Niemen był w muzyce lżejszej prekursorem grania na instrumentach z napędem elektronicznym. Po prostu – grania na tym, co dziś nazywamy keyboardami (keyboard to klawiatura, kiedyś mówiono tak o instrumentach typu klawesyn, klawikord czy fortepian, dziś mawia się tak o syntezatorach czy samplerach). Czy żargonowo w Polsce – parapetami 😉
Ot i całe prekursorstwo Niemena. Muzyka elektroniczna to całkiem coś innego. Często się dziś te sprawy myli.
A Niemen to kawał historii w naszej piosence. I tego nic nie zmieni.
Ja przepraszam że przepraszam, ale *prekursor* to ten, co coś zaczął, taka moja może niezręczna definicja.
Jeżeli – na mój rozum – nie ma sprzętu elektronicznego, to skąd muzyka? Na czym grać, na kobzie? 🙂
Takie moje skojarzenia.
Mnie muzyka elektroniczna nieodmiennie kojarzy się z rockiem (a zwłaszcza progresywnym, Tangerin Dream i te rzeczy) – ale to chyba nie grzech? 🙂
Grzech nie 🙂 Po prostu jest to muzyka z użyciem instrumentów elektronicznych. Ale w gruncie rzeczy jakoś tam tradycyjna.
Prawdziwa, oldskulowa muzyka elektroniczna to taka, w której „rzeźbi się w dźwięku”, a nie zasuwa po klawiszach 😉
Co nie znaczy, że w rocku progresywnym nie ma ciekawych rozwiązań 🙂
Jacobsky, 00:48
czasem możnaby się nawet zastanowić, że ten i ów nie odszedł za późno, bo na koniec zdarzyło mu się parę gniotów…
I dodam pytanie: no więc właśnie, co to jest muzyka elektroniczna według muzyków z wykształcenia?
Przy okazji, zdumiona jestem ilościa określeń na przeróżnego rodzaju muzykę „bardzo lżejszą” w dzisiejszych czasach. Jak młodzi zaczęli mi wyjaśniać, że słucham jakiegoś ambient czy czegoś tam (a było tego duuuuuużo, tych nazw!), to sie przeraziłam. Dla mnie podziały były zawsze czytelne: rock, pop, disco, klasyka, ludowa, a tu masz, jakis ambient i już nie pamietam, co jeszcze.
… eeee… to ja nie wiem, jak „rzezbić w dzwięku” 🙂
Jakiś przyklad by się przydał (youtube?).
Ja jestem ta z lżejszej muzycznej półki, aczkolwiek mam swoje ulubione klasyczne.
Zeby Was dostatecznie zgorszyć, Led Zeppelin ma dziś pierwszy koncert od stulecia (27 lat) w Londynie!!! I ja bym wiele dała, żeby tam być, ale 20 tys. biletów sprzedano dawno temu w trymiga (via internet, było ponad 20 milionów chetnych).
Nigdy nie byłam na koncercie oryginalnej grupy, ale Plant i Page i owszem.
U mnie rozbrzmiewa od rana Yinnon Muallem . Zrobiło się słonecznie i orientalnie. Na polu też błękitne niebo i słońce, tylko trochę zimno . Trawa zaszroniona.
http://www.yinon-muallem.com/discs.php
Alicjo:
No i jestem zgorszony! Bo mnie w szkole uczono, że 27 jest różne od 100 😀
Misiu:
Nie tylko trawa. Zaraz poszukam jakiś zdjęć pospacerowych.
A u mnie z komputera grają koncerty wiolonczelowe Vivaldiego. Po koncercie IGA pożyczyłem komuś płytę, by wiedział, czego słuchałem — i się dowiedziałem, że „nie gra”. I teraz sprawdzam — i wszystko jest dobrze. A Coin w świetnej formie!
(Ostatnio słuchałem Mozaików w Haydnie. Dopiero to mi uprzytomniło, że Coin z nimi grał. A wczoraj słuchałem „Apolla i Hiacynta”, oraz „Powinności pierwszego przykazania” młodego (11 lat) Mozarta. Ładne stroje mieli na scenie…)
PAK,
a *se* bądz zgorszony, jakby co, poproszę Komisarza Fomę i zobaczymy, czy 27 nie równa się 100!
A co do Mozarta, to powiem Wam jako kompletny neptyk muzyczny, że nikt, żaden kompozytor nie wzrusza mnie tak, jak Mozart. Jest wiele frywolności w jego muzyce, bo z natury był to wesoły człowiek (czytałam biografie kiedyś, *sto* lat temu) a na końcu Requiem, którego nie mogę słuchać bez lania łez (lacrimosa).
Alicjo,
nie równa się, ale doktryna może uznać, że użyłaś figury retorycznej, w której, uwzględniając przejścia w międzyczasie z XX do XXI wieku, nie ma logicznego błędu…
… no! wyszło na moje! Figura retoryczna czy figure of speech, jeden chipmunk, jeden pies.
Muzycy (*znawcy*) są gorsi od matematyków, co już dawno odkryłam (i wytknęłam). Czepiają się nierówno napisanego znaku + .
A co tu dopiero mówic o 100=27 🙂
Alicjo:
Hm… to w takim razie każda osoba starsza niż 27 lat jest ‚stuparolatkiem’? 😉
A co do Mozarta — są tacy, którzy bardziej mnie poruszają, ale na Mozarta nie narzekam. Że tym razem najbardziej podobały mi się stroje to dlatego, że to dzieła młodego Mozarta. Nawet Mozart musiał dorosnąć, by pisać wielkie dzieła.
Nawiasem mówiąc na płycie najbardziej od strony muzycznej podobał mi się utwór pt. Galimathias musicum. Śliczny 😉
Jak to się nie równa? 27+73=100 😀
PAK-u, może ten ktoś przez „nie gra” miał co innego na myśłi 🙂 – taki eufemizm…
A wracając do Stockhausena to jednak traktowałem tę muzykę jako rodzaj ciekawostki typu „co tu jeszcze mozna wykombinować”. Choć kombinowanie było całkiem składne.
PS
U mnie szronu ne było, słońce wyglada sporadycznie… zresztą nie wiem do końca, bo trochę późno wstałem. 🙂
PAK,
każda osoba, która ma więcej niż 8 lat nosi na karku ubiegłowieczne doświadczenia…
Alicjo,
w kontekście ta figura dawała się obronić, ale jak ją tak ogołociłaś, że wyszło nagie 27=100, to jednak nawet oficer prasowa Ramka tego nie wytłumaczy dziennikarzom 😉
Spokojnie, Panie Komisarzu…
oficer prasowa Ramka jeszcze się nie wypowiedziała w sprawie!
Kolezanka Sekretarz Fundacji ma oczywiscie racje. Dla niezorientowanych w prostej algebrze stosowanej w naszej technologicznie wysoce zaawansowanej Instytucji wyjasniam, ze Kol. Alicja zastosowala prosty przelicznik z systemu dziewiatkowego na piatkowy. Kto chce, moze sprawdzic tu:
http://netzreport.googlepages.com/online_converter_for_numerals.html
W rubryce po lewej wybrac Base 9, w rubryce po prawej wpisac 27, nakliknac „convert”. Sprawdzic rezultat w rubryce „Base 5”
Alicjo, honorarium do Credit Lyonnaise lub pod wiadoma wycieraczke.
Na stronie: Alicjo, na przyszlosc stosuj prostsze systemy, bo jak nie, to zazadam dodatku za ciezkie warunki pracy.
Tu na poczatek drobna wskazowka:
„Najbardziej prymitywnym systemem liczbowym, jaki sobie można wyobrazić, jest jedynkowy system liczbowy, w którym występuje tylko jeden znak (np. 1, albo słowo „hau”). W systemie tym kolejne liczby są tworzone przez proste powtarzanie tego znaku. Np. 3 w tym systemie jest równe 111, a pięć 11111. Systemem takim posługują się np. Pigmeje.”
Myślę, że tylko 11111 pigmejskich dziennikarzy nie bije brawa dla oficer Ramki…
foma godz. 11:15
To znaczy, że ci, którzy nic nie tworzą, nie powinni żyć?
foma,
zdaje sie, ze to cytat z Niczego 😉 :
wielu odchodzi za wczesnie, wielu za pozno, ale niewielu odchodzi we wlasciwym momencie.
Przyklady mozna mnozyc….
PAK,
zgadza, sie: nauczyciele sa rowniez od wyjasniania, co mozna uznac od biedy za odpowiadanie na zlozone pytania dotyczace zlozonych problemow.
Stockhausen… prawde mowiac slyszac to nazwisko, pierwsza rzecz, z jaka by ono mi sie skojazylo, to pewnie jakas egzotycznie droga marka zegarkow ze Szwajcarii… Taki ze mnie ignorant.
Muzyka elektroniczna: jest taki instrument, ktorego nazwy nie pamietam, a ktory zbudowany jest z petli indukcyjnej, prostego ukladu elektronicznego (chyba jeszcze na lampach) oraz z gosnika. Granie na nim polega na zblizaniu i oddalaniu, ewentualnie na przesuwaniu rak wzgldem petli indukcyjnej, i ten ruch generuje dzwiek o barwie podobnej do dzwieku wydawanego przez grajacego na pile.
Sadzac po stylu art déco, w jakim utrzymany byl egzemplaz tego instrumentu nalezy sie domyslac, ze byl on opracowany jeszcze przed wojna, czyli na dziesiatki lat przez organkami Hammonda czy Moogiem.
Czy gra na tym intrumencie to muzyka elektroniczna czy elektronowa ?
Jesli juz o tym mowa, to jaka jest roznica miedzy jedna muzyka a druga ?
Theremin, tak sie nazywa to cudo do produkowania dzwiekow bezdotykowo.
Dla zainteresowanych:
http://en.wikipedia.org/wiki/Theremin
( Alicja, nikt mnie nie zmuszal, zeby poszukac 😉 )
http://www.youtube.com/watch?v=d5EzKtn2ARE
tak, tak, uwielbiam 😉
tu troche falszywie
http://www.youtube.com/watch?v=09q9JFceY10
polecam jeszcze clair de lune
http://www.youtube.com/watch?v=Xn4TgYkqdi8
zreszta sporo tego na jutjubie
pozdro
O tereminie już tu rozmawialiśmy długo a namiętnie:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/?p=38#comment-2732
i wywoływaliśmy też duchy za pomocą tegoż instrumentu 😉
http://szwarcman.blog.polityka.pl/?p=73#comment-7202
A tu pierwsze polskie „rzeźbienie w dźwięku”:
http://www.polskieradio.pl/archiwum/kalendarium/default.aspx?id=18185
Przykłady muzyczne na dole strony. Z tą Etiudą na jedno uderzenie w talerz Kotońskiego to ciekawa sprawa: wszystko, co brzmi w tym utworze, jest zrobione właśnie z jednego nagranego dźwięku czynela, przetwarzanego, montowanego itp. I to właśnie jest „rzeźbienie”. To pierwszy autonomiczny utwór powstały w Studiu Eksperymentalnym Polskiego Radia, w 1959r.
A Stockhausen to faktycznie bardzo wytworne i utytułowane nazwisko, z baronów… Ciekawostka przyrodnicza: Chopin dedykował Balladę g-moll baronowi Stockhausenowi:
http://en.wikipedia.org/wiki/Ballade_No.1_in_G_minor
mt,
jak to śpiewał nowy Perfect, trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejśc, niekoniecznie od razu do trumny…
Nie wiem, jaki zegarek posiadal Stockhausen (moze zadnego, moze elektroniczny?), ale tu mozna sobie zamowic przyzwoitego „Schaffhausena” czyli zegarek z manufaktury IWC w Schaffhausen. Porzadny czasomierz powinien byc mechaniczny, solidnie wykonany i miec skorzany pasek 🙂
http://www.first-swiss-luxury-watches.com/eng/kaufen.aspx?cat=12002&product=271
foma,
rowniez spiewaly o tym Elektryczne Gitary:
w zyciu zawsze trzeba wiedziec czy juz wstac, czy jeszcze siedziec
czy cos w tym stylu.
Pani Doroto,
z pewnoscia temat byl walkowany na tych lamach. Ja tak daleko nie siegam pamiecia, a wiec dziekuje za linki. Niedozalowany alliendoc napisal kiedys, ze wszystko juz bylo, ze wszystko jest plagiatem, a jesli plagiatem nie jest, to nie istnieje (niestety, nie chce mi sie grzebac w archiwach, zeby wykopac z nich stosowny link). Czy, przez analogie, mozna powiedziec to samo o tematach poruszanych na tym blogu ?
No pewnie! A swoją drogą, mnie też brak aliendoca 🙁
Mnie teeeeż… 🙁 😥 …
Aliendoca żal, ach żal 🙁
Ale może jeszcze wróci?
A tematy nowe na pewno się znajdą!
Co by sie miały nie noleźć! Naso hyrno poetka napisała, ze nic dwa rozy sie nie zdarzo. I widocnie niegłupio napisała, skoro dostała Nobla 🙂
Pani Kierowniczko,
Jacobsky mnie natchnął… może w ramach prezentu świątecznego dostalibyśmy przystępny-dostępny indeks wątków, cytatów, nazw geograficznych, konstelacji astronomicznych, instrumentów muzycznych, postaci historycznych, które pojawiły się wśród burzliwej odyseji tej łajby… Mam wrażenie, że w kierowniczym kajecie coś takiego się czaji 🙂
passpartout,
(z godziny 14:35)
ja Tobie w wielkiej tajemnicy coś powiem, tylko zatrzymaj to dla siebie. Trudne warunki pracy, phi…! Otóż Komisarz Foma uważa, że sekretarzować jemu to honor niezwykły. Nie dość, że mi nie płaci, to jeszcze wymaga, że biuro mam utrzymywać swoim sumptem, gumki-myszki i ołówki to ja mam się postarać i wręcz *wykombinować*.
Tak że raczej nie licz na mnie, że zapłacę Ci za ciężkie warunki pracy, bo sama jestem bez kasy, o warunkach wredoty szefa nie wspominająć, komplementa i nagany tylko 🙁
Mogę Ci wysłać trochę śniegu, ale z tego co się orientuję, Ty masz wystarczająco?
Oj, przeceniacie mnie… 😆
Ale może rzeczywiście coś takiego jak kategorie by się przydało? Tylko co z takim tematem, który nie pojawił się we wpisie, a urodził się w komentarzach w trakcie dyskusji? Niełatwe to zadanie… I czasu nie za dużo. Może w okrecie przedświątecznym, kiedy będę miała trochę wolnego, ale nie obiecuję.
Na mały geścik świąteczny mam już jeden pomysł, ale na razie go nie zdradzam 😉
Pani Kierowniczko,
odzew jest lepszy niż mogłem przypuszczać…
Alicji,
na niektórych komisariatach do dziś pisze się na maszynach do pisania przez kalkę, a druki pochodzą jeszcze z początku lat 90. Skąd zatem biedny komisarz ma znajdować środki na ołówki? Na pewno nie z łapówek… Zaś nagany to czczy wymysł, ani jedna nie przeszła mi przez usta!
Właśnie skończyłem wchłaniać Właśnie leci kabarecik – młodzi: Pokora, Kobuszewski, Kociniak, Łazuka, Fronczewski, panna Basieńka (tandeta jedna) Wrzesińska – te teksty, te muzyczki, te konteksty – i to kiedyś szło w publicznej TV. Poziom nieosiągalny dla dzisiejszych tfu!rców…..
zeen, napiszmy nowy kabarecik. Ja sie dziś zabralem za napisanie bajki dla dzieci
Kabaret to wyrafinowana sztuka, masz odwagę stanąć w rzędzie z Przyborą &Wasowskim, Dudkiem (E. Dziewoński), Lipińską i Dobrowolskim, że o Poniedzielskim nie wspomnę… Ja już mam w gaciach 😉
zeen, Ty mnie nie paraliżuj nazwiskami… trzeba mieć odwagę podjąć wyzwanie i widzieć poziom do przeskoczenia…
Już przeleciał. Teraz Pan Kobuszewski życiorys opowiada. 😀
Zeen, kabaretu nie ogląda się na kolanach. 😉
…. widzieć poziom do przeskoczenia – zaraz, niech no wezmę lornetkę 🙂
zeen, wszak Wy z Młynarskim… 😉
…no a teraz proszę się podlizać do Sekretarza, zeby raczył zbierać!
p.s. Nie zapomnijcie o * , jak mam zbierać.
Muszę chyba wykombinować na tę okazję jakiś wesoły wpis, bo pod żałobnym nie wypada…
Spicie jeszcze? Pora wstawać!
foma,
co racja to racja, nagan nie było, ale to tylko dlatego, że jestem wspaniałą sekreta…rzem? Hm. Niech będzie, że Sekretarką, ale proszę z dużej litery, żeby mnie szanowali ludziska.
Pani Doroto,
co do wesołego wpisu, mnie ciągle wesołe „kawałki” Mozarta chodzą po głowie – może na ten temat, który miał być i „wypadł”?
Hej z mojego rana,
temat z Mozartem miał być tym razem poważny i intrygujący (Mozart a masoneria), bo rocznica nie była wesoła – to była rocznica śmierci. Ale o wesołych kawałkach teraz może być, bo już po rocznicy. Zastanowię się 😉
Wiesz co zeenie, to był nieosiągalny poziom również dla późniejszej Lipińskiej i współczesnych młodych aktorów. Mało kto pamięta, ale w dawnych kabarecikach występowała obok podstawowych Krafftówna, Laskowik, Leśniak, Pluciński, Gołas, Czechowicz. We wszystkich sondach objawia się naga prawda, że najwspanialsze Kabareciki były te pierwsze w Studio 2, to jest nawet przed rewelacyjnym Gajosem – Tureckim. To było wyjątkowe pokolenie aktorskie, nawet teraz, jak we współczesnym kabareciku wystąpi Kobuszewski, Pokora czy Fronczewski, widać różnicę gry aktorskiej.
To ja też chcę do kabaretu! 😀
To jak wszyscy tacy chętni do kabaretu, to trzeba wybrać jakąś formułę humorowo-kabaretową, żeby nie wyszła mdła hybryda
To niezły tytuł: Mdła hybryda 😉
Nie wszyscy, nie wszyscy… Jak kabaret, to przyzwoity, szeregu bylejakich nie bedziemy powiekszac. Moj wrodzony sceptycyzm ostrzega: nie ma funduszy na gumki, olowki i honoraria dla rzecznika, to skad Prezes wezmie finanse na strusie piora, ponczoszki jedwabne i szampana? O ile do poprzednich produkcji rekwizyty mozna bylo znalezc w stepie, to za strusiami nikt sie nie bedzie uganial 🙁 Chyba ze Podhalanski…
passpartout
🙂
Już widzę oczyma duszy Podhalańskiego biegnącego za strusiem 😆
Jak Wy mnie potraficie ubawić nawet w mglisty poniedziałek rano…
Ja zupełnie nie rozumiem, dlaczego wszystkie nowe inicjatywy chcecie puścić przez Fundację im. Komisarza Fomy. Kabaret nie jest przewidziany w zakresie działalności Fundacji. O kase na kabaret niech się martwi Pani Kierowniczka!
Wszyscy doceniają talent komisarza Fomy do przepuszczania wszelkich funduszy przez prywatną defraudację… 😉
To są insynuacje! Komisarz Foma dyspomuje jedynie służbową kartą bez limitu, ale z utraconym numerem PIN. Tylko czekać, kiedy z Komendy Głównej dadzą PIN, ale zabiorą kartę…
Poza tym zastanawiam się, czy nie wyprowadzić komisarza do osobnego, kryminalnego blogu…
Po pierwsze, Podhalańskiego w żadnym razie nie wysyłamy w pogoń za strusiem. Wy wiecie, jaką siłę ma dziób takiego ptasiora?! Albo kop taaaaakiej nogi?! Nie będziemy naszego starszego aspiranta niepotrzebnie narażać. Kogucie wystarczą, ja mam kilka pawich piór w czapce krakusce.
Stroje proponuję wypożyczyć w garderobie teatralnej, kiedys była taka usługa, moze nadal to robią?
Sama mam w szufladzie jakieś kankanki, mogę poświęcić dla sprawy. Niestety, wyszły mi długie lufki do papierosów, a to ważny rekwizyt.
foma,
karta bez PIN-u? Coś ściemniasz…
Acha – jeszcze pytanie do fomy:
Dlaczego Komisarza chcesz gdzieś wyprowadzać?!
Przez te defraudacje wieczorne kolacje
Przez najbliższe dziesięć lat
Spożywać z godnością będzie w samotności
Zanim zajmie się nim kat
W las poszły ogary a w kąt złe koszmary
Komisarz przebudził się
Żadnych defraudacji po nich zaś frustracji
Nie chce mieć choćby we śnie…
Właśnie, komisarz Foma jest Ogólnoblogowym dobrem i obetniemy każdą rękę podniesioną na niego…..
No właśnie Alicjo, niby karta jest, a jakoby jej nie było… Takie środki prewencyjne przed defraudacją…
Dlaczego myślę o przeprowadzce? Bo John Boordell za bardzo miesza w akcji. Ale póki co się zastanawiam czy podołam i czy warto. Na razie ponownie przysiadłem nad „książką” dla dzieci.
Wracając do adremu, latem na sąsiednim blogu pokazano bardzo interesujący generator dźwięku, prawdziwa zabawka…
http://kultura20.blog.polityka.pl/?p=274
Bo z kartami tak juz jezd
niby sa, a jednak ni ma
nie pomoze nawet bies
jak brakuje karcie PIN-a
Co do PIN-ów, bardzo rozbawiły mnie protesty klientów na odnowienie otoczenia jednego z bankomatów, przez co zamalowano wypisanie przez nich na ścianach numery…
Lud jednak niezwyklymi pomyslami zaskoczyc moze!
Za to kiedy PIN juz jezd
nic a nic go nie powstrzyma
rzadzi PIN-em jeno bies
Karta jezd, a forsy ni ma
Skoro nie ma funduszy, to możemy zrobić kabaret literacki… 😆
Fakt, literki tansze niz cyferki, wystarczy tylko porownac zyski
O, blog kryminalny pod fachowym patronatem Komisarza Fomy – czekamy, czekamy!!! 🙂 🙂 🙂
Wrrr… zdumiewa mnie, kiedy foma pisze o wyprowadzeniu Komisarza do osobnego blogu, kiedy dopiero co, na obradach w Camelocie, deklarował, że blogu zakładał nie będzie, na co ponoć się umówił z zeenem… Taka to jest słowność ludzka 🙁
Pani Kierowniczko, ad vocem jeszcze pod starym wpisem.
W Camelocie to ja się zastanawiałem, czy nie poprowadzić osobnego blogu z przygodami Komisarza, ale nie byłem przekonany do pomysłu i stąd potrzebne mi było przegwarzenie tego z zeenem… Taka to jest pamięć ludzka 🙁
Można uznać, że wybadałem dzisiaj grunt i vox populi każe mi wstrzymać się z inicjatywą…
Ani muzyka,ani smierc Stockhausena(jak by nie bylo geniusza) nie wywoluje tak naprawde zadnych emocji w nas poza ciekawoscia czy tez proba chlodnej analizy jego tworczosci i to jest chyba najbardziej niepokojace w sztuce naszych czasow.
Alicjo !”rzezbienie w dzwieku” jest najlepsza definicja muzyki jaka znam.
Odszedł GENIUSZ.
Jego wczesne utwory, jak Kontra-Punkte, Zeitmasse, Gruppen
czy Kontakte, to prawdziwe Arcydzieła Nowej Muzyki.