Czym się różni wróbelek
Nic nie mówiłam, ale wciąż za mną chodzą pytania rzucone przez zeena w Święta. Myślę, że ten dzisiejszy szczególny dzień jest odpowiedni na próbę udzielenia odpowiedzi 😀
Czym się różnią piosenki Tool od Mozarta czy Beethovena? Różnią się: po pierwsze rytmem (Tool ma predylekcje do rytmów nieregularnych), po drugie harmonią (rozszerzenie tonalności o elementy modalizmu, ale te modalności można też postrzegać jako archaizację), po trzecie barwą, użyciem odmiennego instrumentarium (w tym elektronicznego), ale wcale nie w sposób jakoś nadzwyczajnie urozmaicony, po czwarte – monotonią (Tool operuje co prawda nieregularnymi rytmami, ale w regularnych dość okresach, a jeśli chodzi o funkcje, jest to niemal wciąż ta sama, z drobnymi zmianami). Przez tę monotonię pragnie uzyskać hipnotyzujący efekt, bo, jak wiadomo, powtarzalność może działać hipnotycznie. W przypadku przykładu z Jethro Tull funkcje harmoniczne są jeszcze bardziej prymitywne.
Z drugiej strony harmonia klasyków wiedeńskich też może wydać się ograniczona, a rytmy – zbyt regularne. Jednak co różni zdecydowanie ten typ muzyki od zeenowych przykładów, to zmienność. W utworach Mozarta czy Beethovena, Bacha, a później romantyków oraz klasyków XX wieku, zmienność jest zasadą. Muzyka musi mieć akcję. Dlatego dla ludzi wychowanych na muzyce rockowej, opartej na efekcie ostinata, przestawienie się na słuchanie baroku czy klasycyzmu nie jest łatwe. Przyzwyczajeni są, że muzyka ma być jednostajna i uporczywa, by wprawiać w trans jak medytacja. A przecież muzyka może być jak książka, jak opowieść fabularna… Inna jakość po prostu. Wartości jednej i drugiej można docenić. Dopiero w II połowie XX wieku, równolegle z rockową estetyką, także w muzyce poważnej pojawiły się nurty związane z medytacją, dla których monotonia i powtarzalność także była wartością podstawową (minimalizm, muzyka repetytywna). Źródła były zapewne zbliżone: fascynacja folkiem i muzyką świata (szczególnie afrykańską i hinduską).
Pytania zeena związane z wrzuconymi przezeń linkami dotyczyły też Laskowskiego i Wiśniewskiego – czym jego przykłady różnią się także od nich. No, przede wszystkim tekstami 😆 A pod względem muzycznym, z pewnością większym wyrafinowaniem, wynikającym z umiejętności budowania określonego, mrocznego nastroju, podczas gdy piosenki Laskowskiego czy Wiśniewskiego potrafią budować nastrój jedynie biesiadny 😉
Komentarze
‚Ostinato’… to Savall wymyśli na potrzeby nagrania jednego ze swoich albumów 😀
PS. A już nie prima aprilisowo — mój znajomy wybrał się kiedyś na koncert muzyki klasycznej (fakt, koncert chyba karnawałowy). Był na takim koncercie pierwszy (i jak dotąd ostatni) raz (ale ma dopiero trzydziestkę na karku, ma jeszcze szansę; zresztą dwa razy w życiu był w operze, a to też się chyba liczy), opowiadał więc z przejęciem, pytając czy ja wiem, że dyrygent może poprosić pojedynczego muzyka o wstanie i publiczność tylko jednemu klaszcze, i że to (klasakanie) długo trwa… W każdym razie tenże znajomy dokonał następującego odkrycia: „A w tej muzyce poważnej to się gra ciągle to samo, w kółko. Już coś zagrali, człowiek myśli, że to koniec, a oni grają jeszcze raz. Nudne to jest…”
Pewnie, że to samo w kółko… i tak samo siedzą, smykami pociągają, stoją, równo się kłaniają…
A Pani Kierowniczka aż do po-północy musiała czekać … przez tego zeena… 😉
Pani Kierowniczko, czy w dzisiejszy, szczególlny dzień nie mogłaby Pani odnaleźć zapomnianego utworu Beethovena, który przekonałby do tego biedaka fomę? Może być coś biesiadnego. 🙂
Bobiku:
Zapomnianych utworów Beethovena trochę jest. Choćby taki VI Koncert fortepianowy. Gdzieś słyszałem fragmenty 😉
A co do muzyki biesiadnej — dla mnie Beethoven potrafi być wcale biesiadny. To wszystko kwestia odpowiedniej dozy szampana w przerwie koncertu. Zresztą on chyba taki był — gdy Brahms przybył do Wiednia, pierwsze co zrobił to wybrał się na piwo, by napisać triumfalnie: „Piłem w tej samej piwiarni co Beethoven!”
wrrrr, jakiego biedaka…? 😯
Człowiek bez Beethovena jest szczęśliwszy. Wszak ta cytowana przez PAK-a reakcja, wypisz-wymaluj, odnosi się do B.
Skoro człowiek bez Beethovena jest szczęśliwszy, to ja się zapisuje do zwierząt. Mogę być jakimś erithacus rubecula 😉
Chcialabym napisać, że mój luby reaguje tak jak większość czyli, sluchając muzyki poważnej /bardzo rzadko i tylko przypadkiem/, też stwierdza: przecież oni grają cięgiem to samo. 😯
A jeśli chodzi o ten trans hipnotyczny, to Pani Dorota niedawno, przed Swiętami, puścila sznureczek /chyba/ Haneczce z kolysanką Mozarta /Fliesa?/ . Ja zaraz polecialam do pianina, zagralam sobie i melodia mnie prześladuje do dziś. No prawdą jest, że nie poprzestalam na przegraniu tylko jeden raz. Ale nie narzekam, melodia jest piękna /i kolysze mnie do snu/. 😀
Pisałam już Wam kiedyś o opracowaniach przez Beethovena dwóch ludowych pieśni polskich; jedna z nich ma tekst ewidentnie biesiadny…
No i popatrzcie, jak wszystko jest względne. Bo przecież dla słuchacza przyzwyczajonego do muzyki poważnej to właśnie w muzyce rockowej (o popie i lżejszych rzeczach nie mówiąc) jest wciąż jedno i to samo, i nic dziwnego, że te kawałki muszą trwać tylko kilka minut, bo przecież to nudziarstwo 😉
Taaa, pamiętam jak moja pani od muzyki, komentując wysłuchaną płytę VooVoo (z tych świątecznoorkiestrowych), powiedziała tylko: przecież oni grają tylko na dwóch akordach….
Ale taki folkowy Kwartet Jorgi już przypadł jej do gustu.
http://www.jorgi.serpent.pl/biskupin.html
A zobaczcie sobie. To jest ta sonata Beethovena (i ta część), o której pisze Mann w Doktorze Faustusie. Czy to, co się zaczyna na pięć sekund przed siódmą minutą, to aby nie swing?
http://www.youtube.com/watch?v=R9GYArGlM7g&feature=related
A taki Beethoven to przypadkiem nie folkowy?
http://www.youtube.com/watch?v=5n6IvgIleo8&feature=related
Transowy zresztą też… 😀
Czy to, co się zaczyna na pięć sekund przed siódmą minutą, to aby nie swing?
Jasne, i trwa minutę… A wcześniej? Co prawda od 5:13 to jest jakis moment rozbudzający, ale bez przesady…
Gdy z głośnika leci Tool
wielu ludzi czuje ból
bo Beethoven to ich król
zaś Tool dla nich jest not cool.
Dla nich słuchający „Schism”
uprawiają machochizm 😉
foma 8:56 – no właśnie, tu co chwila jest coś innego, czyli nie w kółko to samo 😛
Ale kółko jest najdoskonalszą formą…
A jeszcze jeden Becio – to jakiś kompletny odjazd…
http://www.youtube.com/watch?v=n68WBx91nQE
Bardzo kompletny, bo ja usłyszałam w tym Sokoły („Na zielonej Ukrainie przy kochanej mej dziewczynie”) 😯
Beethovenowi dużo zawdzięczam. Wróciłam kiedyś do domu i zastałam mojego połówka przed telewizorem. W kuchni bałagan, obiadu zero, a on siedzi jak wmurowany. Też usiadłam i słuchaliśmy Piątej, dyrygował Bernstein.
Kochana Pani ,że się tak konfidencjonalnie wyrażę . Posłuchałam Tool i wysiadam . Ja dziękuję .Nie znam się jak mówi Beata Tyszkiewicz w Tańcu z Gwiazdami „Życie jest diabła warte poza Chopinem , Mozartem itd ” pisał Broniewski i ja mu wierzę .I wierzę Fomie bo faktycznie doskonałość to forma kulista .No to Vale !
Z przyjemnością posluchalam Beethovena.
A szanowne Towarzystwo dzisiaj jakieś niemrawe, śpią czy co? przecież dzisiaj nie leje! 🙂
Hortensjo:
No właśnie — wszyscy zapewne na spacerach, a nie przed komputerami. Zresztą co my mamy pisać? Zastanawiać się, czy Becio to tytułowy wróbelek, czy może sikorka? Ja obstawiałbym gołębia — z jego gruchaniem jeszcze najbardziej się kojarzy.
A wróbelek Elemelek
Ćwierka, chociaż nie ma szelek.
Tańczy sambę sikoreczka,
Chociaż sadła nie ma deczka.
Gołąb jak Beethoven grucha,
Jak gitara brzęczy mucha,
Wiosny dźwięki, słodkie wiersze…
Mamy kwiecień! Dziś dzień pierwszy!
Wszyscy na spacerach? A nie w pracy przypadkiem? 😆
PAKu,
co ja mogę za to, że spacerować nie lubię. A i tak jak tylko okno otworzę, to wróble ćwierkają wiosennie, skowronek wyśpiewuje w niebiosach. No tylko czajki gdybym chciala poobserować, muszę przejść się na ląkę, a wtedy i pana bociana zobaczę, a gdybym podniosla glowę, to i jastrząb kolujący by się ukazal. Jednym slowem przyrodę mam w zasięgu ręki, no więc po co chodzić? 😀
Ja w pracy, siedzącej 🙁
A ile ptactwa i jak pięknego jest w ogrodzie. Mój kot tylko się oblizuje, bo mu się nie dają zlapać. On może sobie conajwyżej upolować jakąś myszkę. A kotka? jej się chce tylko spać i nie zważa na możliwości jakie ma w ogrodzie. 😆
Intensywnie w pracy by był możliwy (czasowo) równie intensywny spacer… a może i jakieś wyjście wieczorne… 😉
No tak, zapomnialam, większość jest w pracy. 😳
Ja poszłam porozmawiać z Józefiną, ale ona rozłożyła się pod świerczkiem i nic. Zeby chociaż mrugnęła okiem, ponarzekała na deszcz – nic ją nie rusza. Zerknęłam przed chwilą – cos przeżuwa. Oby nie moje ledwo wystające z ziemi narcyze, a juz nie daj Boże śnieżyczki!!! Wreszcie dzisiaj wychynęły spod śniegu (widać je powyżej Józefiny), ale Józefina się rozłożyła dostojnie, nie będę jej przeszkadzać. Niech przeżuwa.
http://alicja.homelinux.com/news/01.04.2008/
Hm! Alicjo!
Chyba będziesz miała małe Józefinki w ogródku! 🙂
Prześliczna! I widać, że czuje się jak w domu 😀
Muzyka „ostinato” jest latwa do sluchania.Mozna do niej latwo wskoczyc,wyskoczyc i znowu wskoczyc bez wiekszych strat jesli chodzi o artystyczne przezycia.Przy formie sonatowej i innych gatunkach,ktore sie z niej rozwinely trzeba przez caly czas uwazac,aby nie stracic watku,a jesli go sie straci to sluchanie nie bedzie mialo juz dla nas takiej przyjemnosci.Muzyka wtedy moze nas draznic albo w najlepszym wypadku uspic.
Ratunkiem jest dokladne poznanie utworu,a to poza wiedza ksiazkowa wymaga takze wielokrotnego,uwaznego wysluchania dziela(przynajmniej w moim wypadku).
Jędrzeju 😯
Ty wiesz, że ja się jej uważnie przyglądam, bo widzę, że coś się od paru dni za bardzo pokłada. Wstanie, poskubie i znowu odpoczynek. Czyżby… ??? 🙄
Trudno mi ocenić, czy jest w odmiennym stanie, nigdy nie widziałam sarny „na ocieleniu”, wyobrażam sobie, że powinna mieć trochę pękate brzusio, ale to nie jest takie ewidentne. Zobaczymy…
Przeganiać jej nie przeganiamy, bo nie ma powodu, ale nie staramy się udomowić, żeby jej nie zrobić krzywdy.
Piękna jest.
Alicjo!
Krasnoludki, Józefinki, Chipmunki,….prawdziwa z Ciebie Królewna Śnieżka! 🙂
„Towarzystwo dziś niemrawe…”
Kto w tej firmie robi kawę?
A kto głos podniesie rano,
żeby tu nie przysypiano?
Kto od pięścią w stół walenia,
by wypędzić z wszystkich lenia?
Kto dba o fizyczną formę,
by wyrobić łatwiej Normę?
W magazynach straszne straty,
wcięło cztery gdzieś sonaty,
sześć symfonii, ze dwa walce –
na to patrzy ktoś przez palce!
Trza tu wjechać z jakąś kontrą
i na zakład nasłać kontrol!
Kierowniczka już się boi,
Kto za tą kontrolą stoi…
Kto tak te sonaty liczy,
Kto te walce w domu ćwiczy,
Kto to Normy nie wyrabia,
Tylko chętnie narozrabia,
No, a potem, choć gra marnie,
Już się do kontroli garnie?
Jeśli nawet ma on rację –
Muszę ja na delegację…
I późniejszym trochę wtorkiem
Na blog wrócę ja wieczorkiem 😀
Hurra! Kawał mi wypalił!
Kierowniczka gdzieś w oddali,
bać się będzie na poważnie,
choć ja tylko z Nią się drażnię.
No, ze śmiechu nie wytrzymam –
ten aprilis to jest prima! 🙂
obry wieczór,
cały dzień miałem zajęty, ale doszły mnie słuchy…
Widzę, ze Pani Kierowniczka mnie w obroty wzięła 🙂
No i aby zaznaczyć miejsce moje, umieściła mnie oczywiście w atmosferze żartu, wpuszczania w maliny, robienia w balona itp.
Cieszy mnie niepomiernie, bo zaiste piękny to przykład udanej prowokacyjki 🙂
Ale pierwej nadymam się nieco, wszak to moje, a nie Wasze pytania chodziły za Panią Kierowniczką. 🙂
Powiem, że celowo je puściłem, nakazując wszakże dyskrecję, czego jak widać nie dochowały, bowiem zadaniem ich było czuwanie nad bezpieczeństwem Naszej Dobrodziejki a nie niepokoić!
I okazuje się, że łobuzy miast chronić, lekkiego guza nabiły! Łotry!
Ale wracając do sprawy:
Oczywiście tym, że prawą nóżkę ma bardziej!
Tu mógłbym zakończyć, ale nie wypada zostawiać wątpiących w niepewności…
Otóż pytania owe w niewielkim tylko stopniu tyczyły różnic, o których tu pięknie napisała Pani Kierowniczka a my przeczytaliśmy. Bo jak potraktować pytanie, w którym jednym tchem wymienia się Bacha, Mozarta, Laskowskiego i Wiśniewskiego ?! Przyznam, że w końcówce celowo zacierałem ślady, bezlitośnie wpuszczając w koleiny…
Otóż właśnie dziś, w prima-aprilis doczekałem reakcji, z której cieszę się niepomiernie.
Dając linki, przyznaję, że trochę chaotycznie, nie ułatwiałem zadania. Najbardziej zależało mi na
http://www.lyricstime.com/procol-harum-in-held-twas-in-i-lyrics.html
niestety, tylko tekst mogę zaprezentować, wykonanie
Procol Harum Live: In Concert with the Edmonton Symphony Orchestra z 1971 roku jest niedostępne w sieci.
W zamian: również z wykorzystaniem orkiestry symfonicznej:
http://www.youtube.com/watch?v=Q1DExUH7bj8
przykład kompozycji i aranżacji, który lepiej naprowadziłby pewnie niektórych…. A swoją drogą: tak w okolicach trzeciej minuty robi się utwór – łamacz serc 😉
Pora zmierzać do sedna….
Pytanie o wróbelka było jak najbardziej celowe i naprowadzające, doszedłem do wniosku, że nic tak dobrze nie naprowadza, jak odejście od prostego porównywania środków wyrazu….
Bo choć one mają znaczenie, to kapitalne mają różnice w odbiorcach – zasadnicze różnice tkwią w sposobie odbioru, przeżywania, wrażliwości na dane bodźce…
Gdyby jakość muzyki mierzyć stopniem komplikacji, złożoności, skomplikowania struktury harmonicznej, to Jethro Tull („….jeszcze bardziej prymitywne”) nigdy by nie zdobyło tylu wielbicieli…
Pani wie… – napisałem.
I Pani wie, ale w prima-aprilis dała się nabrać 😆
Czy cedur, czy amol, czy alteracje – subtelny kwartet smyczkowy czy rock – wszystko to służy jednemu: wywołaniu w człowieku piękna, jakie posiada w sobie; o poruszenie naszych wrażliwości chodzi, – no i o kasę 🙂
Zwekslowałem zatem rozważania w stronę rozbioru na czynniki, choć chodziło o coś innego.
Bo pytanie zawsze można postawić inaczej: czym się różni bocian? No, ten ma bardziej lewą 😉
Określenia wartościujące zawsze niosą pewne ryzyko: prymitywny folk, prosty Laskowski, przedramatyzowany Wiśniewski, nieskomplikowana Doda – fakt, nie są to moi faworyci – ale znam ludzi, w których właśnie oni wzbudzają pozytywne emocje, dzięki nim ci ludzie stają się przyjaźniejsi, milsi, piękniejsi….
Tajemnica tkwi w nas, posiadamy różną wrażliwość, o której kształtowaniu tu piszemy, od niej zależy nasza reakcja na dzieło i im wrażliwość większa, tym szersze spektrum piękna dostrzegamy, ale i tak najważniejsze jest to, co dzięki odbiorowi dzieła wydzielamy z siebie….
A co to się stało, że trafiłem do poczekalni?
Już wiem: dwa linki…., trudno, trzeba poczekać 🙁
A teraz, drogie dzieci, wykreślcie to, co we wpisie naszego dzisiejszego, otrzymującego odpowiedzi bohatera, jest primaaprilisowym żartem…
zeen,
jak już o ptaszkach, to czy wiesz, czym się różni gołąb od zwłaszczy?
Primaaprilisowym żartem u zeena jest na pewno wyrażenie „nieskomplikowana Doda”.
passpartout,
no wiem :))
foma,
no co Ty? Chcesz by nic nie zostało?
😉
zeen,
coś by się obroniło… Przynajmniej wstęp 😉
W pełni zgadzam się z Witoldem. Gdy słucham muzyki, mam poczucie winy: tyle rzeczy jest do zrobienia… Próbowałem słuchać pracując (np. pisząc, co mam do napisania, lub czytając, co mam do przeczytania). Już nie próbuję: to beznadziejne. Nie da się naprawdę słuchać robiąc równocześnie co innego.
Co to jest dobra muzyka? Taka, która ci się za każdym razem coraz bardziej podoba (zasłyszane).
Hop, hop! Jeszcze trzy kwadranse prima aprilisu (tutaj) 😀
A podejrzewałam, że w ramach tegoż zeen właśnie się dziś nie odezwie ze swej wrodzonej przekory 😉 Jakże przyjemnie mi było się pomylić… 🙄
U nas tutaj nierzadko zresztą atmosfera nie różni się od primaaprilisowej, więc trudno, mówiąc słowami reklamy, zrobić różnicę… Ale tak na serio stwierdziłam, że wpis wokół zjawiska ostinata w przyszłości się przyda.
Pani Kierowniczko, mam usprawiedliwienie długiego milczenia: perturbacje rodzinne uniemożliwiły mi wcześniejszą obecność. Dziękuję za ten wpis, będę chodził dumny i blady co najmniej rok 🙂
Szkoda, że nie mam kociej kufy Hoko, przydałaby się 😀
A tak swoją drogą, naprawdę można być piękniejszym dzięki Dodzie? Wiem, wiem, to prima aprilis 😛
Pani Kierowniczko,prima aprilis prima aprilisem, ale jeżeli myślała Pani choć przez chwilę, że ja naprawdę mógłbym na Panią nasłać tę kontrol, to troszeczkę powinna się Pani zawstydzić… 🙂
Pani Kierowniczko – Doda jest najwyraźniej dobra na wszystko 🙂
Ach, Bobiczku, ja wiem, że szczeniaczek, a zwłaszcza chtcheniatcheque terrible, lubi czasem głośno poszczekać nawet bez powodu 😉
No to jeszcze na koniec dzisiejszego święta trochę klasyki – kto nie zna niech się skupi od 1:30. Jest to kompletnie odjechany śmiech:
http://www.youtube.com/watch?v=Z4Y4keqTV6w 🙂
Szczekanie jest nałogiem, który zarazem wzbogaca me życie, jak i utrudnia je wydatnie. Bo są jeszcze Oni. Starają się stłumić głos mój wolny, wolność ubezpieczający. Dyrdymały mi opowiadają o sąsiadach, którzy rzekomo w nocy zajmować chcą się spaniem. Nie wypuszzają po 22.00 do ogrodu, bo się Ordnungsamtu boją. Dobrze, że chociaż na blogach można bez ograniczeń czasowych. Co najwyżej WordPress się skarży, że wysyłam zbyt wiele szczeknięć. 🙂
Quake – godne zakończenie primaaprilisu 😀
To jeszcze śmiech z sąsiedniego filmiku. Nie wiem tylko, o czym ten Belg rozmawia…
http://www.youtube.com/watch?v=hMtbOnMn9EI&feature=related
Pani Kierowniczko, ten śmiejący się prezenter to niejaki Eric Hartman, prowadzący coś w rodzaju „Rozmowy w toku”. Program nazywa się „Boemerang”. Z tego co znalazłem w necie to akurat ten odcinek poświęcony był ofiarom błędów lekarskich. Gośćmi zaproszonymi do studia była kobieta, której lekarz uszkodził kręgosłup (siedzi na wózku) i mężczyzna, któremu podczas operacji migdałków uszkodzono struny głosowe. Sytuacja – delikatnie mówiąc – dość niezręczna…
Paskudna… nic dziwnego, że Francuzi opowiadają złośliwe dowcipy o Belgach 😉
No fakt, paskudna. Ale czasami po prostu nie można się powstrzymać:
http://www.youtube.com/watch?v=TnijEm-qxSg 🙂
To „do trzech razy sztuka” chodziło jako reklamówka programu 🙂
A pani kandydatka zaiste urocza.
A propos dowcipów o Belgach, to najwięcej ich usłyszałam od pewnego przesympatycznego policjanta z Gandawy, u którego w domu kiedyś gościłam (jako chórzystka) 😉
To ja mówię dobranoc.
No to nie pozostaje mi nic innego jak również powiedzieć „dobranoc”.
Nie pozostaje mi nic innego jak powiedzieć dzień dobry!
🙂
„A tak swoją drogą, naprawdę można być piękniejszym dzięki Dodzie?”
Można, podobno otworzyła salon piękności. A wszystkim zadrośnikom przypomnę, że Mensa potwierdziła IQ Dody 156. Zatem nie tylko ciało ale i umysł ma piękny 😆
„Piękny umysł”… hm… droga skojarzenia celowa? 😉
Znamy przypadki wysokiej inteligencji i „brzydkiego” mimo to umysłu, ale przy takim natłoku talentów w jednej istocie: wokalny, poetycki (teksty!), choreograficzny, medialny – w sensie wykorzystania mediów – to musi być droga celowa….
Przyszłość przed Dodą widzę ogromną, tak z 80 kg. około pięćdziesiątki…
80 kg to jeszcze nie tak strasznie 😉
zeen,
czy znasz procedurę przyznawania certyfikatów IQ przez Mensę? Jak to idzie? Przez internet?
To by chyba za piękne było…
Mam poważne wątpliwości dotyczące IQ Dody! 😀
A z tych 80 kg to ca 33% należy odliczyć na silikon i botox…
Ale waga jest wagą 🙂
A jeśli IQ=Implant Quotient?
Zwykle 2 razy w roku organizowane są testy – każdy siedzi sam i w ściśle określonym czasie rozwiązuje zadania. Do dyspozycji są: długopis i piękny umysł.
148 pkt Mensa premiuje zaświadczeniem.
Ha! Mensa nie dla mnie! Ja piszę piórem… Długopisy precz!
Pani Kierowniczko,
waga jest wagą jest wagą… 😉
„Testy na inteligencję Mesny organizowane są dwa razy w roku. W ciągu 80 minut trzeba odpowiedzieć na 36 pytań. Aby dostać się do elitarnego klubu najbardziej inteligentnych ludzi w Polsce trzeba uzyskać wynik 148 IQ. Doda nie zrobiła ani jednego błędu.
W naszym kraju do Mensy należy 3 tysiące osób, na całym świecie 100 tysięcy.”
A jak się sprawdza, czy ktoś nie oszukuje?
A na Dywanie po staremu – jak nie o kotach to o Dodzie 😛
Nie wiem skąd ta liczba 3 tysięcy członków Mensy w Polsce. Na stronie Mensy liczba jest dużo mniejsza (chyba, że część członków się tajniaczy):
http://www.mensa.org.pl/index.php?do=go&id=8
Ciekaw jestem, ile Doda płaci zeenowi za pozytywny PR w bardziej wymagających zakątkach internetu…
foma, aż strach pomyśleć ale może zeen to po prostu Doda? 😯 🙂
Hej, inteligencja w Polsce jest o wiele tansza niz w Helwecji! Jak sie ma 20 zlotych przelewem przeciw 75 frankom? 😯
Tu mozna sprawdzic, czy warto sie rujnować:
http://www.mensa.ch/index.cgi?main:do=pretest
jeśli zeen=Doda to >>> IQ Dody=talia zeena 😎
Widziałem zeena i nie wyglądał jak Doda…
Znaczy się, że kamuflaż jest bardzo dobry… 😉
Nie może być zły – z takim IQ…
Wyszłam na chwilę tylko, psst… wyszedłem – a tu się pisze o mnie – i o to chodzi!
Znalazłem gdzieś taki wierszyk:
Ach,Doda! Ach,Doda!
Ach, Doda, Doda, Doda!
Ach, Doda!
Ach, Doda!
Ach, Doda, Doda!
Da…
Dedykuję oczywiście zeenowi! 🙂
…czy to się nigdy nie skończy, moi kochani?
Koty – to rozumiem. Ale…
Cóż zrobić kiedy Doda w duszy gra
festiwal Dody na tym blogu trwa 🙂
…chyba się wypiszę… 🙁
To chyba kończy temat na literę „D”…
Przepraszam, czy już można? Teren czysty?
Pani -oroto, zaczynam o-czuwać fobię literową 🙁
Co w -uszy gra?
Muzyka to nuty tak poskladane, ze przyjemnie posluchac 🙂 To sa slowa mojego ulubionego dyrygenta Leonarda Bernsteina. Od jakiegos czasu TV Kultura pokazuje program z 1958 roku, w ktorym Bernstein w serii koncertow dla mlodziezy przystepnie objasnia, jak powstaje muzyka, jak tworzy sie np. symfonie itd. Milej gawedzie towarzysza ilustracje muzyczne grane przez samego Bernsteina i muzykow filharmonii nowojorskiej. Nie brak wspolnego spiewu i zabawy z publicznoscia i zazdrosc bierze o takie wprowadzenie mlodych ludzi w swiat muzyki.
http://youtube.com/watch?v=WKegtRSlLzI
A jakże, passpartout, oglą-amy. Jakość -źwięku słaba, ale reszta wprost przeciwnie. Taki młody i chudziutki, a pasja wielka jak orkiestra.
PS. Chyba mi powoli mija…
Ja się zawsze pokornie podporządkowuję poleceniom służbowym Pani Kierowniczki, więc i tym razem nie mam zamiaru poruszać trefnego tematu. Ale tak całkiem nie a propos przypomniało mi się, jak pewna znajoma tłumaczyła szkolne problemy swojej córki: wiesz, bo ona inteligentna jest, ale głupia! 🙂
Bry.
Już wiem, -laczego lubię Beethovena. Akcja, -ramat i wszystko, co potrzeba. Rock&roll chyba z tej samej przyczyny 😎
Bobiku,
popularne tłumaczenie było też takie: z-olna, ale leń!
Wracam do roboty 🙁
O kurczę, chciałem we wcześniejszym komentarzu całkowicie ominąć literę – , ale nic z tego, zaplątała mi się 1 w il. szt. 1. 🙁
Jo w kwesti formalnej. Tak se myśle, Bobicku, ze stosownie do tytułu wpisu Poni Dorotecki, nalezałoby racej zawołać: „O wróblę”, nie: „O kurczę” 😀
Bo taka to z niej sztuka,
że wkręcić się potrafi.
I taka stąd nauka
że -ody* szlag nie trafi.
—
*to się nazywa złoty strzał. Trafiony i Becio i Dodzia…
O jedno „i” za mało dołek w poprzednim poście. No to doje tutok:
i
🙂
Nie jest nom, Fomecku, w smak,
Kie nos trafio brzyćkiślag.
My mozemy zmienić wsak
W słowie ślag ostatni znak:
G w k zmieńmy. No i jak?
Momy pikny górski ślak! 🙂
To Wy tak chcecie załatwić antagonistkę Pani Kierowniczki?! Zepchnąć ją ze ślaku?! No wstyd! 😉
Jak pedzioł Sokrates: Pewne osoby na pewne ślaki nigdy nie powinny wchodzić 🙂
P.S. To znacy nie wiem, cy Sokrates tak pedzioł, ale kie zacąłek od tego, ze pedzioł, to jakoś lepiej zabrzmiało 🙂
W związku z objęciem anatemą litery „D” nie pozostaje nam nic innego jak tylko skupić się na innych literach. Może być np. „B”. A zatem – Best Beatbox, nie tylko dla B-Boyów:
http://www.youtube.com/watch?v=Q5dkWOLwJOY 🙂
Anatema litery została zmyślona przez przedmówcę o 14:29.
I proszę nie udawać, że to o literę chodziło…
A że się wypisałam, to jakoś się nikt nie zmartwił… hmmm…
Oj od razu „zmyślona” 🙁 😉
A ten blog jest jak kula śniegowa: leci, leci i nikt już nie jest w stanie tego zatrzymać 🙂
A w ogóle to chyba nikt nie uwierzył w to wypisanie… Zresztą: jak się można wypisać ze swojego własnego bloga? 😯
Inne litery też są piękne, na przykład:
Boba – żeńska forma od mnie
Coca – cola
Goga – ohydne zdrobnienie Małgorzaty
Koka – tłumaczyć nie trzeba
Lola – tancerka z przedwojennego kabaretu ew. powojenna bufetowa
MoMA – the Museum of Modern Art
Popa – żona to popadia
Wowa – blondyn w typie słowiańskim, oczęta niebieskie
Proszę, świat ma tyle odcieni, kto by się tam koncentrował tylko na -o-zie. 🙂
Muzyka klasyczna powstawała w okresie 1700 – 1800. Klasycyzm wróżnia dążenie do doskonałości formy. Tą osiągnął najpierw Bach, który zmarł w 1750r. Po nim za bary z doskonaleniem formy wzięli się inni, wśród których pierwszym stał się Mozart….
Pani Kierowniczko,
czy nalezy brac powaznie pogrozke zaczynajaca sie od „chyba…”?
Z Kierowniczkami nigdy nic nie wiadomo.
Można się wypisać z własnego bloga. Można go zamknąć… 😐
Haydn napisał 104 symfonie – przodownik pracy muzycznej….
Jasne… zamknąć… 😆
Znane są takie przypadki w historii blogownictwa…
Chyba blagownictwa 😉
Pani Kierowniczko, przecież Pani dobrze wie, że gdyby Pani się naprawdę wypisała, to ja bym tego nie przeżył. A tego na pewno nie chce mi Pani zrobić! Więc ja też jestem przekonany, że tej pogróżki nie należy brać na poważnie. 🙂
Ale zbiliście mnie z pantałyku zupełnie. Już nawet nie wiem, o czym zrobić następny wpis. Po ostatnich komentarzach zeena…
Byle nie o przodownikach…
Może Pani zrobić kolejny wpis z zeena. To jest niewyczerpana źródło! 🙂
Wszyscy znają i kochają Concerto #2 in Major….
Niejakiego Mozarta….
Potem był Romantyzm z Chopinem….
Albo taki Schumann….
zeen: czyżbyś oglądał w tej chwili TVP Kultura? 😉
Te dwie epoki muzyczne łączy beethoven, któren to był i klasykiem i romantykiem….
Quake – o jakich przodownikach? 😯
Ćwiczę mięsień muzyczny na TVP Kultura… 🙂
Pani Kierowniczko, zeen tu wyjechał z „przodownikiem pracy muzycznej” (21:56). I stąd moja odpowiedź…
zeen: tak też myślałem 🙂
Ja już za tym całym zeenem nie nadążam. Że też mu znany nam skądinąd Leon Łordpres nie mówi: slow down, cowboy…
A co, nie mogę zrobić wpisu o Haydnie? Lubię go…
Raz powiedział…. teraz szuka dentysty 😆
Haydn może być 😉 Sam go nieco słucham ostatnimi czasy (cello concertos) więc tylko przyklasnąć pomysłowi. Ale nie chcę tu robić niedopuszczalnych nacisków 🙂
Pani Kierowniczko, jak zeen może być wszystkiemu winien, jeżeli wyjechał? (Quake 22.16)
Przecież pobił się z Leonem Ł…
Tak to się toczyło, toczyło… Przyszedł okres modernizmu, postmodernizmu i wreszcie nadszedł kres muzyki… Na przełomie wieków XX i XXI w Polsce wybuchło Ich Troje: Doda, Mandaryna i Wiśniewszczyzna…..
😆
Nie „SIĘ,/i> pobił tylko pobił Leona Ł 😉
To nie on, to Leon! Liczy się, kto zaczął!
Mam skasować wiadomy komentarz?
W chwili obecnej muzyka szuka wyjścia z impasu przy pomocy łyżew i zapasów parkietowych. Publiczność wstrzymuje dech, by nie wionąć czosnkiem na lodowiska i parkiety….
Bobiku, to zależy raczej od punktu widzenia. Równie dobrze można powiedzieć, że liczy się kto skończył 🙂
Zaczynam być ciekawa, co zeen zażył…
zeen, to ja Cię bronię, a Ty nie uwzględniłeś Laskowskiego! 🙁
Dobrze. Wpisu nie będzie.
Quake, liczy się też, kto SIE skończył. 🙂
No to żeśmy się doigrali…
Nie igraj seniorito,
(la la la, la la la, amore)
bo cię ominie wpis!
A ta ewentualność
(la la la, la la la, amore)
straszniejsza jest niż PIS!
Bobik, a ta seniorita to niby kto ma być? Zeen? 😯
Quake, nie mam głowy do pytań i odpowiedzi, bo wygląda na to, żeśmy się rzeczywiście doigrali. Powraca jak bumerang stare pytanie inteligencji rosyjskiej: szto diełat’?
Ja tam się pocieszam, że to tylko taka ściema z tym, że wpisu nie będzie. No ale z drugiej strony – że zacytuję Klasyka – „Z Kierowniczkami nigdy nic nie wiadomo” Tak więc generalnie strach jest…
W chwili obecnej odradza się Internetowy Ruch Na Rzecz Odrodzenia Muzycznego pod przewodnictwem znanej w Polsce i Europie słynnej blogerki Doroty S. Skupia wokół siebie cream of the cream muzycznych entuzjastów, wśród których znajdują się tak zacni i poważani jak:
Quake – słynny bloger, który prawą ma silniejszą od lewej
Bobik – pies na wszystko co gra
passapartout – delegatura w Swissczajrni
foma – komisarz policji intelektualnej
PAK – znany filozofer i fotograf
Hoko – hokopokowiańczyk
haneczka – specjalistka od litery _
Alicja – z zawodu sekretarka
hortensja – samo h
a cappella – przeciwniczka akompaniamentu
Owcarek – reprezentant folkloru góralskiego
i wielu, wielu innych….
Mimo kłód, jakie pod Ich waleczne nogi rzuca nieustannie niejaki zeen, dajom rade i pokonywujom pszeciwnika….
🙂
Happy end
P.S.
Podobno już są pierwsze kompozycje nawiązujące do Chopina i nawet Haendla….
Pani Kierowniczko, proszę docenić, zeen sam się szczęśliwie skończył, przy bardzo niewielkich naciskach z zewnątrz. To teraz będzie…?
Nie, moi kochani, teraz nie będzie, ponieważ – jak napisałam godzinę temu – zostałam całkowicie zbita z pantałyku i wyprana z weny. Bobiku, spytaj mamę, to Ci może o takich stanach opowie…
No to trzeba będzie Panią Kierowniczkę z powrotem na ten pantałyk wprowadzić czy jak… 🙂
W każdym razie na dobry sen i powrót weny polecam cytat ze Szwejka: „Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było”.
Dobrej nocy!
Pytałem mamę, to powiedziała, że na ten temat jej się nawet gadać nie chce. To bardzo zły objaw. Już mi wszystko jedno, kto zaczął, ja już przeproszę, ja się poniżę, poliżę, ogon podkulę jak zbity pies, pantałyk w zębach przyniosę, na wszystkie cztery kolana padnę, tylko niech Pani nie zostanie na stałe w tym stanie bezwennym! 🙂
Dobrej nocy…
Uuuuu… Dobranoc bez uśmiechu. 🙁 Wygląda na to, że sytuacja jest beznadziejna, ale miejmy nadzieję, że nie jest poważna. 🙂
Jeszcze tylko wytłumaczę, dlaczego tak alergicznie dziś zareagowałam na wiadomy temat. Otóż właśnie się dowiedziałam, że młoda koleżanka za tekst o tej pani dostała właśnie w redakcji nagrodę. Tekst był w porzo, koleżance gratuluję. Ale ja jeszcze NIGDY w tej redakcji nagrody nie dostałam. Wychodzi na to, że wszystko, co robię, jest mniej ważne od panienki na tę samą literę co ja.
Nie chce mi się już nawet z tego żartować. Dlatego bardzo proszę o nie drażnienie mnie i nie poruszanie więcej tematu wiadomego.
Pani Kierowniczko, trzeba tak było od razu. Byśmy wiedzieli, byśmy nie drażnili.
Całkiem na serio dobranoc z uśmiechem! 🙂
Uśmiech na serio…
A ja właśnie przy nocnej prasówce znalazłam materiał na wpis 😉
Byśmy wiedzieli, byśmy drażnili inaczej… A w tym wyrzucanym w następnym wpisie fortepianie można ukryć tę kobietę, całość opisze Pani Kierowniczka, i tym razem to ona otrzyma redakcyjną nagrodę…
Kiesik pon Podsiadło zbocowoł, ze jego syn przybiegł ku niemu z rewelacjom, ze jest jakiś tam konkurs, a głównom nagrodom w tym konkursie jest zaprosenie na obiad z Krzysztofem Krawczykiem. I wte pon Podsiadło odpowiedzioł swej latorośli mniej więcej tak: Dziękuję, nie interesuje mnie to. Ale jeśli znajdziesz konkurs, gdzie główna nagrodą będzie gwarancja, że nigdy nie zostanie się zaproszonym na obiad z Krzysztofem Krawczykiem, to daj mi znać.
Moze pora wyryktować nagrode za artykuł, we ftórym nimo ani słowa o „tej pani”? Jeśli zdołom wykraść Felkowi znad młaki kapecke dutków, to nawet jo moge takom nagrode ufundować 🙂