Trzy razy Olga P.
A ja wróciłam z pięknego spektaklu, który będzie jeszcze można obejrzeć w Warszawskiej Operze Kameralnej 30 września, 2 października oraz 7, 9 i 10 grudnia. Tą premierą rozpoczął się II Festiwal Haendla, w ramach którego jeszcze wiele atrakcji – zobaczcie na stronie, jakie gwiazdorskie obsady. A tutaj w arii z Imeneo bohaterka spektaklu Tre donne, tre destini, który, jak się okazało, był jej pomysłem.
Trzy kantaty włoskie z wczesnego okresu twórczości Haendla. Trzy silne postacie kobiece. Trzy losy? Nie, w gruncie rzeczy jeden: każda jest w jakiś sposób porzucona. Lukrecja, pohańbiona, wybiera samobójstwo, Armidę zdradza ukochany Rinaldo, Agrypiny, choć otruła męża dla syna, czyli Nerona, tenże syn zamierza się pozbyć. Każda postać jest określona przepiękną muzyką, utrzymaną w włoskim stylu, wywodzącym się od Alessandra Scarlattiego, ale już wykazującą cechy haendlowskie, z tymi słodkimi niezapomnianymi melodiami, głębokimi emocjami.
Spektakl w WOK został pomyślany jako jeden ciąg, wykonywany bez przerwy, a pomiędzy kantatami grane są utwory instrumentalne (akompaniuje zaledwie pięcioosobowy zespół z Mapap na czele). Podczas nich śpiewaczka idzie się przebierać, a tymczasem tańczy para: mężczyzna, który symbolizuje tego wrednego typa, a kobieta raz jest rywalką, innym razem alter ego bohaterki. Tancerką jest reżyserka zarazem, Izadora Weiss, która od pewnego czasu zajmuje się już tylko choreografią i reżyserią, ale dla Olgi Pasiecznik, z którą czuje pewną duchową wspólnotę, zrobiła wyjątek i zatańczyła (w ostatniej z kantat jest cały passus, kiedy wykonują dokładnie te same gesty). Scenografia (Marleny Skoneczko) jest minimalistyczna, stroje też. Takie neutralne tło najlepiej towarzyszy skłębionym emocjom i pięknu niesionemu przez śpiew.
A Olga P. jest wspaniała. Ileż, poza cudowną barwą i techniką, znaleźć można w jej głosie, w jej interpretacji, jaką gamę uczuć: rozpacz, nadzieję, pragnienie zemsty, ból, czułość… Wychodzimy absolutnie zauroczeni. Po raz kolejny. Nie zauważając, że minęło półtorej godziny.
Komentarze
W bój!
Z czuć
Rzuć
Zdrój!
Skuj
Chuć!
Budź!
Stój!
Drwij
Z burz,
Rwij
Z zórz,
Żyj!
Twórz!
Jóżef Jankowski „Pobudka”
(A ten fragment z Rameau zaczął mi się śnić tuż przed ‚pobutką’ 😉 )
PAK-u, cudny ten Jankowski! Nie znałam 😆
A Barbarzyńców nieustająco kochamy 😀
Od tego fragmentu, który śnił się PAK-owi, nie raz zaczynałam dzień 🙂 Tylko w innym wykonaniu: http://www.youtube.com/watch?v=a-2o2PCOysw&feature=related
Drogą mailową zaraziłam nim już kilka osób, które mówiły mi, że słuchały przez kilka dni w każdej wolnej chwili i nie mogły się oderwać. I tak pobutka stawała się nieustająca 😉
Tak spojrzałam jeszcze na tego Jankowskiego… Proszę państwa, to ni mniej, ni więcej, tylko sonet 😆
Słucham sobie Olgi P. i nie mogę się oprzeć wrażeniu, jak naturalnie, przy zachowaniu całej barokowej konwencji, potrafi śpiewać. Niby wycina ozdobniki jak mało kto, a wcale się nimi nie popisuje! To taka odzyskana naturalność, jak przypuszczam. No bo ile techniki trzeba sobie wcześniej przyswoić, żeby móc do tego stopnia pozwolić zapomnieć o niej słuchaczom. A kantaty włoskie uwielbiam!
Tak na marginesie: czy nie robiła czegoś podobnego Kiri te Kanawa (jako „Czarodziejka”)? Kojarzę jak przez mgłę…
Ciekawe, dlaczego „wrednego typa” symbolizuje mężczyzna… w „modzie na sukces” jest odwrotnie… 🙄
Nie uwierzę, że Hoko ogląda Modę na sukces 😆 😆 😆
A dlaczego mężczyzna? Ano dlatego, że taka jest akcja w tych trzech kawałkach, a ściśle rzecz biorąc w skrajnych. Ten od Lukrecji gwałci ją, a ten od Agrypiny – to Neron, który kazał ją zamordować… Rinaldo zaś „tylko” puścił Armidę w TROMBĘ…
To nieprawda! Neron była kobietą!
Coś w tym jest. U Monteverdiego nawet śpiewała sopranem… 😆
Ma Pani Kierownicza to na myśli 😉
(Niestety, ilustracja tylko statyczna…)
Tu też tylko statyczna 🙁
Tu wreszcie dynamiczna, ale za to ciemno jest…
Hoko:
Bo nie wykonali żadnego fragmentu z Alciny! 😉
Specjalnie! 😀
No dobrze. To zapodam tu za miłą Bukę, która przysłała mi wiadomość do Chomika, że zna dobry sposób przekazywania plików:
„Proszę o podanie tego adresu osobie przekazującej na http://odsiebie.com/upload.html , która po umieszczeniu tam koncertu wyśle Pani linka do sciągnięcia. Portal bez limitów i niezwykle łatwy w obsłudze.
Bardzo dziękuję Buce 😀 i myślę, że może nam się przydać.
Właśnie! 😆
O… właśnie było do specjalnie 😀
😆
Nieśmiało zauważam, że maksymalny rozmiar jednego pliku w odsiebie wynosi 100 MB. Ograniczeń, jeśli rozumiem, nie ma co do liczby plików.
fajnego kota znalazłem – muzykalnego 🙂
http://i100.photobucket.com/albums/m3/smashdefense/Banjo-Cat.jpg?t=1251566506
Piękny Hokot 😉
Mógłby dołączyć się do tego towarzystwa:
http://www.joemonster.org/art/9958/Niecodzienna_mysia_orkiestra
Idąc na to przedstawienie, wiedziałam, że się nie zawiodę – Olga Pasiecznik pokazała klasę mistrzowską. Przepiękny głos, doskonała technika, wielka dramaturgia przekazywanych uczuć. I to w taki zupełnie swobodny, naturalny sposób, jakby nie było w tym nic trudnego. Do tego dochodzi uroda Pani Olgi, jakaś miękkość i łagodność w jej ruchach, w tańcu, w samej postaci. Ascetyczna scenografia, sprowadzona wręcz do niezbędnego minimum. Wyważone oddechy muzyczne między poszczególnymi częściami. Nie sposób przeoczyć choreografii – para tancerzy wykonywała jakiś naturalny taniec wypływający z muzyki, ale i jednoczesnie w naturalny sposób z ciała. To nie do przecenienia wielki atut tego przedstawienia – w całości bardzo wysmakowanego i wyrafinowanego. Wszystko razem – REWELACJA! Raczej dla wyrobionych słuchaczy, nie dla masowej publiczności filharmonicznej.
😆
Witam B. 🙂 Byłaś tam? Nie zauważyłam Cię 🙁
Kot Hoko to jest kot z królikiem. 🙂
Mysia orkiestra podobno gra do kaca. 🙂
I dlatego kot tupie?
No jak to? Do rytmu! 😆
Psy zdecydowanie wolą grać do kotleta, niż do kaca. 🙄
Ciesze się, że zaczęłam odwiedzać Twoje królestwo:)
Miałam miejsce na balkonie. Kupiłam chyba przedostatni bilet, a okazało się, że połowa balkonu była pusta… Może, jak to na premierach bywa, te niewykorzystane miejsca przeznaczone były dla sponsorów.
W ogóle było jakoś dziwnie pusto (zwykle na premierze wejściówkowicze siedzą na podłodze na poduszkach). Szkoda, żeśmy się nie spotkały 😉 Ja jeszcze poszłam pogratulować artystom i potem było coś w rodzaju małego jubelka.
Nie wiem, czy ten gra do kotleta, ale jaka ciekawa kompozycja i jakie uszy z talentem: 😀
http://www.youtube.com/watch?v=9_nrQQV6dBQ&feature=related
I trzeba też przyznać, że publiczność ma kulturalną. Nikt nie klaskał między częściami. 😆
POBUTKA TROCHĘ SPÓŹNIONA.
PS.
A mało w dyskusji o Oldze Pasiecznik 🙁 Ale tak chodzi mi po głowie, że jeśli ktoś nie jest z Warszawy, to wcale bliższa znajomość z jej śpiewem nie musi być oczywista… 🙁
(Nie, oczywiście pamiętam jak była w Katowicach i wspominam miło. Nawet jakaś płyta, albo dwie by się znalazły na półce. Ale to wszystko dawki niewielkie…)
No dobra. To w takim razie podrzucę, co złapałam – ktoś pozbierał jej (i przy okazji jej siostry) filmiki. Słuchajcie do woli 😀
http://usa.errachidia.org/1-Pasichnyk.html
Wielkie dzięki 😀 Nawet jest „Die Alte” Mozarta – tam to się dopiero p. Olga przeobraża! W linkach co prawda jest wersja audio z płyty. Ale sama widziałam, jak w okamgnieniu starzeje się o kilkadziesiąt lat na potrzeby wykonania 😉 Zresztą wokalnie też – dźwięk w nos + wibrato.
Dziękuję! (Chwilowo w pracy nie słyszę wierteł ekipy remontowej, da się czegoś posłuchać!)
To PAK ma w pracy Warszawską Jesień? 😯
Musique concrete (fr.) – muzyka betonowa, muzyka betonu
Bobiku:
Sądzę, że to wiertło, które mi w tej chwili przeszkadza potrafiłbym od muzycznej awangardy odróżnić… W końcu jej twórcy powinni choćby o własne nerwy i zdrowie dbać, nieprawdaż?
PS.
Czy Olga Pasiecznik z akompaniamentem muzycznym wiertła, to jest awangarda?
Zależy, co śpiewa. Jeśli regulując obroty wiertła akompaniator gra np. arie Mozarta, to raczej byłaby to po prostu nietypowa transkrypcja.
Może mam atak amuzji, ale transkrypcji nie mogę się doszukać.
Swoją drogą, u dentysty, to człowiek ma przynajmniej bardzo wypoczynkowy fotel…
Gostek @11:06 – muzyka Betonowa to (wedle terminologii używanej w szkołach muzycznych) muzyka Beethovena 😉
Poza Betonowem jest jeszcze Maszynowski 😉
😯
nie wiedziałem…… 🙁
U PAK-a leci Wiertłowski…
Viertło Letzte Lieder
No, dobrze, żeby Kierownictwo nie myślało, że daremnie tu pióro zużywa, to przyznam, że zachęcona wybieram się na spektakl WOK, tylko muszę jeszcze przytomnie termin wybrać, bo mam zakręcony październik.
Słowo nie idzie w las. 🙂
Za szybko wysyłam komentarze 😆
Awangarda wiertłowa na wygodnych fotelach – musique dentistique.
P.D.Q. Bach napisał „Trance and Dental Etudes”
Musique dentistique, jeśli maestro nie jest zbyt subtelny, może odbywać się nawet z wokalem.
Mój maestro lubi prowokować ciekawe recytatywy, zadając pytania otwarte, gdy paszcza wokalisty wypełniona jest jakimś badziewiem.
😆
Coś się do mnie dzisiaj przyczepił WP, mówi, że się powtarzam.
Powtórek nie akceptuje się. 🙁
Teraz za szybko!
Zagiął na mnie parol.
A teraz mój kot mu się nie podoba.
musique dentistique (fr.) – muzyka dentystyka, odm. muzyka protetyka
kadencja stomatologiczna, allegro wwiercando molto agitato
Donoszę, że nadwyrężam boki z ‚musique dentistique’.
allegro wwiercando molto agitato, a capriccio accelerando con affetto, doloroso, drammatico, apassinato ~ largamente delicatamente con sentimento.
Ja to sobie przypominam, że za każdej kadencji stomatologicznej przeżywałem podobną sekwencję:
borace espressivo – spluvace moderato – finale furioso – uff, vivace, non truppo. 🙄
Właściwie powinno być presto wwiercando, bo co tu wesołego w wizycie u dentysty?
Zależy komu. Dentyście może być całkiem wesoło.
vivace sadistoso!! 😀
Dentyście na pewno jest wesolo, bo mu to przeklada się na konkrety 😉
I tak oto hortensja zamknęła klamrę. Temat zamknięty.
fine vivace ~ molto concrete valutae
http://w288.wrzuta.pl/audio/3Qng0Fhko5z/zab_zupa_dab
Przestraszyli się dentysty? 😆
Takie duże bachorki?
To kędy Polityka trafiać będzie do ludu?
Za 3 miesiące koniec z Ruchem…
To jeszcze jest Ruch?
Ja kupuję w sklepie osiedlowym.
Kiosk jakiś jeden jest prywatny, a drugi Kolportera chyba.
Nie bój żaby, Zeenie, damy radę.
To jak ciągle lecą takie offtopy, to ja wrzucę film, na którym można obejrzeć, jak wyglądają dorosłe jeżyki 😉
http://www.tvn24.pl/2269964,12690,0,0,1,wideo.html
O przepraszam, ja o godz. 11:48 na temat, jak najbardziej 🙂
Sympatyczne stworzenia.
Zdziwiło mnie to, że pomocą dzikim zwierzętom musi zajmować się amator.
Nie powinnam się chyba dziwić, jak przychodzi co do czego trudno znależć pomoc.
Kiedyś w mojej okolicy zagubiła się chyba sarenka, błąkała się między ogrodzeniami.
Wydzwaniałam do różnych instytucji związanych z leśnictwem, bez rezultatu.
Może to i słuszny pogląd, słabszy musi zginąć, nie będziemy latać za każdą żabą, jeżem i motylem.
Dobrze, że trochę odmieńców jest na świecie.
sierściuch…
http://picasaweb.google.pl/mailzeen/Desktop?authkey=Gv1sRgCN_994fbjoGgeg#5387350470577901234
Piękny sierściuszek! 😀
Pamiętam kiedyś, dawno temu, takie zdjęcie przy pianinie, ale trudno było na nie wejść.
Bardzo charakterna mordeczka 😉
Bo Zeen ma wszystkie zdjęcia w wersji ‚niedostępne publicznie’, jak przystało na wampira.
W rzeczy samej, śmieszna i charakterystyczna mordka. 🙂
Kawałek ciała. 😀
Nieee, to było na jakimś Fotosiku, który się strasznie głupio otwierał.
Ale ryzy! Pewnie falszywy? Tak mowia o ryzych, nie wiem… 😈
Sybaryta, na kocyku lubi 🙂
A Wasze nie lubią? 😯
Oczywiście, że lubią. Wszystkie, nawet te, których nie mamy.
A propos ryżych – czy fałszywe ryże jest szczere?
Pewnie, że lubią 🙂
Wygląda niesamowicie. Miałam podejrzenie, że to zeen w kota przemienion 🙄
Mordechaj daltonista?
A jaki kolor włosów ma Wasza? 🙂
Mój najbardziej lubił leżeć na parapecie okna, od dołu grzało, na ptaki można było poszczekać, ech, żyło się.
Na starość chętnie za pelisę robił.
Nie będę rozdrapywać ran.
Dla niezorientowanych, skąd się wziął ryży:
http://www.blog-bobika.eu/?p=264#comment-30777
A ta od Mordechaja jest naprawdę ryża. Farbowana 😆
Szczera lisica 😆
Dzięki! Ryży wewnętrznie, pięękna metafora. 🙂
Ja lubię ryżych. 😀
Jakie oni tam interesujące rozmowy prowadzą. 😀
Ad.2 Wiem, podejrzałam na zdjęciu.
Dobranoc!
Taki kot zeena to poważna sprawa. Zwłaszcza od twarzy strony. 🙂
POBUTKA-TRAILER?
e tam, gadanie. koty są od środka bure, a nie ryże 🙂 ryże to są kury…
Moje koty uwielbiają wylegiwać się na na kocu, na moim lóżku i nie ma sily, która by je ściągnęla, gdy ja mam ochotę się polożyć 😯 😀
Hoko, Ty myślisz, że Kot Mordechaj nie wie, jakie są koty od środka? 😯
I nie prowokujcie mnie dziś wizjami wylegiwania się, bo bardzo jestem łasy na skorzystanie, a to mogłoby mieć poważne konsekwencje. 🙄
Ja wiem jakie są w środku!
Po upieczeniu – smaczne 🙂
Na MOIM łóżku???!!!
Hortensjo, jak możesz mówić tak oczywistą nieprawdę?
To nie wiesz, że łóżko jest wyłączną własnością kota?
To, że pozwala Ci na nim spać świadczy jedynie o jego dobrej woli 😀
Gostku.
Oczywiście, lóżko jest kotów, jakże moglam o tym zapomnieć! 😆 😆 😆
Oto jest prawdziwie głęboka myśl, godna KOTA.
Tak, KOT jest wspaniałomyślny,
pozwala w głębokiej dobroci serca składać sobie ofiary, zezwala na adorację, cierpliwie znosi wszelkie karesy i dzieli się z wyznawcami swoją skromną przestrzenią życiową. 😀
Ja czuję się wstrząśnięta i oszołomiona kocią łaskawością.