Mazovia Goes Middle Age
Festiwal nazywa się Mazovia Goes Baroque, ale baroku w tej „odsłonie” nie ma wcale. Jest średniowiecze, i to w znakomitym wykonaniu.
Ensemble Peregrina współzałożyła Agnieszka Budzińska-Bennett, o której już tu wcześniej wspominałam. Program Filia praeclara, zaprezentowany tego wieczoru przez czteroosobowy żeński zespół, a oparty na zabytkach zachowanych w starosądeckim klasztorze klarysek, został nagrany na płytę, którą swego czasu zrecenzowałam na łamach; nie podano w archiwum mojej oceny, a o ile pamiętam, była bardzo wysoka – pięć gwiazdek. Wspominam w tej recenzji o anielskim brzmieniu głosów; w naturze nie było inaczej. Atmosfera pełna wielkiego spokoju, pogody i łagodności; można było całkowicie się zrelaksować, odlatując w bliżej nieokreślone regiony. Ktoś mi powiedział po koncercie, że z lekka przysnął – myślę, że to właśnie był wynik pełnego zrelaksowania. Nudne to z pewnością nie było, i nawet nie tak jednostajne, bo był śpiew i jednogłosowy, i wielogłos, i w niektórych utworach akompaniament liry korbowej (grała Agnieszka). Głosy wyrównane barwowo i jakościowo. Może niektórym wydałoby się to za idealne, za bardzo uładzone? Mnie pasowało.
W drugiej części wystąpiła Corina Marti, szwajcarska flecistka i – jakby tu rzec – keyboardzistka, bo zajmuje się najwcześniejszymi instrumentami klawiszowymi. Corina jest też współzałożycielką, ze swoim mężem, polskim lutnistą Michałem Gondko, zespołu La Morra. Razem wystąpią na kolejnych koncertach, tym razem Corina grała solo, na przemian na fletach prostych (w tym podwójnym) i na malutkim klawicymbale, który jednak brzmiał zaskakująco głośno, klawesynowo. Grała utwory włoskie z przełomu XIV i XV wieku – ozdobnie, z improwizacyjnym rozmachem, choć momentami było to dyskusyjne – saltarella to jednak są tańce, więc raczej chyba powinny być rytmiczne. Ale i tak było to ujmujące.
Sobotni wieczór – to La Morra oraz Viva Biancaluna Biffi, zachwalana tu przez Wielkiego Wodza. Właśnie się łamię, bo jednocześnie są ciekawe występy na festiwalu Nowa Muzyka Żydowska: Wojtek Mazolewski Bund Band (program specjalnie na ten wieczór, z okazji rocznicy powstania w getcie), Horny Trees, a potem Raphael Rogiński solo. Chyba będę rzucać monetą… A potem można by jeszcze iść na Noc Tańca do Skweru na zakończenie festiwalu mazurkowego. Można się bawić do szóstej rano. Nie wiem, czy wytrwam…
Tutaj Corina gra na flecie.
Komentarze
Sam zaspałem, a muszę wrzucić pobutkę…
No cóż. Miałam problemy, już ich pewnie nie mam. Muszą zapewne wszystko odwołać.
Ja zawsze mówiłam, że ten szajs pamiętający Gierka się kiedyś rozwali… Sama tym latałam parę razy, ostatni raz w listopadzie, z Panem Premierem zresztą, i zdumiewałam się, że do tej pory nie zakupiono nowego samolotu…
Ech, co tu gadać.
Populizm… nie wypadało kupować. (Inna rzecz, że to podobno raczej lotnisko zawiniło, niż samolot…) Ech…
Miała być gęsta mgła…
Koncerty koncertami, ja chwilowo nie ogarniam konsekwencji.. w tym roku.
Lotnisko w Smolensku nie jest wyposazone w system pozwalajacy ladowac w gestej mgle.
Ten Katyn to jakies przeklenstwo.
Ja też, Gostku, nie ogarniam. Nikt nie ogarnia. O koncertach tak mi się wspomniało w nawiązaniu do wpisu po prostu.
Na blogu kulturalnym wypada pożegnać szczególnie p. wiceministra kultury Tomasza Mertę. Znałam go jeszcze z poprzednich kadencji (dużo o nim mówi, że pozostał w ministerstwie mimo zmiany opcji), jako prawdziwego patriotę bez reszty oddanego kulturze, no i po prostu przyzwoitego człowieka.
Był też melomanem, spotykałam go na koncertach…
[‚]
wypada też pożegnać Janusza Zakrzeńskiego, wybitnego i charakterystycznego aktora
[‚]
No właśnie! Kto nam zagra Piłsudskiego? 🙁
[‚]
Koncert wtorkowy z Minkowskim też odwołany (to zwłaszcza do mt7, z którą miałam iść)…
Dziękuję za wiadomość.
Ciągle nie mogę powrócić do równowagi.
Wyobrażam sobie szok rodzin.
Ponoć żądali od pilota lądowania w Mińsku lub Moskwie. Może to próba zrzucenia odpowiedzialności, ale pamiętam lot do Tblilisi, gdzie pilot odmówił Prezydentowi odrzucenia podobnego polecenia. Janusz Zakrzeński to nie tylko Piłsudski. Kto go pamięta jako Janosika? Arkadiusz Rybicki z rodziny tak zaangażowanej od samego poczatku w Ruchu Młodej Polskiej.
Szef Sztabu Generalnego i dowódcy najważniejszych rodzajów sił zbrojnych. Procedury wojskowe chyba nie dopuszczają lotu ich wszystkich razem, ale tu nie obowiązywały.
Oglądałem kanał RT – angielskojęzyczny Russia Today. Pokazywali szczątki samolotu na przemian z filmem z Putinem i Tuskiem w Katyniu i z odkrytymi grobami zamordowanych (tak to nazwali) polskich oficerów. Bardzo dużo miejsca poświęcili w TV francuskiej. Kilkanaście minut mówił polski ambasador.
O muzyce trudno pisać, chyba o II części Eroici albo o sonacie Chopina.
Pana Arama (tak go nazywano) Rybickiego pamiętam akurat z dość groteskowego epizodu na Midem kilka lat temu, ale nie będę teraz przypominać… Bo i on był kiedyś wiceministrem kultury.
Ale zasługi opozycyjne – tak, razem z całą rodziną Rybickich.
Ogromnie mi też żal p. Andrzeja Przewoźnika. Jak ktoś napisał na innym blogu, cóż za straszna ironia losu, że znalazł koniec razem z Kurtyką…
Wzruszają mnie reakcje Rosjan – przede wszystkim tych zwykłych ludzi, w Moskwie. I dziennikarzy – Ludmiła Lwowa z Radia Majak popłakała się na antenie.
Putin i Tusk znów się tam spotkają…
No cóż, dla mnie zginęli tragicznie przede wszystkim ludzie, nie szef tego czy owego urzędu.
Czuję, że wszystkie poprzednie emocje, wrzawy i kłótnie, prawdziwe i wymyślone, straciły na znaczeniu i pokazały, jak mało istotne są w obliczu kruchości życia.
Tak, to samo napisałam przed chwilą w innym miejscu.
Pokazywali kilkakrotnie żołnierzy rosyjskich wracających od szczątków samolotu. Widać było, że byli wstrząśnięci, ale jeden z nich sprawiał wrażenie, jakby zajrzał przez moment na drugą stronę. Czuję jakoś intuicyjnie, choć i rozumowo też, że ta tragedia może doprowadzić do przełomu w stosunkach rosyjsko-polskich.
Też tak czuję. Chyba to już się dzieje.
To prawdziwa tragedia. Zdecydowanie odbieram ją tak, jak pisze powyżej mt7. Teraz sprawa zupełnie dzisiaj na marginesie (choć bardzo charakterystyczna i wiele mówiąca). Otóż wielu dziennikarzy i polityków usiłując określić znaczenie zmarłych używało określenia „elita intelektualna kraju”. Bardziej odpowiada mi określenie konsekwentnie używane przez rzecznika prasowego MSZ Piotra Paszkowskiego „elita polskiego życia publicznego”.
Mnie też.
W porywach dziennikarskiego uniesienia padały określenia „kwiat inteligencji polskiej” (TV Polonia)… 🙁
Tak, mnie tez.
Juz troche oprzytomnialam, choc ciagle nie moge uwierzyc.
Claire Chazal ladnie poprowadzila dziennik na jedynce. Rano w pobliskiej kawiarni tureckiej o niczym innym nie mowiono i bylam mile zaskoczona znajomoscia naszej historii przez przypadkowych przeciez Francuzow.
Szkoda tylko, ze na forach Libération i Le Mondu roi sie od oszolomow. W takich sytuacjach odnosze wrazenie, ze francuski ludek forumowy uwaza nas za malpy w klatce.
I lepiej jeszcze. Ja się już niczemu nie dziwię. Myślę, co myślę. Ale, jak już napisałam gdzie indziej, mam teraz potrzebę się przymknąć. Zbyt duży szok.
To moje było do passpartout.
Teresko, a w jakim sensie małpy? O co im chodzi? Jakoś nie umiem sobie wyobrazić.
Taaak, wielowymiarowosc tej tragedii mnie poraza. Paradoksalnie swiat przypomnial sobie o Katyniu. Jeszcze jak przypomnial. Tylko za jaka cene.
KARINE L.
10.04.10 | 18h42
Le pilote a t il confondu vodka russe et vodka polonaise?
Daniel Lattanzio
10.04.10 | 18h34
Et le brouillard, il fait partie du complot ?
To dwa ostatnie commenty z Le Mondu. Pozostawie bez komentarza.
Szczególnie w takich momentach pożądane są wyczulenie na słowo i nadzwyczajna odpowiedzialność za nie – mówione i pisane; tak ze strony dziennikarzy, jak polityków czy wpisujących się na forach internetowych…
Oh, merde.
Co tu komentować.
To jeszcze jeden, ale to juz ostatni
Fred DEL
10.04.10 | 15h22
70 ans après, Staline parvient toujours à tuer du polonais. Faut quand même reconnaître qu’il est fort cet homme là ! Non, plus sérieusement, ça leur apprendra à voler dans des épaves, connues et reconnues comme telles par tous les spécialistes de l’aviation civile.
No, z ostatnim zdaniem to się akurat zgadzam.
To niesamowite.
Dorotko kochana, z trescia tak, z forma o wiele mniej sie zgadzam.
Niesamowite z ta Brazylia, a wlasnie tak myslalam o tym, co powinna zrobic w takim przypadku Unia? To pierwszy przypadek, gdy z dnia na dzien ginie i para prezydencka, i polityczna elita kraju czlonkowskiego. Jakos nie trafilam na reakcje Brukseli, ale moze jakas byla.
Jeszcze takiej zbiorowej raczej nie.
To też niesamowite – przeklejam z gazeta.pl:
To, że dziś Niemcy otoczone są przez przyjaciół, że wszystkie kraje sąsiednie są demokracjami, zawdzięczamy Polsce. Tam, dokładnie w Gdańsku, zapoczątkowano ruch opozycyjny, który doprowadził do wolnych wyborów w Polsce, upadku muru berlińskiego i wreszcie całego bloku wschodniego. Od samego początku uczestniczył w tym zmarły dziś tragicznie polski prezydent Lech Kaczyński. Jego historia jest także historią młodej polskiej demokracji – brzmi fragment specjalnego programu niemieckiej telewizji ARD.
Az mi sie nie chce wierzyc! Nieprawdopodobne, zupelnie nieprawdopodobne.
Pokazali te kilka słów od Putina. Wyglądał – na ile on jest w stanie tak wyglądać – na autentycznie zatroskanego.
Cosik jednak jest, nie bardzo wiadomo, co, ale jest:
za Gazeta:
Jak powiadomiło hiszpańskie źródło rządowe, Unia Europejska zadecydowała, że poniedziałek będzie w Brukseli dniem żałoby po sobotniej katastrofie samolotu w Smoleńsku, w której zginął prezydent Lech Kaczyński i wielu innych przedstawicieli polskich władz.
Pani Tereso droga, francuskie oszołomy to pikuś.. Proszę spojrzeć ( albo lepiej nie..) na polskie fora.. jest różnie, bardzo róźnie.. Ludzkie..
Ale koledzy z Francji spontanicznie dzwonią i reagują jak ludzie, może dlatego, że byli tu tydzień temu…i zobaczyli np. tłum w Krakowie pod oknem na Franciszkańskiej..
Rzecz w tym, mapap, że polskie oszołomy to my aż za dobrze znamy, nie są dla nas niespodzianką. Ale takie zagraniczne komentarze to zawsze część obrazu, jak nas w świecie widzą, i na to się nie poradzi.
Noo, niektóre niemieckie komentarze też są okropne. Ale obok nich są głosy domagające się wręcz ich wykasowania lub zamknięcia dziś możliwości komentowania, żeby hołota nie mogła bezcześcić żałoby Polaków.
Polskie komentarze daruje sobie z radoscia. Najgorsze to, ze wybory mamy niczym noz na gardle. Na chybcika. Byle ludnosc nam sie zmobilizowala i poszla do urn. I pomyslala uprzednio. A ludnosc nieobliczalna, oj, tak.
Dwie partie muszą nowych kandydatów wystawić…
Może i lepiej na chybcika. Może agresji będzie trochę mniej, bo nie będzie czasu na szukanie haków… ale może naiwna jestem 🙁
Na fora nie zaglądam od dawna.
Ciągle jestem półprzytomna.
Ja też i właściwie nie wiem, dlaczego. Chyba z nadmiaru absurdu 😯
wyswietlil sie rok 1144 – konsekrowano katedre w Plocku;
Ja tez nie moge sie uspokoic, rano sie trzeslam, nawet dopytywalam, czy to nie jaki Prima Aprilis, teraz sledze 10 razy to samo. Absurd w czystej postaci, paraliz totalny.
A oszołomy są wszędzie. Taka ludzka natura 🙁
Roznica miedzy oszolomami polega na ilosci bledow ortograficznych. Niestety, ci rodzimi jednak przoduja.
To samo. Błąkam się cały dzień od sieci do tv i z powrotem. Czas, trzeba czasu.
Tak, ja też cały dzień spędziłam między kompem a TVN24.
Wlasciwie to chyba szukam informacji, ze to wszystko bylo jakims atakiem hakerow na serwisy informacyjne.
Ja nie miałam złudzeń od początku. Mało co już mnie dziwi…
Nie wiem, chyba sprobuje zasnac. Jutro sprawdze, czy to prawda. Jakos ciagle granice absurdu przede mna.
Dobranoc, Tereniu.
Dobranoc, Dorotko, i obudzmy sie w lepszym swiecie
Przepraszam, że w takiej chwili, powiem tak:
durniów nie brakuje w żadnym narodzie i pod żadną szerokością geograficzną.
Anonimowość sprzyja ujawnianiu wszystkich chorych fobii.
Nie można tego czytać, bo się człowiek wstrętu do współbraci nabawi.
Czym się różni prostak fracuski, niemiecki, czy jakiś, od polskiego?
Każdemu się wydaje, że dobrze zna i rozszyfrował innych.
Mówię to bez żadnych emocji, bo tego właśnie uczy to wydarzenie.
Emocje wiodą na manowce, pozwalając innym na nich grać, oddajemy się w ich ręce.
A kruche życie każdy ma jedno i niezbyt długie, więc taka chwila refleksji i żalu z powodu śmierci każdego człowieka, która mnie umniejsza, jest bardzo ważna i cenna.
Dzwon bije dla mnie/ dla nas.
Pobutka… (Dzisiaj to już może być tylko lepsze od wczoraj.)
Z Gazety.pl:
Węgierski dziennik „Magyar Hirlap” pisze, że tysiące mieszkańców stolicy złożyło kwiaty i zapaliło znicze pod pomnikiem generała Bema w Budapeszcie. Dziennik podkreśla, że wstrząśnięci Węgrzy przychodzili pod pomnik spontanicznie.
A Katyń Wajdy pójdzie w telewizji Rossija w czasie największej oglądalności 😯
http://www.echo.msk.ru/blog/ganapolsky/670899-echo/
Долгие годы Россия не хотела покаяться за Катынь. Она логично заявляла, что это было давно и расстреливали те, к кому мы сейчас не имеем никакого отношения. Она напоминала, что преступления сталинизма давно осуждены и правомерно объясняла, что каяться каждый день – это глупо.
И вот я думаю об этой авиакатастрофе.
Разве мы виноваты? Разве мы устроили туман возле аэропорта? Разве мы заставили поляков использовать «Ту-154» в качестве президентского самолета? Разве мы сидели в кабине пилотов и четыре раза заходили на посадку?
Конечно не мы!
Но лично мне хочется восклинуть: «Дорогие родственники погибших, дорогой польский народ. Мы не хотели, но мы опять принесли вам горе. Мы ни в чем не виноваты, но именно ваши граждане разбились на нашем самолете. Мы не ответственны за погоду, за самолет, за высоту деревьев, за поведение польских пилотов.
Но лично я, кроме самых искренних слов соболезнования, прошу у вас прощения. Не за что-то конкретное, а за то, что новое несчастье принесла вам именно Россия, гражданином которой я являюсь. Я прошу прощения за то, что ваши родные погибли именно тогда, когда летели в мою страну, именно за то, что в моей стране погибла часть политической элиты Польши. Я не сидел за штурвалом вашего самолета, но глубоко понимаю, что это несчастье не только человеческое, но и государственное, потому что польское государство еще долго будет отходить от этого удара. Поэтому я прошу прощения и перед Польшей, как страной. Я понимаю, что лично ничем перед ней не провинился, но я россиянин и поэтому чувствую частичку своей вины просто потому, что на моей территории погибли граждане его страны.
Это лично моя позиция и следовать ей я никого не принуждаю.
Теперь мы с поляками скреплены двойной кровью. К двадцати двум тысячам добавьте еще почти сотню.
Понимаете, это испытание не столько для поляков, сколько для нас.
Повернем ли мы вскоре наши отношения снова к холодной войне.
Или, во имя тех, катынских расстрелянных и Качиньского и его коллег, летевших, чтобы навсегда перевернуть страницы вражды и непонимания, эти страницы перевернем мы с вами, начав писать российско-польскую историю с чистого листа.
Straszny paradoks, że LK tak naprawdę swoją śmiercią osiągnął to, co chciał uzyskać za życia i może inaczej być nie mogło 😯
No wiec wlasnie, nie moge sie tez od tej mysli uwolnic.
Trudno przewidzieć przyszłość w tej materii.
Co zrobić żeby ta tragedia,jak wszystkie przed nią, nie utonęła w morzu prywaty i głupoty? Może gdyby miejsca posłów i senatorów, którzy zginęli w
katastrofie na zawsze pozostały puste? Jako memento dla całej klasy politycznej i dziennikarzy.Żeby pamiętali codziennie, że interes Polski i Narodu jest dobrem najwyższym.
Ale co zrobić, jeśli każdy ma własny pogląd na interes Polski i Narodu? I niektóre poglądy są sprzeczne?
Znów tyle pytań bez odpowiedzi…
Konie chodzą w zaprzęgu aby dowieźć woźnicę do celu. Nie sądzisz, że parlament to taki zaprzęg, który powinien okiełznać nasze konie?
Oby tak było…
Ganapolski jest cytowany tutaj – i jeszcze, że w Moskwie wykupują biało-czerwone kwiaty.
Do Oskara:obyś miała rację i oby to się nie rozpłynęło jak 5 lat temu.
Miałam telefon z Petersburga.Dima mówił,że nigdy w życiu nie doświadczył w mieście takiej ciszy jak dziś podczas minuty milczenia.Wszyscy będą oglądać „Katyń”,zresztą rosyjska inteligencja obejrzała go już dawno.Może coś z tego wyniknie na przyszłość?
Dla relacji polsko-rosyjskich może coś dobrego z tego wyniknie. Przynajmniej tak się zapowiada.
O kraju się nie będę wypowiadał — dość samej tragedii.
Nie moge, przed chwila na jedynce ksiadz wspominajac LK nie omieszkal skupic sie glownie na ukladach polit-biz i 4 i 5 rozbiorze Polski, a na koniec, ze modli sie goraco za powolanie Chrystusa na krola Polski, zeby mogl sprawowac wladze w sytuacjach takich jak ta…..???
Rece opadaja… powrot do przeszlosci…
Nie włączam TVP, żeby się nie truć.
W kwestii przewielebnego : cóż, nagły „wakat” u władzy różne budzi apetyty…
Trochę mnie pocieszyła migawka z Sejmu w „Faktach”. Wszyscy tam, i to z różnych opcji, są nie tylko wstrząśnięci, ale i na swój sposób zniesmaczeni tym, co było wcześniej. Adam Bielan powiedział wręcz, że nie wyobraża sobie w tej chwili powrotu do polityki takiej, jaka była. Jest nadzieja, że kampania przedwyborcza będzie jednak inna.
Inną sprawą jest zwierające szeregi oszołomstwo wśród wyborców. Czy będzie w stanie coś narzucić politykom czynnym? Oby nie. Oby rozsądek zwyciężył.
Ten paradoks chyba nie jest paradoksem. Historia zna więcej przypadków, gdy śmierć pozwoliła osoiągnąć coś, co za życia było nieosiągalne dla tej osoby. Ale nie tylko prawda o Katyniu. Ta tragedia, jak w tej chwili już widać wyraźnie, pozwoli na lepsze stosunki polsko rosyjskie. To wydarzenia pozwala Rosji zmienić swoje nastawienie bez upokorzenia, które, choć czysto wyimaginowane, dotąd przeszkadzało.
O niektórych, może i dość dużych, kręgach kościelnych nie warto mówić. Chyba ich wpływy zaczynają słabnąć, a z odchodzeniem stąd ich społecznej podstawy – bardzo wiekowej – stracą znaczenie zupełnie.
Stanislawie drogi, obys prorokiem byl! Byle nie Mahometem!!!
A ja niestety widzę coraz więcej takich tekstów i takich postaw, że zaczynam się obawiać o to, co będzie się działo dalej.
Właśnie na blogu Pani Janiny pojawił się komentarz, z którego wynika, że ni mniej ni więcej, tylko ona jest winna katastrofie 😯 A to tylko mały nieśmiały wypad. Nie włączam TVP, ale z relacji czytam, co się tam wyrabia, a „Rzepa” (i jej forum), a jeszcze trochę innych miejsc? Grozą wieje.
Tomasz Merta był wiceministrem kultury od 2005r., przyszedł do ministerstwa wraz z Kazimierzem Ujazdowskim.
Tomasz Merta przyszedł do ministerstwa jeszcze za pierwszej kadencji Ujazdowskiego, czyli za premiera Buzka. Rozmawiałam z nim w 2001 r., kiedy tworzył ostatecznie po roku zlikwidowany Instytut Dziedzictwa Narodowego.
Mahometem nie będę. A chuliganów pióra – zarówno tych z marginesu społecznego jak i z przykościelnych kół neoeNDeckich nie brakuje. A że wszystkiemu winna oprócz cyklistów Pani Paradowska, to i dobrze. Kto myślący to potraktuje poważnie?
Wiesz, kochana, z mojego punktu widzenia juz samo sprowadzenie jednej tylko trumny jest uheroicznianiem. Dalej nastepuje wielokropek dlugi jak do Smolenska.
Stalo sie, co sie stalo, ale moze ciszej nad tymi trumnami. Bo nie tylko nad ta trumna, a o tym zdaja sie zapominac.
Stanislawie drogi, z doswiadczenia tyminskiego wiemy, ze narod nieobliczalnym jezd!
Właśnie znalazłam mój stary tekst, gdzie był wspomniany p. Merta:
http://wprost.pl/ar/10015/Ministerstwo-instytutow/
Prehistoria… 🙂
Stanisławie, ale coraz to padają głosy ludu – na żywo słyszałam właśnie w TVN24 – że wyście, dziennikarze, tak się z naszego prezydenta wyśmiewali, a teraz tak ciepło o nim mówicie, powinniście przeprosić…
Już się tyle zapomniało. Cóż, o zmarłych tylko dobrze. Nie mam nic przeciwko, też nie lubię opluwać zmarłych, ale ta krótka pamięć…
Pan Merta, w latach 2000 – 2001, był doradcą ministra, a nie wiceministrem. Poza tym był współautorem programu PiS w dziedzinie kultury. Był też członkiem rady programowej, nielubianego tu, Muzeum Powstania Warszawskiego.
Przecież nigdzie nie pisałam, że wcześniej był też wiceministrem. A o Muzeum Powstania Warszawskiego nigdy tu nie było mowy. Co przez kogo jest lubiane, a co nie, lepiej się nie domyślać, jeśli się nie wie.
Dodam jeszcze, że byłam na otwarciu tegoż muzeum. I proszę ze mnie nie robić zoologicznej antypisiarki – z wieloma ludzi powiązanymi z PiS, a związanymi z kulturą, dawałam radę się dogadywać; jednym z nich był właśnie p. Merta. Kibicowałam też (na łamach „Polityki”) stworzonemu przez ludzi związanych z tą opcją ruchowi chórów Śpiewająca Polska.
To przepraszanie to jakas choroba narodowa. A moja swietej pamieci bardzo przedrewolucyjna Babcia arystokratka zawsze mi powtarzala (co sie msci): tak rob, dziecko, zebys przepraszac nie musiala…
Otóż to właśnie. Przypomina mi to słynne: na wszelki wypadek zachowaj się przyzwoicie 🙂
Wiesz, Dorotko, zeby to jeszcze wchodzilo w kodeks drogowy ludzkich poczynan…
Swiat bylby rajem!
A tak w ogole to jezeli na prawo jazdy trzeba zdac kodeks, to dlaczego przy prawe do doroslosci nie ma takich zasad?
Sama nie wiem, do kogo to pytanie.
Wyszedl rok 1938
W obecnym kontekscie nie bede szukac, co sie wydarzylo, bo wiadomo, ze walizka stala w kazdym przedsionku.
Pytanie bylo do przestworzy 😉
To ja w Morfeja. Dzisiejszy dzien mial byc lepszy. Byl? Dla kogo byl?
A ja sobie wspomniałem, jak 25 lat temu poszedłem zupełnie surowy na egzamin, poza terminami, bo byłem jednym z tych artystów, którzy jakimiś terminami się nie przejmują, za to sztukę zasypywania dziekana kwitami doprowadzili do perfekcji, no i coś tam bez przekonania opowiadałem. Pan doktor, też bez przekonania, wpisał tróję. Człowiek sympatyczny i życzliwy, spytał, czy nie miałem czasu się nauczyć. No nie, nie miałem… Potem nigdy już z nim nie rozmawiałem, a on poszedł w politykę i został prezydentem. Nigdy się z niego nie śmiałem, chociaż do soboty to było trendy. To tyle jeśli chodzi o mnie w tej sprawie. Politykować nie będę.
No i dobrze.
Szkoda, że tamten zaczął. Gdyby nie to, pewnie by żył. I pewnie by był ogólnie lubiany jako sympatyczny i życzliwy naukowiec…
Dobranoc!
Pobutka.
Jaka pobutka, ja dopiero idę spać, zakończywszy rozmowy polsko-szwedzkie (Szwed miał urodziny, a muzyk, uczeń Szostakowicza przez chwilę).
Po północy u mnie, słuchawki (te od muzyki) wysiadły, Jerzor chrapie, potwierdzenie lotu do Warszawy (na Targi Książki) przyszło, hurrra, lecę!
Ale najpierw moze pójdę spać.
Dzień dobry po tamtej stronie Kałuży tym, co muszą wstawać.
Dzień dobry, także śpiącym!
Na Targach Książki niestety nie będę. Lecę daleko, na szczęście nie „tutką”. Wyznam, że czuję się po tym wszystkim trochę dziwnie także dlatego, że rozwaliło się coś, czym leciałam kilka miesięcy wcześniej…
dcdd, taki kod. Jakby nie interpretować dwa ostatnie człony brzxmią jednoznacznie.
Mnie się Muzeum Powstania Warszawskiego bardzo podoba od strony „technicznej”. Akcenty ekspozycyjne można trochę inaczej rozłożyć, to i owo dodać, ale to wszystko jest jeszcze możliwe do zrobienia w przyszłości. Dyrekcja MPW też ponoć miała lecieć, ale została poproszona o „posunięcie się” w celu zrobienia miejsca dla kogoś ważniejszego. Tkie historie będą się pewnie mnożyć.
Zarzuty pod adresem dziennikarzy są coraz głośniejsze. Po drodze do pracy słyszałem jednak, oprócz zwrócenia uwagi na bezsens takich zarzutów, jeszcze uwagę, że w przypadku Holandii czy Wielkiej Brytanii, mówiono by o zmarłych normalnie, bez nagłego olśnienia sprawiającego, że osoby powszechnie krytykowane nagle stają się świętymi obrazkami. Osobiście uważam, że, zgodnie z naszą tradycją, nie jest wskazane ostre krytykowanie zmarłych, osób tak znaczących również, a może przede wszystkim. Ale przesada, jak w każdym przypadku, cnotą nie jest. A oglądając wczoraj TVN24 miałem momentami wrażenie, że oglądam TVP1. Ułatwia to stawianie dziennikarzom zarzutu, że wcześniej bezzasadnie atakowali określone osoby, skoro teraz widzą, że były to osoby bez skazy. Dla ścisłości – nie chodzi mi o to, żeby przypominać błędy a tylko, żeby nie przesadzać w idealizowaniu.
A zachowania przyzwoite nie są ani „trendy” ani „cool”. W ogóle, gdyby nie Władysław Bartoszewski, już to słowo zostałoby opatrzone w SJP określeniem „arch”. Właśnie sobie przypomniałem, że moja babcia miała zwyczaj mawiać „tak się nie godzi”. To już też archaizm.
Dyrekcja MPW „posunęła się” dla Rodzin Katyńskich.
Tak tylko zauważę, że nieco więcej poważki słychać. Więcej nie powiem, bo od procesów beatyfikacyjnych z zasady trzymam się z daleka.
Alicjo,
dziękuję, że nie o katastrofie.
Stanisławie,
po każdej śmierci pojawiają się komentarze, które są pełne pustosłowia. Trudno — na gorąco nie da się powiedzieć czegoś rzeczywiście ważnego i nowego, po prostu takie refleksje wymagają czasu i dystansu, których telewizje informacyjne nie dają.
No tak, poważka to standard na takie okazje. Skutek potem taki, że szaremu słuchaczowi kojarzy się z żałobą. Nawet się zastanawiałam, czy wokół tego problemu wpisu nie popełnić… Ale może jeszcze za chwilę.
Bardzo dobry temat na wpis. Gratuluję pomysłu. I IMHO, sugerowałbym nie odkładać go na później.
No, ale muszę się wsłuchać, co gdzie nadają, bo zwykle oglądam i słucham tylko parę programów 😉
Uhm… wczoraj słyszałem Chopina, Beethovena, Griega, Mahlera. (Jeśli można jakoś pomóc…)
No dobra, ale w którym programie? Ja mam już swoje spostrzeżenia związane z TVN24 😉
W Trójce Bach na organach 😯
Egzotyka…
Ach, już wiem, PAK-u, to też z TVN24, z trasy przejazdu.
do linku Pani Kierowniczki do Pani Paradowskiej dodam to
http://wiadomosci.onet.pl/2153773,11,posel_pis_w_naszym_dzienniku_rosja_mataczy,item.html
czekam tez na wpis na temat 🙂
W większości TVP1, ale fakt — przełączyłem na TVN24 w pewnym momencie…
Leciał wtedy jako podkład, po Chopinie (w naturze, na lotnisku), marsz z Eroiki, potem Adagietto, potem Śmierć Azy.
Kod afec pasuje do wypowiedzi posła Górskiego. Ręce i uszy opadają. Z ostatecznego wytłumaczenia rozbieżbności wynika, że samolot czterokrotnie zgłaszał chęć lądowania, ale podszedł do lądowania tylko raz. Wredni Rosjanie, jak wynika z NDz, sugerowali lądowanie gdzie indziej, ale nasi dzielnie to zignorowali i postawili na swoim. Skutek był, jaki był, ale w sumie nasi górą. Nic nie tworzę, rozwijam tylko logicznie dorobek myślowy posła Górskiego. Czy w tej redakcji nie ma żadnego myślącego redaktora, choćby i zajadle prawicowo-nacjonalistycznego?
A swoją drogą jest wystarczający powód do smutku, a my się tutaj dodatkowo samoumartwiamy sprawami dodatkowymi. Czy tak naprawdę warto sobie takimi publikacjami zawracać głowę?
Ech, Stanisławie, gdyby tak można było pozwolić sobie na luksus całkowitego zignorowania podobnych głupot. Niestety oszołomstwo powoli otrząsa się ze stuporu zaczyna snuć teorie, którepo przekroczeniu pewnej masy krytycznej, moga zniweczyć to, co dobrego na razie między Polska a Rosją powstaje. Chyba nic tak nie zniechęca, jak odtrącona dobra wola. A przecież ze strony Rosjan czuje się teraz moc dobrej woli.
Mam nadzieję, że Rosjanie będą ponad Nasz Dziennik. Oni naprawdę świetnie orientuję się w naszych sprawach i wiedzą, kto jest kim. Byle ktoś świadomie u nich tych bzdur nie nagłaśniał, czego w samej rzeczy wykluczyć nie można.
Nasze dziecko, które skądinąd bardzo przeżywa katastrofę, choć raczej pod kątem osobistym („a co oni czuli jak samolot spadał?”) bardzo się ucieszyła (toutes proportions gardees), kiedy usłyszała ten marsz żałobny Chopina, bo była pewna, że gdzieś muszą go zagrać.
W PR 2 w sobotę i niedzielę dużo muzyki organowej, ale akurat nie natknąłem się na Bacha – nie wiem co to mogło być. Jakiś Franck? Mendelssohn? Bacha za to dużo KdF, fugi z WTC na kwartet smyczkowy, Powracające Fale, Chaconne z Polskiego Requiem, no i oczywiście Chopin jak zawsze niezawodny – wczesne nokturny.
W TVP Kultura Anderszewski Bach i Szymanowski, jakiś Bruckner z Karajanem, Agata Szymczewska (chyba też Szymanowski), Scherzo b moll z Rubinsteinem…
Sam dla siebie puściłem Mszę c moll Mozarta (427) i ze zdumieniem odkryłem że nie znam jej (no bo zawsze Requiem i Requiem), ale podoba mi się bardziej od Requiem.
Żadnych wypowiedzi „kontrowersyjnych” nie słyszałem, ale i też nie słuchałem specjalnie. Dziś rano coś mi mignęło jednego redemptorysty, ale wolałem nie otwierać linku.
Gostku, jesteś szczęśliwy, że niektórych wypowiedzi nie znasz. Przed chwilą odzytałem koleżeństwu w pokoju, co w Naszym Dzienniku napisano na podstawie wypowiedzi Górskiego. Wszystkich zamurowało.
Ja w takich momentach staram się ograniczać przyjmowanie dodatkowych informacji do minimum. Nie lubię słuchać rozważań, domysłów, gdybań.
Telewizję włączałem sporadycznie, kilka razy w ciągu dnia po kilka minut, żeby zobaczyć, czy nie ma jakichś nowych wiadomości.
Niech zyje spiskowa teoria dziejow, tak droga niektorym. Tez uslyszalam juz zdanie, ze jak Bierut polecial do Moskwy, wrocil w trumnie…
Właśnie dostałem służbowy przegląd prasy. Dzisiaj każdy dziennik jako osobny plik. Czytam wspomnienia o niektórych. Aram Rybicki wspominany, ale nie do końca dokładnie. U mnie w pracy niektórzy dobrze znali go służbowo z czasów, gdy był szefem Departamentu Kultury. Wszyscy wspominają bardzo dobrze, bo znam te opinie jeszcze sprzed katastrofy. W prasie czytam o Młodej Polsce. Brakuje mi tam wielu informacji, w tym o współpracy informacyjnej z KOR-em w czasie, gdy Ruch Młodej Polski już był bardzo aktywny. Również współpraca z Dolnym Śląskiem. Tam rozpowszechniali „Bratniaka”, tytaj „Biuletyn Dolnośląski”. Co by nie pisać o twórcach Biuletynu, był on niezwykle waznym źródłem informacji i taką rolę starał się pełnić z bardzo dobrym skutkiem. Prenumerowałem zarówno Bratniaka jak i Biuletyn Dolnośląski.
Jeden z tekstów przypomina rolę odegraną przez ojca Ludwika Wiśniewskiego z dominikańskiego kościoła Św. Mikołaja w Gdańsku w powstaniu RMP, a wcześniej w skontaktowaniu późniejszych organizatorów RMP z KORem.
Tereso, poleciał w futerku, wrócił w kuferku. Tak to ujęła ulica.
Zrobiłam wczoraj trochę zdjęć po drodze na mszę za Księdza Romana Indrzejczyka z mojego stowarzyszenia, który również zginął ku rozpaczy wielu osób.
Tu można spojrzeć, jak ktoś chce:
http://picasaweb.google.pl/maria.tajchman/WarszawaPoKatastrofie#slideshow/5459198075959117618
Marszałek Komorowski ogłosił nominowanie generała Kozieja, wiceministra MON w rządzie PiS, na stanowisko szefa BBN. Decyzja tylko pozornie zaskakująca. Generał Koziej jest nie tylko specjalistą w sprawach obronności i szeroko pojętych spraw bezpieczeństwa narodowego, ale także przeciwnikiem czysto militarnego rozwiązania problemów Afganistanu. Uważa, że całą wyprawę afgańską należy odebrać NATO i przekazać ONZ. Zacząć od pomocy gospodarczej dla tego kraju, a wojsko wykorzystywać tylko do ubezpieczania programu pomocy ekonomicznej i społecznej. Jak na generała, oryginalne.
Górski to ten od końca cywilizacji białego człowieka. Chyba musiałby ciężko zachorować, żeby nie popisać się teraz, tendencyjnie w tendencyjnym pisemku.
Ja takich pieszczotliwie nazywam wahabitami 🙂
Cieszcie się, że żyjecie w katolickiej Polsce, a nie w Arabii Saudyjskiej…
Dajcie spokój. Nie ma większych różnic między idiotą piszącym w „Naszym Dzienniku”, a idiotą piszącym w „Gazecie Wyborczej”. Poza siłą rażenia.
Miałem nie politykować 👿
Są różnice – w rodzaju i rozmiarze idiotyzmu. A siła rażenia idiotów z „ND” jest niestety w tej chwili wzmocniona przez Internet.
Wstyd – napisałam to dziś już gdzie indziej – że coś (wypowiedź Górskiego), co normalnie uważaliśmy za absurdalny folklor, teraz urasta do rangi wyrażonej opinii narodu. O nie, wypraszam sobie, nie jesteśmy narodem kretynów 👿
Zaraz narodem, Pani Kierowniczko. 😉 Odsetek w każdym narodzie jest podobny, internet jest wszędzie, kto wcześniej musiał tworzyć w publicznej toalecie, teraz włazi na onet czy jego zagraniczny odpowiednik. Pax! 8)
Niestety, nie oznacza to, że publiczne wychodki stały się czyste… 🙄
Dzień dobry.
Nie lubię latać – ale jak już raz wyleciałam, to nie mam wyjścia.
Szkoda, Kierowniczko, bo byłaby okazja do spotkania – a gdzież to daleka podróż niesie?
To zależy. W porządnych lokalach są czyste i eleganckie nawet 🙂
Hej, Alicjo – no to już się przyznam (niektórzy już to wiedzą), gdzie ma mnie zanieść w dniach 16-23 maja: aż do Chin 😯
Dżizus! Czy to ma związek jakiś z panem Szopę?
A jak najbardziej. Koncerty w Pekinie i gdzieś tam jeszcze oraz Dzień Polski na EXPO w Szanghaju.
A to egzotyczna będzie wycieczka 🙂
Ja będę 20-25 maja… wylatuję z powrotem 26 w środę rano.
Krótko, ale zależało mi na Targach, a potem wrzesień planuję już tradycyjnie niejako. Z Warszawy się nie ruszam przez te parę dni, może uda się spotkać z paroma osobami, a i z mt7 powłóczyć po Stolycy? Przecież ja ledwie znam tę Warszawę, nie przepuszczę takiej okazji, tym bardziej, że pierwszy raz będę tam kapkę dłużej, niż przelotem.
To może uda się jeszcze chwilkę po moim powrocie. Choć pewnie będę cierpieć na jakiś jet lag…
… a ja się nie zdążę otrząsnąć z mojego… ile się leci do Chin?
Jerzor mi wyszukał i zabukował loty, oczywiście z przesiadkami, co wydłuży całość. No trudno, dałam się wrobić, bo nie chciało mi się szukać 🙄
A z kilkanaście godzin się leci. Nie wiem dokładnie.
A to współczuję… mój najdłuższy był z Londynu do Johanesburga, bite 13 godzin, prawie dwa razy dłużej, niż z Toronto do Berlina. Myślałam, że mnie rozniesie, tym bardziej, że nie umiem spać w samolocie.
Ale egzotyka zrekompensuje te wszystkie niewygody, ręczę! Moja kanadyjsko-chińska synowa ma sporo rodziny w Chinach (jak to Chińczycy), ale nigdy tam nie była. Ona taka trochę mało ciekawa świata. Ja bym nie przepuściła… ma się do kogo jechać i nie skorzystać?!
I tak cud, że po latach namawiania wyciągnęłam ją do Polski! Podobało jej się, i owszem, Berlin, Praga, Kraków, Wrocław… od morza do gór ją przeciagnęłam, ale jakoś nie udało mi się jej „rozruszać” w temacie podróży. Niektórzy tak mają.
Niedawno czytaliśmy tutaj świetną relację z udanej premiery ELEKTRY Richarda Straussa, a jeszcze przedtem – z Ariadny na Naksos. Czytam akurat książkę WYNIOSŁA WIEŻA, doskonalej amerykanskiej historyczki BarbaryW.Tuchman, opisującej ćwirćwiecze przed I wojną światową i gwałtowne przemiany zachodzące w każdej dziedzinie życia w Europie i Ameryce. Muzyki dotyczy rozdzial „Neronizm unosi sie w powietrzu” – Niemcy 1890-1914. Bohaterem jest Richard Strauss, ukazany na tle panoramy polityczno-kulturalnej Niemiec. Autorka opisuje jego życie, karierę, pozycję, stosunki z kajzerem, małżeństweo ze śpiewaczką Pauline de Ahna, ktora biła i upokarzala Straussa publicznie, ku jego widocznemu zadowoleniu. O Elektrze:
„Strauss skończyl partyturę Elektry we wrześniu 1908 roku. Wydawcy zabierali od niego stronę po stronie. Przewidując succes de scandale, zapłacili za nią 27000 dolarow, blisko dwa razy tyle co za Salome. (..)
Próby nowej opery odbywały się w atmosferze wrzawy; wszystko miało być większe, głośniejsze i gwałtowniejsze niż w życiu. Partytura wymagala największej jak dotychczas orkiestry: sześćdziesiat dwa smyczki, w tym osiem basow, czterdzieści pięć instrumentow dętych, w tym sześć trąb basowych i tuba kontrabasowa, sześć doośmiu kotłów oraz bęben basowy. Razem około 120 instrumentów. (..) Rolę Klitajmnestry odtwarzala pani Schumann- Heink, która stwierdzila: jest to rola tak straszna, że mało mnie nie zabiła – i nigdy już jej nie zaśpiewała. W miejscach kiedy śpiewala głośniej niż orkiestra przy fortissimo, Strauss słuchając z fotela wrzeszczał, przekrzykując zgiełk i łomot:” Głośniej! No, głośniej! Wciąż słyszę głos Heink!”
Pragnął aby w tym legendarnym dramacie wszystko było „ścisle i realistyczne”. Domagał sie prawdziwych byków i owiec na ofiarę KIlitajmnestry. Gott in Himmel, Strauss, jest pan szalony! – ryczał przerażony reżyser. – Proszę sobie wyobrazić co to za koszty! A niebezpieczeństwo? Co zrobią, gdy zacznie sie pana gwałtowna muzyka! Rzucą sie naprzód, wpadną na orkiestrę, zabiją muzyków, zniszczą wartościowe instrumenty”. Dopiero po zawziętej dyskusji Strauss dał się przekonać, żeby zrezygnować z byków , i zadowolił sie owcami. Równie realistyczny w swojej muzyce, sprawił, że niepotrzebny stał sie tekst Hofmannstahla. W perkusji dawał sie słyszeć brzęk bransoletek Klitajmnestry; kiedy Chrysotemis mówi o burzliwej nocy, burza szaleje w orkiestrze; gdy zwierzęta są prowadzone na ofiarę słuchacze na dźwięk ich kopyt chcą się usunąć z drogi, gdy mowa o śliskiej kałuży krwi, orkiestra przedstawia jej obraz. Sam mówił o tym: ” Dotarłem do ostatecznych granic harmonii i psychicznej polifonii oraz zdolności percepcyjnych teraźniejszych uszu”.
W wieczór premierowy, 25 stycznia 1909 roku, zebrała się międzynarodowa publiczność, a wsród niej dyrektorzy oper ze wszystkich krajów kontynentu oraz „200 znakomitych krytyków”.
Słuchając muzyki Hermann Bahr czuł, że” wyraża ona coś złowieszczego o współczesności, dumę zrodzoną z nieograniczonej potęgi, opór przeciw ładowi i chęć powrotu do chaosu”.
Rok później w lutym 1910 roku, kiedy opera dotarła do Londynu, wojna w muzycznym świecie rozpoczęła się nim usłyszano jedną nutę. Sam Strauss przyjechal aby dyrygować na dwóch przedstawieniach, po 200 funtow za występ. Krytyk z Daily Mail zwrócił uwagę na jego zrównoważone gesty:
Wysoki, blady mężczyzna z gladkim czołem, rzucajacy od czasu do czasu błyski swych stalowych oczu na śpiewaków i muzyków, dyrygowal nie poruszając głową i z łokciami przykutymi do ciala. Po przedstawieniu Times napisał:
„opera w swej jawnej ohydzie nie ma sobie równej w calej literaturze operowej”, podczas gdy Daily telegraph informował, że „Covent Garden nigdy dotychczas nie byl świadkiem takiego nieokiełznanego entuzjazmu”.
(Barbara W. Tuchman WYNIOSŁA WIEŻA,Czytelnik, 1987)
Świetne! A mnie się tej książki nie chciało czytać… 🙁
MNie też się nie chciało czytać całości – ale potem, kiedy po kawałku przeczytalem wracam do niej co jakiś czas.
No to jeszcze fragmencik z premiery operetki Richarda Straussa w Wiedniu – Feuersnot:
„W Wiedniu na premierze komedii muzycznej Straussa Feuersnot, którą sam dyrygował, Frau Strauss siedziała w lozy austraiackiego dyrygenta i kompozytora Gustawa Mahlera i złościła się przez cały czas. Frau Mahler wspominała później:
„Nikomu nie może spodobać się ta szmira, kłamiemy udając, bo wiemy równie dobrze jak ona, że nie ma w tym ani jednej oryginalnej nuty. Wszystko jest skradzione z Wagnera i tuzina innych, lepszych niż jej mąż”.
Mahlerowie, zakłopotani, siedzieli w milczeniu, bo „ta wiedźma była zdolna przekęcić słowa w naszych ustach i nagle zacząć krzyczeć, że to myśmy wypowiedzieli te uwagi”. Po entuzjastycznych oklaskach i kilkukrotnym wywoływaniu przez kurtynę, Strauss rozpromieniony wszedł do loży i zapytał: „No, Pauksel, co sądzisz o moim sukcesie?” „Ty złodzieju! – wrzasnęła – masz czelność mi się pokazywać! Nie wracam z tobą! Jesteś do niczego!” Wepchnięto ją szybko do biura Mahlera gdzie darła sie dalej za zamkniętymi drzwiami, aż Strauss wypadł z pokoju, za nim podążyla małzonka , oznajmiając strasznym głosem, że wraca do hotelu i „śpi sama tej nocy”. „Czy mogę chociaż iść z tobą – błagał pokornie Strauss. _ Dobrze, ale dziesięć kroków za mną! – i odeszla z godnością a za nią, w pełnej szacunku odległości kroczył bohater wieczoru.”
No, niezłe. Musiał być ostrym masochistą 🙂 Kto by się tego domyślił z muzyki…
Przy okazji: niestety wpisu na razie nie będzie, bo temat się spodobał koleżeństwu i chcą ode mnie tekstu 😉
Tekstu, jak babun potężny pod tytułem Pauline de Ahna poniewiera mężem?
Nie, o muzyce w żałobie narodowej 😉
Pani Kierowniczko, a o co nam chodziło? O tekst w Polityce. Przy całym uczuciu do Dywanu chce się czasem poczuć przełożenie na tygodnik 😉
Ale wniosek, że na Dywanie PK zamieszcza teksty, które się nie spodobały koleżeństwu, byłby chyba za daleko posunięty? 🙄 😉
O wiele za daleko 😆
Wręcz przeciwnie: zdarza się nawet, że post factum jest żal, że coś poszło na blogu, a nie powstał z tego tekst…
A sugestia, że koleżeństwo nie dorosło do Dywanu zbyt daleko idąca… 🙄
cenzura prewencyjna? 😯
Nie bardzo rozumiem…
Też czasem się trochę dziwię, że niektóre Pani teksty z bloga nie pojawiają się w wydaniu papierowym. Nie żeby było szkoda dla Dywanu, co to to nie. Ale aż się proszą o druk na papierze.
Noty blogowe to jednak całkiem inna forma literacka 😉
Pewnie, że inna. Ale czasem te różnice są mniej wyraźne, a czasem bardziej.
No, fakt. Są jeszcze inne zasady, które decydują o tym, że coś idzie raczej na blog niż na papier – pismo nie zamieszcza relacji z pojedynczych wydarzeń. Jeśli, to tylko z jakimś kontekstem, obudową. Przykładowo o spektaklach, jakie zobaczyłam w berlińskich operach, mogłam napisać tylko tu (i w „Ruchu Muzycznym”), ale o tym, jak funkcjonują te opery, napisałam już na papier.
Pani Kierowniczko, Tuchman warto. „Odległe zwierciadło” też bardzo dobre.
Swoją drogą, szkoda że zanika tradycja recenzowania wydarzeń kulturalnych i w prasie papierowej, i w mediach elektronicznych. Można co najwyżej przeczytać, że coś miało miejsce tego i tego dnia, grał ten i ten. Kto, gdzie, kiedy. Ale jak, tego już przeczytać z reguły nie można. A szkoda.
Pobutka.
Już wyjaśniam drogę swojego rozumowania i konkluzji:
Koleżeństwo żałuje, że coś się pojawiło na blogu, bo wartałoby w tygodniku. Zatem Pani Kierowniczka przed opublikowaniem na blogu pokazuje tekst koleżeństwu, które kwalifikuje: T/D.
Co oczywiście nie znaczy, że temat poruszony na blogu nie może przejść na papier. Przyznam, że założenie tylko jednego miejsca publikacji jest dla mnie niezrozumiałe. Mieliśmy już pojedyncze przypadki rozwinięcia tematu blogowego w tygodniku (choć raczej zawiązanego w dyskusji), było też rozszerzenie skróconego tekstu na blogu. I było dobrze. To dlaczego z tej opcji nie skorzystać? Nie, że zawsze tak, ale czasem…
Zawsze to nawet by się nie dało 😆
Pani Alicjo, do Szanghaju leci się niecałe 13 godzin ( jesli przez Zurich i z szybką przesiadką) , do Pekinu krócej. Nie polecam Swiss Air, mają fatalne jedzenie, antyczny sprzęt rozrywkowy i najbrzydsze stewardessy jakie widziałam w życiu.
PK, czasem jednak niechęć do PiS-u trochę Pani przesłania ostrość spojrzenia. Idiota jest zawsze przede wszystkim idiotą, na ogół agresywnym w dodatku i nie ma żadnego znaczenia z jakiej partii, opcji lub gazety. Czytając dziś w drodze do pracy przybudówkę GW. Metro znalazłam takie wpisy internetowe zoologicznie nienawidzących LK, że pozostając w stuporze przegapiłam swój przystanek.
Ja przepraszam, Urszulo, ale to jest wypowiedź z gatunku „a u was Murzynów biją”. A ostrość spojrzenia nie ma nic do tego.
Żeby było jasne. Tak, agresywni idioci są w każdej opcji. I tak, też nie przepadałam za LK, a niektóre jego słowa napawały mnie niesmakiem. I zdania na ten temat nie zmieniam. Ale on już nie żyje, więc nie należy tańczyć na jego trumnie. Niech spoczywa w pokoju.
Przykro mi, ale bardziej agresywne tańce na trumnie odprawiają teraz jego zwolennicy. Język, jakiego używają, i „idee”, jakie głoszą choćby właśnie poseł Górski czy prałat z Przemyśla, czy też komentatorzy na blogu Pani Janiny lub Waldemara Kuczyńskiego, jest językiem nienawiści, i to językiem groźnym. Oby on nie przeważył.
Pani Kierowniczko, wolałbym okazać się pieskim prorokiem i nie mieć racji, ale tak na mojego nosa, to to jest dopiero początek. Prawdziwe tańce nad trumnami zaczną się po zakończeniu żałoby narodowej. 🙄
Zgadzam się z Panią Dorotą.
Zwolennicy Lecha Kaczyńskiego odmawiają tym, którzy nie podzielali Jego poglądów prawa do smutku i żałoby.
A przecież tragedia dotknęła ogromną ilość osób, które straciły bliskich i ja nad nimi się pochylam i z nimi współczuję.
Tak jak z rodziną Państwa Kaczyńskich.
Dla mnie odeszli ludzie, nie stanowiska i tytuły.
Dlatego też się boję, czy nie przeważy język nienawiści.
Oj, piesku, też się boję.
A na razie to chyba swoje hyc muszę przesunąć o dzień, bo, jak wspomniałam wyżej, muszę napisać tekst…
Podobno prezydencka para ma zostać pochowana na Wawelu-takie jest życzenie rodziny.
No comment, ale przy całym szacunku dla LK czym on sobie taki zasłużył, że ma spocząć obok wybitnych Polaków? Widać, już się zaczyna przekuwanie tragedii na kampanie wyborczą…
Rozumiem też dalej, że tam zostaną również w przyszłości pochowani A. Kwaśniewski i Lech Wałęsa-to byłby chichot historii?
Mnie się już nie chce tego komentować, sama wrzuciłam ten link dziś na parę blogów.
Robi mi się coraz bardziej niedobrze.
A poza tym muszę wyjść. Na razie.
O, właśnie miałem dzwonić w sprawie hycnięcia, a tu Kierownictwo, jakby telepatią wiedzione, daje cynk. Znaczy, rezerwuję sobie czwartek. 🙂
Czwartek to ja chciałem zarezerwować…
No, właśnie tak rozmyślam o wspólnym, trójstronnym zarezerwowaniu czwartku. Byłaby to chyba całkiem niezła opcja. 😉
Pani Kierowniczko,
SWISS ma muzykalnych flight attendants
I takie stewardessy które są wszechstronnie wykształcone i trafiają potem do telewizji
przed rozmyślaniami dobrze dotrzeć do źródeł, choćby były nieco złe 🙄
W ramach (wybaczalnej, mam nadzieję) prywaty – foma, zerknij do poczty barowej, gdzie złożono Ci niedwuznaczną propozycję. 😉
Zerkam od pewnego czasu i nic nie dochodzi. Zatem w ramach prywaty sugeruję to samo w formie barowego komentarza z literówką w nicku.
O, bardzo byłoby miło spotkać się w trójeczkę – z fomą też dawno się nie widziałam, jakoś mnie do Katowic ostatnio nie nosiło 😉
Właśnie sugeruję na boczku, by poniosło 😉 To i panią fomową można by poznać…
Proponuję wydanie przez Kierownictwo służbowego zarządzenia, że Państwo Fomostwo ma we czwartek przyjechać do Krakówka i juszszsz! 😉
A nie mają jakiego dnia pracy czy coś?
Jak najbardziej mają…
To co będzie? 🙂
To zależy od dobrej woli kilku osób…
O! A w Katowicach zmieniono program piątkowego koncertu NOSPR — na Requiem niemieckie i Lacrimosę z Polskiego Requiem — chyba foma się przyłączy, jak powiem, że zapraszamy? 😉 A i temat-pretekst do tekstu o żałobnym postrzeganiu muzyki 😉 I z Krakowa blisko 😉
(A i miałbym prywatne pytanie — gdzie można zjeść w pobliżu Dworca Centralnego w Warszawie? W czasie godzinnej przesiadki?)
O! I to mi się podoba – nie odwoływać, jak w Warszawie, tylko zmienić repertuar na stosowny i grać…
Tekst mam napisać na jutro i jutro będzie się łamał. Właśnie dlatego nie mogę do Krakowa. Ale we czwartek będę już wolna i mogę na minizlot 😉
A co do prywatnego pytania – zależy, jaką kuchnię się lubi… Najbliżej jest kilka knajp w Złotych Tarasach, bodaj na II piętrze, ja tam korzystałam z takiej knajpki rybnej samoobsługowej. A raz przesiadałyśmy się z Beatą w drodze do Poznania i jako miłośniczki kuchni hinduskiej udałyśmy się do knajpki „Arti” w Alejach Jerozolimskich, trochę przed Placem Zawiszy. Ale te Złote Tarasy najbezpieczniejsze, bo najbliżej.
Dziękuję!
(Faktem jest, że nie pamietam by jakaś żałoba w Katowicach przeszkodziła koncertowi. Zmiana repertuaru, minuta ciszy przed koncertem — to owszem. A żałoby w dniach koncertu pamiętam — i którąś z narodowych chyba, a na pewno wojewódzką.)
…a czego ja się nasłuchałam dzisiaj od koleżanki z klasy, umieszczając zdjęcie sprzed miesiaca tamże … jest limit, powoli sie umieszcza, więc ja po kolei. Komentarz taki:
„niesmaczne i nie na miejscu w tygodniu żałoby narodowej”
Zdjęcie – no, akurat po kolei mi wypadło, że to wrzucam, bo chciałam pokazać klimaty.
http://alicja.homelinux.com/news/img_2265.jpg
Osocozi?
p.s.
Zdjęcia wrzucam do jednego pakownika takiego – moja, cholera jasna, strona, a ja nie z tych, co to wylewni tacy z żałobą. Wolę pomilczeć, i swoje robić.
A zdjęcie klimacik ma 😉
No nie, ja nie mogę. Ockeghem w Trójce. Wojna będzie. 😯
Oj, już włANczam! 🙂
Jak włączyłam, już kończyła się właśnie Chaconna skrzypcowa, a teraz Piotruś A. gra Sarabandę z Partity B-dur.
Ha! Wyjaśniła się zagadka, skąd tak wyrafinowany repertuar. Pożyczyli sobie Hawryluka 🙂
może niech nie oddają… a na dobrą sprawę wszystkie rozgłośnie mogłyby muzycznie nie wychodzić z żałoby
Awaryjna plejlista z Szopenami się skończyła? Nigdy dłużej niż trzy dni nie musieli smucić.
Doszły mnie skądinąd słuchy, że od jutra Trójka miała już odejść od poważki w stronę lżejszej muzy, jakiś smooth jazz czy coś, ale i od tego nie mają specjalistów… Swoją drogą wygląda na to, że to potrwa dłużej niż tydzień…
Jak nie mają? A pan Marek?
No, zobaczy się, co i kto się tam jutro odezwie 😈
O! Czyżby Pani Kierowniczka coś dawała do zrozumienia?
Nie, bynajmniej. Sama jestem ciekawa.
Dziś i wczoraj w Trójce grali Erika Satie 1 i 3 Gnosienne.Po raz pierwszy usłyszalem Satie z żałobnej okazji.
No!
Nie tylko w radiu.
Miałam zamówioną wizytę w Muzeum Ch. na piątek.
12-tego zawiadomili, że odwołują, bo żałoba.
Zapłaciłam za sobotę, bo nie wiedziałam, że bedą uroczystości żałobne tego dnia.
I ani potwierdzenia terminu, ani możliwości kontaktu telefonicznego w podanym czasie (do 20-tej).
Koncert z Pasją nie licuje z żałobą, muzeum też.
Może to ja zdecydowałabym, czy licuje.
Dzisiaj miała być retransmisja Pasji Janowej z Krakowa z 02.04.2010.
Miała. To rzeczywiście jest muzyka bardzo rozrywkowa.
No, jak cholera, i to w TYM właśnie wykonaniu 😈
Odwołują chyba hurtem, jak leci 👿 Wydrukowałam sobie tekst, poczytałam, posłuchałam tuby, czekałam 🙁
Powiem więcej z mojej kuchni: w tym amoku odwoływane są nawet konferencje prasowe – tego już zupełnie nie jestem w stanie zrozumieć 😯
Tak, przy Pasji Janowej można się ubawić po pachy 😈 W pewnej placówce kulturalnej natomiast, odwołano zajęcia plastyczne dla dzieci. Szkicowanie martwej natury z jabłkiem, tkanie kilimów oraz lepienie misek z gliny też nie licuje z żałobą. Może łatwiej byłoby dać narodowi wytyczne, co licuje, bo odnieść można wrażenie, że nic.
Na facebooku powstała grupa „Muzyka wzrusza (Popieram koncerty w trakcie żałoby)”, temat rozmów (głównie) muzyków: „jak wysoka kultura może pomóc w przeżywaniu żałoby narodowej”. Jeden z zalinkowanych w dyskusji artykułów: http://www.krytykapolityczna.pl/Serwis-teatralny/Moscicki-Melancholia-narodowa/menu-id-305.html
Moi drodzy:
A to Polska właśnie.
Plus psychologia tłumu.
I ta nadwiślańska logika, specyfika, gdzie chwilowa maska powagi nie do końca zasłania pryszcze hipokryzji.
Żałoby prywatne rozliczne mam już za sobą i wiem, że akurat to był właśnie ten okres, gdy brałem rozbrat z tzw. poważką. Parę lat temu zginęła moja szefowa ze swym synem i na spotkaniu (już po uroczystości pogrzebowej) szokował mnie widok jej męża tańczącego. Trochę musiało minąć, zanim zrozumiałem, że rozpacz, ból i żałoba, w której był pogrążony, nie były w żaden sposób mniejsze… Bronił się za wszelką cenę. Państwo i jego instytucje jakoś nie mogą zrozumieć, że żałoba „przystoi” a nie „obowiązuje”.
No to wlasnie melduje poslusznie, ze zakonczylam zalobe narodowa. Wykonalam bowiem koncert zaplanowany juz dawno, podciagnelam pod in memoriam, wykonalam i mi przeszedl zalobny nastroj. Ruszylam, bo mnie przeciez tez trzepnelo, jak kazdego chyba.
Cos mi sie wydaje, ze takie zalobne pienia to tez nakrecanie sie.
Beato, dzięki, ta wiadomość mi się bardzo przyda 😉
Pani Tereso,
trzepnęło każdego – pewnie tak. W sobotę wyszedłem z domu, by patrzeć na drzewa, niebo, ludzi – trwające życie. Minął mnie człowiek z kundelkiem – jak to kundelki, wesołym. Właściciel/opiekun kundelka spojrzał na mnie i już z daleko rzucił w moim kierunku: panie, tam Tusk miał być. Nie zrozumiałem, o co mu chodzi.
Po jakiejś chwili dopiero dotarło i zrozumiałem. Życie trwa. W najlepsze.
A że niektórych trzepnęło mocniej niż innych i w nieco inny sposób – samo życie. Kundelek wyglądał rozsądnie.
Bo kundelki są z natury rozsądne. Ludzie niekoniecznie.
Bede wredna okrutnie, ale ta wiesc o Wawelu rozbawila mnie doglebnie i zastanawiam sie, czy IV RP nie jest zabawniejsza niz lata PRL-u:
Kundelek na prezydenta!
Juz w tej chwili nie moge utrzymac powagi. Podziwiam, podziwiam kraj nasz nad Wisla, doprawdy podziwiam. Tragifarsa. Od tej chwili rozpoczyna sie scenariusz komedii absurdu.
Slowo gonoru, proponuje piramide na Pustynii Bledowskiej.
Aaaby może zmienić temat – co do Trójki PK miała rację, ale niezupełnie. Otóż nie ma smooth jazzu, są tzw. bardowie. Masakra. Litości, ja naprawdę nie miałem nic wspólnego z tym wypadkiem.
Wielki Wodzu, toz to zaloba, pocierpiec trzeba, pocierpiec, a nie ucztowac, nie napawac sie smooth jazzem
Będzie smooth jazz, to dopiero się nacierpię. Ze 300 lat czyśćca bez łaski powinni mi skreślić. 8)
Włączyłam. O Dżizas…
O, a ja się nasłuchałam…
nie ma to, jak porozmawiać z rodakami (znanymi od dzieciństwa i młodości), i podobno jestem mało patriotyczna 😯
Zaraz mnie szlag nagły jasny trafi – przecież ludzi mi żal i guano mnie obchodzi, co za partia czy te tam inne podziały.
Podobno we wrześniu, będąc u dobrych znajomych, źle się wyra żałam o partii PIS, a wiedziałam, że oni za tą partią. NO TO CO ?! To ja mam udawać, że owszem, owszem, ja też za?! I jeszcze z Jerzorem wyrażaliśmy się per „Kaczor”. Kaczor sam się z tego śmiał…
http://opole.gazeta.pl/opole/1,35086,7764426,Szesciolatek_do_prezydenta__Ja_tez_jestem_Kaczor.html
Chyba straciłam paru znajomych bliskich, ktoś tam jeszcze mnie obsobaczył, bo nie klękam. Ja nie klękam przed nikim, reumatyzm daje po kościach, jeszcze czego, klękać 🙄
Dystansu trochę…
Strasznie to wszystko smutne. Ta degrengolada, to, co się dzieje, to, że rozsądek czuje się sterroryzowany…
Ech, idę spać. Dobranoc…
…pchły na noc 😉
Dobranoc.
http://www.youtube.com/watch?v=TJBxzSPjWwk
Pobutka (nikt YouTuba nie zamyka!).
PS.
A prywatnie mogę dodać, że gdy umierał ktoś bliski, to zawsze próbowano pocieszyć, czasem nawet rozśmieszyć (a do dziś pamiętam dowcip o krowach na wierzbie zajadających się śliwkami i heblach stolarskich… — stary, ale przypomniany w wieczór, gdy zmarł mój Ojciec). Ta różnica sprawia, że w szczerość zbiorowych żałób nie potrafię uwierzyć.
Też nie wierzę w szczerość zbiorowej żaloby i do tego tak dlugo trwającej. Gdyby ludzie prawdziwie obchodzili żalobę na pewno zachowywali by się inaczej.
Teraz to już jest męczenie się w zbyt sztywnym gorsecie. Może stąd taka nadmierna emocjonalność w zachowaniach i reakcjach 🙄
Szczerosc, nie szczerosc, nie wiem. Widac mamy wewnetrzna potrzebe celebracji. I wiecie co, odnosze wrazenie, ze tak jak w tej homilii przemyskiej facet sam sie nakreca, tak i teraz nakreca sie spirala histerii podsycanej przez bardziej histeryczna strone. Do paroksyzmu i do smiesznosci.
Mnie zaloba przeszla zupelnie na wiesc o Wawelu. Juz nie wroci. Ze strachem mysle tylko, co to bedzie jutro, pojutrze, w niedziele, no i kiedy pomnik na kazdym skrzyzowaniu, szkoly imienia, ulice, skwery, szpitale, stadiony.
Teresko, widzę, że wielu osobom przeszła. Nie, nie będzie tak, jak piszesz, bo zdaje się, że ta wiadomość jak obuchem w głowę przyniosła ludziom otrzeźwienie. Już byli jak zahipnotyzowani. Ale przypomniano im, jak jest naprawdę, ile pychy i złych myśli ma w sobie tamta strona. Widać to po języku za forach internetowych, gdzie anse wokół LK nie dorównują swoją agresją i ordynarnością temu, co wyrabiają jego zwolennicy, a co widzimy i na blogach pp. Passenta i Szostkiewicza. Gorzej, że język zwolenników podkręca przeciwników i niestety to prosta droga do ich zrównania – o „jaskółce” takiej sytuacji wspomniała wczoraj Urszula.
Przecież próbowano nam wmówić, że dziś wspominamy zmarłych ciepło, bo „nawróciliśmy się”, „poznaliśmy prawdę”, teraz więc „musimy przeprosić”, a w ogóle to nawet „nie mamy prawa do żałoby”. Czysto ludzkie odruchy przesłoniły im trzeźwe spojrzenie, uznanie, że fakt, iż miło wspominamy sympatyczną panią prezydentową, nie oznacza, że uznaliśmy jej małżonka za najlepszego prezydenta Najjaśniejszej Rzeczypospolitej! Bo tak być po prostu nie mogło. Żal ludzi – i to wszystko. A ktoś się chce na tym żalu przejechać. I to całkiem niemała grupa – kardynał Dziwisz pokazał wczoraj, że KK też.
Satie słyszałem w Radio Zet w sobotę późnym popołudniem.
Nie, nie słuchałem Radia Zet, słyszałem w miejscu, w którym akurat byłem.
Może nie bedzie tak źle, Tereso. Struna napięta ponad wszelką wytrzymałość i rozsądek musi w końcu pęknąć.
Mam tez wrażenie, że amok jest bardziej medialny, niż rzeczywisty. Siedzę w robocie. Jak zwykle przychodzą ludzie z całej Polski. W sobotę i w niedzielę było ich całkiem sporo. Nikt się nie załzawiał, ani w ogóle niczego nie wygłaszał. Tylko dwie osoby zapytały o najnowsze wiadomości.
A tak na marginesie, pracuję na okrągło, w pełnym wymiarze godzin, także w najbliższą niedzielę. Zwierzchność wystawiła na zewnątrz ołtarzyk, w środku – dzień jak co dzień.
Spodziewam się też, że za kilka tygodni, a nawet dni, zaczną się prawdziwe jatki przed- i okołowyborcze.
Chciałbym wierzyć, że to wydarzenie miałoby odmienić klasę polityczną, ale jak można odmienić kogoś, kto przez ostatnich 15 lat odwalał chamówę na codzień, bez przerwy, bez wytchnienia?
Na szczęście nasze dziecko daje mi odskocznię od całego zamieszania, bo na swój sposób przeżywa ten wypadek bardzo osobiście. Z niecierpliwością czeka na wyniki śledztwa (tzn. na podanie rzeczywistej przyczyny) i na różne wiadomości dotyczące tej tragedii.
Ja nie wiem, wstydze sie. I po raz pierwszy, naprawde po raz pierwszy mam poczucie, ze chce sie pozbyc polskiego paszportu. Bo juz zupelnie nie identyfikuje sie z tym ogrodem zoologicznym. Jakies takie glebokie poczucie zupelnej obcosci. Wewnetrzne. Nigdy dotad mi sie to nie przytrafilo.
Tereso, chyba przesadzasz… 😉
Ja nie odbieram tej decyzji jako decyzji Państwa.
Ja tez nie, po prostu nie identyfikuje sie z tym, a odczucie jest odczuciem i zaden rozum nie wytlumaczy.
Ja też czuję się chwilami podobnie, w tej desperacji…
Po chwili sobie jednak przypominam, że za parę miesięcy mogę wrzucić kartkę wyborczą i postarać się, jak każdy porządny obywatel, żeby ten kraj odrobinę przynajmniej zmienić na lepsze.
Ygh….
Gdzie postawić krzyżyk, krzyżyk…
Dorotko, znowu Lotr nie chce mojego komentarza. Polyka i nie pokazuje…
W poczekalni nic nie ma 😯
Pewnie było tam jakieś słówko, którego Łotr nie przyjmuje…
Polkan po raz ktorys, moze jaka cenzura, czy co
Moze teraz sie uda:
No wlasnie, i tu jest kot pogrzebany. Jezeli znow do wyborow pojdzie 30 procent spoleczenstwa, jedynych prawdziwych patriotow, mamy przechlapane. Bo tak sie bilismy o te wolne wybory, a jak co do czego przychodzi, nikt sie nie stawia.
Pamietam jakich wysilkow dokonywalam poprzednim razem, zeby moc glosowac, bo pierwsza tura byla w Ambasadzie, wiec trzeba bylo sie zapisac, a nie bardzo wiadomo bylo jak, potem jakies zaswiadczenie, ze sie glosowalo, bo w drugiej turze bylam w Polsce. W sumie zajelo mi pare godzin, zeby wszystkiego sie dowiedziec, pokopytkowac, wziac odpowiedni papierek. A i tak wyniki glosowania w Ambasadzie byly chyba scisle tajne, bo mimo wysilkow nigdy nie udalo mi sie dowiedziec, jak glosowala tutejsza Polonia.
Potem wyczytalam w prasie, ze frekwencja w kraju nad Wisla siegala bruku i zalamalam sie.
Nie przyjmuje procentow. Slowo honoru. Nie przyjmuje procentow pisanych symbolem. Sprawdzilam. Co za trzezwy blog!
Nie przyjmuje procentów? 😯
A takie przyjmuje?
Gdzieś tam w internetolandii ten znaczek oznacza spację, więc Lotrowi biedaczkowi może tekst myli się z jakimś kodem….
Jak przyjal moja bajke wielkanocna, to widac tak 😉
Jeszcze raz sprobuje z procentem (tu byl procent) i wcielo!
Dobra, opuszczam szanowny Dywanik, wylaczam wszystkie radia, zeby sie nie denerwowac i zabieram sie do roboty.
a u fomy przyjmuje procenty 🙂 może to jaki filtr antyalkoholowy w „Polityce” 🙂
http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/91919.html – świetne, dokładnie oddaje to, o czym tu dyskutujemy. Galerie handlowe działają, a na koncert pójśc nie można, za to media publiczne stały się wyjatkowo misyjne i puszczają powazkę na przemian z Popiołami, szkoda ze tylko z tej okazji …..
TVP Kultura rano (wczoraj zresztą też) miała wyświetlony jakiś bohomaz i nic nie puszczała…
gamzatti, ten artykuł już wczoraj linkowała Beata 🙂
A u nas w związku z żałobą narodową przesunięto o tydzień granie dyplomów w średniej szkole muzycznej. Paranoja!!!
W moim domu rtv wyłączone. Jak traur to traur.
Górski się „pokajał 🙂
Wolałbym, żeby się pokrajał.
Zdaje się, że Łotr rzeczywiście wywala procenty, bo mnie za tego linka wyrzucił, gdzie e z akcentem się przełożyło na robaczki. Więc jeszcze raz:
http://bruxelles.blogs.liberation.fr/coulisses/2010/04/lech-kaczynski-mort-dun-nationaliste-réactionnaire.html
Podobno był drugi komentarz w Le Monde, ale Le Monde się wyłączył z internetowej bezpłatności i linków nie ma.
Pani Tereso, niechże Pani tego paszportu nie rusza, bo kto ma go mieć, jak nie Pani?
Odwagi i siły ducha, Kochani. Uszy do góry.
PMK
Akcentów w adresach internetowych przecież nie ma, to jak mógł Łotr przepuścić?
Spróbuję wywalić ten procent ze znaków zakazanych 😉
Witam Mar-Jo. To ja jeszcze dodam do tego napis wywieszony na Akademii Muzycznej w Katowicach: „Proszę nie otwierać okna w czasie gry na instrumencie lub śpiewu. Rektor”…
A co tam, Gosteczku, miało być w tym komencie? 😉
To powyżej to było shift+, shift+5 i shift+.
No i spacja tam jest jako żywo.
Ale co to znaczy, nie wiem.
Tajemniczo się zaczyna robić 😎
Już załatwione. Można sobie golnąć na tym blogu 😉
Link PMK.
„Wykryto identyczny komentarz….”
balwierz – druga specjalizacja? 😯 %%%%%%%%
😆 Ale sobie barman golnął…
Z racji, że to blog poświęcony muzyce dodam jedno:
czekam na dzieła Pendereckiego czy Rubika w hołdzie ofiarom katastrofy lotniczej. Dobrze by się to wpisywało w historie z Wawelem….
Można im pomóc – pamiętacie?
http://kantata.jo.pl/
Kurcze, zapomniałam o Rubiku 👿
Świetne !!!
Swoją drogą, jakby podesłał dzieło tam stworzone ktoś znany to nie wiem, czy by nie zabrzmiało publicznie w hołdzie…
Swoją drogą to już mnie nic nie zdziwi, nawet jak Rubik wygra konkurs Chopinowski ze swoim przyszłym dziełem w hołdzie ofiarom. Bo JK i Dziwisz tak chciał…
PS A propos muzyki, to wyczytałem, że jako tło do żałoby to na tvn się muza z Gladiatora przewinęła 😀
A propos Mar-Jo:
cudem jakimś dopuszczono / zezwolono -zdecydowano się na przeprowadzenie eliminacji do konkursu chopinowskiego – właśnie trwają przesłuchania (dzisiaj gra trójka Polaków). Prof. Jasiński tłumaczył to w ten sposób mniej więcej, że to żadna rozrywka, tylko ciężka praca.
No właśnie, zastanawiałam się, z jakiego to filmu 😉
A propos eliminacji (na które nawet chciałam zaglądać, ale kompletnie nie mam czasu), ja słyszałam w Dwójce tłumaczenie Palecznego, że naradzali się z ministrem, i stwierdzili, że Chopin nie koliduje 😉
Oby Jarkacz nie doszedł do władzy, bo konkurs zostanie zlikwidowany, za zniewagę bohaterskiej śmierci brata (tak, tak taka ona była). cud, że tramwaje jeżdzą, a elektrownie pracują. Tylko rtv powinna działać przypominając Polakom o żałobie.
Obserwując co się w tym kraju dzieje, to przypuszczam, że nie tylko u ministra kultury była zaciągana opinia…
Krakusom to współczuję, jeszcze niech Rydzyk ogłosi, że otwiera siedzibę pod Wawelem, celem codziennej transmisji z krypty…
oczami wyobraźni już widzę za rok te pielgrzymki moherowych beretów i wiece miłości do bliźniego.
Ech… dajmy już spokój. Co możemy tu zrobić. Możemy wiedzieć, na kogo nie głosować.
Zacziom wołnowatsja? Zabawa w chowanego to zabawa dla dzieci, nie powinna tak rozpalać dorosłych. To po prostu początek kampanii wyborczej naszego drogiego Jareczka, który ma już prezydenturę jak w banku. Ale banki też czasem sprawiają niespodzianki.
Bank + niespodzianka = komornik
A poza tym jednakowoż ładną pogodę mamy, nieprawdaż.
http://www.lemonde.fr/international/portfolio/2010/04/13/le-couple-kaczynski-sera-enterre-aux-cotes-des-rois-de-pologne_1333085_3210.html
Panie Piotrze, dzieki za slowa otuchy…
Ratujemy sytuacje:
http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,35798,7770987,Kaczorowski_obok_Kaczynskich_na_Wawelu_.html
Najpierw kliknąłem nie tam, gdzie należało, i dobrze zrobiłem. Poczytałem o paczce wybuchającej w kancelarii adwokackiej. Park Manceau bardzo lubię, jego bezpośrednie otoczenie też, jest tam parę ładnych domków.
W Le Monde prawie bez komentarza, bo wyjaśnienie, o co chodzi, nie jest komentarzem.
Cieszę się, że w domu remont rozpoczęty przez córeczkę i głównie jej siłami prowadzony. Włączamy się jednak i teraz to bardzo dobrze robi. Już w tej chwili mniej nam doskwiera tragedia niż ten cyrk wokół niej. Wstyd się do tego przyznać, ale tak jakoś jest.
Myślę, że dobrym pomysłem ucczenia śmierci ofiar, byłby jakiś super koncert symfoniczny [np.: Mahler V lub VI, czy nawet II (ostatnie to chyba jak kraj ochłonie, bo podtekst tej symfoniii mogłby na nowo rozpalić niektóre głowy), którego sobie właśnie słucham]. I zaproszenie na niego tych wszystkich oficjeli, zamiast ich ganiać po Wawelu.
Podobno para prezydencka bardzo ceniła sobie muzykę klasyczną.
Dzień przed tragicznymi wydarzeniami, miałem okazję wysłuchać Vołodina z III Rach – wspaniale grał on i wyjątkowo orkiestra, wielkie przeżycie…
Wołodosa (Volodosa)?
Nie, Alexeia Vołodina:
http://www.alexeivolodin.com/
Też się śmiałem, że to brat Arcadiego 😀
Swoją drogą to jest dużo podobieństw:
-obaj Rosjanie z Petersburga,
-podobne imiona i nazwiska,
-podobny wygląd
PS.Vołodin gościł na jesieni 2009 w FN z podobnym repertuarem.
Byłam. Niezły, acz nie wstrząsający 🙂
Komentarz internauty ze strony „Le Monde”:
La Pologne est elle un état laïc? Ou une théocratie comme l’Iran? Simple question bien sûr!
Ech… wstyd.
W Ld czy Wa?
Mnie się bardzo podobało, zwłaszcza, że orkiestra grała z pasja (chociaż solista próbował im się wymykać i uciekać) i o niebo lepiej niż na Lang Langu.
Słuchajcie, słuchajcie:
http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,35798,7770987,kaczorowski_obok_kaczynskich_na_wawelu_.html
Zwróćcie uwagę na ostatni akapit 😯
Wszystkich kolejnych prezydentów na Wawel, a co.
No, jak z Filharmonikami Berlińskimi, to tym bardziej 😉
Tow. Tomasza tez odkopać? 🙂
Jak zagrają…
Tak, ale zwykli śmiertelnicy to będą sobie mogli co najwyżej na telebimie posłuchać…
Ja bym się akurat tym internautą nie przejmował, Pani Doroto. Francuzi mają od bardzo dawna patologicznego świra na tle religii. Do dzisiaj słyszy się czasem, że komunizm miał w Polsce swoje dobre strony, bo zwalczał „obskurantyzm”. Saddam Husajn wprawdzie był rzeźnik, ale za to świecki, więc też był w gruncie rzeczy OK. Jak się trzeba podlizać Chińczykom (np. przed Olimpiadą) i zakneblować obrońców Tybetu (albo nie przyjąć oficjalnie we Francji dalajlamy), zawsze się znajdzie jakiś geniusz, co wrzaśnie, że to przecież teokracja, a Chińczycy wiodą tam zbożne dzieło „laicyzacji”.
Na tego hopla nie ma rady, ale miarodajne to na szczęście nie jest.
Cześć
PMK
Ja się nie przejmuję internautą, ja się przejmuję, że od kilku dni mamy publiczne ostateczne potwierdzenie, że on ma rację, że mamy państwo skrajnie wyznaniowe, że katolicyzm tu obowiązuje. Wiem też, że nie tylko mnie jako niekatoliczce to nie odpowiada, ale nawet wielu wierzącym katolikom.
Dzień dobry.
Panufnik i Górecki w studiu PR.
Dzień dobry. Pozwoliłam sobie schować link, żeby było wygodniej 🙂
Własnie też chciałam o tym poinformować, a także, że mogłabym kogoś zabrać 😉
Dlaczego nie Pieśń Rodzin Katyńskich?
Tu akurat Pani niepokoje rozumiem i podzielam, ale trochę mnie jednak pocieszyła ekumeniczna ceremonia na lotnisku.
Ponadto zaś – wierzę, że to tylko taki paroksyzm na tle kryzysowym. Bądźmy mimo wszystko dobrej myśli.
Cześć
PMK
Dziś było ekumenicznie? Nie oglądałam, bo wracałam do domu.
Jeśli tak, to już lepiej.
Moje zdanie jest takie, że na ceremonie religijne jest osobny czas.
Witam PK,
z Katowic informację też miałam – tam uczy się Starsze Dziecię.
Młodsze edukuje się muzycznie „przy rodzicach”.
Zabroniłam rodzinie włączania czegokolwiek poza Mezzo.
Do poniedziałku.
Proponuję wszystkim czytanie o orce w czasie powodzi.
Pomaga.
PS. Serdecznie pozdrawiam.
A co Berlinersi mieliby zagrać zapytam nieśmiało?
Coś na chybcika odgrzanego, bez śpiewaków zapewne…?
Nie wiadomo na razie, ale być może Filip Berkowicz już wie…
Ach, żeby nie to Mezzo, to by człowiek się zadusił…
Tutaj jest informacja, że mieliby wystąpić na Rynku i zagrać „Metamorphosen” Straussa: http://www.europeonline-magazine.eu/berliner-philharmoniker-spielen-fuer-kaczynskis_61221.html
O! Piękny pomysł. Słuchałam tego kilka miesięcy temu na koncercie w Bonn i mało się nie poryczałam – ten utwór w dobrym wykonaniu naprawdę za gardło ściska.
A dlaczego nie Śmierć i Wyzwolenie?
Zrobiło się Państwu mocno zabawnie. Przecież my wiemy lepiej, my jesteśmy ponad to przypadkowe ciemne społeczeństwo, tacy piękni i mądrzy…
Tak, wiele jest w naszej żałobie przesady, nie mniej jest w niej szczerości.
Zapomnieliście, że poza Prezydentem zginęli i inni.
Dla mnie są to trudne dni – zginęło tam kilka osób, z którymi na którymś kolejnym etapie ich pracy dla Polski, miałam szczęście pracować. Tak, szczęście. Ogromnie dużo się od Nich nauczyłam. Są dla mnie wzorem – przede wszystkim odpowiedzialności za pracę. Tak jak dla moich kolegów, w różnym wieku. Bez względu na przekonania polityczne. Pracujemy, atmosfera jest przygnębiająca, nosimy żałobę – szczerze, spontanicznie. Dostrzeżcie też takie uczucia – dlatego zdecydowałam się napisać.
Żałuję odwołanego w sobotę koncertu w filharmonii, czyłam, że jest mi potrzebny. Mi tak, innym może nie. Nie osądzajmy łatwo powodów odwoływania koncertów, spektakli – czasem to owczy pęd, czasem autentyczna potrzeba. Różnie przeżywamy żałobę.
Nieposiadanie telewizji oraz unikanie gazet uwalnia od części szumu i zgiełku.
Natomiast poza głośnym – i w kontekście tego wszystkiego co wokół – jakże odważnym i rozsądnym dzisiejszym głosem Andrzeja Wajdy i jego żony – po otwarciu komputera pokazała się taka wypowiedź – warto ją w całości wysłuchać. A po niej trochę pomilczeć i pomyśleć – ale ta uwaga, to już do tych, co teraz ani milczą, ani myślą…
http://www.onet.tv/wine-ponosza-konkretni-ludzie,6599651,1,klip.html#
Dobrze, że wyjeżdżam. Wyjeżdżam – nie uciekam.
Pozdrawiam wszystkich.
Nie, bazyliko, nie uważamy (ja na pewno nie), że jesteśmy ponad, ale w najtrudniejszych nawet chwilach człowiek szuka pewnej ulgi. Tyle dni napięcia – to rzeczywiście trudne do zniesienia. PAK wspominał tu o tym, nawiązując do własnej żałoby.
I absolutnie się zgadzam, że bolesne jest pomijanie innych znakomitych osób (o kilku tu parę dni temu wspominaliśmy), które również zginęły w tej katastrofie. To jest jeden, uważam, z przykrzejszych aspektów całej tej sytuacji.
Bazyliko
to co wcześniej tutaj było, to nie zabawa, tylko irytacja tym wszystkim co od pewnego momentu się dzieje i pachnie dwuznacznością jakąś.
Żałoba w moim mniemaniu nie oznacza przyzwolenia dla hipokryzji – a niestety bardzo często poziom tej ostatniej tylko zwiększa odczuwany ból.
Rozumiem pani odczucia, współczuję – ale i my nie zostaliśmy wyrwani z kontekstów przeszłości. I tyle. Pozdrawiam serdecznie.
60jerzy, też pozdrawiam i życzę dobrej drogi 🙂
A nakaz rektora Akademii Muzycznej, by studenci ćwiczący zamykali okna (bo a nuż jakiś dźwięk muzyki zakłóci żałobę?), bez żadnych wątpliwości jest absurdalny.
Nie zostaliśmy wyrwani z żadnych kontekstów, nikt, ani na chwilę. Konteksty nie zwalniają z przyzwoitości. Irytacja może czasem mgli granice. Sama się boję, że ta rzadka cnota czasem mnie opuszcza.
Hipokryci przynajmniej nie mają takich zgryzów.
Z tym rektorem – nie skojarzyłam, że to w związku z żałobą. Jeśli tak, to absolutny absurd. Na tyle, że pomyślałam, że chodzi o ochronę przed zwykłym jazgotem z ulicy.
Przynajmniej w metrze czy tramwaju nie jestem przez parę dni skazana na łomot ze słuchwek.
A gdzie tam, pod tym względem nie zauważyłam różnicy 🙁
Trafiłam na dość specyficzne rozwinięcie Marsza żałobnego Chopina:
http://www.youtube.com/watch?v=_RU1wG7CbZg
Za treść komentarzy nie odpowiadam!
ad. bazylika:
W moim domu panuje absolutna powaga wobec tych Śmierci.
Nie dajemy się zwariować mediom.
Dzisiaj telefonowałam do koleżanki z informacją o innej koleżance, która na 2 miesiące gdzieś przepadła.I co usłyszałam? ” Zadzwoń później , bo oglądam telewizję – właśnie wynoszą trumny z samolotu”.
A przyzwolenie na Mezzo – tylko z uwagi na dyplom w szkole muzycznej.
Czy mam przyzwolenie na wpis muzyczny, czy blogownictwo uważa, że mam zaczekać do poniedziałku?
Serio pytam.
Yes.Przyzwolenie.
Zgłaszam protest!
(no… jakaś równowaga musi być 😉 )
Ja wyczekuję nowego wpisu
Tak, tak.
Potrzeba.
Dajcież Kierowniczce odsapnąć… co za ludzie 🙄
No to jest, zapraszam.