Mazovia Goes Middle Age

Festiwal nazywa się Mazovia Goes Baroque, ale baroku w tej „odsłonie” nie ma wcale. Jest średniowiecze, i to w znakomitym wykonaniu.

Ensemble Peregrina współzałożyła Agnieszka Budzińska-Bennett, o której już tu wcześniej wspominałam. Program Filia praeclara, zaprezentowany tego wieczoru przez czteroosobowy żeński zespół, a oparty na zabytkach zachowanych w starosądeckim klasztorze klarysek, został nagrany na płytę, którą swego czasu zrecenzowałam na łamach; nie podano w archiwum mojej oceny, a o ile pamiętam, była bardzo wysoka – pięć gwiazdek. Wspominam w tej recenzji o anielskim brzmieniu głosów; w naturze nie było inaczej. Atmosfera pełna wielkiego spokoju, pogody i łagodności; można było całkowicie się zrelaksować, odlatując w bliżej nieokreślone regiony. Ktoś mi powiedział po koncercie, że z lekka przysnął – myślę, że to właśnie był wynik pełnego zrelaksowania. Nudne to z pewnością nie było, i nawet nie tak jednostajne, bo był śpiew i jednogłosowy, i wielogłos, i w niektórych utworach akompaniament liry korbowej (grała Agnieszka). Głosy wyrównane barwowo i jakościowo. Może niektórym wydałoby się to za idealne, za bardzo uładzone? Mnie pasowało.

W drugiej części wystąpiła Corina Marti, szwajcarska flecistka i – jakby tu rzec – keyboardzistka, bo zajmuje się najwcześniejszymi instrumentami klawiszowymi. Corina jest też współzałożycielką, ze swoim mężem, polskim lutnistą Michałem Gondko, zespołu La Morra. Razem wystąpią na kolejnych koncertach, tym razem Corina grała solo, na przemian na fletach prostych (w tym podwójnym) i na malutkim klawicymbale, który jednak brzmiał zaskakująco głośno, klawesynowo. Grała utwory włoskie z przełomu XIV i XV wieku – ozdobnie, z improwizacyjnym rozmachem, choć momentami było to dyskusyjne – saltarella to jednak są tańce, więc raczej chyba powinny być rytmiczne. Ale i tak było to ujmujące.

Sobotni wieczór – to La Morra oraz Viva Biancaluna Biffi, zachwalana tu przez Wielkiego Wodza. Właśnie się łamię, bo jednocześnie są ciekawe występy na festiwalu Nowa Muzyka Żydowska: Wojtek Mazolewski Bund Band (program specjalnie na ten wieczór, z okazji rocznicy powstania w getcie), Horny Trees, a potem Raphael Rogiński solo. Chyba będę rzucać monetą… A potem można by jeszcze iść na Noc Tańca do Skweru na zakończenie festiwalu mazurkowego. Można się bawić do szóstej rano. Nie wiem, czy wytrwam…

Tutaj Corina gra na flecie.