Biografia Marthy Argerich: errata
Obiecałam, to dotrzymuję. Przerzucałam książkę Oliviera Bellamy’ego (którą, jak wspominałam, czytałam wcześniej w oryginale) w metrze, wczoraj do poduszki i jeszcze dziś w wolnych chwilach i wypisuję troszkę najbardziej rażących błędów (zapewne jest ich więcej, ale to te, które przy pierwszym czytaniu rzuciły mi się w oczy).
Najpierw to, co zawinione przez autora. Nie wiem, ile błędów popełnił w pozostałych częściach książki, ale co do Konkursów Chopinowskich jestem pewna. Już pomińmy idiotyczny wywód, że: „Kalendarz imprezy [odbywającej się co pięć lat] uległ modyfikacji, gdy trzeba było przesunąć datę czwartej edycji (1949 rok) tak, by przypadła w setną rocznicę śmierci Chopina” bez jakiejkolwiek wzmianki, że w Polsce w ogóle była jakaś wojna i że konkursowe miasto Warszawę zburzono, więc nierealne były konkursy nie tylko w 1942 r., ale nawet w 1947 r. Mniejsza z tym. Przy opisie casusu z Pogoreliciem Bellamy pisze, że Andrzej Jasiński był przewodniczącym jury (był nim Kazimierz Kord) i że Martha wyjechała z Warszawy na znak protestu (to nie było całkiem tak, nie trzasnęła drzwiami i nie wyjechała, po prostu oświadczyła, że nie może już brać udziału w pracach jury). Pisząc dalej o Pogo autor wspomina, jak parę lat temu IP, „który wystąpił na festiwalu chopinowskim w Warszawie, jakby dając wyraz swej dezaprobaty, zmienił program, zastępując III Sonatę polskiego kompozytora II Sonatą Rachmaninowa” – jak wiemy, chodziło o Koncert f-moll Chopina zamieniony na II Koncert c-moll Rachmaninowa.
Wśród innych głupotek zawinionych przez Bellamy’ego jest też wymieniona przy okazji wizyty w ZSRR nazwa, po francusku pisana Goss Concerts, a potem już tylko Goss; w polskim tłumaczeniu jest „agencja koncertowa Goss” (str. 236). Tymczasem chodzi o Goskonciert (pisząc fonetycznie), co jest skrótem od Gosudarstwiennyj (państwowy) konciert, i nazwę tę należy pisać w całości.
Teraz trochę błędów tłumacza. Str. 20 – „stwierdza Annie Dutoit, najmłodsza córka Marthy” – Annie jest średnią córką, najmłodszą jest Stephanie (la fille cadette oznacza młodsza córka, nie: najmłodsza).
Str. 77 – żenada nad żenady: „Lipatti grała jak anioł i wiodła życie świętej – mówił dyrygent Ernest Ansermet, wielki wykonawca Bacha, Mozarta i Chopina, który zmarł w wieku chrystusowym, zbierając ostatnie siły i żegnając się ze światem chorałem Jezu, tyś radością moją na festiwalu w Besançon”. Oczywiście to nie wdowa po Lipattim, Madeleine, u której brała lekcje Martha, tylko jej nieboszczyk mąż Dinu „grał jak anioł i wiódł życie świętego” (w oryginale jest jak byk: un saint), a cała reszta zdania począwszy od słów „wielki wykonawca” dotyczy oczywiście także Lipattiego, a nie Ansermeta.
Str. 100: „Jakiś niewiarygodnie sprawny mechanizm pozwala jej tkać Arabeski Chopina z krystaliczną wręcz elegancją”. W oryginale jest: arabeski z I Koncertu Chopina.
Str. 184: „Jackie du Pré (…) zostawiła swoją wiolonczelę Stradivarius Davidoff przyjacielowi Yo-Yo Mie, a drugi z instrumentów trafił do Lynn Harrell, która nazwała wiolonczelę du Pré”. Tak się składa, że choć Lynn często bywa imieniem żeńskim, to wiolonczelista Lynn Harrell jest mężczyzną.
Str. 214: Robert Chen do swojej córki (z Marthą) Lydy, która „po nauce gry na skrzypcach wybrała altówkę”: „Doskonale! W kwintetach Mozarta będziesz mogła zagrać cztery różne części” (w oryginale quatres parties – cztery partie czyli głosy).
Str. 300: „W roku 2006, podczas koncertu w sali Pleyela, wraz z Gidonem Kremerem zagrała Sceny dziecięce Schumanna”. Ma się rozumieć, nie chodzi o żadną bliżej nieznaną transkrypcję tego utworu, tylko „wraz z Kremerem” Martha zagrała koncert, na którym wykonała też utwór solowy.
Trochę błędów w tytułach: str. 65: Preludium do „Popołudnia fauna” (Popołudnie fauna nie jest jakimś utworem, do którego jest preludium; tytuł oryginału brzmi: Prélude à l’après-midi d’un faune); str. 90: Preludium i fuga G-dur (Księga I) Bacha (oczywiście chodzi o Das Wohltemperierte Klavier, tom I); str. 104: „wykonała (…) Wariację f-moll Haydna” (jedną?); str. 192: III Koncert G-dur Prokofiewa (w oryginale jest po prostu III Koncert, bez tonacji); str. 283: Koncert na skrzypce Czajkowskiego (mówi się Koncert skrzypcowy). Na str. 248 jest „partytura mazurków Chopina”, chociaż po polsku słowa partytura używa się tylko w stosunku do utworów orkiestrowych.
Błędów w nazwiskach jest też trochę. Np. na str. 57 – nie ma powodu, żeby pisać po polsku Heinrich Neuhaus, nie Henryk (przecież był kuzynem Szymanowskiego, a w ogóle mówiło się na niego Harry); na str. 178 Jehudi (zamiast Yehudi) Menuhin, na str. 179 Itzak Perlman (to, trzeba przyznać, także błąd Bellamy’ego), a na str. 223, 224, 227 Krystian Zimmerman (w oryginale jest prawidłowo!).
W warstwie językowej też można znaleźć różne cudactwa, jak „Martha lubiła dotykać jej złociste włosy” (str. 43) czy „androgeniczny wdzięk” (str. 63). Zdumiewa mnie również – czy i Was może? – coraz częste zastępowanie słowa „wirtuozowski” słowem „wirtuozerski”. Skąd się to bierze?
Pomyśleć, że Wydawnictwo Literackie miało zawsze taką dobrą reputację. A teraz oszczędza nawet na redakcji zwykłej, nie mówiąc o merytorycznej 👿
Komentarze
Nie tylko WL 🙁 Znak też 🙁 Zaraza oszczędnościowa 🙁 Dobranoc.
Dramat, ale staje się tylko zabawną farsą wobec kilku wydanych w Polsce przekładów książek o winie. W jednej z nich byki były właściwie na każdej stronie, a prawdziwą zgrozę budziły fragmenty w rodzaju „w winie mogą się wytrącić nieszkodliwe kryształki cyjanku potasu”. W tym jednak przypadku wydawca wycofał nakład z rynku i opublikował książkę ponownie, po gruntownej redakcji przekładu.
PK
na stronie redakcyjnej wymieniono zarówno opiekę redakcyjną (Jolanta Korkuć), jak i redaktorkę (Martę Dvořak). Czyli chyba chodzi bardziej o deficyty niż o oszczędności. Być może (acz nie jest to żadne usprawiedliwienie) zawinił pośpiech – by zdążyć z wydaniem książki na czas konkursu i pobytu MA w Polsce.
Słuchałem Bułgara. W lekkim zdumieniu. To może być albo wielki artysta, albo wielki hochsztapler. P.Teresa stawia bardziej na pierwsze – ja bym chciał, ale się boję. Jak dopuszczą do drugiego etapu – zobaczymy, posłuchamy. Chociaż czuję, że wątpliwości nie rozwieje, tylko jeszcze je pomnoży. Ale nie mam przynajmniej już od dzisiaj wątpliwości, co jest źródłem dobrego dźwięku – niski taboret. Nobel akustyczny dla Bułgara.
Tak mysle sobie wspominajac poprzednia edycje Konkursu, jak mógł wygrać ktoś taki jak Blechacz. Dla mnie to był skandal. Ciekawe czy Paleczny razem z jury znów wymysli coś w tym stylu, wycinając w każdym następnym etapie najlepszych zostawiając znów jakiegoś Blechacza? To był najsłabszy zwyciezca w calej historii konkursów. Nawet Kevin Kenner był ciut lepszy.
Prosze Panstwa,
Z dalekiej Ameryki bedzie pisac na klawiaturze marki Dell…
Pan nieparzysty jest do bani. Japan akcentuje sie w jezykach na ostatniej sylabie. Daleka Australia jest tak samo daleko jak Japonia, tylko udaje, ze jest dalej.
Dwojka syczy i podzwania, jakby puszczali przez wzmacniacz z wyzarzona lampa, co chyba juz nie te czasy, a jak zausterkowalem na stronie www, to mi odbilo e-maila.
Ale jak graja glosno to mozna posluchac. Rzeczywiscie poziom wysoki. Dywan pochwalil pana z Bulgarii, a mnie sie wydalo, ze etiuda w jego wykonaniu to byl jakis hopak. Ale, rozumiem, ze etiuda to nie mazurek, wiec moze byc wykonana w niemal dowolnym rytmie.
Podziwiam tych, ktorzy juz maja swoich faworytow. I dlatego zreszta tu zagladam, zeby sie dowiedziec osochozi, bo podsumowania w Dwojce sa raczej do smiechu. Moze Malicki powinien?
OK, OK, juz zmykam, nie denerwujcie sie….
Pobutka.
—
(Ech… może tłumaczenie przejdzie do legendy? Jak to o elektryce na kolejach: Goły konduktor biegnie przez całą długość pociągu.)
No to ja porannie i witajac:
http://www.youtube.com/watch?v=7UkeNEsBb2c
Gwoli wyjasnien dla NTAPNo1 – trudno powiedziec, ze Dywan pochwalil Bozhanova. Jeden fredzelek (czyli ja) napisal, ze Bozhanov mnie wkurza, ale kaze sie sluchac. I ze podobnie bylo na konkursie w Belgii. Doskonale pamietam jego wykonanie sonaty Beethovena op.31 n.3. Bylo to samo. Zreszta mozna posluchac, gral ja na Van Cliburnie, wszystko jest na Youtubie (a propos, jak to sie dzieje, ze np. Konkurs Van Cliburna nie boi sie YuTube i wrecz zalozyl swoja wlasna strone, Krolowa Elzbieta zostawia swoje VOD dla wszystkich przez kilka miesiecy, a u nas ledwo odtajnili studio konkursowe, nie rozumiem. Tu juz nie chodzi o te oplate, tylko o latwosc korzystania).
A teraz ide sie pakowac. Co przywiezc poza Wieza Ajfla i Luwrem?
A jeszcze tak wracajac do naszego ulubionego Pana Gospodarskiego zza Buga, prosze zwrocic uwage na daty tych nagran. Bo Totentanz jest z pazdziernika 2009, a Rapsodia Hiszpanska z lutego 2010, czyli teoretycznie w pelni przygotowan do KCh… Dwa miesiace pozniej byl na przesluchaniach w Wwie (bo musial przeciez byc)
Teraz juz naprawde lece
Tereńku @ 8:26
Siebie! 😀
Witam Andrzeja Daszkiewicza (chyba kiedyś pod innym nickiem 🙂 ). W tej książce nie ma o tak groźnych rzeczach jak cyjanek potasu, więc pewnie raczej nie wycofają, a co do motywacji pośpiechu, pewnie 60jerzy ma rację. Ale czy to znaczy, że należy buble produkować? 😯
Z Kanibalem absolutnie się nie zgadzam. Słuchałam na poprzednim konkursie wszystkich. Blechacz od początku był najlepszy i najlepiej przygotowany – już tu mówiłam, że wtedy panowała wprost epidemia nieprzygotowania. Co z tego, że jakiś pianista jest ciekawy, kiedy chrzani jak potłuczony. Przy Blechaczu odpoczywałam: wreszcie ktoś, kto ma SZACUNEK do muzyki. W innym kontekście oczywiście może się okazać, że szacunek nie wystarcza… Ale naprawdę byłam wściekła, kiedy parę interesujących osobowości, dających się zauważyć w I etapie, w drugim kładło się równo 👿
To do popołudnia 😀
Tłumaczeń wszelakich jest za dużo, żeby jakieś przechodziło do legendy. Trudno mi też komentować bezstronnie ze względu na charakter wykonywanej przeze mnie pracy (niechaj ci rzucą kamieniem…) 🙄
Doceniam wysiłek PK, ale to jest odwalanie czyjejś roboty za darmo 👿
Stawki tłumaczeń za książki są skandalicznie niskie, a terminy są nierealne. Nie pozwalają na sprawdzenie rzeczy podstawowych.
A propos „grającej Lipatti”, w jakimś debilnej komedii z Meg Ryan (z góry przepraszam fanów) ktoś słuchał „ostatniej płyty Joniego Mitchella” 😆
„Zimmerman” jest błędem nagminnym.
Poza tym z pisownią imion i nazwisk jest problem. Ciężko trzymać się jakiejś reguły, bo zawsze znajdzie się wyjątek (m. in. nasza dyskusja o Sokolovie/ Sokołowie).
Wirtuozerski per analogiam do pozerski?
Nick inny (polityka jawności 🙂 ), ale osoba ta sama. Wszystko przez przeglądarkę (żeby zwalić na przyczyny zewnętrzne), która nie podpowiedziała mi innej możliwości wypełnienia pola w formularzu, i przez nieczęsty udział w rozmowach (by część odpowiedzialności wziąć na siebie) – choć czytam regularnie, to jednak zwykle zbyt późno, by włączenie się miało sens, przez co nie pamiętam, czy obowiązuje tu mój stary nick – winoman – czy już nowy.
no, przekład jest wirtuozerski i ma androgeniczny wdzięk 😆
To jest taka polska mania bronić Blechacza. Tylko polska. Przecież cały świat przyjął to zwycięstwo zle. Radzono wprost, źeby zmienić formułe jury, powiekszyć o min osoby związane z marketingiem muzycznym, bo ta formuła się już nie sprawdza, skoro wygrywają takie grzybki. Nie przypominam sobie żeby ktokolwiek poważny podnosił zwycięstwo Blechacza jako realnie możliwe w trakcie konkursu. Nie przypominam sobie nic, co by mnie w nim zainteresowało, powiem więcej zdałem sobie sprawe o jego istnieniu dopiero po decyzji jury. 5 lat temu to był co najwyżej któr przeciętny. Czy dzisiaj jest inaczej? Szczerze wątpie. Pianista bez osobowosci, mdły i anemiczny.
Kanibalu, odpowiem za ok. godzinę. Teraz mam trochę roboty do odwalenia.
źeby zmienić formułe jury, powiekszyć o min osoby związane z marketingiem muzycznym,
To wtedy zaczną wygrywać roznegliżowane panienki.
„Ale nie mam przynajmniej już od dzisiaj wątpliwości, co jest źródłem dobrego dźwięku – niski taboret. Nobel akustyczny dla Bułgara.”
Dla jasności przekazu:ta myśl o źródle dźwięku jest autorstwa Bożanowa.
Szadrin (Shadrin) grał na krześle z poczekalni.
No nie, tu absolutnie sie nie zgodze. Podczas poprzedniego konkursu sledzilam go uwaznie i w moim przekonaniu pierwsza nagroda mu sie zasluzenie nalezala. podzielam absolutnie zdanie Pani Kierowniczki, ze byl jedynym perfekcyjnie przygotowanym do konkursu pianista.
To nie polska mania bronic Blechacza, o, nie. Po prostu stwierdzenie faktu. Co nie przeszkadza, ze wkurzalam sie na jury, jak nie przepuszczalo to tych, to tamtych.
Tamten konkurs to była wycinanka, po każdym etapie eliminowano 2-3 ciekawych pianistów, żeby wygrał właśnie Blechacz, żeby do reszty nie zapomniano na świecie, że w Polsce są młodzi pianisci, i pupile Palecznego. Ja zdania nie zmienie. Wsłuchując się w opinie zagraniczne też słyszałem rozczarowanie, zdziwienie. Konkurs może nie miał wielkiego poziomu, ale Blechacz tego poziomu na pewno nie podnosił. I to naprawdę taka polska mania bronić swojego za wszelką cene.
Wobec stwierdzenia „Ja zdania nie zmienię” jałową staje się każda dyskusja. A teoria o spisku na XV Konkursie dobrze wpisuje się w nurt, którego wybitnym obecnie reprezentantem jest pewien pianista, dowodzący, że na konkursie w 1980 roku też był spisek.
A na marginesie – na tym dywanie i owszem cieszymy się, gdy sukcesy odnoszą polscy artyści, ale narodowość jest (zwłaszcza dla mnie) kompletnie drugorzędną sprawą. Osobowość i kreacja – one się liczą. Plus pokora wobec sztuki. Pokora – lecz nie uległość.
No, jeśli kolega Kanibal zdania nie zmieni, to polemika wydaje się bezcelowa… 😛
<60jerzy Tak!!! 🙂
A co koledzy posiadają argumenty nie znane mi dotychczas? Chetnie wyslucham. Tu nie ma teorii spiskowej, wystarczy popatrzec na lauretów(zwłaszcza te koreanskie produkty Palecznego) żeby zrozumieć że jury kierowało sie niskimi pobudkami podczas wybierania.
W „tzw. dzisiejszych czasach” muzyków takich jak Pollini czy Argerich nie ma i nigdy nie będzie. Nie wspominam już o osobistościach takich jak Richter, Horowitz, Rubinstein.
Zmieniło się wszystko – sposób postrzegania, słuchania, odbioru muzyki – jak by tego nie zwać, globalizm, dostępność do muzyki w ogóle wymieszała cały ten świat, robiąc z niego mniej lub bardziej homogenizowaną papkę, z której bardzo trudno wyciągnąć coś wyrazistego.
„Produkty koreańskie” wygrywają, bo ktoś musi wygrać, a reprezentacje krajów azjatyckich są najliczniejsze. Rachunek prawdopodobieństwa.
Natomiast jeśli nie produkty koreańskie, to kto? Jacy to wybitni pianiści zostali odwaleni?
Dlaczego ci odwaleni nie zrobili kariery, nie nagrali płyt dla DGG (jak Pogorelich)?
Czy Zimerman, przyznając Blechaczowi nagrodę z własnej kasy, też jest częścią spisku narodowego?
O ile mi wiadomo, Zimerman jakąś miłością do tego, co polskie, raczej nie pała.
Nie mowie o spisku, nie o to chodzi. W dzisiejszych czasach często przepustką do płyty w dobrej wytwórni są właśnie konkursy. Z milionów pianistów cieżko wyłowic tych prawdziwych bez odnieśienia. Kto wie kim byloby dzisiaj wielu pianistów z tamtego konkursu, gdyby oceniono ich tak jak należało. Gdyby Blechacz nie wygrał to po tej płycie przed konkursem nikt by go do niczego wielkiego nie zaprosił, mówie o wytwórniach. To jest poziom Wojciecha Świtały.
p.s. Marketing niech się zajmuje laureatami, kiedy już nagrają płytę. Przedtem niech lepiej trzymają się z daleka i zostawią ocenę poziomu gry profesjonalistom. Inaczej okaże się, że będą grali Sceny Dziecięce Schumana [sic] razem z Gidonem Kremerem.
Przepustką do płyty jest konkurs, bo z niewielu wyjątkami działy A&R składają się z zakokainowanych debili, którzy nie mają pojęcia o muzyce. Wybieranie laureatów konkursów to odwalanie roboty za darmoche. „Noooo, jak wygrał chopinowski, to znaczy bierzemy!”
Jak to „ciężko odłowić bez odniesienia”? A gdzie uszy? A gdzie doświadczenie muzyczne? A gdzie intuicja?
Powtórzę – jeśli tamci odwaleni są geniuszami klawiatury, powinni już dawno zrobić gigantyczne kariery.
Jaką karierę zrobiła Mihaela Ursuleasa (którą lubię), jaką karierę zrobił (lubiany tu skądinąd, ale nieszczególnie przeze mnie) Nelson Goerner?
Było wielu pianistów, ktorzy karier w sensie fonograficznych nie robili, których ja jednak cenie. Wytwórnia wydaje to co może się sprzedac z miejsca, co nie zawsze się sprawdza. Czy Blechacz sprzedaje sie jak swieze bułeczki? Pytam retorycznie. Konkurs Chopinowski miał często swoją wartośc dlatego, że jury potrafiło postawic niekonwencjonalnie. Uninski dla przykładu. Kariery po konkursie wielkiej nie zrobił, ale ktos przeszukujący nagrania z konkursów pozytywnie się nim zaskoczy
Słucham Konkursu, jak na razie, w domu, a luksus zawdzięczam tylko ciężkiemu przeziębieniu (na tyle ciężkiemu, że przygotowane jako na inaugurację wódka Chopin i szynka Fryderyk nie „zeszły”). Z niejakiej nieważkości wyrywana jestem rzadko – by w prawdziwym skupieniu słuchać (swoją drogą niezły sprawdzian jakości produkcji, potwierdzany w dużej mierze przez niniejsze zgromadzenie i komentarze gdzie indziej). Z drugiej strony – to przecież dopiero pierwszy etap…
Chopin to kompozytor zdecydowanie dla „dorosłych”, niewielu młodym (wczoraj Rosjanin – 18-latek!, dziś Kaoru…) dane jest dostateczne doświadczenie, by coś nam powiedzieć. Pamiętam recital chopinowski Kissina sprzed dobrych paru lat i wrażenie, że za jakieś 15-20 lat to może tak… Poraża techniczna biegłość uczestników konkursu, tyle że niewiele z tego wynika. Mało której z członkiń japońskiego batalionu żeńskiego chciałoby się jeszcze raz posłuchać, czasem nawet jako tło dla innych czynności bywają trudne (z nielicznymi wyjątkami, bardzo nielicznymi). Fantastyczna ekipa rosyjska.
Studio TVP Kultura – bardzo satysfakcjonujące, po sobotniej inauguracji pełna byłam obaw.
PS. Co do tłumaczeń – z weryfikowaniem tlumaczeń mam często do czynienia, zaczyna się ubawem dla mnie i koleżeństwa, kończy płaczem nad bezmyślnością i bezczelnością, by za tą bezmyślność brać pieniądze. Ale mam na nich bata – regularnie obniżam należność, i to bywa że drastycznie.
Gostku, mogę odwrócić pytanie: czy każdy kto zrobił tzw. karierę – na nią „zasłużył”. I co tak w ogóle jest teraz kryterium „kariery”? Obecność w prestiżowych salach – które są jeszcze prestiżowe, a które już nie? Podobnie z festiwalami etc.
I mam prośbę: nie produkty – to są ludzie. Z całą ich wrażliwością i ułomnością.
Raczej brakiem wrażliwości chciałeś powiedzieć. Właśnie to jest w człowieku wadliwe, że często upodabnia się on do produktu-taniego produktu żeby być ścisłym.
„Produkty” to cytat, ujęty przeze mnie w cudysłów. Przepraszam niemniej.
W odpowiedzi na pytanie zasadnicze – ostatnio niekoniecznie. Teraz w ogóle pojęcie „kariery” jest dość giętkie, ponieważ olbrzymią rolę w kreowaniu artysty odgrywa nieszczęsny marketing.
Może troszkę inaczej powtórzę to, co już napisałem wcześniej: W tej chwili praktycznie nie ma artystów, którzy są jednoznacznie uznawani za geniuszy klawiatury, jak Argerich, Horowitz, Rubinstein.
Kiedy już opadnie kurz po kampanii reklamowej, pozostają nam jedynie nasze własne uszy.
Blechacza lubię, choć uważam że jest pianistą dość powierzchownym. On przynajmniej nie udziwnia i nie kreuje sztucznych interpretacji.
Czasami człowiek musi – inaczej się udusi:
Po zsumowaniu wszystkich typów negatywnych Dywanu od Blechacza do Goernera (w sposób zawoalowany ale jednak) wychodzi na to że nikt tu nie lubi żadnej pianistyki. Ale po analizie dostrzegłem że typów pozytywnych jest dokładnie tyle samo i to mnie uspokoiło.
Jako typowemu chłopkowi – roztropkowi mnie się podoba jak się szwajcaro-Chińczyk poci, bo widać że mu zależy i w USA byłby bardzo szanowany bo oni szanują ciężką pracę (a że łupał – cóż – nie można mieć wszystkiego).
Nie podobał mi się Rosjanin na krzesełku bo mi takie granie nie leży – ale życzę mu jak najlepiej. Dzisiaj bardzo dobra była cała stawka dopołudniowa (z wyjątkiem Gruzina) – i jak radio nadaje na okrągło to ja siedzę w robocie, mam włączone, trochę słucham, nie oceniam. Podoba mi się. Muzycznie też ale przede wszystkim niejako ogólniej. Że nasz kraj stać na to żeby 80 ludziom dać na bilety, mieszkanie, wyżywienie, fortepiany i niech Chopina grają. A jury niech ocenia. To piękne jest.
Kilka słów o bardzo dobrej ekipie rosyjskiej (wczoraj Khazyanov , dzisiaj Evtuchin – bardzo dobry) która jeszcze się cała nie pokazała – w porównaniu z tym co było 5 lat temu to coś mi zalatuje spiskiem – jakby w XV konkursie Biuro Polityczne zdecydowało „obniżamy rangę konkursu tych krnąbrnych Polaków i nie wysyłamy dobrych” a w tym roku znowu „hej bracia Słowianie, był rozkaz do współpracy ! naprzód biegiem marsz !”.
Co do Fazioli – to taki trochę mityczny był dla mnie fortepian dotąd. Po występie Trifonowa, który zrobił na mnie dobre wrażenie, właśnie fortepian w porównaniu ze Steinwayem jakiś taki świetlisty dźwięk ale w transmisji (akurat miałem trochę lepsze warunki odsłuchu w tej sesji) – z kolei wszyscy co byli na Sali nie zostawili na tym instrumencie (i pianiście) suchej nitki – może to jest sprzęt do nagrań tylko ? Ze strony producenta przebija wielka pieczołowitość w produkcji i bardzo dobre referencje od Guldy i Herbie Hancocka po Vladimira Askenazy’ego (nawet Helene Grimaud choć ona oględniej się wypowiada).
A co do telewizji, radia, prasy to szczęśliwym nie pracując w mediach bo (za co bardzo dziękuję Perlistowłosej gyongyhaju-lany): Es passiert immer genau so viel, wie in die Zeitung passt. Czyli innymi słowy trzeba czasem coś tak wicie, na okrągło … TVP Kultura – bardzo dobre studio popieram bazylikę. Pierwszy program musiała prowadzić Torbicka bo minister Zdrojewski i Dyrektor Dąbrowski nie mogli być przepytywani przez dziennikarza odpowiedniej rangi i chyba dlatego tak to wyszło.
Errata:
bo minister Zdrojewski i Dyrektor Dąbrowski nie mogli być przepytywani przez dziennikarza nieodpowiedniej rangi i chyba dlatego tak to wyszło.
O fortepianie Fazioli pozytywnie, ale w ściśle określonym kontekście wypowiada się Leszek Możdżer na płycie „Kaczmarek by Możdżer”.
Wspomina (nie mam płyty przy sobie), że jakiś utwór mu nie brzmiał, dopóki nie zagrał go na Faziolim, który przez jakiś tam przypadek akurat był pod ręką. Ale właśnie ten fortepian ma bardzo jasny dźwięk, który niekoniecznie nadaje się do muzyki poważnej.
Z drugiej strony pamiętam takie zdanie Jarretta o jednym z jego Steinwayów: „It has a wonderful, glassy sound, but you can’t play the blues on it.„
Za to kanibale – jak wiadomo – znani są z wrażliwości 😉
o, zagapiłam się i wyszło nie apropos!
Guagua tania docinka. Widze , ze nie ma argumentow za Blechaczem.
Były, nie tyle za Blechaczem, co przeciw przedstawianiu swojej opini jako prawdy objawionej i jedynej, oraz wrzucania ludzi do jednego worka p.t. ‚koreańskie produkty’ (przepraszam za ponowne użycie określenia), ale po przejrzeniu toku dyskusji stwierdziłam, że nic nie wniosą. I została sama tania docinka 🙂
Jeśli ktoś nie ma przekonania do tego co pisze, do swoich opini to nie powinien ich wyrażać. Nie ma w tym prawdy objawionej, jest za to silne przekonanie. Tobie mam rozumiec podobaly sie koreanskie pupile (źeby Ci nie psuc humoru nie napisze produkty) Palecznego ? I Blechacz do tego?
Jeśli ktoś nie lubi danego artysty, to żaden argument go nie przekona, żeby go polubić, bo i po co?
Ja na przykład nie lubię Barenboima jako muzyka w ogóle. I wie Pan co? Nic. Wychodzę 😛
Gostku tu nie chodzi o lubienie. A o uczciwośc. Przyjmując nawet wersje że Blechacz był najlepszy (dla mnie oczywiste jest że nie był) to powinien dostac najwyżej 3 nagrode, pierwsza i druga nie powinna być przyznana tak zakładając. Nie oszukujmy się, to nie jest pianista wart takich zaszczytów.
http://www.przekroj.pl/kultura_muzyka_artykul,7635,0.html
Kanibalu – nieuważne czytanie się kłania 🙂 Argument – dla mnie przeważający – za Blechaczem przedstawiłam tutaj:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/?p=558#comment-73759
Goerner wygrał jeszcze parę innych konkursów. Kariera to jest jeszcze inna bajka. Ale ję w pewnym zakresie robi. Ursuleasa też.
Dołączam się z płodem:
Pięć lat po zwycięstwie Rafała Blechacza
Padły opinie że on „nie taki” i „nie tego”
Kanibal zwłaszcza mocno rozpaczał
Że ten Blechacz gra jak „coś” koreańskiego
A tu się nie ma co złościć oraz czego żałować
Bo wie to ten kto próbował wódeczki na żmiji
że i Blechacz jako „produkt” może zasmakować
Tak jak są niezłe auta Hyundaya czy Kii.
Jednych porusza muzyka innych zwykły pic
I zaznaczam to na koniec (z nutą złośliwości)
Blechacz jest jak Rubinstein albo Horowitz
Na miarę naszych czasów oraz możliwości !
Z sympatią dla Wszystkich
Tak tak jak Horovitz, jak Rubinstein…może od razu jak Chopin? Nawet dzisiejsze, „cienkie” lata pod względem sztuki mają swoje osobowości. Z pewnością Blechacz do tego grona nie należy. Produkt naszych czasow, tak raczej określiłbym Blechacza, płytki, bez osobowosci, mdły. Wiem że wiekszośc tego zdania nie podziela, całe szczescie historia pokazuje, że wiekszośc często się myliła:) 🙂 🙂 🙂 i czytam uważnie p. Doroto. Dlatego się też nie zgadzam z tym co przeczytałem. I nie miałem na myśli, że Blechacz jest „koreanski”, chodziło mi raczej o konkretnych Koreańczyków.
Nie ma już dziś wielkich pianistów, śpiewaków, skrzypków, altowiolistów, oboistów, waltornistów, wiolonczelistów, a nawet jeśli są , to ostatnie egzemplarze – (excusez le mot) i zaraz nie będzie. Przepraszam , ja tego nie kupuję. Szum medialny powoduje, że są trudniejsi do wyłowienia, jak na konkursie – za dużo wrażeń i bolesne wrażenie produkcji seryjnej ! No i rzeczywiście marketing zabija sensowna pracę prawdziwych łowców talentów Gdyby tak nie było Simone Kermes byłaby znacznie popularniejsza od Cecilii Bartoli. Nie jest , ale daje radę. Jak Ursuleasa i Goerner.
Czytając to zdanie o możliwosciach i tego co jest na miare naszych czasow przypomnial mi się film Miś- tytułowy bohater też był na miare swoich czasów i możliwosci. Ba, wyrazał zywe zapotrzebowanie społeczne, tym Miśiem pokazywano całemu narodowi różne rzeczy. Czy tak też jest z Blechaczem? Pytam bez złośliwości. Choć słomiany miś i pewna anemicznośc w graniu to rzeczy tożsame, analogiczne…Sens w tym żeby nie kupować w ciemno każdego produktu „naszych czasów”, bo nasze czasy przeminą, a prawdziwa sztuka zostanie, i jak zawsze jedno do drugiego będzie się miało nijak.
Blechacz ma akurat inne problemy niż brak osobowości. Nie chcę tu o tym pisać 🙁
Pana rzecz, Kanibalu, nie zgadzać się. Ale na poprzednim konkursie naprawdę nie było rzeczywiście wielkich osobowości, które ktoś by „wycinał”.
A swoja drogą, mnie o coś zwanego w innych miejscach patryjotysem raczej za bardzo posądzać nie można 🙂
Dobra, idę katować się dalej 🙂 Do wieczora.
tu pan trafił, p kanibalu. muzyka nie potrzebuje
kapitalizmu, narodów, konkursów, rynku fonograficznego,
solistów-idoli.. a nawet odbiorcow.
em-esz tego nie napisałem. Uważam tylko że pięć lat temu było kilku ciekawszych pianistów niż Blechacz, którzy dosłownie zostali wycięci po kolei. Dlaczego Howard Na nie zagrał w drugim etapie, dlaczego ociemniały pianista z Japonii nie dostał się do finału? Takich dlaczego jest jeszcze kilka, chociażby młody Wunder Lie z Niemiec(dobrze pamiętam nazwisko?).
Jak wam się podobał Kortus? Mnie bardzo. Męsko stanowczo. Najlepiej z Polaków.
W Misiu Tym parafrazował słynne hasło „Stalin jest Leninem naszych czasów”. Misiem otwierano oczy niedowiarkom. Ale słowo czasy i możliwości też trzeba rozumieć szerzej – jako efekt zbiorowej mądrości jury i publiczności a także pewnej bezdyskusyjności tego werdyktu AD2005. Ja osobiście uważam ze Blechacz jest OK nie ma się co czepiać przesadnie. Mam wszystkie jego płyty łącznie z recitalem sprzed XV Konkursu i to jest pianista pewny i równy (co znaczy że czasami brak „tego czegoś” zwłaszcza w sonatach Mozart-Haydn-Beethoven). Można to określenie „równy” uważać i za inwektywę ale ja tak nie uważam. Mam szacunek. Za każdą płytę zapłaciłem i nie czuję się oszukany. A mam też wiele innych płyt o których tego nie mogę powiedzieć.
My – naród mamy tendencję „patryjotyczno” do szukania układów etc. Może żeby to ukrócić właśnie jest teraz mniej jurorów a wyniki będą jawne.
Słuchanie nowych wykonań i nowych muzyków nie jest stratą czasu. Nie zawsze trzeba mieć poczucie obcowania z ideałem – tak jak nasze życie się z tych ideałów nie składa tylko z setek wydarzeń – na ostatnich kolumnach RM co 2 tygodnie są wymienione setki i ludzie na nie chodzą i im to dobrze robi a wybitnych to tam wcale tak za dużo nie ma. Nie znajduję w tym powodu do trucia się smolarkami.
A – Kortus Bardzo bardzo. Czy Kortus jest Blechaczem naszych czasów ?
„Słuchanie nowych wykonań i nowych muzyków nie jest stratą czasu.”
Uhmmm 🙁
Nie jest, ale prawdopodobieństwo, że się znajdzie coś, czego będzie się chciało wysłuchać powtórnie….. niezbyt duże.
A wracając do naszych baranów, Rosjanie mi imponują. Matusevich owszem całkiem.
Kortus też OK, ale idąc za redaktorem A.R., trochę był bezbarwny. Na pewno lepiej wypadł od Wakarecego (ort.?)
Miałem oczywiście na myśli muzykę żywą (myślałem że to jaśniej wynika z kontekstu). Zawsze można ograniczyć się do np. Stefana Askenaze i starych nagrań Cortota ubolewając nad małością dzisiejszych czasów. To też jest jakiś wybór 🙂
Teraz Avdeeva – no coś chyba nie bardzo…
Zasadnicze pytanie brzmi, czy na takim konkursie można być wirtuozem? Czy wirtuozeria w rytmie, dynamice jest dopuszczalna? Czy konkurs mam wyłaniać największą poprawnośc, czy najlepsze artystycznie interpretacje? Nie źebym był wrogiem poprawnosci, ale „kopistow” tez nam chyba nie trzeba
„Zawsze można ograniczyć się do np. Stefana Askenaze i starych nagrań Cortota ubolewając nad małością dzisiejszych czasów”
😆
Oooo! Znam Ci ja takich!
Dobry wieczór wszystkim 🙂
Moje maleńkie podsumowanie:
Najbardziej przemówiły do mnie interpretacje Chińczyka Juliana Zhi Chao Jia i Japonki Kaoru Jitsukawy.
Eric Zuber mnie nie zachwycił (może jeszcze nie?…)
O ile pamiętam Jacek Kortus nieźle wypadł pięć lat temu i teraz też zachowuje poziom.
Brawa dla Marcina Koziaka.
Jak zawsze, z dużym zaciekawieniem poczytam o wrażeniach Pani Redaktor.
ps.
i dziś napiszę do Dwójki – Pani Redaktor M. Pęcińskiej słucha się dobrze, ale p. Dyżewski i jego mesjanistyczne frazesy zdecydowanie są dla mnie trudne do zniesienia…Może ktoś inny go zastąpi??
Dobry wieczór,
dobry wieczór.
Nawet bardzo.
Pewnie, że dobry. Może nawet bardziej niż dobry. Dziś słyszałam tylko Awdiejewą. I co ja zrobię, że mi się podobała? Może nie bardzo, ale podobała mi się. Nie żeby omdleć z zachwytu, ale jednak się podobała.
No cóż, mnie się też podobała. To znaczy, na swój sposób. I oddałabym większość występujących dzisiejszego dnia za jedną Avdeevą, bo to osobowość. Bardzo specyficzna, i przyznam, że czekałam na nią z wielką ciekawością: jak (i czy) ona sobie poradzi z Chopinem. Bo ona jest taka kocio sprężysta, ma wielki temperament (technicznie nie ma żadnych problemów), ale jest właściwie zimna. Kiedy ma zagrać coś lirycznego, po prostu wycofuje się w piano. No i tak było też w Chopinie. Można to odrzucać, ale z pewnością jest to jakaś propozycja.
Polacy mnie jakoś przesadnie nie zachwycili, ale plamy nie było. Pozostali Rosjanie popołudniowi – też ciekawi, ale zbyt ich ponosiło, żeby całą ich produkcję przyjąć. Matusevich z początku mnie zachwycił nokturnem, ale jak zaczął zasuwać na tempo, a już zwłaszcza jak pędził w scherzu (od razu brzydszy dźwięk się zrobił), to straciło dla mnie efekt.
Wspomniani przez Marcina D. – jak dla mnie tak sobie…
Jeszcze do Kanibala – Austriak się nazywa Ingolf Wunder i na poprzednim konkursie był absolutnie nie do przyjęcia. Wszystko na tempo, z samozachwytem, ach, jak ja umiem szybko przebierać paluszkami. Ciekawe, czy przez pięć lat trochę się utemperował. Gra jutro. A Howard Na też mnie jakoś przesadnie na tamtym konkursie nie zachwycił. Ja miałam wtedy innych faworytów: Rosjankę Olgę Kozłową i Kanadyjczyka pochodzenia ukraińskiego Dmitri Levkovicha. Przeszli do drugiego etapu i dali taką plamę, nie przygotowując się… To przede wszystkim na nich byłam wściekła 🙁
Bardzo wszystkich przepraszam: Kaoru Jitsukawa to oczywiście Japończyk, a nie Japonka, jak napisałem….
Troszkę się zagubiłem w dużej liczbie imion i nazwisk azjatyckich.
Podobno wyniki I etapu będą wcześniej niż o 23.00?
Tak. Już ponoć o 21.30 🙂
w PR 2 wychwalają pod niebiosa Sung-Jae Kima z Korei…
nie udało mi się jego usłyszeć…a u Współczytających jacy faworyci z dziś?
Tak, widziałam na koncercie, jak się podniecali, Dyżewski tak głośno klaskał, że mało nie ogłuchłam 👿 Chłopak był faktycznie niezły, ale żeby aż tak? Szemrane trochę to było z powodu yamahy.
A jeszcze oni zachwycają się Da Sol Kimem. Ja go ledwie zauważyłam, bezbarwny był dla mnie kompletnie.
dobrze, że MD nie krzyczał: „Tu jest Polska! Tu jest Polska!” 😀 pozdrawiam serdecznie!
…dziękuję za wyjaśnienie:)
hmm…ciekawym z czego wynikają czasem diametralnie różne oceny występu pianisty…?
jak kiedyś wspomniałem, nie jestem muzykologiem, uczę się dopiero odczuwać i rozumieć muzykę…i z radością muszę przyznać, że ‚Co w duszy gra’ bardzo mi pomaga:)
No to i ja się cieszę 🙂
Sama czasem jestem ciekawa, dlaczego są tak różne oceny… Jedyne chyba wyjaśnienie tego fenomenu jest takie, że ludzie są różni 😆
bo niestety (albo stety) muzyki nie da się zmierzyć, wywarzyć i stwierdzić czy jest zgodna ze wzorcem SI 😛
odczuwanie muzyki jest najwspanialsze! i tego życzę jak najwięcej i najczęściej panie Marcinie D.!
Ale wywarzyć, micu, w jakimś kotle? 😆
No dobra. Padam na pyszczek. Dobranoc 😀
najlepszy jest podobno z mosiondzó 😀 pardon za błąd…
Dobranoc!
Nie mogę oderwać się od płyty Piotra Anderszewskiego, kapitalnie rozpoczynającego serię wirtuozów z Polityki. Przyjemność słuchania jest zwiększona książką, której autorką jest nasza PK. A więc mamy pewność, że nie dość, że będzie to świetnie i z polotem napisane – to jeszcze będzie wolne od błędów. A błędy są zmorą wydawanych obecnie książek, nie wszystkich, ale nie mamy pewności czy kupowana przez nas książka, nawet prestizowego wydawnictwa, nie przyprawi nas o niestrawność. Tu komfort trawienny mamy zapewniony. Słuchajcie, słuchajcie, nie przegapcie tej serii.
tak. na antenie w dzisiejszym kółku spirytystycznym Kim Sung-Jae
(w którego wstąpił wg komentatorow, nomen-omen, sam chopin)
i etiuda e-moll.. spiecie w komputerze i zabrzmialo jak sławny pianista
mario bertoncinni.
Pobutka.
Co za komplecik! A i orkiestra, hm, niczego sobie… 😀
Ale prawdziwe cudo obok:
http://www.youtube.com/watch?v=b6QVY9MCvkg&feature=related
I jeszcze:
http://www.youtube.com/watch?v=rRHWCZhJ4sA&feature=related
Powiedzielibyście, że to gra dziesięciolatka? 😯
Melduję, że Tereska już w Warszawie – na razie dała znak życia mailowo, a zaniedługo się pewnie zobaczymy 😀
Wrócę jeszcze do pytania zadanego wczoraj wieczorem przez Kanibala: „czy na takim konkursie można być wirtuozem? Czy wirtuozeria w rytmie, dynamice jest dopuszczalna? Czy konkurs ma wyłaniać największą poprawnośc, czy najlepsze artystycznie interpretacje?” Tak tylko zwracam uwagę, że to źle postawione pytanie. Nie ma alternatywy – wirtuozeria albo poprawność. To fałsz. Najważniejsze jest, czy artysta ma coś do powiedzenia. Bo co z tego, jeśli np. Wunder na poprzednim konkursie przebierał palcami jak chomik (copyright by mój kolega) – muzycznie wynikał z tego tylko chaos. Zobaczymy, jak dziś zagra, oby lepiej.
Taka Martha – jak widać z powyższych przykładów, zawsze miała coś do powiedzenia od siebie 😀
Jeszcze wrzucę Wam linkę do gazetek konkursowych:
http://konkurs.chopin.pl/pl/edition/xvi/competition/magazine
I do popołudnia.
A posłuchać tego, co już było można tu:
http://konkurs.chopin.pl/pl/edition/xvi/chronicle/mp3
🙂
Podoba mi się gra Giuseppe Greco.
Pani Doroto nie chodziło mi o Ingolfa Wundera, a chinskiego pianiste z Niemiec. Ingolfa W. pamiętam dobrze. A pytanie moim zdaniem jest właściwe. Pozdrawiam
Nie było innego Ingolfa. Oto lista dopuszczonych do I etapu XV KCH:
http://www.infochopin.pl/artykuly.php/87
Japończyka o nazwisku zaczynającym się na W. też nie było 😛
A przepraszam, chodziło o Chińczyka. Byłe jeden z nazwiskiem na W: Xiaoxi Wu
andrusz – witam, dzięki za link 🙂
Po przedpołudniowej sesji spedzonej w towarzystwie Tereski – wreszcie sobie mogłyśmy razem ponarzekać 😉 Bracha spięty, ale raczej przejdzie do II etapu. Wunder niestety nie dojrzał; próbuje coś robić, ale za chwilę znów się rozpędza i koniec. Dość mi się podobał Geniusas. Dumont niezły pianista, ale Scherza cis-moll nie rozumie. Ale jak ma rozumieć, kto mu to mógł powiedzieć…
Jeszcze popołudnie i wyniki. Potem zrobię wpis podsumowujący 🙂
Bracha poradził sobie chyba nieźle. Nie wiem, czy nie lepiej od Koziaka.
Wunder jak w balladzie wrzucił czwarty bieg to mi się mózg poplątał.
Greco mi się podobał.
Andrusz widzisz jak ten czas działa, byłem pewien ze to Wunder Li(coś w tym stylu, starzeje się człowiej) a to Wen Yu Shen Najprawdopobniej. Młody Chinczyk z niemieckim paszportem. Proponuję każdemu zrobić listę. Zobaczymy jak bardzo się różnimy. Zdziwię się jeśli dalej zagra Khozyaikow i ten Japonczyk z wczoraj. Nie bardzo wierze w Jury. Polakow pewnie dalej przejdzie pięciu.
Ach jak przyjemnie czytac te, czasami ostra, wymiane opinii. Tzn, ze Chopin zyje i nie jest nikomu obojetny. Kazdy lubi co lubi, moj znajomy zreszta uczestnik konkursu w 1960 do tej pory uwaza, ze najlepszym chopinista wowczas wcale nie byl Pollini, ale Godziszewski. Moja zona, pianistka (nie zawodowa, ale po sredniej szkole muzycznej) doceniala Blechacza, ale nie czula w nim emocji i glebi, ale byc moze do tego sie dorasta z wiekiem.
Kometarz do Urszuli – mysle, ze jednak sa wielcy artysci wsrod mlodszych pokolen, tzn. po Argerich. Takimi sa np. Yo-Yo Ma czy Lang Lang.
Dzień dobry 🙂
Ingolf Wunder zdecydowanie podobał się prawie całej publiczności w FN, mnie najbardziej Greco.
Czy ktoś wie cos wiecej o Gracjanie Szymczaku, ktory zamknie dzisiejsze przesluchania?
Okazalo sie, ze moja kolezanka studiowala z nim w klasie fortepianu. Twierdzi, ze geniusz…
Mnie gra Polaków nie porusza jakos specjalnie…
Większą pewność i radość z grania Chopina ma większość Azjatów i Rosjan. Mnie się ich lepiej słucha.
Dobrego popołudnia wszystkim!
Dla mnie i Wunder, i Greco do niczego 😛
Szymczak też grał pięć lat temu.
Na razie 🙂
O te ksiazke chyba czytaja we fragmentach w Dwojce. Jest dziwna.
Mam pytanie (wstydliwe)czy mozna jeszcze dostac sie na jakies przesluchania na konkurs? Znaczy sie jako widz? Jakies bilety?
Pozdrawiam
Hmm.
Kiedy wybrałem się po bilety na początku tygodnia, były jakieś skrawki na I etap. Na kolejne etapy miły pan w kasie powiedział, że wymiecione zostało wszystko.
Ale oczywiście można przychodzić pod kasę przed przesłuchaniami i na pewno się coś u kogoś znajdzie. Takie życie 🙂
Mi się udało kupić na sobotę po południu od przemiłej Japonki, która miała tych biletów jakiś niemożebny stos (kilkadziesiąt sztuk). Sprzedawała po cenie i wszystko było super miło i dużo kłaniania i domo arigato.
Musisz polować. W pierwszym obiegu z tego co wiem nie ma już nic.
Na nich mi zależy 1. Khozyainow 2. Anke Pan 3. Leonard Gilbert 4. Huangci 5. Shadrin 6. Watanabe 7. Jitsukawa 8. Zuber 9. Kortus. Na tych już mniej, ale też chciałbym posłuchać 10. Hyung Min Su. 11. Trifonow 12 de Grolee 13. Armelini 14. Katada 15. Phei Phei Dong 16. Naomi Kudo 17. Juan Zhi Chao Jia 18. Evstuhin 19. Iwasaki 20. Avdeeva 21 Koziak 22 Bracha 23 Wunder 24 Rashowskiy 25 Kultyshev . 25 jak dotąd .
Tyson miał ciekawą prawą reke. Dziwna ta lewa, w Nokturnie się przekreślił, a szkoda. Piękne brzmienie prawej ręki. Szkodaaa
Po niczym niezmąconej sjeście popołudnioych przesłuchań zbudziła i od razu rozbawiła radosna bezczelność Tysona. Improwizacja nt. nokturnu musiała doprowadzic obrońców majestatu na OIOM. Mnie wciągnęła – bo pokazała troszkę takiego jazzowego myślenia. I ciąg dalszy w etiudach. Zdolna bestia – wpuściła trochę świeżego luftu na salę.
Dziekuje za informacje Gostku. Ja na 3 dni wybieram sie do Warszawy, myslalam ze cos ostalo sie. No zobaczymy jak to bedzie zwlaszcza ze nie mam tam TV ani komputerka. Szkoda ze nie maja telebimow na konkursie.
Swoja droga to dobrze ze biletow nie ma, czyli zapotrzebowanie duze. Szkoda ze na kulture tak malo idzie z naszych podatkow.
Zaciekawila mnie historia o „slepej probie” fortepianow przez Zimermana, o ktorej wspomnial pod poprzednim wpisem 60Jerzy. Jak to mialoby wygladac w praktyce? Przeciez nawet po zaklejeniu znaku firmowego wiadomo, co jest Steinwayem, a co nim nie jest. A przynajmniej wie to profesjonalista.
To juz chyba trzeba by posadzic pianiste razem z fortepianem za kurtyna i jeszcze w dodatku namowic go, zeby staral sie grac tak samo na kazdym instrumencie. A kto inny musialby to oceniac.
A na Fazioli zdarzylo mi sie zagrac. Bardzo pozytywne wrazenia.
Pozdrowienia, jrk
Ależ jest telebim – w sali kameralnej!
Bilety po dyszkie, jeśli mnie pamięć nie myli (przynajmniej na I etap).
Co do próby fortepianów – też o tym myślałem – elementy lakieru, budowa nóg i innych elementów, a pewnie i samej klawiatury doświadczonemu pianiście nie powinna sprawiać problemu.
Z drugiej strony ulubiony Steinway Goulda (nr 316, czy jakoś tak) podobno, podobno miał klawiaturę o ileś tam milimetrów 🙂 węższą niż standardowa i to Dla Glenna było niesłychanie ważne. Ale może to i legenda?
W uzupełnieniu.
Na nich mi zależy 1. Khozyainow 2. Anke Pan 3. Leonard Gilbert 4. Huangci 5. Shadrin 6. Watanabe 7. Jitsukawa 8. Zuber 9. Kortus. Tych też chętnie posłucham 10. Hyung Min Suh. 11. Trifonow 12 de Grolee 13. Armelini 14. Katada 15. Phei Phei Dong 16. Naomi Kudo 17. Juan Zhi Chao Jia 18. Evstuhin 19. Iwasaki 20. Avdeeva 21 Koziak 22 Bracha 23 Wunder 24 Rashowskiy 25 Kultyshev 26 Geniusas 27. Peng Cheng He… A ci z braku laku;…28. Sokolovska 29. Jae Kim. 30. Matusevicz 31. Bozhanov 32. Zhdanow 33. Szymczak.
Macie swoje listy?
No, jestem w domciu. Postanowiłam nie czekać na miejscu, tylko tu się dowiedzieć – na jedno wyjdzie. Tereska została, żeby chłonąć atmosferę, w końcu dopiero przyjechała 🙂
O Tysonie wystawiła diagnozę – Asperger 😉
Chłonąć to będziemy 20 października 🙂
Słuchając coponiektórych państwa redaktorstwa przyszło mi do głowy, że gdyby Frycek we własnej osobie zasiadł w studio TV lub PR, panowie szybko udowodniliby mu, że nie rozumie idiomu Chopinowskiego.
Jeżeli się nie mylę, to pan Jerzy przytaczał anegdotę związaną z nagraniem sonat Mozarta. Z tego co pamiętam to KZ mówił, że wtedy instrumenty wyglądały identycznie. Współcześnie każda marka ma inny design.
ależ panie Gostku to wiadome, że Chopin nie zna się na Chopinie, a Beethoven na Beethovenie 😉 tylko wybrani się znają 😉
No tak, Frank Zappa powiedział, że po skomponowaniu utworu nie musimy się martwić, czy jest udany czy nie, bo to nam powiedzą krytycy.
😀
Coś długo myślą…
albo komputer znowu „siadł” 🙁
No nie, mam cały czas włączoną Dwójkę i jeszcze z filharmonią się nie łączyli.
Właśnie usłyszałem „Heinrich Neuhaus” w książce Bellamy’ego 😛
Hy hy, i „androgeniczny wdzięk” 😛
Boże, że też muszę słuchać tego ględzenia 👿
Zachwycają się Tercjową w wykonaniu Wundera. Ja napisałam: ohyda.
a może jury słucha codziennie PR2 i czeka aż się audycja skończy 😉
Biedny profesor Dyżewski szuka osobowości i nigdy jej nie znajdzie.
A jury co tam wyrabia? O kogo się kłócą? No, o kogo? Czy Martha znowu wyjedzie? Czy będzie skandal na miarę 1980?
czyżby kłótnia o Bozhanova i Wundera?
O! MD raz powiedział coś niegłupiego: że dzisiejsze przyspieszanie tempa wynika z lęku. Oj, tak…
Ekhm, jedynie cytował francuskiego uczonego…
ale to chyba pierwszy raz od początku I etapu 🙄
ja myślę, że MD ma swoją Wielką osobowość tylko ona jeszcze nie gra na fortepianie… całe szczęście!
Podrzucę Wam jeszcze linkę do blogu Emmy Baker z pisma Gramophone, które współwydaje festiwalową gazetkę:
http://gramophone.co.uk/blog/chopin-competition-live/today-is-judgement-day
Rumowisko dźwięku
Ten wajdelota zatrzymuje na chwilę głos, bo się zastanawia, co dalej.
albo przewraca strony z napisanym przemówieniem do narodu
No tak, po diagnozie p. Teresy (którą od samego rana można w tv oglądać obok PK) zamieniam dywan na kozetkę 🙂
Natomiast usłyszałem w popołudniowej relacji opinię, że na konkursie nie ma już miejsca na poszukiwania (swojej) interpretacji. Jeżeli nie ma poszukiwania – to co i po co… Pozostaje martwota pudrowana.
a opinia pewnej pani profesor: Mam zaufania do polskich jurorów 😡
Było nas widać? 😯
kilka razy 😀
Tak, Pani Doroto 🙂 Parokrotnie 🙂
Potwierdzam. Było widać. nie mówiąc oczywiście o wczorajszej wypowiedzi PK po zakończeniu przesłuchań.
Och, Dżizas. Nalałam sobie, bo jak się takich…$%^*(^ słucha, to tylko się urżnąć. Kółko spirytystyczne, fakt
To z 23:38 to był cytat dosłowny, żeby sobie kto nie myślał.
na zdrowie!
Nic się psiakrew przed tym dywanem nie ukryje 😆
No, dywan zachowuje rewolucyjną czujność. Wajdelotę też słyszałem.
A czemu miałoby się ukrywać 😯
Wiśnie z nalewki 🙄
A ja sherry 😉
Załamałam się. To widać na ekranie, jak chrapię… 😉
O! O! zmurszały system!
jury ma coś z boskości i kto to mówi!!!!!! 😯
No, spirytyści się wyłączyli 😀
Co u licha się tam dzieje na tej Jasnej? 😯
bo nas Jasna krew zalewa…
Jak się wkurzę, to po prostu pójdę spać 👿
to o której ogłoszą wyniki 20/21.10, tuż przed koncertem laureatów?
Musiała PK chyba głośno chrapać – bo pod koniec przesłuchań przerwano transmisję tv do internetu 🙂
A Teresa Cz. nie dawała głosu z atmosfery? Może kłócą się tak głośno, że coś usłyszała?
Kiedyś (1995 chyba) ogłosili wyniki (teostateczne) gdzieś przed 2:00…
Nie odzywała się.
Pewnie też już sobie poszła odpocząć. Miałam rację, że poszłam od razu…
Ale za to uwielbiam takie smęty jak teraz w PR 2 dają.
Uwaga!
No, wreszcie.
Łączą się, łączą się!
O rany 😯
Czy zabrakło czyjegoś faworyta? Ci, których byłam najbardzej ciekawa, przeszli, z czego się bardzo cieszę 🙂
No, paroma werdyktami nieco się zdziwiłam, ale w większości mi się potwierdza. Parę odważnych eksperymentów, zobaczymy, co dalej 😉
Boże, prof. Jasiński ciągle tę samą gadkę sprzedaje.
Wunder przeszedł, Szymczak i ktoś jeszcze z Polaków odpadł.
No, wydało się – faktycznie wysiadły komputery 😛
Dziwię się, że przeszedł Bracha, a nie przeszedł Szymczak 😯
Dobra, miło było, do jutra 🙂
do jutra! pora spać
dobranoc
Mnie zdziwiło trochę, że Wakarecy a nie Szymczak, ale cieszę się z Fiedorowej i Awdiejewej.
Też dobranoc 🙂
Dobranoc
Idę w kozetkę 🙂
Ja podobnie, jak vesper. Dali Wakarecemu kredyt, niech go teraz wykorzysta, życzmy mu tego. Jeszcze zrobię wpisik i też mówię dobranoc.
Witam Kierowniczkę i wszystkich komentujących (przepraszam, że za pierwszym razem się nie przywitałem) 😀
Ja wczoraj (i już dziś w zasadzie) czekałem wraz z uczestnikami, chłonąłem atmosferę, rozmawiałem z niektórymi (np. Rosjanami), pocieszałem ich… mili i sympatyczni ci artyści 😀
Żałuję, że nie przeszła nasza Joasia i Natalia Sołokowskaja.
[b]Chiaranzana, biletów oficjalnie nie ma żadnych już do końca Konkursu. Ale jak wspomniał [b]Gostek Przelotem[/b], Japonka albo wczoraj Japończyk miał cały wachlarz biletów, które sprzedawali w cenie wydrukowanej. Oprócz tego są jeszcze wejściówki (20zł) – ale trzeba być cierpliwym, bo obsługa wcześniej musi się zorientować ile jest wolnych miejsc na sali (czasem bywało dość dużo).