Co tam wyszło z komputera

Czterdziestka gra dalej. Parę werdyktów, jak wspomniałam, mnie osobiście zdumiewa. Najbardziej: zbyt masywny Australijczyk Jayson Gillham, nie ten koreański Kim (zamiast poetyckiego Sung Jae Kima – Da Sol Kim z wdziękiem automatu), totalnie szkolna Rina Sudo czy Marjanna Prjevalskaya, Jiayi Sun uprawiająca rąbankę, Shadrin albo zbyt ckliwy, albo beznamiętny, nieporządna Junna Iwasaki, koszmarnie zamazujący Tong. Tego zupełnie nie rozumiem.

Szkoda mi małej Anke Pan, choć jej ballada była trochę bezbarwna – ale ma jeszcze dziewczyna czas (17 lat!). Szkoda mi też Kudo, ale rozumiem – stremowała się i straciła rezon. Sung Jae Kim – już pisałam. Z Matusevichem też problem: zdecydowanie wolałabym go niż Shadrina. (Ale on też ma czas.) No i dzisiejsza Okada – może trochę za słodka i dziewczęca, ale na pewno lepsza od paru Japonek, które przeszły. Także Gracjan Szymczak dał dziś całkiem niezły występ…

Wiedziałam, że przejdzie pierwszy Chińczyk, że z Rosjan na pewno Avdeeva, Kultyshev, Khozyainov i Trifonov, co do Rashkovsky’ego nie byłam pewna, nie przewidywałam Shadrina. (Rosjanie są na pewno niemałym objawieniem tego konkursu). Świetnie wypadła Ukraina, dając dwoje pewniaków. Do tego Litwa (Geniusas), jeszcze paru Polaków i można powiedzieć, że Europa Wschodnia nieźle się spisuje. Cieszę się, że zobaczę jeszcze małą Rachel i Claire, wyjadaczki konkursowe. Troje na czworo Francuzów to też niezły wynik.

No i cóż, parę niewątpliwych eksperymentów. Oczywiście przede wszystkim Bozhanov, Wunder i Tyson – w konkursie na najbardziej kiczowatą produkcję mogliby zająć wszyscy pierwsze miejsce ex aequo. Zobaczymy, co nam pokażą dalej. Eksperymentem też jest przepuszczenie Wakarecego, ale tu chciałabym, żeby się powiódł.

A w ogóle, to cieszę się, że przeszła mała Airi Katada, oby tak dalej, to może w III etapie uda nam się usłyszeć Sonatę c-moll… Jedyna możliwość!