Biografia Marthy Argerich: errata

Obiecałam, to dotrzymuję. Przerzucałam książkę Oliviera Bellamy’ego (którą, jak wspominałam, czytałam wcześniej w oryginale) w metrze, wczoraj do poduszki i jeszcze dziś w wolnych chwilach i wypisuję troszkę najbardziej rażących błędów (zapewne jest ich więcej, ale to te, które przy pierwszym czytaniu rzuciły mi się w oczy).

Najpierw to, co zawinione przez autora. Nie wiem, ile błędów popełnił w pozostałych częściach książki, ale co do Konkursów Chopinowskich jestem pewna. Już pomińmy idiotyczny wywód, że: „Kalendarz imprezy [odbywającej się co pięć lat] uległ modyfikacji, gdy trzeba było przesunąć datę czwartej edycji (1949 rok) tak, by przypadła w setną rocznicę śmierci Chopina” bez jakiejkolwiek wzmianki, że w Polsce w ogóle była jakaś wojna i że konkursowe miasto Warszawę zburzono, więc nierealne były konkursy nie tylko w 1942 r., ale nawet w 1947 r. Mniejsza z tym. Przy opisie casusu z Pogoreliciem Bellamy pisze, że Andrzej Jasiński był przewodniczącym jury (był nim Kazimierz Kord) i że Martha wyjechała z Warszawy na znak protestu (to nie było całkiem tak, nie trzasnęła drzwiami i nie wyjechała, po prostu oświadczyła, że nie może już brać udziału w pracach jury). Pisząc dalej o Pogo autor wspomina, jak parę lat temu IP, „który wystąpił na festiwalu chopinowskim w Warszawie, jakby dając wyraz swej dezaprobaty, zmienił program, zastępując III Sonatę polskiego kompozytora II Sonatą Rachmaninowa” – jak wiemy, chodziło o Koncert f-moll Chopina zamieniony na II Koncert c-moll Rachmaninowa.

Wśród innych głupotek zawinionych przez Bellamy’ego jest też wymieniona przy okazji wizyty w ZSRR nazwa, po francusku pisana Goss Concerts, a potem już tylko Goss; w polskim tłumaczeniu jest „agencja koncertowa Goss” (str. 236). Tymczasem chodzi o Goskonciert (pisząc fonetycznie), co jest skrótem od Gosudarstwiennyj (państwowy) konciert, i nazwę tę należy pisać w całości.

Teraz trochę błędów tłumacza. Str. 20 – „stwierdza Annie Dutoit, najmłodsza córka Marthy” – Annie jest średnią córką, najmłodszą jest Stephanie (la fille cadette oznacza młodsza córka, nie: najmłodsza).

Str. 77 – żenada nad żenady: „Lipatti grała jak anioł i wiodła życie świętej – mówił dyrygent Ernest Ansermet, wielki wykonawca Bacha, Mozarta i Chopina, który zmarł w wieku chrystusowym, zbierając ostatnie siły i żegnając się ze światem chorałem Jezu, tyś radością moją na festiwalu w Besançon”. Oczywiście to nie wdowa po Lipattim, Madeleine, u której brała lekcje Martha, tylko jej nieboszczyk mąż Dinu „grał jak anioł i wiódł życie świętego” (w oryginale jest jak byk: un saint), a cała reszta zdania począwszy od słów „wielki wykonawca” dotyczy oczywiście także Lipattiego, a nie Ansermeta.

Str. 100: „Jakiś niewiarygodnie sprawny mechanizm pozwala jej tkać Arabeski Chopina z krystaliczną wręcz elegancją”. W oryginale jest: arabeski z I Koncertu Chopina.

Str. 184: „Jackie du Pré (…) zostawiła swoją wiolonczelę Stradivarius Davidoff przyjacielowi Yo-Yo Mie, a drugi z instrumentów trafił do Lynn Harrell, która nazwała wiolonczelę du Pré”. Tak się składa, że choć Lynn często bywa imieniem żeńskim, to wiolonczelista Lynn Harrell jest mężczyzną.

Str. 214: Robert Chen do swojej córki (z Marthą) Lydy, która „po nauce gry na skrzypcach wybrała altówkę”: „Doskonale! W kwintetach Mozarta będziesz mogła zagrać cztery różne części” (w oryginale quatres parties – cztery partie czyli głosy).

Str. 300: „W roku 2006, podczas koncertu w sali Pleyela, wraz z Gidonem Kremerem zagrała Sceny dziecięce Schumanna”. Ma się rozumieć, nie chodzi o żadną bliżej nieznaną transkrypcję tego utworu, tylko „wraz z Kremerem” Martha zagrała koncert, na którym wykonała też utwór solowy.

Trochę błędów w tytułach: str. 65: Preludium do „Popołudnia fauna”  (Popołudnie fauna nie jest jakimś utworem, do którego jest preludium; tytuł oryginału brzmi: Prélude à l’après-midi d’un faune); str. 90: Preludium i fuga G-dur (Księga I) Bacha (oczywiście chodzi o Das Wohltemperierte Klavier, tom I); str. 104: „wykonała (…) Wariację f-moll Haydna” (jedną?); str. 192: III Koncert G-dur Prokofiewa (w oryginale jest po prostu III Koncert, bez tonacji); str. 283: Koncert na skrzypce Czajkowskiego (mówi się Koncert skrzypcowy). Na str. 248 jest „partytura mazurków Chopina”, chociaż po polsku słowa partytura używa się tylko w stosunku do utworów orkiestrowych. 

Błędów w nazwiskach jest też trochę. Np. na str. 57 – nie ma powodu, żeby pisać po polsku Heinrich Neuhaus, nie Henryk (przecież był kuzynem Szymanowskiego, a w ogóle mówiło się na niego Harry); na str. 178 Jehudi (zamiast Yehudi) Menuhin, na str. 179 Itzak Perlman (to, trzeba przyznać, także błąd Bellamy’ego), a na str. 223, 224, 227 Krystian Zimmerman (w oryginale jest prawidłowo!).

W warstwie językowej też można znaleźć różne cudactwa, jak „Martha lubiła dotykać jej złociste włosy” (str. 43) czy „androgeniczny wdzięk” (str. 63). Zdumiewa mnie również – czy i Was może? – coraz częste zastępowanie słowa „wirtuozowski” słowem „wirtuozerski”. Skąd się to bierze?

Pomyśleć, że Wydawnictwo Literackie miało zawsze taką dobrą reputację. A teraz oszczędza nawet na redakcji zwykłej, nie mówiąc o merytorycznej 👿