Stuarda w Poznaniu ścięta

To ci dopiero był pojedynek weekendowo-belcantowy, Wrocław kontra Poznań, Verdi kontra Donizetti, Giovanna d’Arco kontra Maria Stuarda… Te włoskie zniekształcenia nazwisk w ogóle są dość rozczulające, szokować może zwłaszcza „Lejczester”… Bardzo dobrze, że pojawiają się w repertuarze dzieła nader rzadko wykonywane – Stuardy wręcz dotąd w Polsce nie było.

Poza belcantowością i zniekształconymi nazwiskami obie opery mają jeszcze parę rzeczy wspólnych. Pierwowzorami obu były sztuki Schillera. Obie nie mają wiele wspólnego z prawdą historyczną (no, może Stuarda trochę więcej). Opera Donizettiego ma bardziej dramatyczne zacięcie: w Giovannie są zaskakująco niepoważne walczyki (obok marszów), w Stuardzie – albo marsze, albo typowe belcantowe umpa-umpa, ale z namaszczeniem.

Co zrobiono z tym w Poznaniu? Odwrotnie niż we Wrocławiu, inscenizacja jest bardzo prosta i oszczędna, bez wydziwiania, muzycznie natomiast rzecz pozostawia wiele do życzenia. Will Crutchfield, który w zasadzie jest korepetytorem, nie dyrygentem, prowadził całość jak buchalter, a nie jak znawca belcanta, co spowodowało liczne rozchodzenia się śpiewaków z orkiestrą oraz sztywniactwo orkiestrowego grania. Soliści mieli osobne kłopoty – każdy inne. W tytułowe roli wystąpiła dziś Karina Skrzeszewska, która ma prezencję, ale niestety nie panuje nad głosem – często odchodziły przykre fałsze. Podobny był przypadek tenora Sang-Jun Lee w roli „Lejczestera” (amanta o głowę niższego od ukochanej). Drugą centralną postać kobiecą, królowej Elżbiety, grała pani Barbara Kubiak – pełen szacun, ale głos chwilami jednak zmęczony. Choć siły dramatycznej jej nie brakowało. W sumie najmniej można było zarzucić rolom pobocznym – Annie (Magdalena Wilczyńska) czy Talbotowi (Rafał Korpik). Ale niedużo mieli śpiewania.

W sumie smutno – próbuje się przywracać naszym scenom belcanto, jednak, że tak powiem, nie bardzo jest kim. Z głosów z wczorajszej publiczności wynika, że jedna p. Woś, co było do przewidzenia, sprostała swojej roli. Ale to trochę mało.