W przeddzień godziny „K”
Jutro o 10 rano w gmachu MKiDN zbierze się dziewięć osób składających się na komisję konkursu na stanowisko dyrektora NIFC. Otworzą siedem kopert, wyjmą z nich papiery siedmiorga kandydatów łącznie ze sformułowanymi przez nich koncepcjami przyszłych działań instytutu pod ewentualną ich dyrekcją. Programy te powielą razy dziewięć, rozdadzą sobie i na tym skończy się pierwsze posiedzenie, choć być może jeszcze będzie jakaś dyskusja. W tydzień później, 21 marca, zbiorą się po raz kolejny, tym razem po to, by przesłuchać kandydatów. Wyniki zostaną ogłoszone jeszcze tydzień później.
W składzie komisji ministerstwo będą reprezentować: dyr. generalny Wojciech Kwiatkowski, dyr. Departamentu Narodowych Instytucji Kultury Zenon Butkiewicz, dyr. Instytutu Muzyki i Tańca Andrzej Kosowski, a także zaproszeni przez ministra pianiści prof. Katarzyna Popowa-Zydroń i prof. Piotr Paleczny. Przedstawicielem Związku Kompozytorów Polskich będzie jego prezes Jerzy Kornowicz; przedstawicielem TiFC miał być prof. Andrzej Jasiński, ale ponoć zrezygnował; zobaczymy jutro, kto pojawi się w jego zastępstwie.
Prof. Mieczysław Tomaszewski oraz szefowa Dwójki Małgorzata Małaszko zostali zatwierdzeni jako pełnoprawni członkowie komisji, reprezentujący związek zawodowy przy NIFC. W związku z tym już otrzymali stosowne anonimy napisane na papierze firmowym NIFC, „z całym szacunkiem i mimo wszelkich zasług” apelujące, by… zrezygnowali z udziału w komisji! Bo związek zawodowy to jakaś podejrzana garstka, która nie reprezentuje załogi, a prawda jest taka, że Kazimierz Monkiewicz jest pysznym dyrektorem i nie należy wierzyć różnym informacjom pokazującym się m.in. na blogu pani Doroty Szwarcman (tak, tak, moje nazwisko też tam pada!). Podpisane: Pracownicy NIFC, ale bez ani jednego nazwiska. A więc walka do krwi ostatniej, bez przebierania w środkach. Że też nadawcy (a jakoś dziwnie jestem pewna, kto nim jest) nie przyszło do głowy, że miejsce anonimów jest w koszu na śmieci.
Tymczasem wczoraj Stanisław Leszczyński przyszedł do instytutu, ponieważ za parę dni kończy mu się wykorzystany urlop wypoczynkowy. Natychmiast otrzymał informację, że po urlopie zostaje… zwolniony z obowiązku świadczenia pracy. Podobnie jak wcześniej Artur Szklener. I to w sytuacji, gdy na zebraniu Rady Programowej NIFC (której p. Monkiewicz nie zaszczycił obecnością) dyr. Butkiewicz apelował do poczucia przyzwoitości obu wicedyrektorów, by mimo złożonych wypowiedzeń nie przestawali kontynuować prac programowych – bo gdy Monkiewicz kazał SL wykorzystać urlop, ten zawiadomił ministra, że w związku z tym nie może wziąć odpowiedzialności za organizację festiwalu. Tak więc pod naciskiem ze strony ministerstwa coś tam kleci, zajmuje się też dalej sprawami fonograficznymi, a teraz Monkiewicz go z tego obowiązku chce zwalniać…
Panu M. podaję pod rozwagę, że tym zwolnieniem znów się podkopał, ponieważ zadziałał nie tylko wbrew swemu pracodawcy, czyli ministerstwu, ale – po raz kolejny – wbrew prawu. Nie dalej jak w piątek w „Rzeczpospolitej” czytałam wykładnię kwestii zwolnienia z obowiązku świadczenia pracy. Otóż MUSI się to odbyć na podstawie porozumienia stron. Kilka wyroków Sądu Najwyzszego akcentowało ten aspekt prawny. Np. w uzasadnieniu wyroku z 4 marca 2009 r. (II PK 202/08): „tylko na zasadzie volenti non fit iniuria, tj. wedle swobodnego zgodnego porozumienia stron stosunku pracy, można by tolerować dopuszczalność zwolnienia pracownika z obowiązku świadczenia pracy z zachowaniem prawa do wynagrodzenia”. Prawnik, autor artykułu, pisze też: „Nie może go [takiego zwolnienia – DS] zatem jedna ze stron (w szczególności pracodawca) narzucić czy wymusić. (…) Nie do zaakceptowania będzie sytuacja, w której pracodawca zastosuje jednostronnie takie zwolnienie, a okoliczności mu towarzyszące będą wskazywać na szykanę czy inne bezprawne działania”.
Howgh.
Komentarze
PK kochana – a wstyd? Takie niemodne słowo ale związane jakoś z etosem inteligenta… WIĘC PYTAM JESZCZE RAZ: CZY NIKT SIĘ NIE WSTYDZI?
Wstyd? To takie staroświeckie pojęcie… 😉
Wstyd, jak wstyd – dzieci to jeszcze może znają, albo choć słyszą.
Etos inteligenta?
A co to takiego?
A co to inteligent? 😛
A prawdziwy Samiec Alfa 😆 nie może znać poczucia wstydu!
Inteligent to mi się kojarzy z użytkownik Inteligo. To z kasą. Kasa z Samiec Alfa.
To i już do etosu blisko. 😉
Klakier – na swoje nieszczęście mam dobrą pamięć. Znałam dyrektora szkoły, który po wyjściu z oflagu do kraju wrócił ze zorganizowaną, szkieletową placówką – przywiózł ze sobą 4 nauczycieli, sekretarkę z maszyną do pisania. On sam prowadził w oflagu tajną szkolę i kursy, część wykładowców wróciła z nim (ci, którzy się specjalnie komunistów nie przestraszyli) sekretarka z maszyną do pisania doszła do zespołu we Wiedniu, gdzie jeszcze pół roku po wyzwoleniu szkoła kończyła rok akademicki. Prof Jan Marżysz przyjmował mnie po latach do pracy. Na początek, jak każdy nowy nauczyciel dostałam do przeczytania „O powołaniu nauczycielskim” wyd. we Lwowie w 1912r. Kolejno zaliczaliśmy z książczyny egzamin. Był 1959r kiedy zaczęłam pracę. Dużo mnie nauczył, a ja, jasny gwint, pamiętam.
Ach, Kierowniczko, jakie to typowe dla pewnych osobowości, aż dziw bierze na powtarzalność chwytów.
Z drugiej strony wiadoma osoba chyba ma poczucie mocnego siedzenia w siodle, skoro pozwala sobie na takie zachowania.
Czekam z niecierpliwością na rozstrzygnięcie konkursu.
Chyba należy darować sobie wszelkie złudzenia co do kompetencji tego ministerstwa (jeśli ktoś je jeszcze miał)… Dziś ogłosili też wyniki procedury odwoławczej konkursu na granty priorytetu „muzyka”. Setki tysięcy otrzymały aż trzy festiwale bluesowe (dodatkowe, bo inne dostały kasę już wcześniej), „Deszczowa Piosenka” w Teatrze Roma i inne takie atrakcje. Uwalili większość oryginalnych projektów związanych z dawną muzyką polską. Osobiście nawet lubię bluesa, ale – może się mylę – nie należy on do „dziedzictwa narodowego”, które ta placówka ma w nazwie?… Pozostaje czekać, aż muzycy obcy odkryją ten repertuar (jest już parę projektów „w toku”, mogą zadziałać jak Rattle dla Szymanowskiego), a polska publiczność kupi go sobie na drogich zachodnich płytach. O ile będzie miała motywację, bo cóż jej po nazwiskach, których nie zna ani ze szkoły, ani z telewizji… Jakiś tam Mielczewski, Zieleński, wielcy zatrudniani tu za Wazów Włosi, genialni a prawie nieznani (Scacchi, Cocciola, Stabile, Subissati). A kogo to obchodzi! Ważne że wczasowicze w Suwałkach posłuchają sobie bluesa za państwowe pieniądze. A z NIFC będzie tak samo :]
Pozdrowienia w kolorze blue dla drogiej p. Doroty i jej sz. Czytelników….
Jeśli o edukację chodzi, to ja właśnie słucham na http://mariinsky.tv/n/ retransmisję Junnych Tieatrałow:
Оркестр поднимается на сцену
Пятый концерт 12-го абонемента «Академия Юных Театралов – 1-ый год»
To, co oni tam robią, to może się mieści w słowie etos.
Piękne to Pani wspomnienie.
Spotkałam dziś znajomą, która po prostu musiała się ze mną podzielić wrażeniami ze sławetnego już koncertu na Dzień Kobiet w podziemiach Muzeum Chopina, na który miała wyjątkową przyjemność trafić 😆
Grał niejaki Wojciech Świętoński, absolwent warszawskiej uczelni. Grał Chopina z nut, myląc się przy tym i stosując system głośno-szybciej, cicho-wolniej. Pomiędzy utworami wygłaszał jakieś koszałki opałki nie o Chopinie, lecz o kobietach, nie dość, że same w sobie totalnie żenujące (podano mi nawet cytat), ale na dodatek po angielsku 😯 Program tego cudnego ewenementu został wydrukowany na jakimś wypasionym papierze z reprodukcją podpisu Chopina, w spisie utworów były takie kwiatki jak „Walc Des-dur minutowy” (Chopin nie nazwał go tak), a pod spodem było podane nazwisko Wojtek Swietonski plus numer komórki.
Tak by zapewne wyglądała cała działalność koncertowa pod dyrekcją pana M. 😉
Aha, przywitał damską w większości publiczność – bo to miał być koncert-niespodzianka dla pań (ale byli i panowie, np. red. Ratajczyk z radia) – jakiś człowiek w jasnych wypchanych sztruksach i kolorowym krawacie. Relata refero. Pani, która mi opowiadała o tym wszystkim, nie wiedziała, kto to był, a troszkę zna środowisko.
Powoli przestaję się dziwić, że Chopin myśli o zmianie kariery. 👿 Czego by nie mówić o piłce kopanej, to nie kopie się jej anonimowo. Nie da się zapisać nie swoich bramek na swoje konto. Kamery wychwytują faul, nawet jeśli sędzia go przeoczy. Selekcjoner nie wybiera marnych graczy do narodowej reprezentacji. http://upload.polskawita.blue.pl/_files/documentsgalleries/1319112040targi-chopin-okladka.jpg
Ps. Okropnie mi się nie podoba ten pseudo-Chopin. To jest fałszywka. Nie przypiął, nie przyłatał, tylko przyfałszował. Faul na Chopinie.
No, to jest pomysł jakości zrzucania fortepianów Chopina z okna na Krakowskim Przedmieściu 😛
PMac – witam. No, po prostu szczęka opada. Ministerstwo chyba zapomniało, do czego jest – bo chyba nie do finansowania komerchy za nasze pieniądze.
75-lecie śmierci Szymanowskiego w tym roku też obchodzi się na świecie, ale nie w Polsce. W Polsce akurat na rocznicę zamyka się Atmę. Choć remont jest jej oczywiście bardzo potrzebny.
Wy tu gadu gadu a w Multikimie Ursynow premiera Cyganerii..
Ha! No trudno, raz obejdą się beze mnie 😉
Zresztą większość nazwisk solistów niewiele mi mówi, z wyjątkiem Rodolfa i dyrygenta.
słuchał z Państwa ktoś tej nowej CD Renee ?
Jaki faul?
Przecież widać, że strzelał na bramkę Syrenki, ta obroniła i piłka leci w okno Zamku Ostrogskich.
Ja jako Samica Alfa…
Jeszcze raz. Słucham swoich „nieudanych” zakupów z Minkowskim… wiecie, chyba się zaczynamy rozumieć! Nie ma to jak człowiekowi wyjaśniać długo i namiętnie… w końcu dotarło. Wyjaśniam: Haydn, Wielkie symfonie londyńskie, Bach, Wielka msza h-moll.
Bo Rameau mu wychodził od początku 🙂
Haydna nie mam, jakoś mnie specjalnie nie podniecała możliwość posiadania go (może dlatego, że do tego kompozytora mam stosunek życzliwie obojętny). Natomiast Bach podobał mi się na płycie, a mniej usłyszany na żywo w zeszłym roku w Krakowie…
Wysłalam zapytanie do PK 🙂
Kochana Pani Kierowniczko, „Walc Des-dur minutowy” brzmi znacznie lepiej niz „Walc Desdurowy (minutowy)” – widzialam na moje wlasne piekne oczy.
A i tak dobrze, ze nie bylo „harfy eolskiej”, „tristessy”, „kaskady”, „murzynki”, „pszczolki” czy „oceanu”. Ludnosc wszystko potrafi, zaiste.
A ja lubię Haydna!!!
I posłuchałem teraz Szella w tej samej symfonii. No i prawda. To wspaniałe wykonanie (chociaż na większą orkiestrę), ale Szell czuł Haydna. Tylko… takie sieriozne. Minkowski wprowadza wygłup (no, ile go można słuchać…), ale jednak to przyspieszenie tempa, frazowanie… to taki Haydn wzięty w cudzysłów. Wariacja na temat wariacji.
Kurde, znowu postmodernizm???
Przed zaśnięciem przyplątały mi się jakieś wspomnienia dawnych dyskusji o autentyczności Listów Chopina i o fisdurce.
I jakieś zręby biznesplanu mi po głowie chodzą.
Chciałem się zapytać o to, kto jest Strażnikiem marki Chopin?
Dobrej Nocy
Nie, no Haydn da się lubić, czasem nawet wprawia w świetny humor, a są i utwory głębsze, jeden z nich nawet grałam – Wariacje f-moll. Ale jakoś dla mnie jest w cieniu Mozarta i juszszsz.
O tych różnych tytułach nadawanych przez potomnych utworom Chopka przezabawny referat napisała kiedyś pani prof. Poniatowska. Jak go słuchałam, mało nie pękłam ze śmiechu 🙂
klakierze, to nie była fisdurka, tylko właśnie desdurka, od rzeczonego walca „minutowego”, który dedykowany był Delfinie Potockiej 😉
Oj taktak, przezabawnosciowe i pec ze smiechu zaiste mozna. Podziwiam zreszta fantazje nadawaczy nazw. Sami musieli miec niezly ubaw. A i Chopek tez sie do tego sam przyczynil, mowiac o pastuszkach tam, gdzie Schumann harfy eolskie slyszal.
😉
Muszę znaleźć kiedyś ten referat, był w materiałach z którejś konferencji chopinologicznej.
Ogromnie ciekawa (i też momentami zabawna) jest antologia Chopin w krytyce muzycznej do I wojny światowej, wydana przez NIFC także pod redakcją Pani Profesor.
Kiedys natrafilam na artykul po francusku na temat „recepcji”. Przezabawne, co tez z tego Chopka nie robiono, nawet O salutaris na melodie etiudy 10/3 Tez musze to znalezc 😉
Kochana, od czego Sierżant Gugiel. O salutaris i owszem, ale z zupełnie innego kawałka 😆
http://www.youtube.com/watch?v=6eXU5cK_mjM
Znalazłam jeszcze, że był to pomysł Delfiny Potockiej 🙂
http://pl.chopin.nifc.pl/chopin/life/calendar/year/1849
a propos obchodów 75 rocznicy śmierci Karola Szymanowskiego – proszę zorientować się w działaniach Towarzystwa Muzycznego im.Karola Szymanowskiego.
W marcu 15.edycja festiwalu :Wieczory z muzyką K.Szymanowskiego w Katowicach (4 koncerty 25 – 28.03), dwa rocznicowe koncerty (31.03 i 1.04) w Zakopanem i koncert w BUW w Warszawie 29.03, dalej jubileuszowy 35 festiwal „Dni Muzyki Karola Szymanowskiego” w lipcu i szereg innych działań w tym organizacja I Międzynarodowego Konkursu Kompozytorskiego im. Karola Szymanowskiego 2012.
Cała działalność Towarzystwa skrzętnie pomijana przez dominującą Warszawę – jasne, z wysokości stolicy prowincji się nie widzi, prowincja nie ma nic do gadania…
@ Dorota Szwarcman 13 marca o godz. 21:28
Ja to muszę przestać Panią czytywać.
Wieczorami.
Bo potem długo w noc zasnąć nie mogę.
I obrazy się kłębią pod powiekami.
Że na Krakowskim w pałacu.
Żołnierze taszczą fortepian Chopina do okna.
I dziedzic blady szepcze.
„Ideał sięgnął bruku”.
Uuuu, jakaz wstretna ta Szwarcman!!! „Pracownicy NIFC” piza w najwiekszym zaufaniu anonim, a ona to wszystko na swiatlo dzienne wyciaga.
Musi sie uwziela na Pracownikow NIFC.
No cyrk. 😈 😈 😈
Pobutka.
Anonim….? 😯 To moze sie przyda stara oferta ..
Oj,czepiacie się Samca Alfa od rana 🙂 A może to po prostu odległe cesarskie geny ? 😉 Pierwsze objawy się zgadzają 🙂 🙂 http://ciekawe.onet.pl/wokolnas/cesarz-w-genach,1,5042823,artykul.html
Witam wiosennie 🙂
Wracajac do Chopka, tak, ten nokturn tak, to jeszcze bylo za zywota, a ta etiuda juz po smierci. Musze to znalezc w moich francuskich papierach.
A co do idealu siegajacego bruku – Norwid zaiste wielkim prorokiem byl!
Geny ci wszystko wybaczą , geny tak pięknie tłumaczą zdradę i kłamstwo, i … 😉
Posiadacze abonamentów TWON mogą dostać bilet na próbę generalną „Wojny i pokoju”, szczegóły – fejsbuk TWON.
Dzień dobry,
uśmiałam się od rana 😆 I ten Ligeti też pasuje 😀
joanna domańska – witam serdecznie Panią Prezes 🙂 Nie wątpiłam, że Towarzystwo im. Szymanowskiego podejmuje i w tym roku działania. Ale jak my mamy się o nich dowiedzieć, kiedy nawet na Państwa stronie brak konkretów, aktualności doprowadzone są do marca i nic dalej, nawet nie sposób się zorientować, kiedy i gdzie odbędą się owe jubileuszowe Dni Muzyki Karola Szymanowskiego, bo przecież nie w Atmie, która będzie już w remoncie.
I, z całym szacunkiem, to są kameralne działania grupy zapaleńców, ogromnie się chwali, ale honor kraju w tej dziedzinie ratuje w niewielkim stopniu. A gdzie filharmonie? Może coś nadrobią w następnym sezonie, bo w tym raczej Szymanowskiego nie widać? A gdzie wznowienia oper? To kosztuje. No dobrze, Roger (dzięki Mariuszowi Kwietniowi) będzie latem w Santa Fe 😛
W marcu rozpoczynają się – a kontynuacja cyklu będzie we wrześniu – koncerty w londyńskim Barbican Hall poświęcone muzyce Szymanowskiego (z dołożonym Brahmsem – trochę dziwnie) LSO pod dyr. Gergieva; w przyszłym sezonie muzycy mają z tymi utworami, m.in. ze wszystkimi symfoniami, odbyć turę po świecie, nie omijając Polski. To wielki rosyjski dyrygent pamięta o Szymanowskim, a u nas – który? Litości, ale u nas uznano, że rzecz została odfajkowana pięć lat temu i teraz – poza Towarzystwem – będziemy mieli go w nosie. Przykre.
No to trzymamy kciuki za konkurs, właśnie komisja się zbiera 😉
MInisterstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego musi dbać także o głosy wyborców dla rządzącej partii. Po to przecież istnieje. Blues prawdę mówiąc jeszcze nie jest tym, co najwięcej głosów przysporzy. Pewnie disco polo, ale z drugiej strony przez disco polo można i wiele stracić. W sumie blues nie taki najgorszy. Muzykę klasyczną się wspiera na poziomie niezbędnego minimum, które w kryzysie można jeszcze trochę obniżyć.
Świadczenie pracy jest obowiązkiem ale i prawem pracownika. Są pewne sytuacje, gdy utrata zaufania do pracownika sprawia, że chcemy go odsunąć od dostępu do poufnych informacji, ale do tego wystarczy unieważnienie certyfikatu dostępu wydawanego przez własnego pełnomocnika od tych spraw. Żadne przepisy nie regulują zwolnienia z obowiązku świadczenia pracy. Jednak, jak sama nazwa wskazuje, jest to zwolnienie z obowiązku a nie pozbawienie prawa. Dlatego najczęściej zawiera się ugodę, na mocy której pracodawca zwalnia z obowiązku, a pracownik rezygnuje z prawa. Reguluje się w ugodzie szczegółowe kwestie, które powstają w czasie trwania takiego dziwnego statusu pracownika. Np. czy czas ten wlicza się do czasu pracy przy obliczaniu „13”. Czy przebywając w tym czasie na zwolnieniu lekarskim dostaje się 100% pensji czy tylko 80, jak to może się zdarzyć. Ostatni problem chyba czysto teoretyczny.
Jest jednak inny aspekt tej sprawy. Powyżej wszystko dotyczyło jednostek prywatnych. Tam, gdzie wchodzą w rachubę pieniądze publiczne, można zapytać, dlaczego za wynagrodzenie pracownika nie chce się otrzymywac ekwiwalentu w postaci jego pracy. Jest to przecież niegospodarność. Pracownik sam złożył wypowiedzenie, więc nie było przesłanek, by uważać, że jego praca przynosi pracodawcy szkody. Ja na miejscu ministra obciążyłbym p. Monkiewicza płacą bez pracy co najmniej do wysokości trzykrotnej pensji p.o. dyrektora lub całości szkody w zależności od tego, która z tych kwot jest niższa.
Ciekawe anonimy. Życzliwi wydają opinię o związkach zawodowych, z którą generalnie się zgadzam. Tylko w tym przypadku akurat związkowcy wykazują wyjątkową dbałość o cel działania swojego zakładu pracy wybierając takich przedstawicieli. Widać, że pan Monkiewicz swoimi pomysłami sprawił, iż doszło do powszechnej frustracji na tle bezużyteczności własnej pracy.
Przed kadencją pana Monkiewicza nikomu w NIFC nawet nie przyszło do głowy, żeby zakładać związek zawodowy 👿
A Maestro tak pięknie grunt pod rocznicę przygotował, obwożąc niedawno Szymanowskiego po świecie – i z orkiestrą, i solo, i w duecie. 🙁 Na szczęście nie zapominając przy tym o Polsce. 😉
Chciałem bronić honoru Poznania, bo na zakończenie roku mężczyzn (2012), ogłoszono premierę Króla Rogera w Teatrze Wielkim, ale widzę, że odchodzący dyrektor (Znaniecki), już się z tego wycofuje. Chyba rycersko, nie podpisał umowy sam ze sobą, na sezon w którym może już pod pegazem nie pracować. Zamiast tego pojawiła się informacja (na stronie Znanieckiego) o realizacji w listopadzie Rogera w Bilbao. Szkoda, bo jakoś nie ma szczęścia, Król Roger nad Wartą, wznowienie ostatniej realizacji (1979), w 1983r. odwołano tuż przed próbą generalną.
W Poznaniu można składać oferty konkursowe do 22 marca, więc kto zostanie dyrektorem opery i na jak długo dowiemy się pewnie dopiero na początku maja.
A tak troszkę z innej bajki:
http://www.twoja-praga.pl/info/informacje/2372.html
👿
A ile piania było o nowym kinie, a ochy, achy.
Coś dziś się cały czas chrzani z blogiem. Powiedziałabym, że może sabotaż 😉 ale na innych blogach „Polityki” też to samo się dzieje…
Gostku (skasowałam dublet) – fakt, że robienie nowego kina w miejscu, gdzie stare upadło, było ryzykowne. Ale argumentu o gorszym dojeździe z powodu budowy metra akurat nie bardzo rozumiem, bo wszystkie autobusy teraz właśnie Jagiellońską jadą… Jak na razie, to od 20 do 22 kwietnia będą tam koncerty 3. Nowej Muzyki Żydowskiej. Dobre i to.
Szujski – nie wiedziałam, że Znaniecki odchodzi z Teatru Wielkiego 😯 Z jakiegoś powodu czy mu się znudziło?
Pod dużo wcześniejszym wpisem pojawił się ktoś, kto apeluje, że trzeba zrobić porządek w Żelazowej Woli. Fakt, z tego, co słyszę, to za Monkiewicza dzieją się tam rzeczy straszne. Nie ma już nie tylko szklarni, ale i gastronomii, jeden z pawilonów na głucho zamknięty, nic się nie dzieje, efektem spadek frekwencji o 60 proc. i to nie jest tylko wina zimy. Jeszcze jedna „zasługa” tej dyrekcji 👿
Cysorz to ma klawe życie
i w ogóle gość jest klawy,
żeby zostać przy korycie
gotów ruszyć pół Warszawy.
Wbić na pal każdego może,
kto podgryza go uparcie…
Dobrze, dobrze być cysorzem,
zwłaszcza kiedy ma się wsparcie. 🙄
Już wiem, co ze Znanieckim – kontrakt mu się kończy:
http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/133823,druk.html
Stanisław napisał:
Są pewne sytuacje, gdy utrata zaufania do pracownika sprawia, że chcemy go odsunąć od dostępu do poufnych informacji.
Wydaje mi się, że to jest przepis, który pozwala na wszelkie szykany pod płaszczykiem obrony interesu pracodawcy.
W mojej spółdzielni prezydium rady nadzorczej zabroniło dostępu do informacji zbuntowanym członkom rady i innych ciał przedstawicielskich, pod takim samym pretekstem, że działamy na szkodę spółdzielni, a to oni chcą przekazać nieodpłatnie grunty podmiotom zewnętrznym na niewiadomych warunkach.
Wyjątkowo mnie wkurza takie wykorzystywanie prawa i zastanawiam się, w jakim celu zostało utworzone. Nieuczciwy pracownik potrafi zgromadzić potrzebne dane bez wiedzy i zgody szefa.
Właścicielem Kina Praha jest Samorząd Województwa Mazowieckiego, może powstanie tam Mazowiecki Teatr Muzyczny im. Jana Kiepury.
Nie udało się z S1, to może tu.
Z drugiej strony widzę, że te wyremontowane kina, przerobione na małe salki, wyglądają coraz marniej, to może faktycznie wpływy są marne.
Z trzeciej – nie da się oglądać różnych superprodukcji w domowym zaciszu.
@mt7 13:44
We Wrocławiu poznikały prawie wszystkie mniejsze kina,gdzie można było obejrzeć coś sensowniejszego,w zamian za to przerobiono jedno z nich na zespół kameralnych salek niby-studyjnych. Wierni widzowie tam zaglądają,kiedy chcą zobaczyć coś ambitniejszego nie tylko w trakcie „Nowych Horyzontów”.A co do tłumów – to i w multipleksach ich nie ma ( i to nie tylko na transmisji opery,gdzie tradycyjnie jest kilkanaście/kilkadziesiąt osób ). Na te różne Kace Wawy i inne Ciacha też ludzkość nie wali drzwiami i oknami (co jednak daje nadzieję,że społeczeństwo nie zgłupiało,a nawet nie zgłupło tak ze szczętem,jak wydaje się autorom tych chał 🙂 )
Off topic -w najbliższą sobotę „Madame Curie” w PR2 : http://www.culture.pl/kalendarz-pelna-tresc/-/eo_event_asset_publisher/L6vx/content/madame-curie-elzbiety-sikory-w-wieczorze-operowym-dwojki
@PK 12:21
A jubileusz świętować będzie we Wrocławiu 🙂
http://www.opera.wroclaw.pl/1/index.php?page=2&month=5&year=2012
@Tadeusz, Haydn, Szell. Mam to nagranie (na winylu rzecz jasna) – chyba moje pierwsze symfonie Haydna i nadal bardzo lubie to wykonanie. Ale facetem ktory naprawde rozumial Haydna (zreszta Mozarta tez) i nie tak strasznie na powaznie, byl Josef Krips. Slychac, ze ta muzyka go cieszyla.
Na spotkanie zostałem wyrwany w trybie jezusmaria.
Dziękuję za skasowanie dubletu.
Frekwencja w Kinie Praha nie jest zabijająca, ale właśnie to lubię w tym kinie – quasi-prywatne projekcje 🙂
Z repertuarem w Prasze o tyle był kłopot, że nie mogą się zdecydować pomiędzy ambitnym a mainstreamowym. Niby organizują różne cykle, ale słabo jest to chyba nagłaśniane.
Atutem gigantycznym są ceny – z dożywotnią kartą rabatową (w cenie 19 zł) można kupić do czterech biletów dziennie w cenie coś ok. 17 zł. Nawet z dojazdem taniej wychodzi niż silwerskrinie.
Kinem zarządza spółka, która ma już na swoim koncie chlubne przedsięwzięcia: Skarpa, Relax, Ochota…
Trudno powiedzieć, że to był remont, bo wyburzyli stary budynek i postawili wszystko od nowa – włącznie z siedzibą ww. urzędu.
Muzyki na salach kinowych słucha się zdecydowanie źle. Są zbyt wytłumione.
Tak czy inaczej jestem zdegustowany tym wszystkim.
Ja byłam na poprzednich edycjach NMŻ i choć naturalna akustyka tamtejsza jest ma się rozumieć kompletnie głucha, to przy nagłośnieniu jeszcze się da wytrzymać.
List znad Baltyku 🙂
Witam,
17go marca 2012, w sobote, od godz. 21tej mozna uslyszec retransmisje spektaklu „Madame Curie” (Opera Baltycka) prowadzona przez Ewa Szczecinska w II programie Polskiego Radia. Zapraszam przed odbiorniki i prosze o przekazanie tej wiadomosci dalej.
Pozdrawiam serdecznie,
Elzbieta Sikora
Też właśnie dostałam 🙂
A już wcześniej czujna ew_ka podrzuciła 😀
mt7 13:44
wydaje mi się, że nazwisko rzeczonego pana od MTM padło ostatnio w kontekście prezentacji Zespołu Pieśni i Tańca „Mazowsze” jako ichniego dyrektora. Może to tylko i aż – rodzina 🙂
Rodzina, ach rodzina 🙂
A z kolei o cesarskich genach jakoś było głośniej ze 3 tygodnie temu, jak naszemu byłemu prezydentowi dowodzono w ramach rozmaitych pochlebstw, że jakoby pochodzi od cysarza Walensa.
Na mój prosty kmiecy rozum nie może to jednak być – przecież tamten był dosyć niewykształcony, a do tego został cesarzem z łapanki prawie..
No a tu Noble i Instytuty…
Wyniki I etapu:
http://www.mkidn.gov.pl/pages/posts/konkurs-na-stanowisko-dyrektora-nifc-ndash-ii-etap-2814.php
Ciekawe, cy to kolejność rankingowa, czy przypadkowa?
Oj, przepraszam, nie zauwazylam, ja dzisiaj bardziej niz Gostek 🙂
Właśnie chciałam wrzucić, ale byliście szybsi 🙂
Kolejność, o ile wiem, przypadkowa.
Jak chcecie osobny wpis, to mogę zrobić, ale mogę tu w krótkich żołnierskich słowach podrzucić po parę słów o kandydatach 🙂
Mnie po lekturze tej listy cisną się w kolejności przypadkowej różne krótkie słowa. Bo czuję coś, że jedno nazwisko będzie skreślone ex definitone. I pozostanie komisji wybierać (przez 30 dni!!! zauważyliście ten dopisek) z pozostałej czwórki.
Skoro przypadkowa, to czy nie powinna być alfabetycznie? Hmmm…
Chyba w kolejności składania ofert się wymienia. Stanisław na pewno powie.
Już wrzuciłam wpis. Co do przedłużenia terminu, mam swoje podejrzenie, ale nie będę go wypowiadać.
@mt7 i lesio
Jeśli chodzi o MTM – to od teraz rozpocznie się eksploatacja Karolina. Tam będzie już wręczenie najbliższych nagród im. Kiepury i zapewne próby i inne sprawy MTM.
Kino to doskonałe miejsce na luksusową inwestycję 😉 (ach taki sobie jestem zgryźliwy)
A Mazowsze (zespół)? Czy ma stać się chórobaletem operetkowym z opcją folklorystyczną od święta?