Jedynie słuszny Zieleński

Niedawno Wielki Wódz pytał tu o płytę z muzyką Mikołaja Zieleńskiego wydaną przez firmę K617. Ja płytę dostałam, przesłuchałam i się zachwycam. Niestety wyszła jeszcze z datą 2014, nie mam zatem szans omówić jej na papierze, ale na szczęście mogę tutaj.

Płytę Ortus de Polonia, składającą się z wyboru ze zbiorów Offertoria totius anniCommuniones totius anni, nagrały wspólnie francuskie zespoły Les Traversées Baroques (instrumentalny) i Fiori Musicali (wokalny) plus soliści, pod dyrekcją Etienne’a Meyera. Są tu utwory od czterogłosowych (nieśmiertelne Vox in Rama) do dwunastogłosowych (Magnificat). Jak już kiedyś tu wspominałam, o samym Zieleńskim nie wiemy prawie nic, ale na podstawie jego stylistyki z dużym prawdopodobieństwem można sądzić, że studiował we Włoszech i coś wiedział o polichóralności weneckiej. Aby zilustrować te związki, muzycy wpletli pomiędzy dzieła Zieleńskiego dwie kompozycje Giovanniego Gabrielego oraz jedną Palestriny w opracowaniu instrumentalnym Giovanniego Bassano. Pasują jak ulał.

Po płycie z dziełami Marcina Mielczewskiego to już drugie zetknięcie francuskich muzyków z twórczością polską, równie piękne i stylowe. Różnie to bywało z poprzednimi nagraniami Zieleńskiego i jak dotąd trzeba powiedzieć, że lepsze w nich są zespoły zagraniczne. Najładniejsze z tych dawniejszych było to, co prawda z udziałem Polaków z Bornus Consort, ale jednak podstawą był tu estoński zespół Linnamuusikud, a całość zainspirował częściowo wybitny niemiecki kornecista (bydgoszczanin z urodzenia) Holger Eichhorn. Jak już przy kornecistach jesteśmy, to w składzie Les Traversées Baroques spotykamy inną legendę – Williama Dongois. A jeszcze można przypomnieć, ze lata temu w pamiętnym nagraniu dzieł wszystkich Adama Jarzębskiego w wykonaniu zespołu pod wodzą Lucy van Dael udział brał jeszcze inny wspaniały kornecista, Bruce Dickey…

Pod zalinkowanym powyżej wpisem sprzed trzech i pół lat toczyliśmy sobie dyskusję o stylowości wykonań tej muzyki. PMac pisał wtedy: „Tylko coro cappella (jak środkowy w Magnificacie) zapisany w kluczach “wokalnych” mógł być obsadzony w całości wokalnie, jako “SATB”, coro grave i coro acuto były w zasadzie ZAWSZE solowe, z instrumentami”. Otóż w tym wykonaniu Magnificat więcej jest głosów obsadzonych wokalnie (choć nie wszystkie jednak), ale jest ono nie mniej stylowe. Wszystkie głosy w każdym razie są obsadzone instrumentalnie i tak powinno być. A poza wszystkim wykonanie jest piękne i ew_ka, która te parę lat temu stwierdziła, że trzyma kciuki za jakieś zacne nagranie Zieleńskiego, będzie już miała czym zapełnić miejsce na swojej półce, które dla niego trzyma. Płyta jest opatrzona esejem dr hab. Barbary Przybyszewskiej-Jarmińskiej, specjalistki od tej epoki (wydrukowanym również w oryginalnej polskiej wersji).

Entuzjastyczną recenzję napisał Denis Morrier w „Diapason”, przyznając nagraniu pięć punktów (wspomina też o zbiorze „dzieł wszystkich” wydanym przez Dux pod wodzą Stanisława Gałońskiego, wyrażając się o nim elegancko „niestety bardzo nierówny”). Płyta bardzo się też spodobała w radiu France Musique, które zamierza ją eksponować, jak powiedziała na antenie Dwójki Magdzie Łoś Judith Pacquier z Les Traversées Baroques.

Przy wydaniu płyty „maczał palce” Instytut Adama Mickiewicza. Nie pierwsza to i nie ostatnia taka inicjatywa. Ten sam francuski zespół zajmuje się właśnie gdańszczaninem Kasparem Foersterem, Gorczyckim zajmie się (po Pękielu) The Sixteen, a tańce polskie rozsiane po tabulaturach europejskich nagrywa Michał Gondko, dla którego w ogóle będzie to pracowity rok (trzy płyty w planie).