Messiaen i Ligeti z Mozartem w tle
Na trzy dni pod rząd powracamy na festiwal Trzy-Czte-Ry. Codziennie w programie pojawia się Messiaen – w rocznicę 25-lecia śmierci.
Dwóch Maciejów – Grzybowski i Piszek – rozpoczęli swój występ od monumentalnego cyklu na dwa fortepiany Visions de l’Amen, który bardzo dawno nie był w Polsce grany. Na Warszawskiej Jesieni wykonał go w 1981 r. turecki duet Elf & Bedja Aran; grywali go też Szabolcs Esztenyi z Jerzym Witkowskim. Potem jakby na wiele lat zapomniano o tej muzyce, której słucha się dziś już inaczej. Messiaen: słodkie harmonie, krystaliczność, barwność, po drodze rozmaite ptaszki, a pod spodem szczególny rodzaj naiwnej pobożności, by nie rzec dewocyjności. Przywykliśmy, choć jest to dość trudny stop; zwłaszcza owa dewocyjność może trochę razić. Można też się nie wsłuchiwać w podane treści, a kompozytor zwykł w omówieniach dokonywać specjalnego formalnego rozbioru swoich utworów, opowiadając, jaka wizja religijna im przyświecała, jakie kolory kojarzą mu się z poszczególnymi passusami, no i jakie ptaszki właśnie śpiewają (z podanymi nazwami łacińskimi). Tak jest i z „amenami” (dochodzą jeszcze dźwięki kościelnych dzwonów), ale w programie nie wydrukowano nawet tytułów części, może celowo, byśmy się nie sugerowali i słuchali tylko muzyki?
Ogromnie trudny to utwór, wymagający precyzji, ale także pewnej błyskotliwości, lekkości. Jednego i drugiego trochę wykonawcom brakowało, ale rozumiem, że był to utwór przygotowany na dzisiejszą okazję, więc nie było sposobności do perfekcyjnego przygotowania. Dobrze jednak było to usłyszeć, bo kiedy doczekamy się kolejnej okazji?
Przeciwwagą na zakończenie koncertu był tryptyk Monument-Selbstportrait-Bewegung Ligetiego. Duet ten wykonywał już go w Filharmonii Narodowej na jednym z koncertów zaprojektowanych przez kompozytora sezonu, którym był wówczas Paweł Szymański – to on właśnie wybrał dzieło Ligetiego i namówił pianistów do nauczenia się go. Dzieło genialne. Pochodzi z okresu, w którym kompozytor jeszcze hołdował stylistyce repetytywnej, ale jednocześnie już pisał Le Grande Macabre. Każdy z trzech utworów jest na swój sposób fascynujący. W drugim (pełny tytuł: Autoportret z Reichem i Rileyem, z obecnością Chopina w tle, przy czym ów Chopin odnosi się do aluzji do finału Sonaty b-moll albo do Preludium es-moll) pojawia się technika, którą Ligeti zastosuje w jednej z etiud – z blokowaniem klawiszy jedną ręką i graniem drugą przebiegów, z których słychać tylko część dźwięków. Tu zastrzeżeń można było mieć dużo mniej: pianiści musieli dokładnie poćwiczyć, żeby osiągnąć pożądany efekt.
Pomiędzy tymi dwoma dwudziestowiecznymi gigantami – starszy gigant: Mozart, Sonata D-dur KV 448. Zaprojektowany w tym miejscu przez Macieja Grzybowskiego (ja nie miałem z tym wyborem nic wspólnego – przekonywał Piszek), niestety nie był w tym wykonaniu dobrym kontrastem, grany o wiele za masywnie. Grzybowski o Mozarcie mówi ciekawie, np. że jego emocje są emocjami dziecka – nigdy później już tak nie przeżywamy. Ale to dziecko wyszło dosyć ciężkie.
Komentarze
1-VI po 23.12, pisząc sprostowanie (bo wpierw skopiowałem w dobrej wierze i dla wagi sprawy) ws. dyr. pr. 2 PR http://www.man.torun.pl/archives/arc/muzykant/2017-06/msg00000.html zupełnie przypadkowo dopisałem „dla równowagi”, że „nie jestem uprzedzony politycznie, np. doceniam kwalifikacje Piotra Iwickiego na dyr. Ag. Muz. PR”. Ten przykład był zupełnie przypadkowy, mogłem zamiast tego napisać np., że „potępiam ponad polityką Kamila Dąbrowę za zniszczenie nocnych ambitnych audycji na żywo, gdy był dyr. pr. 1 PR”. Absolutnie nie był mą intencją „pocałunek śmierci” dla Piotra. Równo dobę później, 2-VI o 23.08 na press.pl ogłosili – później też na wirtualnemedia.pl i obecnie na prsa.pl różnica naniesiona – że Piotr został odwołany. Strach coś pisać. Skasowali z www polskieradio.pl wszystkie fot. z 20. „Nowej Tradycji” (ja osobno tylko na 1 z czw., zasłuchany we wspomnienia Jarka Bestera), a filmy podmienili na – cytat dosłowny z wyjaśnienia – „oczyszczone z ujęć”. Wybaczcie, że się powtarzam. O pikiecie WOK pod FN nie wiedziałem, a w sob. 10-VI mieliśmy piękny „Spacer Muzyczny” (nominalnie 10., ale na prawdę więcej, bo doszły też na „Warszawie Singera” od 2011 r., a od 2007 r. z 1 przerwą) z „Dobranotch” i jak inne emocje, gdy muzycy poważni też na ulicy grają, skrzypek na bruku. Szczęście, że nie padało i ciepło.
Pobutka 14 VI Ligeti https://www.youtube.com/watch?v=QttUcKZ8NMU BH jest Kanadyjka 🙄 🙂 Messiaen https://www.youtube.com/watch?v=tiN614KQG2c Na pobudke moze troche ospale 😯 , ale tez z Kanady 😉
Dzień dobry 🙂 Pyszna jest BH. A ten Messiaen… to temat Pochwały wieczności z Kwartetu na koniec czasu. Kwartet czeka nas w Warszawie pojutrze.
Dzień dobry; to mp/ww będzie pewno jutro 🙂 bo Kwartet chyba jutro 🙂
A dziś delikatnie przyłączy się tylko do… najnowszego głosu Pani Natalii Kozłowskiej. Bo tak, jak nieodmiennie w czasie fascynuje tego mp/ww’a 🙂 odkrywanie w utworach kompozytorów (wydawałoby się) przez niego już trochę rozpoznanych wciąż czegoś nieznanego, nowego i zaskakującego – np. Messiaena i Góreckiego (przytrafiło się ostatnio i sobie we mnie siedzi) czy Szostakowicza, tak nie boi się w ogóle poznawać kompozytorów mu nieznanych, a co to ludzie powiadają nieraz, że „staroświeckich”… Spokojnie czeka więc i na Różyckiego w TW-ON, by go może też posmakować. A jasne, że inaczej. Jak inaczej smakuje filozofia Henryka Elzenberga i Marii Dąbrowskiej. Nawiasem, z wiekiem odkrywam wielki sens notowanego słowa każdego z nich…
Najnowsze zaś spotkanie z nieznaną mi muzyką Korngolda jest dla mnie doświadczeniem b. ciekawym. Muzyka gęsta i „detaliczna”… A chwilami b. śpiewna. Ta muzyka na pewno oddaje – ale czy „jedynie filmowo”? – te wszystkie nastroje panujące w sercu i głowie głównego bohatera (i jego bohaterek). Dzięki Orkiestrze TW-ON pod Panem Lotharem mogliśmy te wszystkie jej niuanse na prem. usłyszeć. Wprawdzie Paul, jak dla mnie też, śpiewał tę swoją historię z jakimś niegasnącym… wielkim wysiłkiem, ale Maria (Marietta) to z kolei wymiary muzycznej (a i scenicznej) kreacji.
Całość zaś realizacji wydała mi się – mimo tej obrotówki – jednak dość statyczna 🙂 ale czy kompletnie nieudana…
Nieodmiennie w czasie uważam za to, że jeśliby tylko Pan Treliński chciał wrócić do kina to od kilku dobrych lat czeka na niego „Good night, Dżerzi” – gotowy scenariusz na mocne, mroczne, ale nieoczywiste kino. Więc ów Jednorożec – tym razem jako Intro, zawarte już jakby nie było w samym tekście – może jeszcze się przydać!
pa pa m
Ja nie uważam, że ta realizacja jest kompletnie nieudana. Tyle że może się zakręcić w głowie… 🙂
Treliński ma zdaje się jakieś plany filmowe. Wymieniony scenariusz jest jedną z możliwości.
UWAGA, PILNA WIADOMOŚĆ dla wybierających się ewentualnie na dzisiejszy recital Ramiro Sanjinesa w ramach Trzy Czte-Ry. Został on odwołany z powodu choroby artysty. Bardzo szkoda, bo program zapowiadał się pięknie, ale trudno. Życzymy zdrowia.
Dzisiejszy koncert w S1 odwołany, gdyby ktoś się wybierał…
Łaaaaajza!
W S-1 nawet koncert odwołali, nie tylko dyr. od org. koncertów i fot. z festiwalu tam
Zdarza się, że gdzieś tam mieszczaństwo odwołuje koncerty. Ważne, że pomimo to, awangarda nie umiera. Ars longa…
https://www.youtube.com/watch?v=I5Af_Ka0auw
Mariusz Treliński jest jednym z pięciu czy sześciu polskich reżyserów filmowych, którzy debiutowali przed trzydziestką. W jego przypadku, chyba niepotrzebnie. Może, lepiej byłoby trochę poczekać i dojrzeć. Intelektualnie i artystycznie. Jak mawia Bogusław Schaeffer: artysta musi być swoim pierwszym i najostrzejszym krytykiem. To o filmie. W jego inscenizacjach operowych (Trelińskiego, nie Schaeffera), moim zdaniem, forma zdominowała treść — za dużo tam, za dobrych pomysłów. Ale „nil desperandum”, dokąd ma miejsce proces myślowy, nie należy tracić nadziei.
Dzień dobry 🙂
Takiej Pobutki tu jeszcze nie mieliśmy 😛 Cóż za repertuar, cóż za wirtuozeria… Nastojaszczij gienij. Podoba mi się początek jednego z komentarzy: „When Putin was born he drove his mom home from the hospital” 😈
A nawiasem mówiąc fortepianik żenująco rozstrojony 🙁
W „GW” Jacek Hawryluk o Umarłym mieście: „Najlepsza operowa premiera mijającego sezonu w stolicy” 😉 Wygląda jednak na to, że nawet nie bardzo ogarnął treści. O Laszczkowskim dość łagodnie, choć krytycznie: …w partii Paula wypadł ledwie poprawnie. Konsekwentnie budował – co trzeba przyznać – swą postać, ale wysiłek włożony w śpiew przyniósł rozczarowanie”.
Rozstrojony fortepian, na którym niedbale, pod kamerę gra Putin i urywa w pół taktu to metafora jego rządów Rosją. W Polsce = 7 lat temu też taki 1 pozował z pianinem (inspiracja teraz, pozazdrościł?) i do tego były napisy po rosyjsku, ale na szczęście nie grał. Powstał o tym też filmik wyjaśniający p.t. „po co ci pianino?” Ale może to sposób na popularyzację muzykowania? – byle nie zniechęcić!
Znakomity, wbijający w fotele kwartet na koniec czasu Messiaena. Nie ma co pisać – to trzeba było usłyszeć.
Toteż pisać nie będę – zresztą o samym utworze kiedyś tu pisałam dość dokładnie:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/2008/07/31/koniec-swiata-w-zgorzelcu/
Ale że jest to utwór emblematyczny, to po koncercie szczególnie ciekawie się rozmawiało. Zwłaszcza że przyjechał z Krakowa Jerzy Stankiewicz, który o tym utworze i jego genezie wie chyba wszystko, a zwłaszcza o roli Polaków przebywających również w owym stalagu, gdzie dzieło powstało. Szykuje na ten temat publikację.
Dziś grali: Anna Maria Staśkiewicz (skrzypce), Julian Paprocki (klarnet), Andrzej Bauer (wiolonczela) i Bartosz Bednarczyk (fortepian). Weteranem jest tu wiolonczelista, który w rozmaitych składach wykonywał to dzieło ze 30 razy.
Jedno z tych dzieł odmieniających oblicza Ziemi, w tym stricte muzycznym sensie również. I skoro muzyka w zasadzie i tu mówi nam wszystko… to jakież to ciekawe, że wciąż do samego końca i tu nie wiemy o niej wszystko…
A z tą „awangardą” 🙂 – Niektóra to akurat szczęśliwie trwa zawsze dokładnie tyle co trwać może… Niektóra zaś (i tu nieprzypadkowo i dziełem Messiaena się posłużę) trwać może cokolwiek dłużej… Ziemia (więc jeszcze nie Mars) na razie jeszcze wciąż potrzebuje piękna, by nie pogrążyć się w rozpaczy. Udany koncert i inspirujący do własnych przemyśleń i poszukiwań panel. Dzień dobry 🙂 m
Jako mały dodatek dwa głosy z przeszłości. Pan Andrzej z towarzyszeniem dość lubianego na Dywanie pianisty.
S1, 5 maja 1996. Dwa formaty do wyboru.
https://drive.google.com/open?id=0B9eQ33ZpuAA5ZjVQMjZDZnZsZTA
Właśnie o tym wczoraj rozmawialiśmy w kuluarach – oni w tamtych czasach grywali razem recitale i to był ich kawałek bisowy.
Wielkie dzięki, Gostku. 🙂
Wczoraj bylismy na (kolejnym) koncercie „Muzyka lat 30stych” (oczywiscie XX stulecia). Drugi program: Barber, Weill no i Bartok. Trudno sie zdecydowac, na ktore z wielu wykonan 🙄 https://www.youtube.com/watch?v=yUKRYLm-urg
Ago, jeśli sobie życzysz, w to samo miejsce mogę podrzucić cały koncert.
Kiedyś te archiwalia udostępniałem, potem życie mnie dogoniło i skończyła się zabawa…
Gostku, oczywiście byłabym wniebowzięta. Trzy lata temu można było posłuchać tego koncertu w Dwójce, po audycji nagrania były dostępne na stronie przez kilka miesięcy, ale zachować ich nie potrafiłam. Aż w końcu zniknęły, pozostawiając mnie nieutuloną w żalu. A o życiu i jego skłonności do gnania i gonienia napisałabym parę słów, gdyby nie projekt „Damą być. Pomimo wszystko.”
Być może Tu już było o tym (przepraszam jeśli powtarzam), ale ja dopiero przed chwilą odkryłem, że Ogrody Muzyczne mimo niesprzyjających wiatrów jednak się w tym roku odbędą : http://www.ogrodymuzyczne.pl/festiwal/
Nie było. W przyszłym tygodniu jest konferencja i dowiem się czegoś bliższego o koncertach.
A na wyborcza.pl przewodnik po letnich festiwalach klasycznych i jazzowych 🙂
Z jazzu brak jeszcze tego: http://warsawsummerjazzdays.pl/program/
i tego: http://www.jazznastarowce.pl/index.php?a=festiwal-jazz-na-starowce-program
Ago (i inni). Całość (jako FLACzki) jest pod tym samym adresem jw. Daj znać czy wszystko dobrze poszło. Dodatkowo plik Word z informacjami co i jak.
Jak znam życie, to w papierach rozdawanych na konferencji w sprawie ogrodów muzycznych też będzie napisane, że pan Janicki ma na imię Stanisława, a w dniach takich i takich muzeum będzie nieczynny. 🙂
Czy oni nie mogą parami pracować, ci wszyscy absolwenci szkół wyższych zatrudniani do pisania w instytucjach kultury? Jeden pisze, drugi czyta, jak w milicji. Albo dawać to komuś niewykształconemu do przeczytania przed publikacją. Musi być jakiś sposób. 🙄
Dzięki Adze i inni mogą nadrobić karygodne zaniechanie sprzed 20 lat 🙂 Tylko początkowa część Trzeciej Beecia coś nie chce zagrać (krzyczy, że niby plik za duży). Ale może to tylko u mnie…
No, zapewne jednak bardziej niemożność niż zaniechanie, coś czuję.
Gostku, pięknie i gorąco dziękuję! Wszystko gra.
Ścichapęku, przy jednym z plików, całkiem możliwe, że tym, z którym masz kłopot, komputer mnie poinformował, że plik jest zbyt duży by windows go sprawdził pod kątem wirusów. Zaleciłam, by go pomimo to ściągnął i u mnie gra.
Zmyliło mnie, że inne ścieżki grały bez ściągnięcia. Ale w końcu zrobiłem identycznie, Ago 🙂 Wielbię tę sonatę (a oni grają ją fantastycznie), więc zaryzykowałbym nawet wirusa 😉
Wirus od Gostka? 😯 Nie żartuj. Poza tym AVG nie podnosi alarmu. 😉
Za duży, żeby zeskanować nie znaczy, że jest zawirusowany, to po pierwsze primo. Po drugie primo jeszcze nie słyszałem, żeby FLACzki były nosicielami (ale kto wie). Po trzecie primo, dokonywałem autohigieny parę dni temu (Kaspersky) i niczego nie znalazłem. Święty nie jestem, ale staram się zabezpieczać 🙄
Tak na marginesie, to czy ktoś ma może program z tego koncertu? Bo ten Messiaen jest wciśnięty w środek programu, a jeśli oni go grywali na bis, to może w radiu ktoś coś pokićkał.
Zbyt późna fanka ze mnie, nie mam.
Ago, Gostku, jeśli stawiam emotikonkę 😉 , to zwykle jakoś żartuję, więc domysł słuszny. Za wiedzę o wirusach, nosicielach, sposobach ochrony itp. jestem zawsze wdzięczny, zwłaszcza że to grunt, po którym wciąż niezbyt pewnie stąpam. A chciałbym pewniej. Koncert jednakowoż 🙂 rewela!
No jasne, że słuszny – w końcu mój. 😉 Też dziś jestem w żartobliwym nastroju. Momentami. A koncert rewela. 🙂
To była złota dekada Anderszewskiego. Wtedy chyba najwięcej dokonał.
Pobutka 18 VI I. Pleyel 260 https://www.youtube.com/watch?v=Bijy9ZZL_lU
Sir Paul 75 https://www.youtube.com/watch?v=O83CrS-KElk
Dzień dobry.
Bardzo przykra wiadomość. Kromer Festival w Bieczu nie odbędzie się. W każdym razie nie w formie, w jakiej był zapowiadany i nie pod tym kierownictwem.
Załatwiona była niemała dotacja unijna na trzy lata, ułożony program, a nawet kupione bilety i zarezerwowane hotele dla artystów. Wszystko się najprawdopodobniej zmarnuje. Oczywiście wiadomo, po czyjej stronie nie leży wina – po tej, która na tym straci. A po czyjej leży… no cóż.
Burmistrz ponoć znalazł jakiegoś innego organizatora, ale w tej sytuacji można sobie wyobrazić, jaki ogryzek z tego będzie, jeśli w ogóle będzie. I zapewne już nie w tym terminie, bo jest za późno. Chyba że będzie to jakaś chałtura.
Kolejna smutna historia – i to tym razem bez żadnej polityki w podtekście.
Przetarg na festiwal!!A co to,autostrada?
Pewnikiem Chińczycy wygrają.
Żart przez łzy.
Tak coś czułam, że coś jest nie tak. Czekałam na ogłoszenie repertuaru. Zaglądałam na stronę i na facebook. W ostatnim tygodniu strona raptem zniknęła, a facebook już nie wpuszczał osób postronnych, czyli niezarejstrowanych. Dlatego pytałam PK, gdy się widziałyśmy. To się wyjaśniło, to smutne. Nie udało mi się jeszcze nigdy do Biecza dotrzeć, ale od uczestników słyszałam, że klimat był wyjątkowy.
Choć nie do końca rozumiem, jeżeli pieniądze były europejskie, to dlaczego nie można z nich skorzystać. Jeżeli nie względy ideologiczne, to gdzie leży problem. Nie chce mi się wierzyć, że panowie, czyli p. burmistrz i p. Berkowicz, którzy zgodnie ze sobą w ostatnich latach współpracowali, po prostu nie dogadali się.
A to wielka przykrość. Odpuściłem sobie w tym roku Duszniki i Paradyż, by pojechać do Biecza…
Przetarg to nawet już był i nikt się nie zgłosił podobno 😛 Teraz jest już drugi…
http://www.przetargi.egospodarka.pl/530146_Organizacja-festiwalu-muzyki-dawnej-KROMER-FESTIVAL-na-terenie-miasta-Biecza-wraz-z-promocja-gminy-Biecz_2017_2.html
Przeczytajcie warunki (II.4), uśmiać się można. 😈
Na stronie FB Kromer organizatorzy umieścili jako komentarz słowa PK:
https://www.facebook.com/kromerfestival/. Smutno. Pozostaje trzymać mocno kciuki za obie edycje Actus Humanus. Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz nie ma obecnie lekko, festiwal, o ile się nie mylę, nie ma już dotacji ministerstwa, ale mam nadzieję, że wystarczy sił i pieniędzy, by to przedsięwzięcie doszło do skutku.
Pobutka 19 czerwca Festiwalu – moze tylko na razie – nie bedzie 😯 😈 https://www.youtube.com/watch?v=fcJqkGKfnCE
Dzień dobry,
p. Piotr Matys z Biecza odpowiedział mi na rzeczonym fejsie: „Pani Doroto! Mnie też jest smutno, ale na chałturę sobie nie pozwolimy, taki obrót sprawy to zbyt silna dla nas motywacja”.
Cóż, zobaczy się, to nie takie proste.
Po co było to wszystko – naprawdę nie wiem. Miasto skorzystałoby (i już korzystało) bardziej niż z zapowiedzi „Burmistrz zaprasza” 😛
Wspomniany przewodnik red. Dębowskiej na Wyborcza.pl na pewno przyda się, ale zdumienie budzi opis festiwalu „Chopin i jego Europa”.
Obok plejady zasłużonych dla pianistyki, którzy powinni zostać wymienieni choćby z racji starszeństwa, jest oczywiście wyszczególniony Seong-Jin Cho i „laureaci Konkursów Chopinowskich w Warszawie”, natomiast kłuje w oczy brak laureata I Nagrody konkursu Artura Rubinsteina (oraz 5 nagród specjalnych) Szymona Nehringa. Mam wrażenie, że gdzie indziej taki ktoś byłby noszony na rękach. Zastanawiam się, czy to tylko patriotyzm lokalny, czy może Nehring gra aż za dobrze…
Nota bene, w Dusznikach-Zdroju też ma wystąpić, a są wspomniani: Nelson Freire, Kate Liu, George Li, Ingrid Fliter, Yeol Eum Son, „laureaci Konkursów Chopinowskich w Warszawie” oraz „utalentowana i świetnie się zapowiadająca młodzież pianistyczna”. Koniec pieśni.
W tym roku na Chopiejach mamy PIĘCIU zwycięzców Konkursów Chopinowskich (Argerich, Ohlsson, Yundi, Avdeeva i właśnie Cho). Oraz szósty, który dostał II nagrodę (ex aequo), gdy pierwszej nie przyznano: Giusiano.
Ja bym prędzej niż Nehringa wymieniła Pletneva, Staiera i Melnikova 😉 Ale sukces chłopak miał ładny.
Ciekawe, czy rzeczywiście Kate wystąpi w Dusznikach 🙂
Wracając do Biecza, dodam jeszcze o pieniądzach unijnych, żeby wszystko było jasne. Tych pieniędzy Biecz już nie ma, ponieważ zostały przyznane na konkretny projekt, oceniony wyjątkowo wysoko w konkursie. Skoro ten projekt nie będzie organizowany, to i pieniądze przepadają. Prawie 900 tys. przeszło koło nosa i „ostał ci się ino sznur”…
Z całym szacunkiem, ale to tak jakby a propos polskiego turnieju tenisowego nie wspomnieć o występującym Polaku, który miesiąc temu wygrał turniej wielkoszlemowy. Niewytłumaczalne…Ładny sukces miał „chłopak”, pisze Pani Redaktor. Proszę sobie porównać na YT 3 koncert Rachmaninowa w wykonaniu Nehringa i choćby Argerich (czy kogokolwiek innego). Gra to zdecydowanie najlepiej. Talent niebywały (piszę to z pełną odpowiedzialnością za słowo). A ogólnopolskiej krytyce jakoś zabrakło antycypacji…Może teraz „chłopak” dorobi się nominacji do Paszportów Polityki – to byłoby coś. Świat stałby otworem 😉
No, że Nehring gra lepiej niż Argerich, w to już nie uwierzę 🙂 Ale na pewno gra bardzo dobrze. Posłucham w wolniejszej chwili i wyrobię sobie zdanie. Na pewno też bardzo się rozwinął przez te dwa lata. Swego czasu miał deficyty w budowaniu większych form, ale to czasem przechodzi w miarę dojrzewania artystycznego.
Dzień dobry,
specjalnie się zalogowałam, żeby podziękować Gostkowi za podzielenie się nagraniem z 1996 roku. Wiedziałam o tej dawnej współpracy dwóch świetnych muzyków (jeden z nich dopiero się rozkręcał) i raz po raz żałowałam, że nie została utrwalona na nagraniu. A tu niespodzianka! Sprawił mi Pan wielką radość. Dziękuję 🙂
Byłem na pierwszym warszawskim recitalu PA (niedługo po Leeds, 1990) – i zapewniam, że już wtedy był rozkręcony 🙂
Stan fortepianu w FN na tamtym koncercie to już inna sprawa…
Pamiętam, że wtedy śp. Jan Weber namawiał mnie bardzo, żebym się na ten koncert wybrała, a ja niestety akurat nie mogłam. Ale potem już chadzałam na wszystkie jego recitale w S1 i gdzie indziej, jeździłam do Lublina czy Dusznik… Kiedyś dali z siostrą występ (znakomity) w niegdysiejszej siedzibie Ośrodka Węgierskiego, na sali było pięć osób publiczności, w tym kochany prof. Bardini i ja 🙂
Gdyby już wtedy istniał blog PK, to nawet mimo ewidentnego braku talentów promocyjnych Węgrów (a ten koncert musiał być wyjątkowo dobrze zakonspirowany, skoro nań nie dotarłem) frekwencja byłaby z pewnością lepsza 🙂
@mariaosterloff:
Bardzo się cieszę, że sprawiłem przyjemność. Gwoli wyjaśnienia, nie ma oficjalnego nagrania. To była (re)transmisja w Dwójce. Swojego czasu namiętnie, choć wedle bardzo pokrętnych kryteriów 🙂 nagrywałem różne koncerty z radia, więc mogę je w analogiczny sposób podrzucić.
Ja za to pamiętam koncert rodzeństwa w Centrum Sztuki Współczesnej. Na nim było może 50 osoób (prawie pełna sala!). Był też koncert w Podchorążówce.
Siostra będzie 28 06 na TRZY-CZTE-RY.
No toć wszyscy wiemy 😀 i mam nadzieję, że się spotkamy 😉
Też mam nadzieję.Powtarzam na wszelki wypadek.Dla spokojności…
Komuś o tym niedawno mówiłam, nie wiedział, tzn. potem już wiedział, bo powiedziałam, gdzie to było… A, w Puszczy Białowieskiej, 10 dni temu. 😉
Ha,czyżby rację miał Szyszko,ze puszcza jest zjawiskiem przyrodniczo – kulturowym?????
@Dorota Szwarcman
„że Nehring gra lepiej niż Argerich, w to już nie uwierzę”
————–
Gwoli wyjaśnienia, Argerich „zahaczyłem”, przyznaję, w prowokatorskim zapędzie. Jednak takie publiczne konfrontowanie młodego artysty (jakkolwiek utalentowanego) z wielką sławą, przez niespecjalistę, wydaje mi się, po namyśle, zbyt…mało powściągliwe. Na pewno sam zainteresowany by sobie tego nie życzył. Zatem wycofuję…Z drugiej strony, pisałem o wykonaniu konkretnego utworu, chyba w miarę niekontrowersyjnie, na wysokim poziomie, więc może niestosowność nie była aż tak wielka.
Mam też nadzieję, że nikogo nie uraziłem ogólnym tonem. Poczynając sobie zbyt śmiało, można zostać źle zrozumianym, zwłaszcza w sieci. Milczenie sił porządkowych biorę za dobrą monetę 😉
Co do meritum, nie zmieniam zdania, ale nie ma sensu ciągnąć tego wątku.
Pozdrawiam
Meritum z pierwszego wpisu.