Co słychać w warszawskich operach

Nie w samych budynkach oczywiście, bo wiadomo, że nic, ale w sieci. Interesują mnie nie rejestracje dawnych wydarzeń, ale nowe formy internetowe, zaprojektowane właśnie na ten czas, poniekąd nim wymuszone.

Nawiasem mówiąc ciekawi mnie, czy niektóre z tych form przetrwają, gdy pandemia się skończy. Zapewne nie wszystkie, na niektóre będziemy pewnie z perspektywy patrzeć z politowaniem, ale część zapewne warta jest rozwinięcia. Do tego jeszcze trzeba dobrych pomysłów i… zdolnych artystów.

Opera Narodowa obok przypominania spektakli na swoim własnym vod postawiła na edukację, jak zresztą wiele innych instytucji. Platformą, na której działa w tej dziedzinie, jest strona na Facebooku. Zamieszczane są tam regularnie kolejne filmiki, i to nie tylko czytanki dla dzieci. Są już cztery króciutkie lekcje baletowe w wykonaniu artystów Polskiego Baletu Narodowego. Również cztery odcinki na razie ma seria poświęcona nauce języka włoskiego, a dokładniej terminów używanych w muzyce. Prowadzi ją sympatyczny młody dyrygent Lorenzo Passerini (niedawno dyrygował w Operze Narodowej spektaklem Carmina burana w inscenizacji Borisa Kudlički). Robi to bardzo obrazowo i dowcipnie, stosując porównania kulinarne, w minutkę dosłownie. Najbardziej rozbudowany jest cykl Dyrygent sam w domu, prowadzony wedle własnego pomysłu przez Bassema Akiki – te odcinki trwają po ok. 10 minut. Pochodzący z Libanu, ale zadomowiony w Polsce kapelmistrz też stosuje kulinarne porównania, ale nie tylko. O tym, po co jest dyrygent, na czym polega partytura i jak siedzi orkiestra, opowiada we własnej kuchni lub w ogrodzie, a towarzyszą mu jego sympatyczne zwierzęta – pies Fred, kot Zenek i jeszcze papuga. Wmontowane są też wypowiedzi kolegów muzyków; w ogóle montaż jest tu dobrą stroną.

Polska Opera Królewska ogranicza się do przypominania spektakli, inaczej Warszawska Opera Kameralna, która działa na swoim kanale YouTube. Z form „pandemicznych” w nurcie edukacyjnym znalazł się tu cykl Gdy opera drzwi otwiera, w którym recytowane są wiersze o muzyce dla dzieci (przez muzyków lub aktorów). Natomiast ciekawym, choć niedopracowanym jeszcze pomysłem jest cykl OperaOK!, który polega na skrótowych internetowych inscenizacjach wielkich dzieł. Wrzucane są raz na tydzień, na razie wiszą już dwie. Pierwszą był Orfeo Monteverdiego, skondensowany do 38 minut: po pierwszych scenach, też zresztą skróconych, po śmierci Eurydyki natychmiast następuje aria Possente spirto, natychmiast Pluton oddaje Eurydykę, idą, Orfeusz się odwraca i właściwie już prawie koniec. Śpiewane jest to ładnie, w roli głównej Krystian Krzeszowiak, Eudyryką jest Ewa Majcherczyk, jeszcze jest Messagiera – Marta Brzezińska i Pluton – Dawid Biwo. Gra zredukowane MACV. Każdy głos i instrument został osobno nagrany, a wszystko zmontowane – jak w wielu oglądanych przez nas ostatnio składankach orkiestrowych. Niestety strona wizualna (i ogólnie inscenizacyjna) jest nieestetyczna i bez pomysłu. Można było naprawdę to zrobić atrakcyjnie, ale się nie udało. O wiele lepiej została zrealizowana skrócona Pasja Janowa Bacha – ta trwa zaledwie niecałe 15 minut. Sposób nagrania był ten sam; inscenizacji tu na szczęście nie ma żadnej, tylko ekraniki z poszczególnymi artystami zapalają się i gasną, przemieszczają się i układają w różne figury, np. w krzyż. Tu też uczestniczą muzycy MACV, jest i chór, a strona wokalna znakomita: Ewangelistą jest Aleksander Kunach, Jezusem Jarosław Bręk, a Piłatem Piotr Pieron. Zaczyna się, jak trzeba, Herr, unser Herrscher, ale potem następuje od raz przeskok do sceny z Piłatem, a zaraz po Kreuzige jest końcowy chorał. Tak więc można powiedzieć, że kondensacja jest maksymalna. Ale w tej formie nie budzi to wielkiego protestu, raczej niedosyt. Organizatorzy piszą, że projekt powstał „w ramach działalności promocyjnej WOK”. No i tak, jest to pewna promocja.