Wokół maszyn i Lema
Choć nie wszystkie utwory koncertu Klangforum Wien w sali kameralnej FN miały związek z Lemem, to na pewno większość – z maszynami.
Koncert zaczął się, żeby było śmieszniej, kłopotami technicznymi, czyli – można powiedzieć – zacięciem się maszyny. Ale jeżeli ktoś umieszcza „fiasko” na początku koncertu, to sam jest sobie winien… to oczywiście żart, który się nasuwa. Utwór Fiasco Mikołaja Laskowskiego jest inspirowany ostatnią powieścią Stanisława Lema, ale nie jest jej odwzorowaniem, chyba że w samej puencie na temat niemożliwości porozumienia dwóch cywilizacji. Już kilka zdań napisanych przez kompozytora w programie brzmi, jakby napisała je maszyna. I maszyny brzmią na scenie, choć ich brzmienie jest niemal całkowicie złożone z dźwięków instrumentalnych (ale elektronika je uzupełnia). Muzycy sami stają się na swój sposób zmechanizowani, poruszają mechanicznie twarzą i głową (wszyscy jednocześnie, co zwiększa efekt), wreszcie na koniec utworu, wraz z dyrygentem, zwieszają się, jakby im kto prąd wyłączył. Szkoda, że nastąpił falstart: utwór był zaczynany w sumie trzy razy, a po drugiej próbie wstawiono kompozycję Olgi Neuwirth na perkusję i sample. coronAtion I to pierwsza część pandemicznego cyklu utworów na różne składy, których w sumie powstało już pięć. Krótka a treściwa, stała się dobrym przerywnikiem. Trochę mi było szkoda, że w programie nie znalazł się utwór Neuwirth związany z Lemem – jest wielbicielką jego pisarstwa, o czym świadczy np. to i to, a pisała mi o tym tutaj (ostatni akapit wpisu).
Zdecydowaną kulminacją koncertu – mimo że tyle było przed nią zamieszania – stała się nowa kompozycja Aleksandra Nowaka Lo firgai (Maska). Jest to monodram według opowiadania Lema, a enigmatyczne pierwsze słowo tytułu jest tłumaczeniem słowa maska na sztuczny język lożban, wymyślony w XX w. w celu porozumiewania się z maszynami, który oczywiście, jak wiele innych ludzkich utopijnych przedsięwzięć, zamiast spełniać ów cel zginął w pomroce dziejów.
W jakiś sposób treść opowiadania/utworu stała się dalszym ciągiem sobotniego spektaklu o Alanie Turingu, zawierającym dialogi bohatera ze sztuczną inteligencją. Tutaj sztuczna inteligencja, choć w kontekście bajkowym, obleka się w ciało ludzkie i przeżywa miłość, nie wiedząc w gruncie rzeczy, co przeżywa i po co – bo stworzona została, by zabić tego, w kim się zakochuje. Kompozytor sam stworzył libretto, robiąc z opowiadania Lema wyciąg elementów najistotniejszych. Agata Zubel śpiewa co prawda w lożban, ale tekst jest wyświetlany na monitorze. Jest po prostu wspaniała, daje z siebie maksymalne emocje, choć przecież jej bohaterka, dziewczyna-modliszka-maszyna, nie powinna przeżywać emocji. Ale przeżywa i w tym właśnie cały ambaras. Stworzona jako narzędzie, staje się ofiarą.
Z „maszynistycznego” programu wybijał się odmiennością tematyczną utwór Gestern Larsa Pettera Hagena, składający się niemal z samych cytatów lub pseudocytatów (m.in. jest tam chorał Nun komm der heiden Heiland oraz temat Urlicht z II Symfonii Mahlera), ale na koniec był powrót do maszynizmów, tym razem na pogodnie – Welovelive Cezarego Duchnowskiego, rzecz, która była dwa lata temu grana na Festiwalu Prawykonań. Agata Zubel pokazała się tu z zupełnie innej strony: śpiewała leciutko i zabawowo, jakby wykonywała dziecięcą piosenkę (z tekstem abstrakcyjnym). No i konstrukcje Pawła Romańczuka, albo przez niego poruszane, albo same poruszające się za sprawą komputera. I w atmosferze zabawy w końcu człowiek porozumiał się z maszyną.
Komentarze
No, ciekawie to wyszło 😀 Mogliby napisać na stronie o tym przestawieniu utworów, bo jak kto nieobyty w takiej nowoczesnej sztuce, to może się nie połapać…
Pobutka
https://www.youtube.com/watch?v=SCWoI5T8V40
Solaris była najpopularniejszym dziełem w historii operowych adaptacji Lema. Powstało ich z pięć – pisałam o tym kiedyś do papierowej „P”.
Wspolpraca z Klangforum Wien przy tym festiwalu Lema to moim zdaniem strzal w 10ke. Pieknie to wyszlo – bylam na koncercie w Wiedniu i bylam doslownie zachwycona! Szczeke zbieralam z ziemi ! Co do pani Zubel – zgadzam sie w 100% – potrafila porwac widownie i przekazac piekne, glebokie emocje.
Współpraca Agaty Zubel i Klangforum Wien, zarówno jako śpiewaczki, jak jako kompozytorki, datuje się od 2011 r., od festiwalu Sacrum Profanum prowadzonego wówczas przez Filipa Berkowicza. W kolejnym roku zespół zagrał już cały monograficzny jej koncert, oczywiście z jej osobistym udziałem. Współpraca rozwijała się bardzo owocnie i można powiedzieć, że przekształciła się w muzyczną przyjaźń, także dzięki wsparciu Instytutu Adama Mickiewicza, które na szczęście obecna ekipa tej instytucji, choć w dużej mierze zmieniona, kontynuuje.
Trochę „maszynowo” było i dziś, na koncercie zespołu Hand Werk z Kolonii. Zaczęło się od włączania i wyłączania światła i dźwięków (Luis Antunes Pena) i skończyło się na włączaniu i wyłączaniu oraz meblach, które „same” się poruszały (Manos Tsangaris). Było jedno polonicum: utwór Kuby Krzewińskiego, w którym na ekranie nad sceną widać było rękę jednego z muzyków, po której pociągał on smyczek – i pod to podłożone były szmerowe dźwięki w zespole.
Koncert odbył się w nowej sali koncertowej Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych nr 1 – niegdyś „Miodowa”, obecnie Rakowiecka. Elegancka – projektował Tomasz Konior, ten sam, co NOSPR i Akademię Muzyczną w Katowicach, a zadanie miał niełatwe, bo musiał wpisać salę w przestrzeń o kształcie walca. Pół sali zajmuje więc estrada, pół – widownia znajdująca się na dosyć ostrym spadzie. Ale akustyka dobra. Tutaj do obejrzenia: https://nowamiodowa.pl/pl/sala-koncertowa
Wybieram się też jutro tutaj, na koncert Sinfonia Varsovia Quartet.
Piękna ta nowa sala koncertowa. Mam nadzieję, że będzie często wykorzystywana. To dobra alternatywa dla Studia Lutosławskiego chyba już zamkniętego na czas nieokreślony, niestety…
Jak to „zamkniętego na czas nieokreślony”??https://www.studianagran.com.pl/repertuar
Dobrze, że już się odblokowała, ale nadal wpuszcza imprezy „po uważaniu”…
Zastępstwo to nie całkiem byłoby – ta sala jest mniejsza, piszą, że wchodzi 305 osób, a do Studia im. Lutosławskiego o sto więcej. Ale myślę, że i tak się przyda.
O, będą koncerty w Studio, to się bardzo cieszę.