Psalm zza góry

Jutro w Filharmonii Narodowej odbędzie się prawykonanie nowego utworu Walentyna Sylwestrowa, które dokładnie trafiło w swój czas. Wbrew pozorom było dużo wcześniej zaplanowane.

Chóralny Psalm został zamówiony u kompozytora przez Instytut Adama Mickiewicza (jeszcze z programu Niepodległa) już trzy lata temu. Była też prośba o zastosowanie ukraińskich pieśni ludowych. Prawykonanie miało się odbyć już wcześniej, ale pandemia to uniemożliwiła. W tym sezonie wreszcie udało się je zaplanować, ale tymczasem wybuchła wojna, a kompozytor, który być może przyjechałby do nas z Kijowa, teraz przyjechał z Berlina. Dziś spotkał się z nami na konferencji prasowej.

Na przywitanie dyrektor Andrzej Boreyko opowiedział o swoich kontaktach z Sylwestrowem. Poznał go w 1989 r., gdy będąc szefem orkiestry w Jekaterynburgu na Uralu (wówczas jeszcze Swierdłowsku) zaplanował pięciodniowy festiwal jego muzyki. Trochę się obawiał, że publiczność nie będzie chciała przyjść na muzykę kogoś nieznanego, ale sala była za każdym razem przepełniona. Kompozytor przyjechał. „Od początku byłem zaczarowany tą muzyką” – mówi dyrygent. Nagrał trzy płyty z IV, V i VI Symfonią, VII Symfonią dyrygował w Paryżu. IV Symfonię chce wykonać w przyszłym sezonie w FN. Zaprzyjaźnili się z kompozytorem, który zadedykował mu 2 Bagatele na fortepian. (Co zaś do kolejnych symfonii, obecny na konferencji Mieczysław Kominek ogłosił, że planowane jest prawykonanie IX Symfonii na tegorocznych Eufoniach.) Psalmem podobno interesują się już słynni chórmistrzowie, m.in. Tonu Kaljuste.

Sam kompozytor opowiedział na początek, że za czasów sowieckich miał uraz do zamówień. W latach 70. przyniósł do Ministerstwa Kultury USSR kantatę do słów Błoka i Tiutczewa, ale urzędnicy uważali, że jak kantata, to musi być na cześć Lenina. Spytali go, czy nie uczciłby 25. zjazdu KPZS. Odparł im: nie mogę, bo teraz piszę Nokturn.

W Psalmie tekst pojawia się 8 razy. Nie jest to psalm biblijny, lecz ukraińska pieśń ludowa. Kompozytor dodał, że w normalnych czasach wykonanie takiego utworu w filharmonii byłoby czymś dziwnym, przynajmniej w Ukrainie, ale dziś jest inaczej – raczej nam nie do symfonii. Tekst ukraiński, tonacja tego języka tworzy charakter muzyki. A dziś, kiedy wiadomo kto mówi, że takiego kraju nie ma, to jest to walka o sam kraj.

I co do tego tekstu, powiem od siebie ciekawostkę, na którą niestety zwróciłam uwagę dopiero po konferencji, gdy zajrzałam do otrzymanego programu, gdzie ów tekst jest. Otóż jest on (tutaj w oryginale) właściwie identyczny z tekstem również ludowej piosenki żydowskiej Ojfn barg (uwzględniłyśmy ją z siostrą i siostrzenicą w naszym śpiewniku rodzinnym). Nawiasem mówiąc, ciekawe, który naród od którego te słowa zapożyczył. Ale melodie są zupełnie inne – ukraińska tutaj (w wersji instrumentalnej, od 1:26), żydowska tutaj (tak śpiewano też w naszym domu). To chyba pewne potwierdzenie tezy Sylwestrowa, że tonacja języka tworzy charakter muzyki.

Kiedy po próbie przyszedł na konferencję dyrygent chóru FN Bartosz Michałowski, opowiedział nam, że utwór Sylwestrowa jest niezwykły, kontemplacyjny, a chórzyści mówią mu po próbie, że po jego wykonaniu przez pewien czas jeszcze czują wibracje. Andrzej Boreyko z kolei powiedział na koniec, bardzo poetycko, że słuchając Sylwestrowa trzeba się tej muzyce poddać i pokierować całkowicie, jakby było się liściem płynącym po wodzie. Czekamy na jutro.

PS. Ciekawostka przyrodnicza. Kłaniała się też (wraz z małżonkiem) pod ukraińską flagą. Hmm…