Wokół Chopina

Przez te wszystkie wyjazdy nie miałam kiedy opisać filmu, który otworzył w tym roku odbywający się właśnie festiwal Millennium Doc Against Gravity i wciąż można go obejrzeć, a warto.

Jeszcze są dwa festiwalowe pokazy: w sobotę o 14. w Kinotece (sala 4) i w niedzielę o 20:15 w Lunie (sala A). Ale można go też obejrzeć w sieci. Wyreżyserował go Jakub Piątek, ten od fabuły Prime Time. Sam mówi, że muzyką zainteresował się stosunkowo późno, nie jest to jego specjalność, ale bardzo go ciekawił sam proces przygotowań do wielkiego Konkursu Chopinowskiego. Nie będąc fachowcem miał bardziej świeże spojrzenie, choć z tego właśnie powodu, a pewnie i z tego, że fachowcy mu zapewne nie doradzali, pojawił się nieprawidłowy tytuł, czyli Pianoforte. Oczywiście, że jest to włoska nazwa fortepianu, ale dziś powszechnie termin ten używany jest w stosunku do fortepianu historycznego. Przeciętny odbiorca rzadko o tym wie, dowodem była odpowiedź na komentarz tjc na „GW”, w którym napisała: „Hm, ciekawe. Pianoforte to zupełnie inny instrument i na Konkursie Chopinowskim nikt na pianoforte nie grał”. Wspomniana odpowiedź: „Chyba jednak się nie popisałeś”, na co tjc: „A ktoś grał na pianoforte? Byłam na żywo, nie słyszałam, nie widziałam”. Dalej już nikt nie pociągnął tematu, ale przypomnę, że w tym roku w październiku odbędzie się Konkurs Chopinowski, na którym będzie się jak najbardziej grało na pianoforte.

Rzecz jednak dotyczy tego z 2021 r. Pomysł był prosty, ale efektowny: jeszcze przed konkursem wybrać kilka osób, które będzie się filmowało prywatnie, podczas przygotowań, a później w czasie zmagań śledziło. Reżyser wybrał szóstkę po wirtualnym zapoznaniem się z kilkudziesięcioma młodymi muzykami z różnych krajów. Ostatecznie w „ekipie” znaleźli się: Leonora Armellini, Michelle Candotti, Eva Gevorgyan, Hao Rao, Alexander Gadjiev i Marcin Wieczorek. Z tej szóstki, jak wiadomo, czwórka dostała się do finału, więc kamera towarzyszyła im dłużej. Drugi i trzeci etap odbyła też Candotti, ale najbardziej dramatyczny przypadek dotyczył Polaka: przeszedł do II etapu, dowiedział się tego w domu, był przeszczęśliwy, pojechał samochodem do Warszawy – i w ostatniej chwili pożarła go trema – odwołał swój występ. Szkoda, bo był jednym z lepszych członków naszej ekipy; jego występ w I etapie był nierówny, ale przynajmniej zaciekawiał.

Oglądaliśmy więc najpierw pianistów prywatnie: Candotti z pieskiem pod fortepianem, Wieczorek z kotkiem na fortepianie, Rao na pianinie w malutkim pokoju, Gadjiev rozmawiający z rodziną po słoweńsku… Sceny z Evą Gevorgyan, obstawioną przez mamusię i panią profesor, która podczas ćwiczenia niemal ją katowała (zupełnie jakby chodziło nie o muzykę, ale o ćwiczenia na siłowni, gdzie zresztą również ją możemy obejrzeć), trochę mnie zaszokowały. Całkowitym przeciwieństwem był ciepły stosunek pedagożki do Hao Rao, jakby pośrednio między matczynym a siostrzeńskim, a jeszcze większym – muzyczne dowcipy Leonory Armellini, która już sama w sobie jest osobowością i żaden pedagog nic jej nie dyktuje. W sumie bardzo ciekawie się to ogląda, właśnie ze względu na wątki, których nie dostrzegamy, gdy ci młodzi ludzie wychodzą przed nami na estradę i próbują coś nam pokazać.

PS. Dziś ogłoszono, kto będzie pisał operę o Warszawie Najlepsze miasto świata. Jury wybierające librecistę postawiło na Beniamina Bukowskiego, współpracownika m.in. TR Warszawa, a jury muzyczne wybrało Cezarego Duchnowskiego. Bardzo się cieszę, bo to daje gwarancję, że powstanie coś dobrego, a przy tym z użyciem nowoczesnych środków, w tym elektroniki, którą ten kompozytor ma w małym palcu. Tutaj informacja na stronie Sinfonii Varsovii, która pilotuje ten projekt wraz z Warszawską Jesienią i Teatrem Wielkim-Operą Narodową. Efekt poznamy za nieco ponad dwa lata.