Piemontesi wyrazisty

Kiedyś, 9 lat temu, trochę wybrzydzaliśmy tutaj na Francesca Piemontesiego, kiedy grał na Chopiejach z Belcea Quartet, że chowa się w cień. Dziś w Dusznikach był zupełnie inny.

Z zaciekawieniem słuchałam szczególnie drugiego zeszytu Preludiów Debussy’ego – oba nagrał swego czasu dla wytwórni Naïve. Jego Debussy jest dość szczególny – mało tu impresjonistycznych zamgleń i subtelnych brzmień, dużo konkretu, ale przede wszystkim zrywności i migotliwości. O ile to pierwsze, czyli brak liryzmu, czasem mi przeszkadza, jak np. w preludiach Bruyères czy Canope, to absolutnie na miejscu jest ta zrywność w Général Lavine – eccentric czy Feux d’artifice. Jest to w każdym razie zupełnie inny Debussy niż zwykle go się widzi.

Barkarola Chopina była, można powiedzieć, porządna, choć trochę zbyt toporny wydał mi się w odsłuchu fragment kulminacji pod koniec; na sali mogło to brzmieć inaczej. Wreszcie ostatnia sonata Schuberta. Ją też parę lat temu nagrał na płytę z trzema ostatnimi sonatami, tym razem dla Pentatone; nagranie jest dostępne tutaj. Ciekawe rzeczy mówił pianista w krótkiej rozmowie odtworzonej przez Różę Światczyńską w przerwie; opowiadał o swoich kontaktach z Alfredem Brendlem, z którym słuchali i omawiali sonaty Schuberta, i mówił o koncepcji, według której w finale kompozytor już wie, że niedługo umrze, ale nakłada maskę błazna i wychodzi na ulicę. O jego interpretacji, tak jak o Barkaroli, też mogłabym powiedzieć, że jest porządna i logiczna. Brakło mi wzruszenia, jakie pamiętam z wykonań Pires czy Zimermana, ale kupuję i taką wersję. Na bis ładny gest w stronę gospodarzy: również dobrze zagrana Etiuda b-moll Szymanowskiego.

Kiedy krzywiliśmy się na niego, była mowa o tym, że jest mało wyrazisty. Teraz jest może nawet chwilami zbyt wyrazisty. To się jednak jakoś broni. Każdy ma swoje spojrzenie. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że słuchanie przez radio nie jest do końca adekwatne i recenzja na tej podstawie jest pewnym nadużyciem. Ale w końcu w pandemii też tak robiliśmy i nikogo to nie dziwiło.

A w ogóle to żałuję, że nie usłyszę, jak Avdeeva gra Hammerklavier – tego akurat w sieci nie ma…