28. Festiwal Beethovenowski rozpoczęty

Tym razem zaczęło się od dzieł patrona: kiepskiego i pięknego. A w drugiej części – skok do Richarda Straussa.

Niewiele da się zrobić z uwerturą Poświęcenie domu – jednym z najmniej interesujących dzieł Beethovena; jest ich trochę i od czasu do czasu na festiwalu wybrzmiewają, bo po pierwsze wypada pokazać patrona z różnych stron, a po drugie – nie da się wciąż grać Egmonta czy Coriolana. Trudno jednak uwierzyć, że ten utwór powstał pomiędzy Missą solemnis a IX Symfonią, tak się różni poziomem. Choć i w nim są jakby ambitniejsze momenty, np. fuga jakby naśladująca Haendla. Ale nawet trudno coś z tego zapamiętać i nawet Jacek Kaspszyk z Sinfonią Varsovią nie mogli na to wiele poradzić.

Natomiast w Koncercie skrzypcowym dołączyła Arabella Steinbacher i na scenie pojawiła się czysta poezja. Przepięknie brzmiący stradivarius, ale nie tylko dlatego, że jest stradivariusem, ale przede wszystkim dlatego, że dostał się w bardzo odpowiednie ręce. Był w tym dźwięku olimpijski spokój, czystość i przejrzystość, idealna intonacja, ale przede wszystkim piękny śpiew. Jakiż kontrast z tym, co słyszeliśmy na tej sali trochę ponad tydzień temu.

W drugiej części poemat Straussa Tako rzecze Zaratustra, by nawiązać do tematu tegorocznego festiwalu Beethoven i filozofowie. Nietzsche pisywał nieraz o Beethovenie, ale to dzieło nie ma z tym nic wspólnego. Przedziwna to forma: najważniejsze dzieje się na początku i właściwie jest to kulminacja. Ów słynny potężny temat, który kinomanom kojarzy się z Odyseją kosmiczną, nie powtarza się więcej w tej formie i w ogóle w całości; trzy pierwsze nuty są jednym z głównych tematów (a w pewnym momencie stają się tematem fugi). A dalej jest już kłębienie się idei na straussowską modłę, z napięciem to rosnącym, to malejącym, ale nie osiągającym już poziomu początkowego. Co więcej, utwór kończy się w wyciszeniu, co nie przeszkodziło dziś jednak entuzjazmowi publiczności. Początek festiwalu z przytupem więc. Jutro orkiestra z Luksemburga i Beatrice Rana – czekamy z ciekawością.