Trzy kolory. Playlista
Pewnie niektórzy z Was już wiedzą, że prawie całą twórczość naszej jubileuszowej trójcy – Witolda Lutosławskiego, Krzysztofa Pendereckiego i Henryka Mikołaja Góreckiego można już odsłuchać w sieci za darmo (choć bez możliwości ściągnięcia).
Dokonał tego Narodowy Instytut Audiowizualny w ramach ministerialnego programu digitalizacji Kultura +, przy współpracy Polskiego Radia, z którego archiwów pochodzi ok. 70 proc. nagrań. Adres strony to www.trzejkompozytorzy.pl (jest i wersja angielska). Utworów jest w sumie prawie 300, a towarzyszy im ok. 950 tekstów. Nad całością czuwał zespół ekspertów, na którego czele stała muzykolożka dr hab. Iwona Linstedt (Instytut Muzykologii UW), znakomita specjalistka od muzyki XX i XXI w.
Są tam rzeczy bardzo różne – od muzyki użytkowej, filmowej, pedagogicznej po wielkie dzieła. Mówiąc w skrócie, od Dla Jasiunia Góreckiego (w wykonaniu początkującego małego skrzypka – rzeczonego Jasiunia i jego mamy, czyli córki kompozytora Anny Góreckiej) po Czarną Maskę Pendereckiego (to ostatnie jest o tyle cenne, że nie ma żadnego wideo z tej opery). Szukać można na różne sposoby, twórczość jest też opatrzona wszelkimi kontekstami, biograficznymi i zewnętrznymi, historycznymi. Wykonania bardzo różne, w tym nazwiska wielkie (m.in. Mutter, Zimerman, Rostropowicz), no i oczywiście wykonania autorskie kompozytorów, i to nie tylko w roli dyrygentów – można znaleźć nagrania każdego z nich jako pianisty. Kompozytorzy są obecni także poza zapis głosu w dziale Konteksty. Długo by opowiadać, a najlepiej sobie po stronie pochodzić. Sama nie spenetrowałam jeszcze wielu jej możliwości.
To jeszcze prywata: dodatkiem jest seria playlist ułożonych przez członków rodzin kompozytorów, muzyków i krytyków. W sumie jest ich 17 (może będzie ich więcej?). Ułożyłam swoją i ja (można wejść nawet ze strony głównej, na dole). Specjalnie dobrałam utwory, które są – przynajmniej niektóre z nich – może trochę mniej znane, może zapomniane, ale moim zdaniem ważne w twórczości danego kompozytora. No i wszystkie je po prostu lubię. Oczywiście nie muszę dodawać, że lubię i inne.
Komentarze
Pobutka.
Reklama Biedronki przed finałem Mahlera
Wracając do kolekcji. Są tam pozycje, w których wymieniony jest tylko tytuł utworu, nie ma nagrania. W miarę możliwości będą uzupełniane.
Na niektóre nagrania, np. na Zimermana, jest zdaje się prawo na dwa lata, a dalej się zobaczy.
🙁
Staram się unikać filmików z reklamami… Gdzie ona się wepchnęła???
No jak to gdzie, na sam początek. Można było ją pominąć co prawda po trzech sekundach, ale najpierw trzeba było wysłuchać chóru biuralistów śpiewającego „Święta, święta”… 😈
O, a teraz spróbowałam i nie było.
Wniosek: YouTube podrzuca reklamy przypadkowo, co ileś tam wyświetleń czegokolwiek.
Szok! Mozna miec to co w polskiej kulturze najcennniejsze za darmo, na tacy. Dostep do kultury wysokiej osiaga chyba juz jakis kres swoich mozliwosci, ale czy „darmoche” mozna wysoko cenic w oczach przecietnego Polaka, jesli czesto za zwykla chalture trzeba slono placic.
Czy nie lepiej wyrabiac chec posiadania tych dobr w spoleczenstwie za „kazda cene”.
No tak. Jestem naiwny.
…a propos wielkich postaci XX/XXI w. – pozwolę sobie zaanonsować miłe wydarzenie, które odbędzie się w poniedziałek 9.12 o 18.00 w Bibliotece Uniwersyteckiej na Powiślu (Dobra 56/66, s. 316 im. Lindego). Będzie to spotkanie z Włodzimierzem Kotońskim, który przekazał Bibliotece rękopisy swoich utworów (tych przynajmniej, które miały postać papierową…). Wiele jest b. pięknych graficznie, pokażemy wybrane na małej wystawce, będzie też mini-koncert, sam Profesor obiecał autorski komentarz do swej cennej donacji. Tym samym kolejna wielka postać wzbogaci nasze Archiwum Kompozytorów Polskich, którego zalążkiem była spuścizna Karola Szymanowskiego nabyta w latach 50. Zapraszamy!
A jeszcze przypominam o istnieniu http://www.serocki.polmic.pl i http://www.baird.polmic.pl – też można posłuchać (dla niepoznaki muzyka schowana jest do Galerii).
Reklam na Tubie nie podrzuca Tube, tylko aplikacje szpiegowskie, w zaleznosci od tego co o nas z grubsza wiedza. Nie mozna ich uniknac podobnie jak smierci i podatkow.. Sila wyzsza.,
@Witold:
Nie przesadzajmy. Nie sądzę, by ktoś się skusił na Lutosławskiego, bo to takie elitarne i droższe niż najbardziej wypasiony pakiet telewizji cyfrowej.
Budowanie zdrowego snobizmu — jak najbardziej! Ale jak?
@Kot Mordechaj:
Tuba, czyli Googiel (właściciel, o ile jestem na bieżąco), udostępnia miejsce reklamowe. Googiel ma bardzo rozwinięte algorytmy zbierania informacji o klientach (często obserwuję, jak rzecz, która oglądałem w sklepie internetowym ‚chodzi za mną’ po stronach internetowych). Swoją drogą, na tym googiel zrobił pieniądze — mniej reklam, za to dobrane pod profil użytkownika, co mniej go zniechęca i pozwala więcej za reklamę żądać od reklamodawcy. (Że nie dość dobrane, że ostatnio włącza mi się grająca reklama w trakcie odsłuchiwania czegoś z YT, to inna sprawa… W każdym razie, byli pod tym względem lepsi od konkurencji.)
W każdym razie informacja Pani Kierowniczki napawa mnie przerażeniem — jak tu ocenić, czy pobudka reklamowa, czy nie?
No wlasnie cos takiego, PAKu nawet chcialem powiedziec tylko bez trudnych slow jak algorytmy. 😈
PAKu, aby zakupy nie „chodzily” z Toba, trzeba zablokowac ciasteczka.
Ocenic czy pobutka reklamowa czy nie chyba nie mozna, np u mnie nie byla.
Na tubie reklamy wprowadzaja czasami wlasciciele poszczegolnych kanalow lub filmow. Np Sony filmikow do niej nalezacych i wrzuconych nielegalnie czesto nie blokuje, lecz po prostu dodaje im reklamy, w tem sposob dalej zarabiajac na wlasnych prawach.
…a projekty z Bairdem i Serockim (także Szymanowski na stronach IAM) powstały w znacznej części w oparciu o materiały z AKP BUW 🙂 wspominam o tym, bo rzeczy, które do nas trafiają – trafiają w dobre ręce i potem jest z nich wymierny pożytek, nie kurzą się zapomniane na archiwalnych regałach (zdigitalizowaliśmy już sporą część prasy muzycznej XIX w., bezcenny zespół lutniowych tabulatur z XVIII w., część pierwodruków Karola Sz, w przygotowaniu jegoż autografy). Więc gdyby ktoś coś wiedział o ciekawych muzycznych archiwaliach, które zalegają gdzieś w prywatnych szafach, tapczanach i na strychach, to my się zawsze polecamy!
Przerwę ten błogostan informacją o wczorajszym recitalu niejakiej Hiroko Nakamury, znanej szeroko po dziś dzień, która wczoraj – odważyła się – niestety – dać recital w FN.
II partita c w jakimś grzmiąco romantycznym stylu (może tylko Rondeaux un poco better), sporo nietrafionych klawiszy, zaniki pamięci, duże walenie w klawiaturę.
Potem 4 Impromptus Franza (Schubert jakoś bardziej jej odpowiada)
Po przerwie – znowu niestety – Obrazki z wystawy. Więcej nietrafionych nut niż trafionych. Nawet żałowałem, że fortepian dobrze nastrojony był, bo inaczej można by zrzucić na…
Na sali entuzjazm. No bo się miotała, waliła, miny robiła, ręce podnosiła …
Piszę o tym dosyć późno, bo przez cały dzień wypatrywałem oficjalnego komunikatu przynajmniej o zakończeniu kariery, ale do tej pory cisza.
O pukku też nie donoszą ..
Zrobiła se puku na klawiszach… 🙄
Ale to tylko uwaga mimobiegiem, bo tak naprawdę to szczekam w celu przypomnienia Lesiowi o Wiadomej Sprawie. 😉
Czy ta wiadoma sprawa jest tak wielojezyczna jak un poco better? 😀
Zupełnie off topic -fajne koty znalazłam 😀
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=440043206100453&set=a.106656516105792.7906.100002843326697&type=1&theater
lisku
dokładnie tak
Bobik
mehr lub less bien, ale odszczekałem 🙂
Oj, lesiu… ja z całą premedytacją wczoraj na koncert nie poszłam.
Idę dopiero w sobotę (bo w piątek nie mogę) i w niedzielę.
@ Witold
Niezupełnie za darmo. Ceną jest zgoda na zainstalowanie korporacyjnego oprogramowania o nazwie Flash. Kod źródłowy (tzn. pierwotna, czytelna dla człowieka postać) tego oprogramowania jest oczywiście ściśle tajny. Kto wie co w nim siedzi? Może bonus od NSA? 🙂
@ lisek
Do dzisiaj żyłem w nieświadomości, że są jakieś reklamy na Tubie. Może dlatego, że rzadko tam wchodzę za pomocą przeglądarki www? Wyspecjalizowane przeglądarki jak SMPlayer Youtube Player albo Minitube prawdopodobnie pomijają te dodatki.
Dopiero co miałem napisać: veni, vidi, z KZ nici – gdy w przedzień koncertu podano informację o odwołaniu rzymskiego recitalu Zimermana (zresztą całej jego włoskiej i chyba francusko-jesiennej części też). Gwoli ścisłości: nie odwołano, tylko przełożono na bardzo potem. Rzym samym swym istnieniem wynagrodził absensję KZ nie tyle z nawiązką, co bólem nóg. No i kolejny pech: odwołany koncert Sokołowa we Wiedniu (już na 6 dni przed terminem). Tu nie przełożono, tylko skombinowano zastępstwo – Jorge Luis Prats. Jak pani z biologii zachorowała i przyszła pani z chemii – to mnie to większej różnicy nie robiło – bo tym samym uczuciem darzyłem i budowę pantofelka, i równania reakcji dysocjacji jonowej kwasów. Ale zastępowanie Sokołowa Pratsem wymaga jednak już wysycenia mego organizmu śladową ilością kwasu etylowego.
Ojej. 😯
Nie wiem co robi taki kwas, ale zalecałbym raczej alkohol etylowy. Pozdrowienia dla pani od chemii. 🙂
KZ, drodzy moi, jest absolutnie zdołowany wolną twórczością, jaka ukazała się w pewnym polskim piśmie:
http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/zimerman-jego-agent
Esemesował do mnie już kilka tygodni temu, że tyle kłamstw naraz to jeszcze nie widział. Zupełnie zbiło go to z pantałyku 🙁 Teraz odwołał tournee japońskie.
Ja bym tego AH i BT $%^&*()_#_&…
Re Wielki Wodz 23:50
„Nie wiem co robi taki kwas” – kwas etanowy – bo tak sie on nazywa, pospolicie zwany kwasem octowym, laduje w marynatach, salatach, salatkach i we wszystkim innym, co komu przyjdzie do glowy, jako zwykly ocet. Oczywiscie nie skoncentrowany, tylko mocno rozcienczony 😆
Pobutka.
Bezsennosc w Chorzowie pozdrawia bezsennosc w Wiesbaden 🙂
Reklam na Tubie nie podrzuca Tube, tylko aplikacje szpiegowskie, w zaleznosci od tego co o nas z grubsza wiedza. Nie mozna ich uniknac podobnie jak smierci i podatkow.
Można, Kotku, można. Na tę w Mahlerze wystarczy Adblock (wtyczka do Firefoxa). Dla bardziej zaawansowanych jeszcze NoScript. I cookies tylko na jedną sesję (ustawiane w przeglądarce), jeśli ktoś nie chce, by go śledzono 🙂
Pietrek mnie wyręczył – ocet po rozcieńczeniu, przed – lodowaty
Połączenie idealne formy alkoholowej z kwasem – Finlandia pod grzybki
—-
Lenistwo mie wczoraj obleciało, bo zrezygnowałem z koncertu w UMFC – Verdi – Wagner : idylla Zygfryda na sekstet, pieśni do Matyldy Wesendonck (U.Krygier). Czy Frędzelki może były ?
—-
Ale za to na Mezzo była Koronacja Poppei z Liceu – w roli Nerona wspaniała Sarah Conolly
Pani Kierowniczko,
zatem do zobaczenia w niedzielę…
Dzisiaj wybieram się na studenckie przedstawienie Cosi fan tutte
A do FN – jutro
Dzień dobry,
a ja dziś na to:
http://csw.art.pl/index.php?action=aktualnosci&s2=1&id=899&lang=
Łyżka dziegciu na dzień dobry:
http://wiadomosci.onet.pl/ciekawostki/konflikt-w-pismie-wydawanym-od-1945-r/fp3e1
🙁
Internauty pod spodem wydają właściwe okrzyki oburzenia na darmozjadów dostających takie dotacje, jakby to redakcja dostawała a nie IK. W słusznym głosie oburzenia przywołano także PK.
Fuj
No to trochę zazdraszczam, Pani Kierowniczko.
Na temat Pratsa ( o ile czegoś nie pokręciłam,czas robi swoje 😉 )
kiedyś ciepło wypowiadał się w Dwójce Kacper Miklaszewski, a jego opiniom o pianistach ufam bez zastrzeżeń.
Fuj, Stanisławie. Ale czegóż wymagać od Onetu? Komentarze zwłaszcza są tam przysłowiowe. Mówi się nawet „głupi jak komentarz na Onecie”.
Kto coś wie na temat, jest z mafii, a wielkie synekury wynoszą 2000 zł brutto…
Oczywiście, że innych komentarzy spodziewać się trudno. Chodzi jednak o wyjątkowo wredna wypowiedź Gaudena. Przedstawił konflikt w sposób wprawiający w osłupienie.
Stanisławie,podejrzewam,że większość osób grzmiacych w „słusznym gniewie” na temat wysokości dotacji nigdy nie trzymała w rękach ( o czytaniu ze zrozumieniem nie wspomnę) RM ani w poprzednim,ani w obecnym kształcie.Spadek sprzedaży jest wynikiem nie tylko nieco archaicznej formy pisma (o ile wiem większość ambitnych periodyków ma ten sam problem),lecz przede wszystkim rosnącego wtórnego analfabetyzmu w narodzie i odchodzeniem pokolenia,które potrafi zrozumieć sens zdania wielokrotnie złożonego.
Nie wiem czy „Ruch” pod nowym światłym kierownictwem zdobędzie nowych czytelników,ale z pewnością straci wielu dotychczasowych 🙁
@ew-ka
To zbyt proste, aby za brak zainteresowania RM obwiniać potencjalnych czytelników.
Jeżeli prawdą jest, że ten dwutygodnik sprzedaje sie w ilości 500 egz. to nie może stracić wielu czytelników. 🙂
Ja nie jestem po żadnej stronie.
Słuchajcie, oczywiście, że pismo powinno się zmienić, i sama redakcja od dawna to postulowała. Gauden bezczelnie kłamie, kiedy mówi, że redakcja przez 2,5 roku uważała, że wszystko jest w porządku, bo redakcja wielokrotnie próbowała się z nim skontaktować, a on tego kontaktu odmawiał. Wiem, że tak było, bo śledziłam to na bieżąco.
Bezczelnie kłamie też autor artykułu na Onecie, podając że część redakcji wydała oświadczenie. Pod oświadczeniem podpisała się cała redakcja poza Cyzem. Może ludzie nie mają wyobrażenia, że redakcja może liczyć pięć osób…
Ponadto pisma podlegają co prawda prawu prasowemu, ale pismo patronackie jest dla Gaudena zadaniem zleconym przez MKiDN i z pewnością nie ma on prawa do uzurpowania sobie decyzji. Minister może tę uzurpację zignorować, jak robi to dotąd, ale ma prawo również interweniować, jeśli uzna to za stosowne.
Zastanawiam się, czy ta heca na Onecie nie ma na celu utrudnienia ministrowi ewentualnej interwencji. Byłaby na przekór woli ludu.
Coś mi się widzi, że każdą rozmowę na ten temat trzeba by zawsze zaczynać od ustalenia definicji. 😉 Czy RM ma być muzycznym pismem dla fachowców, wąskospecjalistycznym, z natury rzeczy niskonakładowym i z konieczności sponsorowanym, czy pismem literacko-muzycznym dla szerokiej publiczności, które ma w planach wybicie się na finansową niepodległość. Bo próba bycia i tym, i tym, to jak bycie trochę w ciąży, a trochę nie. Albo jajeczko częściowo nieświeże.
W wersji specjalistycznej pierwszym i podstawowym obowiązkiem redakcji jest dbanie o poziom merytoryczny, dopiero potem o atrakcyjność, w wersji pop na odwrót. I na mój psi rozum nie da się w piśmie sensownie ani zgodnie pracować bez jasnego określenia, jakie właściwie są priorytety.
A ich określenie chyba by należało do ministerstwa. Albo niech minister wyraźnie powie „chrzanię całą tradycję RM, mnie interesuje wyłącznie popularność, finanse, pijar czy jeszcze coś tam innego i rednacz ma mi to załatwić, choćby po trupach redaktorów oraz merytoryzmu”, albo „zmiany w RM mają być, ale takie, żeby merytoryzm nie doznał żadnego uszczerbku, a tradycja nie musiała sobie włosów z głowy rwać. To są twarde granice zmian i ich przekroczenie dyskwalifikuje rednacza”.
Bez takiego alboalboistycznego sprecyzowania celów każdy może twierdzić, że działa w najlepiej pojętym interesie pisma. Tyle że każdy będzie miał na myśli inne pismo, choć niby pod tym samym tytułem.
Stanisławie, ja też się tego obawiam.
To taka niska zemsta. Wy mi tu ośmielacie się jakieś oświadczenia wydawać, to ja w was przyłożę Onetem, popamiętacie. Z jednej strony kilka małych żuczków, z drugie podparcie się wielkim portalem. Obrzydliwe.
Bobiku – w tym sedno właśnie. Określenie priorytetów. Ale wydaje mi się, że nawet pismo, które ma poszerzyć krąg odbiorców, może trzymać poziom merytoryczny.
Ja bym to zrozumiał gdyby MK powiedział „basta”; macie rok na osiągnięcie samowystarczalności finansowej kosztem poziomu. Ale mnie się widzi, że tu chodzi o osiągnięcie samowystarczalności i zachowanie dotacji. Wtedy można trochę poszaleć.
Ja nie mówię, że nie może. Tylko powinna być jasność, co trzeba wybrać, kiedy te dwie sprawy wejdą w kolizję. Bo teraz akurat weszły i najwyraźniej nie ma takiej instancji nadrzędnej, która węzeł mogłaby szybko przeciąć, mówiąc „chwileczkę, przecież zasady gry od początku były jasne, widzimy, kto je narusza, więc temu komuś do widzenia”.
Powyższe było odpowiedzią na post Kierowniczki. Nie zauważyłem, że w międzyczasie wszedł Stanisław. 😳
re lesio 9:35 „Pietrek mnie wyreczyl” – no, coz jestem (emerytowanym) nauczycielem chemii 😉
„Polaczenie idealne formy alkoholowej z kwasem” – z tej kombinacji wychodzi ester, octan etylu (tak to sie chyba po polsku nazywa), o zapachu gruszkowo – owocowym. 😆
Czyli, kiedy wracam chwiejnym krokiem nad ranem do domu, i zalatuje ode mnie gruszkami, jablkami i inszymi fruktami 😛
zona z walkiem mowi 😡 – a ty co? znowu z lesiem Finlandie pod grzybki? 🙄
@Bobik
mysle, ze wszystko mozna polaczyc.
Istnieje tylko muzyka zla albo dobra, opierajaca sie na 11 dzwiekach, a w 99 proc. jedynie na 7 nie liczac pauz. 🙂
Nie ma NICZEGO w muzyce, czego nie mozna by opisac w miare prostym jezykiem, reszta to dusza.
A w duszy gra soul 🙂
@Witold 13:07
Oczywiście,że to pewne uproszczenie,ale moim zdaniem dotyka sedna.Ludzie (w większości) -to znowu truizm – czytają coraz mniej,zwłaszcza prasy papierowej,a już szczególnie prasy o tematyce trudniejszej.Nie każdy też ma potrzebę wzięcia do ręki papierowego periodyku,który nie jest artykułem jednorazowego użytku,skoro w internecie też może go znalezć.Znam wiele osób,które w tej formie czytają /czytały „Ruch”. Są też takie osoby,które z racji skromnych możliwości finansowych czytują w bibliotekach (np.we wrocławskiej Fonotece ma swoich stałych czytelników,zwłaszcza starszego pokolenia). Chyba nikt nie sprawdzał,ile ich jest w całej Polsce. Tych osób p.Gauden,jak mi się zdaje,nie bierze pod uwagę w tych swoich wyliczankach.
A odebraniem mi rytuału kupowania co dwa tygodnie, w przerwie koncertu, kolejnego numeru „Ruchu” w księgarni Meloman ( przy tradycyjnej pogawędce z prowadzącym ją Panem Zbyszkiem na temat upadku czytelnictwa i nadchodzącego zmierzchu płyty itd.itp.),a pózniej lektury (czasem już w tramwaju w drodze do domu) czuję się osobiście skrzywdzona. Lekturą pierwszego nowego numeru byłam zmęczona i miejscami zniesmaczona,ale gdyby nie dalszy ciąg wydarzeń,uznałabym to za wypadek przy pracy.Teraz już nie mam żadnych złudzeń co do dobrych intencji nowego rednacza i jego mocodawcy 🙁
re pobutka DS 10:04 (to rzeczywiscie moj pobutkowy czas)
„W programie:
Adam Jarzębski – Tamburetta,”
A jakze, pamietam, T. Ochlewski, Con moto ma cantabile, z M. Szwarcem (koncertmistrzem) i Kinga Kobos wykonujaca wlasnie Tamburette.
O zwiazkach Ochlewskiego z Lutoslawskim wiecej tu http://www.lutoslawski.org.pl/en/person,11.html
Witoldzie,
w odpowiedzi zacytuję Wielkiego Imiennika 🙂
„Gdybyśmy mogli odkryć tajemnice muzyki, to, co w niej najistotniejsze, i sformułować rezultat w słowach, muzyka stałaby się niepotrzebna. Na szczęście nie jest to możliwe”. (Witold Lutosławski)
Witoldzie, nie o prostotę lub zakręcenie języka tu idzie, tylko o to, żeby wiedzieć, o czym się pisze. 🙂
Ja potrafię prosto i zarazem kompetentnie opisać skomplikowane stosunki w psim stadzie, bo na tym się znam. Ale gdyby mi przyszło pisać o alikwotach, lub przeprowadzić wywiad z operatorem dźwięku, to potrafiłbym co najwyżej prosto, o kompetencji już by nie było mowy. Możliwe zresztą, że szeroka publika moich merytorycznych wpadek by nawet nie zauważyła, ale znawcy by widzieli i pytali po kątach, albo i na agorze, „a któż wpadł na taki kretyński pomysł, żeby akurat psu takie tematy dawać?”. 😳
A gdybym już się koniecznie uparł, żeby o fachowych muzycznych sprawach pisać, to przed publikacją zawsze bym się zgłaszał do Kierowniczki, żeby mi co większe idiotyzmy wyczyściła. 😆 Więc tak czy owak – w pewnych sprawach bez fachowca nie razbieriosz. 😉
Moim zdaniem dotychczasowa formuła Ruchu Muzycznego wyczerpała się. Szata graficzna, jakość papieru, druku na poziomie zero. W podstawówce robiliśmy ładniejszą gazetkę za własne pieniądze. Do tego jeszcze ta absurdalna cena. Według mnie Ruch Muzyczny powinien wziąć przykład z Didaskaliów – gazety wydawanej co dwa miesiące w atrakcyjnej formie z pogłębionymi analizami, wywiadami, esejami.
Co do tego myślę, że wszyscy się zgadzamy. Łącznie – powtarzam – z redakcją „Ruchu Muzycznego”.
„Didaskalia” są tu o tyle dobrym przykładem, że są w stanie zachować poziom merytoryczny. Dodajmy jeszcze, że w dziedzinie teatru mamy jeszcze miesięcznik „Teatr”:
http://www.teatr-pismo.pl/
Jest jeszcze „Dialog” (też patronacki), choc dotyczy nieco czegoś innego, bo przedrukowuje się tam sztuki teatralne.
Ale, jak widać, w dziedzinie teatru są aż trzy pisma fachowe.
„Ruch Muzyczny” jest tylko jeden. Pytanie przy okazji, jak często powinien wychodzić. Bo jeśli co miesiąc, to powinny być uzupełnione porządną, rozbudowaną stroną internetową, na której możliwe byłyby bieżące wiadomości i recenzje.
Przypomnijmy też, że recenzje teatralne jeszcze w prasie ukazują się dość regularnie. Recenzje muzyczne – już prawie nigdzie. Jeśli nie będzie ich w „RM” – to już w ogóle nigdzie.
Pani Doroto,
o nic innego mi nie chodzi.
Dlatego mam szacunek dla calej muzyki poczawszy od choralow gregorianskich. Nigdy nie wiadomo, kiedy „mi przywali”. Niekiedy jest to skromna melodyka i malowymyslna harmonia.
Zadna dziedzina sztuki nie daje tak intensywnych przezyc.
Chcemy oczywiscie, zeby nie udalo sie to kompozytorowi czy wykonawcom zbyt latwo osiagnac, ale ja nie panuje nad tym tak do konca.
@Bobik,
ale sie rozgadalem
Leszek Kolakowski powiedzial, ze wine za niechodzenie ludzi do kosciola (utrate wiary) beda ponosic ksieza. I tutaj widze po prostu analogie. Tylko tyle. Fachowcy od muzyki nie chca chyba byc jedynie pobozna sekta.
@ew-ka
Twoj „rutual” to jest calkiem inna bajka i ja moge tobie tylko wspolczuc.
Nawiazujac do kilku wpisow powyzej
Cytat
[…] Dorota Kozińska jest jedną z niewielu osób, które doskonale rozumieją, że zmiana nie może przyjść z zewnątrz,[…]
Zdanie jest wyrwane z tekstu, zupelnie nie zwiazanego z Ruchem Muzycznym, ale pasuje jak ulal do wyrazanych opinii.
http://urszulapytkowska.natemat.pl/20985,dobra-pustynia-dorota-kozinska
Powszechna dostępność nie powinna zaiste wykluczać poprawności merytorycznej. Na przykład Polska Agencja Prasowa nie powinna pisać w depeszy na temat najbliższej premiery operowej w Teatrze Wielkim, że „Na stołecznej scenie wieczór baletowy będzie mieć swoją premierę 13 grudnia. Podczas wieczoru baletowego Orkiestrę Teatru Wielkiego – Opery Narodowej poprowadzi Walerij Giergijew.”
Można sprawdzić tutaj : http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/174014.html
Zresztą gdyby nawet autor napisał w tekście to, co w tytule, czyli, że wieczór będzie operowy, to ktoś powinien mu uzmysłowić, że w operze rola dyrygenta nie polega wyłącznie na „prowadzeniu orkiestry”. Na dobrą sprawę przecież nawet w balecie tak nie jest…
Pisma muzyczne o roznych profilach ( muzyka klasyczna, jazz, rock, blues) w Szwecji utrzymuja sie z finansow wydawcow. Kulturrådet (Rada kultury) jedynie dotuje poniektore -ale te sa raczej hobbystyczne.Wiele upada, jezeli sie zle sprzedaje. Nie ma na to rady.
Tak upadlo na przyklad Bonniers Litterära Magasin (1934-2004). Niegdys socjaldemokracji musieli polozyc swoj organ „Arbetet” w r 2000 z powodu strat 100 mln koron (!).
Najwiekszym pismem muzycznym w Skandynawii jest miesiecznik OPUS, z kolei OPERA jako produkt entuzjastow ze zwiazku ekonomicznego, to najwiekszy nordyckie czasopismo (5 nr-rocznie) poswiecone operze i muzykalowi.
Panie Piotrze,balet czy opera – co to za różnica ? Czepia się Pan nieistotnych szczegółów 🙁
Ale przy okazji – poprosiłam Św.Mikołaja o „Opowieść zimową” i odpowiedział mi,że mam szanse tylko na „opowieść przedwiosenną,” bo dopiero w marcu…Sie porobiło !
Inna sprawa, ew-ko, że czasem na operze człowiek by dużo dał, żeby to był balet.
Bardzo dziękuję za zainteresowanie Opowieścią. My swoje oddaliśmy…
To prawda,święte słowa 😀
Mam koleżankę,która tylko na spektakl baletowy idzie bez drżenia, że w obsadzie pojawi się „szczególnie ulubiony” przez nią śpiewak 😉
Na „Opowieść” (i kilka kolejnych tomów) wygospodarowałam miejsce na półkach,ale obawiam się ,że do wiosny może znowu zabraknąć miejsca.We Wrocławiu zaczęły się właśnie Targi Książki, a łatwo ulegam takim pokusom i pewnie znowu coś przytargam do domu 🙂 http://www.wpdk.pl/
Przyszłam do domu w ostatniej chwili, kiedy jeszcze tylko wiało (paskudnie), teraz pada też deszcz ze śniegiem.
Ale w sumie warto było przejechać się do Zamku Ujazdowskiego – było ciekawie. Zaraz to opiszę.
Jeszcze do Hoko z 5 grudnia o godz. 8:21:
W praktyce niestety wyłączanie ciasteczek na „twardo” czy No Script chroni tak skutecznie, że równie skutecznie utrudniają życie. To są już narzędzia dla paranoików profesjonalnych.
Z narzędzi dla paranoików-dyletantów polecam jeszcze wtyczkę Disconnect Me
https://addons.mozilla.org/en-US/firefox/addon/disconnect/
która blokuje różnej maści analytics, content i advertising requests.
A to wszystko, drodzy moi na nic, bo przecież NSA nagrywa nas i patrzy sobie tam gdzie chce.
Ojtam ojtam, niech se patrzy, byle by mi nie zawracało głowy i bylebym ja o tym nie wiedziała 😛
Głowę zawróci jak coś znajdzie…
Pozwolę sobie zauważyć, że w tekście jest drobny błąd – literówka w nazwisku Lindstedt (brakuje pierwszego „d”). Pozdrawiam!