Co wynika z wyników?
Że jeszcze nie da się przeprowadzić tego konkursu tak, by kryteria były jasne i oczywiste. I że wciąż widmo dużego konkursu i wielkich czarnych fortepianów straszy.
W sztuce, jak w życiu, są rewolucje i ewolucje. Mam takie wrażenie, że sam zamysł był naprawdę rewolucyjny, ale coś tę rewolucyjność powstrzymało i efekt jest… ewolucyjny. Tzn. jest tak, jakbyśmy jeszcze nie do końca wiedzieli, po co się robi ten konkurs i o co w nim chodzi. Jury, jak już wcześniej wspominałam, składało się z artystów specjalizujących się w grze na instrumentach historycznych – Staier, Lubimov, Koch, Chevalier, z pianistów, dla których są one pasją uboczną – Demidenko, Świtała, Olejniczak, no i z solistów „współcześniaków”, ale na tyle otwartych, by byli w stanie „liznąć” grę na tych instrumentach – po namówieniu przez Stanisława Leszczyńskiego, jak Pobłocka, Dang, Goerner. Pogodzenie więc ich spojrzeń musiało być niełatwe.
Teraz mamy już kolejną generację pianistów, dla których gra na instrumentach historycznych nie jest prostym przeniesieniem gry na steinwayu. Dla mnie właśnie spostponowany przez jury Dmitry Ablogin jest idealnym tego przykładem: stylistyka HIP jest dla niego czymś całkowicie naturalnym, gra, jakby improwizował (plus improwizacje preludiowane), gra też retorycznie, co całkowicie zgadza się z zasadami wyznawanymi przez Chopina: nuta jest słowem, fraza zdaniem itp. I każda fraza ma swój kształt.
Taki typ pianistyki reprezentuje też zwycięzca konkursu, Tomasz Ritter, niezwykle muzykalny chłopak. On również traktuje instrumenty historyczne poważnie – nie tylko uczy się u specjalistów-pianistów (Lubimov jest wśród nich), ale też współpracuje z czeskim budowniczym klawesynów Petrem Šeflem, więc i budowa instrumentów go interesuje. Aleksandra Świgut studiowała fortepian historyczny u naszej czołowej specjalistki w tej dziedzinie Katarzyny Drogosz. Dodajmy jeszcze, że laureat ex aequo drugiej nagrody, Naruhiko Kawaguchi, także się w tej dziedzinie specjalizuje.
Jednak znaleźli się na tym konkursie również pianiści „zwykli”, którzy po prostu spróbowali szczęścia, a nuż uda się i tutaj. Niektórzy zapewne „ogrywali się” przed dużym konkursem (zapewne np. Kamil Pacholec, notabene bardzo zdolny młody człowiek), ale nie wszyscy – Antoine de Grolée to najstarszy już przecież uczestnik, ma zresztą za sobą próbę uczestnictwa w roku 2010. Wydaje się, że do nich należy również Krzysztof Książek; gdyby miał prawdziwy szacunek do tych instrumentów, nie grałby tak, jak np. w finale koncertu… Owszem, miał doświadczenie z buchholtzem, ale grał na nim utwory drobne, w których jest dużo lepszy, np. mazurki – otrzymał za nie nagrodę i zgodzę się, że grał je nieźle. Na dużym konkursie też mi się one w jego wykonaniu podobały.
Mam wrażenie, że jury, siłą rzeczy podzielone, wystraszyło się skrajności. Najbardziej adekwatnego stylistycznie i muzycznie Ablogina, który zapewne robi rzeczy nie do końca zrozumiałe dla pianistów bliższych tradycji współczesnego grania, oraz najbardziej niestylowego wśród finalistów (tj. nawet nie próbującego stylistyki HIP) de Grolée, którego nagrodzenie to byłoby zapewne dla specjalistycznej części jury too much. Zrównanie jednak tych dwóch pianistów i przyznanie im tak samo tylko wyróżnienia jest totalnym nieporozumieniem i dowodzi, że do prawdziwej rewolucji jeszcze nam daleko.
Komentarze
Czyż nie napisałem tego przed konkursem? Że dokładnie nie wiadomo po co, jak i w ogóle, ale zrobimy i zobaczymy. No to widać teraz. 😛
A rewolucji nie robi się na konkursach. Ta rewolucja dawno się odbyła, daleko stąd, przeszła do mainstreamu i nie ma sensu robić jakichś rekonstrukcji rewolucji. Dostali nagrody, fajnie, będzie można do doktoratu wpisać, jeśli któryś tam jeszcze nie zrobił. Rzekłem.
WW, ale przyjmijmy, że pierwsze koty za płoty, a z czasem może nawet coś fajnego się z tego wykształci.
No i klątwa f-molla przełamana… 🙂
Miałam to napisać pod poprzednim wpisem, w odpowiedzi Filharmaniakowi, ale może być i tutaj.
Dla mnie najważniejsze, że wygrał pianista tak silnie związany z nurtem HIP. Myślę, że nagroda jest tylko zapowiedzią czegoś, nadzieją na coś. Bardzo mu tego życzę.
A sobie życzę, żebyśmy mieli teraz jeszcze więcej HIP w Warszawie.
A i jeszcze dodam, że ku mojemu zaskoczeniu, znaczenie bardziej podobały mi się koncerty na Pleyelu, niż na Erardzie. Erard za współczesny:-)
Tak, niejeden czar został przez Tomasza Rittera zdjęty… 😉
@ Frajde – no i właśnie to są początki rewolucji. 😉
A w ogóle to już jestem ciekawa punktacji jurorów – mam nadzieję, że i tym razem NIFC ją ujawni…
Jutro, chyba o 13, ma być konferencja prasowa, może po niej umieszczą gdzieś na stronie. Też jestem ciekawa.
Idę tam oczywiście.
Bardzo cieszę się z Rittera. Miałem ciary w II etapie i w finale. Należało mu się ode mnie :)))) i … Wielkie Państwo Jury posłuchało… Grzeczne Jury! (słuchałem z całkiem dobrej transmisji dźwięku TVP Kultura). Reszta podium – zostawiam inaczej kochającym muzę historyczną. Brak Abłogina na podium (trójka) – wpadka!!!, … a po winie uważam ze skandal! Przyszłość? Poproszę o koncert obu + Visovan (każdy osobno na początek:)))). Myślę, że te trzy nazwiska czynią sensownym ten Konkurs. Objawieniem jest … Pleyel Rittera (który to rok?) i … Broadwood (o którym tak mało było …).
Witam. Pleyel był wciąż ten sam: z 1842 r., z kolekcji Edwina Beunka. Świetny egzemplarz. Broadwood też fajny, z 1847-48, z kolekcji Chrisa Maene.
To prosimy potem o choć krótką relację, zanim się Pani odda urokom muzycznym Katowic. Nie potrafiłabym się chyba tak szybko przestawić:-) Na „Pokazy Mistrzów”, czyli galę dla wierchuszki, też nie idę, ale myślę, że będę się dalej rozsmakowywać w detalach koncertów, już z odsłuchów.
Jak zdążę, to napiszę dwa słowa, ale wieczorem idę jeszcze na Alcinę i też postaram się sprawozdać.
Dobranoc. A za oknem burza… 😯
Pani Kierowniczko, na tym konkursie moze sie pojawic klatwa e-molla. I wcale nie zartuje.
Nachodzi mnie tylko takie jedno pytanie – i co teraz?
I juz widze przed oczyma duszy mojej cala rzesze kandydatow do KCH, ktorzy beda chciali na steinwayu, yamasze albo i na Shigeru Kawai albo faziolim wykonac zgodnie z kanonem (sic, jednak tak!) teorocznego HIP-u. Zeby sie wyroznic i byc historycznie poinformowanym. I co, psinco. A jeszcze jak postudiuja zawirowania metronomu Mälzla, to juz w ogole padna.
A ci mlodzi pianisci HIP-Chopowcy. Czy beda mieli mozliwosc (tak, mozliwosc) wyplynac na fali prawdziwego artystycznego wykonawstwa, czy wepchnie ich los w anegdotyczny fortepian historyczny, o ktorym malo kto co wie, wiec czy zdechly bechstein, czy rozklekotany erard ze spadku, czy jeszcze inny zwirz i maja grac jak Olimp caly?
Zaiste praca to pionierska i wielkie brawa, zwlaszcza dla Rittera i Ablogina, ale przy obecnej gluchosci powszechnej, gdy klawiatura jest jedna, byle naciskac klapki, jaoks czarno to widze. No, chyba, ze wokol wykonawstwa pianistycznego na rozstrojonyc forteklapionach ktos zrobi jakas nieprawdopodobla reklame, na zasadzie cofnijmy sie w czasie i przezyjmy to jeszcze raz. Tylko czy lud to kupi?
No, jakaś nisza na pewno to kupi, jak my kupujemy…
Ale im nalezy sie wiecej niz nisza! I tu jest kot/pies/szczur/kanarek pogrzebion.
Będzie dobrze, będzie dobrze … „My nie śpimy”.
Konkursy jednak pozwalają wyjść z niszy w ramach niszy… A wbrew pozorom jest to teraz trudniejsze. Niby wszystko jest 2 kliknięcia stąd, ale jest tego tyle, że każdy tworzy sobie własną, spersonalizowaną niszę, w której się porusza i do której trudno się przebić. Ew. algorytmy coś tam podsuną. A konkursy jednak przebijają się, może dzięki el. rywalizacyjnemu. Jest to też moment pewnej weryfikacji, bo tak co pianista na tubie, to w komentarzach jest oczywiście najlepszy na świecie. To tak a propos (bez)sensowności tego przedsięwzięcia.
Mnie za to przeszkadza, że materiału o tym konkursie ogół społeczeństwa nie zobaczy w głównych wydaniach programów informacyjnych (oglądanych w TV i w internecie). Co byłoby oddaniem tym artystom szacunku. Może sama wiedza, że coś takiego istnieje, czemuś by się przysłużyła. A tak kultura tzw. wysoka jest spychana właśnie do niszy, o której można po prostu się nie dowiedzieć. Nie przepadam za mitologizowaniem pt. „dawniej to było…”, bo generalnie było dużo gorzej, ale, o ile pamiętam, materiał kulturalny w głównym wydaniu to nie była rzadkość. Dzisiaj jest to w zasadzie wykluczone. Ma to swoje konsekwencje, prestiżowe i finansowe.
@Gatsby, nie nalezy sie wstydzic. „Dawniej to bylo”. Wszystkie symfonie Beethovena pod Karajanem w niedzielne poranki albo KCH (to u nas), albo za oceanem programy Bernsteina w niedziele w porze poobiedniej ogladalnosci. Teraz niby tez jest, nawet o wiele wiecej, tyle ze trzeba chciec wlaczyc takie na przyklad mezzo (no i miec abonament) albo kliknac na Tube. A komu by sie tam chcialo. Wtedy nie bylo wyjscia. Telewizja publiczna, jeden program i basta.
Pani Kierowniczko moze jakas nagroda blogowa dla A-blogina?
A tak w ogole to dzien (oby) dobry 🙂
To powiem coś na pocieszenie, a propos popularyzowania. Siedziałam wczoraj, przez część koncertu, obok młodej pani/dziewczyny nauczycielki. Na początku byłam przekonana, że muzyki, ale nie, okazało się, że niemieckiego. Przyszła do filharmonii ze swoimi uczniami. Była to akcja spontaniczna, zapytała w ciągu dnia, czy ktoś chciałby pójść i zgłosiło się wielu chętnych. Nie wiem ilu, bo siedzieli w różnych miejscach. Domyślam się, że szkoła prywatna, bo dzieci kupowały bilety za własne pieniądze. Byłam jednak zbudowana, że są takie miejsca i takie nauczycielki. Choć myślę, że wpływ muzycznej kultury niemieckiej nie jest tu bez znaczenia:-)
A na drugie pocieszenie powiem, że wydaje mi się, że młodzież, i też ogół społeczeństwa, odchodzi od oglądania TV, a zwłaszcza publicznych, które nie wiem, może się mylę, ale mogą być postrzegane jako obciachowe, nawet nie ze względów ideologicznych. Młodzi oglądają to, co chcą w internecie. Zatem ten brak relacji telewizyjnych nie wydaje mi się tak dotkliwy. Naprawdę, czy mi się to podoba, czy nie, ważniejsze jest jak najszersze rozpropagowywanie w mediach społecznościowych. Nie mam poczucia, że chat na tubie był bez sensu (parę razy czytałam wraz z koncertami). Była aktywność, były momenty humorystyczne, był bardzo dobrze moderowany przez NIFC. Ludzie-widzowie czuli, że są ważni, zapoznawali się z Polską, instytucją Tak teraz jest, po prostu inaczej.
Muzyka mową dźwięków” – tytuł książki Nikolausa Harnoncourta najlepiej chyba oddaje wrażenie gry Tomasza Rittera. Bezapelacyjna pierwsza nagroda! W jego życiorysie zagubiło się gdzieś jedno nazwisko, mające ogromy wpływ na kształtowanie się pianizmu, gustu i estetyki tego wspaniałego muzyka – Irina Rumiancewa. Pod kierunkiem tego genialnego pedagoga Tomasz Ritter uczył się w ZPSM im. Szymanowskiego w Warszawie i odnosił pierwsze spektakularne sukcesy. Idea konkursu na instrumentach historycznych szalenie ciekawa, pokazuje że niebezpieczeństwa współczesnych fortepianów (wolumen, szybkość gry) spłycają często przekaz muzycznych treści zakodowanych w utworze. Szkoda ogromnie D. Ablogina… U niego rownież była mowa dźwięków.
Uważajcie z popularyzacją w TVP, bo jak się do tego wezmą specjaliści od rekonstrukcji powstań,to zaserwują krynoliny i peruki….Zamiast powstań,bedzie padnij…
Ablogina szkoda….
Może ustanowić nagrodę w formie…dywanika? Czy raczej małą tkaninkę artystyczną? Twórców w tej dziedzinie mamy wybitnych.
@tjc, Frajde
Nie chodzi mi o „przymusowe” ukulturalnianie, na zasadzie „Starszych Panów”, bo to se ne vrati (i dobrze), nie ma po temu możliwości. Ludzie odpływają do internetu, ew. kanałów tematycznych. Kanały ogólne stają się passe, jak prasa papierowa. Niemniej, program informacyjny to jest dosyć krótka forma, której wiele ludzi oczekuje, czy to w „głównej telewizji”, kanale informacyjnym czy w internecie. Nie każdy ma możliwość i chęć informować się na bieżąco, zostaje taka niusowa pigułka wieczorową porą. Warto zauważyć, że Fakty TVNu, których nie trawię, ze względu na ilość „infotainmentu” i materiałów „wrażliwych społecznie”, którymi epatują, czerpią prestiż także z tego, że się włącza, żeby zobaczyć, co oglądają inni. To ma znaczenie polityczne i kulturowe. Myślę, że nie ma powodu, żeby zwł. telewizja państwowa nie zawarła w analogicznej pigułce mat. kulturalnego, choćby na samym końcu. Choć zastrzegam, że od ostatnich wyborów unikam, bo odbiór jest dla mnie zbyt żenujący. Może nawet pojawiła się kultura, tyle że odpowiednio naświetlona ideologicznie. Byłbym w stanie w to uwierzyć.
Jeśli zaś chodzi o wyjścia klasowe do przybytków kultury, to wyniosłem z nich głębokie przekonanie, że powinny być absolutnie nieobowiązkowe, nawet w LO. A jeszcze moja podstawówka była na nowym osiedlu, więc zawsze jechaliśmy „do miasta”, gdzie oczywiście kompromitowaliśmy siebie i szkołę wobec elit. Do tego stopnia, że kawałki obwarzanków leciały na scenę. Aktor, który posiadał koszyk jako rekwizyt, co bliżej upadające zbierał, jednak nie przestając procedować…Szacun 🙂
@Frajde et al:
Radio i telewizja są nie tyle kwestią obciachu, co raczej zupełnie innego modelu odbioru mediów w ogóle przez „młodsze pokolenie”.
Zgadza się: w dobie netflixa, spotify, tidala, miliona streamów tematycznych, a nawet takich wynalazków jak OperaVision, nadawanie narzuconego programu TV czy radiowego, nawet takiego jak Mezzo czy nasza TVP-K wydaje się być raczej niepotrzebne.
Cały konkurs można było spokojnie obejrzeć w Youtube (aczkolwiek akurat ja lubię te rzeczy oglądać z Tuby, ale za pośrednictwem telewizora 🙂 Lepsza jakość po prostu).
Dlaczego to ma byc skierowane tylko do mlodszego pokolenia?
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/3/30/Piramida_wieku_ludnosci_%28GUS_2007%29.jpg
Nie musi, ale młodsze pokolenie, pardon le mot, olewa telewizję. Poza tym trzeba pamiętać, że przez internet można dotrzeć na całą planetę (co zresztą było widać po komentarzach w chat-boksie).
Wniosek jest taki, że do dużej części można dotrzeć tylko w realu. Chyba że ktoś wyrwie się ze swojej „bańki” internetowej przypadkiem. Albo po dekadach słuchania „hałasów” sam odczuje potrzebę wewnętrzną. Tak też bywa.
@Gatsby, ale do tego tez trzeba informacji. Na portalach informacyjnych o konkursie cisza, za to jest o meczu Legii, Dodzie i hipotetycznej ciazy nad Tamiza.
Mlodzi bardziej zapisza sie na kurs HIP niz go zorganizuja. Tz takie zmiany sa chyba jednak bardziej odgorne.
Oprocz tego, gdy trzeba isc na koncert (klasyczny) i zaplacic za bilet, nadal publicznosc jest przewaznie od wieku sredniego w gore.
Z wiadomych powodow wszystko przechodzi na internet i kanaly tematyczne, bardziej ogolne media wysychaja, przez co czesc starszych odbiorcow zostaje troche odcieta (i to bardziej ogolny problem, takze w dostepie do uslug). Dlatego zgadzam sie z Gatsbym, ze przydatny jest – takze – „materiał kulturalny w głównym wydaniu.”
@tjc (priv)
Czy dotarł do Ciebie mój mail wczoraj wieczorem?
(nawet w formie krotkiego info)
@Gostek Nie sprawdzalam, juz lece, frune. 🙂
@lisek.
Średnia wieku na niektórych koncertach – np. Warszawskiej Jesieni (od kilku lat, kiedy festiwal przejął Tadeusz Wielecki), czy Szalonych Dniach jest całkiem niska. Z pewnością odgrywa tu rolę element hipsterski, ale co tam – ważne, że młodzi chodzą.
Wlasciwie potrzeba nie tyle szerokiego popularyzowania, co spawienia by temat stal sie modny wsrod organizatorow festiwali, kierownictwa szkol muzycznych itp
Ciekawe gdzie i ile jest starych fortepianow nadajacych sie do uzycia?
TVP czasem jednak się szarpnie…24 min. w TVP Info. I ktoś pofatygował się za Morze Śródziemne. Element „państwotwórczy” oczywiście został wpleciony, ale może lepsze to niż nic…
https://www.tvp.info/32505220/jak-nie-szlo-to-buntowal-sie-droga-szymona-nehringa-na-pianistyczny-olimp
@ Gostek
A co jest złego w elemencie hipsterskim?:-) Zawsze wolę ten niż warszawkowo-lansiarski. Dla ułatwienia dodam, że rozróżniam tak warszawsko-lansiarska jest „Szarlota” na Zbawicielu, czy innych miejscach, a hipsterska „Karma” w tym samym miejscu. W jednym miejscu mamy aspiracje materialne, w drugim intelektualne. W dużym uproszczeniu.
I do poprzedniego wpisu. Radia, radia bym broniła. Za radiem przepadam (niekoniecznie polskim). Bo w telewizji nie jest dla mnie wadą to, że jest narzucony progam (nie jestem juz taka młoda:-), ale to, że jest to medium tak zaborcze. Wzrok jest takim zmysłem, który nie lubi konkurencji.
A gdyby ktoś łaknął kultury telewizyjnej, to niedługo będzie mógł sobie przez tydzień oglądać taki koncert:-):
https://www.arte.tv/de/videos/078181-001-A/piotr-anderszewski-und-das-klavier/
https://www.nytimes.com/aponline/2018/09/03/world/europe/ap-eu-poland-chopin-competition-.html
Nastepny miedzynarodowy konkurs na fortepianach historycznych odbedzie sie za rok w Brugges, w ramach Miedzynarodowego Konkursu Muzyki Dawnej (istniejacego od 1964)
W Julliard studentow chetnych do nauki na instrumentach historycznych, kierunek otwarty od 2010 m.i. dzieki dzialalnosci Williama Christie) jest wiecej niz miejsc, i wg. niego mlodzi muzycy widza w tym takze mozliwosc zarobku.
Chyba wcale nie jest tak zle
https://www.nytimes.com/2011/03/06/arts/music/06early.html
To jedziemy do Brugii! A przy okazji mały wypad na Ensora do Ostendy. Brugia jest wyjątkowa, wspaniale, że tam. Każdy powód, żeby tam jechać jest dobry. A to po raz pierwszy w ramach tego festiwalu? Pytam, bo wyczerpałam limit w NYT i nie mogę chwilowo czytać.
A że o naszym konkursie piszą, to naprawdę świetne.
@Frajde
Właśnie trafiłem na radio, które odbiera PR2, więc moje zdanie na temat tej stacji bardzo się poprawiło 😉
Czasem jednak warto coś czy kogoś zobaczyć. Na przykład, w przywołanym przeze mnie reportażu…
https://pl.wikipedia.org/wiki/Michael_Sela
Kontekst bywa nie mniej fascynujący niż sama muzyka.
Frajde, tu jest informacja o konkursie, festiwalu i innej dzialalnosci Musica Antiqua Brugge
http://www.mafestival.be/EN/competitions/General_information
Naruhiko Kawaguchi jest laureatem konkursu w Brugge z 2016 (a takze dwoch innych konkursow na instrumentach historycznych)
ECM w Lusławicach też propaguje…
http://blog.instrumenty.edu.pl/2018/03/21/akademia-historycznych-fortepianow-luslawice/
@ lisek
Dziękuję, widzę zatem, że oni długą tradycję mają. Nie interesowałam się wcześniej HIP szerzej, ot słuchałam koncertów, gdy nadarzała się okazja. Festiwal obił mi się o uszy, choć głównie kojarzyłam Brugię z koncertami muzyki dawnej właśnie. Hmm, zastanawia mnie jednak, skoro Kawaguchi był tam zwycięzcą, czemu również na nasz konkurs przywędrował. Magia Chopina? Aż tyle zwycięstw trzeba kolekcjonować, żeby gdzieś zaistnieć?
@Gatsby
Cieszę się, ale można tez słuchać online, gdziekolwiek 🙂 Choć też wolę radio tradycyjne, ale nie mam. A Dwójki słucham na przemian z paroma innymi.
Dostal tam II Nagrode, tak jak w Warszawie. Ale wlasnie nie odbija sie to chyba szerokim echem… (?) Poza specjalistami zapewne.
No i wygrana to jednak nagroda pieniezna, sponsorowane koncerty…
To nawet pomysl by wybrac sie na ten konkurs do Brugge 🙂
Brugia jest piękna, zawsze warto.
Te Lusławice to były kursy przygotowujące do tego konkursu, który się właśnie skończył. Można było tam pojechać i podać potem w CV, że studiowało się u Tobiasa Kocha itp.
Byłam na konferencji. W zasadzie usłyszeliśmy tylko wzajemne pochwały. Jurorzy chwalili się nawzajem, a także uczestników, orkiestra sama się chwaliła, wszyscy chwalili świetną organizację i Leszczyńskiego, a ten pękał z dumy.
Powtarzało się zdanie o jednomyślności werdyktów, o tym, że choć wydawałoby się, że osoby o tak różnej roli HIP w ich życiu będą miały skrajnie różne zdania, to jednak się zgadzali. Nawet dyskusji nie było. Jeszcze mniej więc rozumiem.
Regulamin obrad jury był prawie taki sam jak w 2015 r., z kosmetycznymi poprawkami. Punktacja zostanie wrzucona na stronę – potwierdzono.
W 2017 kursy też były…
http://blog.instrumenty.edu.pl/2017/06/28/akademia-fortepianow-historycznych-kursy-mistrzowskie-luslawice-24-30-wrzesnia-2017/
Nie chciałbym zwarzyć nastroju, ale w PR2 mówią, że Ritter ma jakiś problem z chronicznym bólem rąk i stąd być może niektóre obniżki formy. Miejmy jednak nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
Tak, też właśnie o tym usłyszałam. Wręcz do tego stopnia, że wahał się przed przystąpieniem do konkursu. Jeśli tak, to podziw, że udało mu się mimo tego tak zagrać. Teraz niech trochę odpocznie i się podleczy – żeby nie było jak z Kate…
Nie pamietam na ktorym Konkursie Chopinowskim ocena dziennikarzy i krytykow muzycznych tak sie roznila od oceny jury, ze przyznali najlepszemu wg nich konkurentowi wlasna nagrode?
@lisek
A tak, nie zauważyłam, że nie przyznano pierwszej nagrody (w Brugii). Szczerze, to obawiałam się tej sytuacji wczoraj, gdy usłyszałam, że drugie miejsce jest ex aequo. Rozumiem, że Instytut musiał się zgodzić, że przeznaczy więcej na nagrody pieniężne. Ech, terminy Brugii mi jednak nie pasują, a i tu jest zawsze przyjemniej, gdy razem oglądamy. Choć Brugia piękna, widzę, że i PK ma podobne zdanie.
Najgorsze, że naprawdę straciłam zainteresowanie „Dużym”:-)
No proszę bardzo. Przeczytałem ten artykuł w NYT, jest dla innego niż ja targetu, więc pełen oczywistości i egzaltowanych ogólników, ale to ostatnie zdanie!
The revolution may have been won, but the adventure continues.
Czyli tam też wiedzą co ja. Wszędzie wiedzą. Rewolucja już była, nie róbmy rewolucji. Pamiętam jeszcze żenadę sprzed lat, kiedy pan Sułek był szefem NIFC-u i dowiedział się o czymś takim, jak gra na starych fortepianach. Od razu, jak to pan Sułek, chciał o tym pisać książkę, zamiast sprawdzić najpierw ile książek o tym napisano przez ostatnie 70 lat i kto je pisał. Że o czytaniu nie wspomnę. Widzę tu odległe echa entuzjazmu pana Sułka. Nie wydaje mi się, aby łapanki na pechowych uczestników innych konkursów i pospieszne przyuczanie, choćby nawet w Lusławicach i pod auspicjami, to był najlepszy sposób kontynuowania owej adventure. W tej tam Belgii sprawy wyglądają trochę inaczej. O właśnie, czy na naszym konkursie był w jury przedstawiciel tamtego środowiska? Ojej, nie było…
@Frajde:
Zasadniczo nic nie mam przeciwko poza tym, że element hipsterski kojarzę z pewnym wywyższaniem się nad innymi – „oto ja lubię coś, o czym ty nie masz pojęcia”. Na wszelki wypadek powiem, że nie mam pojęcia czym są Szarlota i Karma 😛
A co do radia, to ja się wychowałem na radiu, ale w modelu (północno)amerykańskim, powiedzmy – mniej gadania („publicystyki”), więcej muzyki. Kocham radio i uwielbiam słuchać radia. Słuchanie radia w długiej trasie w samochodzie, czy późno w nocy jest magiczne. Problem polega na tym, że w polskim radiu (nie tylko w Polskim Radiu) już właściwie nie zostało nic, co się da sensownie słuchać, włącznie z dwójką, co do której zastrzeżenia zgłaszałem wielokrotnie.
Na szczęście technologia pozwala nam słuchać radia nadającego z dowolnego miejsca na ziemi.
Ale „młodzi” i tak wybiorą spotify i swoje playlisty dobierane na podstawie skomplikowanych algorytmów („play more music like this”).
Zawisło takie pytanie
A co jest złego w elemencie hipsterskim?
więc mówię. Różne tam rzeczy są złe, czy może bardziej żałosne, bo zagrożenie dla otoczenia niewielkie, ale najgorsza jest miałkość intelektualna. Aspiracje intelektualne może i są, ale się jeszcze rozchodzi o tę wysokość poprzeczki. Jak się bliżej przyjrzeć, na przykład poczytać w internetach, czy porozmawiać (nie polecam), to jednak odróżnić hipstera od zwykłego prostego człowieka łatwiej po odzieży i miejscu siedzenia na Zbawiksie. 😎
O, Gostek odpowiedział, więc pytanie już nie wisiało kiedy ja odpowiadałem. Możecie pominąć moją opinię, i tak nie ma żadnego znaczenia dla hipsterów, tak jak moje zdanie o kopytnych w zoo nie ma znaczenia dla kopytnych. Byle nie przełazili na moją stronę płota. 🙂
Wodzu
” O właśnie, czy na naszym konkursie był w jury przedstawiciel tamtego środowiska? Ojej, nie było…”
Nie ojej, bo bylo az dwoje 🙂 W Brugii od 2003 odbyly sie 4 konkursy na fortepianach historycznych, Lubimov byl jurorem na wszystkich czterech, a Claire Chevallier na dwoch z nich.
Lisku, to przecież wiem, ale czy był ktoś z tej zapyziałej, prowincjonalnej, niderlandzko-flamandzkiej szkoły? No wiesz, Brautigam, Devos, Schoonderwoerd, van Oort (tu jeszcze parę nazwisk) albo ktoś od nich? Zdecydowanie nie było. Uczestników z tych kręgów też raczej nie stwierdzono.
Zaletą hipstera jest znikome szkodliwe oddziaływanie na środowisko. W sezonie suchszym lubianym miejscem wypasu są też okolice warszawskiej syrenki.
Rewolucja była, ale rewolucyjnych HIP-owych nagrań Chopina za dużo nie widzę. 🙂
Słownik warszawski dla niewtajemniczonych:
Plac Zbawiciela – Zbawiks – przez lata kultowe miejsce spotkań różnych barwnych grup młodzieży. To miejsce, gdzie znajdowała się pamiętna tęcza, wielokrotnie podpalana, a w końcu, niestety, zlikwidowana
Na tymże m.in.
„Charlotte – chleb i wino” (Szarlota) – kawiarnia, śniadaniownia, która gdy tylko powstała stała się ulubionym miejscem tzw. warszawki, obecnie głównie bananowej młodzieży, która wierzy, że nie wyląduje w przyszłości w Mordorze (największe warszawskie zagłębie biurowe). Szarlota zasłynęła m.in. tym, że wprowadziła, jako pierwsza, duży stół po środku, przy którym mogą socjalizować się ze sobą nieznane osoby. „obowiązkowy” napój: prosecco do śniadania
„Karma” – kawiarnia vis a vis Szarloty, istnieje od co najmniej kilkunastu lat. Miejsce swobodne, nieco spsiałe, przeciwieństwo Szarloty. Hipsterzy raczej tu.
Podobny w charakterze do „Karmy”, choć raczej miejsce na biforek lub afterek – „Plan B”
Biforek – czas, który spędza się przed imprezą właściwą
Afterek – czas, który spędza się po imprezie właściwiej
Nie wiem, czy słusznie, ale mam wrażenie, że Zbawiks staje się obecnie odrobinę passé. Warszawka przeniosła się m.in. na Koszyki (nowo wyremontowana hala targowa z początku XX w., wiele knajp w jednym miejscu), a hipsterzy jakby bardziej rozproszyli.
Podobnej dynamiki, co Zbawiks zaczyna nabierać Plac Grzybowski.
Miejsca, gdzie często widuje się hipsterów w Warszawie to m.in. Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Teatr Nowy. Bulwary nad Wisła, jak najbardziej, ale to miejsce wyjątkowo demokratyczne.
Osobom, bardziej zainteresowanym tematem polecam piosenkę Dr Misio „Hipster”, do której słowa napisał pisarz Krzysztof Varga – doskonały obserwator i prześmiewca różnych zjawisk społecznych. Na teledysku Zbawiks jeszcze z tęczą:
https://www.youtube.com/watch?v=EJdUEGldK_4
@Gostek
Z różnych grup, które mogę spotkać w Warszawie, hipsterów uważam za najsympatyczniejszych i najmniej szkodliwych, jak zresztą napisałeś. Wydaje mi się też, że mają oni wspólne ze mną pewne przekonania polityczne i może też częściowo obyczajowe, co cenne. Nie przeszkadza mi pewna hermetyczność, charakterystyczna dla wielu grup, które chcą podkreślić swoją identyfikację.
Widać, że poruszamy się w różnych sferach młodzieżowości, bo ja np. nie wiem, co to jest tidal:-)
Hoko – za dużo nie, w samej rzeczy. Rozumiem, że nie liczysz czarnej serii? 🙂 Może chodzi o to, że tych wszystkich ludzi północy nie katuje się Chopinem w szkole od małego 7/24, ich przyszłość nie zależy od tego, jak zagrają Chopina w eliminacjach powiatowych, to jest po prostu jeden z wielkich kompozytorów tamtego okresu. Schuberta i Schumanna też nie jest dużo, jak już na Sz jesteśmy, w porównaniu z tysiącami sztuk nagrań zrobionych po bożemu, jak profesor kazał. Tamci wymienieni przeze mnie coś jednak nagrywali, bez spinania się na opery omnie, tylko wybrane kawałki (najwięcej nokturnów i mazurków) i to jest dobre. Bez bicia przyznaję, że Brautigama nie słyszałem, bo nigdzie nie ma, a on to nagrywał w młodości i teraz płyta jest białym krukiem.
Pytanie do następnej rozmowy niedokończonej – czy ewentualna ilość, po wyprodukowaniu odpowiedniej liczby laureatów konkursów w Warszawie, przejdzie w jakość? Moim zdaniem są dwie możliwości, tylko ta druga bardziej prawdopodobna. 😛
Czy ja jestem jakas starej daty, czy juz nie wiem co, ale zawsze mi sie wydawalo, ze wreczenie wyroznien rowniez nastepuje na oficjalnej ceremonii. Na KCH wszyscy wyroznieni-specjalnie-nagrodzeni-osobiscie-wynagrodzeni-nadgrodzeni-ogrodzeni ledwie mieszcza sie na estradzie. A tu co? Czterech finalistow bylo? Nie, SZESCIU. Wyroznienia byly dwa? Byly.
Wydaje mi sie baaardzo nieeleganckie zepchniecie dwoch wyroznionych do niebytu!!! Chyba ze za tym stoja (juz nic mnie nie zaskoczy) jakies partyjne dyrektywy, no bo Rosjanin to wrog przecie. Wstyd, naprawde wstyd.
Zniesmaczonam zaiste!
Tidal to jeden z serwisów muzycznych, jak Spotify.
Aha. To już wiem. Dzięki.
Nooo, Tidal jest taki serwis bardziej audiofilski, więc i droższy – zwłaszcza w UK 😉
Miało być: to taki 🙂
A czyli nie młodzieżowy?:-)
E tam, tak samo młodzieżowy jak wszystkie inne, ale „oferuje” streaming bezstratny (czyli, przynajmniej teoretycznie, w jakości takiej jak płyta CD, w odróżnieniu od stratnego, jak mp3).
Wystarczy zerknąć http://tidal.com/pl
żeby natychmiast się przekonać o młodzieżowości.
W ogóle to wręczenie nagród trochę mi przypominało koniec roku szkolnego w jakiejś podstawówce. a tu jest grono, no to teraz nagrody, a to ja jeszcze coś powiem i dam własne nagródki, a są jakieś pytania do jury? Nie ma, to miłego dnia i do widzenia.
@ Gostek, rozdanie nagrod z reguly tak wyglada. Klapa, buzia, rasia (ronsia), gozdzik. Tylko gozdzikow mi brakowalo. Zamiast gozdzika jest teraz plachta jak w lotto, ale niech tam. A kto to ten pan Siemaszko? Bo to bardzo mile bylo.
Wodzu, 12 marca Brautigam bedzie gral w Warszawie na instrumencie historycznym Elsnera i Glinke, na pewno Chopin bedzie na bis.
I moze nawet cos z tego wyniknie…
Siemaszko?? Sais pas…
Ścichapęku, a Ty nie jesteś na „Alcinie”? И что с Ольгай Пасічникой?:-)
Ps. Piszę bardzo żartem, nie pogniewaj się proszę:-)
Brautigam za to zdradził rewolucję:
https://www.youtube.com/watch?v=70aFyzbSEE0
Ale sie zrehabilitowal, bo w sierpniu przywiozl z soba do Szkocji Erarda 😉
http://www.edinburghguide.com/festival/2018/livemusic/classical/eif2018ronaldbrautigamqueenshallreview-19424
Tow. Brautigam od dziesięcioleci prezentuje postawę chwiejną i nie raz był za to słusznie krytykowany. 😛
Frajdo, widziałem już tę Alcynę w środę 😀
:-)))
Na próbie, ścichapęku? Bo ja właśnie wróciłam z premiery 🙂
A w FN buczenie 😆
Tak, tak, nawet na pierwszej (bo ta oficjalniejsza odbyła się dzień później, ale wtedy byłem z kolei na świetnym koncercie Arte dei Suonatori w Studiu Lutosławskiego).
A Piotr Gliński faktycznie przeszedł samego siebie – występując zresztą niejako w dwóch osobach (z których przynajmniej jedna została wyraźnie wybuczana – i nawet szumnyje apłodismienty uchwyconego akurat 😉 Jarosława Sellina na niewiele się tu zdały).
Oto próbka wicepremierowskich możliwości (tutaj on jak on):
„…Jednocześnie zaprezentowane w trakcie przesłuchań konkursowych polonezy doby przedszopenowskiej polskich kompozytorów: Józefa Elsnera, Michała Kleofasa Ogińskiego, Karola Kurpińskiego czy Marii Szymanowskiej niezwykle wszechstronnie uwydatniły polskie promocje i korzenie twórczości Chopina […].
Zastanawiam się, kto bardziej zawinił: dioptrie czy murzyn? 😛
Dzien dobry 🙂
Pobutka
https://www.youtube.com/watch?v=gdKLKomw74k
Lisku, dzięki za fajną pobutkę. Włączyłam sobie przy porannym krzątaniu. Jacy piękni i młodzi:-) I fajna kopia „kłapaka” – Grafa. Teraz poszłam krok dalej i Lubimov na tangent piano:-)
Podobno jest model hipstera w powyciąganym swetrze i rogowych oprawkach, podobno w Berlinie…Bez widocznych oznak ambicji materialnych.
Jeszcze dygresyjnie, „inny pianista” wspominał coś o „pradziadku” profesorze slawistyki. Ciekawe, czy chodzi o tego…
http://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/1,35762,6193006,Polski_rektor_niemieckiego_uniwersytetu.html
Ten Ritter też ma niemieckie (?) nazwisko.
@ Ścichapęk
A właśnie sobie uświadomiłam porannie, że gdybyś chciał, to mógłbyś mnie wczoraj odrobinę wypunktować:-), stając w obronie swojej divy. Powinnam pisać o Pasiecznik po ukraińsku (nie umiem oczywiście), a nie po rosyjsku. Ukraińcy są na tym punkcie bardzo czuli, co nie dziwi.
Ale to ona sama w Polsce pisze się po polsku 🙂
Ruszam do Katowic, zapraszam też pod kolejny wpis.
WW,
czarna seria też. Ale jak mówiłem o nagraniach „rewolucyjnych”, chodziło mi nie w ogóle o HIP, tylko o takie wykonania, które mógłbym postawić obok swoich najulubieńszych granych na instrumencie współczesnym; w tej serii też bym coś zdybał, ale nie za dużo.
@ PK
Tak, tak, w tym przypadku, jasne. To tylko takie przekomarzanie się:-)
Natomiast w sprawie rosyjski/ukraiński wolałam dokonać hmm, szukam słowa, zastanawiam się, jak się nazywał taki akt przyznania się do błędu na zebraniu partyjnym:-)
Złożenie samokrytyki oczywiście.
A co do buczenia, to ja mam na półce skądinąd bardzo użyteczną pod względem faktografii pozycję pt. „Międzynarodowe Konkursy Imienia Fryderyka Chopina w Polsce”.
W tejże na początku motto:
„Genialność Chopina jest wymownym świadectwem, że twórczość naprawdę wielka wyrasta z tego co ludowe.”
(Bolesław B.)
Znajome? Oczywiście! Wymyślili coś nowego? Oczywiście! (że nie).
Rok wydania 1954.
O tak, dziękuję.
@ Frajde
Ano właśnie: gdybym chciał… 😉
A w ogóle to nie dopatrzyłem się ataku na diwę (choćby żartobliwego), więc tym bardziej.
Co zaś do przyczyn wczorajszej wpadki najwyższego czynownika od kultury w trakcie retorycznych popisów, po namyśle obstawiłbym chyba jednak towarzysza Dioptrienkę 😛
Gdy oczy już nie te, czytanie z kartki bywa ryzykowne…
Dioptrienkę? A nie tego Gruzina co okulary wynalazł?
Ów geniusz wynalazł nie tylko okulary, ale także mikroskop.
Czyżby i towariszcz profiessor G. nosił okulary od tego radzieckiego wynalazcy? 😀
O rany, ja to motto Bolesława B. widziałam gdzieś wyryte, u licha nie mogę sobie przypomnieć gdzie. I nawet nie wiedziałam, że to z niego cytat.
Towarzyszom oddelegowanym na odcinek kultury polecam pracę Michała Brulińskiego „Chopin na barykadach, czyli o socrealistycznych narracjach w 1949 roku”, gdzie bez trudu znajdą piękny cytat zdobiący każde przemówienie. Do pobrania tu http://www.ejournals.eu/pliki/art/11560/ (jakby nie szło, to towarzysz asystent pomoże i wydrukuje).
Przy okazji trafiłem na spis treści i słowo wstępne periodyku „Polska sztuka ludowa” z 1951 roku, gdzie zamieszczono artykuł radzieckiej uczonej Gorbaczewej „O zagadnieniu pochodzenia odzieży”. Niestety, jest tylko spis treści, więc uruchomiła mi się wyobraźnia. W każdym razie musi to być pochodzenie przedradzieckie, jako że tow. Lenin jest przedstawiany w ikonografii już odziany, z czapką włącznie. Bardzo interesująca kwestia.
OOT: Wodzu, czy jeszcze interesuje Cie identyfikacja hiszpanskiej plytki z Ave Maria?
Jak najbardziej 🙂
Jedna mozliwosc – w serii dodawanej do periodyku Blanco y Negro w 1996
https://www.discogs.com/Franz-Schubert-Franz-Schubert/release/6243862
druga – w hiszpanskiej serii Planeta deAgostini
https://www.discogs.com/Various-M%C3%BAsica-Religiosa/release/5285184
Żadna z nich. To była wersja na rynek polski, całkiem inaczej ułożona, może ma coś wspólnego z tą pierwszą, prawie na pewno katalog Decca – bo pamiętam parę innych z tej serii i do katalogu pasują. Aranżacji na głos i orkiestrę jest kilka, biblioteka Naxosa to wszystko zawiera, ale zmarnowałem kiedyś trochę czasu szukając na jutubie podejrzanych kawałków i wszystko jest z tym paskudnym tekstem dewocyjnym, a tam był Walter Scott po niemiecku, jak należy. No trudno. Ale dziękuję za trud, z muzykologicznym pozdrowieniem. 😉 :love:
Morda miała wyjść z serduszkami, ale coś nie tak poszło. Nieważne, ważne intencje. 🙂
🙂 🙂
Drążmy, drążmy.
http://www.cyfrowaetnografia.pl/Content/3933/Strony%20od%20PSL_VI_nr1-1_strony%20tytu%C5%82owe%20i%20s%C5%82owo%20wst%C4%99pne.pdf
Tam jest o „Pochodzeniu…”, ale jest też Tow. Bolesław (nie mylić z Bolkiem!) i ww. cytat w rozwinięciu.
O ile się orientuję, miano „towarzysza” łączono w tamtych czasach albo z nazwiskiem, albo z partyjnym pseudonimem.
Z racji tego ostatniego tow. Bieruta można by zatem pomylić co najwyżej z agentem Tomkiem 😉
https://youtu.be/cQAHnK7QWSI
A ja jeszcze dodam do tego co napisała Frajde o Szarlocie, że swego czasu był tam widziany nad kieliszkiem prosecco do śniadania nie kto inny, lecz ulubiony na Dywaniku pianista. I co teraz? 😉
😀
:-)))
PS 1. Nawet zawahałam się, czy nie iść jutro do Szarloty na śniadanie. Bynajmniej nie w Wawie, ale we Wrocławiu, gdzie obecnie jestem (Szarlota jest w paru miastach) Na swoje usprawiedliwienie powiem, że tu trochę jednak inaczej rozkładają się akcenty społeczne. I marmolady są naprawdę dobre. Spotkałam się jednak ze stanowczym veto ze strony Ł:-)
PS 2. Gardiner na Wratislavii dziś podobno świetny. Nie słuchałam, tylko powtarzam. Natomiast byłam w południe na przyjemnym koncercie-blbelociku, w wykonaniu m.in Enrico Onofri’ego w Oratorium Marianum na Uwr. Ale tylko słuchałam, bez wielkiego zaangażowania, bo wciąż żyję trochę HIp-Chopkiem i przemyśleniami wokół wykonywania muzyki na „vintage piano”, a współczesnym fortepianie.
W Krakowie też jest Szarlota, a ja tam będę jutro 😛 Ale chyba nie pójdę…
@ tjc
Garść informacji z „dzikiego północnego zachodu”…
Pan Lesław Siemaszko jest właścicielem firmy deweloperskiej ze Szczecina, w zeszłym roku uzyskał miano Mecenasa Kultury Szczecina. To w wyniku jego zaangażowania wystąpili w Filharmonii Szczecińskiej m.in. Seong-Jin Cho i Veriko Tchumburidze, a 16.10.2018 r. wystąpi zwycięzca I Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego na Instrumentach Historycznych – Tomaszem Ritter.
Już się cieszę na ten występ !
Ps. Nagrodzę zaś wręczał zapewne jego syn.
@Maatat, bardzo dziekuje za informacje. To byl bardzo mily punkt wreczenia nagrod, tym bardziej, ze nikt nawet biednego p. Siemaszko nie przedstawil, a i on sam tak nie bardzo wiedzial, jak to rozegrac. I wyszlo tak… normalnie, sympatycznie i bez zbednej pompy i parady.
🙂