I po finale
Koncertem „wiedeńskim” w Operze Leśnej zakończył się 9. NDI Sopot Classic. Tegoż wieczoru zakończył się też 24. Sopot Molo Jazz Festival.
Opera Leśna znów była pełna – niektórzy twierdzą, że nawet bardziej niż na inauguracji. Może dlatego, że program był bardziej urozmaicony?
Polska Filharmonia Kameralna znów w symfonicznym rozszerzeniu, tym razem pod batutą Pawła Przytockiego, pokazała dwie strony Wiednia: klasyczną i operetkową. W tej bardziej ambitnej części – wiele odcieni, od nader oczywistej V Symfonii Beethovena po Adagietto z V Symfonii Mahlera poprzez cały blok Mozartowski (głównie z Don Giovanniego, ale też z Wesela Figara) i pogodny Koncert trąbkowy Hummla (część II i III) w wykonaniu rewelacyjnego, zaledwie 25-letniego niemieckiego trębacza Simona Höfele (orkiestra grała z nim niedawno w Niemczech, stąd pomysł, żeby go tu sprowadzić).
Była jeszcze wolna część Koncertu fortepianowego C-dur KV 467 Mozarta – grała 11-letnia Joanna Maja Jasnowska (córka Szymona Jasnowskiego, stroiciela z Filharmonii Narodowej), dość poprawnie, ale nic więcej. To dwoje śpiewaków zdominowało ten koncert. W pierwszej części więcej do śpiewania miał Mariusz Godlewski – jako Don Giovanni i jako Hrabia. Słyszałam go nieraz, prawdę mówiąc, w lepszej formie – wejście w duecie miał zbyt niskie, potem się wyrównało. Natomiast wspaniale pokazała się Adriana Ferfecka, najpierw w arii Anny z I aktu Don Giovanniego, potem jako Zerlina w Là ci darem la mano (choć głosowo bardziej pasuje na Annę niż na Zerlinę).
W drugiej części to ona z kolei pokazała się efektowniej, śpiewając arię Giuditty z operetki Lehara pod tym samym tytułem oraz czardasza z Księżniczki czardasza. Była atrakcyjna nie tylko wokalnie, ale też tanecznie; do tańca zrzuciła nawet buty. Do tego jeszcze dwa przebojowe duety: jeden również z Księżniczki czardasza, drugi – Usta milczą, dusza śpiewa. Jeśli dodać do tego jeszcze parę orkiestrowych hitów Johannów Straussów, w tym takich oczywistości jak Nad pięknym modrym Dunajem i Marsz Radetzkiego (z obowiązkowym klaskaniem), to można było poczuć się jak na koncercie karnawałowym, tym bardziej, że wieczór był tym razem chłodny…
Dodam jeszcze parę słów o jazzie, na który zaglądałam dość wyrywkowo, ale jestem zadowolona z paru odkryć. Po pierwsze, ze wspomnianego wcześniej trębacza Piotra Schmidta, a po drugie z dwóch młodych zespołów z Wybrzeża, usłyszanych tego popołudnia. Znakomity okazał się młody pianista Kuba Hajdun, syn Janusza – warto będzie śledzić jego rozwój. No i bardzo ciekawy występ zespołu gdańskiego wibrafonisty Dominika Bukowskiego w materiale z płyty Transatlantyk, nawiązującej do powieści Gombrowicza i odnoszącej się ogólnie do problemu emigracji – inspiracją była wizyta muzyka w gdyńskim Muzeum Emigracji i głębokie wrażenie, jakie na nim wywarło. Nie wszystkie utwory z płyty zostały wykonane, brak też było dość istotnego elementu, jakim ponoć są włączone w muzykę wypowiedzi emigrantów; jeden z utworów jest interpretacją Dreamscape Andrzeja Panufnika, inny nazywa się po prostu 68 – wiadomo, o co chodzi. Trzeba będzie tej płyty posłuchać.
Komentarze
Pobutka
https://www.youtube.com/watch?v=oEhYY1mgyEI
Do posłuchania. Bardzo ciekawy dobór utworów.
https://www.ccma.cat/catradio/alacarta/els-concerts-de-catalunya-musica/lart-pianistic-de-daniil-trifonov/audio/1046285/
To z grubsza jak na płycie Chopin Evocations, tyle że tam nie ma Rachmaninowa.
A no tak. Koncert z zeszłego roku, czyli pewnie jeszcze jakieś ogony promowania tej płyty.
Ale zawsze warto. Zwłaszcza jeśli ktoś nie ma płyty 🙂
Slyszalam go kilka miesiecy temu w V koncercie Beethovena z IPO, niestety byl dosc rozczarowujacy; mialam zreszta wrazenie ze sam zdawal sobie z tego sprawe.
Z góry przepraszam za nieprzystojność mojego pytania, ale czy Dostojni Dywanowicze (zwani też skromnie Frędzelkami) nie mają nic do powiedzenia o Festiwalu Chopinowskim w Dusznikach?
Domyślam się, że chodzi przede wszystkim o występ Kate Liu w piątek 🙂
https://www.polskieradio.pl/8/5343/Artykul/2353264,Kate-Liu-wrocilam-po-dlugiej-przerwie-i-trudnych-doswiadczeniach
Ja z powodów rodzinnych nawet słuchać transmisji nie mogłam 🙁 Ze znajomych czasem tu piszących był ten Romek, może jak dotrze do Warszawy, to coś o tym powie…
Sonata „psychologicznie wymęczona” 😯 ? Zastanawiam sie jaki byl angielski oryginal…
Jeśli cokolwiek słyszę spod p. red. Światczyńskiej, to „psychologically harrowing” (ok. połowa wywiadu – odtwarzacz PR2 nie raczy podawać czasu).
Hmmm…….. 🙄
W tekście na stronie znacznie ładniejszy jest przymiotnik „bombatyczna” (natura) 🙂
Tu jest link do transmisji na żywo (mam nadzieję, że jeszcze działa). Trzeba pominąć kawałek na początku i w środku (przerwa).
https://www.youtube.com/watch?v=LgZge5engGI&feature=share
A.. 🙂 W takim razie wymeczajaca, jesli juz, a lepiej psychicznie trudna/ wymagajaca.
Bombatyczna natura okresu wojny, rzeczywiscie piekne 😈
@ k-fan, wielkie dzięki! Zrobiłam sobie ucztę. To co prawda zupełnie nie to samo, co na sali, trudno też ocenić np. barwę dźwięku. Ale wygląda na to, że Kate wróciła do nas w świetnej formie. Bardzo się cieszę! Oby częściej wracała.
Co do „harrowing”, to „przerażający” pada w tłumaczeniu w następnym zdaniu, więc to „wymęczenie” to chyba coś innego.
I jeszcze tam mnie zacytowali 😉
„Przerazajaca” jest tu tlumaczeniem „creepy”.
Dzień dobry 🙂 Już dziś ruszają Chopieje! Byłam wczoraj na konferencji. Jeśli chodzi o Marthę, to ostatnie ustalenia mówią ponoć o koncercie Liszta, ale pewność będzie dopiero jak wstanie od fortepianu po wykonaniu 😉
Za to nie wystąpi Nelson Freire z przyczyn zdrowotnych.
Mam nadzieję że nic poważnego.
Poważne o tyle, że chodzi o oczy. Musiał podobno iść na operację. Trzymamy kciuki.