Amerykańska rodzina
A Quiet Place Leonarda Bernsteina to już ósma realizacja Krzysztofa Warlikowskiego dla Opery Paryskiej. Tym razem reżyser miał zaszczyt dokonać scenicznego pierwszego wykonania utworu w Paryżu.
Jest to powstały w 1983 r. sequel Troubles in Tahiti, opery-musicalu z 1951 r., a zarazem ostatni utwór Bernsteina w tym gatunku. W pierwszej wersji włączał nawet ów „prequel” do treści. Wersja, którą tu przedstawiono, jest opracowaniem na wielką orkiestrę autorstwa Gartha Edwina Sutherlanda, dokonanym w 2013 r.
Krótko mówiąc, treść jest pozornie zbudowana na zasadzie hitchcockowskiej: na początku trzęsienie ziemi, czyli śmiertelny wypadek Diny, żony Sama (oboje byli bohaterami Troubles in Tahiti), a potem emocje rosną. Konkretnie emocje w rodzinie: na pogrzeb przybywają przyjaciele, a także dorosłe dzieci małżeństwa, Dede i Junior, a z nimi François, który jest jej mężem, a zarazem jego kochankiem. Cała trójka mieszka w Kanadzie i od lat nie widywała się z ojcem. Ten w pewnym momencie wybucha z pretensjami do swych dzieci, Junior natomiast prowokuje (u Warlikowskiego także strojem – został ubrany w coś na kształt fioletowo-różowego stroju kowbojskiego). Następne dwa akty przynoszą kolejne zawirowania emocji pomiędzy tą czwórką, pretensje, pojednania, nowe pretensje – aż to wszystko zaczyna po prostu nużyć. Bernstein pisał to dzieło po śmierci żony Felicji i ewidentnie odreagował w nim własne uczucia, własną dwoistość żonatego i dzieciatego geja. Wszystko zrozumiałe, ale przed znużeniem ratuje to dzieło tylko świetna muzyka w typowym bernsteinowskim stylu, pomiędzy jazzem, neoklasycyzmem i musicalem, wymagająca dla śpiewaków, także jeśli chodzi o aktorstwo.
Warlikowski ze współpracownikami (dramaturg Miron Hakenbeck, scenografia i kostiumy Małgorzata Szczęśniak, światła Felice Ross, wideo Kamil Polak) zbudowali spójne przedstawienie, grane bez przerwy. W neutralnym wnętrzu, które na początku jest domem przedpogrzebowym, w dalszych aktach wjeżdżają na scenę dwa pokoje z mieszkania Sama: salon i sypialnia. W pewnym momencie akcja dzieje się równolegle w obu pomieszczeniach (tak jest w utworze), w czym niełatwo się połapać. Pozostałością dawnego włączenia Troubles in Tahiti jest pojawianie się ducha Diny, a także osoby małego Juniora, ubranego w takie same fiolety jak na pogrzebie, który w pewnym momencie włącza telewizor i ogląda… jeden z odcinków słynnych poranków muzycznych Bernsteina, mówiący o emocjach w muzyce. Wklejka, ale nieźle dopasowana, zwłaszcza w zestawieniu z idiotycznym tekstem celebrującego pogrzeb, że „żałoba jest rodzajem muzyki”.
Nie ma co wymieniać poszczególnych śpiewaków, bo wszyscy byli znakomici. Jak również orkiestra, a całość prowadził Kent Nagano, którego jednym z mentorów był właśnie Leonard Bernstein.
Komentarze
Mój komentarz nie będzie dzisiaj muzyczny, ale trochę tytuł wpisu pasuje. Państwo pomogli mi bardzo w październiku (KCh), a teraz zwracam się o poradę w innej sprawie.
Czy ktoś z Państwa wie czy mogłaby się przydać do czegoś moja osoba (w sprawie uchodźców z Ukrainy)?
Czy jest placówka/organizacja która mogłaby mi powiedzieć czy mogę przyjechać aby robić coś praktycznego i potrzebnego? Jakaś centrala czy dowództwo koordynacji? Bardzo proszę o wiadomość prywatnie:
Dorota05@msn.com
Bardzo trudno wiedzieć co się dzieje i spać spokojnie.
Dziękuję i pozdrawiam.
Tymczasem 19 marca w studiu PR zagra Anna Fedorova, a w repertuarze m.in. II koncert fortepianowy Rachmaninowa. Ukrainka zagra utwór Rosjanina.
Zdaje się, że do tytułowej partii w (odwołanym) „Borysie Godunowie” w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej przymierzano wspomnianego pod jednym z poprzednich wpisów Nikitina – to być może ułatwiło decyzję o odwołaniu.
A w miejsce w repertuarze opuszczone przez „Borysa” powróciła „Carmen”, skasowana z kolei miesiąc temu z powodu zakażeń. Troszkę karuzela.
Bruce Liu dzisiaj w Londynie grał Czajkowskiego, jego mniej znany drugi koncert. Cały występ z Orkiestrą filharmoniczną to Czajkowski. Dyrygent to Santuu Matias Rouvali. Na pewno odpoczynek od Chopina. Program ustalony był już dawno, przed lutym br. Kolega bardzo zadowolony z koncertu.
Natomiast ja nie usłyszę Rafała Blechacza (ulubionego) bo zamiast niego w San Francisco wystąpi Tiffany Poon. Biletów nie można zwrócić ani zamienić.
A pod koniec marca i kwietnia Bruce Liu koncertuje na Florydzie: mniejsze miasta i Miami.
Bruce z Orkiestrą Filharmonii Narodowej i Boreyką.
Tak jest! 7 lat temu Seong-Jin Cho gościł na zachodnim wybrzeżu z maestro Kaspszyk i Orkiestrą. Teraz wybrali tylko Florydę. Tam co prawda nie ma żadnego nakazu noszenia masek już od dawna (może w ogóle nie było, nie wiem) i w ogóle chyba nie było żadnych lockdownów ani zamknięć. I mniej niepewności i restrykcji w sprawach pandemicznych…może dlatego?
Natomiast w 2016r. publiczność była głównie koreańska, ale polski też słyszałam. Co mi się
szalenie podobało to elegancki gest względem gospodarzy: na deser Uwertura do Candide Bernsteina, wykonana bardzo dobrze, a to jest niekoniecznie łatwy utwór do wykonania. Mam piękne wspomnienia!