Po Chopinowskim tygodniu…
…kilka słów podsumowania się należy. Ale że wczoraj najważniejsze było otwarcie Muzeum Chopina, od niego zacznę.
Muzeum. Jest piękne. I nie jest tak, jak się obawiałam – że gadżety i elektronika przytłaczają eksponaty. (Choć rzeczywiście, jak ktoś gdzieś zwrócił uwagę, można by zaznaczać, czy to, co jest wystawione, to oryginał czy duplikat.) Uzupełniają się po prostu. Można w tym muzeum spędzić cały dzień, jeśli chce się wysłuchać czy przeczytać informacje z ekranów, posłuchać Chopina w kabince i porównać z partyturą, posłuchać też ze słuchawek czytane na głos listy Chopina itp. Tak, wczoraj było wiele rzeczy zamarkowanych – jest np. sala, w której wyciągając szuflady można obejrzeć rękopisy utworów, a jednocześnie z głośniczka nad pojedynczą szufladą odzywa się muzyka tego utworu; wczoraj to i owo się nie zgadzało. Zapachu fiołków też jeszcze nie było. Można więc, owszem, powiedzieć, że to było otwarcie po polsku – teraz będzie kończenie, poprawianie… ale jak wszystko będzie gotowe, to naprawdę będzie wspaniałe i to widać już teraz.
Jedno tylko co do sali na II piętrze, którą warszawiacy znali dotąd jako salę koncertową. Mam z niej wiele pięknych muzycznych wspomnień (a i sama jako dziecko w niej grałam). Trochę mi szkoda, że została przytłoczona tym, co teraz w niej stoi, a co jednak wydatnie kontrastuje z pięknie odrestaurowanym wnętrzem, doprowadzonym do urody nigdy mi nieznanej (po wojnie odnawiano to byle jak; teraz przywrócono nawet plafonik; koronkowa robota). Ico Migliore, projektant, mówił, że wyjątkowo trudne było zaprojektowanie nowoczesnego muzeum w tak pięknej zabytkowej przestrzeni. No, tak.
Koncerty urodzinowe. Co było największym wydarzeniem? Jedno – to sobotni koncert, zwłaszcza występ Kissina. Ciekawe, że ten tak ekstrawertyczny i romantyczny w grze (a także w swoim hobby – recytacji) artysta w bezpośrednim kontakcie robi wrażenie powściągliwego; te intensywne emocje kipią pod spodem. Odwrotnie w przypadku Demidenki – jego powściągliwa elegancja kontrastuje z ożywionym sposobem jego wypowiedzi (rozmawiałam z nim swego czasu o erardach i pleyelach – mówił z pasją i widać, że mógłby o tym gadać godzinami). Drugie wielkie wydarzenie to Anderszewski, a trzecie – piątkowy maraton na instrumentach z epoki. Perahia tylko w pierwszej części. Wczoraj też ciekawy recital dał na Zamku Królewskim Andsnes, a najbardziej z wykonanego przezeń programu zachwycił mnie oczywiście Kurtág. Mogłabym (zwłaszcza teraz, w apogeum chopinitis) wysłuchać całego koncertu złożonego z jego utworów… Zresztą wysłuchałam już kiedyś takiego, gdy kompozytor odwiedził Warszawską Jesień razem z żoną.
O finałowej gali już wspominałam. Ucieszyły mnie nokturny Yundiego i bisy Ohlssona. Reszta mniej, a odsunięcie w tył Danga z Orkiestrą XVIII Wieku doprowadziło mnie do wściekłości. Ale i tak najważniejszy był blichtr i dekoracje…
Ominął mnie Blechacz (bo Londyn), Pogorelić (bo nie chciałam), recital Ohlssona, podobno dobry (bo Traviata) i Barenboima (bo zrezygnowałam). Nie mogę więc podsumować w całości. Ale ogólnie myślę, że to był dobry tydzień, wart tej rocznicy. Szkoda oczywiście, że nie było Marthy, ale po wczorajszej telewizyjnej hucpie widzę, że dobrze wiedziała, co robi, odmawiając udziału.
Komentarze
Cieszy nowe muzeum. W tej chwili elektroniczne gadżety są na świecie powszechne i bardzo uatrakcyjniają muzea, które właściwie je zastosują. Zresztą nie tylko elektroniczne. W Muzeum Powstania warszawskiego wiszący samolot czy fragmenty kanałów też są ciekawe. O proporcjach w tym muzeum nie piszę, bo to inna sprawa.
Ale jeszcze wrócę do poprzedniego wpisu. Bobik powiada, że nie chodzi o to, co robili wyklęci żołnierze tylko o kolejne święto. W zasadzie ma rację, ale o żołnierzy też chodzi. Dla mnie, jeżeli, nie daj Boże, to święto powstanie, nie chcę, żeby do żołnierzy wyklętych zaliczać regularnych żołnierzy AK, bo powinno ich obejmować normalne święto Wojska Polskiego. Zresztą nazwa „żołnierz wyklęty” odstrasza, jak prawie wszystko, co proponuje ten pan.
„O finałowej gali już wspominałam…”
A ja nie mogę znaleźć, czy na tym blogu?
Mam dużą pokorę w stosunku do pogmatwanych wojną ludzkich losów. Mam jednak wątpliwości, czy każda grupa zaangażowana w walkę koniecznie musi mieć swoje święto. W ogóle nie mam przekonania do tego typu świąt. Dotkniętych wojną było więcej. Każda taka pożoga oznacza bezmiar cierpienia, nie tylko żołnierzy, ale – ośmielę się twierdzić – przede wszystkim ludności cywilnej, która w każdej wojnie (tych współczesnych zwłaszcza) staje się kimś w rodzaju zakładnika. Czy to oznacza, że powinniśmy powoływać do życia kolejne święta, odrębne dla każdej dającej się wyróżnić grupy ludności? Od pomysłu PP ze dniem żołnierzy wyklętych (bosz, co za nazwa) już tylko krok do sprowadzenia sprawy do poziomu absurdu, z ośmieszeniem włącznie. A już absolutnym fenomenem jest rosnąca liczba kombatantów, choć od wojny coraz dalej. To chyba nasza rodzima specyfika.
Co do Argerich to nie wiadomo, czy znowu nie pojawily sie problemy zdrowotne, bo zrezygnowala sporo miesiac przed koncertem… A szkoda, i oby to nie byla prawda, czego szczerze maestrzyni zycze 😀
Martha zasiada w jury w tym roku na konkursie…
Bilans tygodnia urodzinowego dla mnie – Chopek cieszy! I to w dużej mierze dzięki relacjom PK 😀 No bo jak się inaczej emocjonować, będąc z dala od stolicy? Szczególnie, że do nas nie zawitała Orkiestra XVIII Wieku 🙁 A tak emocje były!
Ten piątkowy koncert na dawnych instrumentach obudził we mnie świeże uczucie do utworów, które wydawały mi się ograne do upęku. Miałam b. dziwne i uszczęśliwiające zarazem wrażenie, że słucham ich po raz pierwszy, tyle się tam pokazało niuansów i barw. A jak się jeszcze dowiedziałam, że Kevin Kenner nagrywa z Sirkką-Liisą Kaakinen, to w ogóle pełnia szczęścia 🙂
A teraz, podobnie jak 60jerzy, przebieram nogami z niecierpliwością, żeby zobaczyć i usłyszeć Muzeum (powąchać też, o ile fiołki niebawem „ruszą”).
swieto muzyczne popsula nam rowniez nasza medalistka, ktora wczoraj osmielial sie wrocic do kraju 😀
hlmi – a tu wspominałam:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/?p=468#comment-60640
mads – jak było z Argerich, to akurat wiem dokładnie ze źródła i wcale nie chodziło o żadne zdrowie 😉
A tylu nonsensów co w tym, co Pan napisał pod poprzednim wpisem, dawno na raz nie widziałam. Odpowiedź wymagałaby potrójnego wpisu 😆 Ale chyba nie warto…
Trochę za dużo tego dobrego 😉 Dzisiaj siedzę w ciszy, a i tak gra mi w zwojach. Słucham z komputera, telewizor zbyt brzękliwy.
Wracając do elektronicznych gadżetów w muzeach. Owszem, czasem się zdarza – sama też widywałam – przerost formy nad treścią. Elektronika przesłania eksponat i robi się z tego już nie muzeum, ale jedna wielka strona internetowa 😉 W Muzeum Chopina nie odniosłam na szczęście tego wrażenia. Jest równowaga. Tylko, jak już powiedziałam, dobrze byłoby zaznaczać, gdzie jest oryginał, a gdzie kopia czy reprodukcja.
System chipowy też mi się podoba. Kiedyś podobały mi się audioguide’y, ostatnio mnie już wkurzają, bo trzeba stać kilka minut przed danym miejscem, coraz dłuższe już te teksty nagrywają… jak zechcę sobie poczytać, to znajdę literaturę przedmiotu, a na zwiedzanie muzeum zwykle nie za dużo jest czasu 🙁 W Muzeum Chopina każdy sam sobie kształtuje zwiedzanie i to jest fajne.
haneczko, też dziś siedzę w ciszy, nic od rana nie włączyłam 🙂
😯 🙂
No, też troszeczkę mam łebek zawalony przeziębieniem i to nie jest bez wpływu… Nie wychodzę dziś z domu, mówię basem… 😆
nie ma az takich dojsc.
Rad bylbym odpowiedzi.
Jesli chodzi o nonsens to jest wlasnie apoteoza muzyki dawnej, ktora pani propaguje. Co do klawesynu:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Klawesyn
Z tego opisu nawet widac, ze nie jest to instruemnt doskanaly i cale te wielkie halo i proba zrownania muzyki dawnej z muzyka klasyczna to zawracanie rzeki kijem.
Troche mam pojecie jak wyglada nabor na instrumenty na roznych etapach i zapewniam pania, ze wcale geniusze nie trafiaja na klawesyn.
Nonsens to zrownywanie Sokolowa z klawesinisty 😀 Dawno sie tak nie ubawilem. Ja wiem, ze teraz jest demokracja i wszystko wzgledne, ale bez przesady.Grajcie sobie na tych brzdaklinach i piszcie te wasze kragle referaty nt muzyki dawnej, ale nie robcie ludziom wody z mozgow!
PS Jeszcze jedna sprawa, chodzi o wpis pana, ktory przytacza jakies metne wizje nt. legalnosci nielegalnych nagran i wydarzen podczas koncertu KZ. W poprzednim wpisie w komentarzach ujawnia,ze zostal wyautowany przez KZ za swoje praktyki, po czym pani mu poswieca miejsce na paszkwil na KZ, zeby pokazac jakie ma fiu bzdziu KZ, ze broni wlasnej tworczosci. Zapracowal na to ciezko i ma prawo robic z tym co mu sie podoba i rozpowszechniac w sposob jaki sobie tego zyczy, a dawanie miejsca, zeby jakis eks znajomy mogl sie zemscic bez mozliwosci przedstawienia argumentow ze strony KZ (watpie, czy by sie chcial znizyc do tego poziomu) uwazam za maluczkie, bardzo maluczkie….
Jak to nie ma aż takich dojść. Jest dojście do osoby, która pertraktowała z MA i akurat ja je mam 😀
Co do reszty Pana wypowiedzi: widzę, że poziom Pana agresji i lekceważenia rozmówców (i braku szacunku dla cudzych racji) wzrasta. Przypomnę Panu, że to jest blog poświęcony kulturze, a my tu dyskutujemy również kulturalnie, z szacunkiem dla otoczenia. Jeśli Pan nie potrafi się dostosować, będę zmuszona Panu podziękować za obecność, bo takiej atmosfery tu nie chcemy.
Widzę, że wypadki toczą się szybko, bo i pod poprzednim wpisem. Niniejszym więc żegnam się z madsem. Niech idzie popisywać się na inne fora.
Nie ma innych forumów w tej branży, Pani Kierowniczko, więc się za dużo nie popisze. Właściwie jedno było i dawało się od czasu do czasu z kimś pogadać, ale pewnego dnia wtargnął grafoman z dużym ego, zaczął publikować i wszystkich normalnych wypłoszył, a szkoda.
No, tego tu też nie chcemy.
A jeszcze dla zablokowanego madsa, który teraz mnie bombarduje pod zmienionym nickiem i wyzywa od cenzorów, przeklejam treść mojego PS spod poprzedniego wpisu:
Mieliśmy tu już podobny przypadek, byłam dłużej tolerancyjna. Z doświadczenia więc wiem już, że takie incydenty im szybciej się kończy, tym lepiej. Możemy tu mieć całkowicie przeciwne poglądy w różnych sprawach i pewnie tak bywa, ale dyskusja nie może odbywać się poniżej pewnego poziomu.
Dla tych, co nie znają sprawy: pojawił się tu kiedyś niejaki Szymon, który wciąż powtarzał, że kilku jego ukochanych kompozytorów (współczesnych) jest genialnych, a reszta to kicz, i agresywnie zwracał się do wszystkich, którzy mieli inne zdanie. Próbowałam (dość długo) tłumaczyć jak komu dobremu, że to jego zdanie, inni mają inne i mają do tego prawo, że nie ma monopolu na jedyną słuszność. Nie szło przetłumaczyć. Tak czasem bywa.
Wydaje mi się, Wielki Wodzu, że chyba wiem o jakim forum mówisz 😉
Dodam jeszcze, że o ile wiem, są tu na blogu również osoby, które za HIP nie przepadają. No to się nie wypowiadają na temat, którego nie lubią i na którym się nie znają, i tyle.
Zaryzykuję i pokwoczę: Pani Kierowniczka kuruje się pracą, zamiast kordełką (z przyległościami) 😕
Oj, słusznie… Tyle że to już nie praca, tylko życie towarzyskie 😉
życie towarzyskie: Wujaszek Tran, Cioteczka Rycyna, Kuzyn Czosnek. Tylko Kuzynka Kołdra nie dała rady dotrzeć…
qrcze, wija była, a mnie nie było, szkoda. pewnie bym się nie odzywał, ale jednak…
Pani Kierowniczko, to pożegnanie Chopka to na dłużej może?
Na pewno będzie w pobliżu więcej trochę innych tematów 😉
Tranu i rycyny nie używam 🙂
Tarabanu i rymcymcyny też nie?
Kierownictwo nie wie, co traci. 😎
A na czwartek do Krakowa się PK wykuruje?
Oj, ja też dogorywam, a właściwie chyba rozwijam dopiero chorobę. 🙁
Podobno zima ma wrócić. Ze śniegiem! Chyba zabiorę swoje gałganki na inne podwórko. Tylko gdzie?
Beato – stwierdziłam, że jednak nie 🙁 Ale zaproszenie się nie zmarnuje, pojedzie moja siostra i przyjdzie z siostrzenicą (która miała przyjść ze mną).
Miałam w ogóle jechać do Krakowa jutro, bo gra tam Yefim Bronfman. Ale skoro nie pojadę do Krakowa, to pójdę na niego tutaj. Na pewno bezpieczniej pojechać do Filharmonii Narodowej niż szlajać się koleją…
Co prawda to prawda – po trudach urodzin i ataku bakcyli należy się odpoczynek. Rodzince pomacham 🙂
Proszę o radę. mads pisze do mnie już pod paroma innymi nickami, w jednym poście znów mówi o cenzurze, w drugim przeprasza urażonych i prosi o powrót z banicji wraz z możliwością dyskutowania na inne tematy.
Co Wy na to?
A ja właśnie chciałam pogratulować Pani Kierowniczce stanowczości. Miałam własne forum i przyjęłam zasadę braku cenzury, co skończyło się koniecznością likwidacji tegoż. Nienawiść do świata i agresja tak narosła, że nie miałam już innego wyjścia. 👿
A czy nie było tu dawno temu dość mowy (ktoś z uczestników, zdaje się wnioskował) o warunkowe przywrócenie do łask?
Próbowałam się wpisać, ale Łotr ciągle mi powtarza: „Wykryto identyczny komentarz. Wygląda na to, że się powtarzasz.” Mogłaby PK zerknąć, czy nie utknęłam w poczekalni (może jakieś niemiłe Łotrowi słowo?)
no co jest? mnie też na cenzurowane? 😯 i to dwa komentarze? 😯 😯
Pani Kierowniczko, proszę o pozostawienie tylko pierwszego komentarza, a dubelki się wytnie…
Ja miałem coś takiego parę dni temu. Wyciąłem kawałek tego, co chciałem napisać i poszło…
aaaaa, już lapię, w sidła kierownicze wpadlim używając wyrazów…
Pani Kierowniczko, trochę się tych porad z użyciem trefnego słowa złapało i trza wydobyć 😉
foma – nie wiem, czy dlatego, to jest dziwne, bo przecież zostałoby w poczekalni. Coś Łotr rozrabia, bo i Beaty w poczekalni nie ma 😯
Napisałam od nowa, może teraz Łotr łyknie:
Czytanie komentarzy madsa sprawiło mi dużą przykrość. I były one wszystkie utrzymane w aż nadto konsekwentnym stylu. Co innego, kiedy kogoś nerwy / temperament poniosą w jednym komentarzu – to można zrozumieć. Ale tutaj mieliśmy ich całą serię w podobnym tonie… Jakoś nie potrafię uwierzyć w taki przypadek / wypadek przy pracy.
Nie w poczekalni, a w spamie trzeba szukać… To jeszcze raz, bez wyrazów:
tako rzecze nieświęty Tomasz: kto prosi, temu zależy, jak zależy, przystanie na stawiane warunki. byleby miał kto stawiać, bo inaczej zaschnie w gardle…
Jak kandydat na dyskutanta ma coś ciekawego do powiedzenia, obyczajnego i obyczajnie, to szkoda wylewać wraz z dzieckiem. ale tak sobie myślę, że bez kurateli się nie obejdzie, przynajmniej czas jakiś. każdy komentarz do wcześniejszego wglądu i ręcznego puszczenia. rzekłem. można się odwoływać.
bo rzeczywiście, niby net taki szeroki i głęboki, a jak pogadać, to nie bardzo jest gdzie zajrzeć.
No ja też nie. I to trzymanie się tezy, że „nie geniusze” idą na klawesyn… Trzymając się polskiej szkoły – a Władysław Kłosiewicz? Genialny i sam chciał. A dużo wcześniej Elżbieta Chojnacka? Też genialna i też sama chciała (powiedziała kiedyś, że dźwięk fortepianu odbiera jako „tłusty” – bardzo mnie to ubawiło, sama tak nie uważam, ale jestem w stanie to zrozumieć).
Łajza – moje było do Beaty.
foma – u mnie chyba jest trochę inny system. Spamy też zatrzymują się w poczekalni i kasuję je ręcznie.
jakby nie było, ważne że doszło. proszę o pokasowanie rozsianych ozdóbek, wezwań, złorzeczeń, przypuszczeń i sposobów na Łotra. wszak o poważnych sprawach rozmawiamy i tylko to rozwadnia obrady Dywanowego Kolegium, nad którym, niczym Wezyr, unosi się… 😉
Ale jednak jakoś trudno wyobrazić sobie Elżbietę Chojnacką, która rusza na barykady, by walczyć z tym „obrzydlistwem” – tłustym brzmieniem fortepianu i wyzywa wszystkich wielkich pianistów od [wersja łagodna] „nie geniuszy” 😆 I o tę wcale nie subtelną różnicę chodzi… Ja akurat nie darzę specjalnym uczuciem brzmienia fortepianu, ale i co z tego? Nie chadzam na recitale i tyle. A i nie wykluczam, że mi się kiedyś odmieni… Ani trochę mi to też nie odbiera przyjemności czytania relacji PK czy 60jerzego z koncertów czy recitali fortepianowych 🙂
No właśnie 🙂
Podpisuję się pod fomą, miękka jestem.
Bardzo smutna wiadomość:
zmarł twórca Harmonia Mundi, Bernard Coutez.
http://www.gramophone.co.uk/classical-music-news/bernard-coutaz-founder-of-harmonia-mundi-has-died
Sorry, literówka – Bernard Coutaz. PK, proszę poprawić bo wstyd zostawić.
Istotnie, też sobie nie wyobrażam Elżbiety Chojnackiej na barykadzie. 🙂 Chociaż poza barykadą i w nieco bardziej cywilizowanej formie dawała upust, nie przeciw fortepianom, a przeciw tym wszystkim beztalenciom grającym na klawesynach i innych lutniach w sposób, jak to ujęła, archeologiczny.
Jako tępy, prymitywny jak klawicyterium i nieprzejednany zwolennik tego zboczeństwa, zadałem sobie trochę trudu i znalazłem nagrania pani Chojnackiej sprzed wielu lat, kiedy się jeszcze tak nie brzydziła, czy też nie wiedziała, że wypada się brzydzić. Nie przebrnąłem przez wszystkie, prawdę mówiąc przebrnąłem tylko przez Fandango Solera. Klawesyn brzmiał okropnie, to prawda, widocznie za Gomułki trudno było o porządny instrument, ale czy embargiem obłożone też były nuty i podręczniki? Inaczej sobie nie mogę wytłumaczyć grania z jakiegoś smutnego wyciągu dla szkół stopnia I, który obok tekstu źródłowego nawet nie leżał, bez śladu ozdobnika. Nie będę się rozwijał przez szacunek dla merytoryzmu, w każdym razie to nic przeciw pani Chojnackiej osobiście, a przeciw postawie „nie wiem, nie znam się, wszyscy jesteście gópi”.
haneczko, dziękuję. ale to nie z miętkości propozycja. bo ręczne dopuszczanie to kłopot w sumie. to w imię merytoryzmu, plus marchewkowy kij…
To Fandango Solera było jedynym chyba utworem z muzyki dawnej, do którego po latach czasem wracała, żeby efektownie skontrastować repertuar. A to nagranie zapewne bardzo stare i wtedy rzeczywiście porządnych nut nie było, dominowały ruskie pirackie (często z błędami), no i PWM, wtedy jeszcze niespecjalnie uniwersalny, a dobre zachodnie, jeśli w ogóle się pokazywały na rynku, były drogie.
Właśnie sobie zdałam sprawę z tego, że opisuję raczej czasy Gierka, bo to wtedy studiowałam 😆 A za Gomułki na pewno było dużo gorzej.
Ja też zawsze jestem za daniem jeszcze jednej szansy.
Ale nie w nieskończoność. 😎
Sportowi komentatorzy też cieszą się Chopinem (pkt 4) 😆
Choć rzeczywiście, jak ktoś gdzieś zwrócił uwagę, można by zaznaczać, czy to, co jest wystawione, to oryginał czy duplikat.
Poni Owcarkowa, ftóro z niejednego muzealnego pieca chleb jadła, pedziała mi, ze w tyk muzeumak to w ogóle najcynściej som duplikaty. Casem nawet piknie podniscone, coby wyglądały na nadgryzione zębem casu 😀
No tak, to prawda, ale parę oryginałów podobno tam jest 😉
A najpikniej było – jak mi poni Owcarkowa zbocowała – kie roz na jednom wystawe plastycy wyryktowali makiete groduw Biskupinie. A dlo śpasu – do środka tyk biskupińskik chałupek powstawiali mini-telewizorki. No i wystawe otwarto, powpuscano zwiedzającyk, dzieci pozirały i od rozu wołały: „O! Telewizor! W tej chałupie jest telewizor”, na co „mądrzy” dorośli od rozu poucali swoje pociechy: „Co ty godos, sietniocku! To na pewno musi być jakiesi prasłowiańskie narzędzie!” 😀
O! Łajznęło-minęło sie nom, Poni Dorotecko 😀
Umknęło mi, więc teraz zapytam 🙂
Vesper, czy my się znamy z „tamtego” forum?
Nie sądzę, Wielki Wodzu. Jeśli jest to forum, które mam na myśli, to rozejrzałam się tam, posiedziałam nawet chwilę, ale wykwity grafomana wystarczyły, żeby się ani razu nie odezwać. Są miejsca emanujące pozytywną, życzliwą atmosferą (jak to właśnie) i takie, które nie zachęcają do odwiedzin.
No bardzo mi miło doprawdy, ale aż ciekawam, co to za forum – czy było poświęcone muzyce dawnej?
No tak. To był psychiatryk, nawet kiedyś mi naubliżali od faszystów 🙂
Brrr… 😯
A podobno muzyka łagodzi obyczaje… ale Arystoteles stwierdził to wiele wieków temu 😉
Nie, Pani Kierowniczko, o muzyce ogólnie. Pomysł był dobry, ale specyficzna moderacja załatwiła sprawę. Był dział „muzyka klasyczna” i złaziły się tam różne szumowiny, przy których nasz dzisiejszy kolega jest angielskim lordem. A wszystko zakończył grafoman z Koszalina, równy geniuszem Mozartowi. Nawet opery pisze, sk…ubany 😯
Nie jestem pijany, tylko moje odpowiedzi odnoszą się odpowiednio do przedostatnich postów 8)
To się u nas nazywa Łajza Minęli, w skrócie Łajza 🙂
Aż tak? 😯 To zadziwiające, jak dużo agresji panuje na forach poświęconych muzyce. Niby tej agresji wszędzie jest pełno, ale muzyka podobno łagodzi obyczaje.
Pani Kierowniczko, pozwoli Pani, że nie będę linkować forum, które wywarło na mnie tak niemiłe wrażenie. Ktoś tam się jeszcze udziela, dyskutuje, czyli w jakiś sposób ci ludzie się ze sobą dogadują. Mogliby sie poczuć urażeni, że posłużyli jako przykład nieżyczliwej przestrzeni w wirtualnym świecie.
Teraz jestem pewna, że to jest właśnie to forum, Wielki Wodzu 😆 Intuicja mnie nie zawiodła.
Tak, klasyczna Łajza z PK na temat muzyki, która łagodzi obyczaje 🙂
Pewien muzyk mi powiedział,że muzyka łagodzi obyczaje,z tym,że nie dotyczy to samych muzyków…
Pojechało dzisiaj po bandzie!Sikorski wysiada!
A i tak wszyscy wolą…
http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/chopin-przegral-z-kretesem-z-m-jak-milosc
Ale mam i sympatyczniejszą wiadomość, tyle że tylko dla wielbicieli Chopka:
http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/nowy-kanal-internetowy-zet-chopin
No tak. A my wymrzemy jak dinozaury 🙁
Jedyna pociecha, że inni też wymrą 😈
No to powyższym optymistycznym akcentem pożegnam się dziś ze zgromadzeniem 😉 Do łóżeczka! Dobranoc 🙂
Chopek vs Cichopek, do przerwy 0:1
Nic dodać, nic ująć 😆 😥
foma 😆 😆 😆
Iiii tam, ona jest bez szans. Chopek się nie przeterminuje ani nie przedawni. No, może ewentualnie wyjść z mody, ale czy warto przejmować się modą 🙂
Też tak sądzę, że bez szans: Przecież Cichopek nie ma swojego muzeum 😉
Beato, ciii… Bo się jeszcze weźmie i pod Chopka podłączy. 😉
Wystarczy, że dyskretnie zgubi Ci
Nawet gubić nie musi. Wystarczy, że gdzieś dyskretnie, na boczku przerobi na mianownik i już nie będzie Ci, tylko Ty, Chopek! 😯
Przestańcie,bo mam mroczki ze śmiechu!
Pytanie: czy jeśli nie ma pobutki, to wolno spać tak dłgo, aż się pobutka pojawi?
Po drugie wcale mi nie do śmiechu.
Po trzecie:kultura musi być świadomie elitarna.Powiedział Witkacy.
Po czwarte:co szerokie,to płytkie
Musimy się jakoś pocieszać!
Chętnie bym pospała,ale lecę do ukochanej piły tarczowej.Cześć!
No dobra… Pobutkaaaa!!!!!!
No właśnie – gdzie jest PAK? 😯
Pewnie i jego cóś dopadło… 🙁
Może Żaba, może Grypa, kto wie …
Ale za to Hoko sobie przypomniał, że ma tytuł Budzika 😉
Tyko że PAK budzi delikatnie, czasem Bachem, czasem Milesem, a Hoko jak nie huknie „pooobuuutkaaaa” to aż w uszach dzwoni. Wolałabym już chyba spać dalej 🙄
No, ale PAK robi to o piątej, a Hoko o dziesiątej… coś za coś 😆
Logika Pani Kierowniczki jest trudna do obejścia, ale ja się nie dam tak łatwo przekonać. O piątej to sie jeszcze można obrócić na drugi bok, a o dziesiątej pozostaje już jednak z bólem wstać.
Ja jestem pragmatyk, pobutki pro forma to nie w moim stylu 😆
http://www.youtube.com/watch?v=5o1G0GSiNQM
I znowu będę robił za Salomona. A dlaczego nie ma być dwóch budzików? PAK (jak wróci do formy) o zwykłej porze, dla skowronków, a Hoko (z drobnym przesunięciem, tak gdzieś na 11.00) dla sów?
Co to, Dywanu na dwóch budzików nie stać?!
Wczoraj też nie było pobutki.
Ja nie wstaję, choruję. 🙁
mnie też katarzyn dopadł, chyba jakaś epidemia 🙂
Bo teraz powietrze morowe. Cieplej się zrobiło, czapki z głów i kataryusz gotowy. Wolę wyglądać jak Gould jeszcze przez chwilę, ale nie zachorować (choć zimowe buty już schowałem, bo miałem dość).
mt7 – Lekarstwo już prawie gotowe! Wysyłam jutro najpóźniej.
A ja zimowe buty jak najbardziej. I chyba jednak założę coś na głowę, czego nienawidzę 👿
Właśnie wcięło mi odpowiedź, hy hy.
A ja tylko o kapturze chciałem powiedzieć zamiast czpaki ewentualnie.
Prawda, epidemia jakaś. Mnie też dopadło, choć zazwyczaj nie dopada i nawet przy minus 15 chodzę bez czapki.
Dobrze, pszepana, będzie kaptur. A lekarstwo, hmmm… 😉
Chustą można się opatulić też. Taką wzorzystą…
Tak, opatulę się takim wzorzystym szalem 😀
Gostek, gdzie TY masz to cieplej? Sypie i mrozi. Znowu traktory na doły, kaptur na górę, łapawice na grabiejące. Nie lubię sie opatulać
Ja mówię względnie cieplej w stosunku do 3 tygodnie temu. Nie mówię „ciepło”.
Wczoraj na pod wieczór przystanku też mnie przechłodziło…
e, skowronki już są na polach 🙂
ale nie latają, bo im łapki do ziemi przymarzły… 🙄
foma, nie siej defetyzmu 🙂 latają i śpiewają. i słonko świeci – u mnie przynajmniej 🙂
trzeba siać…
na początku marca? najpierw musi obeschnąć…
NIektóre trzeba siać na początku marca.
Pomidory na ten przykład i insze zielone.
Na defetyzm zawsze jest dobra pora do siania.
Mokre też dobre, zależy czym podlewane. 😀
Atmosfera jest bardzo ważna. Nieraz zaglądałem na jakieś blogi i fora internetowe. Dziwiłem się, komu może sprawiać przyjemność bawienia się w ten sposób. Nie pamiętam, jak trafiłem do Pana Adamczewskiego. Była tam jeszcze wtedy Helena i parę innych osób, które potem wyemigrowały stamtąd. Urzekły mnie 2 rzeczy: osoby, które miały coś do powiedzenia i kultura. Potem było trochę awantur i w rezultacie blog na tym sposo stracił. nadal jest świetny, ale paru nieobecnych osób bardzo mi szkoda. A awantury zaczęły się od utraty manier przez pare osób.
Na Dywan trafiłem z tamtego bloga. Kliknąłem na Dorotę z Sąsiedztwa i już tu byłem. Nie dziwię się, że sporo osób bywa na obu, bo i tu i tam jest bardzo ciekawie i kulturalnie. Po tamtych doświadczeniach zgadzam sie, że trzeba dmuchać nawet na letnie, bo ani się człeku obejrzysz i zobaczysz gruzy. Z drugiej strony nie wiadomo, czy ktoś, kto pisze niegrzecznie, jest chamem czy tylko przywykł do innych blogów, gdzie chamstwo obowiązuje.
Buuu… dawno śniegu nie było 🙁
I wiatru 🙁
Słoneczko, i owszem, było, jak wychodziłam (i ośmieliło mnie), ale schowało się i tyle je widzieli…
Stanisławie, to ostatnie zdanie mnie trochę zdziwiło. To znaczy, że jak człowiek wchodzi do sieci, to ma się a priori spodziewać chamstwa, a na wszelki wypadek może sam je wprowadzać? 😯
Oczywiste mi się wydaje, że jak się do kogoś przychodzi, to pewnych dobrych obyczajów powinien przestrzegać. I takiego działania „na wszelki wypadek”, bo chamstwo jest na innych blogach, nie mogę usprawiedliwić.
No, jęknęłam, ponarzekałam, i znów słoneczko świeci 🙂
Myślę, że chamstwo nie tyle obowiązuje, co jest tak rozpowszechnione, że zdecydowana reakcja nań dziwi (i prowadzi do spirali agresji etc.), no bo przecież to norma.
Jedynym moim pomysłem byłoby kazać udowodnić słuszność głoszonych tu tez, do oceny przez gremium.
Ja bym poszła jeszcze dalej. Owo rozpowszechnienie agresywności spowodowało już niemałe straty charakterologiczne. Zmniejszyło np. podatność na krytykę i umiejętność spojrzenia z dystansu. Ja mam rację, więc JA MAM RACJĘ, i innych racji się nie dopuszcza. Ktoś ci mówi, że nie masz racji, albo że coś zrobiłeś nie tak? No to jest idiotą. Itp.
Po raz kolejny stwierdzam, że jesteśmy stowarzyszeniem dinozaurów… 🙁
No, dinozaury parędziesiąt milionów lat pętały się po tym łez padole, więc może nie jest tak źle. „Człowieki” zlazły z baobabów kilkanaście tysięcy lat temu zaledwie.
To może i my troszeczkę się jeszcze poszlajamy 😉
Nie było mnie długo. Oczywiście, że chcemy mieć do czynienia z osobami kulturalnymi, ale, niestety, jak sie popatrzy na różne fora internetowe, to trolowskie chamstwo panoszy sie okrutnie. Dlatego zakładam możliwość, że osoba, która nie zna jeszcze wyjątkowości tego bloga, na wszelki wypadek zaczyna po chamsku, choć z natury chamem nie jest.
No to właśnie moje domniemanie, choć może od innej strony.
Poza tym czasami widzę chęć sprowokowania zasidziałego towarzystwa i zastanawiam się, czy to nie była taka chęć prowokacji.
Gostku, już zapakowałam i zaadresowałam, ale wyślę jutro, bo jeszcze bardzo źle się czuję.
Wrzuciłam też 26.02. 🙂
Ja mam jescze taki problem z osobami nie używającymi polskich znaków i mylących/zjadających litery, że często nie wiem o czym piszą.
Widzę, że ktoś się pieni, nie do końca rozumiem osochodzi, ale nie mam chęci sylabizować i rozgryzać.
Chyba zgodziłabym się z Gostkiem, że to była próba prowokacji, ino nieudolnym polskim językiem napisana.
Nie tyle nieudolnym językiem, co prowokacja na chama. Takę prowokację „z czółka” od razu widać.
Mi też się zdarza prowokować, ale cały fun polega na subtelności…
Mille grazie za materiały. Ja DVD obrobię dziś wieczorem i zgram, wyślę…. yyy kiedy dotrę na pocztę.
Poczta to jest wrogie terytorium.
Dlatego omijam dużym łukiem.
U mnie nawet nie takie wrogie. Tylko ja niegdy nie wiem ile znaczków nalepić, więc wolę podreptać, a nie mam daleko
Usiluje bez powodzenia odpalic Chopin Zet 😛
Czy ktoś próbował, przypadkiem?
Ja wczoraj. Grało normalnie.
Zaraz zobaczę.
Godtek,
gra, tylko w wyskakującym okienku.
Musisz mu pozwolić skiknąć.
http://www.radiozet.pl/externals/online-player/kanal_chopin.html
Okienko jest, tylko wokół dużego guziczka jeździ ten czerwony szlaczek, a dźxwięku nie ma. To nie problem zablokowanego okienka.
Dobra, jak w ogóle gra, znaczy że gdzieś indziej kot pogrzebany.
Gra jak byk 🙂
Pospałam sobie półtorej godziny 😯
Z tym pisaniem bez polskich znaków i bez interpunkcji to z kolei jest skażenie esemesami. I niestety też im dalej, tym gorzej – chyba prawie wszyscy młodzi już tak piszą. Tzn. poza esemesami tak, jak w esemesch 🙁
Szkoda, że w tym radiu nie piszą, z jakiego roku jest dane nagranie…
znaczy, że jak czasem piszę bez ogonków i kreseczek, to jestem młody? 🙄
a że długie przebywanie w zaprzyjaźnionej blogosferze skutkuje nadwrażliwością na słowo i ton, to chyba trzeba zacząć pisać w nagłówkach i stopce w komentarzu, żeby potem jacyś prawnicytelewizjipolskiej nie ciągali po sądach za narażenie ich klientów na różne takie
No, to oczywiście były pewne uogólnienia 😉 Znany nam tutaj rysberlin też pisze zwykle bez polskich znaków i bez interpunkcji – a, hm, nalezy do pokolenia wiecznie mlodego (podobnie jak ja) 😉 Niektórzy już tak mają.
To pięknie: być zdeklarowanym, wiecznie młodym dinozaurem.
Mówić po polsku, pisać po polsku, używać normalnej gramatyki (wszystko to z licencją na poczucie humoru), nie nienawidzieć!
Piszę się na to bardzo!
Czy wyrosną nam od tego ogony?
😆
Pies Bobik już go ma 😉
Ja nawet kiedyś próbowałam też się przyznać do ogona 😆
szkoda, że w tym radiu nie piszą
taaa, a w gazetach nie grają, w książkach nie tańczą, a z kranu nie leje się malbec…
O, to to, zwłaszcza to ostatnie! 😀
Dzisiaj Jerzy jest na Traviacie.
Akurat słuchałam w Dwójce, jaki to udany spektakl był, zwłaszcza drugi akt.
Gdyby tam nie było gołego podestu z desek i piaskownicy udającej basen, to byłby to sper akt.
Pięknie śpiewali.
Ciekawe, co Jerzy powie.
wpisałam się w innym miejscu:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/?p=465#comment-60941
Pani Dorotko, Pani usunie jeden wpis.
Coś mi poptaszkowało się. 🙁
W domu gra jak ta lala.
Z tym rokiem to nie przesadzajcie, drodzy dywaniarze. Jak na takie źródło, informacje o utworze są wyczerpujące 😉
To ja przesadzam 😉
rano siali, wieczorem przesadzają, a jutro w południe przetwory zaczną robić…
Uj, strasznie mnie ciągnie. Coś bym już przesadziła, ale podłoże zmarznięte na fest 🙁
Rok nagrania nie jest podany, ale rok pianisty owszem 🙄
Co do chamstwa – trochę mnie zastanawia teza, że ktoś może z natury nie być chamem, ale na wszelki wypadek zachowuje się po chamsku, bo taka panuje konwencja na forach. Zawsze mi się wydawało, że kulturalny człowiek nawet nie bardzo potrafi zachować się po chamsku, nawet gdyby uznał, że jest ku temu potrzeba. W drugą stronę to nawet działa – cham potrafi się czasem kulturalnie odezwać, jeśli znajdzie się w otoczeniu ludzi kulturalnych (choć słoma z butów i tak w końcu wyjdzie). Dlatego koncepcja prowokacji chamskiej w tonie, czynionej przez człowieka z kindersztubą wydaje mi cokolwiek niewiarygodna. Ale może grzeszę zbyt silną wiarą w człowieka oraz przewagę kultury nad naturą 🙂
Ja podobnie. Dlatego tak mnie zdziwiło stwierdzenie Stanisława. Zwłaszcza, że przecież on sam jest urodzonym dżentelmenem i wręcz trudno sobie go wyobrazić w innej roli 😯
Wrzuciłam nowy wpis 🙂
Kol. Ockham i ja zgadzamy się z powyższym 8)
😀
Siódemeczka donosi 😆 (a propos 19:04)
Dobry wieczór,
ja się tylko zamelduję, że wyjechałem z domu chłodną (ale mimo wszystko) wiosną, natomiast wróciłem już zimą – a minęło raptem paręnaście godzin. Jednakowoż (pomimo pewnych ambiwalencji) warto było jechać. Zdecydowanie. Idę po mleko, ciacho i do łóżka.
Co się dzieje z PAK-iem!
Serdecznie witam
…i cieszę się,że Pani Dorota ma swój blog osobisty (pierwsze kontakty na blogu D.Passenta) Dwa długie lata dochodziłam do siebie po przeżytych tragediach osobistych.Najlepszą terapią była, jest muzyka. Kontakt z Filharmonią Wrocławską „Niemiecka baśniowość i słowiański romantyzm”,(przy okazji jubileusz 75-lecia T.Strugały) był momentem przełomowym i terapeutycznym, a młody pianista Jan Lisiecki – objawieniem…
Cieszę się z różnych wskazówek blogowiczów podających linki do stron z muzyką poważną, to tak jakbyście podawali mi najbardziej wskazane dla mojego zdrowia lekarstwa….
Dobrze, że jesteście, mam nadzieję, że szybko się przestawię na ten lekki,bezpretensjonalny styl wypowiedzi…
halszka31 – też witam serdecznie, pamiętam z dawniejszych czasów i cieszę się z powrotu 🙂
No dobrze, wy tu gadu-gadu, a ja bym chciała się dowiedzieć co Szanowna Koleżanka uważa o recitalu Bronfmana na którym była, bom widziała, ale nie mogłam przepytać, bo była zajęta towarzysko.
Mój komentarz jeden: pożałowania godna sytuacja, gdzie jeden z wybitnych pianistów gra do w połowie pustej sali w dodatku kameralnej Filharmonii, bo bilety „się nie sprzedały”. Na szczęście skończyło się standing ovation na otarcie łez.
Żałosne w mieście które startuje do tytułu „kulturalnej stolicy Europy”. Już słyszałam też Mullovą i Kremera grających dla w połowie pustej sali.
Jesteśmy kulturalni – inaczej.
Zaciekawiły mnie humoreski Widmanna, aczkolwiek niektóre wydały mi się jak na humoreski przydługawe.
Przy okazji chciałam Ci pogratulować fotki tytułowej z rembrandtowską aluzją. Pas mal.
EŁ
Tu było trochę o Bronfmanie, Pani Ewo:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/?p=470#comment-61040
Dziękuję bardzo, mt7.