Monkiewicz działa wbrew prawu

Wrócę znów do tematu umowy, jaką zawarł Monkiewicz 29 kwietnia br. z TiFC. Otóż po pierwsze zawarł ją w ogóle prawem kaduka, bo rozporządził pieniędzmi podatnika (i to na 30 lat!) bez wiedzy ministerstwa – bez konsultacji z departamentem prawnym, bez poinformowania departamentu ekonomicznego. Oba zostały poinformowane ex post, protestowały i sporządzono z tego notatkę służbową dla ministra Zdrojewskiego. A MINISTER NIC. Aha, jedna osoba związana z ministerstwem wiedziała i patronowała umowie, jak już wiemy – Jacek Weksler. To, jak widać, okazało się dla ministra rozstrzygające.

Przypominam, że chopinalia dotąd znajdowały się w depozycie NIFC (tj. w Muzeum Chopina) bezpłatnie, o czym pisałam tutaj i co było zawarte w owym, też jako takie kuriozalnym, porozumieniu z 2005 r.; o chopinaliach jest tutaj. Samo porozumienie nie jest tu zresztą podstawowym dokumentem, lecz są nimi umowy notarialne zawarte na jego skutek. Mimo to minister Zdrojewski (za poduszczeniem byłego ministra Dąbrowskiego) myślał o tym, żeby zbiory po prostu od TiFC odkupić dla świętego spokoju. Negocjacje trwały. Tymczasem Monkiewicz wywrócił wszystko i lekką rączką podarował TiFC nasze 15 mln zł za bezdurno, bo prawo własności ma nadal pozostać przy towarzystwie i po tych 30 latach, na które opiewa umowa. 

Potwierdził mi to (i sumę) ustnie, jak już wspominałam, Zenon Butkiewicz, dyrektor departamentu instytucji narodowych. Ale żeby dziennikarze czy prawnicy przy tym nie gmerali, Monkiewicz wysmażył we wrześniu aneks do umowy, utajniający ją. Otóż jest on pod każdym względem bezprawny.

Monkiewicz powołuje się na art. 5 ust. 2 ustawy o dostępie do informacji publicznej, głoszący, że „Prawo do informacji publicznej podlega ograniczeniu ze względu na prywatność osoby fizycznej lub tajemnicę przedsiębiorcy”. Ale NIFC nie jest żadnym przedsiębiorcą! NIFC jest instytucją kultury prowadzącą działalność kulturalną, jego przedmiot działania ustalony jest ustawą o ochronie dziedzictwa Chopina z 2001 r.; tu warto jeszcze szczególnie zaznaczyć, że obowiązkiem NIFC wedle art. 5 pkt 1 tej ustawy jest ochrona dziedzictwa Chopina, a to, co jest zawarte w art. 3 nie może być rozumiane jako działalność gospodarcza. A art. 3 pkt. 2 ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej potwierdza dodatkowo, że to, co robi NIFC, nie jest działalnością gospodarczą.

Co ciekawe: przyjrzyjmy się jeszcze art. 1 ust. 1 oraz art. 3 ust. 1 tej ostatniej umowy. Wynika z niego, że i TiFC nie może traktować dysponowania chopinaliami jako działalności gospodarczej! No i oczywiście w tym zakresie także nie jest przedsiębiorcą. Zatem podstawa prawna, na jaką powołuje się Monkiewicz w aneksie do umowy z TiFC, jest całkowicie bezzasadna z obu stron, których dotyczy umowa.

Wbijmy jeszcze ostatni gwóźdź do tej trumny: według art. 35 ustawy o finansach publicznych klauzule umowne dotyczące wyłączenia jawności ze względu na tajemnicę przedsiębiorstwa w umowach zawieranych przez jednostki sektora finansów publicznych uważa się za niezastrzeżone, a art. 33 głosi wręcz, krótko i węzłowato, że gospodarka finansami publicznymi jest jawna! Tak więc Monkiewicz łamie aż cztery ustawy: o dostępie do informacji publicznej, o finansach publicznych, o prowadzeniu działalności kulturalnej, no i oczywiście o ochronie dziedzictwa Chopina – nie mówiąc już o Konstytucji RP (art. 61).

Dodam w tej chwili tylko, że w tej kwestii została niedawno zgłoszona do ministra Zdrojewskiego skarga.