Tadam!
Pierwszy poważny jubileusz właśnie się zaczyna! Bo to już pięć lat temu zaczęłam moje tu zapiski. Szybko stały się naszymi wspólnymi zapiskami (z osób, które odezwały się pod pierwszym wpisem z siedem pojawia się do dziś), a z czasem zmieniły się w miejsce, które musiało zostać nazwane. A że wcześniej ja otrzymałam tu tytuł Pani Kierowniczki (od fomy, jeśli dobrze pamiętam), to oczywiście musiał to być Dywanik, bo gdzie kierownictwo wzywa? Jak Dywanik, to i Frędzelki – i tak sobie wszyscy razem na tym latającym sprzęcie (bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że to nie jest zwykły banalny dywan) fruwamy po świecie muzyki.
Gdzie to myśmy już nie fruwali! Poza wieloma wspaniałymi krainami dźwiękowymi – w różne inne dziwne strony: i w kryminalną, i w wampiryczną, i w operowo-narodową – długo by wymieniać. Bywało swawolnie i merytorycznie. A w ostatnim roku nawet bojowo – ze skutkiem (NIFC) lub bez (Chór Polskiego Radia)…
Teraz znowu przykra sprawa Warszawskiej Opery Kameralnej. Jak rozwiązać ten węzeł gordyjski i znaleźć złoty środek między PORZĄDNĄ racjonalizacją zatrudnienia a zachowaniem samej instytucji i zapewnieniem jej poziomu artystycznego? Wielki żal byłby, gdyby upadła ostatecznie. Na razie zaczynają się muzyczne akcje. Nie będę niestety w Warszawie w sobotę, a tego dnia, a raczej tego wieczoru odbędzie się spontaniczna i darmowa Noc z Mozartem – tutaj dokładny program i obsada. Polecam! A 29 maja przed ministerstwem kultury artyści WOK zamierzają wykonać Requiem Mozarta. Jest już też rozkład jazdy Festiwalu Mozartowskiego – kto wie, czy nie ostatniego?
Żeby nie skończyć tego wpisu tak smutno, to jeszcze coś na temat tego blogu. Otóż pojawił się ze strony pokazującego się tu czasem i znanego niektórym Piotra K. pomysł, żeby go wydać. Ja mam trochę mieszane uczucia, bo oczywiście musiałyby to być same wpisy, a mnie się wydaje, że czasem ważniejsze rzeczy dzieją się w komentarzach, a poza tym czy w ogóle jest sens drukować coś, co i tak wisi w sieci i można do tego w każdej chwili zajrzeć (jeśli oczywiście jest się w zasięgu)? Ale i on, i różne inne osoby przekonują mnie, że jest sens. A jak Wy myślicie?
PS. Rano wylatuję do Nadrenii-Westfalii – będę się odzywać.
Komentarze
Jako mający tylko połowę stażu oddaję pierwszeństwo godniejszym. 😎
Pobutka.
Szczęśliwej podróży, Pani Kierowniczko 🙂
Postaramy się nie naśmiecić na Dywanie okruchami urodzinowego tortu 😉
http://www.youtube.com/watch?v=gFJAtIR3KCw
Come, ye Sons of Art, come away,
Tune all your voices and instruments play
To celebrate this triumphant day!
🙂
Dziekuje za te 5 lat. Mnie te lata nauczyly pokory i ostroznosci w wypowiadaniu sie na temat muzyki. Ciekawi mnie jaki procent „Liebhaber” takich jak ja wypowiada sie na tym blogu.
Niech nam żyje i rozkwita Światłe Kierownictwo, a Dywan niech się rozpościera coraz piękniej i dowcipniej przez kolejnych 95 lat.
No to już chyba musiałby ktoś po mnie go przejąć 😆
Melduję się już z Düsseldorfu. Kameralny, przyjemny hotelik, a darmowy internet hula aż miło. Teraz chwila odpoczynku, za trzy kwadranse zaczynam program wycieczki 🙂
Pogoda jak drut, Bobik chyba zadowolony wreszcie – ma tak być przez najbliższych kilka dni 😀
Wcześniej było dużo o Gouldzie. Mam w pokoju w pracy wielbiciala pianisty. Słucha na przemian Wariacji z 1955/56 i 1981/82. Nie uważa tych późniejszych za dużo lepsze, choć nie neguje większej dojrzałości. Ten mój kolega słuch ma znakomity. Myślałem, że pochodzi ze Śląska, bo opowiadając dowcip o śląskiej orkiestrze parafialnej z chórem tak wspaniale oddawał gwarę śląską w paru odcieniach naleciałościowych, śląską niemczyznę i śląską polszczyznę, wszystko na przemian. Okazuje się, że Gdynianin od urodzenia z dłuższymi pobytami w USA (liceum), Kuwejcie i Anglii (praca jako kierownik budowy).
Gratuluję! Mamy Jubileusz!!!
mam pytanie czy Manon Massneta była kiedyś wystawiona w Polsce…?
Hm, p. Kański pewnie by wiedział. Ja nie wiem i nie mam tu pomocy naukowych 🙁
Zbieram się do wyjścia. Ale nie będę miała pretensji, jeśli rozkręcicie imprezkę beze mnie – potem tylko się włączę… 😀
Anna Filimowska-Wolfinger na III Konkursie Wokalistyki Operowej śpiewała Je marche/Obéissons quand leur voix appelle. Ale to nie było wystawienie opery.
Myślę, że po transmisjach z Met wystawią gdzieś w Polsce.
Wiele pieknych miast. Kolonia, Akwizgran, Bonn, Moguncja choćby. Można pomiędzy nimi Renem, co o tej porze roku całkiem przyjemne. Z Kolonii do Bonn można tramwajem. W innych dużych miastach też można znaleźć coś ładnego. Jakoś tak samorządy myślą o pięknie jako o czymś pożądanym. Dlaczego u nas jest inaczej, nie wiem.
Polska premiera ‚Manon’ miała miejsce w Warszawie. Było to 7 kwietnia 1888. Dyrygował Adam Münchheimer, który otrzymał od Masseneta partyturę z dedykacją (wszystko za ‚Tysiąc i jedną operą’).
a po Wojnie?
Widzę, że Dusseldorf, może nie aż tak piękny. Parę kościołów Muzeum Goethego i targi mody. Miasto pamiętne dla mnie ze względów rodzinnych.
Więdzej danych. Jak donosi „Prawda”, tygodnik polityczny, społeczny i literacki z 14 kwietnia (26 marca) 1888 roku na str. 11 w dziale Kronika bieżąca: Opera. Masseneta Manon Lescaut została wystawiona w Teatrze Wielkim.
Informacja Opera. znalazła się pomiędzy Z Missouri a Pożary, przy czym Z Missouri dotyczyło wybuchu w kopalni. Można mniemać, że premiera Manon miała też coś z katastrofy, ale mam nadzieję, że nie artystycznej.
Wybaczcie, ale jako ekonomista nie mogę się powstrzymać od przepisania ważnej informacji z Kroniki bieżącej:
Wyzysk. Z powodu przerwania ruchu na drodze Terespolskiej, handlarze – monopoliści podnieśli cenę wołów stepowych o 12 rs. na sztuce. Tymczasem partye wołów nie były wstrzymane, lecz przez Kowel przybyły na czas do Warszawy.
Wiem, że przeginam, ale teraz znalazłem coś na temat dywanowy:
W Żytomierzu teatr wystawił po rusku „Halkę” z powodzeniem.
W Monte-Carlo w ciągu roku ubiegłego 49 osób pozbawiło się życia wskutek strat poniesionych w grach hazardowych.
Konkurs. Warszawska „Lutnia” ogłosiła konkurs na utwór chórowy w formie pieśni. Termin nadsyłania partyturek upływa z d. 13 kwietnia.
Można wydać bloga z komentarzami – linki do fajnych kotów będą 🙂
http://3.bp.blogspot.com/_LbEOZqOqjYs/TMYMz6TPz0I/AAAAAAAASGg/T4h4V9Am_zU/s1600/Audrey+Hepburn+Cat.jpg
Z okazji Takiego Jubileuszu na wspomnienia mi się zebrało… To ja sobie pozwolę na osobisty rys historyczny, zakończony jednakowoż aktualnym apelem. 🙂
Truchtał kiedyś pies szparko przez medialne chaszcze,
wtem coś zoczył i szczeknął: na to się połaszczę!
Dobrze mi tutaj pachnie, wstępnie więc założę,
że paszetówki kryje się tu tajne złoże,
a ponadto źródełko circenses et panem.
Wskoczył wszystkimi łapy na to coś nieznane,
nie sprawdzając przesadnie, która łapa myta,
siadł, a tu Kierowniczka ozwie się doń: witam!
rozbrykanyś coś, gościu, ogon ci się majda,
widać, że dzikie hopki to dla ciebie frajda,
lecz my zwierzynę lubim, zostań więc i kropka –
pozwolimy ci hasać w okolicy Chopka.
Ucieszył się niezmiernie szczeniak na te słowa,
a że jeszcze wędliny kawał zafasował
i po brzuchu fachowe, sprawne posmyranie,
nie namyślał się długo – został na Dywanie
i wśród Frędzelków gnieździ się już roczek czwarty.
A teraz chyba pora, żeby zacząć party
i śpiewać, żeby w oczach aż stanęły świczki:
bumtadam, bumtarara, zdrowie Kierowniczki! 😀
Po wojnie? Nie wiem, po wojnie chyba było z Massenetem ciężko. (Nie tylko u nas…)
Zdrowie Kierowniczki! 😀 To znamienne, że Kierownictwo w dzień jubileuszu gdzieś lata, zamiast pić statecznie i stacjonarnie. 😉 To ja sobie z okazji jubileuszu urządzę mały domowy koncert, zamiast wcześniej planowanego dużego prasowania. 😛 Kupiłam w sobotę dziesięciopak Horowitza. 😀
https://lh5.googleusercontent.com/-GRBpfjKGcbw/THkHlsb51_I/AAAAAAAABss/zPcgk1PA8Ag/s640/DSC_1504.jpg
🙂
https://lh4.googleusercontent.com/-b4zfdCGvdgg/TIFT6bb1lYI/AAAAAAAAB-U/ym7wYHlrYSU/s900/rose.jpg
🙂 🙂
https://lh3.googleusercontent.com/-fbEiSSYqeCI/TLDJq_pHhaI/AAAAAAAACMw/C-DymYJzixU/s1000/DSCF6694-Bearbeitet.jpg
🙂 🙂 🙂
glosno, kwiatowo i ciastkowo
zyczenia na kolejne lata Pani Kierowniczko 😀
Korzystając z przywileju młodości (bom tu najmłodszy stażem współblogowicz) pozwolę sobie wygłosić kilka słów adresu jubileuszowego i powiedzieć, co mi w duszy gra.
Obchodzący dziś 5-lecie blog muzyczny Pani Szwarcman jest najciekawszą gazetą muzyczną życia muzycznego nie tylko Polski. Wielka to zasługa Pani Szwarcman, godna pozazdroszczenia niespożyta Jej energia i umiejętność oraz mobilność przemieszczania się pomiędzy nie rzadko odległymi w przestrzeni, a dziejącymi się niemal w tym samym czasie wydarzeniami muzycznymi (są tacy, co podejrzewają o korzystanie z wehikułu czasu) , chęć dzielenia się na gorąco swymi opiniami (często już późną nocą po kolejnym koncercie, spektaklu). Wszystko to sprawia, że blog tętni życiem muzycznym.
Dodając do tego siłę komentarzy merytorystów gazeta ta stała się jednocześnie Wielką Encyklopedią Muzyki i dokumentem codziennego życia kulturalnego lat XXI wieku.
Nieśmiało proponuję uczczenie Jubileuszu koncertem i równie nieśmiało chciałbym go otworzyć uwerturą do opery „Moc przeznaczenia”
http://www.youtube.com/watch?v=GHk1RmPzA5E&feature=fvwp&NR=1
Nieśmiało zauważę, że nic a nic mnie nie dziwi tożsamość dyrygenta. 😛
Mnie też – na tym Jubileuszowym Koncercie 5-lecia blogu powinni wystąpić najwybitniejsi. 😀
🙄 Czym on dyryguje? Zapałką? Czy wykałaczką?
Dołączam do wiwatów, toastów, życzeń i świętowania 🙂 Krótko tutaj jestem, ale bywam często, podczytuję, podsłuchuję i dużo się uczę, za co dziękuję Kierownictwu i wszystkim Dywanowiczom.
Wykałaczką.
Wszystkiego najlepszego! Plurimos annos!
http://www.youtube.com/watch?v=HeSIKyM3o0k
(Już kiedyś było, no ale…)
Ze względu na oszczędności czynione kosztem kultury Koncert Jubileuszowy nie jest transmitowany w całości, ale myślę, że Pani Szwarcman będzie miło słyszeć ten fragment Koncertu:
http://www.youtube.com/watch?v=hXPFwvIU78M&feature=fvwp&NR=1
Kochani, bardzo wam dziękuję za wszelkie miłe słowa 😀 Już intensywny dzień minął i mogę świętować z wami 😉 Zrobiłam sobie właśnie podkład piwny, żeby nie było. Bo w hotelu co prawda mam butelkę, ale dla Bobika (nie wiem jeszcze, czy Bobiki będą to lubiły). Poprzestanę więc na wodzie, ale niemniej szczerze… 😀
To ja Pani Kierowniczce pomacham z wielką życzliwością na okoliczność okoliczności :). Wydziergała kawał solidnej, potrzebnej roboty.
Głównie dziergała, ale jak trzeba było, to i trzepnęła 🙂
Z wieści aktualnych – Zimerman odwołał majowe koncerty we Włoszech i Hiszpanii – przyczyny zdrowotne. Czerwcowe (z Hagenami) dalej aktualne. Piszę to, bo red. Sułek w Dwójce wspominał w tym tygodniu o oczekiwaniu na koncerty KZ – nie podając tej istotnej informacji.
A we Wiedniu otwarto pierwszą kocią kawiarnię – Boże, jakie tam egzemplarze włóczą się, wylegują, rządzą wszystkim i wszędzie. A biznes się kręci, kręci, kręci. Przy okazji jest to – ze względu na śpiącą część lokatorów – baaardzo spokojne miejsce.
PS: Nie mogę nie pomachać tym, których dzięki PK poznałem i wszystkim cichutko czytającym.
Macham i ja 60jerzyczkowi 🙂
I wszystkim czytającym głośno i cicho również ❗
Kocie kawiarnie to japoński wynalazek. Sympatyczny.
No i życzymy KZ szybkiego powrotu do zdrowia!
Pani Kierowniczce składam „wyrazy” i „podziękowania”. 😀
A nawet coś tam przed chwilą odśpiewałam!
Odezwałam się na Dywanie -z pewną nieśmiałością – 2 lata temu z haczykiem. I ta nieśmiałość została we mnie. Ale czytam WSZYSTKO, słucham WSZYSTKIEGO! 😀
Odśpiewanie odnotowane 😀 Choć niestety nieusłyszane, ale może kiedyś…
A śpiewanie to rzeczywiście wielka przyjemność.
Wszystkiego najlepszego Pani Kierowniczko! Proszę przyjąć podziękowania za codzienną dawkę pasjonującej lektury. Życzę wiele pomyślności i zdrowia. 🙂
PK
wysłałem maila.
Kawiarnia wiedeńska należy oczywiście do… Japonki. Po trzech latach przekonywania urzędników magistrackich przekonała ich, że od kota ichniejszy sanepid nie dostanie kota. Ale że ona nie dostała przy tym kota…
Dzięki 😀
Ja też się przyłączam do chóru wdzięcznych frędzelków.
Tak wiele zawdzięczam Kierownictwu i bywalcom, że nie umiem tego nazwać w krótkich słowach.
Wypijam właśnie toast i bardzo, bardzo dziękuję za całokształt. 🙂
Ja tu bylem chyba (albo moja Stata) od bodaj pierwszego wpisu, a nawet jeszcze wczesniej – czyli kiedy goscinny wpis Pani Kierowniczki pojawil sie pod wizytowka Daniela Pssenta.
I powiem tak. Dobry bylby to blog gdyby ne bylo tyle o muzyce 👿 .A skoro juz ma byc o muzyce, to poprosze Lady Gage i takie tam kawalki.
Na szczescie mozna czasami odwrocic uwage zebranych od Merytoryzmu i polatac troche po Dywanie ganiajac pileczke pingpongowa. A jeszcze jak wpadnie Bobik, to juz calkiem bezpiecznie mozna dokazywac.
Oczywiscie staram sie podciagac pod poziom i wiem, ze jesli bede odpowiednio dyskretnie wypowiadal sie o Muzyce, uzywajac takich slow jak „faktura”, to nikt mnie za ogon tu nie wytarga.
Wiec zycze Pani Kierowniczce jeszcze wielu lat w naszym zacnym gronie. I wiecej Lady Gagi poprosze. 😈
Na razie zdjęcia z dnia dzisiejszego 😉
https://picasaweb.google.com/110943463575579253179/DuesseldorfMaj2012Czwartek#
Teraz już mogę, z końca kolejki, a że w gębie słaby jestem, to powiem tylko tyle: podłączyłem się o dwa lata za późno i tego już nie nadrobię. Mało jest takich normalnych miejsc z normalnymi ludźmi, chociaż niektórzy potrafią zdenerwować mnie przynajmniej tak, ja ja ich. 🙂
Zdrowie nieustające Pani Kierowniczki 😎
Nieustające zdrowie Frędzelków, bez których to miejsce nie byłoby takie, jakie jest 😀
Aż zajrzałam do historii, kiedy odważyłam się odezwać.
Nawet dosyć szybko 02. 06.2007. przy trzecim wpisie.
To nie znaczy, że miałam coś istotnego do powiedzenia, ale świadczy o przyjaznej aurze Dywanika.
A merytoryzm! Nie mam słów. Ile to taki gamoń entuzjasta dowiedział się i nasłuchał.
Sama sobie zazdroszczę.
To bardzo się cieszę.
Tylko dlaczego jak entuzjasta, to gamoń? Nie zgodziłabym się 😀
I tym optymistycznym stwierdzeniem mówię wam dobranoc. Rano trzeba wstać. Jeszcze raz wszystkim wielkie dzięki.
W sprawie wydania drukiem wpisów chyba jestem marnym entuzjastą.
Z dwóch powodów.
Pierwszy, że są gorącym komentarzem do czegoś, co aktualnie się dzieje, więc w książce stracą ten walor aktualnych emocji – chyba że rodzaj pamiętnika.
Drugi, że jakoś mnie trochę razi, wielokrotne wykorzystywanie tekstów i zaangażowań.
Ktoś gdzieś się udziela, wygłasza jakąś prelekcję, później ukazuje się ona drukiem tu i tam. Później zbierze się to w formę książki, a później…
Niby rozumiem, ale jakoś mi to zakłóca czystość intencji.
Z trzeciej strony jest powszechną praktyką wydawanie zbiorów felietonów, esejów itp., które też odnoszą się do jakiś bieżących problemów.
To nie już nie wiem, chyba za, a nawet przeciw. 😆
Ja mam podobnie, więc najlepiej się wstrzymajmy, a potem gorliwie poprzemy zwycięską opcję. 😛
Zaganiany jestem, ale jeszcze jednego wiwatu na cześć Kierowniczki i Dywanika nie daruję. 🙂
Butelkę na pewno polubię. Ja w ogóle przyjaźnie się do butelek odnoszę. 😉
klakier
24 maja o godz. 21:29
Wykałaczką.
A w przerwach w zębach dłubie? 😯 😆
@Dorota Szwarcman 0:29
A ja szczególnie jeszcze chcę podziękować za wszelkie zdjęcia z miejsc okołomuzycznych. Zawsze oglądam i to wiele razy. Jak się tak naoglądam, to później mam coraz głębsze przekonanie, że też tam byłam 😉 😀
Jak się naprawdę wybiorę kiedyś do Paryża na przykład, wezmę cały plik zamiast przewodnika turystycznego, ot, co!
No, nie, nie wolno pisać komentarzy przed piątą rano!
Przepraszam za przekręcenie nazwiska i proszę o poprawienie.
Pobutka.
Tańczymy tango od rana?
Nie mam nic przeciwko 😉
Sto lat, sto lat, niech żyje naaaaaaaam!
To się nazywa poprawiny od rana 😆
Pani Kierowniczce za dotychczasowe 5 lat 🙂
i z okrzykiem ” jeszcze, jeszcze..” 😀
@Kot Mordechaj 0:27
A może zamiast Lady Gagi porządne metalowe „mocne uderzenie”? http://natropie.onet.pl/crimestory/zzyciawziete/przyszly-minister-nie-dziekuje-wole-grac,1,5140500,artykul.html
Interesujący gość :-),podobno rzeczywiście dobry perkusista.
Jak to nigdy nie wiadomo,co komu w duszy gra 😉
A echo odpowiedziało Tadeuszowi psim głosem: nieeeech żyyyyjeee naaaaaam!!! 😆
Sto piętnaście do stu dwudziestu. Oby frędzle się nie powystrzępiały… 🙂
Gdyby Pani Kierowniczka zaczęła ciut wcześniej, to pewien jestem, że frędzelkami byliby: Karol II Łysy i Karol Otyły i Ludwik II Jąkała 🙂
Wszystkiego najlepszego i stu lat dywanikowania 🙂
I jeszcze sto lat, sto lat.
Zdjęcia fajne widziałem. PK z Dusseldorfu. Ponownie pytam, dlaczego im chce się chcieć dbać o to, aby przestrzeń publiczna była ładna lub chociaż pozytywnie ciekawa.
bo to Niemce są i ktoś im kazał sprzątać 😛
Żeby wszystkie Dywanowe psy nie czuły się poszkodowane – pies też potrafi wejść na…
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=qh2ejxq7hlA
Stanisław
25 maja o godz. 11:19
Ot problem. Jakoś innym udaje się nie tworzyć śmietnika w przestrzeni.
U nas na Mazowszu prowincja – szkoda gadać, a Warszawa – jeszcze bardziej.
Podobno nikt nic nie może. Nawet zlikwidować bazaru przy stadionie, bo to prywatny teren i właściciel może robić co chce.
@zeen 11:16
hmm…ale już taki Fryderyk II zwany Wielkim,chociaż zaborca, musowo by się na Dywan załapał ;-), w końcu zasługi dla muzyki na fifulki położył znaczne,bo to i pisał i grał i zamawiał 🙂
https://www.preussen.de/shop/content/152700
A nawet i libretto operowe popełnił (do „Montezumy” Grauna,o ile mię pamięć nie myli),co dywanikowym librecistom czyni go jeszcze bliższym…
Troche spóźnione 😳 ale baaaardzo, baaaardzo serdeczne gratulacje i najlepsze życzenia na przyszłość. Bliską i dalszą 😆
No tak, ja wcale nie dlatego, że tu sami specjalnej troski, to Gostek mnie natchnął wspomnieniem o wystrzępionych frędzelkach, co od razu mi się z Karolem Łysym skojarzyło, bo otaczał się ludźmi kultury, filozofami, pisarzami, poetami, będąc sam jak ten dywan z fredzelkami 😉
Fryderyk II ? Jasne, ze by się załapał 🙂
@Stanisław 11:19
Ano właśnie 🙁 Niech sobie będzie byle jak,ale niech mi nikt mojego świętego prawa własności ani mojego suwerennego gustu (choćby najgorszego) nie ogranicza,to w końcu nasz własny śmietnik i wara innym od niego 🙁 Zaśmiecają przestrzeń i biedni i bogaci (ci drudzy zdecydowanie bardziej,egzemplum słynne hotele zbudowane przez pewnego bezkarnego jegomościa w kilku miejscowościach turystycznych). Próby narzucenia jakiegokolwiek ładu przestrzennego nieuchronnie kończą się konfliktem,bo nie otake Polske… A potem, zdumieni i przerażeni, możemy podsumować to podtytułem sąsiedzkiego blogu „Dlaczego w Polsce jest tak brzydko?!”
Ale to zbyt minorowo zabrzmiało , jak na tak uroczysty dzień.
Zdrowie Pani Kierowniczki i Dywanika po raz kolejny,niechaj gwiazdka pomyślności nigdy nie zagaśnie 🙂 🙂 🙂
Stanisławie,jeśli plany przyjazdowe do Wrocławia nie uległy zmianie,to w Operze Wrocławskiej oprócz „Króla Rogera” polecam także (jeśli czas pozwoli ) „Legendy o Maryi” Martinu, piękny muzycznie i wizualnie spektakl w kooprodukcji z Narodnim Divadlem- cztery apokryfy o cudach Matki Boskiej jak z ludowych obrazków na szkle… Naprawdę warto,bo rzecz bardzo udana,a grywana rzadko.
Maj dwudziesty czwarty roku pamiętnego
wrył się komu w pamięć, jak nie był lebiegą.
Otworzył podwoje Dywan wirtualny,
który się okazał bardzo muzykalny.
Rzondzi na nim twardo Pani Kierowniczka,
goni muzycznego po świecie króliczka.
Goni z Lotaryngii przez Lądek do Śląska
z plecaczka wystaje trąba jerychońska.
Czasem na Dywanie słychać głośne jęki
i nic w tym dziwnego: przecież to też dźwięki.
Z dźwięków się układa muzyczne pejzaże
jak z jęków to zrobić, Gostek nam pokaże.
Wyduszanie dźwięków z kota to dla Hoko
przy jego geniuszu koko euro spoko.
Kto jest śpiochem wielkim niechaj nie ma złudzeń,
że go PAK o piątej nad ranem nie zbudzi.
Hrabia Merytoryzm bryluje wśród gości
zostawia po sobie obgryzione kości
wtedy wpada Bobik z wilczym apetytem
kości wnet pożera i rymuje przy tym.
Na Dywanie innych gości jest bez liku,
wszyscy maja wnętrze raczej bez owsików.
Dywan z frędzelkami ale bez silniczka,
zamiast Dywan latać, lata Kierowniczka
😆
Grają 31.05.(czwartek) 🙂
http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/315753,legenda-o-maryi-basn-urzekajaca-prostota-zdjecia,1,3,id,t,sm,sg.html#galeria-material
A ja dziś wieczorem posłucham Kocicy Julianny 🙂
Dzień po, ale bardzo serdecznie, kolejnych zalatanych pięciolatek życzy frędzelek 🙂
Kierowniczka tak lata, że w ogóle nie wiadomo, w którą stronę to zdrowie pić. 😉
Czekam, kiedy się odezwie z hotelu, bo wtedy przynajmniej będę miał pewność, że na wschód ode mnie. 🙂
Już jestem, piesku, i pierwsze, co zrobiłam, to odpowiedziałam na maila.
Na telefon raczej nie ma co liczyć – to mały hotelik i o tej porze nikt na recepcji nie siedzi.
I wszystkim życzącym dziękuję i macham czule 😀
No to otwieram okienko na wschodnią stronę iiii – niech jej gwiazdka pomyślności… 😆
Rzutem na taśmę wrzuciłam nowy wpis, zdjęcia – i padam.
Na Twoim dywanie czas leci wspaniale. Gratuluję Dorotko jubileuszu i życzę dopisania zera za piątką. Uściski
Dzięki, Michale 🙂
Dorotko, nawet nie wiesz, jaką mam przyjemność czytania Twoich tekstów i jak jestem szczęśliwy, że mogę Cię znać. Choć lata chyba nie było czasu, by pogadać, wciąż tylko w rozmaitych „fuajach” kiwania do siebie rękami, wymiana usmiechów, albo trzy zdania. Ściskam Cię bardzo serdecznie 🙂