Tadam!

Pierwszy poważny jubileusz właśnie się zaczyna! Bo to już pięć lat temu zaczęłam moje tu zapiski. Szybko stały się naszymi wspólnymi zapiskami (z osób, które odezwały się pod pierwszym wpisem z siedem pojawia się do dziś), a z czasem zmieniły się w miejsce, które musiało zostać nazwane. A że wcześniej ja otrzymałam tu tytuł Pani Kierowniczki (od fomy, jeśli dobrze pamiętam), to oczywiście musiał to być Dywanik, bo gdzie kierownictwo wzywa? Jak Dywanik, to i Frędzelki – i tak sobie wszyscy razem na tym latającym sprzęcie (bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że to nie jest zwykły banalny dywan) fruwamy po świecie muzyki.

Gdzie to myśmy już nie fruwali! Poza wieloma wspaniałymi krainami dźwiękowymi – w różne inne dziwne strony: i w kryminalną, i w wampiryczną, i w operowo-narodową – długo by wymieniać. Bywało swawolnie i merytorycznie. A w ostatnim roku nawet bojowo – ze skutkiem (NIFC) lub bez (Chór Polskiego Radia)…

Teraz znowu przykra sprawa Warszawskiej Opery Kameralnej. Jak rozwiązać ten węzeł gordyjski i znaleźć złoty środek między PORZĄDNĄ racjonalizacją zatrudnienia a zachowaniem samej instytucji i zapewnieniem jej poziomu artystycznego? Wielki żal byłby, gdyby upadła ostatecznie. Na razie zaczynają się muzyczne akcje. Nie będę niestety w Warszawie w sobotę, a tego dnia, a raczej tego wieczoru odbędzie się spontaniczna i darmowa Noc z Mozartem – tutaj dokładny program i obsada. Polecam! A 29 maja przed ministerstwem kultury artyści WOK zamierzają wykonać Requiem Mozarta. Jest już też rozkład jazdy Festiwalu Mozartowskiego – kto wie, czy nie ostatniego?

Żeby nie skończyć tego wpisu tak smutno, to jeszcze coś na temat tego blogu. Otóż pojawił się ze strony pokazującego się tu czasem i znanego niektórym Piotra K. pomysł, żeby go wydać. Ja mam trochę mieszane uczucia, bo oczywiście musiałyby to być same wpisy, a mnie się wydaje, że czasem ważniejsze rzeczy dzieją się w komentarzach, a poza tym czy w ogóle jest sens drukować coś, co i tak wisi w sieci i można do tego w każdej chwili zajrzeć (jeśli oczywiście jest się w zasięgu)? Ale i on, i różne inne osoby przekonują mnie, że jest sens. A jak Wy myślicie?

PS. Rano wylatuję do Nadrenii-Westfalii – będę się odzywać.