Orkiestry wracają?
Nie dziwię się, że i same zespoły, i już chyba trochę my mamy dosyć orkiestrowych domówek w kratkach zoomu. Nieśmiało pojawiają się więc występy na żywo.
Dziś, 1 maja, Filharmonicy Berlińscy mieli grać swój tradycyjny rocznicowy Koncert Europejski (1 maja obchodzą swoje urodziny, w tym roku 138) w Tel Awiwie – od 1991 r. co roku występują w innym mieście (w Polsce tego zaszczytu dostąpił w 1999 r. Kraków, dyrygował wtedy Bernard Haitink, solistami byli Christine Schäfer i Emanuel Ax). Izraelski występ zaplanowali z okazji 75-lecia wyzwolenia Auschwitz. Cóż, pech – nie nadrobią tego w przyszłym roku, nawet jeśli uda się do tej pory całkowicie opanować pandemię, ponieważ przyszłoroczny koncert jest już zaplanowany w Barcelonie.
Co więc można było zrobić? Po prostu wystąpić u siebie, ale w daleko zmniejszonym składzie. W każdym utworze po kilkanaście osób (do 15), bez maseczek, ale siedzących w przepisowych dwumetrowych odstępach. No i oczywiście na pustej sali.
Program siłą rzeczy musiał składać się z dzieł raczej kameralnych albo opracowań. Pierwsze trzy utwory na orkiestrę smyczkową wprawiały w nastrój raczej przygnębiający, co zresztą odbijało się na twarzy dyrygenta. Dopiero rozświetlił się w wykonanej na koniec IV Symfonii Mahlera, w kameralnym opracowaniu Erwina Steina. Akurat ta symfonia świetnie się do tego nadaje, ponieważ sama w sobie jest lekka, ma cienką fakturę, nie ma w niej wielkich wykrzykników, tylko dobry humor, choć też czasem chimeryczny. Ale ogólnie jest to najpogodniejsza z Mahlerowskich symfonii. Opracowanie zrobione z wyczuciem: flet, klarnet, obój, kwintet smyczkowy, dwa fortepiany, fisharmonia, dwa zestawy perkusyjne i kotły. A w finale wdzięcznie zaśpiewała sopranową partię Christiane Karg. Całego koncertu można posłuchać tutaj.
Urodziny obchodziła też dziś NDR Radiophilharmonie Orchester – jubileusz 70-lecia. I też miało być hucznie, tymczasem trzeba było w radiowym gmachu w Hannoverze bardzo się ograniczyć. Tym składom jeszcze dalej było do orkiestry, ale też potraktowano rzecz raczej jako ciąg laurek dla zespołu, więc były też po prostu występy solowe, m.in. Larsa Vogta i Sharon Kam. Największy skład muzyków to była piątka w Kwintecie „Pstrąg” Schuberta oraz kwartet plus Igor Levit w koncercie Mozarta – nie wiem, po co był im jeszcze dyrygent (Andrew Manze). Można to wszystko obejrzeć tutaj.
I wreszcie rzecz sprzed kilku dni, która naprawdę robi wrażenie: w pustej, pięknej sali praskiego Rudolfinum muzycy Czeskiej Filharmonii dali koncert charytatywny na rzecz seniorów. Przez cały czas transmisji telewizyjnej można było deklarować wpłaty i naprawdę budujące, jak to działało. Ale co do muzyków: wystąpili wszyscy w eleganckich czarnych maseczkach; znajdowali się za to bliżej siebie niż muzycy niemieccy. Na przemian grał z przyorganowego chóru nad sceną zespół waltorni, a ze sceny – Praska Orkiestra Kameralna; dyrygowali Jakub Hrůša i Václav Luks. Intrygujące było obserwować, jak dęciaki mogą dmuchać w swoje instrumenty będąc w maseczkach; wszystko wyjaśniło się przy obserwacji grających na fletach prostych w IV Koncercie brandenburskim Bacha: po prostu mieli oni pośrodku tych maseczek dziurę rozpinaną suwakiem. Ciekawostka też, że i roztrąby miały swoje „maseczki” – zarówno w przypadku waltorni, jak (odpowiednio mniejsze) fletów prostych. Słuchając słownego komentarza po czesku co i raz się uśmiechałam, ale i tak muszę powiedzieć, że mnie bracia Czesi wzruszyli. Cały koncert jest tutaj. Zapewne koncerty Praskiej Wiosny będą wyglądać podobnie.
Komentarze
Mam nadzieje ze Berlinczycy nadrobia i bilet da sie wykorzystac, nie musi byc 1 maja…
Życzę wam tego 🙂
Ale kto wie, kiedy normalne koncerty w ogóle wrócą…
Koncert Czeskiej Filharmonii wyglada jak scena z filmu Bergmana…
Taka ciekawostka. https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1954902,1,opozycjo-mow-wspolnym-glosem-apel-wybitnego-pianisty.read
No wreszcie jest. Czekało to na publikację parę dni 😉
Dlaczego Bergmana, lisku?
Bo scena wydala mi sie piekna wizualnie, dramatyczna, surrealistyczna i stanowiaca dialog troche jak z Siodmej pieczeci… Moze przez te czern.
Nie bylo radosnej atmosfery koncertu, mialam raczej wrazenie ze muzycy uczestnicza w powaznej ceremonii, mimo ze usiluja sie usmiechac.
Najbardziej niesamowita była ta wolna część z symfonii Z Nowego Świata.
A zaczeli od modlitwy i skonczyli msza.
Tak, też robiło wrażenie.
Wysłuchałem nie tylko koncertu Berlińczyków, ale także tego co mówił Bundespräsident Steinmeier przed tym koncertem o sztuce i o Europie – jaki cel powinien im przyświecać w tych trudnych czasach
W głowie powstał od razu obraz pewnego kraju obsuwającego się w kierunku śmierdzącego grajdołu z błaznem w roli prezydenta i ministrem kultury, którzy mają teraz szansę, aby się odegrać na ludziach kultury za ich krytyczną opinię o ich rządach.
Nie było nic Pendereckiego mimo, że jest „okazja”. I to chyba jest znak czasu dla polskiej kultury.
A to pozytywnie zaskakujaca aktywność polityczna PA:-) Myślałabym, że lubi jednak stać na neutralnej pozycji i przygladać się. Ale widać i on już nie wytrzymał. Podoba mi się take zmIana postawy.
Tak, miał wielką potrzebę wypowiedzi obywatelskiej. Super.
Pozostając w temacie PA, ale znów muzycznie. Norman Lebrecht omawiając parę dni temu, na swoim blogu, w cyklu Beethovenowskim, wariacje Diabellego, stwierdza, że PA wykonuje je najlepiej ze współczesnych pianistów.
https://slippedisc.com/2020/04/the-devil-had-the-best-diabelli-variations/
A jak ktoś ma wątpliwości:-), to cały czas można posłuchać jeszcze jakiś czas na Arte (jest też wersja niemiecka): https://www.arte.tv/fr/videos/022245-001-A/piotr-anderszewski-joue-les-variations-diabelli-de-beethoven/
i oczywiście na płycie.
Frajdo, Mr Lebrecht pisze dziś to, o czym wielu z nas było przekonanych od dwudziestu lat 🙂 Tak czy inaczej – miło; a w dodatku poniekąd zaświadcza, że również przez dwie dekady, które upłynęły od nagrania, nikt nie zdołał PA dorównać.
W dziedzinie instrumentów historycznych – Staier. No i Schiff na brodmannie też ciekawy.
To już dwadzieścia lat Ścichapęku, no proszę. Nie miałam tej świadomości, co Ty, przez cały ten czas, ale już przez kilkanaście lat na pewno:-)
@60Jerzy
Dziękuję za link do kolejnego wykładu Sir Schiffa z poprzedniego wpisu. Pewnie się powtórzę, ale te wykłady są wyjątkowo interesujące, erudycyjne. Nawet elementy synestezji się znalazły tym razem. A przy tym wyjątkowe poczucie humoru. Te wykłady są też emocjonalnie angażujące. Trudno mi jest po nich przejść do innej czynności. Muszę się, albo wyciszyć, albo to opisać:-)
Ze swojej strony mogę polecić mini serial „Unorthodox”, który opowiada o ortodoksyjnej Żydówce, która ucieka z Williamsburga do Berlina. Tam trafia do grupy przyjaciół-muzyków. Grupa ta wzorowana jest na akademii Barenboim-Said.
O. To ciekawe. Różnie mi opowiadano o tym serialu, pozytywnie i negatywnie też, ale nikt nie powiedział mi o tym ostatnim szczególe 🙂 To może się zainteresuję w końcu…
Tak pisze Wikipedia:
https://en.wikipedia.org/wiki/Barenboim–Said_Akademie (Depiction in popular culture). Nie jest to w serialu jakiś bardzo charakterystyczny sposób przedstawienia, ale na pewno położony jest nacisk na wielokulturowość.
Wybrzydzam na Lebrechta i jego czasem nieznośne plotkarstwo, ale oczywiście zaglądam tam, bo czasem wrzuca ciekawe linki. Tu o sprawie, o której myślę już od dawna, od początku pandemii właśnie, i aż boję się ją poruszyć. Ale przecież to prawda. Może tę wiekową granicę przesunęłabym nawet niżej, w każdym razie chodzi o grupę największego ryzyka.
https://slippedisc.com/2020/05/without-the-over-70s-music-will-die/
A ja trochę w innym temacie, jeśli można. Nadspodziewanie dobra recenzja ostatniej płyty Vikingura:
https://www.newyorker.com/magazine/2020/05/04/vikingur-olafsson-liza-lim-and-a-surge-of-streaming-in-quarantine
Piszę to w świetle krótkiej wymiany zdań między bodaj Gostkiem i Ścichapękiem, która miała tu miejsce niedawno. Ścichapęk napisał wtedy „nie mój człowiek”. W tej płycie też nie mój, ale Glassa jednak bardzo lubię. Natomiast chętnie spróbuję „wytłumaczyć” politykę DG, którą Ścichapęk też kwestionował. Vikingur ma charakter i potrzeba takich Vikingurów, którzy pociągną tych, którzy są równie utalentowani, ale nie wyraziści. Poza tym (będę teraz odrobinę złośliwa, ale tylko odrobinę)
1. dobrze się nazywa
2. pochodzi z interesującego miejsca na świecie i w dodatku cały czas tam mieszka
3. zamieszcza na Instagramie zdjęcia, jak sam układa podłogę w domu, gdyż wszystkie ekipy budowlane są zajęte wznoszeniem hoteli
Ale to na pewno wszystko dlatego, że nigdy do tej pory nie urzekali mnie Pre-Rafaelici, więc Debussy i dalej Vikingur też nie może:-)
A propos wychodzenia orkiestr z domów to nie wiem jak jest w innych polskich instytucjach, ale np. Filharmonia Szczecińska z jednej strony wrzuca swoje archiwalne zasoby do sieci, ale jednocześnie składy kameralne grają przy pustej widowni sali kameralnej koncerty edukacyjne i jest to wrzucane na YT…
Frajdo, może i w szczegółach politykę kwestionowałem, skoro jednak DG ma również na kontrakcie Sokołowa (nb. w maju wychodzi jego nowy album), w czambuł bym jej nie potępiał 😉
A ostatnio bardzo modni Igor L. i Vikingur O. mocno mi się wcześniej narazili: pierwszy dziwnie wyższościowymi wypowiedziami o Chopinie (co wolno Gouldowi…), drugi wykonem ostatniego koncertu Beethovena na Szalonych Dniach. Ponieważ jednak ostatnio Igor przemyślał to i owo (bo tak można chyba zinterpretować wspomniane tu zagranie Scherza cis-moll), a Vikingur znacznie lepiej radzi sobie z Glassem (a miejscami nawet Bachem) niż z tamtą „Cesarką”, dam im jeszcze szansę – ścichapęki zawzięte nie są 😀
Ścichapęku miałam na myśli tylko Twoje kwestionowanie polityki DG odnośnie Vikingura, bynajmniej nie całokształtu. Ale nie będę kontynuować, bo zaraz zbliżymy się niebezpiecznie do mojego krytykowania polityki odnośnie Yuji i blisko o różnicę zdań, czego chciałabym uniknąć. NB, mignął mi gdzieś na YT koncert, gdy Yeol Eum Son ubrana była bardzo podobnie do Yuji. Trzeba się chwytać różnych sposobów, nawet naśladownictwa:-)
Igor, co więcej, napisał nawet, że kiedy słucha Nokturnu Es-dur op. 55 nr 2 w wykonaniu Rubinsteina, to łzy mu stają w oczach 🙂
A teraz napisał, że kończy z koncertami domowymi, bo musi się trochę poduczyć 😉 Jeszcze dziś, jutro dla Gilmore Festival – i milknie na jakiś czas. I tak podziwiam, że starczyło mu repertuaru na ponad 50 codziennych koncertów, tylko parę razy się powtarzał.
No i faktycznie jest oświadczenie. Konkurs Chopinowski przełożony na 2021 r.:
Ze względu na pandemię COVID-19 osiemnasta edycja Konkursu Chopinowskiego została przełożona o rok. Konkurs odbędzie się w dniach 2-23 października 2021 w Filharmonii Narodowej w Warszawie.
Decyzję o przeniesieniu Konkursu podjął minister kultury i dziedzictwa narodowego, prof. Piotr Gliński, w porozumieniu z dyrektorem Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina, dr Arturem Szklenerem. Decyzję poprzedziły konsultacje z resortem zdrowia oraz głównym inspektorem sanitarnym.
„Pragniemy zapewnić wszystkich zainteresowanych, że dokładamy wszelkich starań, aby osiemnasta edycja Konkursu Chopinowskiego była dokładnie taka, jak oczekiwaliśmy, by wpisała się we wspaniałą, budowaną przez dekady tradycję tego wydarzenia. W Narodowym Instytucie Fryderyka Chopina trwają obecnie intensywne prace nad przeniesieniem Konkursu na rok 2021” – mówi dyrektor Artur Szklener.
Lista pianistów dopuszczonych do eliminacji nie ulegnie zmianie, zaś bilety zakupione na przesłuchania konkursowe zachowują ważność.
Szczegółowe informacje dotyczące XVIII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina podamy Państwu 14 maja.
„Pragniemy zapewnić wszystkich zainteresowanych, że dokładamy wszelkich starań, aby osiemnasta edycja Konkursu Chopinowskiego była dokładnie taka, jak oczekiwaliśmy, by wpisała się we wspaniałą, budowaną przez dekady tradycję tego wydarzenia…” Szkoda, że werdykt jury i ostateczna lista dopuszczonych do eliminacji uczestników jakoś tego nie odzwierciedlają. Chyba, że za tradycję konkursu przyjmiemy eliminację wybitnych pianistów już na etapie preselekcji. Tak też można.
To dziwne, przecież według Ministra Zdrowia inny plebiscyt ze względów zdrowotnych może się odbyć tradycyjnie najwcześniej za 2 lata….
Nie dla mnie te przemyśliwania wielkich 👿
Kto wie, czy konkursu też się jeszcze nie przesunie na 2022 😛
No właśnie, też mi się zaraz wyświetliło,że obydwa terminy powinny być kompatybilne…..
Chopin „patriotą był”,ciekawe,co by powiedział? Bo na razie wiemy,co PA….
PK 14:35
To może lepiej, że Igorek nie słuchał w tym nokturnie Friedmana, bo pewnie spłakałby się jak bóbr 😉
Przez Igora na razie spłakały się dziesiątki fanów, bo właśnie odbył się ostatni Hauskonzert. Dwa razy Beethoven, op. 14 nr 2 i op. 90. Można było też się spłakać czytając komentarze. Już się ludzie umawiają, nie chcą stracić kontaktu, bo przeżyli razem coś pięknego. Ciekawe, jak się ta społeczność uchowa.
A z zupełnie innej dziedziny: zawsze chciałam zwiedzić to miejsce, teraz można wirtualnie
https://www.recorridosvirtuales.com/frida_kahlo/museo_frida_kahlo.html
Dzięki za Fridę, kolorowo się zrobiło nocną porą.
No to kolorowych snów 🙂
Ja również dziękuję za Casa Azul ! Wspaniała przygoda.
W 2010 r ( jak ten czas leci …) pojechałam specjalnie do Brukseli na wystawę jej prac. 19 obrazów, jeden ets, 6 rysunków i mnóstwo ludzi.
Karty wejścia sprzedawane były na określoną godzinę. Ale warto było czekać i tam być.
A muzycznie – dobrze, że Igor robi przerwę. Czas jest potrzebny nie tylko na nowy repertuar, ale na wewnętrzne dojrzewanie. Oczywiście było to i dla niego i dla słuchaczy szczególne doświadczenie, ale to musiało oczywiscie się skończyć.
Nie słuchałam codziennie, bo bardzo razi mnie i przeszkadza w słuchaniu ta domowa jakość dźwięku. A po drugie – jego sonaty są „zapędzone” – tego określenia używała moja pierwsza nauczycielka fortepianu. Odnoszę często wrażenie, że niemal upaja się tempem, ale niestety gubi w ten sposób charakter utworu. Ale nie tylko tempo stanowi problem . Używa zbyt wielkich kontrastów dynamicznych. Wszystko jest wtedy przerysowane i niespójne. Oczywiście to ogromny talent, ale musi jeszcze dojrzewać muzycznie. Dlatego ja słucham chętniej Borisa Giltburga. U niego wszystko tworzy całość. Tylko najwięksi artyści potafią ” zasłuchać” . I to ma zawsze Boris. Cudowny dźwięk, ktory używa po mistrzowsku. Płynnie przechodzi z nastroju w nastrój, budując swoją muzyczną opowieść.Dla mnie to poeta fortepianu 🙂 Te pierwsze 8 sonat – to prawdziwe perełki.
Ja rownież czekam na jego nagrania późniejszego Beethovena, ale ponieważ on już w 2013 grał na konkursie w Brukseli sonatę op.90 e -moll ( i to jak !) więc jestem pewna,że każda następna, będzie następnym odkryciem. Dla przypomnienia – wlaśnie wyżej wymieniony op. 90
Boris Giltburg performs Beethoven Sonata No. 27 in E minor, Op. 90
Dzień dobry 🙂 Jedna naprawdę pozytywna rzecz: opady ciągłe. Wreszcie.
Oświadczenie NFM w sprawie Wratislavii:
Szanowni Państwo,
w związku z decyzją rządu o zawieszeniu funkcjonowania teatrów, oper, filharmonii, a także kin i sieci kinowych, w trosce o Państwa bezpieczeństwo, a także z powodu niemożliwości zorganizowania przyjazdu do Wrocławia artystów, w porozumieniu z władzami miasta podjęliśmy decyzję o przełożeniu programu 55. Międzynarodowego Festiwalu Wratislavia Cantans im. A. Markowskiego na rok 2021 z nadzieją, że wszyscy lub większość zaproszonych muzyków będzie mogła wziąć w nim udział. Chcemy jednak, aby festiwal trwał, dlatego pracujemy z Giovannim Antoninim – dyrektorem artystycznym Wratislavii Cantans, nad nową formułą i programem edycji możliwej do zrealizowania jeszcze w tym roku. Odbędzie się ona w dniach 11-13 września 2020. Jeżeli nie uda nam się spotkać z Państwem we wrześniu w salach koncertowych, w co jednak wciąż wierzymy, zaprosimy Państwa na transmisję online. O szczegółach, w tym o zwrotach biletów poinformujemy wkrótce.
Prosimy, by mieli Państwo na względzie, że w tej szczególnej sytuacji czas oczekiwania na kontakt z nami jest wydłużony. Za utrudnienia bardzo przepraszamy i dziękujemy za zrozumienie oraz cierpliwość.
Andrzej Kosendiak
Zespół NFM
Wracając do Fridy: półtora roku temu byłam na pięknej wystawie w Londynie w V&A Museum, pisałam o tym tutaj:
https://szwarcman.blog.polityka.pl/2018/11/04/frida-piekna-w-chorobie/
Nie wiem, czy z powodu tej wystawy, ale wizerunek Fridy stał się w tym czasie i potem szalenie modny. Jeszcze kiedy w zeszłym roku wędrowałam sobie po Portobello Market, widziałam tam skarpetki z Fridą, poduszki z Fridą…
Rozkoszne „Wesele Figara” z 1998 roku z archiwum Met – do obejrzenia tylko dzisiaj (w ramach streamingu Met na czas zamknięcia opery):
https://metoperafree.brightcove.services/?videoId=6152411274001
Cudowne w oglądaniu nawet bez dźwięku. Obsada – Tyrfel, Bartoli, Fleming, Croft, Mentzer – aktorsko cudownie dokazuje – przy tym i stylowo i z naturalnym komizmem.
A za chwilę na BBC 3 Paul Lewis, który będzie grał m.in. Diabellego (nagrane w zeszłym roku).
Miałem bilet na koncert Lewisa z tymi Wariacjami oraz Schubertem w Ostrawie – najpierw przeniesiony z marca na maj, teraz już definitywnie odwołany. To jest chyba nagranie z Wigmor Hall – było już retransmitowane przez Dwójkę jakiś czas temu.
Nie, to jest Royal Festival Hall na South Bank. Może się jeszcze przejaśni, może nie za długo:-)
W maju tego roku miał się odbyć Festiwal Mahlera w Concertgebouw w Amsterdamie, z udzialem największych światowych orkiestr i dyrygentów.
Niestety…
Ale między 8 a 17 maja codziennie będą prezentowane nagrania wszystkich symfonii Mahlera. Będzie wiele streamów umożliwiających słuchanie.
Więc festiwal odbędzie się chociaż w takiej formie.
Poprawka – nie Wigmor Hall tylko Royal Festival Hall, 15 października 2019.
Na FB krąży, ale tu jeszcze nie widzę. No to pobudka!
https://www.youtube.com/watch?v=CEsof-yfnpM&feature=youtu.be&fbclid=IwAR2II0bgJmJfiHLFRdU2rfZUA-RKYG7SXsjsX3uSKQ71VHVquO6Mge5361k
To jest duet kwarantannowy 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=Ur34iWfakhI
Kolejny polski artysta mówi, co myśli:
https://wyborcza.pl/7,75410,25916870,zastanawia-mnie-jak-dlugo-to-potrwa-niepokoi-zagrozenie-ze.html#S.kultura-K.P-B.1-L.1.maly
I kolejny rozkład streamingów 🙂
https://www.musicalamerica.com/news/newsstory.cfm?storyid=45046&categoryid=1&archived=0
Na marginesie Diabellego Wariacji – w Paryżewie w listopadzie po tzw. wakacjach jednego popołudnia zagrają je w sali Filharmonii Paryskiej: o 15.00 A.Staier, a o 17.00 R.Buchbinder. Jest to jakaś forma wariacji.
Linkowany wyżej Orliński pojawi się w tejże sali u Marca Minkowskiego (z LMdL) w Mozartowskim „Mitrydatesie, królu Pontu”. K. Zimerman zagra komplet koncertów Beethovena (z LSO i S.Rattlem) – ale w secie trzydniowym, gdzie muzyka Beethovena będzie dopełniana utworami Hindemitha. Ponadto Trifonow w programie recitali w kolejnym sezonie ma trzy sonaty: 2. Szymanowskiego, 1. Webera i 3. Brahmsa (jest teraz czas na pracę nad lewą ręką…).
Wspomniany recital P.Lewisa jest do odsłuchania przez 30 dni:
https://www.bbc.co.uk/schedules/p00fzl8t/2020/05/05
Zarówno przy pierwszym odsłuchaniu w Dwójce, jak i wczoraj moja reakcja była podobna – zaskoczenie, chwilami zdumienie (nie tego się spodziewałem, ale zaraz po tym pytanie: a czego się spodziewałem…).
O, dzięki, wczoraj nie słuchałam, to sobie odsłucham.
A czy to wszystko powyższe się odbędzie? Diabli wiedzą. Jak wirusik nam przyłoży po raz drugi na jesieni…
J.J. Orliński jak zwykle wymiata, skarpetki (kolejne fajne 🙂 ) i cała stylówa kul, pianista/aranżer super (a konkurencję w temacie ma – dość wspomnieć wdrukowaną w tylu spośród „nas” wersję Marka i Wacka)… — Tylko po co w tym – kameralnym, domowym, uksiążkowionym, udywanowionym – wnętrzu ustawili aż tak nieprawdopodobny pogłos? Dla dodatkowego efektu komicznego? Chyba niepotrzebnie, bo radość bawienia się obu panów „tekstem i kontekstem” tak czy owak jest… byłaby ewidentna… 🙂
O, tu super…
https://www.youtube.com/watch?v=Ur34iWfakhI
No właśnie to podrzuciłam wyżej 🙂
Myślę, że zrobili to dla czystej zabawy. Jak całość.
Kolejna zmiana:
Zarząd Towarzystwa Muzycznego im. Henryka Wieniawskiego informuje, że w związku z pandemią COVID-19 i wynikającą z niej decyzją Narodowego Instytutu im. Fryderyka Chopina oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, konsultujemy z naszymi partnerami organizacyjnymi przełożenie 16. Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. H. Wieniawskiego z października 2021 roku na rok 2022.
Naszym zdaniem zorganizowanie w bezpośrednim sąsiedztwie czasowym dwóch największych międzynarodowych konkursów muzycznych byłoby ze względu na interes melomanów wysoce niewskazane.
O ostatecznym terminie dziennym 16. Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego poinformujemy odrębnie w ciągu najbliższych kilku dni.
60Jerzy, To Świetna wiadomość. Jeżeli Trifonov zaprezentuje nam (odchudzoną przez brak drugoplanowych składników harmonicznych zapisanych w partii lewej ręki 🙂 🙂 🙂 wersję Sonaty Szymanowskiego, być może ten utwór w końcu nabierze lekkości i młodzi adepci klawiatury zaczną po niego sięgać z prawdziwą przyjemnością :).
Z domówki u panów Dębicza i Orlińskiego najbardziej podoba mi się jednak klasyczne piękno:
https://www.youtube.com/watch?v=MoOdi4qQQBU
No i jest nowy layout. Nie będę komentować, bo nie wiem jeszcze, jakie będę miała zdanie na jego temat, gdy się przyzwyczaję. Ale też i specjalnie przyzwyczajać się nie muszę, bo nowy layout całej strony „Polityki” jest kropka w kropkę, jak ten „New Yorkera”. Zatem nie wiem, kto tu kogo papugował:-)
No może trochę przesadziłam, że точка b точкe , ale są te strony do siebie dość podobne. Bardzo ładne zresztą. Eleganckie i czytelne.
A czy przewidziano techniczną możliwość pozostania przy poprzedniej wersji? Bo nowa cosik mi nie pasi 😉
Mnie też nie pasi i właśnie wysłałam rozpaczliwy list do koleżanki. Ale chyba nie przewidziano takiej technicznej możliwości 🙁 Mam nadzieję, że nie przestraszy to was na tyle, byście stąd uciekli?
Nie jest tragicznie. Mi, jako osobie niewidomej o wiele gorzej nawiguje się po nowej stronie Nifcu. Tam (widzę) po prostu jeden wielki sajgon. Byćmoże ładnie wyglądający, ale jednak sajgon:). Do tej nowej szaty da się przyzwyczaić.
A powiedzcie, bo bardzo nalegałam, żeby było dostępne i czytelne archiwum blogu – czy lepiej w formie miesięcy, tak jak teraz, czy w formie kalendarza, jak jest na innych „nowych” blogach? Ja tamtego kalendarza nie chciałam, bo ciężko się w nim szuka dawnych wpisów, ale gdyby go ulepszyć…
Miesiące wydają mi się czytelniejsze, bo rzadko pamięta się daty koncertów, a przecież i wpisy powstawały przecież nie raz w nocy, następnego dnia.
Zdecydowanie miesiące.
Generalnie dla mnie jest to zmiana na gorsze – i w wersji komputerowej, i (a może zwłaszcza) w wersji na smartfon. Po kie licho w wersji mobilnej są tak wielkie okienka na fotki komentujących – to powoduje, że w przypadku większej ilości komentarzy (nawet krótkich) główne zajęcie to nieustające przewijanie ekranu.
Z kolei w wersji komputerowej cała kolumna tekstu jest jedną wielką szaro-czarnością. Nie wiem, dlaczego nie można było nicki komentujących zrobić na czerwono. Przy wyszukiwaniu niektórych komentarzy (a na tym blogu to jest oczywiste, że wraca się nie raz i nie dwa) jest to wielkie ułatwienie. Ale, czy nasze opinie (domyślnie: prośby) mają jakiekolwiek znaczenie. To uwaga, rzecz jasna, nie do PK, tylko do tfurców (nie poprawiać) tej nowości.
Kalendarz – beznadzieja. Pszesz się nawet tytuł wpisu nie wyświetlał po najechaniu na podczerwone… Noale ludzkie paniska – tam akurat zdecydowali się na odrobinę koloru… w morzu tej totalnie się zlewającej ze sobą szarzyzny. Nb, niezdrowej dla oczu – odkąd się zorientujesz, że wzrok sokoli niestety nie na zawsze ci dany…
Jedyny plus to „odzyskanie roku” w komentarzach. Bo żeby musieć jechać na samą górę aby się dowiedzieć, pod jakim rocznikiem ktoś coś zechciał dopisać po latach… ❓
Ale teraz zupełnie psu na budę linki do konkretnego komentarza (także prywatne, archiwalne notatki).
Ech, chyba szkoda czasu i klawiatury, skoro mędrcy i mędrkinie działu internetowego POLITYKI myślą, iż mają za dużo kasy… do rozrzucenia na wątpliwe e-ulepszenia (de facto – ruinę wcześniejszych nastawień, logiki). Ciekawe, ile mieli lat w 2006, gdy wystartowała pierwsza i najlepsza wersja graficzna blogów „P”?
(Tylko dodać „wyświetlalność” cytatów graficznych z kilku popularnych źródeł, co raczej lubią kumaci komentatorzy… A w miejsce coraz-to-gorszych apgrejdów docenić FINANSOWO wartych tego autorów-blogerów POLITYKI… 😈 )
@60jerzy – 😉
A nie mogłoby to archiwum być rozwijalne?
— W 2020 jechać przez 15 lat (okej, trzynaście 🙄 ) razy 12 miesięcy, by dowiedzieć się KTO coś dopisał jako ostatni?!!!!!!!!!!!!!!!
Sorry, ale czy ci młodzi ( tak myślę…) projektanci, to prawdziwi graficy, czy tylko „graficy komputerowi”?
Grafikiem był np.Henryk Tomaszewski.
Bo to zasadnicza różnica…..
Spoko, Pani Kierowniczko…wytrzymamy również powrót do gęsiego pióra…..
Nie bardzo rozumiem, o co chodzi z prywatnymi notatkami? Są w blogrollu linki do pięciu ostatnich wpisów i pięciu ostatnich komentarzy – prosiłam, żeby to zostawić. Archiwa wybłagałam, żeby były łatwo dostępne; w tej chwili są w takiej formie jak najpierw, choć jest to tasiemiec, ale z kalendarza w ogóle nie dało się dostać do tyłu.
Gadam im i gadam, że malutkie literki, że oczy sobie wyślepiamy, ale na razie nic. To chyba, kurcze blade, jakiś ejdżyzm czy jak. Najpierw też były szare literki, ale przecież większe.
Kłopot jest też z tym, że najpierw były trzy szpalty, a teraz są dwie, więc siłą rzeczy jest mniej miejsca na blogrollowe informacje.
Ale już wiem, najnowsze komentarze i najnowsze wpisy powinny być na górze, a cała reszta niżej, bo mniej pilna.
O co chodzi z prywatnymi notatkami? — Ano o komentatorski (i wpisowy) link bezpośrednio do konkretnego komentarza, jak to było od 2006 tu, a jest wciąż na prywatnych wordpressach. Czyli jak sobie ktoś kolekcjonował opisy muzycznych wojaży 60jerzy, to teraz dostanie w najlepszym razie link do góry wpisu, a nie do TEGO KONKRETNEGO tekstu.
Nb, jak się pod trzecim kolejnym wpisem odniósł – WPROST I PRECYZYJNIE – do czyjejś przeszłej opinii, zagadania do niego – teraz tego narzędzia archiwalnego też nie ma. I to jest bardziej wkurzające, niż policzek (przyznajmy… 😉 ) wyeliminowania wizytówek komentatorskich (blogi, strony), bo dotyczy
a) przeszłości: ktoś się starał, edytował, żeby było jak trzeba
b) archiwów: np zapisy przepisów i ich modyfikacji pod blogiem Im. Piotra Adamczewskiego, gdzie zdarza się 300, a nawet i pod 1000 jednostek komentarzowych…
Co do teraźniejszości sprawa jest prosta – nie podoba mi się cały wydźwięk, kierunek zmian, podtekst za nimi stojący; nie podobają mi się szare małe czcionki (ich krój, dodatkowo męczący oczy) w okienku i ze dwie-trzy inne rzeczy — mniej mnie tu będzie przywabiać, zyskam czas, a w sieci (może) nowe miejsca, nowe punkty widzenia… — same korzyści. Ale chodzi o deaktywację publikacyjnego kształtu tego, co już wspólnie zostało stworzone. To jest ten „główny policzek”…
PS, i cóż za rozkoszny wybór (bez-wyborny) — albo nick w formie prawidłowej, za to bez podpiętego podeń blogu, albo cały majuskułą… Czy te wersaliki to wręcz od maja 2007?… 😆 😆 😆
Proszę spojrzeć na wytłuszczony fragment powyżej – cztery słowa; tam naprawdę SĄ spacje… 😆
Zdaje się, że to tylko mój podpis jest majuskułą…
Ale to faktycznie bez sensu. Jak ktoś chce zalinkować do siebie, to może tylko w komentarzu.
Co do tego z 7:07, to nawet nie byłam świadoma tego. To już nie mogę zrobić odnośnika do komentarza z kiedyś tam? Hm.
O, chyba coś przywrócili… (Od czasu sprawdzania blogu P. Adamczewskiego kilka tygodni temu). Kulawo, ale…
Np. wzięłam tekst z ok setką uwag
i konkretny komentarz (basia.n 1 kwietnia 12:29)
https://szwarcman.blog.polityka.pl/2020/03/28/popoludnie-z-fortepianem/#comment-268639
…spada niżej na kolejny, ale okolice są, w razie czego zawsze można załadować jeszcze raz. (Im więcej komciów pod tekstem, a już zwł. z grafiką, np zdjęciami – tym gorzej z precyzją „lądowania” :D)
➡ — zatem z tym byłoby „zwracam honor”… 🙂
No robią pomału. Podrzucam uwagi i poprawiają. Jeszcze mają powiększyć czcionkę w komentarzach, bo błagam ich o to.