Skrowaczewski kameralnie
Obchodzimy w tym roku stulecie urodzin legendarnego dyrygenta (dokładnie minęło 3 października), który, kiedy miał chwile czasu, działał również jako kompozytor.
O ile jednak jako wykonawca działał z wielkimi orkiestrami, to jako kompozytor obok orkiestrowych utworów tworzył wiele dzieł kameralnych. Niektóre z nich powstały na zamówienie, jak te, które usłyszeliśmy dziś na koncercie w Filharmonii Narodowej w wykonaniu znakomitych polskich muzyków-kameralistów. Ci sami plus jeszcze kilkoro innych wydali w firmie DUX dwupłytowy album z dziełami kameralnymi Stanisława Skrowaczewskiego.
Wykonane dziś zostały dwa dzieła, które wypełniają pierwszą z płyt tego albumu: Musica a quattro z 1998 r. i Fantasie per sei powstała o dekadę wcześniej. Program całego koncertu został ułożony w ten sposób, że każde z tych dzieł, będące kulminacją danej części, zostało poprzedzone dwoma krótkimi utworami wprowadzającymi, ze szczególnym uwzględnieniem ukochanego przez Skrowaczewskiego Antona Brucknera. Z tym, że był to oczywiście Bruckner w miniaturowym wymiarze. Na początku koncertu – Abendklänge na skrzypce i fortepian trwające zaledwie dwie minuty – taki jakby urywek, strzęp, ale zarysowujący w tych paru nutach obraz jakiejś nostalgii. Jakub Jakowicz i Aleksandra Świgut przeszli bezpośrednio – a dołączył jeszcze klarnecista Andrzej Ciepliński – do niewiele dłuższego Largo op. 73 Charlesa Ivesa, które ów nostalgiczny nastrój kontynuowało mimo odmiennej stylistyki. Dołączyła altowiolistka Alicja Bator i wiolonczelista Maciej Kułakowski i już bez pianistki zagrali wspomnianą Musica a quattro bohatera koncertu – również momentami kontemplacyjną, ale zróżnicowaną nastrojowo, zawierającą też części szybkie i wirtuozowskie. Została ona napisana dla amerykańskiego Ensemble Capriccio złożonego z członków prowadzonej przez Skrowaczewskiego Minnesota Orchestra, zamówiona z okazji 75. urodzin kompozytora.
W pierwszej części koncertu ze smyczkami grał klarnecista; w drugiej zastąpił go również znakomity oboista – Arkadiusz Krupa. Chyba nie słyszałam tak pięknie zagranego Epitafium Lutosławskiego (tu muszę dodać, że Aleksandra Świgut jest naprawdę świetną kameralistką, nie chowającą się przy tym za współmuzykującymi, co jest dużym plusem). Akcentem brucknerowskim w tej części była transkrypcja popularnego motetu Locus iste (tutaj w formie oryginalnej), dokonana na skrzypce, altówkę, wiolonczelę i kontrabas przez Piotra Szczerbania. Podprowadziła ona do kolejnego dzieła Skrowaczewskiego: Fantasie per sei na obój, skrzypce, altówkę, wiolonczelę, kontrabas i fortepian. O ile sam kompozytor mawiał, że mimo studiów u Nadii Boulanger, która preferowała styl neoklasyczny, sam wolał zawsze tworzyć bardziej romantyczną muzykę, to w przypadku tego dzieła jakiś daleki cień Nadii można usłyszeć w motorycznych, szybkich częściach. Ten utwór powstał dla zespołu The Atlanta Virtuosi, ale nagrał go też wspomniany Ensemble Capriccio (tutaj i tutaj).
Na drugiej płycie albumu nagranego przez polskich muzyków są jeszcze Fantasie per quattro na klarnet, skrzypce, wiolonczelę i fortepian (1984) i Fantasie per tre na flet, obój i wiolonczelę (1992). Warto posłuchać – cały album jest na Spotify.
Komentarze
Dobry wieczór Pani, było nam miło, że spędziła Pani z nami ten wieczór. Dziękujemy za relację z naszego koncertu. To wielka satysfakcja, że najwyraźniej udało się nam przekazać słuchaczom emocje, które muzycy odkrywali w wykonywanych utworach – usłyszeliśmy to w reakcjach melomanów, tłumnie zgromadzonych po koncercie za kulisami. Byliśmy ciekawi czy układ programu koncertu „sprawdzi się”, czy da się, w tym niełatwym przecież repertuarze, zbudować klimat, który słuchaczy wciągnie. Wydaje się, że to się nam udało i ogromnie dziękujemy naszym melomanom za wszystkie dobre słowa i gorący aplauz. Dodam jeszcze, że gratulacje należą się jeszcze, poza wymienionymi przez Panią artystami, znakomitemu katowickiemu kontrabasiście Markowi Romanowskiemu.
Tytułem anegdoty wspomnę jeszcze, że już dzisiaj, przeglądając książeczkę programową koncertu, dowiedzieliśmy się, że wykonaliśmy kompozycje nie Antona, a Johannesa… Brucknera oraz, że Musica a quattro (kompozytor wykorzystał w tym utworze skład kwartetu klarnetowego), według autora notki to: „… trio smyczkowe z gościnnym udziałem fortepianu i klarnetu.” Serdecznie pozdrawiam.
@PK – dzięki za heads up w sprawie płyty 🙂
@PiotrSzczerbań
Żeby jeszcze Richarda Brucknera, ale Johannes to już wyjątkowy afront 😛
Oj tak. Też to zauważyłam i nawet pomyślałam, że o tym wspomnę, ale skupiłam się na muzyce i zapomniałam 😉
A układ programu naprawdę świetny i przemyślany.
Skoro sukces ma wielu ojców, to może autora tej notki by tak po nazwisku? 😛
Bo z moich doświadczeń wynika, że takie rzeczy dawno nie są anegdotami, a normą. Co wcale wesołe nie jest.
Kolega muzykolog niestety, dawniej z Dwójki. Interesuje się bardziej muzyką współczesną, ale to nie usprawiedliwienie. Co gorsza, ktoś, kto przyjmował ten tekst, mógł poprawić, ale wygląda na to, że ta osoba tekstu nie czytała, mając być może zaufanie do autora. A przecież każdemu może zdarzyć się babol. Samo życie.
Myślę, że musiała to być „zemsta” edytora tekstu, a redakcja nie dopatrzyła… Najważniejsze jednak, że Pani Kierowniczka „…skupiła się na muzyce i zapomniała…” Bo przecież po to się tam wszyscy spotkaliśmy – by zapomnieć o różnych „zewnętrzach”. To prawdziwy komplement.
Tak, zapewne to redakcja. Ja dostaję taką notkę i czytam dwa razy, i przecież wiem, że Szymanowski miał na imię Fryderyk, ale jednak to zawsze sprawdzam. Chodzi o to, żeby redagując nie popaść w pychę, bo wiadomo co za nią kroczy. 😎
Albo żeby w ogóle redagować 😉
Dziś i jutro w FN będzie można posłuchać niezwykłego instrumentu zwanego viola organista, a zbudowanego w nawiązaniu do szkiców Leonarda da Vinci. Napisałam kiedyś artykuł o budowniczym i zarazem wykonawcy na tym instrumencie:
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1643864,1,niezwykly-instrument-viola-organista.read
Program koncertu (Ork. FN dyr. Paul Goodwin) ciekawy: https://filharmonia.pl/repertuar/koncert-symfoniczny-697764902
A jutro też w Studiu im. Lutosławskiego ciekawie, ale z zupełnie innej beczki: https://www.studianagran.com.pl/artykul/3255232?title=Orkiestra%20Polskiego%20Radia%20w%20Warszawie
Ten utwór Góreckiego, jeden z ostatnich, jest niesamowity, wręcz mistyczny.