Znane i niespodziane

Royal String Quartet tym razem nie na festiwalu, organizowanym przez siebie czy innych, ale na szeregowym koncercie w FN.

Zwykle na filharmonicznych koncertach kameralnych publiczność jest niewielka – tym razem sala była bardziej wypełniona, choć też było trochę wolnych miejsc. Muzycy uraczyli nas dwoma utworami bardziej znanymi i jednym, który zapewne zabrzmiał tu po raz pierwszy.

Młodzieńczy Kwartet d-moll KV 173 Mozarta został napisany przez zaledwie 17-latka. Kwartet g-moll op. 10 (jedyny zresztą) Debussy’ego jest dziełem 31-latka. Ale obaj mieli w momencie tworzenia tej muzyki swoje najważniejsze dzieła przed sobą. Jednak oba dzieła są dojrzałe i reprezentują charakterystyczny dla kompozytorów język. U Mozarta zaskakuje – choć nie do końca, bo wiadomo, że studiował fugi Bacha i chętnie sam nawiązujące do tego kompozytora utwory pisał – finał kwartetu, który jest właśnie fugą o temacie opartym na skali chromatycznej, tworzącej atmosferę niepokoju. Choć jeszcze bardziej niepokojąca od niego jest owa II część napisanego w zbliżonym czasie Kwartetu F-dur KV 168, którą zespół wykonał na bis na swoim grudniowym występie w Studiu im. Lutosławskiego.

U Debussy’ego nie zaskakuje nic – muzyka bardzo estetyczna, łagodna, wszystkie części oparte na tym samym temacie. RSQ wykonał oba utwory perfekcyjnie.

Były one zarazem ramami dla niezwykle ciekawej kompozycji, której, przyznam, wcześniej nie słyszałam – III Kwartetu smyczkowego Rueda Langgaarda. Ten duński twórca znany mi był głównie z symfonii, których napisał aż 16. To porządnie napisana muzyka, głównie neoromantyczna, ale też momentami wybiegająca poza epokę, jak w Muzyce sfer. Dziś wykonany kwartet jest nieco eklektyczny, ale w bardzo oryginalny i pełen finezji sposób. Taki trochę postmodernizm. Można go posłuchać tutaj, tutaj i tutaj. Finezyjnie i z wdziękiem zagrał go też RSQ – takiego właśnie wykonania ten utwór wymaga.

Piękny był też bis: Wyrzundzaj się dziwce moje, jedna z chóralnych Pieśni kurpiowskich Szymanowskiego. RSQ opracowało ich ponoć więcej.