Wisława z Nowego Jorku
Wisława pisana z ł, Tomasz Stańko z „n” w nazwisku na nowym, dwupłytowym albumie ECM. Jak wypadło zestawienie naszego trębacza z trójką nowojorskich muzyków? Bardzo naturalnie – wszyscy fantastycznie się nawzajem rozumieją i uzupełniają. Płyta z nowojorczykami, nagrana tamże, jest uniwersalna, jest po prostu piękna.
Z tymi muzykami Stańko gra już od pewnego czasu. Jeszcze na Jazzowej Jesieni 2011 wystąpił z basistą Thomasem Morganem i perkusistą Geraldem Cleaverem, którzy wówczas występowali jako dwie trzecie Craig Taborn Trio i którymi już wtedy ogromnie się zachwycał; pianistą też, ale ten jest zbyt zajęty. Sekcja rytmiczna jednak weszła ze Stańką w ścisłą współpracę. O ile wówczas, jak wspominałam, współmuzykujący z trębaczem byli jeszcze początkowo dość nieśmiali, to dziś ta nieśmiałość absolutnie się już ulotniła. Nie jest co prawda tak awangardowo jak w triu Taborna, ale nie miało przecież tak być. Miał być styl Stańkowy, w końcu kompozycje wszystkie są jego, ale naznaczony osobistą indywidualnością i muzykalnością każdego z grających. Na fortepianie w tym składzie gra David Virelles, młody pianista urodzony na Kubie, także niezwykły: choć bardzo subtelny, jego obecność od razu się zauważa, obecność nieagresywną, dostosowującą się, parę razy wychodzącą na pierwszy plan.
Noblistka i Tomasz Stańko admirowali się nawzajem. Trzy razy znaleźli się razem na scenie, trębacz komentował muzycznie (solo) wiersze poetki – ona nawet powiedziała na wieczorze w Operze Krakowskiej: „Nie wiem, jak państwo, ja przyszłam tutaj posłuchać tej trąbki”. On mówił o niej, że znaleźć się z nią na scenie to jak grać z Jarrettem, Coreą czy Milesem. Wspólne nagranie na płytce CD zostało dołączone do jej tomiku Tutaj.
W tym albumie jest oczywiście inna muzyka – choć także, jak mówi Stańko, pisana jak wiersze (mawia, że ceni każdą nutę, podobnie jak w poezji ceni się każde słowo). W każdym razie tematy. Temat tytułowego utworu, bardzo łagodny i refleksyjny, zapamiętuje się z miejsca; na płycie są dwie wersje Wisławy, na początku i na końcu. Muzycy nie mogli się zdecydować, która wersja jest lepsza, więc postanowili włączyć obie i jest jakby w Wariacjach Goldbergowskich, ale trochę inaczej, bo wersje jednak się różnią. Inne tytuły w większości pochodzą od wierszy Szymborskiej: Assasins (Zamachowcy), Metafizyka, Mikrokosmos, Oni (tak właśnie, po polsku, pisane), Tutaj – Here, a z wiersza Myśli nawiedzające mnie na ruchliwych ulicach wywodzą się dwa tytuły: Faces (twarze) i A Shaggy Vandal (kudłaty wandal). Nie ma co się dosłuchiwać jakichś ilustracji w tych utworach, ale na pewno dobrze będzie do tego czytać wiersze Szymborskiej.
Dziś premiera płyty z koncertem w Monachium, w poniedziałek w Krakowie, znów w operze. Niestety bez bohaterki tym razem…
Komentarze
Tomasz Stanko New York Quartet
O! Dzięki, lisku, za uzupełnienie 🙂
Ten temat to właśnie tytułowy.
A teraz jeszcze z rozpędu słucham dostanego jako bonus staronowego Jarretta na organach:
http://www.youtube.com/watch?v=Ct4bzyrHTsM
Bardzo dziwna muzyka. Zdjęta z półki po ponad 40 latach i przeniesiona z winyla na album 2 CD, z okładką nie typowo ECM-owską, ale nawiązującą do pierwszego wydania.
Bardzo interesujące, ale chyba nie dam rady za jednym razem. Po jednej płycie mi chwilowo wystarczy, słuchanie drugiej sobie odłożę.
Za tydzień w Trybunale kwintet Zarębskiego.
w portfelu dość pustawo a tu dwie oczekiwane płyty: „Without a Net” Shortera i nowy Stańko. Wybiorę chyba kwartet saksofonisty?
Wreszcie p. Eicher wydał całość. Nie wiem, dlaczego na CD wyszła tylko część.
Oryginalność tej muzyki leży w częściowym wyciąganiu rejestrów przez Jarretta, co skutkuje bardzo nietypowymi brzmieniami. Jarrett też się dziwuje, że organy zawsze miały taką możliwość, a mistrzowie baroku nigdy na to nie wpadli.
A sama muzyka jak to u Jarretta bywa – momenty wzniosłe wymieszane z typowym noodlingiem.
*dlaczego na CD pierwotnie wyszła tylko część.
Szanowna Pani,
Chciałbym nawiązać do Pani poprzednich wpisów. Jeśli chodzi o nową książkę muzykologa Andrzeja Chłopeckiego to chciałbym, żeby jeszcze więcej tego typu publikacji powstawało. Chłopecki był postacią – moim zdaniem – wybitną, kreatorem wielu festiwali, utworów muzycznych. Jego dorobek intelektualny, postawa, wpływ na historię muzyki (brzmi pretensjonalnie) poprzez liczne i trafne zamówienia kompozytorskie czynią z niego postać, która każdą swoją wypowiedzią wnosiła wiele do zgiełku, bo tak trzeba nazwać – współczesnej krytyki.
Wyjątkowość A. Chłopeckiego polegała też na tym, że swoje tezy argumentował, poddawał analizie. Nawet krótkie felietony w Gazecie Wyborczej były moim zdaniem perełkami we współczesnym piśmiennictwie. Jego teksty żyły, były barwne, stawiały pytania, mąciły, prowokowały. Gdzie teraz mogę przeczytać tego typu teksty w prasie?
Tak jak Pani nie zgadza się z tezami Chłopeckiego, ja się bardzo często nie zgadzam z Pani -moim zdaniem – powierzchownymi sądami. Od wykształconego dziennikarza wymagam zdecydowanie więcej. Cieszę się, że Pani blog istnieje, ma wierną publiczność, nawet broniącą zdecydowanie poglądów Autorki. Wspaniale!
Oczywiście blog to blog, można chlapnąć co się chce, taka forma. Jednak w przeciwieństwie do niektórych Andrzej Chłopecki brał odpowiedzialność za tekst, który oddawał do druku i jestem przekonany, że gdyby prowadził blog………ach!
Stańko! świetny 😉
pozdrawiam Remigiusz T.
To jeszcze o piątkowym koncercie w Studiu im. Witolda Lutosławskiego (uczeń zaawansowany podstawówki czyli Jasiek :P) na scenie Sinfonia Iuventus- tyle dziewczyn! Koncert bardzo mi się podobał. Dobrze prowadził go pan Wojciechowski, orkiestra też była dobra. „Uczeń Czarnoksiężnika” P. Dukasa- był ciekawy.”Wariacje symfoniczne na fortepian…” C. Francka i gra solistki Julianny Avdeevei była fajna ale czasami miało się wrażenie że zleci ze stołka do dopiero by miała ubaw widownia!
Chwilami artystka tak szalała że z trudem nadążałem za nią wzrokiem i zastanawiałem się jak ona trafia we właściwe klawisze. Natomiast utwory Ravela podobały mi się najbardziej. Jego „La Valse” był po prostu zarąbisty (takich określeń używają moi rówieśnicy). To moja pierwsza recenzja w życiu miłego czytania!
@ biber – no, jak w portfelu pustawo, to faktycznie kłopot 🙁 Wayne Shorter jest wielki, nie znam tej płyty, ale też bym brała w ciemno.
@ Gostek – rzecz nawet nie tylko w wyciąganiu rejestrów, tylko w nietypowych fakturach, bardzo ciekawe i nietuzinkowe spojrzenie na organy. W dużej ilości jednak się nie da, przynajmniej w moim wypadku.
@ Remek (witam) – ja przecież nie postponuję postaci ani pisarstwa Chłopeckiego. Napisałam nie tyle oceniając, co stwierdzając, że to książka niekoniecznie dla mnie i że z wieloma sądami nie zgadzam się. Czy to jest coś przeciwko autorowi? Nie, opisuję tylko mój własny odbiór. Zaznaczając przy okazji, że wiele jest tu ciekawych tematów do dyskusji. A co do opracowania – sorry, ale tu stanęła na przeszkodzie siła wyższa. Stwierdziłam po prostu niezbity fakt: Andrzej NIE MÓGŁ fizycznie tego do końca opracować, nie mógł nawet tego napisać w całości, bo – co tu dużo gadać – umarł. Do końca pracował nad tym, ale koniec nastąpił za szybko.
Proszę więc się nie obrażać w jego imieniu, bo nie ma o co. A mnie proszę nie zaczepiać powierzchownością i nie obrażać „chlapaniem” – jak sam Pan zresztą zauważył, blog jest zupełnie inną formą niż praca muzykologiczna i cały czas muszę mieć na względzie, że to, co tu piszę, musi być zrozumiałe nie tylko dla fachowców. Bo piszę dla wszystkich, kto tylko jest zainteresowany. Nawiasem mówiąc, polecam moje teksty drukowane, gdzie z pewnością nie brak odpowiedzialności za każde słowo.
@ Jasiek – witam i dziękuję za relację z koncertu Sinfonii Iuventus, pierwsze koty za płoty. Swoją drogą może ktoś jeszcze był i opowie, jak grała Avdeeva, poza tym, że nie spadła z krzesła, choć szalała za klawiaturą? 😉
Pobutka!
http://www.youtube.com/watch?v=kYGfUDu6X5o
O, jak przyjemnie znaleźć się przez chwilę w innym klimacie 🙂
Jak w portfelu pustawo to jedno teraz, a drugie przy następnej wypłacie.
Dzień dobry,
Też byłam na piątkowym koncercie. SJ bardzo mi się podobała; „Uczniem czarnoksiężnika” wyraźnie się bawili (tak czułam), Ravela zagrali z werwą (zarąbiście:)). Co do Francka – orkiestra OK, gorzej natomiast z Awdiejewą. Nie wiem, czy nie dogadała się z orkiestrą, czy po prostu się za bardzo zaszemrała (bo muzyka delikatna przecież), bo dłuższymi momentami w ogóle nie było jej słychać (siedziałam pośrodku w XIV rzędzie), miałam wrażenie, że gra jakby obok. Za to bardzo dobrze słyszałam jej szuranie wolną nogą, którą przesuwała po podłodze. Bis (walca cis-moll Chopina) moim zdaniem zapędziła od samego początku. No i ta nieznośna maniera „wyginam śmiało ciało”, lepiej się słuchało bez patrzenia na artystkę.
W sumie jestem zadowolona, tym bardziej że kupiłam sobie album Pani Markowskiej. Niezwykle ciekawe teksty, super zdjęcia. W wypowiedziach samego Mistrza znajduję zdania, które dodają mi odwagi, np. „muzyka nie istnieje po to, żeby interesować się, jak jest ‚zrobiona’. Istniej po to, żeby ją bezpośrednio odbierać i przeżywać”. Tak właśnie słucham. I poznaję Lutosławskiego. Niezwykłego Człowieka. Mam nadzieję, tak jak PK, że ukażą się następne albumy. Naprawdę warto je wydać.
Książkę Chłopeckiego też widziałam na stoisku, i box z Couperinem (za 120 zł), który chciałabym mieć, tylko się zgapiłam i nie wzięłam gotówki. No nic, następnym razem.
Dzięki 🙂 Teraz może już wiem trochę więcej. Hm, może ten Franck jej nie pasuje? Ja zresztą jakoś nie przepadam za tym utworem.
Piękne zdjęcia związane z Lutosławskim są w grubym folderze programowym londyńskiego cyklu Woven Words. Pewnie są też na stronie http://woven-words.co.uk/gallery ale nie chcą mi się te zdjęcia przesuwać. W programie jest np. nigdzie indziej niespotkane romantyczne zdjęcie rodziców kompozytora siedzących na ziemi w jakimś plenerze, trochę zdjęć rodzinnych, także z tych prawie niepublikowanych, także trochę listów i dokumentów. Esa-Pekka Salonen przejechał się nawet z ekipą do Drozdowa, co dokumentuje w filmach:
http://woven-words.co.uk/films
Można klikać w czerwone trójkąto-strzałki po lewej i prawej stronie dużego zdjęcia, lub na „next”/ „previous” na dole, na psaku miniaturek…
*pasku
Szanowna Pani,
Nie chciałem Pani urazić. Użyłem ogólnego sformułowania „chlapanie” na częstą cechę blogów. W imieniu A. Chłopeckiego też się nie obraziłem, bo rzeczywiście nie ma o co. Ja się tylko po prostu z wieloma sądami na tym blogu nie zgadzam. Uważam, że można pisać prostym, zrozumiałym językiem o rzeczach trudnych i argumentować, podpierać swoje tezy wnikliwszą niż na tym blogu analizą. Pisałem to w kontekście „wywołanego” A. Chłopeckiego i nasunęło mi się porównanie z Pani działalnością prasową. Raz jeszcze przepraszam, bo nie chciałem tu nikogo obrażać.
Z należnym poważaniem,
Remek
Może nie pasuje, może miała zły dzień, bywa.
Zdjęcia na woven words fantastyczne! Dzięki. Muszę w wolnym czasie poczytać tę stronę, bo wcześniej tylko rzuciłam okiem.
Jakiś problem mam z kodem, piszę prawidłowo i mnie nie wpuszcza.
& remek
Nikt nie broni Tobie na tym blogu „bardziej wnikliwie „wchodzić w tematy, które porusza Pani Dorota. Twoje zarzuty są ogólnej natury, z którymi trudno polemizować.
Moja rada to brać udział w dyskusji pod konkretnymi wpisami Szefowej.
Gostku,
no właśnie te strzałki mi dziś nie działały, nie wiem, czemu 🙁
Remek,
żeby zakończyć sprawę głębokich analiz: oczywiście nimi też się zajmuję, ale w innych miejscach (np. ostatnio parę osób tu wspomniało o piśmie „Osteuropa”, dla którego napisałam duży, porządny tekst o związkach technik kompozytorskich Lutosławskiego z inspiracjami muzyką przeszłości). Tu, na blogu jest miejsce na sygnał, na informację, oczywiście zabarwioną własnym oglądem, ocieploną – jeśli chcę, by i ktoś się ze mną czymś zachwycił. Taką tu przyjęłam misję i cel, i mam nadzieję, że coś tym osiągam.
Bardzo prosze sie wybrac na Gwalt na Lukrecji moze rodzi sie alternatywa dla stolecznych scen! Bardzo interesujaca muzyka w intrygujacym miejscu rezyseria prosta , ciekawy jestem Pani opinii o spektaklu w starej drukrni PAP! Mlode glosy ale poziom super w porownaniu z profesjonalym Don Carlo w TW tylko bic brawo pozdro
Mariusz Golachowski
Mariusz Golachowski – witam. Ciekawa jestem bardzo, ale miałam pecha z konferencją tego wydarzenia, bo kiedy się odbywała, ja akurat byłam w samolocie z Londynu. Muszę sprawdzić, czy uda mi się tam jeszcze dotrzeć, zwłaszcza że mało mamy Brittena w tym Roku Brittena… A nawiasem mówiąc, bywałam w tej drukarni na Mińskiej jeszcze kiedy była drukarnią, bo tam drukowało się nieistniejące już dziś pisemko, w którym byłam sekretarzem redakcji (redakcja składała się z naczelnego i sekretarza 🙂 ), czyli „Polish Music/Polnische Musik”.
Pobutka!
http://www.youtube.com/watch?v=MBr5-m-AkHQ
To moze PAK wrzuci jakiegos kota? 🙂
😆
PAK pewnie feriuje
http://fc05.deviantart.net/fs70/i/2012/350/9/e/winter_cat_by_dikaya37-d5o6ses.jpg
Dzień dobry 🙂 Słynny Bach w zielonym lesie z ptaszkami – oj, kiedy, kiedy…
Na razie musimy się zadowolić tym, co mamy, podobnie jak ten kot, który chyba też jest na feriach zimowych 😉
Antoni Witt dostał Grammy. Może jakiś szybki komentarz?
🙂 Dzień dobry,
Nie wiem dlaczego jakiś wirtualny tzw łotr przez dwa dni nie wpuścił mnie na blog? To ostatnie podejście, może się uda. Jeszcze o koncercie SJ. Sympatyczny wieczór, choć w trzecim rzędzie przy tak dużym składzie orkiestry dla mnie momentami było zbyt głośno. Awdiejewa (tym razem w czerni) mnie rozczarowała. Jak na jej możliwości, powiedzmy ruchowe, tu i tak mniej szalała. Ale Franca, moim zdaniem, raczej powinna sobie odpuścić, zakładając nawet, że tego wieczoru nie była po prostu w dobrej formie. Ale słuchacze wyklaskali bis. Walc Chopina, a tu już przemilczę… Natomiast „La Valse” Ravela był na zakończenie karnawału miłym akcentem. Może to i dobrze, że Diagilew po wysłuchaniu fortepianowej wersji orzekł: to nie na balet, ale wysoko ocenił jego wartość muzyczną. I tu skończyła się przyjaźń obu panów. W sumie sympatyczny wieczór, a SJ życzę powodzenia, słucham ich prawie od początku istnienia 🙂
Witoldzie, po pierwsze Wit przez jedno „t” 🙂
Po drugie, o samej płycie nie mogę się wypowiadać, bo jej nie słyszałam. Ale widzę tu jakąś formę uczczenia jubileuszu Pendereckiego, a utwory na płycie są naprawdę fajne, w większości jeszcze z pierwszego i środkowego okresu jego twórczości: Fonogrammi, Koncert na róg, Partita, Przebudzenie Jakuba, Anaklasis, De natura sonoris. Miło, że po siedmiu nominacjach dyr. Wit doczekał się w końcu nagrody.
Gdzieś widziałem nazwisko Antoniego Wita (chyba w Niemczech) napisane przez dwa „t” i teraz mam problem z pisownią.
To trzeba skojarzyć z tańcem św. Wita 😉
Udało się nowej – dzięki za kolejną relację z występu Avdeevej. Czyli, jak wynika z tych paru wypowiedzi, jej występ był tym razem nieudany. Szkoda.
A Daniłko już podpisał kontrakt z DG 😆
Czasami mówią i mają —
— PAK z kotem
(w sobotę) 😉
…PAK fotkuje kota
(to także sobota) 😀
Sekwencja Meritumiczna co prawda zaburzona (pewnych rzeczy nie da się zestawić tak całkiem błyskawicznie), ale bronić się będziemy Argumentem, iszsz Wisława też miała z kotami dobre kon…szachty 😉
Oczywiście koty PAKa są znacznie lepsze od tych drugich… 😳 😀
O, jaki słodziak, wygląda na schroniskowego 🙂
Kot jak kot, ale PAK jak szusuje! 😉 O a cappelli nie mówiąc 🙂
Wywolalam z snieznego lasu 🙂
Gratulacje dla maestro Antoniego Wita. Wspaniałe ukoronowanie współpracy z Filharmonią Narodową w Warszawie.
Abdykacja to absolutny hit tego roku!
Szał na abdykację rozpoczęła Beatrix Wilhelmina Armgard van Oranje-Nassau – szerzej znana jako królowa Niderlandów. Ta postawa szybko zyskała uznanie, stała się wręcz modna. Niech wspomnę chociażby o Benedykcie XVI, aż strach pomyśleć, co będzie dalej.
Czy pani Kierowniczka też ma zamiar abdykować ?
@Trzepak do dywanów 14:13
Pani Kierowniczka,jak przystało na prawdziwą damę,nie ulega owczemu pędowi ku aktualnym modom i nosi się po swojemu.Choćby niektórzy na tym blogu bardzo starali się wyprowadzić ją z równowagi 😉
@ew_ka 14:44
Proszę nie doszukiwać się złośliwości w mojej wypowiedzi.
Pani Kierowniczki w przeciwienstwie do papieza i krolowej Niderlandow nie da sie zastapic. Funkcja jej – chce czy nie chce – jest dozywotnia i niezastepowalna 🙂
@Witold 15:11
🙂
Off topic :
http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/wroclaw/ogloszono-przetarg-na-dokonczenie-narodowego-forum,1,5417836,region-wiadomosc.html
Ech… nie będę ukrywał, że po cichu liczyłem na tę posadę 😉
@ew-ka
Popieram.
Dorota Szwarcman-Dyrektor Narodowego Forum Muzyki we Wroclawiu brzmi bardzo dobrze. Gratuluje pomyslu.
MET „Ring” dostał Grammy!
https://metoperafamily.org/metopera/news/met-grammy-win-2013/?src=wn
W operze Grammy z kolei obchodzi Rok Wagnera 🙂 Kontrkandydatkami były Lulu z Liceu (DG), Agrippina pod Jacobsem (Harmonia Mundi), The Rake’s Progress pod Jurowskim (Opus Arte) i Teuzzone Vivaldiego pod Savallem (Naïve Classique) z Delphine Galou, która zaraz będzie u nas śpiewać na Mazovia Goes Baroque. 🙂
Trzepak liczy na posadę szefa NFM we Wrocławiu? 😉 😆 Ambitnie, ambitnie… 😀
Grammy 2013
Antoni Wit OK gratulacje ale jeszcze moj (moze) wiekszy faworyt DAN AUERBACH i The Black Keys http://www.youtube.com/watch?v=ga8eRdFK710
dodam, ze DAN AUERBACH spokrewniony jest z filozofem/logikem Villardem Van Orman Quine i niezyjacym juz gitarzysta Robertem Quine (gral m.in z Johnem Zornem)
A propos niczego:
http://a4.ec-images.myspacecdn.com/images01/42/40edff99e0d340a6a2781e2e7a5df1ba/l.jpg
I tak bez końca:
http://sphotos-b.xx.fbcdn.net/hphotos-ash4/c63.0.403.403/p403x403/394847_10151652773479097_1712523338_n.jpg
😀
O, jak kocio! 😀 Niestety, nie spotkałam ostatnio żadnego kota. Natomiast potknęłam się o pianino. http://www.jillianrabe.com/blog/featured-artist/featured-artist-pianos
😯
Libeskind kiedyś ponoć, jako dziecko, grał dobrze na akordeonie. Ale czy on się zna na budowie fortepianów? 😈
Nie wiem tego. Trzeba ufać, że zna się lepiej niż autor notatki. Następny, któremu fortepian wyewoluował z klawesynu. Dżizas, wszędzie debile, nawet w wikipedii nie chce się sprawdzić. 🙄
WW, nawet mi przez myśl nie przeszło, żeby poczytać tekst między obrazkami. 😳
Znaczy co, to ja mam głupie myśli? 👿
😉
😉 Zwykle reaguję automatycznie: tekst->czytać. Ale te fortepiany mnie obezwładniły – tekstu, właściwie, nie zauważyłam. 🙄
Ten na ostatnim obrazku/zdjęciu wygląda jak gadżeciarska maszynka do golenia. Gillette może podchwyci wzorzec 😉
Yesss! Notario, miałam to samo skojarzenie. Tylko mnie się wydawało, że to maszynka do golenia skrzyżowana z bidetem. 😳
Pobutka!
http://www.youtube.com/watch?v=SWw4Xcr7tFY
O Dżizas, co za znalezisko. Któż jeszcze pamięta Janigra?
A gra tu utwór jeszcze bardziej spopularyzowany przez swego nauczyciela, czyli Casalsa.
Strach pomyśleć,co goli maszynka skrzyżowana z bidetem! Sorry!
Zaczynam rozumieć,co ma na myśli pewien wybitny pianista mówiąc „nie znoszę designu”.
Oh, puhleeeeeezeeeeee! Co oni myślą, że coś nowego wymyślili?
1973 r.:
http://farm4.staticflickr.com/3469/3201396837_89534218b4_z.jpg
Chyba myślałam jak „designer”. 😯 (Formą, nie funkcją.) 😆
Na tym można chyba grać tylko z zamkniętymi oczami!
Albo w okularach, jakie nosił właściciel 🙂
Nie wiem, czy właściciel, bo napisane jest, że grał na nim tylko raz…
Kto wie, może „zleceniodawca”. Kupno fortepianu/ pianina dla tego pana jest pewnie jak kupno chusteczek do nosa dla nas.
Mądry chłopak. 😎
Moje nauki gry na fortepianie zawsze kończą się tak samo :
http://www.volunteerministers.org/sites/default/files/destroyed-piano.jpg
No nie mam cierpliwości – muszę to przyznać. 😉
Rozwiązała mi się (właściwie nie rozwiązała) zagadka sprzed dwóch dni dotycząca galerii na stronie Woven Words. Otóż na IE nadal z niewiadomych przyczyn zdjęcia nie chcą się przesuwać, natomiast przesuwają się znakomicie na Mozilli.
Jak ten fortepian (@15:50) się trzyma w pionie ❓ 😯
Ja też nie wiem, jak on się trzyma w pionie, ale domyślam się, kto na nim grał. 😉 Na stronie NIFC jest już program festiwalu. 🙂 http://pl.chopin.nifc.pl/festival/
No to w stosunku do tego, co wcześniej podawałam, jest na razie tylko jedna zmiana: na inauguracji zamiast Wundera zagra Dang. Płakać z tego powodu nie będę 😉
Gdyby ktoś chciał zerknąć, tutaj moje wrażenia z wczorajszego koncertu http://cjg.gazeta.pl/CJG_Krakow/1,104365,13391844,Stanko_gra__Wislawe____ponadczasowo_i_metafizycznie.html
Dzięki 🙂
Jeżeli ma się motywację – w postaci tej zielonej butelczyny w rogu – to nawet fortepian da się postawić w pionie. 😉