Na mikołajki…

…trochę wcześniejsze dostałam przesyłkę ze Szwajcarii z dwiema płytami. Na obu występuje znana tu niektórym Agnieszka Budzińska-Bennett, ale tylko jedna jest z Ensemble Peregrina.

Najnowsza płyta Peregriny została wydana nakładem firmy Tacet, nazywa się Miracula i poświęcona jest – właśnie św. Mikołajowi, biskupowi z Myry (dziś w Turcji). Jak zwykle opracowana jest perfekcyjnie, przede wszystkim przez szefową – Agnieszkę. Repertuar obejmuje takie formy jak conductus, rondellus, hymn, sekwencja, responsorium, motet, a jest i parę utworów instrumentalnych (Agnieszka gra na harfie średniowiecznej, a na fideli – Baptiste Romain). Jest więc pewne zróżnicowanie, także stylistyczne, bo są to utwory od dwunastowiecznych po piętnastowieczne. Choć i tak można mieć refleksję, że stylistyka zmieniała się wówczas nader wolno w porównaniu z późniejszymi wiekami. Źródła rozmaite: londyńskie, paryskie, florenckie, akwitańskie, monachijskie… To i owo trzeba było zrekonstruować.

Kto zna Ensemble Peregrina, ten wie, że jest to formacja, która bardzo, wręcz perfekcjonistycznie podchodzi do estetyki dźwięku, zarówno śpiewanego, jak granego. Dziś wielu woli estetykę bardziej naturalnego i „zgrzebnego” śpiewania, która oczywiście też ma swoje uroki i może się z różnych względów podobać. Ja jednak lubię, kiedy artyści chcą poruszać także zmysłowym urokiem.

Też bardzo estetyczna i wdzięczna, ale zupełnie inna jest druga płyta pt. Kingdom of Heaven (wyd. Ramee) w wykonaniu Ensemble Dragma – i o ile Peregrina ma już swoje lata, bo powstała jeszcze w latach 90., to Dragma jest stosunkowo młodą formacją. I w niej śpiewa (i gra na harfie) Agnieszka, ale jest to jedyny żeński głos; śpiewa też jedyny mężczyzna w tym tercecie, Marc Lewon, zarazem lutnista i fidelista. Trzecią członkinią jest Jane Achtman grająca na fideli (grywała m.in. z Pedrem Memelsdorffem).

Płyta poświęcona jest twórczości zapomnianego minnesängera Heinricha Laufenburga, który żył w latach ok. 1390-1460 pomiędzy szwajcarskim regionem Aargau, południem Niemiec i Alzacją – właśnie w Alzacji, w Strasburgu (gdzie zmarł), przechowane były jego dzieła, niestety większość z nich spłonęła w XIX w. Część jednak się zachowała ( w sumie 17, na płycie jest 8) i całe szczęście, bo jest bardzo piękna. Jego nabożne pieśni w języku staroniemieckim przeplatane są anonimowymi utworami instrumentalnymi z epoki. Rekonstrukcją zajął się Marc Lewon. Tu panuje zupełnie inna estetyka niż na płycie Peregriny, zresztą każde ze śpiewających ma swoją manierę: Agnieszka jest bardziej emfatyczna, Marc – prostszy w ekspresji. Ale jakoś daje się to wszystko pogodzić, a w sumie wychodzi urodziwa płyta. W Polsce dystrybutorem jest firma CMD. A tutaj można troszeczkę podsłuchać.