Co tam na Ogrodach
W zeszłym roku jakoś nie miałam czasu zaglądać na Ogrody Muzyczne; w tym, o dziwo, zdarza mi się to nawet dość często, choć też jestem raczej zajęta – ale mniej jeżdżę. Głównie wpadam na koncerty, choć i na filmy zdarza mi się zaglądać, np. tego wieczoru.
W sobotę, prosto z pociągu z Sopotu, pojechałam na występ Agaty Zubel, która z Cezarym Duchnowskim i Andrzejem Bauerem dała ich wspólną interpretację dziesięciu piosenek Derwida, czyli Witolda Lutosławskiego, łącznie z takimi hitami jak Nie oczekuję dziś nikogo czy Plamy na słońcu, niegdyś śpiewanymi przez Renę Rolską czy nieodżałowaną Ludmiłę Jakubczak. Czy Agata okazała się ich godną następczynią? No, to jednak nie całkiem ta bajka, choć okazało się, że piosenkarskie zacięcie nie jest tej śpiewaczce obce. Opracowania były bardzo wyrafinowane, ale z cienkim dowcipem i aluzjami do poważnej twórczości Lutosławskiego (którymi pewnie kompozytor by się dość zdziwił): Koncertu na orkiestrę czy III Symfonii. I w tym wszystkim bardzo poetyckie. Na koniec solistka otrzymała wręczone jej na poduszce złote pantofelki, nawiązujące do uroczo przez nią wykonanego przeboju pod tym tytułem. Wydatek to niewielki, płaci się tylko raz, a złote pantofelki itp. Pierwszy raz słyszałam w całości ten program (był wykonany we Wroclawiu na Musica Polonica Nova i w Warszawie w zeszłym roku w ramach Łańcucha, ale nie mogłam być; pojedynczy fragment słyszałam w radiu) i ogromnie mi się spodobał. Powinna powstać z tego płyta.
Wczoraj z cyklu „Fortepian 200 lat później” wystąpił hiszpański pianista Alberto Rosado. Grał na przemian utwory Messiaena z cyklu 20 spojrzeń na Dzieciątko Jezus oraz dzieła krajana solisty, Jose Manuela López López. Te ostatnie były wykonywane z projekcją barwnych zmieniających się płynnie slajdów, a Messiaen podobno ze światłami w kolorach odpowiednich do opisu samego kompozytora, ale na to jakoś nie zwróciłam uwagi, zapewne dlatego, że na ekranie w tym czasie pokazywane były ręce muzyka. W każdym razie grał świetnie.
We wtorkowy wieczór pokazano trzy filmy związane z Chopinem. Najpierw Jestem w Palmie z 1980 r., ukazujący pobyt Chopina na Majorce poprzez tamtejsze pejzaże, fragmenty listów jego i George Sand i wypowiedzi miejscowych osób. Dość to staroświeckie i kolory już niestety przyblakłe. Drugi film, Ostatnia podróż (1999), dotyczył wyjazdu Chopina do Anglii w 1848 r. Trzeba przyznać, że teksty jego listów są najlepszym komentarzem i inne są zbędne. Trochę pokazanej Anglii i Szkocji, a potem powrót do Paryża i ostatnie chwile; dokument inscenizowany z aktorami w rolach głównych. Może troszkę to było pretensjonalne, ale ratował to fakt, że wszystkie teksty były autentyczne.
Wreszcie podróż sentymentalna (dla mnie): występ Marthy Argerich w warszawskim Studiu S-1 (tak się wówczas nazywało) w 1992 r., w najlepszym momencie tego miejsca, gdy jeszcze było na rozruchu, a Martha zrobiła warszawiakom wspaniały prezent: dała aż cztery koncerty w różnych konfiguracjach. Tu pokazano Koncert e-moll Chopina z Sinfonią Varsovią pod batutą Grzegorza Nowaka. Patrzyłam z rozrzewnieniem na o wiele młodszych kolegów z orkiestry (jeden młody oboista już nie żyje, zmarł na białaczkę…), na publiczność, wśród której było wielu znajomych, w tym mój najulubieńszy prof. Bardini (ja też byłam na tym koncercie, ale kamera mnie nie złapała), no i na dość młodą jeszcze wówczas i szaloną Marthę, która z finału zrobiła jakiegoś opętanego krakowiaka. I tu dodam, że przed pokazem filmów była rozmowa z gościem, którym był Stanisław Leszczyński – wspominał te koncerty (to on był sprawcą!) i dodał, że choć i w tym roku – tfu, tfu! – Martha ma u nas zagrać Koncert e-moll, to będzie to właściwie zupełnie nie ten sam utwór, ponieważ Fou Ts’ong, z którym niedawno się konsultowała, przekonał ją, że trzeba ten koncert grać wolniej. (To swoją drogą niesamowita pokora wielkiej artystki: wciąż się uczyć, wciąż zasięgać rady u wybitnych kolegów…) No i teraz gra go wolniej; Staszek słyszał go właśnie parę tygodni temu i mówi: to jest inny świat. Już jestem ciekawa i mam nadzieję, że uda się tę ciekawość zaspokoić…
Warto zaglądać na Ogrody – będzie jeszcze wiele bardzo interesujących rzeczy.
Komentarze
Pobutka, archeologiczna niemal.
Słuchanie uwag innych muzyków to rzecz niebywała. Świadczy chyba o pokorze. W przypadku MA nie może być przecież mowy o braku pewności siebie. Ale z tego wynika, że ta pewność siebie jest rezultatem wielkiej pracy a nie przekonania o swojej wyjątkowości, która przeciez jest faktem.
Ludmiła Jakubczak. Słucham jej od czasu do czasu. Najczęściej „Do widzenia, Teddy” i „Alabama”. Nie wiem, czy wszyscy pamiętają, że muzykę do tej pierwszej piosenki napisał Szpilman. Chyba dlatego nadal bardzo cieszy ucho.
Lubię archeologię. 🙂 Ale do pamiętania o ogrodach mnie właściwie nie trzeba namawiać. Kiedy tylko dostanę jakąś kość, zaraz sobie przypominam, że trzeba ją zakopać w ogrodzie. 😀
Dzień dobry 🙂
Coś na dziś:
http://il.youtube.com/watch?v=sXex5Z4Kdbs
Ładne, co? Do czego to doszło 😉
Idę świętować.
A parada w tym roku skąpana w deszczu.
Co tam parada, bal strazakow, to jest to! A pada, bo sprzata 😉
Dorotko, to ta remiza za rogiem. Hucznie bylo, doprawdy.
Specjalnie włączyłam na chwilę transmisję parady, żeby popatrzeć na deszcz i pozazdrościć możliwości zmoknięcia 😉 A czy na tym balu strażaków można by się pojawić z takim akcentem? http://www.biurofestiwalowe.pl/IMGB/6041_chop3.jpg
W razie czego akcent (zmywalny) do odbioru w punktach InfoKraków, a akcja nazywa się Summer Chopin Body Art 🙂
Na tym zdjęciu akcent wygląda raczej na reklamę tego, co w kieliszku. 😉
Już myślałem, że tylko ja zazdroszczę możliwości zmoknięcia, a tu nie…
W sprawie możliwości zmoknięcia: pamiętajcie o wężach ogrodniczych. 😎
Oddam jedno oberwanie chmury w zamian za szczelne okno!!!!!!!!!!!!!!!!!
Tak, akcent powyzszy nader strazaczny!
Tu bez parady, w upale, ale można było schować się w cieniu. Najpierw przygrywała orkiestra wojskowa, nawet całkiem zabawnie, potem wyszedł piewiec też w mundurze i zaśpiewał Funiculi, funicula (dlaczego nie coś francuskiego?). Przed orkiestrą jakiś dziadek rozkosznie dyrygował, aż trzasnęłam parę fotek. Potem pan solista znalazł mnie (!) na przyjęciu i powiedział: Widziałem, że robiła pani zdjęcia, więc chciałem pani dac płytę. Ciekawe, czy wie, jakiej złośliwej bestyji ją dał… Potem zespolik z harmoszka przywoływał paryskie klimaty, ale i buenosairesowskie, bo bez Piazzolli się nie obeszło. A tymczasem na zewnątrz, przed ambasadą (czego w ogrodzie nie było widać ani słychać) wuwuzelowała sobie grupa w koszulkach solidarnościowych i napisem: Z Tepsy będą nici, zanim Francuz się nasyci. Jak wychodziłam, na tapecie leciała z głośników Żeby Polska była Polską 😈
Ale deszcz to by się przydał. Zapowiadali, ale obiecanki cacanki…
Tereso:
Chętnie się zamienię, ale nie wiem jak 😀
Przydałaby się usługa: Telepatyczna wymiana okien. Szybko, tanio i niezawodnie 😉
PAK-u, intencjonalnie strzeliles w dziesiatke – chlodek przesylam poczta konkurencyjna, jest super po prostu – okno otwarte na osciez, scierka zrobila swoje, czujesz te bryze? Dmuch i fruuuu!!!!
A tak juz osobiscie, wrociwszy switem do dom o godzinie, ktorej nie ma, powstrzymalam sie z pobutka, honory oddajac 🙂
A teraz Morfej
Ale w mlodosci Harasiewiczowi odpalila, chociaz byl z tego samego konkursu co Fu Tsuong
„Martha Argerich przyszła do mnie w Warszawie przed konkursem, żeby zagrać swój program. Grała świetnie, jedynie kantylena wydawała mi się za mało śpiewna. Odpowiedziała mi bardzo mądrze: „Nikt nie ma wszystkiego, ale jak się ma jedną rzecz, można iść dalej”. Ona miała cudowną technikę, siadła i od razu, bez rozgrzewki, zagrała bardzo technicznie trudne preludium es-moll. Kapitalnie zagrała.”
Chyba wszystkich ta pokora zaskoczyla…
Pobutka.
PS.
Tereso, ha! okno czeka do wysyłki, ale tak telepatycznie to mogę tylko kit powćiskać, by uszczelnić. Zresztą, trudno gwarantować skuteczną telepatię, gdy jest 20 stopni już o 4:47.
Dzień dobry 🙂
NTAPNo1 – Preludium es-moll nie jest bardzo trudne techniczne, choć brzmi efektownie, burzliwie:
http://www.youtube.com/watch?v=ZJ5TDEg3gBQ&feature=related
Czyli utwór w typie Marthy 🙂
Chyba zresztą najmniej odpowiednia muzyka na tę pogodę… To nie taka burza, jak w Pobutce 😉
Witam serdecznie
troche deszczyku?
http://www.youtube.com/watch?v=bwlQMwZf6JU
Kit niestety nie wystarczy, trzeba wymienic okno. Ale powciskac zawsze mozna.
O, dzięki, jaki milusi deszczyk! I Pan Chmurek też w gruncie rzeczy sympatyczny. Od razu świeżością powiało 😉
Ale Ty, bidaku, w najgorszy upał przylecisz tu do nas. Szczęśliwie ponoć to będzie ostatni dzień tak przeraźliwych upałów. Tak przynajmniej mówią, miejmy nadzieję, że się sprawdzi.
A to sie pochwale, w Lille wyszlo mi super, a wczoraj jeszcze lepiej:
« Chapeaux bas messieurs, un génie ! », note Robert Schumann après avoir entendu le grand musicien romantique qui ne lui rend pas son admiration. « Les deux artistes sont tellement différents ! », explique la pianiste polonaise Teresa Janina Czekaj dans un excellent français. « Chopin, compositeur abstrait par excellence ne pouvait rentrer dans la musique trop explicite de Schumann qui cherchait à rompre les structures établies par la musique classique du XVIIIe. » La brillante virtuose a régalé l’assistance d’une suite d’hommages à son compatriote rendus par différents compositeurs du XIXe, clôt par le Souvenir de Chopin, d’Arthur Honegger, pastiche syncopé aux allures d’improvisation daté de 1947. Et quel bonheur d’entendre pour terminer deux oeuvres de l’incomparable Frédéric Chopin : la Valse opus 64 n° 2 et la Fantaisie-Impromptu en do dièse mineur . Ce voyage s’est achevé avec la très drôle Chopinata de Clément Doucet (petit règlement de compte fox-trot du compositeur Belge avec son inspirateur, très apprécié du public). Ovationnée, la pianiste, membre fondateur du trio Arsis, a quitté la scène après trois rappels !
Tak strasznie zaluje, ze w Polsce nikogo to nie interesowalo
Wiesz, Dorotko, ja jestem zimnokrwista i wlasciwie moglabym mieszkac w Afryce. Byle woda byla.
Tereso, biore kazdy i kazda ilosc deszczu (berlin wysycha) 🙂
zamiast szczelnych okien magiczne slowa, prosze, dziekuje
No tak, statystycznie wyjdzie na przecietnosc. Troche powodzi, troche suszy, w sumie bilans musi wyjsc na zero?
Deszczyk podsylam. Taki podlewajacy i usmiechniety. 🙂
1812 – tego kodu niesposób zignorować (a w dodatku dzień po święcie Francji –
http://www.youtube.com/watch?v=u2W1Wi2U9sQ
– więc po prostu pozdróffffko, Melomani.
Mała przyjemność patriotyczna mnie spotkała w antwerpskiej katedrze, gdzie kupiłam sobie Requiem Faurego z Sinfonią Varsovią. Ja wiem, że nasi muzycy są wszędzie, ale zawsze miło.
Przeczytałem, co Francuzy piszą, porwałem szapo z basa i poleciałem, żeby zanieść w zębach Teresie. Wlazłem do niej bez trudności, bo okno ma zepsute. 😀
Tereso, jak znajdziesz nienależące do Twojego domowego inwentarza szapo, to ode mnie. 🙂
GRATULACJE!!!!!A naszym amatorskim decydentom kudy tam do samodzielnych ocen i decyzji.Przecież najłatwiej sprowadzać spadające/ od dawna/ gwiazdy.
Chapo jakowes leza na fortepiano. Ale nie z basa, a z wiolina 🙂
Merci boku (a moze bokami – bock to piwo z Wybrzeza Sloniowej Osci)
Jest też wersja merci z boku i konsumpcja „en pazur”
1352 – w Wikipedii czytamy:
Król Kazimierz Wielki pożyczył od rajców miejskich Krakowa wielką kwotę 1600 kop groszy.
Jak sadzicie, oddal?
A tak na marginesie, to ja ten program gram ze sciaga, zeby mi sie nie pomylilo, co po czym, bo tego jest z 15 kawalkow. Bardzo zabawne. Robil to tez Samson François, jak wchodzil na estrade na bani. Ja na cyku nie potrafie, placza mi sie neurony i glupieje, ale kartka konieczna.
No, fakt, labadku, jest tez merci de la montagne, ktore czule pielegnuje, bo przesliczne.
Próbowałam kiedyś malować na cyku.No,niestety…To już lepiej mi wychodziło na zapaleniu ucha.
Jeszcze raz,niech żyje „la brillante virtuose”!
Bardzo wątpię,czy oddał.To raczej była akcja korupcyjna oddolnie,albo normalny szantaż ze strony waaadzy.
Jest też dupont train o trottoir, ale nie ma to być, broń boże, żadnym aktualnym aproposem. 😉
Na sztuki wizualne ponoc pozytywnie wplywa haj. Ja tam nie wiem, bo nawet waz boa zamkniety to dla mnie za trudne. Ale zapalenie ucha chyba wplywa na blednik, to tak jakby…
Rozumiem,że ostatniego merci,to używają górale inkasując od ceprów przed usługą?
Bobiku, tego nie znam, a cos blizej moze na jabluszka przelozyc? Ja prosta ciolowata kobicina jezdem
No, to dotarłam do mojej klimatyzowanej oazy (tj. firmy), z której chyba nie wyściubię nosa do wieczora 🙂 To mogę teraz ucieszyć się powrotem Nisi i dołączyć się do gratulacji dla Tereski. A gdzie to grała wczoraj la brillante virtuose? 😀
I znów off-topic głównie, helas! Wolałbym coś o Lutosławskim. Też bym chciał taką płytę z piosenkami Derwida! Ale muszę o czymś innym niestety. Jakoś mnie jednak poruszyła bardzo wypowiedź ministra Zdrojewskiego dziś rano w Dwójce, że pan Andrzej Sułek został odwołany z NIFCu bo był… dobry! A on oczekuje doskonałości na tym stanowisku. Ciekawym co szanowni zebrani myślą w tym względzie.
To goralskie ogolnoswiatowe od Wzgorz Golan po Kordyliery.
Merci de la montagne – rozkoszne! Zupełnie jak after bird – po ptokach.
No i chyba najstarsze: Jean żre żur, a koń trawę…
Pani Teresie gratuluję i też szapo.
No i jeszcze obowiazkowe marné szansé.
La brillante virtuose wcisnela kawalek swojego Hommage do liniowego recitalu w kosciolku. A ze przedtem byl inny koncert, to fortepian nie byl zaspany i mozna bylo dac czadu (bo on biedny tam w kacie stoi i zanim sie obudzi, to juz z reguly druga czesc jest, a jak jeszcze wilgotno, to w ogole sie nie budzi). Co zostalo wykorzystane radosnie 🙂
Komputery jeszcze gorzej tłumaczą.
Trudno oceniać warszawską szachownicę patrząc z Podkarpacia..Ale ogólna prawidłowość jest taka,że jak nie wiadomo,o co chodzi,to…Ewentualnie o szwagra.Patrzeć,kto się pojawi.
To już nie o zarzuty finansowe chodzi,tylko o niską zawartość doskonałości w doskonałości?
To moze ja sie do jakiej pracy zabiore?
Zegnam czasowo:
http://www.youtube.com/watch?v=1CEKjpbADLA
😉
Stanowczo,powinna się wypowiedzieć Pani Eliza.
Też powinnam. Do pracy.Ahoj!
Pani teresie gratuluję. Sobie bym pogratulował zrozumienia świata, ale nic z tego. Rozumiem coraz mniej. Chyba rzeczywiście bez pani Elizy ani w ząb. Ale Pani eliza powie tylko, że kocha i to też niewiele wyjaśni. Nawet jak wszyscy powiemy, że Pana kochamy, Panie Sułku, to niewiele z tego wyniknie.
Pani Teresie oczywiście
Gratulacje dla Teresy 😀
A dla potrzebujących „Wesoły deszczyk” (innym też przecieka): http://www.youtube.com/watch?v=UGmwWZZKjHQ
???????????????????????????????????????????????????????????????????
awaria czy jak?
🙂
Hmmm… no rzeczywiście chyba 😯
Przez ten gorąc ❓
No, zle sie dzieje w Panstwie Dunskim. Jezeli juz nawet nie ma POBUTKI?
PAK-u, zdmuchnal Cie harnas?
http://www.youtube.com/watch?v=647Qnbd9O-0
Wszyscy sie stopili, jak slowo daje.
Witam chlodno, choc nie obrazenie.
Dalej się topimy. Idę do firmy, żeby przetrwać jakoś ten dzień 😉
Na chłodne powitanie to zaraz przybiegłem. 🙂
A właściwie przyciurkałem, bom też roztopiony. 🙄
Sorry, że obsesyjnie wracam do tematu, ale intryguje mnie czy z Andrzejem Sułkiem nie zaszła sytuacja typu „murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść”? Właśnie, „murzyn” powinno tu się napisać z małej czy z dużej litery?
Nazwy członków ras, narodów, plemion pisze się z dużej, ale kiedy chodzi o pochodzące od nich nazwy ludzi o pewnych cechach lub wykonujących pewien zawód, jak np. murzyn, czyli ktoś odwalający czarną robotę, to z małej. Czyli bez względu na to, czy pana Sułka potraktowano tu jak murzyna, czy nie, ortograficznego błędu nie było. 🙂
Polityka jest brutalna. Kulturalna także, jak każda. Zasadę rozwijania czegoś dzięki talentom organizacyjnym i kompetencjom osób wybitnych, a potem zastępowaniem kimś mniej kompetentnym, ale swoim, stosuje się u nas od dawna parzez wszystkie opcje. Zarówno w administracji państwowej jak i samorządowej. Czyli „murzyn zrobił swoje” bardzo do tego może pasować. Jednak chyba za mało jeszcze wiemy, żeby mieć pewność, że i w tym przypadku o to chodzi.
Clef de Soleil – festiwal zaszczycony przez Panią Teresę, w tym roku poświęcony Szopenowi i Szumannowi, co szczególnie do Pani Teresy pasuje. Gości tez artystów kontrowersyjnych, na przykład Pogorewicza.
Pogorelicia, Stanisławie 🙂
Dziekuję za zwrócenie uwagi. Przekręcanie nazwisk to moja specjalność
Wracam do tematu „czy oddał”. Myślę, a nawet jestem prawie pewien, że tak. Kazimierz Wielki pożyczał dużo i często. Był dobrym gospodarzem i sporo inwestował. Miał też spore dochody, więc miał z czego oddawać. Ale nie słyszałem o jakichkolwiek niespłaconych długach. Choć w przypadku oddolnej akcji korupcyjnej, mogło być inaczej.
Bardzo jestem ciekaw widoku Łabądka malującego na cyku.
Po drodze do pracy słuchałem wywiadu Żakowskiego z Jackiem Kurskim. Boki można było zrywać. Żakowski namawiał Kurskiego do udziału w warszawskiej paradzie Euro-Pride, a Kurski tłumaczył, dlaczego nie ma zamiaru w niej uczestniczyć. Zrywanie boków, bo większa część argumentów obu stron była dla mnie dość egzotyczna, a wypadło na wyjątkowe skrajności.
U nas FETA, czyli festiwal teatrów ulicznych. Akurat za oknem szykują coś na wieczór, między innymi balony. Wczoraj była córeczka i nawet jej się podobało. Działo się w warsztatach ASP, na które wychodzą nasze okna w pracy. Córeczka ostatnio obraca się więcej w kołach absolwentów ASP i szkoły baletowej, co według kół zbliżonych do tego i owego może grozić chęcią wzięcia udziału w Euro-Pride, ale jakoś na razie ta groźba się nie spełnia. Ale niektórzy powiadają, że już i sama FETA do Euro-Pride bardzo zbliżona. Może w ogóle wszelki teatr należy zlikwidować, bo i w regularnym teatrze coraz więcej sztuk podejrzanych wystawiają.
Właśnie dwa dni temu został odwołany dyrektor Łazienek Królewskich, Przemysław Nowogórski. Ponoć nie ma pojęcia, dlaczego. Widać warszawskie instytucje kulturalne obsadzane bezpośrednio przez MK dostają nowych kapitanów, którzy lepiej będą się spisywać na spokojniejszych wodach. Nie wiem, jakie były osiągnięcia lub podknięcia dyrektora Łazienek Królewskich, więc trudno mi oceniać. Ale jestem pewien, że inne osoby na Dywanie potrafią to skomentować.
Trudno powiedzieć. W każdym razie został powołany nowy – Tadeusz Zielniewicz. Podobno lepszy w pozyskiwaniu funduszy, co jest bardzo sfatygowanym Łazienkom potrzebne.
A łabądek malujący na cyku – to taka witkacowska wizja 😆
Dla mnie łabądek na cyku secesyjnie jakoś brzmi. 😉
A propos łabądka i malarstwa, dzisiaj sobie uświadomiłem, dlaczego to łabądek tego Rubensa tak popierał. TWA po prostu. Ręka skrzydło myje. 😆
http://www.mlahanas.de/Greeks/Mythology/RM/LedaSwanRubens.jpg
No no… 😉
Prawda, że fundusze Łazienkom niezbędne. Gdzie te czasy, gdy latem prawie w każdym obiekcie imprezy teatralne lub muzyczne się odbywały. Pamietam La serva padrona z Sokorską i Ładyszem oraz Pawlikiem w niemej roli. Teatr w Pomarańczarni to się nazywało. Chyba to wystawiali jeszcze przed formalnym ustanowieniem Warszawskiej Opery Kameralnej, gdzie dalej Pergolesiego wystawiano. Ale w Pomarańczarni to była taka bombonierka, gdzie to cudownie pasowało.
Teraz od czasu do czasu jakiś koncert kameralny, ale w sumie ani stan obiektów ani rozmach tego, co wystawiane, nie taki. Na pewno warunkiem rewitalizacji jest remont gruntowny obiektów.
Można różnie oceniać w tym przypadku, ale dla mnie ten obraz jest bardzo dobry. Oczywiście malkontenci mogą wykorzystać przeciwko malarzowi drobny szczegół, że do malowania Ledy Rubens wykorzystał szkice powstałe przy kopiowaniu postaci ze sklepienia Kaplicy Sykstyńskiej.
Przeciwko malkontentom wysuwam argument, że wprawdzie wpływ pewien Michelangelo widać, to jednak materiał jest bardzo twórczo przetworzony i o żadnym naśladownictwie nie może być mowy.
A w druga stronę spoglądając porównajcie ten obraz ze Śmiercią Marat Davida. Zupełnie inny obraz, ale jak się dłużej wpatrujemy, można się trochę analogii artystycznych dopatrzeć, przede wszystkim w fascynacji załamaniami linii przy szczególnym ułożeniu ciała.
Stanisławie, to nie tak, że ja Rubensowi jakichkolwiek wartości artystycznych odmawiam, tylko po prostu to nie jest to, co bobiki lubią najbardziej. A jak wiadomo z gustami, nawet swoimi własnymi, nie da się dyskutować. 😉
W nawiązaniu do łabądka również nie chodziło mi o wartości artystyczne, tylko o kumoterstwo. 🙂
Stanisławie, masz klimatyzację, prawda? Ja już prawie nie mam czym myśleć 🙁
Bobiku, kumoterstwo jest niewątpliwie naganne, szczególnie w kontekście poruszanych ostatnio tematów kadrowych. Ale chciałbym wiedzieć, czy przez kumoterstwo rozumiesz obronę Rubensa przez Łabądka czy też otrzymanie przez Łabądka wyjątkowego talentu od Zeusa?
Haneczko, w urzędzie samorządowym klimatyzacja? Może u Marszałka, ale wiem, że nie ma. W samochodzie też wysiadła. Teraz do wytrzymania, bo grube mury nieco chłodzą. Ale rano było strasznie, bo mury właśnie oddały wnętrzy ciepło gomadzone przez wczorajszy dzień. Same ochłodły, ale ciepło właśnie nam oddały.
Minister Pracy apeluje do szefów wszelkich państwowych i samorządowych urzedów o skracanie czasu pracy w upały, ale nasz urząd jest dzielny i się nie ugnie.
Oj, bidaki… 🙁
Stanisławie, kumoterstwem jest i jedno, i drugie, to znaczy i obrona Rubensa, i otrzymanie talentu, ale w tych przypadkach odstąpiłbym od ścigania karnego lub towarzyskiego. Nieszkodliwość, a nawet pożyteczność społeczna obu czynów jest znaczna. 😀
Łabądkowi trochę zazdroszczę. W Belgii chyba Vermeera nie ma żadnego, przynajmniej nie mogę sobie przypomnieć. Rijkmuseum i Mauritshuis. Jeszcze po 2 w paru muzeach, w tym w Zwingerze jeden z moich ulubionych. Reszta rozproszona po świecie.
Znaczna pożyteczność społeczna może być poważną okolicznością obciążającą. Wystarczy tylko właściwie naświetlić.
Miło było, ale czas po szpitalach trochę pojeździć. Pozdrawiam do poniedziałku.
Stanisław jest niezniszczalny 😯
Przez czynniki zewnętrzne może i niezniszczalny, ale samozniszczalny na pewno. A teraz już ostatecznie pozdrawiam.
Spróbowalibyśta weneckiej tortury na moim strychu,gdzie pakuję walizę.Widzę,że ubzdryngolony malujący łabądż wyraźnie rozpala Dywan.To było tak dawno,że prawie nieprawda.I na plenerze od sztalugi do wyra kroków trzy.Co do Ledy,to używam wyłącznie diody LED.I kiedy mi ten Zeus talenty dośle?Chociaż to błąd logiczny,u Rubensa łabądż jest Zeusem.Leda faktycznie podobna np.do Nocy z nagrobka Medyceusza.Ale jakby spojrzała wprost,to i do św.Anny Leonarda.I wyraźnie w partiach dolno-tylnych nierozwiązany ma problem.Głównie dietetyczny.
Odpływam.Kłapnę dziobem wieczorem.
Rozumiem, że łabądek odpływa na jakieś jezioro łabędzie… 😉
Byle tylko nam jakiegoś umierającego łabądka nie zechciał odstawiać. 😯
http://www.youtube.com/watch?v=6DWWbTqXQTM&feature=related
Jakiekolwiek jeziorko by się przydało.
Ze zgrozą myślę o wieczornym spektaklu w WOK-u, gdzie w chłodniejszy czas trudno było wytrzymać z powodu duchoty.
Wydawało mi się wcześniej, że mają klimę. 🙁
Zagrzmiaaaałoooo!!
Łazienki, w których bywam , bo bardzo lubię, z roku na rok są bardziej zapyziałe.
Zmiana dyrektora może jest szansą. Czasami ludzie są bardzo zasłużeni dla jakiejś dziedziny sztuki, ale niekoniecznie dobrze zarzadzają powierzonym mieniem.
Teresie serdecznie gratuluję i z góry, i z dołu, i z boku, niekoniecznie trąc o trotuarrr. 😀
Pozdrówka serdeczne!!! 🙂
PS. À propos upojeń, pierwszy i jedyny raz, kiedy poczułam się mistrzem kierownicy zdolnym dojechać do domu, to był stan upojenia po weselu mojego brata.
Szczęśliwie nie próbowałam wyobrażeń wprowadzić w czyn, bo poza tym nie robiłam użytku z prawa jazdy i myślę, że słusznie.
Gdzie zagrzmiało? 😯 Nic nie słyszę…
W dąbrowie 😉 ?
U mnie, na Jelonkach.
Idzie burza od zachodu.
E, bokiem przeleci…
Chyba tak. 🙁
Skręca na Żoliborz.
Będzie mógł powiedzieć, że to Tusk burzę nasłał.
EmTeSiódemeczko, nie zapomnij wachlarza! Miłych wrażeń artystycznych 🙂
Nasza Mapap dzisiaj gra w Operze w Norymberdze na uroczystej inauguracji Festiwalu Operowego im. Glucka. Ten sam program był też przedwczoraj w Santiago de Compostela na festiwalu Via Stellae. MDLG występują z Anne Sofie von Otter i świetnym altowiolistą, Antoinem Tamestitem, który gra na Stradivariusie. W programie Gluck („Don Juan”) i Berlioz („Śmierć Kleopatry” i „Harold w Italii”). Jest transmisja na żywo w Bayern Radio Klassik o 20.00 (również przez internet).
A mnie przy tej okazji naszło myślenie o plusach niemieckiego federalizmu kulturalnego (wielość centrów kulturalnych). Program festiwalu palce lizać. Znajomy, który mieszka godzinę drogi od Norymbergi, w przyszłym tygodniu wybiera się na „Ifigenię na Taurydzie” (koprodukcja z Festiwalem w Salzburgu i Operą w Zurychu) z Mireille Delusch. Tak mnie tęsknie naszło po lekturze listu zbiorowego na temat Filharmonii Poznańskiej…
http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36000,8141416,POZNAN_JEST_MUZYCZNA_OAZA__A_NIE_MUZYCZNA_PUSTYNIA.html
PS. Tę burzę od Tuska przygarnę bardzo chetnie.
Dzięki! 🙂
Ech, Beatko, trudno trzepotać wachlarzem w trakcie.
A teatr maleńki – dosłownie.
Dekoracje symboliczne, więc często używa się dymów dla uzupełnienia nastroju.
Burzę od kogokolwiek też bym przygarnęła, tylko bez gradu, bo mam w tym roku pomidory na balkonie i już raz ucierpiały biedaki.
Mam wachlarzyk z Malezji, bardzo wydajny. Brakuje mi tylko chętnego do machania 😉
A w niedzielę na Ogrodach Muzycznych pokażą Masseneta z MM:
http://ogrodymuzyczne.pl/page/pl/program-2010_1/wszystkie-wydarzenia/popoludnia-z-chopinem-iii/
To jeszcze coś na jutro, Pani Kierowniczko 🙂
Wielki wiatrak z „Don Kichota”, na dzisiaj jak znalazł 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=jpk9ThQPVTs
I my z tymi wiatrakami nie będziemy walczyć! 🙂
A z innymi to się Kierownictwu chce walczyć? Przy tych temperaturach? 😯
W ogóle mi się nie chce walczyć…
Tu łabądź pieczony w piórach.Zanurzam się w wannie i odpływam do 28 VII.Proszę uniżenie Dywan o trzymanie kciuków za sprawność klimy w autokarze.Uff,jak gorąco…
Ach, łabądku, Ty to masz zdrowie… Autokarem 😯 Ja tak jeździłam w młodości, teraz bym już chyba nie dała rady 🙁
A co do klimy, to nie wiem, czego trzeba życzyć, żeby działała… Kciuki, oczywiście, będą w robocie 🙂
Niestety,samoloty z Krosna do Brukseli jeszcze nie latają,a wlec się autobusem na Okęcie lub Balice,i czekać aż wulkan wybuchnie,to już wolę z punktu A do punktu B.Ahoj!
Ahoj, łabądziu prawie w brukselce 😀
Też bym autokarowo nie wyrobił. 😯 Tym bardziej będę trzymać kciuki. 🙂
My będziemy wyrabiali w przyszłym tygodniu. Trzymam łabądka 😀
W przyszłym tygodniu może trochę upał zelży…
U nas średnio, ale w Paryżu będzie czym oddychać 🙂 Byle dalej na zachód 😉
A Tereska jutro przylatuje tutaj 🙂
Matko, to się Jej trafi, bo chyba wzmożenie będzie.
Teraz same takie wzmożenia, ale tylko wybranych dopadają, gorącość jakby bardziej egalitarna, rzuca się po całości.
W teatrze wydzierżyłam tylko dlatego, że ludności było mało, a spektakl jednoaktowy. 😆
Za to było znajome dziecko, niestety. 🙁
A czemu niestety, co zrobiło?
Nie zrównoważymy la brillante virtuose 🙂 Postaramy się przynajmniej nie dać plamy. Będziemy cicho 😉
Tereso, miłego przylotu i pobytu 😀
To jest mała dziewczynka, nie potrafi usiedzieć chwili spokojnie, chodzi po drewnianych schodkach z góry na dół, mówi co chwila scenicznym szeptem, daje głośno buzi, ma różne potrzeby.
Ech, nie chciałabym wyjść na jakąś złą babę, ale bardzo to przeszkadza.
No przeszkadza, to fakt.
Mówię teraz dobranoc, w te upały jakoś wcześniej mnie sen morzy. I Wam życzę spokojnego snu 🙂
Dobrej i dającej wytchnienie. 🙂
Brrr… zimno…
Jakos tak pohaneczkowo sie zrobilo
To ja Wam DobraNoc
Pobutka.
PS.
Tereso, trafiłaś w dziesiątkę! 😉
PAK-u, solo tenor mixed?
takoz mixed?
http://www.mixed.com.br/
Zapowiada sie piekny sloneczny dzien bez przesadnego upalu, czego i Wam zycze.
fajny kot na ochłodę 🙂
link 🙂
Oj, dziś to chyba trzeba będzie wleźć do wody jak to kocisko, żeby przetrwać…
Zerwałam się (teraz jeszcze jest bardzo przyjemnie) i postanowiłam pojechać dziś do firmy, gdzie w ciszy, spokoju i chłodku postaram się popracować i przetrwać najgorsze 😀
W Warszawce zapowiadają na dziś 35 stopni w cieniu… 🙁
Ale Kiciuś na tym zdjęciu nie ma zachwyconej miny. Wygląda na to, że jest bardzo zly,że siedzi w wodzie. 😀
U nas też ma być 35 st. w cieniu. Jak to wytrzymać? przecież i tak od paru dni ledwie zipię 🙁
http://www.filmiki.jeja.pl/2067,kot-ktory-lubi-wode.html
No chyba nawet koty muszą dziś wodę polubić 🙂
A teraz mały quiz poranny:
http://www.funtrivia.com/playquiz/quiz301213227bea0.html
Prawidlowa odpowiedz na dziesiate pytanie to oczywiscie d, prawda? A na siodme to b czy d? ;-))))))
E, na dziesiąte to c 😉 Przecież dandysem był…
cbdo
Odpowiedz przyszla wraz z kodem 😉
Wszystkich roztopilo, widze…
http://www.youtube.com/watch?v=7EKuymIYCtE
lepiej????
O, jakie śliczne pingwinki 😀
A jak nad Sekwaną?
Gdyby mi było AŻ TAK zimno pewnie też bym pięknie tańczył – choćby po to, żeby się rozgrzać. 😎
Ale muszę przyznać, że mnie dziś nawet nie rotzapiało. Całkiem kulturalna była pogoda – to, co środkowy Europejczyk rozumie przez lato. 🙂
W Warszawie było ponoć piekło. Mnie o tym niewiele wiadomo, albowiem w godzinach 11-19 znajdowałam się w klimatyzowanym pomieszczeniu i muszę powiedzieć, że dość twórczo spędziłam ten czas 😀
Nad Sekwana w porzo, pogoda super, tak z 23 stopnie, wiaterek i takie inne przyjemnostki
Uuu… dlaczego mnie tam nie ma 🙁
Dlatego, ze ja od jutra bede w Polsce, a jeszcze sie nie spakowalam, nie zebralam wszysztkiego dla wszystkich i tak w ogole to NIC mi sie nie chce.
Gdybys byla, nie chcialoby nam sie razem i siedzialybysmy nad Sekwana owiewane wiaterkiem, odorem i smakiem fromazow i w oparach bordeaux, a ja mialabym poczucie winy ogolnej i niemoznosci odkupienia grzechow swiata tego.
No i zapomnialam isc do apteki, pingwin w dziob, zapomnialam, a jutro prazdnik.
To ja chyba sobie golne i pojde spac, bo i tak mi nic nie wychodzi. Taka to skundlona brillante virtuose. HEEELPPPP! Chcesz chinskie z dolu, czy wolisz iranskie z Teheranu (tez z dolu, ale anfas)?
Tereso 😯 Protestuję gorąco, a domyślasz się, ile mnie to kosztuje. Nie pozwolę Ci obrażać samej siebie z tak błahego powodu. Nie ma obowiązku chcenia i wychodzenia, jak nie chce niech nie wychodzi i już. Z braku chińskich, irańskich i innych wspieram Dębowym Mocnym.
PS. Tu też są apteki i nie wiedzą, co to prazdnik 🙂
haneczko, ale te polskie apteki nie przedaja tego, co ja chce kupic, i tu problem. A nie powiem, nie powiem.
To tak latwo powiedziec, jak nie chce to niech nie wychodzi, a tu walizka zakurzona, glowa przykurzona, a virtuose wkurzona, w pletwe rekina raz! I jeszcze musi wskoczyc do szafy, zeby powyciagac letnie ciuchy sexy, bo tu nie bylo takiej kanikuly. A szafa za drukarka i wskakiwanie laczy sie z przemeblowaniem pokoju, w lotke ibisa nie bylo raz!
haneczko, wybaczy Pani, ze sie unioslam, to temperamencja ze mnie wyszla. Rozumiem, ze kosztuje, to i dmucham dmuchem trabiastym i slonjowym……..
O… dmucha wce sie zdmuch nely
Chyba rzeczywiscie czas sobie odpuscic zbedne wysilki 🙂
Internet jest, przysyłają. Są też krewni i znajomi królika, a oni mogą wszystko. Walizkę odkurzy Ci obsługa, oni rzucają aż furczy. Głowa rano, pod wodę albo w kapelusz. Pokój przemebluj dowolnie, poskładasz po powrocie. Nad Sekwaną posiedzę za Ciebie. Uprzedzam, że nigdzie i na niczym nie zagram.
NAPRAWDE????????????????
A moge liczyc jak na Zawisze? I oczyscic zszargane sumienie? To teraz siup dp szafy po sexy! YES.
Glowa w poniedzialek o swicie znajdzie sie u dzielnicowego fryzjera kole zwirkiiwigurki, bo nie nadaje sie do prezentacji.
A do apteki i tak musze jutro pokopytkowac, bo zanim przysla…
Jak na haneczkę 🙂 Faceta znam ze słyszenia, siebie osobiście 🙂 Dobranoc 🙂
E tam, ja chodze do fryzjerki gospodarskiej, takiej domowej za 20 zl. Trzyma sie przez trzy miesiace, ale przez piec trzeba juz kitke, to niekoniecznie.
Jak poszlam do fryzjera ze slyszenia, strzygl wlos po wlosku przez godzin dwie, zainkasowal od wlosa, a potem sama musialam poprawiac
🙂
BraNoc
A… zalapalam przedwyjazdowo, faceta tez znam ze slyszenia, ale jakos tak mi za wzor stawiano i zostalo. Czarny byl. Nie to, co Leszek do kolory i wyboru.
Poni Dorotecka pise o Ogrodak Muzycnyk, a jo jestem ciekaw, cy u mnie pod Turbaczem dałoby sie wyrytkować cosi takiego jak Hole Muzycne 😀
Się jeszcze wróciłam. Oni się wtedy, podobno, bardzo malowali. Dosłownie. Gdzie to czytałam nie pomnę, grzebać mi się nie chce, bo późno, a Stanisław śpi 🙂
Na najbliższy tydzień warto by może wyrychtować jakieś Baseny Muzyczne. 🙂
Tereso, słuchaj rad Haneczki, bo to rozsądna kobieta jest. Sam bym się lepiej z wyjazdem nie potrafił rozprawić. 😀
To jo proponuje Jaskinie Muzycne! W jaskiniak wse jest chłodno 😀
Jakby ktoś chciał zerknąć, jak wyglądała EuroPride w Warszawie, to proszę uprzejmie:
http://www.youtube.com/watch?v=o5VZsaZ6gmg&feature=player_embedded
Pobutka.
O… Srodnocny atak spamu. To chyba po raz pierwszy.
PAK-u
http://www.youtube.com/watch?v=FgRcc-DPL_c
Chociaz w zasadzie masz swieta racje.
I już po spamach, choć ruskie, nie gniotsa, nie łamiotsa 😈
Wyście sobie jeszcze tyle czasu gadali, a ja się rąbnęłam spać 😯
A ten filmik z EuroPride – no, wypisz wymaluj pochód pierwszomajowy, tylko flagi inne i muzyczka trochę też 😆
A jaki jajeczny ten Massenet od Tereski 😆
Też tak potrafię ❗
To Pani Kierowniczka tez tak sznapsbarytonem od rana? 😉
Zwłaszcza 😆
To się nazywa baryton poranny 😀
Czy śródnocny atak spamu to o pobutce Paka? 😯
Sznapsbaryton świetny! 😆
U mnie była burza.
Nareszcie!!!
Trochę swiat jakby odetchnął po wczorajszym tropiku.
EuroPride się chyba ugotowało.
Żartuję.
Myślę, że dobrze, że bez ekscesów, bo szli w poważnych sprawach.
U mnie mruczało między szóstą a ósmą, ale nie spadło ani kropelki 🙁
A śródnocny atak spamu był. A co się robi ze spamami? Kasuje 😀
Też podejrzewam, że tym protestującym przeciw EuroPride to się wczoraj nie chciało przede wszystkim z gorąca…
Jestem oburzony brakiem parytetu w sznapspobutkach! 👿
Florence Foster Jenkins na niemieckiej tubie jest, niestety, niedostępna, ale znalazłem to. 😀
http://www.youtube.com/watch?v=bg1EnmIdugY
Łeeee… 😯
E… nasz rodzimy sznapsbaryton to ma prawdziwa klase, a tu klasy nie slysze.
😆 😆 😆
http://www.youtube.com/watch?v=qtf2Q4yyuJ0&feature=related
To ja bardziej wakacyjnie
http://www.youtube.com/watch?v=SwSkDhyd40k
No super! 😀
No to je lecem na lotnisko! Papa tymczasowe
No to à toute à l’heure! 😀
Tereso, tylko nie lataj nisko i powoli! 😆
Nie wytrzymałam i podrzuciłam Masseneta na sąsiedni blog. Niech Łasuchy też się ucieszą!
Pozdrófffko, Melomani!
😆
pozdrawiam wszystkich po kolejnej przerwie (głównie spowodowanej pogodą), widziałem pływające kotki zatem: http://demotywatory.pl/1897715/Prawdziwe-lato
(znalazłem dzisiaj rano). Co do MA to wydaje mi się, że raczej przyjedzie. Ostatnio w wywiadzie powiedziała: http://www.youtube.com/watch?v=pKdZg–uSc0
co do rad Fou Ts’onga to wiadomo MA jest osobą niesamowicie otwartą i słucha co mają do powiedzenia „starsze” autorytety ale i młodzi dopiero wchodzący artyści. Pan Stanisław Leszczyński zapewne słyszał wykonanie w Lugano? Ciekawe, że już tam MA rozpoczęła współpracę nad koncertem Chopina z Jackiem Kaspszykiem (pewnie dobrze się im pracuje razem). A i jeszcze taka jedna ‚anegdotka’ prof. Popowa-Zydroń opowiadała mi, że MA uznaje, że Koncert e-moll op.11 jest najtrudniejszym koncertem (potem też widziałem podobną wypowiedź MA w jakiejś gazecie). Już się nie mogę doczekać sierpnia! Może się z Panią Dorotką i innymi jakoś ujrzymy w FN, byłoby miło 😀
uuuu trochę przesadziłem z tym wpisem (coś mnie wzięło)
P.S.
i taki przedsmaczek:
http://www.youtube.com/watch?v=hae3K9M7HYI
http://www.youtube.com/watch?v=rzconKF_jQ0
http://www.youtube.com/watch?v=P0cbu4HDjrE
http://www.youtube.com/watch?v=2wkUFZyYQOU
a nawet drugi:
http://www.youtube.com/watch?v=WgubrxCfhHk
http://www.youtube.com/watch?v=5zNPaull918&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=9DLIgEiwc0A&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=gFEXRHv1cvY
😀
Rozpędził się nam mic z tymi linkami, ale już są – dzięki! 😀
Wracam właśnie z Masseneta i zaraz coś napiszę.
przepraszam 🙁
ale miałem szlachetne zamiary 😀
Nie, no wspaniale! Tyle tylko, że post z tyloma linkami musi posiedzieć w poczekalni – ten i tak miał szczęście, że czekał niecałe pół godziny 😀
hura! choć teraz miała szczęście bo od dłuższego czasu opuściło mnie 😀
*miałem oj idę spać bo głupoty wypisuję 🙂
dobranoc
Dobranoc 😀
Sznapsbarytony mnie nie przestraszą 😉
Pobutka.
„Podróbka” dla Bobika 😉 (Wiem, rozumiem, Bobik wolałby podroby… no cóż…)