Pod znakiem Mahlera

Dziecko GMJO, czyli Gustav Mahler Jugendorchester, odwiedziło właśnie Warszawę (wczoraj było w Poznaniu, jutro gra w Krakowie). Mahler Chamber Orchestra powstała z inicjatywy dawnych muzyków słynnej młodzieżowej orkiestry Claudia Abbado. Tutaj wspominałam o koncercie tego zespołu w Bonn na Beethovenfest (p. Katarzyna Woźniakowska nadal jest w nim reprezentantką Polski). Teraz przyjechała do nas, by wykonać bardzo ciekawy program pod batutą młodego „syberyjskiego Greka” czyli Teodora Currentzisa – tego samego, który zeszłorocznego lata w Bregencji dyrygował Pasażerką oraz dwoma z Weinbergowskich koncertów z założonym przez siebie zespołem MusicAeterna z Nowosybirska.

Odważne było sformowanie programu wyłącznie z utworów napisanych w XX wieku. Zapewne dlatego sala nie była wypełniona do ostatniego miejsca (choć było relatywnie nieźle), ale kto nie był, niech żałuje. Zresztą młody (w przyszłym roku skończy czterdziestkę) dyrygent urozmaicał koncert wprowadzając drobne elementy teatru. Przy pierwszym punkcie programu, Symfonii kameralnej op. 110a Szostakowicza, kazał muzykom grać w półmroku (mieli lampeczki nad pulpitami), a końcówkę przetrzymał w ciszy chyba ze trzy minuty. Ale pomijając te facecje, było wstrząsająco pięknie, z ogromną siłą wyrazu i urodą brzmienia. Potem rzecz zupełnie tu nieznana: krótka kantata Fedra Brittena, z solistką Maleną Ernman ze Szwecji, która okazała się kolejnym mocnym punktem koncertu: wspaniały głos o ciepłej klarnetowej barwie i imponujących dołach, absolutna naturalność emisji, wyrazistość. Szwedka zabłysnęła także w drugiej części w Folk Songs Luciano Berio, wchodząc z dyrygentem w zabawne aktorskie interakcje (interpretacja zupełnie odmienna od wersji Cathy Berberian, której pieśni były dedykowane – ale Cathy była bardziej sopranem, no i całkiem inną osobowością sceniczną). I na zakończenie uroczo wykonana Symfonia „Klasyczna” Prokofiewa – taki banał przecież, a ile można z niego wydobyć wdzięku. Currentzis po prostu tańczył przed orkiestrą, wyginał się jak wysokie drzewo na wietrze. Ale był skuteczny.

Wieści z Wrocławia. Dziś na konferencji prasowej Paul McCreesh przedstawił właśnie wydaną płytę: Grande Messe des Morts Berlioza, nagraną z połączonymi zespołami własnymi i wrocławskimi. To pierwsza z serii rejestracji wielkich dzieł oratoryjnych, wydanych wspólnie przez nową firmę McCreesha Winged Lion oraz Narodowe Forum Muzyki. Nagrany jest już też tegoroczny Eliasz Mendelssohna, a plany na przyszłość obejmują na razie War Requiem Brittena oraz Pory roku Haydna. Jak widać, brytyjski dyrygent, nawet kiedy przestanie być dyrektorem Wratislavii, nie zamierza zrywać kontaktów z Polską. Ponadto przedstawiony został program przyszłorocznego festiwalu, ostatniego przezeń przygotowanego. W pierwszy weekend (1-2 września) dużo Bacha: obie pasje (Janowa z Taverner Consort, Mateuszowa z Gabrieli Consort&Players), maraton koncertów na różne instrumenty (m.in.z Rachel Podger), potem 4 września NOSPR (Berg, Webern), następnego dnia zespoły Filharmonii Wrocławskiej (Via Crucis Pawła Łukaszewskiego). Z dalszych wydarzeń m.in. La Risonanza (pasja Caldary), a na zakończenie McCreesh pozwoli sobie zadyrygować NOSPR i chórem FW w Stabat Mater Dvořáka.