Sonaty i intermezza

Powyższy tytuł oczywiście nie jest nawiązaniem do utworu Johna Cage’a Sonaty i interludia, lecz po prostu opisem programu, jaki wykonał właśnie na warszawskim recitalu Arcadi Volodos. Głównymi filarami były Sonata a-moll D 784 Schuberta oraz Sonata h-moll Liszta. Gdyby nie trzy Intermezza z op. 117 Brahmsa, zagrane pośrodku, przed przerwą, byłby to identyczny program z tym, jaki ponad trzy lata temu w Warszawie zagrała Yulianna Avdeeva. I to właśnie te Intermezza (poza bisami) były najlepszymi momentami tego wieczoru. Zagrane z zamyśleniem i zastanowieniem, bez śladu sentymentalizmu, subtelnie (tutaj, tutaj i tutaj).

Co do tej przedziwnej sonaty Schuberta, do dziś nie wiem, z jakiej ona jest planety. Trudno sobie poradzić z jej urywanymi frazami, poszarpanym ciągiem (mam na myśli I część), i wydaje mi się, że Volodos nie za bardzo sobie poradził. Tempo wydało mi się zbyt wolne i forma rwała się tak, jak te frazy. Jakoś nie mogę zapomnieć wykonania Avdeevej (szkoda, że tego nie nagrała), która grała to szybciej i potrafiła zrobić z tego logiczny, spójny ciąg. Volodos rozkręcił się właściwie dopiero w finale. Ale tę sonatę naprawdę trudno interpretować. Tu część pierwsza, druga i trzecia

W Liszcie też się stopniowo rozkręcał. Świetny był sam początek, trochę ściągnięty z Richtera; potem z lekka się pogubił. Dopiero kiedy wszedł we fragmenty liryczne (nigdy nie przesładzane), poczuł się jakby pewniej. Później rozpędzone oktawy przypominały z kolei Horowitza. Tak mocno walił w klawiaturę (choć nie odbierało się tego w ten sposób), że zerwał strunę w górnym rejestrze. Koniec znów przyniósł skupienie, jak początek.

No i bisy. Tym razem tylko trzy razy, ale wiadomo, że Volodos jest artystą od bisów. Przepiękny był En Rêve Liszta, rzeczywiście jak ze snu. To jeden z tych utworów, które wyprzedzają epokę. Drugi bis okazał się Menuetem Schuberta (byłam przekonana, że to jakiś XX-wieczny kompozytor popełnił stylizację na barok), a finalny już nam kiedyś prezentował – to jego stały popis.

Był minizlot: pojawiła się Aga z siostrą, bazylika z mamą i – dawno nie widziany – 60jerzy! Bardzo mnie to ucieszyło, bo dawno nie dawał znaku życia.