Trochę ECM

Każda z płyt zupełnie inna, innego gatunku, z innymi brzmieniami. Ale wszystkie jakoś dla tej firmy typowe.

Valentin Silvestrov, Maidan. Kyiv Chamber Choir, Mykola Hobdych. ECM New Series. 30 września Sylwestrow ukończył 85 lat, więc więcej się dziś go gra nie tylko z ogólnych powodów ukraińskich, ale także z powodu jubileuszu. Dzieła zawarte na tej płycie to wyłącznie utwory chóralne, w swojej ekspresji podobne do innych jego dzieł, jak choćby najnowszy Psalm, który miał prawykonanie w Warszawie. Ów „cichy wiatr” czy „dźwięczące milczenie”, o którym sam opowiadał, w utworach chóralnych przybiera formę mormoranda („mruczanda”, jak mówią niektórzy), które tworzy efekt pogłosu przydający dziełu trochę hieratyczności, a trochę eteryczności. Głównym dziełem jest tytułowy Maidan, powstały podczas wydarzeń pamiętnego Euromajdanu z 2014 r. Pamiętam, że kibicując tej sprawie oglądałam w telewizji, jak każdego wieczora śpiewa się tam hymn (nauczyłam się go wtedy). I tu każdy z czterech cykli po 3-5 pieśni, które składają się na ten utwór, rozpoczyna się hymnem, ale ubranym w inną melodię (za każdym razem inną), spokojniejszą i bardziej uduchowioną, dopasowaną do pozostałych części, które w większości są modlitwami (w tym znana Modlitwa za Ukrainę, która już osobno zdobyła popularność), poza jednym wierszem Tarasa Szewczenki oraz – na zakończenie – białoruską ludową kołysanką. Do tego dodane są Cztery pieśni z tego samego roku, Dyptyk z 2016 r. i Tryptyk z 2015 r. – wszystkie oparte na poezji Szewczenki i przedłużające ten nastrój zawieszenia we mgle. Po wysłuchaniu człowiek czuje się trochę odurzony.

Carolin Widmann, L’Aurore, ECM New Series. Znakomita skrzypaczka niemiecka jest siostrą Jörga Widmanna, klarnecisty i kompozytora, i tak jak on kojarzy się najbardziej z muzyką współczesną. Tu jednak zestaw jest szerszy, a nawet bardzo szeroki: znajdziemy na tej płycie, jako swoiste refreny, chorały Hildegardy von Bingen, grane przez artystkę w sposób szczególny – ściszonym, jakby szklistym dźwiękiem. (Trochę mi się to kłóci z emocjonalnością Hildegardy, ale koncepcję można zrozumieć). Tytuł pochodzi od V Sonaty Eugène’a Ysaÿe’a (chyba mojej ulubionej), która znajduje się w centrum. Przed nią jeszcze niezwykle ciekawa Fantaisie concertante George’a Enescu i najbardziej współczesny tu utwór (z 2002 r.) – Trzy miniatury George’a Benjamina. Wreszcie na koniec Partita d-moll Bacha. Wszystko to nadspodziewanie dobrze się łączy w tym świetnym wykonaniu.

Barre Phillips, György Kurtág Jr., Face à face, ECM. Ta płyta nie jest wydana w New Series, ale mogłaby być – co prawda Phillips jest jazzmanem, ale Kurtág junior to spec od porządnej klasyki elektronicznej, takiej rodem z IRCAM (przez kilka lat nawet tam pracował). Prawdę mówiąc nawet nie śledziłam specjalnie jego działalności, bo zwyczajowo jak Kurtág, to przede wszystkim genialny senior, no i nadarzyła się okazja, żeby posłuchać i juniora (który oczywiście też już nie jest młody – ma 68 lat). W sumie więc gra dwóch starszych panów – Phillips jest starszy o 20 lat, ale w znakomitej formie. I muszę powiedzieć, że słuchanie ich sprawiło mi niemałą przyjemność. Obaj muzycy znakomicie się rozumieją, tworzą wyrafinowane dźwiękowe konstrukcje kontrabasowo-elektroniczne, takie oldskulowe trochę – ja to lubię. Jazzem to raczej nie jest, ale niektórzy jazzem są w stanie nazywać wszystko.