Poznań nie tylko Baroque
Dziś na Poznań Baroque można było usłyszeć ni mniej ni więcej, tylko kaprysy Paganiniego. Nie na skrzypcach – na flecie. Wszystko przez to, że Cezary Zych namówił Alexisa Kossenkę, żeby ten dał recital tym razem na flecie współczesnym.
– Możecie się zdziwić, że po 14 latach grania w Poznaniu na flecie barokowym, drewnianym, staję przed wami dziś z fletem złotym, współczesnym – tłumaczył się artysta. Podkreślił też, że każdy instrument mówi innym językiem, więc gdy za namową Cezarego wrócił do fletu, na którym grał w młodości, a na którym dziś już właściwie nie grywa (a przecież można powiedzieć, że wciąż jest młody), próbował wrócić do języka tego instrumentu, zarazem mając na uwadze język, dla którego zostały napisane utwory barokowe – czyli język traverso. Pierwszą część recitalu bowiem poświęcił barokowi właśnie: zagrał dwie Fantazje Telemanna, fis-moll i h-moll, oraz Partitę a-moll Bacha. I rzeczywiście ukształtowanie dźwiękowe, artykulacja, wszystko to było wyraziste i retoryczne.
Ale prawdziwym przebojem okazała się druga część koncertu, w której Kossenko wyszedł poza barok. Główną jej zawartością był wybór ze skrzypcowych Kaprysów Paganiniego we fletowej transkrypcji Julesa Hermana. Tutaj próbka w wykonaniu Patricka Gallois, który nagrał z nimi płytę, ale w porównaniu z nim Kossenko zaprezentował w tych utworkach nie tylko czystą wirtuozerię, ale po prostu wspaniałą muzykę – śpiewał na flecie może nawet piękniej niż niektórzy skrzypkowie na swoich instrumentach. Co więcej, przeplatał te kaprysy etiudami duńskiego flecisty i kompozytora Joachima Andersena, którego wcześniej nie znałam, a który okazał się prawdziwym poetą fletu (niestety na tubie nie znalazłam tych, które Kossenko grał, np. wariacji na temat pieśni szwedzkiej – op. 21 nr 4, albo Pastorale – op. 21 nr 13). I to wszystko, ten długi program, wykonał tak pięknie muzyk, który rzeczywiście niemal nie tyka się dziś współczesnego fletu, a zresztą po prostu nie ma na to czasu: przede wszystkim prowadzi Les Ambassadeurs (najnowsza płyta otrzyma prawdopodobnie Diapason de l’année), a jak już gra, to wciąż na cichutko i skromnie brzmiącym traverso. Po prostu jest genialny. We Francji miałby przechlapane, bo stanowiłby zbyt wielką konkurencję dla tłumów flecistów w tym kraju, więc bardzo dobrze, że początki kariery miał w Polsce (dzięki Cezaremu Zychowi, za co mu chwała) – teraz mu nikt nie podskoczy.
Koncert był rejestrowany przez radio, więc zapewne zostanie odtworzony. Miejmy nadzieję, bo tego występu słuchało już stosunkowo mało ludzi – weekendowy entuzjazm poznaniaków wystarczył na jeden koncert, ten o 18., no i prawdopodobnie dziwna polityka biletowa wielu zniechęciła, tak jak Beatę. Jednak i na pierwszym koncercie były pojedyncze wolne miejsca, choć rzeczywiście mało. Grał młodziutki zespół Nevermind (w Filharmonii Narodowej zagra 19 lutego); kiedy koleżanka z Radia Merkury spytała znanego nam już klawesynistę Jeana Rondeau, dlaczego taka nazwa, odparł: bo my jesteśmy jeszcze takie nic. Wszyscy rzeczywiście mają po dwadzieścia kilka lat – poza klawesynistą gra w nim jeszcze flecistka Anna Besson (powiedziała publiczności, że z języka polskiego zna tylko „dzień dobry”, „dziękuję” i „jestem nienormalna” – o ile te dwa pierwsze zwroty poznają wszyscy, to ten ostatni się wyróżnia), skrzypek Louis Creac’h i gambista Robin Pharo. Grali Couperina (François), Rameau, Marina Marais i Telemanna i było to granie może jeszcze trochę szkolne, ale świeże – widać, że młodych muzyków to naprawdę bawi i że już są świetnie zgrani. Jutro (a właściwie już dziś) zagrają Bacha.
Komentarze
Wpisałem się pod poprzednim wpisem, spóźniwszy się o minutę. Teraz już nikt nie przeczyta, a mowa była pod koniec o bardzo zdolnym młodym człowieku, więc pierwszy i na razie ostatni raz będę natrętny i powtórzę – Kacper Szelążek rzondzi. O. 🙂
I chodzi o to, żeby rzondził nadal. 😎
Czekając na moderację dodam do wątków kulinarnych z poprzedniego wpisu, że szneka z makiem, choćby czarnym, jest sprzeczna z naturą. To w ogóle nie jest szneka, to jest jakaś buła. Szneka ma być z glancem, ułożona w spiralę, z kruszonką na środku. Wzorcowe były 35 lat temu u Kustusza w Rumi i gdyby nie one, to bym pewnie nie okończył szkół, bo bym umarł z głodu. 🙂
Pobutka.
A 35 lat temu w Londynie na Camberwellu byla turecka knajpka sprzedajaca wyjezdzajacym z miasta TIR-owcom i obsludze niedalekiego szpitala niezrownane kebaby. Taki kebab stanowil dla braci potezny fundament kolejnego dnia, nawet jesli nie znany byl donor kebabu 🙂 A dzis daja czlowiekowi jakies zmiotki w nalesniku z papierkiem a potem tylko wysypka i egzema.
Ale my tu o zarciu a tam Pani Kierowniczka sie poswieca jak ta Ifigienia w Brazyli wysluchujac dla nas kaprysow na flecie. Jednak dusza musi wiedziec w czym siedzi. Te kaprysy Paganiniego przypomnialy mi ze Danczowski tez je transponowal na wiolonczele. A dlaczego tak malo o Danczowskim slychac, nawet w Poznaniu? Nawet chyba konkursu juz nie ma (inny donor?)
Ale nawet orzezwiajaca kapiel w slowach profesora Perza nie zdolala zmyc wrazenia jakie na mnie zrobil tworczy wysilek Bobika: Libretto z Fleka czyli Nabombana Szneka. Bo od dawna sie zastanawiam dlaczego w Polsce nie ma jeszcze Polskiej Opery Narodowej, takiej jak angielska ENO. Wiem, wiem – polski nie nadaje sie do opery, mlodzi ucza sie zagranicznych jezykow zeby robic kariere jak Allagnowa a nie zeby spiewac dla ludu, itd itp. A mnie sie wydaje ze byloby fajnie. I widze ze iskra boza tli sie w narodzie – moze juz czas?
Dzień dobry 🙂
Konkurs im. Danczowskiego wciąż istnieje, jest co 5 lat jak Konkurs im. Wieniawskiego (przez to samo Towarzystwo zresztą organizowany):
http://www.wieniawski.pl/okw.html
Co zaś do szneki z glancem, poznańska ma i owszem glanc na wierzchu (bo inaczej nie byłaby z glancem), ale w środku ma mak. I dlatego ją lubię 😉
Nie odczepimy się od kulinariów 😆
To jeszcze dodam, że pierwszego dnia mojego tu pobytu trafiłam na uliczne stoisko pieczonych kasztanów. Poczułam się jak w jakim Paryżewie, ale nie na placu Pigalle, bo akurat tam nigdy kasztanów nie spotkałam 😛
Widzę, że Fishneck pod wrażeniem twórczości Bobiczej. My już tu jesteśmy przyzwyczajeni, że Bobik to jest taki stwór, co ledwo machnie ogonem, a sypią się naręcza prześlicznościowej poezji. A opery, i owszem, też tu powstawały, i to kolektywnie. Jedną z nich nawet udało się skończyć:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/tworczosc-blogowa/opera/
A jak ktoś ciekaw Kacpra Szelążka, to… hm…
https://www.youtube.com/watch?v=fDbanNaj564
Niestety innej jego produkcji na tubie nie spotkałam…
Polski się nie nadaje do opery? 😯 Ja po prostu UWIELBIAM pisać libretta po polsku, zarówno zbiorowo, jak indywidualnie. Fakt, może krótkawe są nieco, ale dla publiczności to nieraz i lepiej. 😈
No przecież nie każdy librecista musi pisać np. „wszakże przyrzekłeś żyć w bezżennym stanie” 😈
Jasne. Może zamiast tego napisać np. melodyjną frazę „przestań chrzęścić w gąszczu trzosem, wszak tych dźwięków ja nie zniosę”. 😎
Hehe, napisać to można wszystko, ale jak to zaśpiewać…? 🙂
Ja, wielka artysta,
tych problemów nie mam,
nieważne mi teksty,
nieważny mi temat. 😎
Wszystko śpiewać mogę,
nawet w środku snu,
bo każde libretto
u mnie brzmi: aaaauuuuuuuuu… 😈
😆 😆 😆
Pani Redaktor ! Alexis Kossenko wcale nie zaczynał kariery w Polsce… Był mimo młodego wieku bardzo cenionym pierwszym flecistą „Philharmonie der Nationen” Justusa Frantza i to w latach dziewięćdziesiątych… !!! To był i pewnie jest człowiek, który nieustannie ćwiczył… Mimo ekstremalnie ciężkiej pracy, o której mało kto ma pojęcie jak to wyglądało, w tej międzynarodowej orkiestrze Alexis gdy tylko miał wolną chwilę, a takich było naprawdę niewiele sięgał po Traverso… Tak ćwiczył, że gdy w przerwie koncertu ktoś z Rosjan zwrócił mu uwagę, że chociaż w garderobie po ciężkim dniu można by chwilę odpocząć w ciszy – młody Francuz złamał flet i wyszedł trzaskając drzwiami… W tej orkiestrze gdy się nie grało to tylko z tego powodu, że jechało się autobusem bądź leciało samolotem… Wtedy Alexis wyciągał discmana, słuchawki oraz ogromną kolekcję płyt z barokiem, których wtedy słuchał… Trochę z nim rozmawiałem – już wtedy zwierzył mi się, że tak naprawdę to on kocha wyłącznie barok i chciałby kiedyś założyć orkiestrę barokową. Po latach spotkałem go w Oratorium Marianum Uniwersytetu Wrocławskiego, gdzie grał koncert z Arte Dei Suanatori. Teraz ma Les Ambassadeurs. Kibicuję mu z całego serca bo to genialny, bardzo pracowity muzyk !!! Mało kto wie, że o czeczeńskich korzeniach stąd jego mało francuskie nazwisko.
Moze nie wyrazilam sie bardzo scisle, oczywiscie, ze on jest z Francji i tam zaczynal, jego profesorem byl znany takze w Polsce Alain Marion. Ale prosze wybaczyc, granie w miedzynarodowej orkiestrze mlodziezowej trudno nazwac poczatkiem kariery, zwlaszcza w przypadku tak wybitnego solisty. Kariere trawersisty rozpoczynal zdecydowanie z AdS. Nazwisko brzmi bardziej po ukrainsku, czy na pewno ta Czeczenia jest na rzeczy?
Re KK 15:10 Rzeczywiscie Les Ambassadeurs i Sabine Devielhe sa feneomenalni
http://www.youtube.com/watch?v=FbL6VbQz8PA
Devieilhe 😳 W podanej lince wspomina tez Polske i Arte dei Suonatori.
C.D. lyonskich ciekawostek
Dostapilam wielokrotnie zaszczytu wyskakiwania przez okno wraz ze wspomina Sabine D. Ale o co chodzi?
Otoz w wersji Dialogow zaproponowanych przez Ch. Honore karmelitanki spiewajac Salve Regina „wypadaja” przez okno.
Poczatkowo byla to wysokosc 1.80 m, ale po tym jak Sabine i dwie inne kolezanki zaczely nosic spécialne kolnierze wysokosc zmniejszono nam do 1.50 m.
Sabine byla swietna karmelitanka, à kilka miesiecy wczesniej Krolowa Nocy (jeszcze w ramach studia).
Partita Bacha na wspolczesnym flecie to paradoksalnie bardzo dobry pomysl.
Czy sam Alexis uzasadnil w jakis sposob wybor instrumentu?
Wielki Wodzu, tak z ciekawości – a gdzie miałby Kacper Szelążek występować, jeśli nie w siermiężnych spektaklach WOK, skoro nigdzie indziej barokowych oper się nie wystawia w naszym kraju? Chyba, żeby zrobić zrzutę i zasponsorować artyście udział w przyszłorocznych Operaliach, ale wtedy już go w Polsce nie uświadczymy. Nie wiem co gorsze. Radziejewska i Pasiecznik jakoś się nie zmarnowały …
Wcale nie twierdzę, że Pani się pomyliła. Alexis jest Francuzem, ale tak przecież Pani pisała. Natomiast było on muzycznym „kąskiem” szczególnie dla Frantza cennym, bo grał doskonale – jak na bardzo młodego, niedoświadczonego człowieka wprost fenomenalny Pierwszy Flet ! Ja jednak uznałbym to za ogólny początek kariery. Tak fenomenalni muzycy orkiestrowi zdarzają się bardzo rzadko ! Co robił później na własny rachunek po szybkim opuszczeniu orkiestry Frantza świadczy o jego wybitnym talencie i mocnym dążeniu do artystycznej „niepodległości”, a zarazem jest spełnieniem jego barokowych marzeń ! O korzeniach czeczeńskich sam musiał Frantzowi powiedzieć gdyż ten z lubością przedstawiał go na każdym koncercie jako „symbol światowego pokoju” grającego w… rosyjskim otoczeniu… A tak na marginesie Filharmonia Narodów mimo iż zaczynała jako orkiestra młodzieżowa to tak jak w przypadku wenezuelskiej „Orkiestry Simona Bolivara” w pewnym momencie z premedytacją”młodzieżową” być przestała. Bardzo szkoda, że zespół ten jest tak niedoceniany… Myślę, że niestety najlepsze lata ma za sobą, ale nagrania z lat dziewięćdziesiątych są rewelacyjne. Niektóre z nich można było nawet niedawno kupić po bardzo promocyjnych cenach w EMPiK-u. Mało która orkiestra tak brzmi. Wschodnioeuropejskie smyczki z przewagą Rosjan, blacha z Wielkiej Brytanii, a drzewo z Francji. To był twór dokonały. Koncerty w najlepszych salach świata z solistami jak Rostropowicz, Maisky, Zuckerman, Gruberova, Battle, Vengerov. Orkiestra bez dotacji publicznych, całkowicie na utrzymaniu sponsorów. To wspaniały przykład do naśladowania szczególnie tu w kiepsko publicznie dotowanej polskiej „kulturze”, niestety nie figurując w oficjalnych statystykach nie do końca zauważana w świecie muzyki… Opowieści o morderczej pracy mogłyby być opisane w niejednej książce… Swego czasu ten kto opisałby to wszystko co tam się działo i wydał to w Niemczech, zostałby milionerem… Że też się nie zdecydowałem… 🙂 Ale Justus Frantz mnie osobiście bardzo w życiu pomógł – dużo zawdzięczam tej kontrowersyjnej postaci.
Re Pani JC: W youtubie jest Krolowa Nocy i Ofelia Offenbacha z S D plus kilka innych „kawalkow”.
Poco karmelitanki wyskakuja przez okno, skoro w orkiestrze caly czas grzmi gilotyna? Skacza na gilotyne? Czy to ma byc lomot padajacych na ziemie zakonnic? Furkot kornetow i habitow w locie – rzeczywiscie malo oplywowe i aerodynamiczne 😉
z całym szacunkiem czy nazwałaby Pani orkiestrę kameralną AUKSO orkiestrą młodzieżową ? Bo to mniej więcej podobna sprawa jak z Philharmonie der Nationen ?
przez moderację moje komentarze będą w odwrotnej kolejności…
a jednak nie 🙂 Kolejność prawidłowa.
Nie, Panie Krzysztofie, bo AUKSO jest po pierwsze orkiestra kameralna, po drugie ma staly sklad, po trzecie jest etatowa.
Ale co do meritum, zupelnie czyms innym jest robienie kariery solowej i orkiestrowej…
@ Joanna Curelaru – uzasadnil, ze Cezary Zych go namowil 🙂
Cieszę się, że się Pani podobało i tylko teraz żałuję, iż w Raju Alexis Kossenko, grał „tylko” Paganiniego…………. 🙂
ale Alexis już wtedy był bezwzględnie wielką artystyczną osobowością… Hmm… co do „kariery solowej”. Te pojęcia obecnie się trochę dewaluują… Znam muzyków orkiestrowych dających wybitne solistyczne koncerty… https://www.youtube.com/watch?v=iTJ41_83llQ Znam solistów, którzy stopniowo, powoli stali się dyrygentami i niech za przykład posłuży nam Giovanni Antonini kolega po fachu Alexisa 🙂 Zdaje się, że w „Ambasadorach” Alexis bardziej dyryguje niż gra.
– Ale czy to oznacza, że skoro Philharmonie d. N. skoro nie jest orkiestrą kameralną tylko symfoniczną, nie wiem jak jest obecnie, myślę, że podobnie – miała 75 % stałego składu (więcej niż przykładowa AUKSO w projektach symfonicznych), a etatowa być nie mogła z uwagi na jej „prywatny” status oraz trudności prawno – imigracyjne z uwagi na międzynarodowy skład, należy ją uważać za orkiestrę młodzieżową ?? Etaty zastępowały „stypendia”. Kwestia nazewnictwa… Z uwagi na status prawny.
Co do rzekomego czeczenskiego pochodzenia Alexisa, to raczej nie jest to prawda, w gre wchodza tu „biali” Rosjanie z Petersburga. Nie tylko on, ale i jego rodzice urodzili sie juz we Francji.
Przypomniałem sobie opowieść o Dziadku Czeczeńcu !
Re Pan „pietrek”
Niestety ta wysublimowana scena popisow awiacyjno-spadochronowych miala miejsce jedynie w panskiej wyobrazni i „przed oczyma duszy mojej” oraz moze innych czytelikow blogà… 😉
Zadnych kornetow ani habitow nie bylo!
Dziś nie będę robić nowego wpisu, bo częściowo wystąpiła ta sama młodzież, co wczoraj – zespół Nevermind. Wczoraj zagrali koncert krótki, dziś pełnowymiarowy i poświęcili go wyłącznie Bachowi. Ten występ odebrałam jeszcze lepiej niż wczorajszy. Oni wiedzą, czego chcą, i są rozsądni – nie pędzą, nie wpadają w efekciarstwo, grają, by tak rzec, bardzo porządnie. Będą z tego ludzie.
Potem wystąpił – cytując cały „biogram” zamieszczony w programie – „Jeszcze jeden młody człowiek o wielkiej przyszłości i całkiem pokaźnym już dorobku”.
http://www.simonevallerotonda.com/#/biografia/
Jak zapowiedział, zabrał nas w podróż po Francji, Włoszech i Hiszpanii, pokazując różnice stylistyczne między muzyką gitarową i lutniową z tych krajów. Niektóre utwory są tutaj:
http://www.simonevallerotonda.com/#/audio-video/
a konkretnie Kapsberger, Santiago de Murcia, zagrany na bis Poulenc. W porządku, choć też widać, że jest raczej na początku swojej drogi. Ale myślałam, że jest o kilka lat młodszy – a ma 31 lat. Jest członkiem orkiestry Les Ambassadeurs, więc przed nim jeszcze za parę dni Tamerlano.
Rozmawiałam dziś trochę z Cezarym Zychem. Zapraszanie młodych jest jego celową taktyką. Udowadnia w ten sposób (jak kiedyś było z Kossenką), że można kogoś wypromować zaczynając właśnie od Polski. Lepiej, by ktoś tu wystąpił na początku kariery – wtedy jeśli zrobi wielką karierę, mamy powód do dumy, że to u nas zaczynał, a ponadto ma u nas dług wdzięczności, co też jest opłacalne.
Urszulo, oprócz oper są jeszcze kantaty i różne piosenki luzem. Też zresztą ich się w Polsce nie gra, taki prawdopodobnie mamy klimat (środowiskowy). Dlatego dobrze by było, żeby młody zdolny nie kisił się w Warszawie, tak jak Cencic nie jest znany tylko w Zagrzebiu. A pewnie mógłby być największą gwiazdą tamtejszej opery barokowej, jeśli taką mają. Zmienić klimat, oto co proponuję. 😎
Szkoda tylko, że swoich jakoś tak nie bardzo promujemy i za granicę nam uciekają… bo perspektyw w kraju brak…
Pobutka.
Po powrocie z wycieczki do miasta Lodzi z przyjemoscia przeczytalem ze konkurs Danczowskiego nadal istnieje. Juz myslalem ze go podmienili na nowy konkurs im Bauera(?). Mam koneksje z Dezyderym, o ktorych moze przy innej okazji, ale odkad zaczalem przygladac sie tej postaci, dziwi mnie ze tak malo o niej wiadomo. A przeciez tez byl mlody i zdolny, jak nie przymierzajac Rafal Szlazek. W wieku 14 lat dostaje miejsce w konserwatorium w Lwowie, wieku 18 debiut z lipskim Gewandhaus, gdzie zostaje pierwszym czelista(?) i to w czasie gdy lipska szkola rzadzi Klengel (ktory uczyl Pleetha, ktory uczyl du Pre) ale nawet nie wiem czy D faktycznie mial jakis kontakt z Klenglem. A potem przez 10 lat piewszy czelista u Reinera w Cinncinati i o tym okresie tez nikt nic nie wiadomo, poza kilkoma wycinkami z tamtyh w NY Timesie, bo w biografiach Reinera tez o nim ani slowa. A przecie prowadzil w owczesnym konserwatorium w C. klasy mistrzowskie i pewnie byl jakos zwiazany z tameczna Polonia. (Tez ciekawe krag niejakiego Liszniewskiego ((nie myslic z Lisztyckim, weterynarzem :-)), ucznia Mikulego i Leszetyckiego ((mylic z Lisztyckim, weterynarzem?)), u ktorego w latach 1920 – 30-tych bywali wszyscy czolowi polscy muzycy od Paderewskiego po Rubinsteina; mozna znalezc ciekawe nagrania z owych soiree na youtubie). Ciekawy jestem czy ktos w szerokim swiecie wie cos wiecej na temat Dezyderiusza (oczywiscie, poza Kaja Danczowska, ktora – jak mi mowila – sama niewiele wie o dziadku).
Sprawdzilem tez link z blogowa tworczoscia operowa, pol nocy czytalem i pol nocy sie smialem az mi glowa opadla. Wspaniala opera, mozna by powiedziec: magnus opium! Zainspirowany sam wysmazylem nastepujaca arie, w stylu wloskim (senza Polnische samogloski) czyli wierzyzmu bo wszystko to dzialo sie naprawde:
Pojechalem z Nowa Dziewczyna
zabytkowa limuzyna
na wycieczke do Lodzi.
A co mi szkodzi.
Podjezdzam pod muzeum,
wysadzam swe trofeum,
zaczynam o sztuce,
a ona krocej:
Wiesz, jestem glodna,
a ta Lodz taka chlodna,
zjedzmy lancz napredce.
Opadaja rece…
Wchodzimy do kafejki
ustawiamy do kolejki,
trudno, sztuka poczeka.
A tu – szneka.
Dziewczyna Poznanianka
Malo nie wyskoczy z ubranka
I bez zadnej kindersztuby
wrzeszczy – kup mi luby!
Myslalem ze lancz cieply
chcialas zjesc, mowie wsciekly.
Sucha bulka miast lanczu!?
I to prawie bez glancu!?
To ja ukulturalniam,
Planuje cos mniam-mniam,
jak moge dogadzam,
a ona – ze przesmradzam.
I bez chwili namyslu
Wciela szneke jak przyslo-
wiowy kot szpyrke – na sile!
Ach, la donna e mobile….
A swoja droga polecam wycieczke, bo muzeum w deseczke 🙂
Przepraszam! – Kacper Szelazek – jeszcze raz Wielkie Przepraszam pana Szelazka za pomylke.
@fishneck Gratuluję rymów ! 🙂 Jednak ostatni wers jakoś nie pasuje do poprzednich genialnych…
Panie Krzysztofie – znowu przepraszam 🙁 Ale jesli chodzi o wers konczacy sie „deseczka” to juz jest osobny utwor; powinenem to lepiej zaznaczyc (takie bardziej haiku). A jesli chodzi o wers konczacy sie „mobile” to jest to kwestia artykulacji i dobry spiewak muzyki dawnej (czyli przynajmniej przedwojenny, operujacy artykulacja przedniojezykowo-zebowa) powinien dac sobie z tym rade (dla uscislenia styl senza Polnische samogloski to styl wloski-heandlowski 🙂 I tak, ze nieskromnie zauwaze, rym ten lepiej sie klei niz rym kaszubski stoleca – Kaszeby – ? Ale i ten ma swoj urok 🙂
Dzień dobry 🙂
Zaczęło się w rytmie fandanga i poetycko, i znów nieśmiertelna szneka 😆
To ja jeszcze dodam o sznece, że jakoś kojarzy mi się z… Konkursem im. Wieniawskiego. A tak! Bo zwykle ląduję wtedy w hotelu Merkury (dziś Mercure), a tam są zawsze szneki na jeden ze śniadaniowych deserów… a właściwie szneczki, bo malutkie.
Co zaś do wspólnej twórczości blogowej, bywało tak kiedyś niemal codziennie – warto pod tym kątem przejrzeć pierwsze parę lat 😉
Były nawet kryminały…
Nigdy nie było czasu tego pozbierać i umieścić w osobnej „szufladce”, a właściwie trzeba by było.
Dla śpiewaków, którzy nie potrafią artykułować przedniojęzykowo-zębowo, można pomyśleć również o wersjach alternatywnych, np. :
I bez chwili namyslu
Wciela szneke jak przyslo-
wiowy kasownik bilet!
Ach, la donna e mobile…. 😀
Wodzu Drogi, a gdzie i w czym Pana Kacpra można posłuchać? Bo na tubie jest tylko coś bardzo dziwnego, z czego słychać, że głos świetnie ustawiony, solidna, naturalna, „wysoka” emisja (trochę w rodzaju Żaruskiego zanim zaczął przesadzać), doskonała intonacja, ale reszty zalet trzeba się domyślać.
Albo inna alternatywa: 🙂
I bez chwili namyslu
Wciela szneke jak przyslo-
wiowy kot szpyrke wcina!
Ach, mobile è dziewczyna…
Ten rym kaszubski to z piosenki zwanej „kaszubskimi nutami”? Jeśli tak, to z wersji zdegenerowanej, poprawionej przez jakiegoś komunistę z Kartuz. 🙂
W oryginale jest
… to kaszëbskô stolëca
… to òznaczô szlachcëca
i się rymuje. Komuś przeszkadzało, więc zamiast szlachcica wstawił Kaszuba, przestało się rymować, ale było słuszne i tak się upowszechniło. Zwłaszcza, że w czasach słusznie minionych jedynym szlachcicem w kraju był tow. Szlachcic Franciszek, wyjątkowe bydlę.
Dobry tekst można przeczytać na obeliskach rozstawionych w kluczowych punktach Wejherowa. Precz z wersją kartuską. 😈
Wodzu, a to nie Ty sam tę kartuską wersję do opery podrzuciłeś? 😉
No niestety, nigdzie nie można chwilowo posłuchać pana Kacpra. Najbliższą okazję znam taką
http://filharmonia.pl/koncerty-i-bilety/repertuar/baroqueliving-room
czyli za cztery miesiące. Bilety już mam. 🙂
Gdyby ktoś coś wiedział, może jakieś tajne imprezy w rodzaju tej ostatniej, to proszę meldować.
Ja wersję kartuską? W życiu. Pewnie librecista ściągnął z wikipedii. 😈
Z ciekawości sprawdziłem i widzę, że wersja kartuska wyszła chyba trochę przez przypadek, wskutek późniejszego zszywania dzieła i obróbki skrawaniem. Bo na początku Vesper wrzuciła cały tekst, z alternatywami w nawiasach:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/2010/01/14/strumyk-lubi-w-dolinie/#comment-57670
Jak się przeczyta wszystkie komenty spod tamtego wpisu, to się trzeźwym od kompa nie wstanie… 😈
Z zupełnie innej beczki, ale też blogowej.
Koleżanka Dorota Kozińska założyła blog 🙂
Koleżanka potwierdza 🙂 Konkurencji robić nie będzie, wślizgnęła się w inną niszę, ale zaprasza serdecznie!
@ Bobik – alternatywy wspaniałe, nie wiadomo tylko co wybrać: dziewczynę czy kasownik? Ale można zrobić wersję mediolańską i odesską. Poza tym, szkoda by było przepuścić okazje gdyby np taki pan Ładysz mógł pięknie zrymować sile i mobile.
Fishnecku, z alternatyw nie musi się korzystać, ale nic nie szkodzi, jak są. 😉
A ja poszedłem Twoim mobilnym tropem i napisałem pieśń, która nie powinna sprawiać żadnych kłopotów artykulacyjnych nawet mięszanemu, polsko-włoskiemu zespołowi śpiewaczemu, np. Culinaria Posnaniensis. 😈
Gdy w parku para pyr,
albo pyr worek,
popod parkanem
robi amore
ach, to nie skandal,
ani nie dramat,
bo dobra pyra,
kiedy nie sama!
Gdy zagra duet pyr,
kwartet lub tercet,
jaka euforia
rozpiera serce.
Furda piranie
i pyralgina,
a wiwat pyry,
i puchar wina!
Ale optimum to
takie sekstety:
dwie tylko pyry,
do nich kotlety,
zje to bambino,
pies oraz dama,
bo dobra pyra,
kiedy nie sama! 😎
A propos amore, to odwiedziłam wczoraj polecaną przez Beatę lodziarnię (nazywa się Amore Bio 🙂 ). Rzeczywiście lody pyszne, porozmawiałam sobie z miłym panem, który z takim zaangażowaniem opowiadał, jak to nie tylko sprowadzają komponenty z Włoch, a tutejszych używają świeżutkich i ekologicznych, ale też jeździli tam na nauki – że widać, że to pasja. Bardzo miłe.
A Bobik to już jak ten Młynarski z kozą u rena… 😉
A co, Młynarskiemu wolno wykorzystać Portugalczyka, a mnie nie wolno Italiańca? 😈
Cieszę się, że Kierowniczce smakowało! Opowieści z lodami w pakiecie, jak tylko czas właścicielowi pozwala. Gelato con amore 🙂
Już czuję, że mi w głowie szumi. Bywały takie dni częściej w swoim czasie. Na zdrowie
Kozę też można zresztą wykorzystać do włoszczyzny. Na przykład do takiego dramatu ichtiologicznego w jednej zwrotce i jednym refrenie: 😈
Nie beka koza na Juraty molo,
ani u rena nie wcina pesta,
a wiatr podfruwa jak ruchoma fiesta,
nie beka koza na Juraty molo.
Bach! A tu solę belą po łbie,
o, solę biją sardele dwie!
O solę, o solę biją,
sardele dwie, sardele dwie!
Cantata di pesce con voce solo, e Basso, del Illustrissimo Sig. Cane Bobicco, Polacco.</I/ 🙂
Klasyczna rozglosnia radia BBC – Radio 3, rozpoczyna dzien, (cyklicznym, nocnym programem: Through the Night), od swietowania Polski i jej muzyki. To bardzo mile, bo ostatnie noce uplynely w Radio 3 pod znakiem obchodow nadchodzacych 81-ch urodzin Krzysztofa Penedereckiego.
http://www.bbc.co.uk/radio3/on-air
(Czasy transmisji sa juz zmienione na czas krajowy.)
Polish National Day
BBC Radio 3: Through the Night
Polish National Day with Catriona Young – a celebration of Polish music and musicians.
godz. 1:31
Zarebski, Juliusz [1854-1885]
Polonaise triomphale in A, op. 11
Polish Radio Symphony Orchestra, Pawel Przytocki (conductor)
godz. 1:40
Lessel, Franciszek [1780-1838]
Piano Concerto in C (Op. 14)
Leonora Armellini (piano), Polish Radio Symphony Orchestra, Pawel Przytocki (conductor)
godz. 2:08
Mendelssohn, Felix [1809-1847]
Venetianisches Gondellied in F# minor, No.6 from Lieder ohne Worte – book 2 (Op.30)
Leonora Armellini (piano)
godz. 2:12
Wieniawski, Józef [1837-1912]
Symphony in D, (Op. 49 )
Polish Radio Symphony Orchestra, Pawel Przytocki (conductor)
godz. 2:47
Karlowicz, Mieczyslaw (1876-1909)
9 Songs
Jadwiga Rappé (alto), Ewa Poblocka (piano)
godz. 3:03
Szymanowski, Karol (1882-1937)
6 Kurpian Folksongs for chorus
Polish Radio Choir, Wlodzimierz Siedlik (conductor)
godz. 3:20
Chopin, Fryderyk [1810-1849]
Ballade for piano no. 1 (Op.23) in G minor
Zbigniew Raubo (piano)
godz. 3:31
Nowakowski, Józef (1800-1865)
Piano Quintet in E flat major (Op. 17)
Nelson Goerner (piano) Lena Neudauer (violin), Katarzyna Budnik-Galazka (violin) Marcin Zdunik (cello), Janusz Widzyk (double bass)
godz. 4:11
Nowowiejski, Felix [1877-1946]
3 Songs (Op.56) from „The Bialowieza Forest folder”
Polish Radio Choir, Marek Kluza (conductor)
godz. 4:33
Wieniawski, Henryk (1835-1880)
Kujawiak in A minor for violin and piano (1853)
Krzysztof Jakowicz (violin), Krystyna Borucinska (piano)
godz. 4:36
Jarzebski, Adam (1590-1649)
Venite Exsultemus – concerto a 2
Bruce Dickey (cornetto), Alberto Grazzi (bassoon), Michael Fentross (theorbo), Jacques Ogg (organ)
godz. 4:43
Gorczycki, Grzegorz Gerwazy (c.1665-1734)
Litaniae de providential divina (c.1726)
Olga Pasiecznik (soprano), Marta Bobertska (soprano), Piotr Lykowski (countertenor), Wojciech Parchem (tenor), Miroslaw Borzynski (bass), Sine Nomine Chamber Choir, Concerto Polacco, Marek Toporowski (chamber organ/director)
godz. 4:54
Lutoslawski, Witold [1913-1994]
Little Suite (vers. for orchestra)
Polish Radio Symphony Orchestra, Lukasz Borowicz (conductor)
godz. 5:04
Beethoven, Ludwig van [1770 -1827]
Leonore Overture No. 1, Op. 138
Sinfonia Iuventus; Rafael Payare (conductor)
godz. 5:14
Chopin, Fryderyk (1810-1849)
Fantasia on Polish airs for piano and orchestra (Op.13) in A major
Nelson Goerner (1849 Erard Piano), Orchestra of the Eighteenth Century, Frans Brüggen (conductor)
godz. 5:31
Zelenski, Wladyslaw (1837-1921)
W Tatrach (In the Tatras) – overture (Op.27)
Sinfonia Varsovia, Grzegorz Nowak (conductor)
godz. 5:45
Chopin, Fryderyk [1810-1849]
Ballade for piano no. 4 (Op.52) in F minor
Zbigniew Raubo (piano)
godz. 5:56
Paderewski, Ignacy Jan (1860-1941) arranged by Stanislaw Wiechowicz
From 6 Lieder (Op.18) arranged for choir
Polish Radio Chorus, Wlodzimierz Siedlik (conductor)
godz. 6:08
Lipinski, Karol Józef (1790-1861)
Adagio from Violin Concerto in F# minor (No.1)
Albrecht Breuninger (violin), Polish Radio Symphony Orchestra, Wojciech Rajski (conductor)
godz. 6:19
Lutoslawski, Witold [1913-1994]
Variations on a theme of Paganini for piano and orchestra
Stephen Hough (piano), BBC Symphony Orchestra, Sakari Oramo (conductor)
godz. 6:28
Bacewicz, Grazyna (1909-1969)
Folk sketches for small orchestral ensemble
Polish Radio Symphony Orchestra, Jan Krenz (conductor)
godz. 6:33
Chopin, Fryderyk [1810-1849]
Ballade No.2 in F major (Op.38)
Zbigniew Raubo (piano)
godz. 6:41
Szymanowski, Karol (1882-1937)
String Quartet No.2 (Op.56)
Royal String Quartet
godz. 6:59
Wanski, Jan (1762-1821)
Symphony in D major on themes from the opera „Pasterz nad Wisla”
Polish Radio Symphony Orchestra, Andrzej Mysinski (conductor)
godz. 7:12
Maliszewski, Witold [1873-1939]
Festive Overture in D (op. 11)
National Polish Radio Symphony Orchestra, Lukasz Borowicz (conductor)
godz. 7:24
Chopin, Frédéric (1810-1849), arranged by Krauze, Zygmunt (b.1938)
selected Preludes from the Op.28 set
Wojciech Switala (piano), Netherlands Wind Ensemble.
Krotkie nagranie Kacpra Szelazka (Handel):
https://soundcloud.com/natalia-popudribko/kacper-szelazek-countertenor
Off topic:
VG znowu podnosi temperaturę (niestety z Polską w tle):
http://slippedisc.com/2014/11/just-in-gergiev-is-dropped-in-germany-because-hes-putins-friend/
Czy wiecie Państwo coś więcej o naszym oficjalnym stanowisku? Obawiam się, że propogandowo znowu dostaniemy baty, jako ci, co ciągle mieszają 🙁
No chyba bardziej oficjalne nie może być? Przecież się powołują na ambasadę.
Gonić swołocz skąd się da, i tyle, byle konsekwentnie. 😎
Lisku, bardzo dobra robota!
@WW
ciekawiło mnie tylko, czy znana jest nota naszej ambasady.
Poza tym, pełna zgoda, choć jestem pesymistą, proszę zauważyć ten ton:
1/ The festival should show the Polish Embassy the door;
2/ This Nazi-like ideological crusade against Gergiev is just shameful;
3/ The Poles only embarrass themselves with this;
4/ this story will probably backfire big time on these Polish haters. I can’t imagine the Munich Phil and German officials could accept such a bribery by official representatives of Poland.
5/ If the Polish embassy wants to dictate terms, they should either fund the festival outright or start their own version instead.
Facet „nazwiskiem” Anonymous jest od wielu miesięcy najaktywniejszym chyba, rosyjskim trollem na blogu Normana Lebrechta. Jest tam paru innych takich, ten chyba najbardziej agresywny i wygadany, ale generalnie bym się nie przejmował.
Haendel niezmiernie obiecujący, dziękuję bardzo Liskowi!
Skoro trolle monitorują nawet takie drobiazgi na www, to może jednak jest się czym przejmować?
Trolle monitoruja TYLKO drobiazgi. Nie przejmowac sie, nie wzmacniac ich aktywnosci, odcinac sie i robic swoje. Trolle potrzebuja zlej propagandy tak jak niektore bakterie methanu. Trzeba im odciac doplyw, albo sie bedzie tylko conTrollowac sytuacje.
@ Bobik – pewnie ze warto miec alternatywy. Ja juz mialem 4 od zarania, ale nie moglem ich zaprezntowac bo prozodia mi nie grala. Tak jak w przypadku “mobile”, kombinowalem nawet zeby wciagnac Lucia Scille, ale sorry – nic na sile. Musialem zaczac od poczatku. Pozostajac przy wiernej sznece porzucilem jednak styl wloski-heandlowski bo sie okazalo ze moj coolphone – jak do niego zagadac – drukuje polskie samogloski – ! Cool. Zaglebilem sie wiec w klimat przed-zimowej podrozy i poczalem opowiadac historie wieder und wieder. Tylko ze ciagle prozodia mi zjezdzala na Miedzynarodowke – ! – Moze to zaitgeist fabryki Poznanskiego, ktory obiecal swojej klasie robotniczej szneke z glancem a wyszly tylko obiecanki-ziemianki. Musialem ten zaitgeist strzasnac i prozodie wziac za twarz. Przespiewalismy to z Dietrichem i Geraldem na wieczornym spacerze wers za wersem i tera je rychtyk. Voila – Gutte shneka, z cyklu Herbstreise:
Fremd bin ich eingezogen
Fremd zieh’ ich wiederaus…
Wsadziłem swą dziewczynę
W mój stary dobry grat.
Pojedźmy sobie krzynę,
Poznajmy trochę świat.
Jej matka powiedziała
Że przyjdzie na obiad,
Wiec szybko trzeba działać –
Odwiedźmy mc2
Ledwośmy zajechali
A w Łodzi mokry ziąb.
Pójdźmy do ciepłej sali
I rzućmy coś na ząb.
Wchodzimy do kafejki,
Czytamy listę dań.
Lecz wybór jest niewielki,
Dziewczyna zerka nań
I nagle wzrok jej pada
Na rząd świecących buł.
Ja tylko to, powiada.
Uparta jest jak wół,
Furd ciepła czekolada
Ja sznekę chcę i już
Tak dawno jej nie jadłam
Dziecinstwa smak i szlus.
I kłóć się tu człowieku
Z dziewczęcym smakiem – cześć!
Nie zdołasz go z wypieków
Wybranej ścieżki zwieźć.
Na przyszłość zapamiętaj
Te cechę pięknej płci
I rad ty swych poniechaj,
Przesmradzasz – powie ci…
Dobry wieczór 🙂
Dziękuję Wielkiemu Wodzowi, Piotrowi Kamińskiemu i Fishneckowi za właściwe podejście do kwestii trolli. I do meritum problemu też. Ja bym tam trolle banowała, ale to prywatna sprawa pana Lebrechta, czy chce je hodować. Uważam, że trzeba je gonić do jaskini, gdzie ich miejsce. 😈
A teraz jeszcze na trochę wrócę do baroku – zabieram się za wpis.
Na blogu Lebrechta właśnie się ukazało, pod tym samym wpisem, dementi Filharmonii Monachijskiej, wedle której Gergiew nigdy nie miał dyrygować na tym festiwalu, bo jest zbyt zajęty…
Hihi 😆