Nudny jest Bach?

Miłe Blogowisko!

Bo tak właśnie jest, jak napisał Jacobsky: podjęłam się prowadzić blogowisko i od razu się udało! Wszystko jest tak, jak trzeba: pytamy się nawzajem, odpowiadamy, dyskutujemy, a ja mam już inspiracje chyba na cały rok… i wiem, że każdy kolejny komentarz może dodatkową inspirację przynieść.

Dziękuję więc za odpowiedzi na moje wstępne pytania. Trochę się zgadzam z Brukselskim, że „czym jest dla Państwa muzyka” to pytanie z gatunku tych za pięć punktów. Ale wydało mi się dobre na rozbiegówkę (taką, jak przy staruszkach taśmach magnetofonowych i kasetach), żebyśmy się lepiej poznali, i sprawdziło się. Mówi się, że nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi. Wasze odpowiedzi są piękne.

Zapewniam, że będę tu pisać o różnej muzyce, bo też dzielę ją przede wszystkim na dobrą i złą, ale ze świadomością, że pogląd na to, co jest dobre, a co złe, również może być indywidualny. Oczywiście częściej będę wspominać o takiej muzyce, na której się lepiej znam. Tymczasem spieszę donieść, że ja też kocham jazz: i ten poczciwy stary, i ten nawiedzony coltrane’owsko-davisowski (ten chyba najbardziej), i współczesne różności (choć może nie wszystkie). Teraz właśnie leci najnowsza i niestety już ostatnia płyta zmarłego w styczniu Michaela Breckera „Pilgrimage” – coś wspaniałego, polecam!

Dzięki też za nader trafne cytaty – lestatowi (z Franka Zappy), Jolinkowi51 (z Szekspira), JackowiP (z Schweitzera), Jacobsky’emu (z Kenta Nagano) i PAK-owi  – o Bachu (z Gardinera). O Bachu w ogóle było dużo, więc na razie przy nim pozostańmy na chwilę.

Coś więc jednak z tą geometrią jest na rzeczy? Nagano mówi o dziele „doskonale geometrycznym” (co prawda o Vivaldim, ale myślę, że mógłby to powiedzieć i o Bachu). Tu można przypomnieć słynne, wielokrotnie powtarzane i nader tu pasujące słowa Gombrowicza z „Dziennika”: „Bach jest nudny! Obiektywny. Abstrakcyjny. Monotonny. Matematyczny. Wysublimowany. Kosmiczny. Kubiczny. Nudny jest Bach!”. Gombrowicz przeciwstawia go swojemu ukochanemu Beethovenowi, ale nie jest konsekwentny, bo przecież te same późne kwartety, którymi się zachwyca, miejscami wiele biorą z Bacha. Potem jednak przyznaje, że „nowoczesna muzyka, oparta na Bachu, może jeszcze żyć i postępować naprzód” – miał tu na myśli kwartety Bartóka, choć pisał to w 1960 r., kiedy Bartók nie żył już od lat piętnastu.

Bach i jazz, Bartók i Strawiński i jazz… związki są nader widoczne. Może nie jestem zachwycona wizją JKJK dołożenia sekcji rytmicznej do organów w kościele, ale właśnie w latach 60. odkryto, że w muzyce Bacha „jest swing”. Jacques Loussier, MJQ, Swingle Singers, Switched-On Bach – to właśnie klimaty tych lat. Różnie sobie jazzmeni z Bachem poczynali, dziś też się to niektórym zdarza, np. Uriemu Caine’owi (chociaż wolę jego szalone wariacje na temat Mahlera). Bartók i Strawiński (ten drugi – w środkowym okresie twórczości) rzeczywiście mają wiele z Bacha i, jeśli chodzi o harmonię, są jakby ogniwem pośrednim do jazzu. Nic dziwnego, że jazzmeni ich muzykę uwielbiają.

Geometria, rytm… a jednak to tylko małe kawałki istoty Bacha. Bo przecież weźmy kantaty, gdzie jest istne malarstwo dźwiękowe – oczywiście nie w sensie dosłownym, ale symbolicznym, zgodnie z barokową teorią afektów, która stworzyła cały słownik symboli z dziedziny retoryki muzycznej; polecam tu monografię Bacha pióra wspomnianego Alberta Schweitzera, nie zapomnę mojego wrażenia z pierwszej lektury, kiedy doszło do mnie, że w kantatach każdy motyw jest znaczący! To tak jak w „Ogrodzie rozkoszy ziemskich” Boscha, gdzie artysta pomieścił tyle symboli, których znaczenia już dziś przeciętny widz nie potrafi odczytać. Może więc i pozornie abstrakcyjne preludia i fugi z Wohltemperiertes Klavier czy Koncerty brandenburskie też próbują nam coś pozamuzycznego powiedzieć?

Bardzo mi się podobają Wasze rozważania, co łączy muzykę, matematykę i poezję. Harmonia? Teoria chaosu? Harmonia chaosu? Pijani muzykanci? (a propos, folk też lubię).

Trochę mam mieszane odczucia wobec propozycji Witolda, by dokonywać tu jakichś „naukowych analiz’, i to jeszcze z wplataniem fragmentów muzycznych, co byłoby zabiegiem dyskusyjnym ze względu na prawo autorskie. Wydaje mi się, że blog jest raczej formą swobodną, choć można by było od czasu do czasu zająć się czymś w sposób bardziej analityczny, ale naprawdę okazjonalnie, żeby się nie zanudzić. Można też wprowadzić różne kategorie wpisów, w tym i „edukacyjną”. Pomyślę jeszcze, co z tym zrobić. A Państwo co na to?