Po wręczeniu Paszportów

szwarcman_borowicz_zubel.JPG

W środku Łukasz Borowicz, z prawej Agata Zubel (fot. Tadeusz Późniak)

Kilka razy już tak się zdarzyło, że ktoś po jednej lub paru nominacjach otrzymywał w końcu Paszport „Polityki”. Naczekał się, naczekał – i się doczekał: tym większa satysfakcja. W tym roku szczególna sytuacja pojawiła się w literaturze: i dla Michała Witkowskiego (który ostatecznie Paszport otrzymał), i dla Mariusza Sieniewicza była to trzecia z rzędu nominacja.

Łukasz Borowicz po raz pierwszy otrzymał nominację trzy lata temu, właśnie kiedy wygrała sąsiadująca z nim na powyższym zdjęciu Agata Zubel. Cała trójka była zresztą wtedy mocna (trzecim nominowanym był świetny kompozytor Cezary Duchnowski, też, jak Agata, z Wrocławia, a przy tym blisko z nią współpracujący w duecie ElettroVoce), znała się wcześniej, współpracowała i bardzo lubiła. Bo Łukasz to jeden z tych młodych dyrygentów, który nie bał się nigdy muzyki współczesnej. Nie boi się chyba w ogóle żadnej muzyki. Ani mało znanej, ani za dobrze znanej, ani awangardowej, ani popularnej.

W tym roku nie odniósł może jakichś spektakularnych międzynarodowych sukcesów. Nie wygrał konkursu na asystenturę w Londynie, jak jego kolega po fachu, również nominowany Michał Dworzyński. Nie wystąpił w Carnegie Hall, jak trzeci z kandydatów Łukasz Kuropaczewski. Został w kraju i z krajem wiąże teraźniejszość i przyszłość. Ale jego temperament sprawił, że właśnie w kraju było go widać. Dyrygował na Politechnice Warszawskiej, pod Pałacem Kultury w widowisku plenerowym, w Operze Narodowej. Ale najwięcej zrobił z zespołem, który dostał do dyspozycji od marca jako – po raz pierwszy – szef: z Polską Orkiestrą Radiową. Po raz pierwszy ten zespół ma regularny sezon; grają rzeczy nietypowe, dużo nagrywają, a zespołowi bardzo się udzielił młodzieńczy entuzjazm dyrygenta, co ma zasadniczy wpływ na poziom.

Tak więc Łukasza w zeszłym roku wszędzie było pełno, gdzie się nie obrócić. I już to, że był tak zauważalny mimo elitarnej w końcu dziedziny, uznano za jego wielki sukces – dostał najwięcej nominacji od współpracujących z nami krytyków. Poczekał, poczekał i się doczekał. A teraz do roboty! – mówił nam na Paszportowej gali, zachęcając kolegów muzyków, którzy też nas odwiedzili, do współpracy (np. zeszłoroczną laureatkę Agatę Szymczewską, która wręczyła mu Paszport).

Lubi mówić i ma dużo ciekawych rzeczy do powiedzenia. Z przyjemnością czekam na rozmowę z nim – w ramach „rytualnych” wywiadów z laureatami.